Zakład balwierski Pelagiusa Guizot

Obrazek

Biedota zwykła mawiać, że w Nowym Mieście nawet gnój nie odważa się śmierdzieć. Prawda jest taka, że rzeczy śmierdzące śmierdzą tam jak wszędzie indziej, ale kwitnące klomby świetnie maskują przykre zapachy. Z przykrymi ludźmi nie jest tak łatwo.


Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Zakład balwierski Pelagiusa Guizot

Post autor: Dziki Gon » 25 lis 2018, 20:20

Obrazek Nie licząc malarzy, trudno w Novigradzie o artystów, którzy władaliby pędzlem sprawniej niż ci z zakładu balwierskiego Pelagiusa Guizot, kierownika przybytku, który wyrobił sobie nazwisko i renomę, praktykując na książęcym dworze w Beauclair . Golenie i strzyżenie to arkana, którym poświęcają się bez reszty, uznając trywializmy pokroju rwania zębów i puszczania krwi za niegodne swych warsztatów. Na wizyty, co najmniej z tygodniowym wyprzedzeniem, umawiają się klienci z całej dzielnicy, przynamniej zamożni mieszczanie. Elegancka balwiernia mieni się dziesiątkiem oprawionych luster, w których przeglądają się eleganci oraz wytworne damy usadzeni na obitych poduszkami krzesłach, pudrowani i czesani z każdej strony. Wnętrze wypełnia zapach perfum i plotki na temat novigradzkiej burżuazji.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Zakład balwierski Pelagiusa Guizot

Post autor: Dziki Gon » 23 lip 2019, 0:49

Nagłe pożegnanie Alsvid z Innis na Bazarze nie mogło obyć się bez dąsów i kaprysów tej ostatniej. Postawiona przed faktem dokonanym (i za paletą) odebrała kolejno pocałunek i zakupioną suknię, obydwa niedelikatnie. Obróciwszy się do białowłosej tym, co miała najzgrabniejsze, oddaliła się szparko i z demonstracyjną urazą. Białowłosa czuła, że demonstracja nie potrwa długo. Podpowiedziało jej to nieutrzymane zerknięcie za siebie, którego metyska nie odmówiła sobie w ostatniej chwili, zanim zniknęła jej z oczu w tłumie.
W drodze na umówione miejsce nie zgubiła drogi ani tym bardziej nie przeoczyła frontu, wyróżniającego się wyraźnie nawet w tej części dzielnicy. Powietrze od wejścia przesycone było charakterystyczną mieszanką woni mdlących i drażniących, duszną zawiesiną zapachu damskich perfum, mydła oraz wszystkich woni Ofiru.
Naprzeciw zwierciadeł, obwieszone ręcznikami, ze spiętrzonymi na głowie kreacjami zasiadały kobiety — główna demografia zakładu, oscylujące wiekiem od podlotków do matron, jednakże z przewagą drugich. Uwijały się przy nich niby kolibry, uzbrojeni w nożyce i grzebyki młode praktykantki i praktykantki, często po kilkoro naraz wokół jednej klientki. Poważni, milczący maestrzy nadzorowali ich pracę, snującym się po atelier lub osobiście doglądając najokazalszych konstrukcji z fryzur, strzygąc, goląc, szarpiąc się z kołtunami.
Miejsce tętniło życiem. I rozmowami. Przekazywanych sobie wysokimi głosami nowinami na temat tego, kto robił co, z kim, gdzie, kiedy i dlaczego to taka sensacja. Przerywanych na krótko przez pytania obsługujących fryzjerów lub, by przyjrzeć się w zwierciadle wchodzącym właśnie gościom. Pojawiająca się w progach salonu Alsvid zebrała kilka własnych, wyraźnie zaciekawionych, choć nienachalnych. Ewidentnie wyczekujących, by oddaliła się poza zasięg głosów, ażeby móc dorzucić ją do wiru plotek i domysłów.
Siedzący najbliżej wejścia wielmoża o twarzy świeżo wybudzonego z drzemki buldoga, znosił cierpliwie skaczącego wokół niego mistrza pędzla i jego pianie, zachwalające najnowszą pomadę do wąsów. Dostrzegając wchodzącą białowłosą w lustrze, golarz przerwał pean, obrócił w głąb zakładu i wydał z siebie przypominający krztuszenie się dźwięk, który okazał się imieniem, przywołującym w ich stronę jegomościa w fartuchu niosącego naręcze wyparzonych ręczników.
Ach, tak. Pani jest umówiona. — orzekł i z dwornym gestem powiódł ją przez całe atelier, prosto do rzeźbionych w nenufary drzwi, za którymi znajdowała się mała łaziebna izdebka z drewnianą podłogą. W środku izdebki — blaszana wanna, wypełnione flakonikami przeszklone kredensiki, drewniany parawan składany w harmonijkę, krzesło oraz specjalnie spreparowany fotel, na którym półleżał Flatau, podczas gdy stojąca nad nim dziewczyna kończyła go upiększać, wklepując mu w twarz ostro zajeżdżające kamforą mazidło.
Uniesieniem dłoni zaprosił ją do środka, ruchem tej samej wyprosił balwierkę. Zostali sami.
Podnosząc plecy, oderwał się od oparcia i pochylił lekko do przodu, pozwalając podziwiać swoją upiększoną i odświeżoną facjatę. Alsvid, pomimo najszczerszych starań, nie była w stanie dostrzec najmniejszej zmiany od czasu, kiedy widzieli się rano.
— I? — zawiesił w powietrzu sylabę, przyglądając jej się z umiarkowanym, jak każda jego emocja, zainteresowaniem.
Ilość słów: 0

Catriona
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 16 mar 2018, 15:39
Miano: Alsvid
Zdrowie: wylizuje się
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Zakład balwierski Pelagiusa Guizot

Post autor: Catriona » 24 lip 2019, 20:41

Ostry aromat kamfory, drzewa sandałowego i lawendy oraz ciężki, słodkawy zapach pachnideł przesączający się przez luki w nenufarowych drzwiach potęgowały rozdrażnienie, które Alsvid poczuła, przemieszczając się przez salę dla gości. Wykwintne zakamarki zakładu Pelagiusa Guizot przepojone dźwiękiem kobiecego szczebiotu przypominały młodej cudzoziemce aż za dobrze okropne doświadczenia z okresu dzieciństwa, niekwestionowanie jedne z najbardziej przykrych. Wliczając w to trzy lata spędzone pod kuratelą pary sadystów.
Kłęby pudru wzbijające się w powietrze z każdym zamaszystym ruchem pędzla. Agresywne szarpanie grzebieniem za włosy, jakby chciano je nie rozczesać, tylko przerwać niczym końską grzywę. Obcierające pięty pantofle i brzydkie, gryzące przy szwach sukienki zdobione absurdalną ilością kokard oraz pasmanterii.
Osaczona atmosferą posępnej nostalgii, zdybała się na tym, że nawet pan Flatau ją rozdrażnił, wysztafirowany jak prinz i witający ją — jakżeby inaczej — w rozwlekłej pozie oraz pretensjonalnie zdawkowym pytaniem.
Wzbogaciłam garderobę. — Odsznurowała wypożyczony jej mieszek od pasa i wręczyła go mężczyźnie, wkładając niebagatelny trud w neutralność swoich ruchów i słów. — Nie wspominałeś o kupieniu ani zabraniu ze sobą czegokolwiek konkretnego, więc odesłałam dziewczynę z zakupami do „Szlaku”.
Cyniczny wyraz na twarzy Alsvid, choć ten często bywał cyniczny zupełnie bez celu ni przyczyny, niechybnie zdradzał teraz zniecierpliwienie, protestując niemo, że po uszy miała enigmatycznych instrukcji, gierek, zagadek i mętnych a nieujawnionych jej intryg oraz komeraży, w których sens Konrad oczekiwał od niej wierzyć naiwnie i ślepo.
Ale przytaknęła wczoraj wierze, naiwności oraz ślepocie jako nieodłącznym i zapewne w pełni umotywowanym warunkom jej udziału w obmyślonym przez pana Flatau planie.
Milczała tedy w oczekiwaniu na dalsze instrukcje. Bez wątpienia enigmatyczne.
Ilość słów: 0
Obrazek

Dhu Feain, moen Feain.

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Zakład balwierski Pelagiusa Guizot

Post autor: Dziki Gon » 25 lip 2019, 1:24

Flatau, faktycznie wysztafirowany (co mogła właśnie zobaczyć, gdy wychodząca dziewka przestała go zasłaniać), może jeszcze nie jak princ, ale baronet co najmniej, pochylił się jeszcze trochę, opierając dłonie na kolanach.
O — przemówił, po raz kolejny samogłoską, odbierając od niej opróżnioną sakiewkę. Podrzuciwszy w dłoni, ocenił jej ciężar. Przez moment zdawało się, że zechce o coś zapytać. Nie zapytał. — Dobrze — pochwalił, siedząc i patrząc na nią tymi swoimi ni to szarymi, ni to niebieskimi oczami. Nie, nie na nią. Przez nią.
Dalsze instrukcje, zgodnie z jej oczekiwaniami okazały się enigmatyczne. Chociaż nie na długo.
Prezent odhaczony, na fryzurę umawiasz się w tej chwili — wymieniał kolejno, raczej porządkując myśli niż prowadząc z nią dialog. — Z biurem się dzisiaj nie uwiniemy. Nie, jeżeli mamy grzecznie stać w kolejce z motłochem. Było coś jeszcze. Tylko, cholera, nie pomnę.
Flatau wstał z fotela, przespacerował się po izdebce, w nadziei, że ruch wesprze pamięć.
Pomogę ci z Giancardimi — podjął wątek, zatrzymując się naprzeciw przeszklonej komódki, otwierając jej drzwiczki i przyglądając wyciągniętej z niej kolorowej buteleczce z etykietką. — Jeśli to nadal aktualne. Znam tam kogoś, a poza tym jest nam po drodze, muszę wypłacić pieniądze. Ha, tylko ile? Na zaliczkę, na podatek, na mokry kontrakt, na łapówkę... — Mężczyzna odłożył flakon, zamyślił się wyraźnie, licząc coś w myślach. I ciężko wzdychając.
Mówiłem mu, że to chujowy pomysł. Nie nadaję się do organizowania ślubów.
Ilość słów: 0

Catriona
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 16 mar 2018, 15:39
Miano: Alsvid
Zdrowie: wylizuje się
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Zakład balwierski Pelagiusa Guizot

Post autor: Catriona » 26 lip 2019, 0:25

Źrenice złocistych oczu dziewczyny zwęziły się, a ładne, pełne usta zacisnęły w brzydką i wąską linię, z każdym kolejnym elementem niefrasobliwej wyliczanki pana Flatau wydymając się coraz bardziej i bardziej. W końcu wyrwało się z nich zgryźliwe prychnięcie. Z pewnym zaskoczeniem odkrywając, że na krótką chwilę dokonała czynu pozornie niemożliwego i zwróciła na siebie uwagę oraz pytający wzrok totumfackiego Florenta, Alsvid zbliżyła się do niego z ramionami skrzyżowanymi na piersi.
Konradzie. Nie będę udawać, że sama się nadaję lub że mam w tym jakąkolwiek biegłość — zaczęła głosem miękkim, spokojnym i nie kryjącym wcale, że nic z miękkości ani spokoju by w nim nie zostało, gdyby nie dobra wola, o której brak tak często i niesprawiedliwie ją posądzano. — Z całym szacunkiem do naszych wcześniejszych ustaleń, byłabym jednak wdzięczna, gdybyś przestał karmić mnie strzępami swoich planów i po prostu w nie wtajemniczył. Albo przynajmniej nie pozostawiał dłużej w moich własnych — ufam, że całkowicie błędnych i niesłusznie uprzedzonych — domysłach, wyjaśniając dokładnie jak wiążą się one z moją prośbą. Nadal aktualną.
Jeżeli ty lub pan Florent macie jakiekolwiek wątpliwości, co do tego, czy któryś krok tych planów nie wywoła mojego protestu lub oporów przed sumiennym wypełnieniem swojej roli, pozwól mi rozwiać je tu i teraz. Nie ma takich kroków. Chciałabym jednak otrzymać od ciebie coś więcej niż tylko zapewnienia o bezpośrednich — albo i nawet pośrednich — powiązaniach między nimi a mymi celami. Odrobinę zaufania.
Zaczynając, na przykład, od powiedzenia mi, jakie właściwie śluby, biura, łapówki i kontrakty mokre oraz suche dopiero co wspominałeś. W innym przypadku pozostają mi jedynie moje uprzedzone domysły. Byłabym bardzo zraniona, gdyby okazały się trafne.
Badawczym wzrokiem studiując gładką, wymuskaną twarz Konrada oraz jej wyraz, zmusiła się do grzecznego uśmiechu. — Kto wie, być może będę miała szansę wykazać się pożytecznością w kwestiach organizacyjnych.
Ilość słów: 0
Obrazek

Dhu Feain, moen Feain.

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Zakład balwierski Pelagiusa Guizot

Post autor: Dziki Gon » 26 lip 2019, 23:45

Flatau spojrzał na nią niechętnie i przeciągle, jak gdyby swoją wypowiedzią przerwała mu nie tylko porządek myśli, ale i ważne posiedzenie z czterema młodymi elfkami i lampką Fiorano w balii gorącej wody. Nagła emocja malująca się na tej niewzruszonej twarzy była tak niespodziewaną i drastyczną odmianą, że przez moment Alsvid nie poznawała stojącego przed nią faceta.
Jak się okazało, był to dopiero początek wrażeń, bo imć Konrad odstawiając z głośnym stuknięciem oglądany właśnie flakonik, kolejno zaklął, westchnął i roześmiał się gromko.
Kurwa mać. Ładnie musiałaś go wczoraj zdenerwować. — Brak zdumienia w jego głosie sugerował, że jak najbardziej wierzył, że białowłosa była do tego zdolna. — Myślałem, że ci powiedział.
Zausznik Florenta wrócił na swoje miejsce, gdzie usiadł, nabierając powietrza.
Wychodzisz za mąż. Za Florenta. — Słowa wypowiedział dobitnie i dał im chwilę przebrzmieć. Jak na jej gust, zapewne zbyt krótką. — A ja, wyobraź sobie, zostałem oddelegowany do organizacji tego bajzlu. Pomimo najszczerszego braku, chęci i doświadczenia w temacie. A przy nadmiarze innych, nie mniej ważkich spraw.
Z szacunku do naszych wcześniejszych ustaleń — beznamiętnie wszedł w jej słowo, nieporuszony długą i elokwentną przemową, którą go uraczyła. — Miej na uwadze, że cierpliwość to również forma zaufania. A w kwestiach organizacyjnych masz najmniej do powiedzenia. To nie podlega dyskusji.
Względem zaś tego, jak łączy się to z twoją ciągle aktualną sprawą... — podjął, rozkładając się na oparciu i pocierając świeżo wygoloną skroń. — Zapewne zdążyłaś się już domyślić. Łączy się tak, że Florent nie świadczy nieodwzajemnionych przysług.
Ilość słów: 0

Catriona
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 16 mar 2018, 15:39
Miano: Alsvid
Zdrowie: wylizuje się
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Zakład balwierski Pelagiusa Guizot

Post autor: Catriona » 27 lip 2019, 23:41

Pewne rzeczy nie przydarzały się Alsvid w żadnym wypadku: pożyczać cudzą szczoteczkę do zębów, mieszać czystą z winem, dosiadać konia w brudnych oficerkach oraz pozwalać czemukolwiek lub komukolwiek zbić się z pantałyku. Ostatnie mogła skreślić z listy „nigdy” na dobre. Odpowiedź pana Flatau wprawiła ją bowiem w oniemienie, które trwało jeszcze długą chwilę po tym, jak mężczyzna umilkł. A gdyby miała pod ręką szklanicę pełną wina i wódki, opróżniłaby ją jednym haustem, nie bacząc na konsekwencje.
Nerwowo wypuściła powietrze przez usta i również zaklęła.
Rozumiem — odparła w końcu. — To przekręt podatkowy? Recepta na prześlizgnięcie się przez niewygodne legislacje, na utajnienie nielegalnych dochodów? Jakieś zaowalowane przedstawienie?
Wcale nie rozumiała. Ale to były pierwsze przychodzące jej do głowy i względnie prawdopodobne pobudki dla tak nieprawdopodobnego żądania. Nie posiadała wszak w Novigradzie użytecznych koneksji, nie wniosłaby w małżeństwo znacznych bogactw ani przywilejów, jej rodowód za sprawą słodkiej niepamięci księcia Dorana znaczył po wojnie tyle, co nic, a jakiekolwiek rodzinne włości lub zasoby leżące za Jarugą uchowały się przed rekwizycją na poczet imperium, pierwszeństwo do roszczenia sobie do nich praw miał przed nią szlachetny graf var Eann. Nie wspominając o drobiazgach, takich jak wchodzenie w matrymonium panieńsko czystą oraz z własnej, nieprzymuszonej woli.
Pozostawiało to młodą cudzoziemkę z jednym pytaniem, na które nie potrafiła znaleźć logicznej ani prawdopodobnej odpowiedzi.
Pozwól, że teraz ja pomyślę na głos — wycedziła, spacerując po pachnącym pokoju jak zwierzę po klatce. — Florent na wyciągnięcie ręki ma istny inwentarz kandydatek, bynajmniej nie tylko swych pracownic. Wiele z nich piękniejszych, wdzięczniejszych, grających na pierdolonych cytrach i deklamujących elfie ballady na zawołanie, a przede wszystkim, potulniejszych i niewymagających cierpliwości. Doskonale zdolnych do służenia za biurokratyczny fortel lub nawet za rozpłodowe klacze, jeśli to widmo śmiertelności i egzystencjalność wieku średniego rzuciły mu się na mózg. A jednak odwołuje ciebie od nadmiaru niemniej ważkich spraw i zleca organizowanie mojego zamążpójścia. Za niego. W zamian za jednorazową pomoc w pozyskaniu informacji, które być może pomogą mi odnaleźć w mieście Zavista.
Bloede d’yaebl! W ładne wnyki się dałaś wywieść, kretynko, dojadała sobie w myślach. Rozegrał to, jak mu się żywnie podobało, chędożony stary lis, melancholik od siedmiu boleści…
Nim przystanęła przy blaszanej wannie i odwróciła się z powrotem do pana Flatau, ponownie wymusiła na sobie głęboki, spokojny oddech. Przypomniała sobie bowiem w złości swą poranną wizytę z Innis w namiocie wróżbitki i przez krótką chwilę miała ochotę wybuchnąć gorzkim śmiechem.
Jeżeli podzielił się z tobą informacją, ile ma trwać ta farsa — słowo „małżeństwo” nie chciało po raz drugi przejść jej przez gardło — rada byłabym wiedzieć. Bo przyświecający jej cel, nawet jeśli go zdradził, zgaduję, że ma mnie nie interesować i że nie podlega to dyskusji — skończyła gorzkim tonem.
Jeszcze jedna myśl pojawiła się nagle w jej głowie. Właściwie, to pojawiła się jako pierwsza, długo zanim Konrad skończył mówić, lecz odepchnęła ją natychmiast jako zdecydowanie najbardziej absurdalną i zarazem budzącą w niej najwięcej gniewu, odrazy oraz pogardy do jej oblubieńca. Że jako zblazowany neurotyk, zmanierowany okrutnik i despota znajdujący jedyną rozrywkę w czyimś ukorzeniu, nie kierował się żadnym głębszym celem przy ustalaniu tej formy odwzajemnienia przysługi. Wyłącznie poniżeniem odwzajemniającej.
Ilość słów: 0
Obrazek

Dhu Feain, moen Feain.

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Zakład balwierski Pelagiusa Guizot

Post autor: Dziki Gon » 28 lip 2019, 2:36

Jak każdy postawiony przed bezczelnym ultimatum i z góry uprzedzony o fakcie, że ma najmniej do gadania — Alsvid mówiła bardzo dużo. Flatau, widać przygotowany na taki obrót spraw lub zwyczajnie nie w ciemię bity, słuchał jej do samego końca. Nie przerywając i panując nad twarzą jak dawniej. Pozwalał jej ochłonąć z zaskoczenia.
Florent — zaczął powoli, biorąc się za spokojne i denerwująco konkretne ucinanie łbów hydrze jej pytań. — Ma cztery konkubiny, same hrabiny. I tak, dobrze rozumiesz. Z tobą żeni się dla pieniędzy. Konkretnie dla dziesięciu tysięcy florenów, które wniesiesz mu w posagu. Pieniądze, jeżeli cię to uspokoi, są już przygotowane. — Konrad, wspinając się na wyżyny empatii, pozwolił sobie na stosowną pauzę, którą przewidział na kolejne emocjonalne stadium przyswajania przez nią niniejszej nowiny — gniew i sprzeciw. Dorzucił nawet dodatkową sekundę.
Przyjrzawszy jej się uważnie, skrzywił wargi. Jakby z politowaniem.
Wiesz dobrze, że znalezienie twojego Zavista to żadna jednorazowa pomoc. To szereg przysług, a niekiedy delikatnych operacji wymagających znajomości, pieniędzy i ludzi od papraniny. Czasem wszystkiego naraz.
Interlokutor wstał z fotela, podszedł do zwierciadła na ścianie, przeglądając się w nim i obciągając na sobie dublet.
Myśl o tym w ten sposób: jako, bez urazy, przybłęda z południa, nie masz żadnej z tych rzeczy, a więc najmniejszej gwarancji powodzenia. Ale jako żona najbardziej wpływowego człowieka w mieście… Nadążasz? — zapytał, odwracając się od lustra i nie patrząc przy tym w jej stronę.
Jeżeli nie, to trudno. To nie jest, kurwa, posiedzenie rady miejskiej. „Nie podlega to dyskusji”, jak ładnie raczyłaś to ująć. Nie poinformowano mnie, jak długo miałaby trwać ta farsa. Wiem, że tym krócej, im szybciej zaczniemy.
Dłoń Flatau znalazła się na drobnej, mosiężnej klamce nenufarowych drzwi, po tym, jak raczył podążyć w ich kierunku, wymijając ją, stojącą mu na drodze.
Idziesz? — Ostatnie pytanie dosyć jasno sugerowało, że oczekiwano od niej, by przeszła do ostatniego etapu przyjmowania niefortunnej wiadomości — mianowicie akceptacji.
Ilość słów: 0

Catriona
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 16 mar 2018, 15:39
Miano: Alsvid
Zdrowie: wylizuje się
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Zakład balwierski Pelagiusa Guizot

Post autor: Catriona » 28 lip 2019, 10:16

Dziewczyna, choć owładnięta silnymi i wcale usprawiedliwionymi w jej położeniu emocjami, nie przegapiła szczodrobliwej wspinaczki ku szczytom empatii, której z mozołem dokonał dla niej Flatau. Ani nie zawiodła jego oczekiwań. Wypełniła kilka sekund ciszy słowem tak nieprzystającym pannie młodej, że nawet intarsjowane na drzwiach łaźni nenufary przywiędły lekko.
Powód do gniewu znalazła sobie zgoła inny, niźli zostanie bezceremonialnie i bynajmniej nie pochlebiająco przyrównaną do czyichś faworyt, względem jej tytułu — nie bacząc na to, czy wartego funta kłaków, czy nie — zdatnych co najwyżej zamiatać kafel pokłonami, aby tylko głębokimi i zgodnymi z dworskim protokołem. Zgoła inny niźli nawet sprowadzenie jej do poziomu żywej inwestycji, surowej kobyłki z dobrym papierem. Nie, powodów miała dokładnie dziesięć tysięcy i jeden. Rzekome wiano, dla którego z całą pewnością znalazłaby o ileż trafniejsze zastosowania od nadmuchiwania kapitału pierwszemu lepszemu gloryfikowanemu rajfurowi, a o którego rzekomym istnieniu dowiadywała się właśnie od, ni mniej więcej, gloryfikowanego popychadła rzeczonego rajfura.
Powodem dziesięć tysięcy pierwszym była tożsamość hojnego inewstora w jej posag. Względem niego Alsvid natychmiast wysnuła własną hipotezę, hipotezę od przeszło kilku lat bezczelnie używającą sobie tego samego rodowego miana, pod którym ona legalnie i w mękach swej księżnej matki przyszła na świat. A teraz niczym kukułcze pisklę reflektującą od tego miana na dobre ją odsunąć.
Ugryzła się jednak w język, nim poprosiła Konrada o potwierdzenie jej spekulacji. Nawet jeżeli jakimkolwiek wiarygodnym potwierdzeniem dysponował, zapewne odmówiłby podzielenia się nim, szybko klasyfikując sprawę jako „niepodlegającą dyskusji”.
Dziesięć tysięcy… — wymamrotała pod nosem. — Ładnie cię cenię, staruszku.
Nie odezwała się więcej. Ku ni chybi przyjemnemu zaskoczeniu pana Flatau, przystąpiła do etapu akceptacji bez zwłoki i kwękania. Gdy wylała z siebie pierwszą wrzącą falę złości, poczuła bowiem szczerą i najprawdziwszą ulgę, powodowaną czymś więcej niż tylko zdrowym wyartykułowaniem emocji.
Florent żenił się z nią dla pieniędzy, wyłącznie dla nich. Alsvid nie była może biegła w arkanach prawa cywilnego i rodzinnego panującego na Północy, lecz w najgorszym wypadku nie przypominała sobie, by kiedykolwiek słyszała o utraceniu przez mężczyznę wniesionego w małżeństwo wiana na skutek anulowania tegoż małżeństwa. Ta pragmatyczna postać rzeczy oznaczała dla nich obojga brak długoterminowych komplikacji, dla niej zaś brak zmartwienia rozlicznymi „drobiazgami”, które tradycyjnie z zamążpójściem kojarzono, a które wcześniej nawiedziły jej myśli, budząc bunt, wstręt i niesmak. Może odrobinę zaciekawienia. Głównie względem tego, czy Florent domagał się obecności półnagiej elfki nadającej mu rytm na strunach teorbanu, a w kluczowych momentach recytowania na głos fragmentów Pieśni o Irodimel.
To był najgorszy wypadek. W najlepszym Konrad Flatau miał rację i przeklęta unia z najbardziej wpływowym człowiekiem Novigradu mogła otworzyć przed nią drzwi, o których istnieniu przybłęda z południa nie miała dotąd cienia pojęcia.
A z czasem nawet sprawić, że pewne kukułcze pisklę przeklinać będzie gniazdo, do którego zostało podrzucone.
Ukojona tą myślą, dziewczyna skinęła Konradowi głową i opuściła w ślad za nim wnętrze pachnącej łaźni.
Ilość słów: 0
Obrazek

Dhu Feain, moen Feain.

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław