Chałupy i gospodarstwa

Obrazek

Tłusty sołtys, marudni chłopi, plotkujące baby, rumiane podlotki i rozwrzeszczana smarkateria, na wygonach zaś głównie rogacizna. Ot, wieś jak malowana nieopodal miejskich murów.


Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Chałupy i gospodarstwa

Post autor: Dziki Gon » 18 mar 2018, 19:04

Obrazek Vizimborskie zabudowania kupią się nierównym szpalerem do przecinającego wieś gościńca oraz do pozostałych mniejszych, piaszczystych, wyrobionych dróg i ścieżek meandrujących między zagrodami niby rozgałęziona rzeczułka. Jak okiem sięgnąć, nic ciekawego, jeno kryte strzechą sadyby: chałupy, ziemianki, spichrze, obórki, stodoły, kurniki, stajenki… W sercu sioła, naprzeciw sołtysowej zagrody, stoi skromna kapliczka, w kapliczce Wiecznym Ogniem płonie znicz, regularnie wizytowany przez wianuszek pobożnych. Na obrzeżach mieszczą się wytyczone palisadami zagrody dla małej rogacizny, konie i bydło prowadza się dalej, na wysiane trawą pastwiska za polami, rozciągające się aż po horyzont. Kury spacerują po obejściach, grzebiąc w ziemi pazurzastymi łapami, gęsi obszczypują cholewki nieostrożnym przechodniom, ujadają burki, rozrabiają kozy, a w słońcu wygrzewają się leniwe kociska. Rozwrzeszczana smarkateria biega między zabudowaniami bez widocznego sensu ni celu, podczas gdy w siole gospodarzą ich matki i babki, ich ojcowie zginają grzbiety w pobliskim tartaku, na leśnych wyrębach, na żytnich polach i na groblach.Ot, wsi spokojna, wsi wesoła. Przynajmniej z pozoru.
Ilość słów: 0

Anrefal
Awatar użytkownika
Posty: 9
Rejestracja: 14 kwie 2018, 22:18
Miano: Anrefal
Zdrowie: Zdrowy

Re: Chałupy i gospodarstwa

Post autor: Anrefal » 15 kwie 2018, 22:00

Nareszcie zimne wiatry i śniegi ustąpiły słońcu i życie na nowo, zagościło w okolicy. Ci odebrani przez szpony mrozu zostali już dawno opłakani, a Anrefal cieszył się, że nie znalazł się w ich gronie. W ten słoneczny dzionek przyszło mu pełnić służbę jak co dzień zresztą. Bynajmniej nie traktował jej jak kary, w końcu kto widziałby Aen Seidhe pilnował porządku. Po latach harowania, tyrania grzbietu jako parobek takie spacerowanie po gospodarstwach, to sam miód i mleko. W szczególności lubił patrolować obrzeża, gdyż wtedy docierała do niego niezmieszana ze smrodami woń kwiatów i budzącego się życia.

Wymijał chłopów, nie chcąc przypadkiem, którego co trącić ramieniem - czasami trudno było wyczuć mu własne gabaryty. Wszyscy się tu znali, a jego aż trudno było nie rozpoznać. Z niektórymi witał się już któryś raz tego samego dnia! Rewir w końcu nie był zbyt ogromny, a on sam raczej musiał się skupiać na tej gwarnej części. Tutaj właśnie mogła zacząć się jakaś awantura, a i musiał swym bystrym elfickim wzrokiem doglądać czy kto komu do mleka nie szcza i jaj nie podkrada. Czasem żal mu narzekać na takie warunki, ale w tak błogiej sielance ciężko mu będzie zaistnieć w oczach sołtysa albo straży Novigradu.

Przystanął w końcu przy ścieżce, zatrzymując swój ciężki pochód. Oparł się wygodnie o konar drzewa i bacznie obserwował, czy jakiś podejrzany obcy nie próbuje się zakraść do wioski i zakłócić spokoju. Podgryzał czasem zerwane wcześniej jabłko i szykował się powoli do dalszego obchodu. - W dłoni jabłuszko, w jabłuszku robaczek, a na tym robaczku kubraczek... - przerwał wydłubując wspomnianego robaczka z jabłka i odkładając go na trawkę.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Chałupy i gospodarstwa

Post autor: Dziki Gon » 16 kwie 2018, 1:17

Słońce już od samego rana dawało po czerepie. Coraz więcej ludzia zakładało na głowy słomiane kapelusze, które na późne Feainn miały się jak niemal co roku, wpisać w krajobraz ozłoconych pól i leśnych ścieżek. Pod stopami rosłego elfa podwijały się w górę zielone źdźbła porosłej nierównomiernie trawy i drażniący pył niby udeptanej, ale suchej drogi. Zalewający niebo żar sprzyjały pracom na polach i w tartaku. Dopiero koło południa mieli zacząć się schodzić do chałup na chochlę strawy, która dzień za dniem będzie mniej smaczna co garnuszek mleka czy kufel zimnego napitku. Poranek nie był do tej pory dla odbywającego służbę Anrefala kłopotliwy. Zdawało się, że reszta dnia minie podobnym tempem, a w udziale przyjdzie mu zwyczajowe rozdzielanie chłopstwa pod Rajzą alboż kilka dobrych kroków dalej.
Zadziwiająca cisza i spokój dojrzewającego dnia musiał się wydać dziwny. Nie bez kozery. Nie było jednego, który by nie słyszał o tym, co zdarzyło się zeszłej nocy. Nie wszystek z tłuszczy rozumiał, ale nie przeszkadzało to w gadaniu. Ludzie powiadali różne rzeczy, a najwięcej o jebutliwym samogonie po jednego denara za dzbanek.
Pierdolnęło wczora, nie? — odezwał się jakiś głos, który łatwo było przypisać do twarzy. Wystarczyło przechylić łeb, spotykając się nie tylko z osmaganą wiatrem i robotą w polu facjatą, ale i drażniącym oczy słońcem. Przy siwawych bokobrodach kwitł na policzkach staruszka rumieniec. Po oddechu poznać było zrazu co było przyczyną jego powstania. Chłop wszedłszy w cień przydrożnego drzewa, pod którym przystanął milicjant, przyłożył ręce na lędźwie i wyginając się nierówno, rozprostował zastałe kości.
Tak, aże mi się we łbie zdajesie pierdoli. Tak mi co wyje w stodole żałośnie. Poszedłby. Sprawdził? — Stoćko, bo tak na imię miał wieśniaczek, wpatrywał się w postać elfa dziecięcymi oczyma, które nawet pasowały do jego wiekowej osoby. Podniósł zaraz rękę i przystawił dłoń nad oczy, żeby lepiej się rozmówcy przyjrzeć.
Ilość słów: 0

Anrefal
Awatar użytkownika
Posty: 9
Rejestracja: 14 kwie 2018, 22:18
Miano: Anrefal
Zdrowie: Zdrowy

Re: Chałupy i gospodarstwa

Post autor: Anrefal » 16 kwie 2018, 18:05

Przetarł czoło wierzchem dłoni, ścierając zagubioną kroplę potu i spojrzał na jegomościa. W zasadzie nie trudził się zastanawianiem, co było powodem wybuchu aż do tego momentu. Jakby nie patrzeć tylko coś tam zasłyszał, a zająć się tym też nikt nie kazał.
- Ano, ledwie oczy zmrużyłem, kiedy wybuchło, ale nie wiem co było przyczyną - rozmasował brodę, myśląc, czy samemu nie wyjść z inicjatywą. W końcu tu o bezpieczeństwa wsi chodziło, a kto jak nie wiejska milicja miał sobie z tym poradzić. - Trza się chyba do sołtysa przejść, wyobraź sobie, że nikt nie kazał nam się tym zająć, bloede arse. - Parsknął nawet nieco oburzony tym faktem.

- Coś mi mówi, że we łbie huczę nie od wybuchu Panie Stoćko... - Uśmiechnął się rzucając za siebie wygryzione do nasion jabłko i odbił się plecami od drzewa. Upewnił się, że gacie ma podciągnięte, broń przy sobie i nic go już nie trzymało.
- Pewnie zwierzor gospodarski, ale dobrze... kto nie pracuje, ten na strawę nie zasługuje. Prowadź zatem. - Waligóra był nieco zaskoczony, że chłop w tym wieku przychodził, bo coś mu w stodole skomle, ale cóż może z powodu wieku strach mocniej daje w kość niż za młodu. Zawsze to pójdzie w obieg dobre słowo o traktującym poważnie swoje obowiązki elfie, a stamtąd może faktycznie pójdzie do sołtysa się wypytać o ten cały wybuch.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Chałupy i gospodarstwa

Post autor: Dziki Gon » 16 kwie 2018, 23:42

Prawdę mówię, bo to wycie... jakby jaka zjawa skomlenie. Ludzkie jakieś, ale nieludzkie zarazem. — mówił, gestykulując przy tym gwałtownie. Gdyby Anrefal nie rzucił jabłka za siebie, pewnie Stoćko przypadkowo by go w tym wyręczył. — A bo ta stodoła to nawiedzona. Moja stara miała rację, przyznać trza. Trza było oddać to na wieczne dla sołtysa i potem dla ichnich dzieci. Bo ja, złociutki, z moich dzieci pociechy nie mam. — rozgadał się na dobre. Wystarczyło dać pretekst do rozmowy... ba! Sam sobie znajdzie, chłopina zaradny, tematów w bród.
Szli tą stroną wioski, która od incydentu zeszłej nocy ucierpiała najmniej. Niezainteresowany wcześniej wydarzeniami elfi milicjant, dostrzegał w twarzach mijanych ludzi niepokój, zdziwienie i dziwny animusz, który mógł być powodem płynącej każdą wiejską dróżką sensacji albo zwykłego pijaństwa.
Łkało tak wczora i dziś nad ranem jakem się przebudził. — tłumaczył z uporem Stoćko. Kolejne chałupy wyglądały tak samo. Chociaż różniły się wielkością i kształtem, większość z nich była niezadbana, porzucona na rzecz ciężkiej pracy. Po co ładniejszej strzesze można się było poznać, że mieszkała tam zaradna kobieta. Odwieczna dychotomia rodzinnego ogniska wysyłała męża do pracy na polu czy w tartaku, a żonę pozostawiała przy dzieciach i zwierzynie. Rzeczywistość załamywała jednak tę spójną, książkową niemal całość w liczne wyłamania, których przecież nie trzeba było nikomu tłumaczyć.
O tam. Moja stodoła. — powiedział dumnie, zakołysawszy się na piętach. Staruszek wolał jednak zostać z tyłu, chowając się za rosłym elfem. Kiedy podeszli pod same, rozwarte lekko drewniane wrota, wściubiał nosa żeby cokolwiek zobaczyć ponad ramieniem blondyna.
Stodółka nie zaskoczyła Anrafela niczym nadzwyczajnym. Nie była przesadnie wielka, mogła pomieścić ze dwa konie i parę świń. Zagrody były jednak puste. Po lewej stronie od wejścia piętrzyło się siano — usypane wysoko, prawie pod samą powałę. Pod zboczem nierównego kopca stało pełne wiadro. Słoma wokół tego wiadra była mokra, a na skraju kałuży, wkopana w brud i siańsko, leżała wykrzywiona łyżka.
Ilość słów: 0

Anrefal
Awatar użytkownika
Posty: 9
Rejestracja: 14 kwie 2018, 22:18
Miano: Anrefal
Zdrowie: Zdrowy

Re: Chałupy i gospodarstwa

Post autor: Anrefal » 17 kwie 2018, 22:02

Wybałuszył oczy słuchając tychże jego bajad w zupełności nie czując żadnego pokrzepienia. Lekceważenie tego typu spraw było lekkomyślne, a tak jak drogi Aen Seidhe ludzi się nie bał, tak zmor i poczwar już raczej. - Stoćko, lepiej dla mnie i dla ciebie, żeby to nie była żadna zjawa - rzucił zimnym spojrzeniem za siebie pełen powagi.

- Sołtysowi ostatniemu cokolwiek oddawać, jemu nic nie brakuje, a z pewnością macie sąsiada, który jest biedniejszy od was i stodołą by nie pogardził - stwierdził, wskazując otwartą dłonią w szereg wiejskich chałup. W zasadzie myśląc o biednych, myślał również o sobie, ale nie w głowie chodzić mu po prośbie z czymkolwiek do kogokolwiek... zapracuje sam i basta ot co! Nie umknęły mu nastroje mijanych mieszkańców i jak sam już sobie postanowił zajmie się tym po "zjawie". Nie wybuchał emocjami, gdyż nie leżało to w jego ostrouchej naturze, aczkolwiek martwił się na swój sposób bezpieczeństwem Vizymbor gdyż jak nie patrzeć, były one jego małą smrodliwą ojczyzną.

Stodoła jak stodoła i jak każda stodoła skrywała swe mroczne sekrety, które mogła rozwiązać tylko wiejska milicja. Przed wejściem omiótł spojrzeniem wnętrze z niemrawą miną i przed wkroczeniem upomniał jeszcze. - Lepiej, żeby to nie był dowcip, bo jak ktoś na mnie wyskoczy to żeleźca topora mogę nie powstrzymać - ostrzegł chłodno i z pewniejszym chwytem na drzewcu wkroczył do środka z typowym dla swego przerośniętego ciała sztywnym krokiem.

Swoje śledztwo rozpoczął od przeszukania stogu siana, choć łyżka już na wejściu rzuciła mu się w oczy. Tępy koniec topora wbił kilka razy w siano, pomieszał nim coby wypłoszyć źródło wspomnianych odgłosów. Jeśli nic na niego nie wyskoczyło, kieruje swe kroki w stronę wiaderka i wykrzywionej łyżki.
- Wiecie skąd ta łyżka? Kaszę żeście tutaj jedli? - zapytał, wręcz rozbawiony tym faktem i zaniepokojony na myśl o zaprzeczeniu. Oglądał się też od czasu do cza
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Chałupy i gospodarstwa

Post autor: Dziki Gon » 18 kwie 2018, 1:10

Ta. Może jeszcze somsiadowi! — oburzył się, co czuć było wyraźnie po jego głosie i mimice.
Niepokój w sytuacjach takich jak ta, wydawał się wskazany. Prawo do uzasadnionej nieufności dawała Anrafelowi zaróżowiona twarz wieśniaczka, który oddechem mógłby zabijać muchy nad oborą. Mimo, że Vizimbora leżała od Novigradu — miejsca z zasady obyczajnego a przynajmniej dobrze zurbanizowanego — na rzut widłami, to sytuacja na kontynencie i poczynania wiewiórek wtłaczały do głów pospólstwa myśli trwożne i groźne. Jedni brali to za chichot historii, inni za zwyczajną ciemnotę.
Guptaka to bym panie nie rżnął po tym jak wczora walnęło. Coby i tej nieszczęsnej stodoły bogi oszczędziły. Nawet jak mi ona na skaranie potrzebna.
Żaden człek, mara ani skrzat nie wyskoczyły nagle z siana, jak można było na początku podejrzewać. W górę podniósł się jedynie kurz i charakterystyczny, lekko stęchły zapach słońca zmieszanego z dawno zebraną, ususzoną trawą. Dało się zauważyć, że na dole obok wiadra ktoś umościł sobie miejsce do spania. Słoma i siano były w tamtym miejscu uklepane. Zbliżywszy się do wiadra i łyżki elf mógł spostrzec, że coś z nimi jest nie tak. Sznur przy wiadrze był umazany czymś brudnoczerwonym. Jeśli się przyjrzeć, woda wcale nie była taka czysta, a zabarwiona na różowo. Śmierdziała. Ludzkim potem i ludzką winą. Łyżka, którą zainteresował się Anrefal, oprócz zakrzywienia nosiła na sobie niewyraźne ślady użytkowania. Po całej długości klejąca i brudna, ale bez wskazania do czego mogła zostać użyta oprócz konsumowania strawy.
A bo jo to wim? — wzruszył ramionami mężczyzna, nadal niepewny tego czy to, co tak mu łkało żałośnie, nie wyskoczy zaraz z jakiego kąta.
Mało kto w wiosce przejmował się sztućcami. Stoćko z pewnością nie zaliczał się do osób lubujących w sztuce odpowiedniego krojenia jadła. Zupy spożywał bezpośrednio. Z talerza prosto do gardła.
Jakem świnie chowoł, to teżem ich łyżką nie kormił. — wykrzywił usta ku dołowi. — A i o widelec nie wołoły.
Ilość słów: 0

Anrefal
Awatar użytkownika
Posty: 9
Rejestracja: 14 kwie 2018, 22:18
Miano: Anrefal
Zdrowie: Zdrowy

Re: Chałupy i gospodarstwa

Post autor: Anrefal » 18 kwie 2018, 16:47

Oczywiście, przemawiała przez niego wiejska mentalność, z którą, choć całe życie ma do czynienia w zupełności, nie pochwala... świętej pamięci matka wpoiła mu więcej przyzwoitości - jak zresztą na elfkę przystało. Tak jakby Sołtys zamierzał pomóc w niedoli, a prawdą jest, że jak przyjdzie co do czego to weźmie dupę w troki - zgrymasił w myślach niezadowolony, ale nie podzielił się swoimi myślami. Jego własność, więc równie dobrze mógł stodołę spalić i zasypać zgliszcza solą.

Zamiast zatem zajmować się gadaniem o morałach ze Stoćkiem skupił się na swoim śledztwie. Wydąwszy dolną wargę, przyglądał się badawczo prowizorycznemu siennikowi, wiadrze z liną i łyżce. Na sianie z pewnością ktoś leżał albo nawet dogorywał, po połączeniu sobie faktu rzężenia czegoś w nocy. Przypuszczał, że czerwień na linie i wiadrze była krwią, o czym świadczył zapach, ale nie zamierzał próbować dla pewności. Ktoś musiał tutaj krwawić, przemywać ranę, a liną robił ucisk albo podduszał ktoś kogoś? Rozmasował skroń, jako że na felczerstwie się nie znał, ale co do wiadra nie miał wątpliwości. Przykucnął jeszcze przy łyżce, nie biorąc jej bezpośrednio, ale nachylił się wystarczająco, żeby ją powąchać. Był pewien, że ktoś jej używał do jedzenia, ale był ciekaw czy wyczuje na niej krew lub coś innego... wówczas nie będzie już miał wytłumaczenia. Po tej czynności wyprostował się, otrzepał kolana, zlustrował otoczenie po raz ostatni i podszedł do Stoćko przedstawić swoją konkluzję.

- Wydaje mi się, że ktoś tu w nocy u was leżał ranny, o tam - wskazał miejsce ugniecionego siana końcem topora. - Stąd to całe zawodzenie w nocy. Nie mam bladego pojęcia, kto to mógł być, ale po tej łyżce zgaduje, że był mieszczuchem... kto u nas poza może Sołtysem łyżką i to metalową przecie jada?
Zatańczył filuternie dłonią w powietrzu od podekscytowania znaleziskami, a i miał niemałe wrażenie, że mogło się to wiązać ze wczorajszym wybuchem. Rzadko jego ciałem ruszały emocje, ale teraz dreszcz był odczuwalny na całej długości, od dawna tyle się nie działo w Vizymborach.
- Zatem żadnych zjaw... idę Sołtysa poinformować i proszę na razie niczego nie ruszać, bo może on sam będzie chciał rzucić okiem - oznajmił i bez dalszej zwłoki powiódł swe kroki w stronę domu Sołtysa.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Chałupy i gospodarstwa

Post autor: Dziki Gon » 18 kwie 2018, 23:55

O ile krew mogła cuchnąć, łyżka śmierdziała właśnie juchą, plątając się w zapachach razem ze słomą, potem i uryną. Wszystko to, a nawet zadatek podejrzeń wysuniętych przez elfa, układało się w jakąś całość. Na razie wskazówek było niewiele, za to pytań pojawiało się coraz więcej. Skąd ta łyżka? Na co komu to wiadro z wodą? I kto leżał na sianie? Stoćko zachodził przez chwilę w głowę czy on sam się tam czasem pijany kiedy nie położył, stąd wygrzane jak na kokoszej grzędzie miejsce.
Cie pieron, ranny? — Stoćko chwycił się dwiema rękami za głowę. Rozmasowywał wolno siwiznę potylicy. — Ja-a nie wim. — skwitował oglądając się na miejsce prawdopodobnej zbrodni. Staruszek nie był w tej chwili najbardziej pomocną osobą dla rozpoczętego śledztwa. Wydawało się przez chwilę, że ma zamiar dodać coś od siebie w temacie łyżki, ale był to jedynie grymas zniechęcenia, lekkiej trwogi i zastanowienia. — Cóżem gupi robił wczora, żem nie zoczył stwora. — zamruczał sam do siebie, najwyraźniej pozostając przy swojej własnej, potwornej koncepcji.
Po stodole harcowały myszy, zadowolone z łatwej zdobyczy, którą im pozostawiono w udziale. Nikt się tym miejscem nie przejmował. Jedna z nich nawet nie drgnęła, kiedy Anrefal niemal w nią wszedł, podchodząc do właściciela gumna. Zjadała coś ze smakiem. Było niewielkie, ciemnoczerwone, skrzepnięte i zostawiało niewyraźne ślady na udeptanej, ciemnej ziemi klepiska. Zanim obaj z mężczyzn zdążyli się drugi raz przyjrzeć, mysz nieporadnie uciekła gdzieś w kąt drewnianego pomieszczenia.
Ani mi we łbie ruszać. Ino bacz pan, sołtysa nie wiem czy w chałupie zastanie.
Ostatnie słowa Stoćko wypowiedział zamykając wrota stodoły i zastawiając je zapomnianym wcześniej dyszlem. Rozszedł się z Anrefalem, obierając chłód własnej chaty.
Dom sołtysa widać było już z daleka. Najładniejsza chałupa we wsi, bez dwóch zdań a nawet i jednego. Różnicę było w dodatku słychać, bo przy obejściu nawet kury były rafinowane, nie gdacząc tak głośno jak te u reszty wieśniaków. Przed samym domem stało trzech milicjantów, którzy zauważając Anrefala wymienili się między sobą kilkoma kąśliwymi uwagami i podobnymi temu spojrzeniami.
Obchód? — uniósł głowę jeden z nich. Czarnowłosy, ospowaty młodzik, który wcale na swój wiek nie wyglądał. Był może w tym samym wieku co elf, ale każdy myślał, że ma drugie tyle.
Ilość słów: 0

Anrefal
Awatar użytkownika
Posty: 9
Rejestracja: 14 kwie 2018, 22:18
Miano: Anrefal
Zdrowie: Zdrowy

Re: Chałupy i gospodarstwa

Post autor: Anrefal » 20 kwie 2018, 11:11

Idąc, głowił się nad przeznaczeniem zakrwawionego sztućca, aczkolwiek przez myśl przechodziły mu wyłącznie rubaszne pomysły. Z nietęgą miną potrząsnął głową, przestając drążyć temat, gdyż inaczej mógłby zarzygać dróżkę. Nie przypuszczał, by kogoś tam zamordowano, raczej trzymał się swojej wersji. Zresztą, nawet jeśli na mądrość Wiecznego Onia to, kto kogo by w tej wiosce zabił i to w przypuszczalnie naprawdę dziwny sposób.

Zagłębiony we własnym umyśle nie zoczył, nawet kiedy dotarł pod wyidealizowany dom sołtysa. Widząc obijających się na służbie milicjantów, poczuł się nieswój. Wyglądali w tym momencie jak banda ceklarzy chroniących dobytek swojego Pana. Znał te szepty oraz spojrzenia aż za dobrze - może wychodziło z niego elfickie przewrażliwienie, ale naprawdę było to irytujące i to jeszcze po całym żywocie w tej wiosce. Zdawał sobie jednak sprawę, że przy nich wyglądał hożo i groźnie, więc nie brał tego bardzo do siebie. Świadom tego zbliżył się do sołtysowego domu śmiałym krokiem.

- Po, a wam co... kazał pilnować swojej chałupy? - odpowiedział zdziwiony i szybko przeszedł do sedna. - Trza Sołtysa zawołać, bo w stodole znalazłem miejsce zbrodni albo ktoś się wykrwawiał całą noc po wybuchu, a właśnie - podjął, otrzepując dłonie z kurzu i pyłu. - Co z tym wybuchem? Wiecie coś może? Mamy się tym zająć czy jak... tak dziwne, że nie kazał się, chociaż rozejrzeć po zgliszczach.
W chwilach jak te kiedy przyglądał się ospowatemu młodzikowi, doceniał swoje elfie lico. Zawsze to patrząc w tafle jeziora nie mylił własnego odbicia z utopcem.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Chałupy i gospodarstwa

Post autor: Dziki Gon » 20 kwie 2018, 22:42

A-a tobie c-c-o do tego? A-a? — zapytał inny, jąkała.
Kazali i już, na chuj drążyć temat. — dopowiedział trzeci, najwyraźniej zniecierpliwiony gadaniem swego poprzednika, którego obrzucił szpetnym spojrzeniem. Jakby się tak przyjrzeć, cały był szpetny. Podpierał się na pice, lekko zgarbiony. Był od swoich towarzyszy wyraźnie niższy. Głowę miał za dużą jak na swoje ciało. Dziecięcą, ze spojrzeniem, które wyglądało na przemądrzałe i wiecznie niezadowolone.
W-w-w czy-j…
Sołtysa nie ma, pojechał gdzieś, pewnie do miasta. — wyjaśniał pierwszy, czarnowłosy.
J-jej sto-do-do-do…le
W czyjej stodole? — zapytał zniecierpliwionym głosem, człowiek podparty na pice.
Aby? — jąkała skończył i kichnął, wycierając nos w rękaw. Niski przyglądał się wszystkiemu z wyczuwalnym zniechęceniem.
Z tego co mi wiadomo, to się tym ludzie tego całego von Kimmela ze straży novigradzkiej zajmują. Byłem tam z samego zaczęcia warty, to się na mnie ci cali zasrańcy spod byka popatrzyli. — tłumaczył. — Jak na moje to sołtys też jest teraz wzięty pod lupę. — dodał ciszej. — Mówią, że jakiś mag w tym palce maczał, czarną magią się parający. — Podrapał się po ospowatym podbródku, który nosił znaki kilkudniowego zarostu.
Nie dziwne, pierdolnęło tak, że pewnie na kilka dobrych stajań było widać i słychać. — dodał kilka swoich groszy gburowaty.
Ilość słów: 0

Anrefal
Awatar użytkownika
Posty: 9
Rejestracja: 14 kwie 2018, 22:18
Miano: Anrefal
Zdrowie: Zdrowy

Re: Chałupy i gospodarstwa

Post autor: Anrefal » 21 kwie 2018, 0:45

- Stoćko, ale nie wiem, czy pilnowanie jego chałupy, to najważniejsze zadanie... - rzekł kąśliwie, krytykując decyzje Sołtysa, a nie pracę milicjantów. - Drążyć nie drążyć, a bogowie wiedzą, czy winowajca gdzieś sobie teraz po wiosce nie chula. - Uniósł wyżej brew, gdyż cholibka wie, kto w tej stodole leżał. Do jąkały uśmiechnął się z politowaniem, doceniając jego próby włączenia się do rozmowy. Tak to jest, jedni mają spiczaste uszy, wzrost karła, a inni kulawy język. Westchnął przygnieciony własną myślą i powiódł spojrzenie na najbardziej wygadanego.

- Aaa nie przejmujcie się... skoro z miasta ich przywiało, to pewnie mają z tym lepki związek - podjął temat, zwracając uwagę na szybkość ich reakcji. - Normalnie, to mają w rzyci, co u nas się dzieje, a teraz nagle z pomocą ich przywiało... jak nic ktoś w straży wącha się z tym czarownikiem albo insza korupcja.. - Tak przynajmniej podpowiadał mu rozum, a może to i lepiej, że zabrali się sami za to... czary, to trochę nie ich liga. Ponownie jednak kiedy Ci zaczęli mówić o czarownikach, myśli o korupcji... nagle całe zajście w stodole mogło być ważniejsze, niż przypuszczał.

- Dobra, skoro go nie ma, to wracam rozejrzeć się jeszcze po tej stodole nim szczury i psy zedrą wszystko. - Machnął im na odchodne i ruszył z powrotem do stodoły. Wnętrze zbadał, choć może coś mu umknęło, ale wpierw zamierzał rozejrzeć się wokół całej obory. Liczył, że być może znajdzie jakieś ślady zostawione przez gacha i trop gdzieś go powiedzie. Nikła była na to szansa, ale kto nie próbuje, ten nie zyskuje. Lepsze to niż ignorowanie sprawy i kręcenie się po okolicy.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Chałupy i gospodarstwa

Post autor: Dziki Gon » 26 kwie 2018, 0:45

Na wspomnienie o Stoćku, wszyscy trzej panowie poruszyli się niegwałtownie, prychając, kręcąc głową i wykrzywiając usta w pobłażliwym uśmiechu. Posłyszawszy resztę wywodu Anrefala, gburowaty strażnik wyprostował się nieco na swojej pice i przechylił się niechętnie ku prawej stronie.
Tobie też nikt się nie kazał aby na darmo, jak gówno po rozstajach plątać we wsi? — odbił mniejszy, któremu każde słowo elfa było jak afront. Niezbyt osobisty, ale niedaleko pada złość od nienawiści. Ludzie nie lubili krytyki ze strony kogoś, kto wyraźnie odstaje od reszty lokalnego folkloru.
W każdem razie... śmierdzi ta sprawa. Truchłem. Spalonym jak tamtejsza trawa. Aż do samych korzeni. — pokręcił głową ospowaty młodzieniec.
Może i ten czarownik się spalił? — rzucił gburowaty, który jeszcze przed chwilą gotów był chwycić za byle co — najlepiej sztachetę - i rzucić się na elfa. Po ostatnich słowach, splunął na ziemię, śliniąc końcówkę ukurzonego buta.
N-n-nie s-sądzę. — dodał jąkała.
Jak chcesz, to któryś z nich może iść. — kiwnął głową ospowaty. — Ja tu muszę zostać, takie mieliśmy rozkazy od szanownego pana sołtysa. — powiedział to ze zniechęceniem.
Ilość słów: 0

Anrefal
Awatar użytkownika
Posty: 9
Rejestracja: 14 kwie 2018, 22:18
Miano: Anrefal
Zdrowie: Zdrowy

Re: Chałupy i gospodarstwa

Post autor: Anrefal » 27 kwie 2018, 22:47

Łypnął wilczo na pyskatego nie zamierzając wdawać się w dyskusję z takim półgłówkiem, choć korciło go niemiłosiernie. Pogardliwe spojrzenie musiało wystarczyć temu dh'oine jako, że błędów w jego rozumowaniu było zbyt wiele, by dalszy ciąg dyskusji mógł się skończyć inaczej niż obiciem pyska. Przewidywał z uwagi na swoje możliwości, że takimu obrańcowi złoiłby tyłek i to z pogruchotaniem gnatów, ale wtedy cała wieś zatrąbi, jaki do skośnouchy agresor napada ludzi wcale nie we własnej obronie... bloede Arse.
- Niee, sołtys kazał, to stójcie... ja się jeszcze pokręce jak gówno po rozstajach skoro i tak mogę - uśmiechnął się krzywo, rezygnując z odciągania kogokolwiek z zaszczytnego stanowiska sołtysowego ciecia.
Odszedł, nie bacząc już dalej na potencjalne plucie, woląc kontynuować swoje śledztwo. Pomyślał, że w związku z tą całą niejasnością okalającą wybuch może warto się przyjrzeć tamtemu miejscu. Popytał więc po wsi, gdzie miał miejsce wybuch i tam też udał się, licząc, że wszystkiego nie pożarł ogień. Ciekaw również był, kto w ogóle został ofiarą tegoż nieszczęścia.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Chałupy i gospodarstwa

Post autor: Dziki Gon » 28 kwie 2018, 14:09

Dochodziło południe, coraz więcej ludzi schodziło do chałup, żeby odpocząć i napełnić manierki wodą i dwojaki jadłem. Po wczorajszym dniu ścianki czerpaków oblepione były gorzkim, ale wyraźnym smakiem niewyważonej gorzałki. Jakkolwiek by ją ludzie zachwalali, nie był to bimber klasy pierwszej, ale na pewno i nie ostatniej. Na drogach zaroiło się przeto od luda, spokojnie kroczącego ku domostwom. W przeciwieństwie do nich, Anrefal stąpał szybko, lecz niezgrabnie. Przechodząc obok kwitnącego bzu zarył czołem prosto w opadającą gałąź. Do nosa wleciały mu dwie albo trzy drobne muszki, wesoło wcześniej hasające po dziko rosnącym krzaku. Oprócz nich, elf zjadł trochę wonnego kwiatu, który rozpadając się na drobne kawałeczki, wplątał mu się również we włosy. Widząc to, dwoje dzieci zatrzymało się i zarżało w wesołym rechocie. Aby uniknąć gniewu wielkoluda, czmychnęli czym prędzej przez chwiejący się płot, rozganiając kury na obcym podwórzu.
Im bliżej było miejsca zdarzenia, tym mniej twarzy znanych, coraz więcej zaś ludzi ubranych w czerwono żółte-barwy straży Novigradu. Jasnowłosy doszedł do miejsca, przy którym na kilka smsów od obalonego pniaka, stał spalony wóz. Wokół rozrzucone zostały ludzkie ubrania, ale nie przy wszystkich widać było spalenizny. Po ziemi porozrzucano puste wiadra, a ziemia kawałkami była całkowicie spalona. Ogień zajął kawałek domu, który udało się odratować, mimo to trzeba będzie włożyć w jego naprawdę sporo kosztownej pracy.
A ty tu na co! HEJ! — ryknął tubalny głos odzianego w lekką zbroję mężczyzny. Widać było od razu dla kogo pracuje. — Legitymuj się, ale już.
Ilość słów: 0

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław