Pieśń wiatru i morza
: 02 sty 2021, 21:16
Savaed Lammas, 1265 rok
Zachodnie wybrzeże Spikeroog
Kępa wyrzuconego na brzeg morszczynu, w który zaplątały się resztki roztrzaskanej pułapki wybrzuszyła się i zabulgotała. Famke ani drgnęła. Wydłubujący kozikiem ze skorupy soczystą małżę Dogosz zamarł, ruchem głowy wskazał na przesuwający się pod pasemkami zielska niewyraźny, obły kształt. Widziała. Czekała cierpliwie, ściskając i puszczając placami majdan cisowego łuku, o który opierała się spoczywająca na cięciwie strzała.
Słony wiatr kąsał ją w dłonie i policzki, w butach zaczynała zbierać się wilgoć. Był wrzesień, ale zimne prądy nadciągające znad morza często pojawiały się na zachodnim wybrzeżu Spikeroog wcześnie, ocieplając się dopiero w cieśninach między An Skellig i Ard Skellig. Starsi mawiali, że to oznaczało długą i surową zimę.
Woda pod opływająca kępy morszczynu znowu się zakotłowała, a zielona pokrywa wodorostów wyraźnie uniosła się i rozstąpiła, ukazując w końcu fragment płyty na porośniętym skorupiakami szarym, raczym grzbiecie. Palce Famke bezgłośnie naciągnęły cięciwę. Jeszcze trochę, jeszcze krzynkę. Niefrasobliwie żerując na pozostałościach po klatce na kraby, którą rozniosło w perzynę, stworzenie z całą pewnością nigdzie się nie spieszyło. Ale powoli, nieuchronnie podpływało za każdym razem coraz bliżej powierzchni w poszukiwaniu dryfujących resztek pysznych, słonawych krabów oraz wyniesionych przez fale na brzeg morskich szczętek. Prawdziwy koneser. Czubek strzały płynnie podążał za jego cielskiem, który znów pojawiło się i zaraz zniknęło, dając nura w pobliżu zaklinowanego między dwoma skałami małego, oskubanego do naga szkieletu. Wyjaśniła się tajemnica ptaków, które jakiś czas temu przestały odwiedzać swoje żerowisko na plaży. Cierpliwości, cierpliwości…
Nagle Dogosz syknął ostrzegawczo. Nie musiał, Famke była gotowa, czekała na ten moment od ponad godziny.
Ścigając zagubioną wśród wodorostów płoć, stworzenie wynurzyło się i na krótką chwilę wyeksponowało swój chropowaty pokryty grubym, segmentowym pancerzem grzbiet w pełnej krasie. Zarazem odsłoniło wąską, poziomą szparę ulokowaną między szczęko-głową a karapaksem.