Gospoda „Domowe Ognisko”

Obrazek

Tartaki, kuźnie, huty i manufaktury, szwalnie i folusze, słodownie i warzelnie. Cztery młyny wodne i bezlik mniejszych warsztatów. Wzbierające pod murami morze kolorowych i dymiących dachów, nad którymi zawsze unosi się harmider pracy i handlu.


Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Gospoda „Domowe Ognisko”

Post autor: Dziki Gon » 16 kwie 2018, 0:34

Obrazek Stojący na uboczu, tuż przy trakcie na Tretogor, foremny, murowano-drewniany, piętrowy, choć wysoki domek z solidnym, drewnianym ogrodzeniem i niewielką obórką na tyłach oraz stajenką przylegającą do bocznej ściany właściwego budynku, lewej od frontu. Przydrożne brzózki kryją także własne podwórko z poletkiem na niewielkie warzywne uprawy oraz kilka kwietnych rabatek rozsianych między wydeptanymi w trawie ścieżkami. Z daleka to całkiem niepozorny domek, łatwy do pomylenia z kolejnym podmiejskim gospodarstwem, tym bardziej że pozbawiony wyraźnego i wyeksponowanego szyldu, a opatrzony wyłącznie opisaną tabliczką zawieszoną tuż nad wejściem. Parter gospody mieści wspólną, jadalną izbę wyposażoną w okrągłe, czteroosobowe stoliki oraz ustawione pod ścianami ławy. Wystrój prezentuje się skromnie i schludnie, nie uświadczy się tu wyszukanych tapiserii ani srebrnej zastawy, ale sztućce nie dość, że są, to na dodatek w komplecie, a kufle mało poszczerbione i lane do pełna. Centralnym punktem pomieszczenia i niechybnie inspiracją nazwy lokalu jest okrągłe, obudowane kamieniem palenisko ze ścielącymi się wokół krowimi skórami, przy którym można zasiąść, by opiec sobie szaszłyk albo samodzielnie przypilnować sobie doprawionego mięsiwa wrzuconego na ruszt lub po prostu zaznać nieco ciepła i towarzystwa. Na tych, co pojedzą i popiją, a nie chcą spać pospołu na parterze, czekają dobrze wypchane sienniki w pokojach, do których prowadzą drewniane schody w rogu wspólnej sali. Zaś nad rankiem — świeżo udojone mleko i zapasy na dalszą drogę. Nie bez kozery „Ognisko” to ulubiona karczma pielgrzymów i traperów, tedy prócz jadła i wypoczynku, oferuje także zwyczajowo użyteczny ekwipunek i suchy prowiant. Od pozostałych zajazdów na przedmieściach odróżnia ją renoma miejsca spokojnego i niezbyt tłocznego, co niespotykane tak blisko uczęszczanego gościńca.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Gospoda „Domowe Ognisko”

Post autor: Dziki Gon » 17 lis 2018, 1:10

Spacer poza miejskie mury z aresztu okazał się być owocnym. Z początku przyszło im kluczyć w poszukiwaniu ogłoszenia, które tyczyło się Daliusa, jednak w końcu natrafili na jedno, choć dopiero na przedmieściach. Pedersen wypatrzył jedno na wysokości targu drzewnego i natychmiast podszedł, żeby przeczytać.
Powołuje się na współpracę z siłami porządkowymi. Z nami, znaczy się — stwierdził już po lekturze, czytając ogłoszenie na głos. — Z jakiej paki?
Na postrach, dla zabezpieczenia, albo faktycznie uprzedzał naszych o poszukiwanym — rozważał starszy posterunkowy Lazlow. — Gdybyśmy wiedzieli o tym zawczasu moglibyśmy potwierdzić to ostatnie na którymś z posterunków.
Zakładając, że udałoby się nam dzisiaj zastać któregokolwiek z komendantów. Albo chociaż dziesiętnika — dodał zamyślony Pedersen, po raz ostatni rzucając okiem na papier i zwijając go w rulon, który zatknął sobie za pasek. — I tak dobrze, że udało nam się to znaleźć. — Strażnik miał tu nieco racji. Spacerując starówką, a potem jedną z głównych ulic Novigradu nie widzieli podobnego ogłoszenia. Inna sprawa, że nie szukali zbyt dokładnie, a tylko rozglądali się pobieżnie, przy okazji drogi do gospody „Domowe Ognisko” którą właśnie mieli przed oczami, i do której zbliżali się z każdym krokiem.
Porządny jak na gospodę, cieszący oko budynek powitał ich stłumionym muczeniem krowy z pobliskiej obórki. Poza inwentarzem i trzema uwiązanymi końmi na podwórcu nie było nikogo, co nie zapowiadało też tłumów wewnątrz przybytku. Starszy posterunkowy Lazlow pchnął drzwi, by wejść jako pierwszy i wpuścić Daliusa jako drugiego. Pochód zamykał Pedersen, ładujący się do środka tuż za nim.
Pierwsze co dostrzegli to szynkwas i rudą gospodynię za nim, pogrążoną w rozmowie z ogorzałym podróżnikiem w koszuli. Wyglądającą niestaro, niebrzydko i na zaskoczoną nagłym pojawieniem się strażników w progach jej interesu. Kierując się do paleniska w centrum gospody, starszy posterunkowy Lazlow uspokoił ją gestem uniesionej dłoni i przeczącym ruchem głowy, dając do zrozumienia, że to nie do niej mają sprawę. Ci do których ją mieli, wypatrzył od razu, a rozpoznał po tym, że oni wypatrzyli ich również. Głowy obydwu natychmiast skierowały się w kierunku wejścia, gdy tylko rozwarły się przed nimi drzwi.
Pierwszy siedział na wyściełanych skórach, przy samym ogniu, będącym teraz żarzącą kupką się węgli, okazjonalnie odzywającą się płomieniem po rozdmuchaniu. Na pierwszy rzut oka trudno było ocenić jego wzrost, choć bez wątpienia był krzepki i barczysty, albo przydawał mu tego krótki, beżowy gambeson, na który założył zielonkawą opończę z wycinanką i kapturem, obecnie odrzuconym na plecy. Ogolony na łbie, choć rudobrody na twarzy przyglądał się Blademu w towarzystwie strażników spojrzeniem, z którego nie dało odczytać się niczego poza pilną uwagą. Jego rozwalony na krześle nieopodal towarzysz miał ostre rysy twarzy i nieco łagodniej zakończone uszy, a do tego czuprynę, brązową i potarganą. Ubrany w skórzaną kurtkę nabijaną ćwiekami i sznurowane spodnie do wysokich butów na lekkiej podeszwie spoglądał na nich krytycznie, niby kot na znalezione truchełko ptaka lub gryzonia. Chociaż równie dobrze przymrużenie w sceptycznym wyrazie mogło być naturalnym wyrazem jego zielonych oczu. Opodal ogniska leżała broń – czekan i prosty miecz w skórzanej pochwie.
Witold von Barsta, jak mniemam? — odezwał się ten siedzący na skórach, Frode lub Jostein.
Panowie Frode i Jostein? — starszy posterunkowy Lazlow zignorował ich pytanie, odpowiadając własnym i wyciągając dłoń w kierunku partnera, to jest Pedersena, który natychmiast podał mu rulon. — Odpowiedzialni za kolportaż niniejszych ogłoszeń na terenie miasta Novigradu?
Owszem — przytaknął ten przy ogniu, bardziej rozmowny od towarzysza, który ograniczył się wyłącznie do spoglądania w ich kierunku, ze szczególnym uwzględnieniem Bladego. — Nie mości strażniku, nie odpowiedzialni. Choć wymienieni w treści dokumentu i zaangażowani w opisaną w nim sprawę — odrzekł na drugie pytanie, podnosząc się z ziemi niespiesznie, choć ze sprawnością kogoś, kto większość życia miał pod tyłkiem siodło a nie wypchany siennik. — Cieszę się widząc pana Witolda w zdrowiu i zaręczam, że jegomość Lubart nie tylko podzieli moją radość, ale sowicie wam ją wynagrodzi, panowie strażnicy.
Kimkolwiek był człowiek, który cieszył się na jego widok, sam Dalius widział go po raz pierwszy i zupełnie nie kojarzył. To znaczy chyba po raz pierwszy, bo trudno było mu mówić o jakimkolwiek, poza przelotnym, kojarzeniem nawet własnych rodzinnych stron, nie wspominając o ludziach Lubarta, jeżeli ci dwaj faktycznie nimi byli.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Gospoda „Domowe Ognisko”

Post autor: Kanel » 18 lis 2018, 17:03

Wchodząc do gospody myślał, czy aby nie pcha się w jakąś pułapkę. Czy aby strażnicy układnością i przymilnymi słowami nie wzięli go pod włos, ażeby z przyjemnością nawet poszedł za nimi, nie stawiając oporu. Niby łyka mogli mu założyć w areszcie, w końcu było ich trzech a zawsze mogli poprosić o jakieś posiłki i przetrzymać go do tego czasu... Ale to wcale go całkowicie nie uspokajało. Niemniej teraz już sprawy poszły zbyt daleko, ażeby próbować się cofnąć, zatem przekroczył próg przybytku i rozejrzał się po nim, próbując obaczyć, z czym będzie miał do czynienia, jeśli sprawy pójdą źle, ale nie zdążą go ogłuszyć. W końcu darmo na postronek nie pójdzie, nie?

- Słusznie mniemasz, pachołku. - Odparł mu, nie kryjąc złości. - Ale w to, czy mojego brata to nasze spotkanie ucieszy śmiem wątpić. Oskarżam go bowiem o potwarz, jaką mi czyni, określając mnie osobą pozbawioną rozumu. - Dłonie złożył na pasie, wyprostował się i spojrzał na rozmówców z taką dumą, jak to tylko potrafi patrzeć można na swojego zawszonego pachołka, który dzięki niemu ma co do mordy włożyć i gdzie się ogrzać. - Wysłuchajcie zatem mnie i nie ważcie się sięgać po oręż, jeśli to by wam do tych pustych łbów przyszło! - Rzucił krótkie spojrzenie na broń, potem wracając nim na ludzi Lubarta. - Oczekuję przeprosin i finansowej rekompensaty, w zamian zaś podpiszę dokument stosowny, zrzekając się praw do nazwiska i wszystkiego, co z nim się wiąże. Z mym bratem nic już wspólnego mieć nie chcę! Przekażcie mu to. Aha... Jeśli nie wyraża zgody, niech szykuje miecz i przybywa stanąć do pojedynku. - Skończył.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Gospoda „Domowe Ognisko”

Post autor: Dziki Gon » 18 lis 2018, 21:04

Zawsze mogli. Widocznie poszczęściło mu się i trafił na służbistów. Jak się okazuje, tacy również mieli swoje zalety. Rozglądając się, rozeznał się z grubsza w rozkładzie pomieszczenia, mogąc skonstatować, że w przeciwieństwie do wielu gospód nie było zagracone ani przesadnie udekorowane. Meble i stoliki znajdowały się na obrzeżach, bliżej ścian i okien, nie wchodząc w kolizję podczas ewentualnej próby ucieczki lub zupełnego jej przeciwieństwa.
Nazwany pachołkiem Frode lub Jostein skrzywił się pod wpływem słów Daliusa. Nie w gniewie, raczej jak ktoś, kto od kwadransa czekał na zamówione piwo. Jak klient zamtuza, któremu przysłano nie tę dziwkę, którą chciał. Chłop, którego żona męczy o pójście na targ. Grymasem, w którym znacznie więcej było zniecierpliwienia niż złości. Siedzący za nim metys dalej siedział. I patrzył.
Słuchamy i nie ważymy się — skomentował człowiek w przeszywanicy krzyżując ramiona na piersiach i spełniając prośbę wojownika o danie mu posłuchu, nie dając po sobie poznać zdziwienia po tym, że Dalius w towarzystwie dwóch strażników miejskich nie był sytuacją, za którą wziął ją w pierwszej kolejności. A może w ogóle się nie dziwiąc.
Wasza wola — odparł zaraz po tym jak von Barstwa skończył mówić. — Którą niezawodnie przekażemy waszemu bratu. Względem zaś ogłaszania…— Tu uprzedził starszego szerego Lazlowa, który szykował się wtrącić. — Wielmożny Lubart zaniecha go natychmiast. Nie mogę ręczyć czy przystanie na finansową rekompensatę i przeprosiny. Raz, że nie posiadam stosownej dyspozycji w tym względzie. Dwa, ogłaszając mości Witolda niepoczytalnym miał ku temu pewne przesłanki związane z okolicznościami jego zaginięcia. Kierując się przy tem przede wszystkim jego dobrem i bezpieczeństwem. Jego i osób postronnych. Być może teraz wydaje się przytomny na umyśle, niemniej w dniu, w którym opuścił swe włości nie było to tak oczywiste. Nie wiem, czy wspominał panom o tym szczególe, ale szanowny pan Witold zachowywał się wówczas…
Gdzie i kiedy — słowa wypowiedziane nagle przez milczącego do tej pory metysa odniosły efekt porównywalny do głośnego pierdnięcia w trakcie trwania nabożeństwa. Uwaga obydwu strażników została zwrócona w jego kierunku, a jego kompan urwał w połowie zdania, choć sam już się nie odwrócił. Półelf, nadal rozwalony na krześle, przyglądał się Daliusowi spod zmrużonych zielonych oczu. — Ten pojedynek.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Gospoda „Domowe Ognisko”

Post autor: Kanel » 19 lis 2018, 14:58

Naprawdę miał ochotę coś powiedzieć temu na wpół zwierzęciu, żeby poszło mu w pięty, ale w obecnej sytuacji... Dlatego tylko popatrzył na niego, próbując panować nad głosem i wypowiadaną treścią. Łatwo nie było, bo elfów szczerze nie znosił, ale... - Będzie on w ustalonym terminie, jeśli innym sposobem się tego załatwić nie da. W tejże zaś chwili... - Obrócił wzrok na rudobrodego. - Inne rzeczy należy omówić. Mianowicie to rozchodzi się o to, żebyście czym prędzej popędzili z wiadomością i przynieśli odpowiedź. Jeśli zaś mówimy o okolicznościach, wspominałem i o nich, poniekąd nawet te pomyłkę rozumiem i byłbym skłonny wszystko puścić w niepamięć, gdyby to cholerne branie mnie siłą a bez większego uszczerbku na zdrowiu. Tedy raczcie być przydatni i wyjaśnijcie mojemu bratu, co i jak, bo przecież widać, że niespełna rozumu nie jestem. Ach, i te ogłoszenia natychmiast trzeba zerwać oraz wszelkie wzmianki o poszukiwaniach odszczekać, bo to jeszcze komuś na moje zdrowie przyjdzie nastawać. - Skrzywił się. - Idiotów nie brakuje.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Gospoda „Domowe Ognisko”

Post autor: Dziki Gon » 20 lis 2018, 2:42

Przedłużająca się cisza wskazywała, że metys nie miał zamiaru drążyć tematu, zaś jego kompan w przeszywanicy, najwyraźniej nie czujący się najlepiej jako reprezentant drugiej strony w zaistniałej sytuacji, rad czy nierad, znowu zmuszony będzie przyjąć tę niewdzięczną rolę. Z opresji niespodziewanie wybawił go starszy posterunkowy Lazlow, uznając moment po wypowiedzi Daliusa za stosowny do tego, żeby się wtrącić.
Niezależnie od przesłanek i stanu mości Witolda w dniu incydentu, ogłaszanie go niepoczytalnym jest, na chwilę obecną, pomówieniem. Wzmiankę o nastawaniu na jego wolność można zinterpretować jako podjudzanie, nawet mimo najszlachetniejszych intencji wystawiającego dokument. Widzę dwa wyjścia z sytuacji. Zaprzestanie wspomnianych działań na terenie miasta lub uzasadnienie ich czymś więcej niż tylko słowem. Nakazem ekstradycji podpisanym przez wojewodę, dla przykładu.
Rudobrody przytaknął. Potem otworzył usta, żeby coś powiedzieć, lecz zaraz zamknął. I odezwał dopiero po chwili.
Nie będzie więcej ogłoszeń. Potwierdzę, że pan Witold znajduje się w Novigradzie i pełni władz umysłowych. Brat nie jest wam wrogiem, panie. Twierdził, że zależy mu na was. — Choć zwracał się do Daliusa, mówił to, patrząc na strażników. — Sądzę też, że chętnie ułoży się z wami osobiście. Bez pośredników ani wchodzenia w dalszy konflikt z prawem. Czy mogę teraz odejść?
Adresat ostatniej wypowiedzi, którym był starszy posterunkowy Lazlow, gestem dał mu znać, że za moment, szykując się, aby zadać pytanie. Lecz następne, które padło w tym momencie należało do metysa, który ponownie wstrzelił się w odpowiedni moment.
Od kiedy wzdrygacie się przed braniem kogokolwiek siłą, mości Barsta? Odkąd samemu zaczęło wam to zagrażać, czy nieco wcześniej?
Zechcielibyście łaskawie wyjaśnić? — choć w tej chwili patrzył na półelfa, trudno było oprzeć się wrażeniu, że starszy posterunkowy Lazlow pyta nie tylko jego. Kątem oka Dalius mógł także spojrzeć, że stojący od strony ognia, po jego lewej stronie, Pedersen odsunął się nieco i przygląda z uwagą. Nie za sprawą wypowiedzi metysa, ale już od jakiegoś czasu.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Gospoda „Domowe Ognisko”

Post autor: Kanel » 20 lis 2018, 16:21

Spojrzał na na półelfa. - Twierdzicie, że nie jestem w prawie? Czy typowo po elfiemu, po prostu macie jakiś problem z ludzkimi prawami? - Odbił, starając się sprowadzić rozmowę w innym kierunku. Być może ten tutaj metys wiedział coś, o czym Dalius nie miał pojęcie, być może Witold też lubił sobie poswawolić. W tym miejscu liczył na prawo funkcjonujące w jego rodzimym Zielonym Kopcu, czyli dające dość dużo swobody lokalnym władykom - jeśli dobrze kojarzył, Redania nadal była krajem ucisku. Być może jednak ten oskarżycielski ton miał coś wspólnego z jego obecnym zajęciem i ci dwaj wiedzieli więcej, niż chcieli by to przyznać. To zdecydowanie gorzej i chyba jak najszybciej byłoby trzeba jednak mu przyznać tą walkę, póki taki chętny. Na koniec zaś... Miał Dalius jakieś takie dziwne przeczucie, że być może te słowa nie są kierowane do Witolda, tylko właśnie do niego a rozmówca ma pełną świadomość tego, z kim tak naprawdę przyszło mu mówić. Tylko... po co? Jak? Na co to komukolwiek?
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Gospoda „Domowe Ognisko”

Post autor: Dziki Gon » 20 lis 2018, 21:19

Tylko z takimi, które przyzwalają w swoich ramach na to, czego bandyci zwykli dopuszczać się poza nimi — oznajmił, uśmiechając się nieładnie. Nie zapowiadało się, żeby zamierzał coś dodawać. Starszy posterunkowy Lazlow, uniósł tylko brew, a prawą rękę pod bok. Trudno było oprzeć się wrażeniu, że po to, żeby powstrzymać jej swędzenie. Pomimo tego, jego zwyczajowo beznamiętny ton niemal nie uległ zmianie.
Jeżeli chcielibyście coś dodać, prosiłbym o konkrety. W przeciwnym razie nie zabierajcie głosu. Mości Barsta? — Na zakończenie zwrócił się do Daliusa. — Czy na ten moment wystarczy wam to, żeby uznać sprawę za wyjaśnioną? — W oczach strażnika dało się wyczytać, że na chwilę obecną nie są w stanie zrobić niewiele ponad to. Nie ze szlachcicem, który nie ujawnił się w miejskich murach. Nie jako dwaj przedstawiciele lokalnego porządku, pomagający mu w sprawie, którą wyglądała na wewnętrzną rodową wróżdę.
Można by wziąć jednego na spytki… — zaproponował nieśmiało strażnik numer dwa, odzywający się już zza pleców Daliusa. — Do nas, znaczy się.
Starszy szeregowy Lazlow wyglądał jakby niechętnie rozważał tę opcję, rudobrody posłaniec na niezbyt zachwyconego propozycją i zmęczonego, zaś metys jakby obchodziło go to tyle, co zeszłe Saovine. Właściwie to nawet dziwnie poweselał. Choć może to tylko cień tego złośliwego uśmiechu nie zdążył mu jeszcze zejść z twarzy.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Gospoda „Domowe Ognisko”

Post autor: Kanel » 21 lis 2018, 15:33

- Na chwilę obecną całkowicie mi wystarczą zapewnienia tych dwóch. Niech zrobią swoje i przywiozą odpowiedź, lub nie pojawiają się wcale. - Domniemywał, że nawet oskarżony, jego "brat" nie jest zobowiązany pojawiać się tutaj, w mieście. Kto by go zmusił? Kto by się w zmuszanie bawił? Po co to komu? Tak, nawet kosztem porzucenia nadziei na rekompensatę był w stanie o sprawie zapomnieć, byleby to już się nie rozwijało i nie zatruwało mu życia. A bo jeszcze się niewygodne fakty gdzieś pokażą i będzie trzeba tłumaczyć, brnąć w fałsz. Tak, brnięcie w fałsz nie wychodziło mu najlepiej - zbyt często się gubił, zbyt często musiał zmyślać na poczekaniu i bez planu.
- Czy mam się jeszcze z wami gdzieś udać, czy może ruszyć mam w swoją stronę? - Dopytał Lazlowa, nie do końca mając pewność, czy jeszcze przypadkiem nie należy mu załatwić jakiś formalności, albo co. Tak czy siak, był gotowy iść.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Gospoda „Domowe Ognisko”

Post autor: Dziki Gon » 21 lis 2018, 20:59

Niech będzie i tak — poparł Daliusa starszy posterunkowy Lazlow, kiedy ten wyraził swoje zdanie. — Panów zaś napominam, by wywiązali się ze swych zobowiązań, a będąc odpowiednio poinstruowanymi nie przyszło im do głów współuczestnictwo w łamaniu prawa, niezależnie od decyzji brata pana Witolda. — Obydwaj mężczyźni, do których kierowane były słowa, przytaknęli twierdząco. — To wszystko z naszej strony, żegnam jegomościów — wyrzekł na zakończenie, podkreślając przedostatnie słowo. Nieprzesadnie, jednak z naciskiem wyrażającym nadzieję, że nie przyjdzie im się już spotkać w podobnych, niejasnych prawnie okolicznościach. Wraz z Pedersenem vel Docentem obrócił się, by skierować swoje kroki do wyjścia.
Nie, mości Witoldzie. Jesteście wolni, by iść gdzie wam się podoba. Jeżeli wasza sprawa pozostałaby nierozwiązana i zaczęła zagrażać waszemu życiu czy zdrowiu, możecie zgłosić się do nas ponownie. Pytajcie o nas na posterunku. — To rzekłszy skinął mu głową na pożegnanie i oddalił się w kierunku wyjścia, a mijając szynkwas dał znać gospodyni, że wszystko w najlepszym pozostaje w najlepszym porządku. Jego kompan, nie mitrężąc, podążył za nim, a właściwie nawet wyprzedzając go o kilka kroków.
Zanim pójdziecie, weźcie to. — Dalius usłyszał głos półelfa, łowiąc kątem oka ruch jego ręki, podrzucającej niewielki i okrągły przedmiot w jego kierunku. Nie większy niż moneta, błyskający metalicznie w świetle płonącego nieopodal ognia. Wykonany ze złota sygnet pieczętny z wyrytym w zatopionym w nim szafirze herbem rodu Barstów. Pamiątka należąca drzewiej do stryja Rysława. — Powiedzmy, że w geście dobrej woli — dodał metys, wyczekując ewentualnej reakcji spod półprzymkniętych powiek.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Gospoda „Domowe Ognisko”

Post autor: Kanel » 22 lis 2018, 16:40

- Dziękuję. - Skinął głową i odwrócił spojrzenie od strażników. Sam też miał się zbierać, bo w smak mu wcale nie było zostawać tutaj dalej i sprawdzać, czy aby nie zechcą go jednak siłą zabrać do tego całego Lubarta.

Zawołany, obrócił się z wolna a przedmiotowi pozwolił się od siebie odbić. Czy złoty czy też srebrny, nieistotne, jeśli pochodziło z rąk tych osobników. Nawet nie chciał się przypatrywać. I nic nie powiedział. Albo nie... Powiedział. - I co, potem będę z nim wokoło wulkanu na bosaka latał, e? - Uśmiechnął się, albo wyszczerzył w grymasie który przypominał uśmiech. I po prostu sobie poszedł. Otóż wydało mu się, że takie pachołki nijak nie miałby praw do czegoś tak znamienitego a to już pachniało postępem. Być może był to jakiś magiczny lokalizator albo inny chuj czarodziejski, który byłby pomógł go pojmać.

Chciał już wyjść, może zajrzeć do jakiejś gospody w porcie i napić się trochę. Od biedy mogła być już ta dla marynarzy, najwyżej przycupnie w jakimś kącie i będzie na tyle niewidoczny, na ile może być ktoś tak postawny.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Gospoda „Domowe Ognisko”

Post autor: Dziki Gon » 22 lis 2018, 20:02

Na to, by chcieli taszczyć go siłą się nie zapowiadało. Rudobrody, wyraźnie rozluźniony wyszedł zaraz po strażnikach, żeby ulżyć pęcherzowi albo samemu zbierać się do drogi. Metys dalej nie podnosił się z krzesła. Posłał mu ostatnie pozbawione wyrazu spojrzenie, nie komentując dowcipu z wulkanem, ani nie zatrzymując.
Odbijając się od niego, pierścień spadł prosto w ogień i taki był jego koniec. Dalius mógł w spokoju wrócić skąd przyszedł i udać się tam gdzie musiał, choćby i do Nieśmiertelnych Krain. Tym razem wybrał jednak port i stojącą w nim „Tawernę pod Kotwicą”.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Gospoda „Domowe Ognisko”

Post autor: Dziki Gon » 03 gru 2018, 17:55

Zamyślony nad swym celem, trafił z „Krakena” pod „Domowe Ognisko”, gdzie spodziewał się znaleźć źródło swoich zmartwień. Zbliżając się do budynku i otaczającej go zagrody, stanął twarzą w twarz ze spotkanym tu wcześniej rudobrodym. Ubrany w kaptur i przeszywanicę, z obuchem u boku i kołczanem na plecach, oporządzał przywiązanego do drewnianej barierki konia, ewidentnie szykując się do drogi. Kaptur narzuconej na zbroję opończy wciągnął na głowę, tak że na pierwszy rzut oka Dalius rozpoznał go tylko dzięki temu, że tamten nie unikał jego spojrzenia. Trzymając wierzchowca za uzdę przyglądał mu się otwarcie, z wyczekiwaniem i ciekawością. Nie ruszając z miejsca, dopóki bladolicy nie zechce podejść bliżej. Wyglądał niepewnie, jakby wahał się zagadać, nie wiedząc czy w ogóle został rozpoznany. Palce wolnej ręki poruszały się mimowolnie, gdy trzymał ją swobodnie wzdłuż ciała, tuż obok dyndającej mu u pasa broni. Poza nimi, koniem brodatego i krowami pod zadaszoną zagródką przy gospodzie, nie widać było w zasięgu wzroku innej żywej duszy.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Gospoda „Domowe Ognisko”

Post autor: Kanel » 03 gru 2018, 23:30

- Ja mam miecz a ty czekan. - Oznajmił wreszcie, naturalnie przyprawiając twarz o nikły uśmieszek. - Straciłbyś, przyjacielu, rękę... Tak mniemam. Nie przyszedłem bowiem z zamiarem mordowania, a jeno pomówić chcę. Ale widzę, że gdzieś Ci śpieszno. Do mego brata, na kurhany, czy tak? - Zapytał. - Pewnie tak. Wierny sługa zawsze trzyma się blisko swego pana. Niemnie jednak, proszę jako jego brat, abyś poświęcił mi chwilę lub dwie. - Tutaj już się zbliżył, spokojnie jednak i bez ocierania rękami rękojeści którejkolwiek z broni. - Powiedz mi, dlaczego memu bratu tak zależy na spotkaniu, na ustroniu? Dlaczego też na kurhanach, skoro moglibyśmy rozsiąść się w karczmie i pomówić jak brat z bratem? To mnie bardzo nurtuje... - Jeszcze nie zamierzał im mówić o zmianie miejsca. Jeszcze nie... Najpierw coś musiał sprawdzić, aby nabrać pewności.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Gospoda „Domowe Ognisko”

Post autor: Dziki Gon » 04 gru 2018, 1:29

Może. Skoro się nie dowiemy, nie widzę powodu by drążyć — odparł, przytrzymując konia i odwracając się całkiem w kierunku przybyłego rycerza. — Bynajmniej. Wyjeżdżam z miasta. Gówno mi do kurhanów, waszego brata, a mojego byłego zleceniodawcy. Jego sługą nigdy nie byłem, choć podawałem się za niego do czasu wypełnienia kontraktu. Wedle zaleceń. — Były zleceniobiorca uniósł nogę, celując czubkiem buta w strzemię i wspinając się po nim na grzbiet wierzchowca. Jak mógł ocenić przyglądający się temu z boju Dalius – cokolwiek niezgrabnie. Mężczyzna zaklął, chwiejąc się w siodle i łapiąc równowagę. — Pojęcia nie mam. I w ogóle mnie to nie nurtuje — odpowiedział już konia, próbując zmusić niespokojne zwierzę do tego, by przestało kręcić się w miejscu i parskać. — Tprrr! A tobie co, niemądra chabeto? — Zwierzę, które popędzał był i ściskał udami, boczyło się i opierało, dopiero za którymś razem reagując na komendę jeźdźca. Postępując kilka sztywnych kroków do przodu, starało się ominąć stojącego mu na drodze Bladego szerszym łukiem niż było to konieczne.
Ilość słów: 0

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław