Areszt

Obrazek

Zabytkowe kamieniczki, budynki stawiane na oryginalnych elfich fundamentach, szerokie, brukowane aleje. Stare Miasto to jedna z najbardziej prestiżowych części Novigradu. Oczywiście, nie jest pozbawiona cieni.


Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2400
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Areszt

Post autor: Dziki Gon » 13 kwie 2018, 18:17

Obrazek
„Nie fikaj wyżej dupy, bo wsadzą cię do ciupy”.
— Heniek Łańcuch, filozof i intelektualista

Śmierdzi potem, krwią i łzami, i wiadrem pełnym gówna i szczyn. Prezentuje się nie lepiej, spozierając piwnicznymi drzwiami z wpół zapadniętej w ulicę kamienicy jak coś, co spozierać mogłoby tylko spod kiecki tkniętej syfem ladacznicy. To nie publiczny szalet, to jeden z wykwintniejszych novigradzkich kurortów dla lokalnych pijaków, awanturników, co bardziej uprzykrzających się żebraków lub co bardziej niezdarnych złodziei i amatorów pokątnie nabywanego fisstechu. Zwany też aresztem na Starówce. Po prawdzie, by zwiedzić jego zdobione grzybem oraz pleśnią mury i zaznać gwarantowanego pełnego wiktu i opierunku w postaci grupowej celi, zaszczanej szmaty za siennik (do podziału z rezydującymi na stałe koloniami wszy, pcheł i roztoczy oraz kochliwym współwięźniem), pustej miski za wieczerzę i pełnego wiadra za kibel, nie trzeba się wcale natrudzić fachem pijaka, zabijaki, złodzieja czy żebraka. Ot, wystarczą za krótkie nogi albo za długie uszy, rudy łeb, krzywy chód, krzywe spojrzenie na klechę, a tym bardziej na miejskiego strażnika. Nawet samo przebywanie w Novigradzie wystarczy, jeśli ktoś nie spełnia powyższych wymagań do zaproszenia na salony znudzonych klawiszy, Novigrad bowiem nie dyskryminuje, nie dzieli ze względu na rasę, płeć, czy wiek. Obdarte piwniczne drzwi loszku otwarte są dla wszystkich. Ino gdy już się za nimi zamkną, nie tak łatwo jest o bilet powrotny. Chyba że, rzecz jasna, trafi się szczęśliwiec, który dzięki okolicznościom specjalnym, takim jak konkretne poglądy polityczne, tudzież religijne, bogatość posiadanych informacji lub posiadanej kontrabandy i podobne „czynniki podnoszące status gościa” liczyć może na szybki transfer do zdecydowanie najbardziej prestiżowej lokacji wypoczynkowej w Novigradzie: Baszty Więziennej...
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2400
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Areszt

Post autor: Dziki Gon » 11 lis 2018, 22:55

Siedzieli w areszcie. Dokładniej rzecz biorąc w ciasnej kanciapie wyposażonej w kulawy, stolik i kilka zydli, znajdującej się po lepszej stronie krat, do której trafili z ulicy. On, znaczy się Dalius, starszy posterunkowy Lazlow, kompan starszego posterunkowego Lazlowa przezwany Docent i Jurasz, jedyny strażnik jakiego zastali obecnie na miejscu. Oferując wojownikowi wolny zydel, starszy posterunkowy Lazlow zajął się krążeniem po kanciapie i krytycznemu przyglądaniu się halabardom w stojakach, grożących rozsypaniem się niby stos bierek po zabraniu którejkolwiek nich z miejsca. Poinstruowany zawczasu Docent, siedział na skraju stolika, przewracając strony niesamowicie zmaltretowanej księgi z tytułem „Jurament abo prawo karne krain Kontynentu” wytrawionym runami na usmolonej okładce, mrucząc coś pod nosem w poszukiwaniu stosownych ustępów i paragrafów. Z kolei Jurasz – tęgawy, zawadiacko wąsaty jegomość, średnio co pięć minut dawał o sobie znać hałasem jaki czynił przy pomocy okutej pałki, którą zwykł walić o kraty, przy wtórze wykrzykiwanych komend i reprymend skierowanych pod adresem krnąbrnych aresztantów.
Zatem, mości Witoldzie — zaczął starszy posterunkowy Lazlow. — Nie jestem jurystą, ale nie muszę nim być, żeby przyznać wam rację w kwestii tego, że w Wolnym Mieście Novigrad obowiązuje prawo terytorialne, współstanowione przez Jego Świątobliwość Hierarchę i Radę Miejską. W waszym przypadku będziemy musieli jednako brać pod uwagę poprawki wynikające z prawa stanowego. Sprawa, którą nam przedstawiliście nosi znamiona przestępstwa przeciwko czci, a w takich proces wszczynany jest z urzędu. To znaczy, zostanie wszczęty jeżeli zgromadzimy wystarczającą liczbę dowodów i nie pojawią się żadne inne przeciwwskazania. Posterunkowy Pedersen?
Wszystko się zgadza — potwierdził znad księgi wywołany strażnik. — Dowodem może być przyznanie się do winy, dokumenty królewskie lub urzędowe, opinia biegłego, zeznania lub przysięga świadków i oskarżonego, próba gorącego żelaza, próba wody, próba…
Dziękuję, na razie wystarczy. Rozumiem tedy, panie Witoldzie, że możecie potwierdzić czy faktycznie jesteście stanu szlacheckiego. Istotne dla postępowania będzie także to czy dysponujecie którymkolwiek z wyżej wymienionych dowodów.
Leż tam, kurwa! — wydarł się Jurasz, zrywając z miejsca, łapiąc za pałę i podbiegając do krat, by uspokoić towarzystwo. — Uwal się i nawet nie mruknij, bo tam wejdę i tak cię obiję, że będziesz szczał na czerwono przez następny tydzień, kurwa twoja, zajebana mać!
Dysponujecie? — upewnił się starszy posterunkowy Lazlow, odczekawszy stosowną chwilę. — Poza dwoma jegomościami, o których wspomnieliście, a których wypytamy w stosownym czasie. Dla formalności musimy też wiedzieć czy nie ogłosili was wywołańcem albo nie ścigają za przestępstwo w rodzinnych stronach. O to ostatnie bardziej niż tylko dla formalności…
Ja was ustawię, hołoto!
… Niemniej, w obydwu zaistniałych przypadkach działania waszego brata miałaby pewną podstawę prawną…
Margines! Chamskie dno!
A przynajmniej okoliczność łagodzącą.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Areszt

Post autor: Kanel » 12 lis 2018, 1:25

Z nietęgą, należy przyznać, miną słuchał Dalius całej tej gadaniny. Za jego czasów życie było dużo prostsze, pewnie dlatego, że był głową rodu i w sumie to osobą zdecydowanie ważną. Na swojej ziemi, z której nos wyściubiał po objęciu władzy bardzo rzadko, mógł temperować hołotę za pośrednictwem zbrojnych pachołków a względem innych możnych... Tutaj większość zawsze zgadzała się z faktem, że najlepiej jest się trochę "ponapierdalać", potem urządzić ucztę, ożenić ze sobą jakieś dwa poślednie bachory i na czas jakiś o sprawie zapomnieć. Piękne, kura mać, dobre czasy, ale te się już dla Daliusa skończyły.

Skrzywił się, zacisnął usta i sapnął gniewnie. - Nie posiadam. - Odparł. - Drzewiej mi się zdawał świat inny, gdy jeszcze mieszkałem na dworze i dla ludzi moje słowo było warte więcej, niż jakiś tam papier. Trochę czasu w butach zwykłego najmity mi uświadomiło, że każde słowo można kupić i ogólnie to jest ono, za przeproszeniem, gówno warte. Niemniej, bez dokumentów też mogę dowieść, żem szlachcic. Przyzna to mój brat, albowiem w innym wypadku jego roszczenia są bezzasadne. - Tu się na chwilę zatrzymał. Nie znał obecnych praw i tylko mógł liczyć, że ma rację. - Nie jestem ścigany za żadne zbrodnie. I... I najchętniej dowiódłbym tego próbą stali, znaczy się w walce. W innym wypadku stanę przeciwko wpływom mojego brata, jego pieniądzom i, zapewne, kupionym słowom. Oczywiście, jeśli Lubart zgodzi się przysiąc, że mnie poniecha, rad bym odpuścić. Ale czy w ostateczności, mogę żądać próby walki?
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2400
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Areszt

Post autor: Dziki Gon » 12 lis 2018, 22:12

Skończyły bezapelacyjnie, bo Novigrad rządził się własnymi prawami, a on nie był już głową rodu. Tutaj większość miała gówno do gadania, w przeciwieństwie do autorów tych praw, którzy nie zapominali prawie nigdy.
W ciszy jaka zapadła po ostatniej wypowiedzi Daliusa słyszeli tylko pobrzękiwanie kluczy i sapanie wkurwionego Jurasza, który mając dosyć zdzierania sobie gardła, organizował się właśnie w jednoosobową atandę mającą zaprowadzić porządek we wspólnej celi.
W ostateczności możecie możecie wyzwać pomawiającego was oskarżonego na pojedynek, jeżeli jesteście mu równi stanem — oznajmił w końcu Pedersen, wynajdując w księdze stosowny ustęp. — To coś innego niż próba walki, do której możecie odwołać się, by dowieść swej niewinności kiedy to wy sami jesteście oskarżonym. Przynajmniej w pewnych określonych okolicznościach.
W których to, zaręczam wam, nie chcielibyście się znaleźć — mruknął starszy posterunkowy Lazlow. — Co jeszcze piszą na ten temat?
Że oskarżający może wyznaczyć osobę, która weźmie za niego udział w pojedynku. — Młodszy strażnik przytrzymał otwartą kartę palcem, wracając się o kilka stron. — Ale to akurat wyczytałem w ustępie o ordaliach tedy nie mam pewności czy dotyczyłoby także sprawy mości Witolda. Tu trzeba byłoby sięgnąć do redańskiego kodeksu honorowego albo zapytać specjalisty…
Jeżeli obaj są równi stanem i zdolni się potykać, to raczej nie przekłada — skonkludował logicznie starszy posterunkowy Lazlow.
Chyba, żeby, z przeproszeniem waszmości, wykręcić się oną niepoczytalnością, którą wam imputują. Niby potwierdzałoby to zarzut waszego brata, ale jestem przekonany, że dobry jurysta potrafiłby zrobić z tego precedens i obrócić sprawy na waszą korzyść.
Z tym wstrzymalibyśmy się nieco. Mości Witold rozważa tę możliwość w ostateczności. Jakie bardziej, hmm… Polubowne rozwiązania przewiduje prawo?
Przeproszenie pokrzywdzonego. W formie oficjalnej lub odszcze… A nie, dobrze. Odszczekania pomówienia spod ławy. Ha, faktycznie jest taki zwyczaj! Pojrzyjcie sami!
Nie pojrzymy. Uwierzymy na słowo. To wszystko?
„W przypadku cięższego lub szczególnie gorszącego pomówienia lubo jawnego podjudzania - rekomepensata pieniężna w określonej kwocie oraz jej równowartość wpłacana do kasy miasta lub królewskiego skarbca.”
Panie Witoldzie? — starszy posterunkowy Lazlow, zwrócił się do szlachcica. — Co powiecie na przeprosiny?
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Areszt

Post autor: Kanel » 12 lis 2018, 22:47

Obejrzał się na lewo, obejrzał się na prawo i doprawdy, sam już nie miał pojęcia, czy oni sobie w chuja z nim lecą, czy może znowu go popierdoliło i obudzi się pośrodku areny albo w innym jeszcze miejscu. Że co, że niby ktoś już się podjął bronić go, czy naprawdę żartują. On nie miał zamiaru żartować.
- Ekhm... - Odkaszlnął. - Jeśli przeprosi, to gotów jestem zapomnieć. Ale i nie tak od razu, w końcu rozwiesza po całym mieście jakoweś ogłoszenia, jakobym był słaby na rozumie, tedy będzie musiał mi to finansowo wynagrodzić. Oczywiście musi poniechać szerzenia oszczerstw, polowania na mnie... A ja w zamian zrzeknę się praw do nazwiska i wszelkich praw z nim związanych, ale to już chyba należy do spraw wewnętrznych Redanii. - Przerwał. Westchnął. - Ale nie ma co snuć takich planów, póki się nie skonfrontowaliśmy. Dopiero gdy do tego dojdzie, sprawa się rozwinie, czy nie mam może racji? - No bo w tej chwili było to czcze gadanie.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2400
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Areszt

Post autor: Dziki Gon » 15 lis 2018, 0:31

Macie — przyznał starszy posterunkowy Lazlow. — Także względem tego, że w pierwszej kolejności będziemy dążyli do tego aby zaniechał dalszego działania na waszą szkodę. Względem zaś konfrontacji… — Starszy posterunkowy Lazlow zatrzymał się, a wypowiadając ostatnie słowo, odruchowo i mimowolnie podciągnął obciążony bronią (konkretniej mieczem i pałką) pas. — Sądzę, że nie ma co z nią zwlekać, skoro nie dysponujemy większą ilością dowodów, a jedną tylko poszlaką, mogącą doprowadzić nas do waści brata. Z której to zamierzamy skorzystać, a wprzódy zweryfikować prawdę na temat wspomnianych przez was ogłoszeń. Jeżeli są rozwieszane po mieście to zakładam, że nie będziemy mieli problemu ze znalezieniem jednego po drodze.
Starszy posterunkowy Lazlow przeszedł się kawałek po areszcie, gestem polecając Pedersonowi zamknięcie księgi i odłożenie jej na miejsce, kompletnie ignorując dochodzące z celi za jego plecami dźwięki, jako żywo przypominające te wydawane ranionego odyńca.
Muszę prosić, byście towarzyszyli nam podczas poszukiwań. To raz. A dwa, jeżeli pozwolicie, to chciałbym zapytać… — Na jeden krótki moment starszy posterunkowy Lazlow pozwolił sobie na poluzowanie do tej pory nienagannie utrzymywanego fasonu. — Nie szło dogadać się z bratem inaczej? Bez pośredników? Zdaję sobie sprawę, że gdyby dało, nie zachodzilibyście do nas… Ale czy próbowaliście po prostu pobić się, a potem urządzić ucztę i zapomnieć o sprawie? — zadał swe pytanie, będąc z już gotowym do wyjścia i zapraszając Daliusa i Pedersena w jego kierunku.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Areszt

Post autor: Kanel » 15 lis 2018, 15:07

Tego nie sprawdził, ale liczył, że go nie okłamano i znajdą jakieś ogłoszenia. Nawet zaś jeśli nie, mogli znaleźć przecież gospodę, w której ponoć czekali ludzie jego brata. - Nie wiedzę problemu. - Odparł więc, wzruszając ramionami. Właściwie i tak nie miał na dziś żadnych planów a im szybciej się ta sprawa rozwiąże, tym lepiej. No bo do ludzi cierpliwych Dalius też nigdy nie należał a bardziej by nawet pasowało powiedzieć o nim porywczy.

- Jak wam mówiłem, nie jestem do końca pewien, o co mojemu bratu idzie. Wyjechałem tutaj i nagle się dowiaduje, że on mnie szuka. Właściwie mogę tylko podejrzewać a ja tam za wiele przypuszczać nie lubię, kiedy można sprawy wyjaśnić. No... - Odparł. - Tak w ogóle, to żeby to było normalnie, po ludzku, że chce się spotkać, to ja rozumiem, ale jak mnie zaraz określa chorym na umyśle i wyznacza jakieś nagrody, to śmiem podejrzewać, że nie wszystko jest dobrze i coś może mi grozić.

Ze stróżami prawa opuścił budynek.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2400
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Areszt

Post autor: Dziki Gon » 29 gru 2020, 20:33

„Jamą” okazał się zapyziały areszt na Starówce, do którego oddelegowani strażnicy wlekli go przez bez mała pół miasta, wciąż przykurczonego w niewygodnym półwyproście. Kilka razy popychali go między sobą, lecz jakoś niechętnie i bez przekonania, w sposób, który sprawiał, że czuł się raczej jak gorący kartofel niż ofiara represji aparatu porządku Stolicy Świata.
Bolała go ręka — rozharatane ramię dawało się czasem we znaki, czuł krew wsiąkającą w coraz cięższy i bardziej mokry rękaw, puchnącą ranę pod spodem. Kilka razy wykapał za sobą szkarłatny ślad. Strażnicy nie zwracali uwagi. Fortunnie, ciągnąc go za sobą, żaden z nich nie schwycił go w miejscu zranienia.
Nie szczędzili mu tempa. Po pierwszych trzech przecznicach miał już dosyć widoku Novigradzkich ulic oraz przedłużającej się eskorty. Szczędzili mu słów. Ewentualne próby zagajania ignorowali lub zbywali szarpnięciami. Nadto, szkoda było mu marnować oddechu — dobra, na którym nie zbywało mu przez większą część podróży.
Wepchnięty w progi przybytku, do którego go dostarczyli, szybko pożałował, że w ogóle musi oddychać. Skrwawionego i lepiącego się od potu, wepchnęli go z ulicy w ciemną i zasmrodzoną sień więzienia.
Odebraną stolarzowi broń i osobiste przedmioty zdeponowali u dyżurującego w przedsionku cerbera, który zbudzony łomotaniem w drzwi, wyszedł im na spotkanie w niepełnym mundurze z pękiem kluczy i pałką zawieszoną u poluzowanego pasa. Samego Aco, wciąż ze skrępowanymi rękami, zdeponowali mu również, wychodząc bez pożegnania. Usadzony na kulawym taborecie mańkut patrzył jak cerber — tłusty facet o aparycji ogolonego i znużonego buldoga, ostrożnie przygląda się jego zakrwawionej klindze, nim odłożył ją na drewniany stół za swoimi plecami ustawiony pod ścianą, w sąsiedztwie masywnej skrzyni i pustego stojaka na broń.
Coś za jeden? — zaburczał buldog, bebesząc sobie na grubą dłoń zawartość jego sakiewki, nie bacząc na to, że jedna z przesypanych koron odbija się od ziemi i toczy w zaciemniony róg pomieszczenia, w którym się znajdowali. Z jego głębi, kilka schodów w dół dobiegały ich hałasy przywodzące na myśl egzotyczny zwierzyniec, zaś zapachy — całkiem swojską oborę. — Powiesz „niewinny”, dostaniesz w pysk.
Ilość słów: 0

Hagan
Awatar użytkownika
Posty: 68
Rejestracja: 17 lip 2018, 4:26
Miano: Aco
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Areszt

Post autor: Hagan » 29 gru 2020, 21:25

Trza było spieprzać — przemknęło mu przez myśl przy kolejnym popchnięciu. Tego typu mądrości, często sprzeczne z poprzednimi przemyśleniami, docierały do niego wyłącznie po szkodzie. Szans do ucieczki było kilka. Gdy rozpłatał pierwszego przeciwnika lub gdy drugi padł na bruk. Przede wszystkim, mógł nie pakować się do slumsów jak ostatni kretyn. Pakowanie się w kłopoty było jednak w jego stylu. Szkoda, że wychodzenie z nich nie leżało już w zakresie jego umiejętności.
Próby zagadywania strażników całkiem sobie odpuścił. Nie chciał, by Retnar lub Cybula go rozpoznali. Wtedy wieści niechybnie dotarłyby do Zatora. W najgorszym wypadku, wpędziłby go w kłopoty. Powstrzymał się od rzucania słów, bo i do powiedzenia nie miał nic. Czasem stęknął tylko, gdy boląca go ręka dawała się we znaki. Cieszyło go niezmiernie, że strażnicy dołączyli do tej swoistej zmowy milczenia. Kierowała nimi inna motywacja, której Aco mógł się jedynie domyślać. W jego mniemaniu bali się go. Widzieli w końcu, jaki los zgotował dwójce mieszańców.
A jaki los czekał Mańkuta? Wciąż nie dopuszczał do siebie myśli, że któregoś dnia wokół szyję jego otoczy sznur, a on sam zawiśnie na jednej z miejskich szubienic. Musiał jakoś wypłynąć z szamba, w którym zatopił się na własne życzenie. Z szamba, bo właśnie takie skojarzenie nasunęło mu się po przekroczeniu progu aresztu. Mimowolnie jęknął, gdy zapach dosięgnął jego nozdrzy. Próbował wmówić sobie, że bywał w gorszych miejscach, lecz jego umysł nie dał się oszukać. Skazany był na nieprzyjemny pobyt.
Posadzony na taborecie, odchylił się nieco do tyłu, ryzykując utratę równowagi. Gdy tylko stołek zachwiał się pod jego ciężarem, zrezygnował z dalszej próby rozprostowania pleców. Pocieszał się tylko, że odrętwienie spowodowane niekomfortowym marszem odwracało uwagę od bolącej go ręki.
Jego wzrok mimowolnie podążył za toczącą się monetą. Jej los wydał mu się przez krótki moment fascynujący. Na krótko, bo gdy tylko korona zniknęła z jego pola widzenia, wzrok powrócił do znajdującego się naprzeciw mężczyzny. Przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią. Nie nad strategią prowadzenia rozmowy, bo prócz pełnej szczerości nie pozostało mu już nic. Najemnik, prócz swego imienia, nie widział w sobie nic wartego uwagi.
— Aco na imię. Mam. Na imię — wykrztusił w końcu. Sącząca się krew wcale nie pomagała mu skupić się na rozmowie. — Napadły mnie. Nieludzie.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2400
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Areszt

Post autor: Dziki Gon » 30 gru 2020, 23:46

Co tam jąkasz? — burknął cerber, oglądając jedną z monet pod światło, z trudem przeciskające się tu przez niewielki luft pomiędzy ścianą a sufitem. — Co „napadły”? Jakie…
Pilnujący strażnik pokosił spojrzenie na Aco, dopiero teraz zauważając krew oblepiającą mu pół rękawa.
Co te hycle sobie myślą? Że tu, kurwa, co? Zasrany lazaret? — psioczył w kierunku wyjścia, na eskortę Mańkuta, która już dawno zdążyła się ulotnić. Mamrocząc pod nosem bluzgi i złorzeczenia pod adresem ich matek i przełożonych, ruszył w kierunku beczki z kagankiem stojącej w rogu pomieszczenia i wyciągnął zza niej pokaźną butlę z grubego szkła.
Nim stolarz zdążył zaprotestować albo chociaż przybrać inną pozycję na stołku, klucznik chlusnął jej zawartością prosto na jego rozharatane ramię. Zawartość, jak mógł ocenić po siarczystym pieczeniu, które zapiekło do żywego mimo kryjącej ranę warstwy koszuli, była wyskokowa. I diablo mocna. Ewidentnie rozcieńczana z wodą w proporcji odwrotnej od zwykle zalecanej. Z piekącym, przemoczonym teraz również likworem ramieniem mógł podziwiać jak jego samozwańczy felczer i oprawca upija zdrowy łyk, nie uznając za konieczne, choćby się skrzywić.
Aaah. — Cerber odjął naczynie od ust, otarł je wierzchem dłoni i potrząsnął, orientując się w resztce, która ostała się na dnie. Popatrzył przeciągle na aresztanta, pokiwawszy głową z politowaniem.
Na. Golnij sobie. — podstawiwszy mu pod nos butlę alkoholu, trzymał ją tak przez moment, dopóki nie zorientował się, że ze związanymi rękoma tamten nie będzie miał jak jej odebrać. Niezdeprymowany własną niedomyślnością, natychmiast zreflektował się, przystawiając mu butlę pod samą gębę i unosząc ją dnem ku górze.
Starczy dobrego — zakomenderował, odstawiając puste naczynie na ziemię i pomagając mu opuścić taboret szarpnięciem niepoharatanego ramienia. Dzierżąc luźny koniec krępującego powroza, prowadził go w ciemność, ku nasilającemu się fetorowi i wilgoci.
Uwaga, stopnie — przestrzegł, gdy zbliżyli się do niewysokich, wyślizganych schodów w wąskim przejściu, wiodących na dół, do właściwej części aresztu. Właściwej zatrzymanym i osadzonym. Gdzieś z oddali słyszał miarowe, metaliczne odgłosy uderzania oraz dziwne, modulowane wycie. — Powiedz, Drako, lubisz chuje?
Ilość słów: 0

Hagan
Awatar użytkownika
Posty: 68
Rejestracja: 17 lip 2018, 4:26
Miano: Aco
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Areszt

Post autor: Hagan » 04 lut 2021, 19:14

— Broniłem się. Samoobrona — rzucił tylko, darując sobie dalsze wyjaśnienia, z kilku powodów. Po pierwsze, Cerber wydał mu się niezainteresowany jego wersją wydarzeń. Po drugie, chaotyczna gadanina mogła go co najwyżej wpakować w dalsze kłopoty. Po trzecie, nim byłby choćby w stanie zebrać się do dalszej wypowiedzi, strażnik chlusnął trunkiem wprost na jego zranione ramię. Równie siarczyste co pieczenie, było jego przekleństwo.
— Kurwa! — padło, tym razem bez żadnego zająknięcia. Twarz wykrzywiła mu się w bólu, który bez wątpienia dorównał oryginalnemu cięciu, które trafiło w jego rękę. Tym razem nie towarzyszyła mu jednak adrenalina, nie musiał walczyć o życie. Jego mózg zareagował zupełnie inaczej. Gdyby nie powstrzymujące go więzy, najpewniej uderzyłby pięścią zdrowego ramienia w stół. Powietrze natychmiastowo uciekło mu z płuc, zmuszając do głębokiego wdechu. Myśl o zmniejszeniu ryzyka zakażenia rany w żadnym stopniu nie łagodziła nieprzyjemnego doznania. Gdyby nie Cerber, ochoczo pijący z tej samej butli, Mańkut byłby przekonany, że został oblany jakimś kwasem.
Medycyna polowa w takim wydaniu ewidentnie nie przypadła Aco do gustu. Zwłaszcza, że nie był to koniec prowizorycznego zabiegu. Gdy butla dotarła do jego ust i przechyliła się, nie miał zbyt wielkiego wyboru - przełknął. Daleko mu było do strażniczej wprawy w spożywaniu piekielnego napoju. Gdy w jego przełyku rozpętał się pożar, zakrztusił się. Głośny kaszel wypełnił pomieszczenie, strużka alkoholu spłynęła mu po suchych wargach i niżej, po brodzie, skapując w końcu na podłogę. Najemnik był przekonany, że przy którymś oddechu zdoła zionąć ogniem.
Przynajmniej teraz cuchnę równie mocno, co cały ten burdel pomyślał, znajdując jedynie ten jeden pozytyw w całej tej sytuacji.
Westchnął bezgłośnie, gdy musiał podnieść się ze stołka. Ponownie pozostawiony bez większego wyboru, ruszył we wskazanym kierunku. Zważył na stopnie, gdy padła stosowna uwaga. Przez kilka ulotnych chwil zdołał uznać strażnika za stosunkowo sympatycznego. Wrażenie to umknęło, niczym płochliwa sarna, gdy padło kolejne pytanie. W uszach Aco brzmiało ono wyjątkowo jednoznacznie. Jego myśli skupiły się tylko i wyłącznie na teraźniejszości, zaprzestając swych dalekich podróży. Poczuł, jak jego mięśnie mimowolnie się spięły.
— Nie — odpowiedział lakonicznie.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2400
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Areszt

Post autor: Dziki Gon » 06 lut 2021, 16:13

Strażnik przyjął udzieloną mu lakoniczną odpowiedź, pokiwawszy głową ze zrozumieniem i współczuciem.
To raczej ci się u nas nie spodoba.
Schodzili niżej, a każdy stopień w głąb sprawiał, że patrzenie stawało się coraz trudniejsze, zaś oddychanie mniej przyjemne. Wycie, które dobiegało go jeszcze na parterze aresztu okazało się być śpiewem. Potwornie fałszowaną przyśpiewką wykonywaną głosem zdradzającym wieloletnią i nierdzewiejącą miłość do procentów albo ostre zapalenie krtani.

Jak przygoda, to tylko we Wolnym, we Wolnym
Jak Wolne to w lipcu, gdy kwitną wrzosy.
A jak tańczyć, to tylko walczyka we Wolnym
A jak walczyk, to z chłopcem takim jak ty!




Gdzieś dalej, ktoś czynił raban jak brygada pijanych gnomów albo spłoszony kocur usiłujący wydostać się z blaszanej balii. Jako akompaniament powtarzającego się wycia o przygodzie „we Wolnym” sprawiało to zgoła niezachęcające wrażenie. Prowadzący go strażnik nie zareagował na to choćby skrzywieniem. Widać nawykł.
Loszek dla aresztantów okazał się być dwoma długimi celami zlokalizowanymi naprzeciw siebie. Jedynym źródłem światła zdawały się być kopcące, śmierdzące smołą żagwie palące się u stóp zejścia, przy ostatnim stopniu. Oraz kolejny odległy ognisty blask migocący gdzieś na końcu korytarza obsadzonego z dwóch stron okratowanymi przegrodami cel. Gdzieś w ciemnościach, pomiędzy kratami zdawało mu się, że dostrzega ruch oraz zapalające się ciekawskie spojrzenia. Nie musiało zdawać mu się długo. Kiedy osadzeni zorientowali się w obecności strażnika i nowego współwięźnia in spe, sami zaczęli czynić rozgwar na wiele głosów i tematów.
Świeże mięso?
Wrzućcie go do mnie!
Od Ninoty? Puca!
Te, klawisz! Dajta mnie w końcu do wieży! Ja jestem kreminalista! Nie chcę pierdzieć z platfusami!
Cielakowi żeś do buzi dawał!
Haha!
Na pizdę twoją!
Nowy! Robisz biedę?
Szumią, szumią kłaki, szumią koło sraki...
Jebać straż!

Klawisz po raz kolejny zrobił użytek z pałki. Większość głosów ucichła. Czepiające się krat dłonie puściły je jak na komendę, rysujące się za nimi sylwetki wycofały w wilgotny, woniejący uryną mrok cel. Strażnik zabrzęczał kluczami, zawahał się. W końcu przekręcił zamek w zbiorowej celi po lewej.
Idziesz do wujków. Ale jak się dowiem, że kręcisz afery, przerzucam cię na kojec. Rozumie?
Nie czekając na potwierdzenie, pchnął go przez uchylone drzwi celi, wysupłując jego nadgarstki z powrozów, zanim zamknął je z powrotem. Jeszcze zanim krążenie na dobre wróciło mu do dłoni, a wzrok przyzwyczaił do otaczającej go ciemności, ktoś wyszedł mu na spotkanie. Aco nie był jeszcze w stanie dostrzec kto dokładnie. Orientował się na tyle, by wiedzieć, że cela jest dosyć przestronna, a na przeciwległej do krat ścianie, koło sufitu znajduje się jeden niewielki wywietrznik, z którego strzęp światła oraz powietrze z oporami przesączały się do środka. Dokładnej wielkości lokum, jego wyposażenia oraz liczby „współlokatorów” mógł domyślać się tylko na podstawie dobiegających go wkoło szmerów i odgłosów.
Witam — przywitał go nietypowo ktoś, kto stanął przed nim wyprostowany jak struna. Tonem kuriozalnie formalnym jak na kogoś, kto znajdował się po tej samej stronie krat co on. — Godność, powód pobytu i jego przewidywana długość?
Ktoś z kąta parsknął, ktoś inny zarechotał w głos. Ktoś trzeci splunął obficie. Pozostałymi dźwiękami były szelesty rozlegające się unisono po kątach.
Ilość słów: 0

Hagan
Awatar użytkownika
Posty: 68
Rejestracja: 17 lip 2018, 4:26
Miano: Aco
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Areszt

Post autor: Hagan » 13 lut 2021, 21:27

Mogło się to wydawać z pozoru dziwne, lecz udzielona odpowiedź przyniosła mu ulgę, przynajmniej na kilka chwil. Spodziewał się, że zwrot akcji nastąpi natychmiastowo. Na pierwszą więzienną walkę o przetrwanie musiał jeszcze poczekać. Spięte mięśnie rozluźniły się. W zamian za to, poczucie niepokoju oraz dezorientacji zaczęło się wzmagać.
Nie miał pewności, jak długo dane mu będzie przebywać w areszcie. Dużą niewiadomą stanowiły też potencjalne konsekwencje jego czynów. Aco był w stanie wyobrazić sobie co najmniej kilka scenariuszy, od tych najbardziej optymistycznych po te najbardziej pesymistyczne. W jego myślach rysowało się wiele pytań, na które nie znał odpowiedzi. Czy ktoś planował go przesłuchać? Czy ktoś pozwoli mu przedstawić swoją wersję wydarzeń, da szansę obronić swoich racji?
— Idiotycznie byłoby zginąć przez dwójkę nieludzi — pomyślał.
Każdy stawiany przez niego krok, każdy przebyty stopień zbliżał go do nowej rzeczywistości. Było to dla Mańkuta przedziwne doświadczenie. Im bardziej mrok pochłaniał jego wzrok, tym bardziej zdawał się na swoje inne zmysły. Całą swoją uwagę skupił na przyswojeniu nowej sytuacji.
Czuł się obco. Jakby zstępując z ostatniego stopnia, oślepiony na moment przez dwie pochodnie, wkraczał na nieznany ląd, doświadczał nieznajomej kultury. W kontraście, wiele rzeczy wydało mu się dziwnie bliskich. Pijacka przyśpiewka, prostacki humor, podekscytowane okrzyki — nie różniło się to od typowej biesiady jego bandy w karczmie. Klimat czarnego bądź głupawego humoru, połączony ze smutną, szarą rzeczywistością. Być może to właśnie owe złożenie alienacji z powracającymi wspomnieniami stanowiło źródło jego dyskomfortu (choć z pewnością, sam Aco nie był w stanie ubrać tego w podobne słowa).
— Co za kurwa cyrk... — przemknęło mu przez myśl. Oczywiście nie zrozumiał ani słowa ze zdania wypowiedzianego przez strażnika, lecz optymistycznie uznał, że wrzucono go do tej "spokojniejszej" celi. Spodziewał się zobaczyć mniej gniewnych twarzy, zaś więcej dziwaków. Pierwszy ze współwięźniów wręcz idealnie sprostał jego oczekiwaniom. Formalny ton zbił go z tropu. Nieco nieświadomie, od razu udzielił odpowiedzi.
— Aco. — Mańkut postanowił, że właśnie w taki sposób powinien prowadzić rozmowy. Wykonał kilka ruchów ręką, tą zdrową, pobudzając przepływ krwi. Jak najszybciej chciał pozbyć się irytującego odrętwienia. Rozprostował plecy i postąpił kilka kroków wgłąb celi, próbując ominąć stojącego przed nim mężczyznę.
— Dwa e... uh, bandyty. Napadli mnie. To ich... no, za..., eh, pot... pot... kurwa, skopałem ich. Broniłem się. — cały plan szybko spalił na panewce. Na przestrzeni tych kilku zdań najemnik dał radę zająknąć się kilkukrotnie.
— Nie wiem — dorzucił szybko odpowiedź na ostatnie pytanie, jakby chcąc uciąć tę dyskusję.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2400
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Areszt

Post autor: Dziki Gon » 16 lut 2021, 22:42

E! Słyszeliśta? — Usłyszał rżący głos spod ściany. — Nowy spucował się przed padluchem!
Ponownie odgłos splunięcia oraz ochrypły, skrzekliwy ton.
Kurwa, kolejny frajer.
Przecież to jakiś oleander — wtrącił się inny, całkiem blisko Aco. — Sztyni, jebany, jakby mył nogi w zacierze.
Młooody! Ty się nie pucuj przed tą psią pizdą, on jest pomylony!
A ty się, kurwa, za niego, jak ma własną gębę.
Może kochanego chce sobie naraić… Hehe!
Stulić mordy! Mówi, że jest ubijca!
Zakapior? Ohoho!
Chuja tam struga, wydyganiec!
Skopałeś to pierzynkę, jak cię mamuś na nabożeństwo budziła, jąkało!
O ile!
Upraszam o ciszę! — Ominięty formalista podniósł łamliwy głos o oktawę, pragnąc wznieść go ponad rejwach celi. — Przypominam, że pan dozorca mianował mnie starszym celi i mam obowiązek pilnować tu…
Zagłuszyły go wycia i donośne śmiechy, które jak na komendę wybuchły z niemal wszystkich stron celi. Poza okrzykami, w jego stronę poleciało również kilka namacalnych ostrzeżeń. Aco w ostatniej chwili uchylił się przed drewnianym cebrem z resztką zawartości, który poszybował w ich kierunku. Coś chlusnęło na słomę przy drzwiach. Smród uryny nasilił się, próbujący indagować go facecik — wprost przeciwnie. Dostając w zapadły brzuch, jęknął i skulił się w sobie, wycofując do kąta, żegnany napomnieniami współwięźniów, dosyć wyraźnie dających mu do zrozumienia co sądzą o jego mianowaniu.
Pizdy pilnuj, bo dostaniesz w styję!
Paszła stąd, kurwa!
Wycieruchu ty, wycieruchu!
Dobra, skręcić huki! — zarządził lekko zniekształcony akcentem głos należący do kogoś, kto podnosił się właśnie z szeleszczącego, słomianego barłogu. — Nie pietrać dzieciaka. Cho no tu nowy, podejdź pod lipo. Do światła na obczajkę.
Właściciel głosu zarysował się krótko chudą, wysoką i cienistą sylwetką wyłuskaną z mroku niewielkim snopkiem światła, który miał na myśli, mówiąc do stolarza. Para czujnych, mrużonych nawet od tej odrobiny światła oczu czekała, aby uważnie go obciąć.
Dostaniesz luzy i własny kąt, ale nawiń bez bałachu, za co naprawdę cię wkitrali.
Ilość słów: 0

Hagan
Awatar użytkownika
Posty: 68
Rejestracja: 17 lip 2018, 4:26
Miano: Aco
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Areszt

Post autor: Hagan » 07 kwie 2021, 20:42

Najważniejsze jest pierwsze wrażenie. Ojciec lubił powtarzać to, bądź co bądź oklepane, powiedzenie. Nikogo nie powinno dziwić, że Aco w tym aspekcie był co najwyżej mizerny. Nie inaczej było również tym razem. Już na wstępie stał się obiektem żartów i podśmiechiwań. Ktoś z większą charyzmą i dystansem pewnie obróciłby to wszystko w żart. Gdyby nie wszechobecny mrok i rozszarpane ramię, Mańkut być może zdecydowałby się na perswazję z użyciem pięści. To zdecydowanie było w jego stylu — z jednych kłopotów pakować się w kolejne, pomimo wcześniejszych postanowień. Tymczasem, jedyne na co zdołał się zdobyć to zaczerwienienie na twarzy. Ze wstydu i irytacji. Na całe szczęście, tego faktu najpewniej nikt nie był w stanie dostrzec.
Najemnik nie nadążał już za wyzwiskami, czasem nie wiedząc, czy kierowane są w kierunku jego czy formalisty. Przynajmniej z kolejnego testu udało mu się wyjść zwycięsko. Gdy do swoistej symfonii zapachów dołączył mocz, niezwykle ucieszył się ze swego uniku. Spojrzał tylko w kierunku trafionego, umykającego w kąt mężczyzny. Nie zdołał wydobyć z siebie nawet grama sympatii. Jak się okazało, dziwakowi nawet drugi dziwak nie okazał współczucia.
Kilka chwil później, cała jego uwaga skupiona była na kolejnej sylwetce. Wysłuchał uważnie, co ma do powiedzenia. Intuicja podpowiadała mu, że tym razem miał do czynienia z kimś o wiele bardziej poważanym. Obietnica luzów i własnego kąta wybrzmiała wyjątkowo realnie. Ta sama intuicja podpowiadała mu również, że los dał mu kolejną szansę, aby na szybko wymyślić sobie jakąś nową historię. Do takich zadań potrzebny był jednak lotny umysł. Niestety, w tej kategorii Mańkut był niczym pingwin. Mógł machać skrzydłami ile chciał, ale na żaden lot nie miał najmniejszych szans.
Mówię przecie. Napadły mnie. Dwóch. Tośmy zatańczyli. — rzucił, zbliżając się do tej odrobiny światła. Uniósł nieco uszkodzoną rękę, traktując ją niczym dowód jego zeznań.
Ilość słów: 0

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław