Gospoda „Pod Grotem Włóczni”

Obrazek

Biedota zwykła mawiać, że w Nowym Mieście nawet gnój nie odważa się śmierdzieć. Prawda jest taka, że rzeczy śmierdzące śmierdzą tam jak wszędzie indziej, ale kwitnące klomby świetnie maskują przykre zapachy. Z przykrymi ludźmi nie jest tak łatwo.


Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Gospoda „Pod Grotem Włóczni”

Post autor: Dziki Gon » 18 mar 2018, 18:42

Obrazek Niewielki, murowany i podmalowany biało budyneczek mieści w sobie jedną z popularniejszych gospód we wschodnim Novigradzie. Chodzą pogłoski, że nie wzgardzą nim ni słynni wiedźmini, ni bestyje, a nawet zdarzyło im się ucztować wspólnie na jego salonach, taką estymę chowa gospoda. Nad framugą świeżo pędzlowanych farbką drzwi zwisa prosty, drewniany szyld z wypaloną inskrypcją oraz wymalowanym z kunsztem przez zręcznego sztukmistrza grotem włóczni. Na tablicy u wejścia widnieją przybite rozmaite anonse oraz ogłoszenia, wraz z orędziem o otwartym poborze na pikinierów, rozpiską obrządków w Wielkiej Szpicy i kościołach Wiecznego Ognia, a także kilkoma bardzo nieprzyzwoitymi pamfletami o miejskich służbach porządkowych. Zadbane i jasne od wpadającego okiennicami światła wnętrze podzielone jest na dwie osobne sale, mieszczące przy ławach oraz stolikach kolejno ponad dziesięć osób w pierwszej i co najmniej dwa razy tyle ludu w drugiej, w przestronnym alkierzu. Zaduch oraz wszelkie przykre zapachy niwelują zawieszone bukietami na ścianach, suszące się zioła, z którymi pysznie komponuje się woń pieczystego oraz dochodzącego na ogniu gulaszu. A także antałków wina, wytaczanych przez gospodarza z piwniczki na drewniane stelaże w izbie. Wszystkiego wolno skosztować do syta za uczciwą opłatą, a niekapryśnemu podniebieniu dość będzie po sytości i smaku potraw oraz trunków. Uczciwość, prostota i renoma lat na rynku nadal przekonuje do odwiedzin licznych mieszczan oraz skromnych kupców i podróżnych — gospodarze raczą noclegiem w czystej, suchej izdebce, a w stajennej przybudówce można zostawić konia bez strachu o swoje mienie.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Gospoda „Pod Grotem Włóczni”

Post autor: Dziki Gon » 19 wrz 2018, 0:02

Nie pytasz wszak pani o strawę i wodę dla konia? — uniósł oczy, lecz przyjrzeć się mógł z tej pozycji jedynie udom młodej kobiety. Nie był nimi aż tak zainteresowany, bowiem dmuchnąwszy ciepłym powietrzem pod kręcony kawałek grzywy, wrócił na kolejny moment do zajęcia, które najwyraźniej nie miało końca.
Ranek przebijał się powoli nie tylko do świadomości, ale i karczemnych stołów, porozstawianych w lekkim chaosie. Na zapleczu słuchać było jakieś gromkie, ale głuche krzyki.
Gotówbym był przypuszczać, w takiej konfiguracji, że panna ma coś za uszami. — dodał siląc się na powagę. Wyprostował się w końcu, podparł pod bod raźno pod boki i spojrzał wprost na rudawowłosą uciekinierkę.
A dzielić się informacjami o pobycie, niebycie i od... odprawie kucharskiej — uniósł brwi machając kawałkiem ściery w powietrzu. — można bez problemu. Rąk ani języka za to nie ucinają, choć odrobina kurtuazji byłaby rzecz jasna, in plus
Ilość słów: 0

Aith
Awatar użytkownika
Posty: 28
Rejestracja: 20 lip 2018, 19:05
Miano: Aithoeri Ellearain
Zdrowie: Zdrowy

Re: Gospoda „Pod Grotem Włóczni”

Post autor: Aith » 19 wrz 2018, 2:38

– A pytałabym o strawę i wodę dla konia, owszem – zgodziła się, uśmiechnięta już raczej zawadiacko niż kpiąco – tyle że zajęto mnie tu inną rozmową... Ale wróćmy: prosiłam o imię i proszę dalej, skoro jakieś mi się tu wysuwa supozycje o poranku.
Słowa te wyrzekła już z jawnym rozbawieniem, starając się tylko, by nie rzuciło się w oczy, że kontroluje je i dozuje świadomie. Wszak sympatyczne obejście zmiękcza (a przynajmniej zwykle zmiękcza) tych, co rozmawiają zagadkami chcąc tworzyć dystans. – Za uszami, gwarantuję ci, nie mam zupełnie nic – natomiast od informacji o różnych formach bytu bardziej mi trzeba właśnie strawy i wody dla konia. I tu, zwróćcie uwagę, wracamy do punktu wyjścia... – rozparła się już nieco nonszalancko na krześle, łokciami oboma zapierając się o blat dla równowagi, bo jeszcze chwila, a zacznie tu się bujać na tylnich nogach krzesła. Uśmiech nieco przygasł, wzrok jął szukać konkretów raczej niż rozrywki z konwersacji – tak to przynajmniej miało wyglądać. – Zatem: da mi ktoś tu i teraz strawę i wodę dla konia, czy nie? Bo w podróży jestem, nie na pogaduszkach.
Pozwoliła na koniec ożywić się uśmiechowi, by wreszcie zgasić go w kącikach warg, i wbiła w mężczyznę badawcze spojrzenie: niech wie, że ocenia się go tu, czy jest karczmarzem zajętym akurat obuwiem, czy może wędrownym sztukmistrzem, spragnionym konwersacyj. Rozmowa miła rzecz, ale – doprawdy – Aith spieszno było na szlak. Jegomość wyraźnie łasy był na jakieś wstępne dane, coś chciał (cokolwiek?) z niej wyciągnąć – ale elfka była czujna: żadnych nazwisk (poza fałszywymi), celów wyprawy czy szczegółów obranej trasy.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Gospoda „Pod Grotem Włóczni”

Post autor: Dziki Gon » 06 paź 2018, 19:38

Nie wzruszył ani ramionami ani słowy, na to co usłyszał w odpowiedzi. Po kącikach ust nieznajomego krążył nieodpowiedzialny uśmiech, który w sposób zdumiewająco dziwny przystawał do jego gładko ogolonej, dojrzałej twarzy.
Omastan. – rzekł skinąwszy głową jak ulubiona dwórka koronowanej głowy. — raczej ten kto wchodzi przedstawić się winien pierwszy, ale może stamtąd skąd pochodzę maniery są inne niż tutaj. — dodał unosząc brwi i pozostawiając ścierę w spokoju, jakby znalazł sobie inne, równie zajmujące zajęcie. Właśnie przed nim stało.
Kucharz i właściciel tego miejsca wraz ze swoimi pomocnicami zajęty jest teraz, na tyle karczmy. — oznajmił. Przekręcając głowę w bok przyjrzał się dziewczynie, która w jego mniemaniu mogłaby zaraz na stół wyrzucić buciory. Szczęściem, jeszcze czyste. I wtedy go naszło, wtedy zdał sobie sprawę, że oczyściwszy własne buty będzie mógł uprzykrzyć życia innym.
Nie sprawdzają bynajmniej czy w garnkach wrze zupa dla strudzonych jak pani podróżników. Oddają się raczej nieprzyjemnej procedurze… windykacji uchybień dwójki niedawnych gości. — wyjaśnił przez co rozumiał przez obijanie twarzy dwóm cwaniaczkowatym "gargulcom" bez grosza przy duszy. I w trakcie tego jak mówił, przez drzwi, które najpewniej były wyjściem na one zaplecze, weszła jedna z usługujących kobiet.
Omastan wstał i usiadł naprzeciw półelfki.
Co podać? — zapytała oschle kobieta.
Ilość słów: 0

Aith
Awatar użytkownika
Posty: 28
Rejestracja: 20 lip 2018, 19:05
Miano: Aithoeri Ellearain
Zdrowie: Zdrowy

Re: Gospoda „Pod Grotem Włóczni”

Post autor: Aith » 06 paź 2018, 20:17

Jakkolwiek jegomość nieco elfkę drażnił i niecierpliwił – wzięła ten efekt na karb swojej własnej niecierpliwości, czy raczej – imperatywu podróży, którą musiała przerwać, by nie dać się pożreć gwałtownemu napadowi głodu. Bowiem – tak: podstawowym celem wizyty był posiłek i napojenie konia. Nic nadzywczajnego.
– Nie wiem, skąd pochodzisz, ale pewnie jest to miejsce niezwykle słabo zaludnione, a jeśłi zaludnione, to ludźmi srodze dręczonymi przez samotność. Tutaj, gdzie wszelkich istot co nie miara, nikt się nie przedstawia po wejściu do karczmy, a biesiadujący, nawet jeśłi jest ich akurat dwoje, nie doznają despektu, jeśli zjedzą swoje posiłki w milczeniu. I ja tak planowałam, ale teraz mamy to już za sobą: ciszę szlag trafił, a imiona poszły w ruch. Świetnie – sapnęła, prostując się na krześle. – Ja Argale, waść Omastan – mamy to. Za informacje też dziękuję: windykacją, powiadasz... Zatem może się doczekam, aż-
I na tym musiała urwać, choć była już gotowa zagadać Omastana, żeby odwidziało mu się przyjąć misję "towarzysza do pogaduchy przy strawie", na co nie miała ochoty. Musiała urwać, bo drzwi na zaplecze się otwarły, a Omastan zajął miejsce naprzeciw niej...
– Witam – westchnęła Aith, nie podnosząc specjalnie wzroku na karczmarkę. – Poproszę kaszę jakąś z mięsiwem i lekkie piwo. Na zewnątrz przywiązałam klaczkę – tę trzeba napoić; kupię też dwa worki obroku, jeśli łaska. – Wypowiedziała swoje grzecznie, acz stanowczo, może nawet z pewną wyższością w głosie czy pozycji zgrabnej główki na swej sarnio elfiej szyi – jakkolwiek niegrzeczność czy tym bardziej obcesowość nie były jej celem. Złożyła zamówienie prosto i wyraźnie, oczekując usługi szybkiej i chętnej, bo tak też planowała ją wynagrodzić. Następnie zaś przeniosła spojrzenie na Omastana, bo chyba nie uda się tu od niego opędzić.
– Omastan... Rzeknij więc, w jakiej ty podróży. Właśńie wyruszasz z Novigradu, czy też oto przybyłeś?
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Gospoda „Pod Grotem Włóczni”

Post autor: Dziki Gon » 09 paź 2018, 23:25

Głodnemu chleb na myśli. — skomentował wszystko, co w napięciu żuchwy zdążyła wyprodukować jego rudowłosa rozmówczyni. Przyglądał się jej uważnie, mimo to nadal wyglądał na takiego, który się wcale niczym nie przejmuje, przyjmując świat takim, jaki jest. Obrazowym.
A ja to co przed chwilą. Tym razem na stół, nie buty. — rzekł wykrzywiwszy usta w uprzejmym, acz niezręcznym uśmiechu. Wyglądał sztucznie.
Od tamtej pory kobieta zwracała uwagę wyłącznie na Argale.
Za jadło będzie dwa i pół denara. Niedaleko karczmy jest studnia. Dwa denary za tę ilość obroku i oporządzenie konia pół. Razem będzie pięć. — Co jak co, ale liczyć to ona umiała. Ani bruzda jej czoła nie ścięła, jedynie słomiane kosmyki włosów opadały i unosiły się od mówienia. Wyglądała jakby sama brała udział w nieporozumieniu z zaplecza.
Nie wiem jeszcze. Zobaczymy co czas przyniesie. Miałem w Novigradzie odwiedzić... przyjaciela, gdzie kroki dalej poniosą? Nie wiadomo.
Uniósł brew.
A waćpanna?
Ilość słów: 0

Aith
Awatar użytkownika
Posty: 28
Rejestracja: 20 lip 2018, 19:05
Miano: Aithoeri Ellearain
Zdrowie: Zdrowy

Re: Gospoda „Pod Grotem Włóczni”

Post autor: Aith » 09 paź 2018, 23:55

Pięć denarów. Hm – cóż: takie życie samodzielne, że pięć denarów zdaje się mieć nieco większą wartość niż... pięć denarów.
Targować się?... Nie. Aithoeri wszystkie kieszenie miała wypchane dumą; jeśli w którejś był wąż, to póki co – w hibernacji.
Wyłuskała pięć denarów i przesunęła po stole, teraz dopiero podnosząc wzrok na karczmarkę, kiwnęła głową w odruchu przyjęcia do wiadomości lokalizacji studni, i na tym straciła zainteresowanie dziewczęciem, sznurując mieszek i chowając go starannie do kaletki.
– Przyjaciela, powiadasz – powtórzyła, jakby był to najlepszy sposób ukrycia, że nie widziała powodu, by mu wierzyć (lub nie wierzyć). – A ja do Rinde. W sprawie ... – tu zawahała się (a przynajmniej tak to miało wyglądać, by dodać wiarygodności słowom) – ...rodzinnej, tak by można rzec. No tak. Tyle że... nie wiem, czy się zbójców i innej hołoty na gościńcu obawiać, czy nie. Przyznaję, że nie mam w tej kwestii wielkiej wiedzy...
Tu spojrzała już Omastanowi prosto w twarz, łagodząc swe wejrzenie, a w miejsce dystansu przyjmując wyraz w miarę życzliwej niepewności. "Widać, że więcej podróżujesz i pewnie wiesz, jak to z tymi gościńcami ostatnio" – tyle miał wyczytać, gdyby akurat chciał po niuansach mimiki o jej sytuacji orzekać. Wzrokiem z tej niepewności czyniąc pytanie, czekała na odpowiedź.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Gospoda „Pod Grotem Włóczni”

Post autor: Dziki Gon » 15 paź 2018, 0:17

Karczmarka przesunęła monetą po blacie, schowała ją w jednej z kieszeni za fartuchem i odeszła, zająć się resztą spraw.
Owszem. Jest malarzem. I to dobrym. — potrząsnął głową. W karczmie było cicho, więc dało się poznać wyraźnie nawet ciepły tębr jego głosu. Z bliska zauważalne były również szczegóły twarzy jegomościa w niebieskim kubraku. Miał długi, może nawet zbyt długi nos i ufną twarz z mądrymi oczyma.
Rinde? Łatwiej by było Pontarem, ale jeśli konno... różnie mawiają. — rzekł. — W tę stronę nie podróżowałem sam, jedni mówią, że im więcej ludzi tym lepiej. — dodał drapiąc się po podbródku. Po jakimś czasie dostali swoje jadło. W karczmie pojawił się również właściciel, zasapany i niezadowolony ze wszystkiego co zdarzyło mu się tego dnia.
Zbójów obawiać się można zawsze. — powiedział przegryzając pajdę chleba. — Zawsze można stworzyć sobie pozycję konkurencyjną do tychże. — uśmiechnął się zawadiacko.
Ilość słów: 0

Aith
Awatar użytkownika
Posty: 28
Rejestracja: 20 lip 2018, 19:05
Miano: Aithoeri Ellearain
Zdrowie: Zdrowy

Re: Gospoda „Pod Grotem Włóczni”

Post autor: Aith » 15 paź 2018, 2:02

Skoro tylko się pojawił – zabrała się za posiłek ochoczo. Rzucane z przerwami uwagi i stwierdzenia Omastana nie przeszkadzały, w niektórych był nawet jakiś cień sugestii czy porady – ale ogólnie towarzysz nie jawił się Aith jako niezbędny.
– Pozycję... konkurencyjną? – podniosła na niego spojrzenie znad miski. – To by musiało na początek być mnie tak z tuzin... – roześmiała się szczerze, zresztą z nie całkiem pustymi ustami. – Waść odpadasz: przeciwny kierunek. Wokoło nikogo... – rozejrzała się i parsknęła śmiechem niewesołym, raczej drwiącym, na widok wkraczającego do gospody właściciela – ... chyba że ten...
Ostatnie słowa, ściszone nad miską, zakończyły na razie rozważania Aith. Jadła w milczeniu aż pokazało się dno w naczyniu, a napój zniknął w trzech czwartych. Odgięła się na oparcie, dla odpoczynku na półmetku.
– Miła pogawędka - stwierdziła z dłonią na brzuchu głosem, który mógł świadczyć o odmiennym przekonaniu, choć wyznanie było w gruncie rzeczy szczere, tylko nie zachciało się wypowiadającej dokładać starań do pozorów głębszego zainteresowania. – A ten przyjaciel, jeśłi wolno spytać dla zabicia czasu przy jadle... kto taki? Kamrat w profesji? Dłużnik? Wierzyciel? Prawdziwie – przyjaciel? Śmiało, i tak nie znam. – uśmiechnęła się bokiem, krótko, po czym wróciła do jedzenia, czekając odpowiedzi a skąpiąc jawnego zainteresowania. Powie, to powie. Nie – to smacznego. Czas naglił, droga wołała, a buzujący w młodzieńczym serduchu ogień idei i obowiązku wyłaził oczyma, gdyby im w głąb zajrzeć.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Gospoda „Pod Grotem Włóczni”

Post autor: Dziki Gon » 23 paź 2018, 0:37

Obdarzył ją uśmiechem, który gotów był przeciąć jej miskę na pół, razem z kaszanką, która chlupnęłaby dźwięcznie w stół, otoczona niemrawym towarzystwem rozgotowanej brei. Uniósł brwi i kiwnął głową, nie mówił tego całkiem na poważnie - jak większość słów, które rzucał i ta propozycja zdawała się pachnieć ciepłym sarkazmem - ale być może utaił w tym jakąś wiadomość. Do jej świadomości.
Odpadam nie odpadam. — pokręcił głową wracając do jedzenia, którą to czynność przerwał wcześniej wpatrywaniu się to w młódkę, to w ludniejący lokal. Zdaje się, że chciał coś jeszcze dodać, ale w ostatniej chwili się rozmyślił. Dokończył swoje jadło raz dwa, jednak nie tak szybko jak jego rozmówczyni.
Artysta. — rzekł nie owijając w bawełnę, choć oczy tamtej jednej chwili miał jakby mgłą zasnute. — Kamrat, dłużnik, wierzyciel. — dodał kiwając głową, która bujała teraz ponad obłokami pokonanej mgły. — I łotr, byłbym zapomniał. — rozpogodził się, wzrok mu się rozbystrzył. — Poznaliśmy się w Akademii, nie studiowaliśmy jednak tych samych przedmiotów. Była pani kiedyś w Oxenfurcie?
Ilość słów: 0

Aith
Awatar użytkownika
Posty: 28
Rejestracja: 20 lip 2018, 19:05
Miano: Aithoeri Ellearain
Zdrowie: Zdrowy

Re: Gospoda „Pod Grotem Włóczni”

Post autor: Aith » 23 paź 2018, 20:44

Niestety, wspaniały komunikat mimiczny minął elfkę bezpowrotnie – akurat śledziła wzrokiem niesiony do ust kobek. Wzrok podniosła znad brzegu naczynia.
– "Odpadasz nie odpadasz"? – powtórzyła, nagle zdjęta ciekawością, czy kryje się za tym jakaś propozycja – i czy realnie atrakcyjna, czy może raczej w istocie swej – niebezpieczna. – Czy to znaczy że po wizycie u przyjaciela łotra zamierzasz ruszyć moją trasą?
Plany Omastana jawiły się coraz ciekawiej, ale i ciekawsze jeszcze rzeczy działy się z jego wyrazem twarzy teraz – coś z oczyma, jakieś zamyślenie... a może pytając o tożsamość kamrata naruszyla jakąś deliktną sferę?
Chyba nie – ale znów zmiana tematu wybiła ją zze spokojnych dumań.
Akademia!
O – oto nadszedł pierwszy moment, w którym należało skłamać, aby nie narazić Wielkiej Wyprawy na niebezpieczeństwo i zdemaskowanie... Tym bardziej, że tego "łotra"-kompana mogła, jak się okazuje, znać, a z tym nie chciała się zdradzić.
Pokręciła głową: – Jeno przekroczyłam bramę kilka razy – odparła obojętnie. A pan co studiowałeś?
Rzucila to pytanie od niechcenia, już szykując się wyraźnie do powstania po zakończonym pośpiesznie posiłku. Może warto będzie wziąć Omastana za towarzysza, jeśli wizyta w Novigradzie wyjdzie mu krótka... Z drugiej strony czekać na niego wydawało się zbyt niebezpiecznym, nadto Aith, ostatnio zwyczajowo niecierpliwa, teraz jeszcze bardziej dawała się ponieść poczuciu konieczności, by ruszać na trakt i raz dwa dotrzeć do Wiewiórek. Z tym pytaniem gotowa była zostawić w sumie niegroźnego tego człowieka, a by poczuł presję – powstala ostatecznie, kładąc kubek na dno miski i wsadzając do niego sztućce.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Gospoda „Pod Grotem Włóczni”

Post autor: Dziki Gon » 02 lis 2018, 0:54

Wzruszył ramionami. Uznał, że pytanie – a właściwie powtórzenie tego co przed chwilą sam był powiedział – nie miało nigdy otrzymać odpowiedzi. Było retoryką, do której on według własnego uznania idealnie się wpasował.
Głowa Omastana zatrzęsła się w niemym, ale wymownym potwierdzeniu zarówno swojej ciekawości, jej stwierdzenia i swojej zgody na temat nauk pobieranych w murach akademii.
- A priori? Filozofię. – powiedział zapierając się ręką na jedno kolano. Drugą ręką odgarnął opadające lekko na oczy kosmyki kręconych włosów. Był uśmiechnięty.
- Mogę pani chwilę w drodze potowarzyszyć, właściwie po drodze mi jeszcze do stajni na obrzeżach miasta, zamówiłem tam… paszę dla konia na kolejne kilka dni drogi. – rzekł odbiegając wzrokiem za przechodzącą gospodynią. Kobieta, na którą spojrzał była nie w humorze, co można było zrzucić na karb istniejącej wcześniej zwady.
Ilość słów: 0

Aith
Awatar użytkownika
Posty: 28
Rejestracja: 20 lip 2018, 19:05
Miano: Aithoeri Ellearain
Zdrowie: Zdrowy

Re: Gospoda „Pod Grotem Włóczni”

Post autor: Aith » 06 lis 2018, 0:22

Filozofię! A to ciekawostka. Przyjrzała mu się wnikliwiej, uśmiech odmłodził nieco jej raczej zacięte dotąd oblicze. Chyba zadziałało coś w rodzaju poczucia wspólnoty akademickiej. Tak czy owak...
– Czemu nie. Towarzystwo – dar losu – odparła, gotowa wstawać i ruszać do swych spraw. – Nie zmini to jednak faktu, że droga moja wiedzie na wschód, jak może wspomniałam. Tyle więc naszej wspólnej podróży, ile twojej drogi na wschód. No – zasunęła krzesło, zebrała swoje rzeczy i odprowadziwszy również karczmarkę wzrokiem ruszyła ku wyjściu, raz tylko oglądając się na Omastana. Koniec końców wyszło jej, że jest to człek niegroźny, a jeśli godzien uwagi, to niekoniecznie tak czujnej, jaką była swoim zdaniem gotowa poświęcić spotkaniom podejrzanym. Co nie znaczyło, że czujną pozostawała, choć raczej było to wynikiem ogólnego nastroju i – by tak rzec – nadmiernej gotowości.
Jeśli los łaskawy nie poplątał jej nitek na drodze do progu – następnym spojrzeniem obdarzyła samozwańczego towarzysza już zmierzając do swej klaczki. Napojenie konia to nie jest coś, o czym można zapomnieć tylko dlatego, że powiększył się na chwilę skład wyprawy.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Gospoda „Pod Grotem Włóczni”

Post autor: Dziki Gon » 18 lis 2018, 22:50

Ładnie powiedziane. — skwitował. — Dar losu. — uśmiechnął się pod nosem. Jeszcze przez chwilę sądził, że rudowłosa uraczy go swoim towarzystwem na dłużej, jednak mylił się. Aith powstała z miejsca ruchem raźnym, pozbawionym mozołu i podobnej jemu niechęci do pośpiechu. Widać było od razu, ze człowiek ten nie zajmuje głowy nadto potrzebą czasu. Sama jego twarz mówi o nim jako personie różnej. Niby dorosłym acz niedojrzałym jeszcze jakby człowieku.
Wstał, poprawiając niebieskie odzienie omiótł salę wzrokiem i otrzepując niewidoczny kurz z nogawic, podążył tą samą drogą co półelfka. Tak ją zrozumiał, że uda im się kawałek drogi przebyć razem.
Co ciekawego jest w Rinde oprócz błota, skąpych ludzi i ambasady Novigradu? — zapytał podchodząc do bułanej klaczy. Koń był zadbany, nawet włosie wyglądało na specjalnie ułożone. Omastan upewnił się, ze koń miał co jeść podczas jego pobytu w karczmie, sprawdził juki i wskoczył na wierzch, aby przestąpić kilka kopyt w stronę swojej tymczasowej towarzyszki podróży.
Ilość słów: 0

Aith
Awatar użytkownika
Posty: 28
Rejestracja: 20 lip 2018, 19:05
Miano: Aithoeri Ellearain
Zdrowie: Zdrowy

Re: Gospoda „Pod Grotem Włóczni”

Post autor: Aith » 20 lis 2018, 23:53

Ruta parsknęła, postrzegłszy swą panią. Aith – lub dla niektórych ostatnio Argale Glaswellt – położyła jej dłoń na chrapach, oporządziła zgodnie z planem, zerkając sobie boczkiem na omastanowego wierzchowca, oraz notując stosunek między nim a jeźdźcem, by po dokonaniu należytych czynności stajennych szybko a sprawnie być gotową do odjazdu. Jeśli nowy towarzysz chciał tego ranka hołdować leniwemu nastrojowi, musiał tym wyraźniej odczuć nie pośpiech może straceńczy – ale na pewno pewne ciśnienie, jakie wywołuje w człowieku i elfie długo oczekiwana podróż, gdy droga woła, a każda chwila zbędnej zwłoki jawi się jako niepotrzebne przewinienie.
– Rozdroże – odparła gładko, obdarzając męczyznę przelotnym uśmiechem, gdy mijała go przy wyjeździe na trakt – i karczma. Obie atrakcje dobre by się pożegnać, jeśli przyjdzie ci wracać, albo jechać dalej razem, jeśli nie przeszkodzi ci moja podejrzliwość wobec łatwości, z jaką dostosowujesz swe ścieżki do ścieżek napotkanych przypadkowo w karczmach dziewcząt. Sam przecież zadecydujesz, na mnie się nie oglądając, nieprawdaż? Bo i czemuż!
I delikatnie popędziła Rutkę, by ze sprzyjającego rozmowie nieco tylko wyciągniętego stępa przejść w kłus i choćby przez pierwsze chwile mieć Omastana za plecami. Warto sprawdzić i to, jak chętnie zrówna się z nią, by toczyć rozmowę w drodze. A zanim to zrobi – mieć przed sobą drogę samotną i dać w nią wybiec myślom o tym, co najbliższe staje przyniosą i po czym zdecydować, czy są powody, by zacząć chcieć się z przygodnego towarzytwa otrząsać, czy przeciwnie – by związać się na jakiś czas w podróży dla większego jej bezpieczeństwa, jeśli modry gaduła okaże się tyleż lojalny, co ciekawski.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Gospoda „Pod Grotem Włóczni”

Post autor: Dziki Gon » 24 lis 2018, 16:22

Napotkane przeze mnie na trakcie osoby są bliskie doświadczeniu, które zbieram. Nie mylisz się, moja droga-a — rwąca go do przodu klacz spowodowała rozluźnienie języka i obyczajów, które jeszcze chwilę temu zachowywał na dosyć ekscentrycznym, acz wysokim poziomie. Może tak naprawdę miał to gdzieś jak się do niej zwraca. Może była dla niego tylko gówniarą, z którą chciał chwilkę porozmawiać. Może chodziło o coś jeszcze. Westchnął poprawiając się z ukrywaną gafą, która chwilę temu mogła sprawić, że spadnie z wierzchu. — Nie mylisz się więc, co do podejrzliwości, bowiem jest a przynajmniej winna być wpisana w ludzki odruch. Zadecyduję zawrócić w odpowiednim — uśmiechnął się nieco gorzko, ale potem sama Aith zmazała mu ten grymas z twarzy. Popędził konia i ruszył do przodu. Minęli targ drzewny i wyszli na prostą ścieżkę, która zaczęła się powoli zawijać w naturę niezurbanizowaną, oddaną stworzeniom tylko w wydeptanych ścieżkach leśnych duktów.

Omastan zwolnił i zatrzymał konia.

//Odejmij proszę należną kwotę za zakupione przedmioty. Zacznij w nowym temacie.
Ilość słów: 0

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław