Strona 1 z 1

Burza [Aishele]

: 02 kwie 2018, 14:59
autor: Aishele
Miano: Lotta Ysayee zwana Burzą
Widoczny wiek: młoda, coś koło dwudziestki
Rasa: człowiek

Wygląd:

Niewysoka chudzina o dość jasnej i ładnej cerze bez większych skaz. Trzyma się prosto, chodzi zdecydowanym krokiem. Nawyk garbienia się wytępiono w niej skutecznie przez okres spędzony w Aretuzie - chociaż jeden pożytek z tego wszystkiego. Ma czarne włosy o fiołkowym połysku, ścięte od niedawna dość krótko, do linii podbródka, do tego ciągle naelektryzowane i wzburzone. Niespokojne oczy, szarogranatowe niby niebo przed burzą. Ciemne, gęste, wiecznie uniesione i wygięte w dziwny sposób brwi, z których każda zdaje się żyć własnym, zupełnie niezależnym od tej drugiej życiem. Trochę zadarty nos, nadający całej twarzy odrobinę dziecinnego wyrazu. Odrobinę.

Czujniejszy obserwator dostrzeże jeszcze malutki pieprzyk, ulokowany nieco poniżej ust. Dostrzeże też dłonie o bardzo długich palcach i prześwitujących przez skórę żyłach. Obserwatora zaś, który w jakichś okolicznościach zobaczyłby dziewczynę bez ubrania, być może zdziwiłaby dziwnie rozgałęziona blizna, biegnąca przez całe jej plecy wzdłuż kręgosłupa. Ślad po uderzeniu pioruna.

Lotta zazwyczaj ubiera się w w proste sukienki w spokojnych odcieniach szarości, granatu i błękitu. Nauczycielka wpoiła jej, że takie najładniej komponują się z jej cerą, więc tego się trzyma. Męskich strojów - także za jej radą - nie zwykła nosić. Obrazu dopełniają miękkie welwetowe ciżmy na nogach, a w chłodniejsze dni długa do połowy uda peleryna z ciemnoszarej wełny, wyposażona w kaptur i obszyta futerkiem przy kołnierzu.
Ostały jej się jeszcze z czasów Aretuzy dwie bardziej wykwintne suknie - jedna w kolorze chabrowym, z prześlicznymi, acz kompletnie niepraktycznymi mankietami z wykrochmalonej koronki i druga - cotehardie barwy burzowej chmury, miękko opływająca sylwetkę, z małą falbanką przy dekolcie i wzorzystymi rękawami. Z jedną i drugą ładnie komponuje się cienki diademik z mosiądzu, ozdobiony bursztynową gemmą.

Pogłoski:

- Ijon z Cidaris, ów rudobrody wędrowny śpiewak, grajek i poeta, z którym ta młoda dziewczyna podróżowała, to oszust był i drapichrust, jakich mało. I szpieg nilfgaardzki. A może kochanek, który porwał ją z rodzinnego domu w atmosferze skandalu? Tak czy inaczej, dobrze że zdechł!
- Burza ma brata-bliźniaka, który został wiedźminem. Straszliwy Tibert ze Szkoły Kota to właśnie on.
- Wcale nie został wiedźminem, bo umarł.
- Nie nie, umarł inny. Mistrz Tiberta, Jakert, Stary Kot z paskudną gębą. Za to, że ją tknął, młody wraził mu żelazo w serce. Było trzeba nie tykać. A z Ijonem też musiało być coś na rzeczy, bo i on nie przeżył spotkania z jej braciszkiem.
- Dwa dni później ten świr własnego kumpla porąbał na kawałki za to, że się z nią zadał!
- W ogóle każdy facet, który się do niej zbliży, prędzej niż później ląduje w piachu, więc lepiej sobie patrzeć z daleka, ale nie dotykać.
- Przynosi pecha każdemu, kogo spotka.
- Kłamczucha nie z tej ziemi. Porządnemu obywatelowi zełgała, że jest siostrą świątynną, żeby wyłudzić pieniądze. Trochę skandal.
- Całkiem nieźle śpiewa. Pisze niezłe wiersze. Uczy się grać na lutni.
- Przyciąga pioruny. Stąd jej przezwisko!
- Zabiła własnych rodziców.
- Łapie się każdej roboty, jaka jej w ręce wpadnie, byle zarobić pieniądze. Śpiewa na zaręczynach, weselach, koronacjach i stypach. W lichych karczmach, porządnych zajazdach, burdelach i pałacach. Pisze listy miłosne i pogróżki na zamówienie.
- Podobno ledwo uszła z życiem z Brugge, gdzie tajni agenci temerscy czyhali na jej młode życie.
- W Belleteyn widziano, jak kuma się z elfami...
- Umie przyrządzić kilka prostych mikstur alchemicznych.
- Pracowała jako służąca u czarodziejki.
- Sama jest czarodziejką, uczyła się w Aretuzie i była prymuską, ale to wielka i straszna tajemnica! Z jakiegoś powodu musiała stamtąd uciekać! Pewnie te wszystkie stare wiedźmy zazdrościły jej talentu i uknuły jakąś intrygę...
- Słyszano, jak gada w Starszej Mowie. Gramatyka i intonacja - do niczego.
- Lubi narkotyki.
- Ciągle łazi za Matką Katarą z chramu Melitele, a ta jej pozwala demoralizować adeptki.
- Ktoś widział niedawno ją niedawno lecącą przez las na plażę, jakby ją wszyscy diabli ścigali. Śpiewała z syrenami w deszczu. Nie wróciła już stamtąd, utopiła się na dobre.
- Nie nie, wróciła. Straszy teraz jako upiorzyca-topielica.

Widoczny ekwipunek:
- wypchana skórzana sakwa
- sakiewka z pieniędzmi
- lutnia
- często w rękach dziewczyny tkwi jakaś książka (na przykład "Błękitna Perła" - wiersze Essi Daven) albo skrawek pergaminu i pióro

Wierzchowiec: Kasza, dropiata klacz