Orlaith de Eldingaar [Orlaith]

Obrazek

Dział przeznaczony na Karty Postaci bohaterów graczy. Wszystko to, co wiadomo o nich na pierwszy rzut oka lub z wyprzedzających ich plotek, niekoniecznie prawdziwych.


Orlaith
Posty: 87
Rejestracja: 30 mar 2018, 0:50
Miano: Orlaith de Eldingaar
Zdrowie: Zdrowa

Orlaith de Eldingaar [Orlaith]

Post autor: Orlaith » 02 kwie 2018, 16:32

Miano: Orlaith de Eldingaar
Widoczny wiek: 20 — 25 lat
Rasa: człowiek

Wygląd:
Oczy, jak dwa diamenty ma blade, ale gorejące. Czasem i bez życia jakby śmierci już kiedyś chłodne ramiona widziały. Fizys jasny, cherlacki, lecz oprawę iście piekielnym węglem malowaną. Cera rzeźbi chłodne spojrzenie, w którym grają sprytne iskierki, chyba li pociechy. Całość zaś okraszona czarnymi jak smoła kosmykami falowanych włosów. Jak na kobietę, jest całkiem wysoka, lecz bez dalekiej przesady. Sylwetkę ma płynną, taneczną, skoczną, o krzywiźnie odpowiedniego kroju ze wszystkimi swemi atutami. Od oczu, po usta i ładnego kształtu niewielki nos wzrok myli szczegół w postaci pieprzyka na lewym policzku. Na czarnym łańcuszku nosi czarną, półokrągłą lunulę z jakąś błyskotką w środku, podobną do koloru jej oczu lub osadzony głęboko wisior.

Pogłoski:
Sporo jest sprzeczności jeśli chodzi o jej pochodzenie. Mówią, że przybyła z północy, inni zaś twierdzą, że pochodzi z Nilfgaaardu. Brana jest za córkę albo narzeczoną jakiegoś kupca z bogatych ziem Koviru i Poviss. Oprócz zdań niepochlebnych, pojawiają się również takie, które wskazują na jej wysokie urodzenie czy obyczajność. Dla kontrastu, część osób twierdzi, że damulka wcale tak dobrze się nie prowadzi.

- Z Nilfgaardu, czarci pomiot. Tsfu! Srał by ją pies i kot jebał, pewnikiem jaki szpieg albo co. Byleby się nie panoszyła.

- Oczyska ma takie wielkie, a świecą te ślypia jakby cię na wskroś nimi chciała przeszyć!
- Urok pewnie rzuca, ani chybi zara coś złego się stanie.
- Takie oczyska-patrzyska to aby nie po elfach? Matka jej się chędożyła z jakim nieludziem?

- …niee, to nie ona. Tamta miała zielone oczy. Ty mówisz, że niebieckie.
- No jak bogi kocham, to ta sama była.
- Eeee, głupoty gadasz, sam żem na oczy widział, że zielone to mówię, że zielone!

- A w rzeczy samej, pies ją pewnie jaki ze straży wyjebał albo i sam pan i władca tego miasta.

- Czy ona aby… po naszemu, kurwa jego mać, nie pierdoliła? – rzekł jeden krasnolud do drugiego krasnoluda.

- Pche, przecież ona konno jeździć nie potrafi.


Widoczny ekwipunek:
Ciemnobrązowa opończa, łańcuszek na szyi.

Wierzchowiec:
Brak.
Ilość słów: 0
Jesteśmy mierzwą potu i krwi —
— I strugą źródlanej wody.

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław