Podziemny Krąg

Obrazek

Mewy wrzeszczą, ryby śmierdzą, a cła przyprawiają o zawał importerów. To słynny novigradzki port. Tu siła towarów przybywa i opuszcza miasto drogą morską, surowymi opłatami karmiąc wiecznie nienasycone skarbce. Oraz kieszenie świątobliwych.


Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Podziemny Krąg

Post autor: Dziki Gon » 11 kwie 2018, 20:26

Obrazek
„Piorą się chłopaki po mordach dla draki, postawić denara żadna w końcu siara”
— Przyśpiewka Kikiego Paparucha, tutejszego odźwiernego




Z zewnątrz magazyn jak magazyn. Wielki, drewniany — jak inne magazyny, oddzielony ruchliwym nabrzeżem od portowego basenu — jak inne magazyny. Nikt, kto w Novigradzie siedzi od wczoraj nie uwierzyłby, że nocami spędza zakapiorów z okolicznych zaułków lepiej niż wszystkie straże miasta razem wzięte. Nawiasem mówiąc, straże przychodzą tu również, nie tylko po łapówki. Prawdziwym przeznaczeniem składowiska jest uprawiany tu w konspiracji krwawy sport — na tyle, na ile można mówić o konspiracji w przypadku trzęsącej się budy wielkości dwóch stodół, z trudem mieszczącej wrzeszczącą, tupiącą, rozochoconą widownię. W środku, nieco poniżej fundamentów składowiska, wzniesiono z drewna najprawdziwszą arenę, w której wszystko jest tak, jak trzeba: szranki ubite w okrąg, trybuny na wysokości, brama zwodzona i na kołowrót. No i walki minimum raz w tygodniu, a nie jak w Teatrum — od święta. Człowiek na człowieka, człowiek na bestię, ustawki zbiorowe i mieszane — pełen repertuar i menażeria. Pierwsza zasada kręgu brzmi bowiem: „przedstawienie musi trwać”. Innych nie ma.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Podziemny Krąg

Post autor: Kanel » 08 paź 2018, 14:21

Zakładając, że przeciwnik by na to pozwolił. Niemniej, nie w tym rzecz...

Natomiast w tym, że jego przeciwnik chyba nie do końca rozumiał, jak mają się sprawy podczas walki w pancerzu. Generalnie nastawienie większej części społeczności na zapasy nie wynikało tylko z postępującego technicznego zaawansowania opancerzenia, ale miało swe wytłumaczenie w tym, iż prawie każdy nosił ze sobą puginał. Bicie kogoś z długim na ponad łokieć majchrem w ręku nie bardzo miało sens, ale związanie go w zapasach i unieszkodliwienie ręki rokowało lepiej, nawet dla kogoś, kto owego noża nie miał. Oczywiście, jeśli ktoś noża nie miał, lepiej mu było szybko chwycić za coś, co mogło ów naśladować lub wiać szybciutko.

Tłuczenie w hełm może przyjemne nie było, ale groźne też nie - szczególnie, jeśli przeciwnik nie miał okazji do zamachu. Ogólnie bicie w pancerne płyty mało miało sensu. Dalius nie zamierzał tłuc przeciwnika i przedłużać walki bardziej, niż to konieczne - odpowiadał stosownymi krokami na taniec przeciwnika, starając się utrzymywać postawę podobną do szermierczej i nie chcąc dać nieprzyjacielowi szans na solidne ustabilizowanie swojej. A co do ataku... Obrał inny cel. Bo puścił drzewce prawą dłonią, tą opuszczoną nieco niżej, i kierując wzrok na dolne szpary wzrokowe w hełmie, poprowadził ją pod spódniczką przeciwnika na spotkanie kapitana koguta. To znaczy, że chciał mu serdecznie i bardzo mocno uścisnąć jaja (chyba, że wyczuł tam jakiś napompowany saczek, to wtedy... chwyt pod kroczę/ pachwinę z próbą podniesienia, o ile się dało).
Jako, że tej pozycji i w tym ułożeniu rąk oraz nóg nie bardzo mógł sobie pozwolić na reagowanie zgodnie z traktatami, po chwycie za jaja byłby puścił też lewą ręką broń i podchwytem złapał za lewy (z perspektywy oponenta) róg hełmu, próbując unieść go do góry i na swoje lewo, tak, żeby pasek się cudakowi w podbródek wpijał. Pasujące do aktualnej pozycji wchodzenie w nogi, podstawienie nogi czy skręcanie na lewo - tak, działanie było dość improwizowane, więc mogło dojść - szczególnie jeśli nie da rady chwycić za klejnoty - do szarpaniny a w tej trzeba się poruszać.
Krok, siłą rzeczy, musiał chyba być raczej dostawny na prowadzącej lewej. To w sumie dążyło do obalenia wroga na swoje lewo. A jeśli chodzi o to, jak Dalis reagował na jego chwyt... No cóż, lewa ręka Daliusa przy chwycie za hełm być musiała pod ręką Tante, więc przylegając barkiem do hełmu bladego, jakoś by tam utrudniała... niekoniecznie mocno... Tak właściwie nie było to celowe działanie, bo póki chwyt nie był groźny a przeciwnik bił po stali jak głupi, Dalius stawiał na pewną postawę i konkretny, naprawdę KONKRETNY chwyt za słabiznę.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Podziemny Krąg

Post autor: Dziki Gon » 09 paź 2018, 14:08

Gwoli precyzji w opisywaniu wydarzeń mających właśnie miejsce na portowej arenie, należałoby nadmienić, że przeciwnik Daliusa prawie na pewno nie rozumiał jak mają się sprawy. Nie tylko podczas walki w pancerzu, ale w ogólności. Nastawienia większej części społeczności nie brał w tej chwili pod uwagę, samemu większą część życia spędziwszy na jej marginesie. Co bezpośrednio przekładało się na brak obycia w blachach, pośrednio zaś – na korzyść jego przeciwnika.
Nikt jednak nie mówił, że cudak ze skompletowanym od czapy pancerzem, wychodzący do pojedynku ze sznurem i włócznią nie ma w swoim arsenale noża ani puginału. Z jakąkolwiek pewnością można było stwierdzić tylko to, że jeszcze ich nie dobył. Raczej nie przez nieśmiałość, biorąc pod uwagę zaciętość, z którą oddawał się próbom przechylenia von Barsty w kierunku podłoża, a szali zwycięstwa na swoją stronę.
Przez moment niby dwa niedźwiedzie (z czego jeden nieco mniejszy i bardziej cudaczny) przepychali się wzajem i wchodzili sobie pod nogi, jednak żaden nie był w stanie przemóc drugiego, a wściekłe okładanie po blachach poza upustem strachu i frustracji nie przybliżało Tante do sukcesu. Co Dalius zechciał był wykorzystać, sięgając mu pod spódniczkę i po jedną z najstarszych i najbardziej sprawdzonych technik znaną, znaną większości systemów szermierki i samoobrony jak Kontynent długi i szeroki.
Ilość słów: 0

Kościej

Re: Podziemny Krąg

Post autor: Kościej » 09 paź 2018, 14:24

Rzut na powodzenie manewru (złapanie za krocze):

Nieprawidłowy rzut kością!
► Pokaż Spoiler
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Podziemny Krąg

Post autor: Dziki Gon » 09 paź 2018, 15:50

Chwyt nie zdał się na nic. Orientując się co zamierza przeciwnik, Tante zdążył schwycić rywala za nadgarstek i powstrzymać go przez zgnieceniem jajec, dodatkowo i odruchowo chroniąc się przed jego zamiarami podniesieniem nogi, które przeszło w mierzone na udo kolano, które rozdzieliło walczących na krótką chwilę.
Barsta, wciąż mając jednak jedną rękę wolną, nie próżnował i natenczas chwycił Laqueariusa za róg długi, wygięty i kręty, ściągając go na lewo w taki sposób, by przypinająca go taśma wpiła się tamtemu w podbródek. I wpiła, na co tamten – jak szło się tego domyślić, odpowiedział, poruszając w kierunku ciągnącego go za łeb przeciwnika, nie dając się ściągnąć ani obalić. Zdjąwszy dłonie – jedną z jego karku, a drugą z prawicy, chwycił za lewy z kolei nadgarstek Daliusa, a drugą pchnął go na wysokość szyi, by zgarbiwszy się nieco i popierając ruch skrętem w biodrach – odepchnąć od siebie oponenta, zrzucając przy tym dłoń dzierżącą róg jego hełmu.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Podziemny Krąg

Post autor: Kanel » 09 paź 2018, 16:52

Lepszy róg w garści, niż chuj na dachu.

Nie ważne, na jakim marginesie się wychował, winien wiedzieć - puginał to broń ogólnodostępna, popularna w każdej warstwie. Tanie zabijanie. No ale...

Jeśli chciał zdjąć jego rękę z rogu, to mógł mu tylko cichutko życzyć powiedzenia, ale jakoś tak niekoniecznie się chciało. Co uderzenia w gardło... No cóż, skoro Tante miał oczy i potrafił z wysokości karku zareagować na próbę chwytu, to Dalius tym bardziej mógł pochylić brodę, co jest dobrym remedium na próbę założenia chwytu a w wypadku posiadania zbroi też i na ciosy w szyję. Zresztą i tak miał tam kolczugę na grubym podkładzie.
I co z tego? To z tego, że nie zamierzał się cofać. Ani przed takim ciosem, ani przed kopaniem. O ile dało radę trzymać pewną postawę, ciosy z łap czy nóg go niewiele obchodziły.
A przeciwnik się garbił, szamotał... tracił pewną postawę. I tego mu Blady darować nie zamierzał. Bo po ciosie w szyję, który to starał się przyjąć z pochyloną brodą (brodę już chroniła zasłona), zamierzał opuszczoną prawą ręką z wyciągniętym już puginałem (chwyt ostrzem w dół) odepchnąć, od dołu, od wewnątrz rękę (tą którą uderzał) nieprzyjaciela na prawo, jakby mówił "precz kurwo", i dociągając go do siebie lewą (gdzie nadal trzymać chciał róg) oraz przybliżając się do niego... W kark, w kark kurwę - dźgać, dźgać!
Kroczyłby prawą, tak między nogi przeciwnika, żeby mu nie dać szans na obronne kopnięcie w jaja.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Podziemny Krąg

Post autor: Dziki Gon » 10 paź 2018, 11:54

Pchnięciu wymierzonemu w okolice gardła daleko było do uderzenia, nie sposób było nazwać je też chwytem. Zresztą jakby tego nie zwać – pchnięciem, uderzeniem czy sraczką, w ostatecznym rozrachunku liczył się tylko końcowy efekt. A ten, mówiąc oględnie, nie urywał dupy. W innych okolicznościach mógłby się nawet powieść, zwłaszcza w takich, w których facet z którym walczył Tante był lżejszy, niższy, gorzej wyposażony i mniej pewnie trzymał się na nogach. Nie zaszkodziłoby też, gdyby sam Tante miał już w łapie sztylet, miast odkładać go na specjalną okazję obalenia przeciwnika piach i zażgania go nim w parterze, co miało być wisienką na kremie dzisiejszego programu.
Zapierając się butami w piachu, cudak napierał na Barstę, który niepomny jego wysiłku zdążył odtrącić jego dłoń na bok i szarpiąc ku sobie za rogaty łeb w czasie krótszym, niż przeciwnikowi zajęłoby wypowiedzenie na głos pytania: „co do kurwy?” Odsłoniony przechyleniem hełmu i zbitej na prawo ręki fragment bok szyi i kawałek karku stanowił obiecujący cel. Tante, dwukrotnie trafiony w to miejsce, z czego raz na tyle mocno, by ostrze zanurzyło się niemal do połowy, przebijając gruby materiałowy kołnierz, który miał tam pod spodem, zareagował opanowaniem wyrzuconej na brzeg ryby. Już nawet nie próbował się bronić, ale szamotał w desperackiej próbie ataku, starając odepchnąć oponenta kolanem oraz waląc go gdzie popadnie, po napierśniku i hełmie dobytym nie wiedzieć kiedy dobytym sztyletem (ostrzem do dołu). Większość uderzeń ześlizgiwała się, reszta nieznacznie znaczyła płyty wroga rysami i wgnieceniami, w ostatniej, desperackiej próbie znalezienia słabości konstrukcyjnej zdolnej przepuścić ostrze pod niższe warstwy pancerza.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Podziemny Krąg

Post autor: Kanel » 10 paź 2018, 14:16

Tak, niższy, słabszy i wystrojony jak dziwak na karnawał - to nie była godna walka, szczególnie że trwa tak długo i nadal nie ma swojego rozstrzygnięcia. W tym temacie należało coś uczynić, żeby przypadkiem spazmatycznie szarpanie się Tante nie miało kosztować Daliusa zbyt wiele... Możliwe, że umarliby obaj, ale to żadne pocieszenie.

Dobre... Machał tak i machał, to w końcu mógł z większą siłą trafić gdzieś w kolczugę i wesoło by nie było. Dlatego Blady, korzystając z broni w ciele przeciwnika, nacisnął na niżą tarczkę sztyletu, żeby siłą i graniastym ostrzem zmusić wroga do pochylenia się jeszcze niżej a przy tym cofał się zdecydowanie a pewnie nie tyle tylko w tył, co jeszcze w prawo. Niech go boli, niech czuje, jak stal tańczy w jego karku. Nie można pozwolić, aby się w sytuacji odnalazł, prawda? Nie, na celność nie można mu pozwolić.
Za róg nadal trzymał, bo to dobry punkt zaczepienia i jakby tego było mało, można obrócić, choćby nieznacznie, hełm, co widokom na przyszłość z pewnością nie pomoże. Mając go już trochę niżej - jeśli się uda - pewnie puściłby hełm i spróbował ucapić zbrojną rękę do kolejnego manewru, ale... najpierw to.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Podziemny Krąg

Post autor: Dziki Gon » 11 paź 2018, 12:31

Sądząc z gwałtownej reakcji Tante, dociśnięcie sztyletu przez Bladego musiało sprawić mu ból, który Laquearius poczuł nie tylko w karku, ale hen, daleko, promieniujący aż do samej rzyci. Reakcja objawiła się zaś tym, że przeciwnik zaniechawszy kolejnych sztychów, uderzył na odlew przedramieniem swej zbrojnej ręki w tą należącą do von Barsty, odtrącając ją wraz z dzierżonym przez nią ostrzem, teraz noszącym ślady świeżej krwi.
Widząc to, i tak już rozbestwiony do tej pory tłum opanowało iście małpie szaleństwo. Widzowie wyli i zdzierali gardła, pchając się do pierwszych rzędów i przechylając przez balustrady, aby lepiej widzieć. Nikczemne i ogorzałe mordy wykrzywiały się w rozmaitych, zwierzęcych grymasach, siejąc dookoła ślinę i przekleństwa. Ktoś wyrwał krzesło, kogoś zadeptano, jeszcze inny zwymiotował. Ci stojący najbliżej tupali i podskakiwali tak, że cała drewniana konstrukcja areny chodziła w posadach. Po raz pierwszy od początku starcia Barsta mógł poczuć i usłyszeć ich tak wyraźnie. Otoczenie, dotychczas ukryte na progu jego świadomości, stopniowo wyciszane i ignorowane przez zaprzątnięte walką zmysły, przypomniało o sobie, wybuchając na nowo i ze zdwojoną siłą w kulminacyjnym momencie starcia. Czuł dyszący mu w kark, woniejący potem, cebulą i gorzałą oddech potwora o stu głowach i kułakach, chciwie spijającego każdą chwilę widowiska w dole. Rozumiał go bez słów, choć ten wywrzaskiwał ich tysiące, zlewających się w jeden głos, mówiący: ŚMIERĆ!
Laquearius, dotychczas niezłomny w swym uporze i najbardziej płonnych wysiłkach, nadal nie zamierzał ustępować. Jednak każdy jego krok był coraz bardziej niezdarny od poprzedniego, każda próba zdjęcia chwytu przeciwnika z hełmu, coraz bardziej niemrawa. Zawzięty niby bąk oponent, trzymający się pionu niczym sama Wielka Szpica, wiotczał na oczach Daliusa, wodzącego go za łeb niby cielaka prowadzonego na postronku. W obecnej chwili miał go przed sobą niemal zgiętego, wolną ręką próbując poluźnić chwyt, a zbrojną – uderzać go po udach, sztychem w dół. Jakoś tak smutno i zupełnie bez przekonania.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Podziemny Krąg

Post autor: Kanel » 11 paź 2018, 16:00

Prawdopodobnie był to już koniec dla Tente. Rana na szyi, ani chybi, krwawiła obficie i stąd te sflaczałe tony jego ataków, niemniej nadal mógłby pociągnąć Daliusa za sobą, gdyby temu przyszło do łba teraz grać głupka i bawić się walką. Co dobre dla tłumów zwykle szkodzi walczącym.

Przystając na cofniętej prawej, zbrojną ręką uderzył w dół i w prawo, aby odegnać uzbrojoną w puginał rękę przeciwnika a potem konkretnym ale krótkim krokiem do przodu (uprzednio cofniętej prawej nogi) wspomógł oddolny atak górną tarczką w gardło nieprzyjaciela. Niby ten szal, niby gruby, ale jak pójdzie w grdykę, to może się zakrztusi. I to by było w porządku, bo dalej mu Blady zamierzał założyć prawą rękę na kark, tak, aby chwycić go między właśnie przedramię a sztylet.
Ciągnąc za róg i naciskając na kark cofać się i ściągać na ziemię. Jakby wyszło, dosiąść i dobić.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Podziemny Krąg

Post autor: Dziki Gon » 11 paź 2018, 21:58

Prawdopodobnie był. Choć zadany mu sztych z poziomu trybun nie wyglądał na szczególnie groźny, a oponent Daliusa był jeszcze w stanie trzymać się po nim na nogach, a nawet atakować to niewątpliwie miał przyczynić się się do przesądzenia wyniku niniejszego starcia. Żadnego sikania krwią ani widowiskowego machania uzbrojonymi łapami, zwieńczonego efektowną dekapitacją któregoś z walczących. Jedno, dobrze przemyślane pchnięcie i pozornie lekka, łatwa do zignorowania rana, przez którą powoli uchodziło z ciebie życie. Z ciebie i chuj wie ilu jeszcze kolesi przed tobą, którzy walczyli niepomni bólu stłumionego bitewnym rauszem, nawet nieświadomi tego, że zdychają. Ot, kurewska dola wojownika i jej zwieńczenie, w których próżno doszukiwać się jakiejkolwiek filozofii czy chwały.
Pary w uzbrojonej ręce zostało Laqueariusowi najwyżej na tyle, żeby poklepać po tyłku jakąś pannicę. Drobną. Odegnana łapa odlatuje jak przepędzony komar, trzymany w niej puginał pada w piach, gdy paluchy odmawiają posłuszeństwa. Jegomość von Barsta wali go sztychem w grdykę i trafia w sam jej środek, przebijając się aż po samą rękojeść. Trafiony Tante nie wydaje z siebie żadnego dźwięku, a przynajmniej takiego, który byłby słyszalny pośród otaczającej walczących ściany wzniesionej z hałasu i niezdrowego entuzjazmu. Nie upada tylko dlatego, że w ostatniej chwili łapie się przebijającej mu gardło ręki przeciwnika. Przez szczelinę w barbucie, Dalius widzi jego oczy. Gasnące, o rozszerzonych źrenicach zdające się mówić „kurwa mać”, choć raczej ze zmęczeniem niż gniewem.
A chwilę potem jednolicie białe, zmieniające się razem z panującą wokół temperaturą. Nagle chłodną i przejmującą niczym w skacowany, jesienny poranek. Trybuny, do niedawna żywe ruchem i hałasem, ucichły jak rozochocona kompania na pojawienie się oficera, ciemniejąc i zamierając w miejscu. Barsta nie patrzył wówczas w ich stronę, zajęty chwytaniem pionu, po tym jak jego ręka bez najmniejszego oporu prześlizgnęła się po karku oponenta, który wedle wszelkich praw boskich i naturalnych, winien już dawno tarzać się w pyle areny przy wtórze ostatnich podrygów.
Znajdując równowagę, orientuje się, że w prawej dłoni wciąż ma sztylet, zaś w lewej – róg oderwany z hełmu swojego przeciwnika. Krwawiący świeżą posoką w miejscu złamania. Jej ciężkie i gęste krople ciemnieją w locie, rozwiewając się w dym tuż przed dotknięciem piaszczystego podłoża szranków.
Przynajmniej zabiliśmy nieco czasu — rzecze wraz z echem czaszka pod niekompletnym hełmem Tantego, świszcząc przez świeże rany na karku i grdyce, podczas gdy pozostałe, siedzące na trybunach nagradzają jej uwagę śmiechem godnym ostatniego dechu umierającego.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Podziemny Krąg

Post autor: Kanel » 12 paź 2018, 8:41

Czasem wystarczy mała ranka, niby nic groźnego a dopiero po tygodniu dowiadujesz się, że jednak nie wygrałeś tego pojedynku i zaszedł swego rodzaju remis. Cóż, było trzeba zadbać o to, jak żeś mówił dziewce karczemnej, jeno draśnięcie, mój drogi kamracie.

- Boki zrywać. - Odparł, chyba zdając sobie sprawę, że oficjalnie stoi teraz w miejscu, gada do nikogo i ludzie na trybunach, ci żywi, się zapewne z niego śmieją. No ale... Omamy czy też magia... - Przekazać coś komuś, czy zawracasz mi dupę dla zabawy? - Chwila milczenia. Palec Bladego wskazał na pierś umrzyka. - Będziesz chciał jeszcze ten bechter? Ja bym wziął. - Zapytał. Nie żeby miał ochotę rozmawiać. Wcale nie miał, ale nie do końca też... Nie, wróć, właściwie wcale nie wiedział, jak ma się z tą sytuacją obejść. Pierwszy raz w obydwu życiach miał taki zjazd, więc...

Raczej nie zamierzał przeciągać. Właściwie wcale... Ani trochę. Warto by się było po walce obejrzeć, sprawdzić, czy wszystko dobrze. Potem może się czegoś napić, albo sprawdzić, czy nie mają dla niego jakiegoś zajęcia. Jak się nie ma książek, przyjaciół ani ciekawej osobowości... Pozostawała praca.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Podziemny Krąg

Post autor: Dziki Gon » 12 paź 2018, 21:40

A żebyś wiedział, nowy — szczerząc resztki zębów, które ostały się w trupiej fizjonomii, widziadło samo zaniosło się złośliwym śmiechem, od którego komuś nienawykłemu podniosłyby się wszystkie włosy na dupie. I, tak najwyraźniej zdawało się go to bawić. Jego i jemu podobnych, przyglądających im się z wysoka. Zakutych w blachy, obleczonych w kolczugi, podzwaniający nimi przy każdym poruszeniu się gnatów i wysuszonych ciał, trzymających się w w kupie tylko za sprawą okrywających ich pancerzy. Niektórzy byli mniej lub bardziej kompletni od innych. Wielu mogłoby uchodzić za ludzi, gdyby nie bladość i ślady śmiertelnych ran, objawiających się patrzącemu po chwili uważanej obserwacji. Inni, tacy jak Tante, niewiele mieli już w sobie z człowieka, a ich wyposażenie zaczynało stawać się częścią ich samych. Dalius zorientował się, wskazując wychudłą pierś umrzyka, siną i skamieniałą, pokrytą warstwami płytek wyrastających bezpośrednio z martwego ciała. Słowem, takie z którymi nie rozstałby się chętnie. Jeżeli w ogóle dałoby się je wziąć.
Zabawa już była. To ja chciałem ci coś przekazać. W imieniu swoim, oraz szacownego grona. — Upiór przybliżył się, obdarzając Barstę wonią zimnej i mokrej ziemi oraz spojrzeniem pustych oczu, zataczając zwieńczonym wysuszoną dłonią ramieniem po trybunach, stężałych w pełnym namaszczenia oczekiwaniu. — Witaj wśród nas. Pomnij żeś tutaj na zawsze.
Wyrzekł i zniknął, rozwiewając niby poranna mgła, tak że nie ostał się po nim nawet ten nieszczęsny bechter. A cała reszta, ta patrząca na nich z wysoka, przepadła razem z nim. I chuj z tego było, tylko cisza pustych trybun i blade światło nadchodzącego świtu wpełzającego właśnie przez dziurę w dachu.
Biorąc pod uwagę, że „Krąg” otwierany był wieczorem, a jakiekolwiek przejawy życia zazwyczaj miały tu miejsce najwcześniej w południe, Dalius śmiało mógł założyć, że większość załogi kima jeszcze w najlepsze. Szkoda, że równie pewny nie mógł być także i tego, co robił zanim się tutaj znalazł. Tym bardziej, że za chwilę miał być o to pytany.
A co ty tu, kurwa, robisz? — dobiegł go gdzieś z góry przestraszony, wiecznie zachrypnięty głos należący bez wątpienia do człowieka, a konkretniej do niejakiego Kirkena, zwanego Kikim, który w niniejszym przybytku robił za odźwiernego. Powiedzieć, że Dalius znał Kikiego było sporą przesadą. Kiki jak każdy były marynarz zwykł hołdować wszystkim możliwym zabobonom i przesądom. I choć nie miał do końca pewność, które konkretnie przesady traktują o wielkich gościach, przybywających znikąd, żeby zabijać, a sprawiających wrażenie, że ostatnią dekadę spędzili w mogile, z której to właśnie się wygrzebali, to na wszelki wypadek wolał nie wchodzić w bliższą zażyłość z von Barstą. Słowem, nigdy nie przepuszczał okazji żeby trzymać się jak najdalej od tego lunatycznego skurwysyna z piekła rodem. W czym nie był tu zresztą całkiem odosobniony.
Poczekaj, otworzę ci bramę... — dodał, mrużąc oczy w trakcie przeciskania się między rzędami do kołowrotu, kaszląc i szczelniej opatulając się postrzępionym kocem, który nocami robił mu za posłanie, zaś w chłodne poranki służył w charakterze płaszcza. Podniesiona na łańcuchu krata, szczęka po trzykroć, otwierając Blademu drogę ku wyjściu. — Ale tu zimno, jebana bladź. Mówiłem tym śmierdzielom, żeby nareperowali dach, ale jak nie nagonisz ich pałą to… — Kirken wraz milknie, widząc zbliżającą się górę stali górującą nad nim wzrostem i postawą, z niedowierzaniem patrząc na świeże ślady walki, zaschniętej krwi i wgnieceń na jej pancerzu. — E, wszystko z tobą w porządku? Ja- jak żeś ty se to zrobił? — pyta, rozdziawiając gębę i wpatrując się w niego oczami wielkimi jak cyce Zosi Wydmuszki z burdelu obok. Jak zawsze, kiedy jest zdenerwowany, drapie się po posiwiałych bakach okalających jego szeroką, ogorzałą twarz, przestępując przy tym z jednej koślawej nogi na drugą.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Podziemny Krąg

Post autor: Kanel » 13 paź 2018, 16:27

Pierwsza myśl uniosła mu brwi. Kolejne przeklęte miejsce? Niby przelewana na arenach krew i te sprawy, ale tak w środku tej cholernej metropolii... No nic, wzruszył ramionami i chciał już czekać na obrabowanie ciała, aż tu nagle się obudził.

Chwilę mu zajęło, nim doszedł do siebie i zrozumiał, że to wszystko to właściwie był... No właśnie, co? Sen? Pijacki majak? Bił się w myślach z jakąś częścią własnej jaźni? Nie, żadna część jego jaźni nie włożyłaby czegoś takiego. A może to jego cholerne więzienie chciało go wykończyć z daleka i zsyłało to... Nadal nie wiedział, co, ale byłby to nie pierwszy raz, kiedy czuł, że coś się na niego czai. Gdyby tylko jeszcze miał pojęcie, co.
Jeśli była tu z nim jego broń, należało zabrać.
Wbił spojrzenie w mężczyznę. Spojrzał na własne ręce. Nic go chyba nie bolało. To jego własna krew? Sam się okaleczył, czy zajebał kogoś i przylazł tutaj, chuj wie, jak spać. Ostatecznie wzruszył ramionami.
- Śnił mi się pojedynek. - Oznajmił cicho. - Ale kiedy się obudziłem... Dajcie mi coś dzisiaj. Dajcie mi kogoś do walki. Możecie to zrobić? - Chwilę jeszcze zawieszał spojrzenie na facecie a potem ruszył przed siebie. Nie wiedział, czy mógł tutaj prosić o walkę, bo w imię niepisanej zasady, nie pytał, kto na tym wszystkim ma rękę. W zasadzie mało wiedział. On się tylko bił. A teraz musiał, teraz musiał... obejrzeć się. Sprawdzić, co odpierdolił z własnym ciałem.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Podziemny Krąg

Post autor: Dziki Gon » 13 paź 2018, 18:15

Jego broń i opancerzenie było tu razem z nim. O co Kiki nie omieszkał go zapytać, niezwykle starannie dobierając przy tym słowa i wypowiadając je głośno i wyraźnie.
I przyszedłeś tutaj? W zbroi i pod bronią, tuż przed zasranym świtem? — upewnił się, patrząc najpierw na Barstę, a potem za znajdujący się za jego plecami krąg areny, z którego właśnie wyszedł. — Dzisiejsze walki odwołane, a najbliższe dopiero jutro. W porcie szaleje Ogień, zrobili kocioł i najwyraźniej czegoś szukają. Jak zawsze nikt nic nie wie, ale cała branża solidarnie zmówiła się, żeby chwilowo się nie wychylać. Brukner kazał wszystkim chłopakom wziąć sobie wolne. Powiedział, że lza wam się najeść i nadupczyć do woli, a przede wszystkim dobrze wyspać. On będzie tu dopiero w południe. — Odźwierny przekazał najnowsze wieści, przełknął ślinę i przyjrzał się dobrze Barście. Słowo „Brukner” otworzyło w pamięci Daliusa zamkniętą zapadkę, pod którą znajdowało się kilka luźnych wspomnień i skojarzeń związanych z postawnym, podziaranym chłopem z przystrzyżoną czarną brodą, który zawiadywał całym tym pierdolnikiem, werbując zawodników, ustalając walki i zakłady, choć bynajmniej nie będącym ostatnim i najważniejszym ogniwem odpowiedzialnego za arenę łańcucha kryminalnego.
Gdy wiedział już wszystko i miał ruszać przed siebie, długim korytarzem prowadzącym z użytkowej części areny na jej zaplecze, Kiki zawołał za nim i zrównał się z nim w chodzie, kołysząc się przy tym jak pijana łajba.
Słuchaj, chuj mi do tego, co właściwie tu robiłeś, ale może poszedłbyś z tym do Kischki? — Trudno orzec, które „tym” Kirken miał na myśli, ale mówiąc „Kischka” bez wątpienia chodziło mu o tutejszego felczera. Małomównego, starzejącego się kolesia, którego największą zaletą była rzadka w tych czasach umiejętność niezadawania niepotrzebnych pytań. — Przepisałby ci coś na sen albo wzmocnienie… A Brukner nie nasra mi na łeb, za to że znowu was nie upilnowałem...
Z fizycznych dolegliwości odczuwał nasilający się przy chodzeniu połączony z ciepłem ból promieniujący u góry uda, chyba bardziej uciążliwy niż poważny, ale każdy kolejny krok, który stawiał, nie przyczyniał się do jego poprawienia.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Podziemny Krąg

Post autor: Kanel » 13 paź 2018, 18:32

W jego ubogim asortymencie reakcji oraz społecznie akceptowalnych form ubogacania ruchem werbalnej komunikacji górowały spojrzenia spode łba. Tak właśnie spojrzał na faceta - imienia już nie pamiętał -, który truł mu dupko o jakieś duperele. No, może miał trochę racji, bo pamiętny cios włóczni... a nie, chwila... To chyba sam się musiał wtedy trafić. Pomiędzy fartuchem a nabiodrkiem coś przebiło plecionkę kolczą i lekko wbiło się w ciało. Chyba to to, ale nie miał pewności.
- Pójdę. - Potwierdził. - A teraz już idź Ty. Jestem zmęczony gadaniem. Za dużo gadasz, znaczy się. - Nie było w tonie wrogości, raczej faktycznie zmęczenie całą sytuacją i jeszcze tym bzyczeniem nad uchem. Że jakieś pożary, inne gówno jego się nie tyczące.
Poszedł.

Najpierw do siebie, jeśli można było mówić o jakimś "do siebie" w jego komicznym przypadku kwaterunkowym, poszedł sprawdzić co z jego ukochanymi zabaweczkami. Czy nie popsuły się bardziej, niż pamiętał z tego... Nadal nie miał pojęcia czego. Niemniej, szło o to, żeby przejrzeć ekwipunek, przebrać się i to czyniąc, sprawdzić też, jak tam ogólnie wygląda ciało po zajściu. Czy ma rację odnośnie rany i takie tam...

Potem do tego Kiszki, Kishki... Zabawne, szczególnie wziąwszy pod uwagę miejsce praktykowania. Chyba musieli go zaprowadzić, bo albo jeszcze nigdy nie był, albo całkiem już zapomniał.
Ilość słów: 0

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław