Serce Mantikory

Obrazek

Archiwum nieaktualnych tematów.


Bajarz
Awatar użytkownika
Posty: 92
Rejestracja: 29 lis 2018, 11:18

Serce Mantikory

Post autor: Bajarz » 10 mar 2022, 15:57

Obrazek Savaed Yule, 13 stycznia 1269 roku
Glevitzingen, gospoda „Pod Złotym Karminadlem”

Zima tego roku była mroźna i śnieżna. Angrę skuwał lód gruby na łokieć, co mniej uczęszczane trakty były zupełnie nieprzejezdne, a smarki zamarzały w nosach tych, którzy ośmielili się tudzież zmuszeni byli wyściubić je na zewnątrz.
Taki los spotkał między innymi zgromadzonych w „Karminadlu” podróżników, badaczy, naukowców, słowem — poszukiwaczy maści wszelakiej, którzy dotarłszy do Glevitzingen w postaci zamarzniętych kupek śniegu, po krótkim wywczasie (o ile pojawili się odpowiednio wcześnie) gotowali się teraz do wyprawy w dalekie strony.
Na tyle dalekie, że spoglądając za okno trudno było wyobrazić sobie, jak właściwie chcą do nich dotrzeć. Być może również w głowach samych uczestników ekspedycji zrodziło się podobne pytanie, ale zawiadujący całym towarzystwem Jaksa Emerling zdawał się zupełnie nie przejmować warunkami pogodowymi czy transportem w ogóle. Na ewentualne indagacje w tej kwestii uśmiechał się tylko nieznacznie, po czym głosem kojącym niby balsam z aloe very mówił coś o „niekonwencjonalnych metodach podróżowania”.
Co miał na myśli, przekonali się rankiem trzynastego stycznia, gdy do gospody wszedł mężczyzna o aparycji i usposobieniu udzielnego księcia. Wszedł, trzeba dodać, przez portal magiczny.
Drodzy państwo, za godzinę wyruszamy — oznajmił Emerling podczas śniadania. — Pan Vossa przeteleportuje nas do przygotowanej zawczasu bazy wypadowej u podnóża Gór Ognistych. Proszę się nie obawiać — dodał natychmiast uspokajająco, wyczuwając poruszenie wśród zebranych. — Pan Vossa jest najlepszy w swoim fachu, zapewniam. Korzystałem z jego portali wielokrotnie. Jak państwo widzą, mam się świetnie.
Czarodziej, wyfiokowany jak szczur na otwarcie kanału, skrzywił usta w lekceważącym grymasie na te zapewnienia, ale zmilczał. Patrzył jeno na zgromadzonych jak na pył pod swymi wyglansowanymi butami. W szamerowanej złotą nitką szmaragdowej szacie na modłę touissancką, ze sczesanymi włosami sięgającymi ramion i nieskazitelnie gładką twarzą wyglądał, jakby wybierał się na bal, a nie na katorżniczą wyprawę w nieznane.
Za godzinę spotykamy się w stajniach — powtórzył Jaksa. — Proszę o punktualność. W razie pytań, jak zawsze pozostaję do państwa dyspozycji. Panie Vossa…
Emerling z lekkim ukłonem wskazał czarodziejowi drzwi prowadzące do jednej z izb, gdzie funkcjonowała prowizoryczna sala narad, po czym zniknął wraz z nim za drzwiami. Krótko po nich od stołu wstała pobladła nieco, egzotycznie wyglądająca dziewczyna o niewypowiadalnym dla większości haklandzkim nazwisku, a wołana po prostu Reną. Była tłumaczką i asystentką stojącej na czele całej wyprawy Athary Voorhis, nilfgaardzkiej archeolożki i badaczki.
… oszki i połóż się. — Resztka szeptu wypadła spomiędzy dwóch kobiet, które mogły przywodzić na myśl nietypowy duet matki i córki. Nietypowy, bo Athara była pszeniczną blondynką o zielonych oczach i smagłej cerze poznaczonej pierwszymi zmarszczkami, Rena zaś jasnolicą i ciemnooką brunetką, która z racji niskiego wzrostu i okrągłej, gładkiej twarzy przypominała podlotka. — Niech Orion zacznie pakować szpej, zaraz przyjdę — dodała, za odchodzącą dziewczyną i jęła wycierać talerz po jajecznicy skórką od chleba.
Was też strach obleciał? — zagaiła żartobliwie trójkę siedzącą po przeciwnej stronie ławy. Voron, Elspeth i Istka widzieli, że kobieta stara się rozluźnić atmosferę, choć w jej głosie kryła się jakaś fałszywa nuta. Bardzo możliwe, że jej również nie uśmiechało się podróżowanie teleportem, ale wszelkie obawy jak ciężki pled przykrywała pasja i pragnienie zgłębiania nieznanego. Znali ją krótko, ale dość, by wiedzieć, że do celu Athara pognałaby nawet na kościstych rumakach Dzikiego Gonu.
Nie takeśmy się umawiali — sapnął gdzieś z boku Hasso, wiekowy krasnolud, nieformalny lider Kompanii HH&S, której reszta, w postaci Horsta i Sztyca, z zapałem robiła łyżkami w miskach z owsianką niby kilofem na przodku. — Wolałbym iść w śniegu po pas przez tydzień niż ładować się w te czartowskie portale.
Mnie za jedno — mlasnął Horst i uśmiechnął się szeroko, ocierając czarne wąsiska. — Licho złego nie bierze he he!
Durnyś — skwitował Hasso, ale nie marudził więcej. Miast tego wziął się za dokładkę stygnącej w półmisku jajecznicy.
Ilość słów: 0

Arbalest
Awatar użytkownika
Posty: 324
Rejestracja: 01 sty 2022, 21:49
Miano: Issaen Hiseerosh, zwana Istką
Zdrowie: Zdrowa, płytkie skaleczenie na szyi
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Serce Mantikory

Post autor: Arbalest » 11 mar 2022, 1:06

Jedyna w dotychczas poznanej grupie elfka siedziała na zydlu karczemnej ławy, pałaszując przy tym równie karczemny posiłek, na który składała się całkiem obszerna misa kaszy ze skwarkami, dwie kromki chleba i odrobina pitnego miodu. Obfito jak na śniadanie, ale wszak miało to być jej ostatnie przed wyruszeniem, a na trakcie nigdy nie było wiadome kiedy będzie następna okazja, żeby zjeść coś ciepłego. Miejsce z kolei również wybrała nieprzypadkowo, bo obok wyższego od niej, całkiem przystojnego mężczyzny po trzydziestce, któremu jakoś lepiej z oczu patrzyło. Trochę lepiej niż trzeciej obecnej po jej stronie ławy — brunetce, która wydała jej się równie śliczna co drapieżna, przynajmniej na pierwszy rzut oka.
Koniec końców wiedziała, że będzie musiała dogadać się z obojgiem, bo wszystko wskazywało na to, że byli tu z tego samego powodu co ona — by wyruszyć w Góry Ogniste.
Całość konsumpcji i rozmyśleń nie odwróciła przy tym jej uwagi od tego co działo się dookoła — zanotowała zarówno tłumaczenia Emerlinga, przedstawienie zgromadzonym czarodzieja, a finalnie — także zadane w żarcie przez nilfgaardzką archeolożkę pytanie. Z odpowiedzią nań wyprzedziły ją siedzące nieopodal krasnoludy, ale gdy przełknęła kolejny kęs była zaraz za nimi by podzielić się swoją perspektywą i kontynuować dyskurs.
Nigdy nie podróżowałam teleportem... — wyjawiła — ...ale słyszałam chyba każdą historię o nieudanych przypadkach. Tą z rycerzem i flaczkami wylewającymi się ze zbroi — też...
Szybko się jednak zreflektowała, zorientowawszy się, że w ten sposób tylko podkopie morale, zarówno swoje jak i reszty drużyny. Bo i sama miała obawy co do tejże metody, nawet jeśli biła na głowę tygodniową tułaczkę zaproponowaną przez Hassę. Jakby wiekowy krasnolud zapomniał, że od tego też można zdechnąć, śmiercią cokolwiek parszywą.
Ale... jestem pewna, że to tylko takie gadanie. Ludzie się po karczmach tylko tak straszą... prawda? — zapytała, zupełnie bez przekonania — Poza tym — przecież ty, Pani... to znaczy Pan Emerling... znaczy się Korporacja nie zatrudniłaby jakiegoś partacza do takiej ekspedycji. Kimkolwiek jest ten czarodziej musi wiedzieć co robi i jak robi — argumentowała dalej dziewczyna, wierząc, że ją samą to uspokoi. Z ograniczonym skutkiem. Który dokładnie z trzech wymienionych podmiotów ją faktycznie zatrudnił — tego też jakoś szczególnie się nie dowiadywała, dlatego pojawiły się wszystkie trzy opcje.
Gdy w międzyczasie skończyła posiłek, zajęła się ostatecznym sprawdzeniem zawartości swojego tobołka. Gdzieś spomiędzy zapasów żywności na drogę i własnego dzienniczka wymacała to czego szukała tak naprawdę — talię kart.
Skoro wciąż mamy godzinę do zmarnowania — może partyjkę w gwinta dla odstresowania przed nieznanym? — jej wzrok padł najpierw — rzecz jasna — na kompanię krasnoludów, a dopiero potem na dwójkę jej towarzyszy.
Ilość słów: 0
Obrazek

Michu
Awatar użytkownika
Posty: 36
Rejestracja: 28 lis 2021, 12:52
Miano: Voron
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Serce Mantikory

Post autor: Michu » 20 mar 2022, 20:55

— Voron. Strzelec — rozległ się basowy, nasycony tembr głosu, przywodzący na myśl wytrawne wino spływające leniwie czerwonymi łzami po brzegach chłodnego kryształu. Takie krótkie, ale intensywne powitanie, poprzedziło zawiśnięcie Vorona nad miejscem zajmowanym przez Elspeth. Nie zamierzał jednakowoż zapuszczać żurawia do jej talerza — czy w ogóle dodawać więcej ornitologicznych porównań — więc po prostu przysiadł się, bezceremonialnie zajmując wolne miejsce tuż obok kobiety. Jego nadejście mógł także zwiastować wyraźny, kłujący w nozdrza akord rumu i cyjanku, który wnosił nie tylko drażniącą, ale i słodkawą nutę goryczy do samego serca wizytówki zapachowej strzelca.
Jaką rolę miał pełnić imć Voron? Ot, pewnie znalazł się tam po to, by ubezpieczać wyprawę. Tak też nakreślił sytuację podczas zapoznania, i taką wersję zamierzał utrzymywać.
— Podziękuję. Ale mogę się założyć, że w godzinę przepieprzysz więcej niż jedną partię — asymetryczny uśmiech wykrzywił połowę wąskich warg, wyciągnąwszy do góry kącik niepoznaczony blizną, gdy Voron zwracał się do jasnowłosej elfki.
W dalszej kolejności przeniósł ciemne spojrzenie na Elspeth i to jej poświęcił dłuższą chwilę obserwacji. Paciorkowate ślepia o tęczówkach niemal czarnej barwy w moment zaiskrzyły zimnym blaskiem niczym dwa lodowate obsydiany.
— Faktycznie, jesteś całkiem podobna do Osberta — skinął głową, czekając na reakcję czarnowłosej, po czym rozsiadł się wygodniej. Mieli w końcu ponad godzinę do dyspozycji.
Ilość słów: 0

Vespera
Awatar użytkownika
Posty: 182
Rejestracja: 07 cze 2021, 15:44
Miano: Elspeth Favres
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Serce Mantikory

Post autor: Vespera » 23 mar 2022, 1:32

Elspeth czuła się prawie jak na prawdziwym wywczasie. Gdzieś tam w środku, już nieco przykryty kurzem, odezwał się w niej znowu zew przygody i gen niespokojnego naukowca, domagające się realizacji alternatywnego życia panny Favres, które poświęcone było wyłącznie historii naturalnej i alchemii. Z usposobieniem nadspodziewanie dobrym, wręcz wybornym, analizowała postaci w gospodzie jak gdyby obserwowała skrupulatnie niespieszny pochód ruchomych figurek w mechanizmie zegara astronomicznego wieży ratuszowej. I tegoż dobrego espritu nie zdołała zmącić nawet obecność w jej anturażu istot pośledniejszych takich jak elfy czy czarodzieje.
Żaden czarodziej nigdy do końca nie wie, co robi i jak robi — poprawiła wypowiedź siedzącej obok jednej z wspomnianych istot niższych, deliberującej na temat innych podgatunków z rodziny „problematyczne”. Następnie w zmanierowany sposób odłożyła widelec po skończonym posiłku, jak gdyby ów biedny talerz z niegdysiejszą jajecznicą winien był jej novigradzkiego konserwatyzmu niepozwalającego Elspeth żywić jakiegokolwiek zaufania do magików i ich portali.
Pozostała tylko nadzieja, że Korporacja Handlowa zapłaciła fircykowi wystarczająco dużo, by przetransportował ich w jednym kawałku, bo zaprezentowany przez Jaksę koncept nie widział jej się wcale a wcale.
Elspeth. Żmija — odpowiedziała uprzejmie Voronowi, co na pierwszy rzut oka mogło być po prostu żartobliwą parafrazą jego przedstawienia się. Znający ją lepiej rzekliby, że niekoniecznie. — Magister bakałarz. Ekspertka do spraw jadowitej fauny i flory — uzupełniła po chwili przepięknym frazesem z listu zapraszającego, a intelektualizm Akademii Oxenfurckiej zawisł na chwilę w powietrzu tak, by każdy mógł go wciągnąć w płuca, a następnie się nim zakrztusić. — Kto gra w karty, ten ma łeb obdarty. Za tę przyjemność również podziękuję.
Gdzie miałeś okazję zapoznać się z moim bratem? — zapytała głosem stonowanego zainteresowania, markującym przynaglającą ciekawość samej Elspeth. Pojęcia nie miała, kim był przysiadający się rozmówca, a nikt w jej prawdziwym fachu nie lubił być zaskakiwanym w podobny sposób.
Na razie o Voronie mogła stwierdzić jedynie tyle, że roztaczał wokół siebie woń laboratorium alchemicznego. A skoro był w tym takoż cyjanek, substancja wykorzystywana jako trutka na szczury, miała nadzieję, iż mężczyzna zadziała nim przynajmniej na jednego – tego wyfiokowanego jak na otwarcie kanału, o profesji „Czarodziej”.
Ilość słów: 0
Nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on tobie.

Arbalest
Awatar użytkownika
Posty: 324
Rejestracja: 01 sty 2022, 21:49
Miano: Issaen Hiseerosh, zwana Istką
Zdrowie: Zdrowa, płytkie skaleczenie na szyi
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Serce Mantikory

Post autor: Arbalest » 23 mar 2022, 16:12

A ja Istka, chirurg — przedstawiła się, bez konkretnego adresata, dla tych obecnych którzy nie słyszeli wcześniej za pierwszym razem. A mogli nie słyszeć, bo w owym czasie mówiła w zasadzie tylko z Jaksą. Jednocześnie wgapiła się przez dłuższy moment w czarnowłosą, a to głównie po tym jak usłyszała magiczne słowo „magister”. Cokolwiek kłębiło się w elfiej głowie — jej właścicielka nie zdecydowała się tego ujawniać, odwracając twarz gdzieś w kierunku krasnoludów.
Dalsze dywagacje na tematy teleportacji i magika zdecydowała się zbyć, głównie po to, żeby nie zdradzać, że samemu denerwuje się nadchodzącym magicznym procederem, i to chyba najbardziej z całej trójki. Za to gwinta była już gotowa bronić całym swoim jestestwem. Albo przynajmniej słowem, jak miało się okazać.
Zbędne moralizowanie, Pani Magister — odparła „istota pośledniejsza”, znalazłszy krótkotrwałe zajęcie w nieskończonym przetasowywaniu trzymanych w dłoniach biało-czarno-kolorowych papierków — Można gry nie lubić, to jedno, ale robić wymówki...? Nie przystoi, tym bardziej, że gram dla zabawy, niekoniecznie o zakłady. Dlatego... — spojrzała tym razem na drużynowego strzelca, starając się odwzajemnić jego uśmieszek sprzed chwili — ...wybaczcie, mości Voronie, ale ja również muszę odrzucić ofertę, bo byście mnie oskubali. W gwinta nie da się tylko wygrywać.
Ułożywszy sobie w ręku karty, położyła je na stole, licząc, że chętny do gry jednak się znajdzie, choćby i za moment. Wtenczas złapała za podpartą o nogę ławy kuszę, którą nie tak dawno dostała na wypożyczenie od Emerlinga, i zaczęła ją oglądać, wpierw kładąc na stole, oczywiście bez bełtów. A w międzyczasie zapuszczając ucho, by posłuchać o czym rozmawiają jej siedzący obok towarzysze. Dopiero upewniwszy się, że im nie przerwie, odezwała się jeszcze raz.
Miałbyś może potem czas pokazać mi jak tego użyć, żeby się nie zabić? — skierowała pytanie do siedzącego obok strzelca. To nie tak, że nie wiedziała który koniec wypuszcza pocisk, ale ostatni wykład na ten temat dostała chyba jeszcze za czasów Reginalda Mocnego, więc udawanie kompletnego nowicjusza nie było wcale takim złym pomysłem.
Ilość słów: 0
Obrazek

Michu
Awatar użytkownika
Posty: 36
Rejestracja: 28 lis 2021, 12:52
Miano: Voron
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Serce Mantikory

Post autor: Michu » 24 mar 2022, 13:09

Na osobliwe przedstawienie Favresówny, Voron nieznacznie przymrużył powieki i skinął głową, nie czyniąc jednak żadnych komentarzy i zaczepek.
— Poznaliśmy się podczas krętwy wojennej — wytłumaczył od razu, gdy magistra zadała pytanie. Gładka twarz strzelca w moment nabrała powagi, pogłębiając zmarszczki wokół oczu oraz charakterystyczną, lwią bruzdę między ciemnymi brwiami, tym samym przydając Krukowi opierzenia i słusznych kilku lat. Dopiero teraz można było poznać, że Voron może i na pierwszy rzut oka wyglądał dość młodo, ale faktycznie musiał już dobijać do zmurszałego portu swej czwartej dziesiątki życia.
W międzyczasie, Voron zamierzał pochrupywać soczyste jabłko, które wpierw dokładnie przetarł rękawem płaszcza, nonszalancko rozparłszy się na siedzisku, jakby co najmniej wyrokował z wysokiego tronu:
— Wojna jednak się nie kończy, a tylko zmienia mundury, bo kiedy Osbert stracił żonę, ja pożegnałem siostrę. Leda była częstą bywalczynią jego antykwariatu. Czasem jej towarzyszyłem.
Nie zdążył zadać pytania, bo odezwała się elfka. Zagadnięty przez nią, na krótki moment odwrócił spojrzenie od Favresówny, oceniająco taksując zarówno jasnowłosą, jak i klamot, który ułożyła na blacie. Mimo całej nonszalancji i swobody obycia, Cyril pozostał czujny. Nie odpowiedział od razu, chwilę ważąc słowa, oceniając zasadność własnej interwencji i próbując ocenić, czy faktycznie warto przetrwonić swój jakże bezcenny czas.
— Czas się znajdzie, jeśli jest potrzeba. W pierwszej kolejności powinnaś jednak martwić się o to, by nie wrazić bełtu komuś z drużyny — westchnął i na moment zastygł, przekrzywiwszy łeb, a zęby naraz zatopił w błyszczącej skórze jabłka z głośnym chrupnięciem, przypominającym łamaną kość. Nie było widać jednoznacznie, czy Cyril faktycznie był mocno zaangażowany w dalszą obserwację jasnowłosej chirurżki, czy z właściwym sobie roztargnieniem poświęcił się smakowaniu owocu.
— Bo "zabić się" to żaden kłopot dla reszty. To wręcz łaska. Selekcja naturalna — połowiczny uśmiech Kruka nagle ukazał błysk zębów, gdy mężczyzna przeniósł spojrzenie i uwagę na Elspeth:
— Nasza Żmija na pewno potwierdzi moje słowa. Fauna i flora, jadowita czy nie, rządzi się podobnymi prawami.
Ilość słów: 0

Bajarz
Awatar użytkownika
Posty: 92
Rejestracja: 29 lis 2018, 11:18

Re: Serce Mantikory

Post autor: Bajarz » 24 mar 2022, 14:19

Z naukowego punktu widzenia — zaczęła Athara, wyciągając zza pazuchy oprawiony w deseczki notes — biorąc pod uwagę fluktuacje Mocy o tej porze roku, układ gwiazd, nasze położenie, szacowaną odległość od punktu docelowego oraz fakt, że dysponujemy kotwicą, szansa, że skończymy jako pozbawione powłoki cielesnej wnętrzności wynosi…
Pani Atharo! — przerwał jej chłopięcy głos. — Asmodi znowu dobrał się do szpadli i nie chce odstąpić od skrzyni! Zaślinił wszystkie księgi!
Bloede arse! Weź z kuchni jakąś kość, szybko! — rzuciła w stronę młodego niziołka, który wychynął z korytarza, po czym poderwała się i wybiegła z izby, zostawiając towarzystwo pozbawione naukowej konkluzji co do bezpieczeństwa podróży magicznych.
Zagrajmy — powiedział do Istki Sztyc, cicho i nie patrząc dziewczynie w oczy. Mrukliwy z natury i raczej mało towarzyski, zwykle trzymał się na uboczu, a jego nijaka kolorystyka zapewniała mu doskonały kamuflaż. Krasnolud przypominał bowiem kamień okraszony wyschniętym na słońcu trawskiem. — Ale na pieniądze — dodał, rzucając na stół lintara. — Inaczej to nie ma sensu.
Nie ma sensu to marnotrawić czas na pierdoły — sarknął Hasso. — Bagaże same się nie spakują.
Moje są spakowane. To wy zawsze macie burdel.
Też coś — obruszył się stary krasnolud.
Patrzcie go! — prychnął Horst, szarpnąwszy czarną brodę. — Indywidualista chędożony, kolegom pomóc nie chce! Orżnij go, pani medyczko, a dobrze, coby mu w pięty poszło, ha! — zwrócił się do Istki, mrugnąwszy chabrowym okiem i uderzywszy dłonią w stół, dźwignął się, by wraz z Hassem odejść, zapewne w celu porządkowania wspomnianego burdelu.
W międzyczasie po izbie jęła kręcić się obsługa „Karminadla”, zbierając puste naczynia i wynosząc to, co nie zostało zjedzone, chyba że ktoś zaprotestował. Za szynkiem zaś pojawiła się Marla, korpulentna niewiasta w sile wieku i bystrym wejrzeniu, którą mogli poznać jako gospodynię i panią tego przybytku. Kobieta uwijała się jak w ukropie, złorzecząc coś pod nosem. Z pourywanych zasapaniem słów mogli dosłyszeć coś o „przewróconych czarodziejskich dupach” i „wydziwianiu”.
► Pokaż Spoiler
Ilość słów: 0

Arbalest
Awatar użytkownika
Posty: 324
Rejestracja: 01 sty 2022, 21:49
Miano: Issaen Hiseerosh, zwana Istką
Zdrowie: Zdrowa, płytkie skaleczenie na szyi
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Serce Mantikory

Post autor: Arbalest » 24 mar 2022, 21:15

Spokojnie, przecież jest niezaładowana — odparła entuzjastycznie dziewczyna, najwyraźniej odczytując w vorońskim spojrzeniu obawę o wspomnianą przezeń możliwość „przypadkowego wrażenia bełtu komuś z drużyny”. W miłym oku licu dziewczyny próżno było doszukać się jednakowoż poszlak czy było „warto” w czymkolwiek jej pomagać, tym bardziej jeśli strzelec liczył na — czysto hipotetyczną oczywiście — zapłatę „w naturze”. Za to — na chłopski rozum — przeszkolenie drużynowej medyczki mogło też mieć inne benefity. Ale jakie konkretnie — do tego musiał już dojść samemu.
Selekcja czy nie — chyba najlepiej byłoby dla powszechnego interesu, żeby każdy wrócił z tej wyprawy cało. Zresztą — chodzi tylko o samoobronę, prawdziwe strzelanie zostawiam specjalistom — to jest tobie i Panu Hasso z kompanią, jak mniemam — klepnęła jeszcze mężczyznę w bark, by upewnić go co do swojej „wdzięczności” i „uczciwości zamiarów”, a słysząc że jeden z krasnoludów rzeczonej Kompanii HH&S wyraża chęć do gry w gwinta, praktycznie zostawiła Elspeth i Vorona samym sobie. Odprawa z obsługi kuszy już najwyraźniej nie była aż takim priorytetem. — Idę zagrać, nie wadzę wam dłużej. Ale jakbyś był chętny na udzielenie tej lekcji, Voronie, to wiesz gdzie mnie szukać. Niedługo będę wolna.
Przekomarzanie się karłów niemal przywiało jej na myśl Rivię i tamtejsze karczemne burdy, słowne i niesłowne, które dzień w dzień przybierały podobne tony. Ciężko było się nie roześmiać na przyjemne wspomnienie. Nie tak znowu dawne, potęgowane jeszcze i tym, że rodzimy kraj był dosłownie rzut kamieniem, bo zaraz za Jarugą, na północ.
Orżnę, orżnę. Albo raczej spróbuję. Jak się nie uda to chociaż tyle, że będzie na wódkę miał, żeby się z resztą kompanii podzielić. Mylę się? — dopytała retorycznie elfka, dosiadając się do Sztyca, szykując swoje karty i wykładając pieniądz od siebie. Całego florena. A potem zaczęła się gra.
Skąd jedziecie, jeśli wolno spytać? — zagaiła do swojego przeciwnika — Może przez Lyrię z Rivią was droga powiodła? Macie jakie wieści stamtąd? Wiecie czy Rivia po pogromie już odbudowana?
► Pokaż Spoiler
Ilość słów: 0
Obrazek

Vespera
Awatar użytkownika
Posty: 182
Rejestracja: 07 cze 2021, 15:44
Miano: Elspeth Favres
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Serce Mantikory

Post autor: Vespera » 27 mar 2022, 1:00

Elspeth wysłuchała odpowiedzi Vorona bez jakiejkolwiek ekspresji na twarzy, przenikliwie wpatrując się przejrzyście niebieskimi oczami w swego interlokutora.
Nie jesteś z Novigradu — ozwała się wreszcie po chwili milczenia, a w jej ustach stwierdzenie faktu niepochodzenia ze Stolicy Świata zabrzmiało tak, jakby co najmniej było obelgą. — Kojarzyłabym cię. Skąd zatem? — indagowała niestrudzenie dalej. Zaraz jednak zmitygowała swoje dochodzeniowe nawyki i w jej nastawieniu dało się wyczuć lekką zmianę.
Mój brat nie zadaje się z byle kim, tedy nie trzeba mi lepszej rekomendacji na temat twej osoby, szlachetny Voronie — wyrzekła w końcu, a kąciki jej ust na chwilę uniosły się w lekkim uśmiechu. Równie rychło opadły, ale nie zdeptało to pozytywnego wydźwięku puenty wypowiedzi. — Dobrze cię mieć za kompaniona w trakcie ekspedycji.
Z kolei wywodów przedstawicielki elfiej mniejszości na wyprawie o poważnie brzmiącym imieniu „Istka” czarnowłosa nie zdążyła skwitować, gdyż medyczka cierpiała na zespół niespokojnej rzyci i po zrobieniu zamieszania wokół swojej osoby, na swoje i ich szczęście rychło przeskoczyła do stolika obok oddawać się swoim hazardowym słabościom.
W istocie, taka selekcja naturalna to przydatna rzecz — potwierdziła bezwiednie, odnosząc się do wcześniejszej wypowiedzi Vorona i obserwując emocjonującą jak skwarek z kaszy między zębami grę Istki z krasnoludami. — W razie, gdyby za mało eliminowała elfy przez to, iż nie posiadają genów dostatecznie dobrych do przetrwania i rozmnażania się w zmieniającym się kontekście, zrobi to za nią bełt akcydentalnie wrażony sobie samemu w elfią sempiternę.
Siedząc swobodnie, choć może bez atrybutu w postaci dostojnie spożywanego jabłka niezgody, Elspeth rozejrzała się po karczemnej izbie w poszukiwaniu Athary, którą uznawała za klucz do realizacji swoich celów. Nie odnalazłszy jej wzrokiem, napoczęła kolejny smakowity wątek, nim wybije czas na zbieranie się po bagaże.
Z czystej ciekawości — zwróciła się do Vorona, znów kierując nań swoje beznamiętne spojrzenie. — Jaka motywacja skłoniła kogoś takiego jak ty do skazania siebie na wyprawę w ciężkim towarzystwie zarozumiałych ludzi nauki?
Ilość słów: 0
Nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on tobie.

Michu
Awatar użytkownika
Posty: 36
Rejestracja: 28 lis 2021, 12:52
Miano: Voron
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Serce Mantikory

Post autor: Michu » 02 kwie 2022, 15:11

— Ze wsi. Miło jednak wiedzieć, że słoma nie wyziera z mych butów tak jawnie, byś zrazu ją zoczyła — odpowiedział od razu, bardzo prostolinijnie, bo i nie potrzebował przydawać swej osobie fałszywej tajemniczości. Nie zanosiło się też na to, by wskazał konkretną wieś, która mogła rzucić więcej światła na jego postać — choć w jego przypadku prędzej pogrążyłaby go w cuchnących, mglistych oparach kalumni i niedopowiedzeń.
Nie obruszyły go również dochodzeniowe ciągoty Elspeth. Nastręczyły one jednakowoż pierwszych, drobnych przesłanek dotyczących jej osoby, które w przyszłości miały złożyć zgrabny pejzażyk wniosków. Dalsze komentarze czarnowłosej przyjął skinieniem głowy (po co marnować cenny czas na dysputy o szpiczastouchych?) i uśmiechnął się nieco cieplej. Wydawał się też być wyraźnie zaintrygowany, przechyliwszy lekko głowę w stronę rozmówczyni.
— Zarozumiali ludzie nauki zwykle potrzebują kogoś, kto nie jest oderwany od rzeczywistości w takim stopniu, co oni. Ktoś musi mieć oczy dookoła głowy, by ktoś inny mógł bez nerwów oddać się swemu nadęciu — odpowiedział żartobliwie, naraz odsłoniwszy górny rząd zębów. W takich chwilach jego rysy nabierały ostrości, dobrze komponując się z wyrazistą szpilą humoru.
— Teraz jednak jestem pewien, że moja kompanionka wystarczająco twardo stąpa po ziemi, bym nie musiał stale trzymać jej na oku. No, chyba że sam, mimo woli obrócę głowę w jej stronę — powiedział bez żadnych ogródek i wybiegów, dogryzając się do samego gniazda jabłka. Wciąż jednak trzymał narowistą naturę w ryzach, nieznacznie luzując uchwyt przy ciętym języku jedynie dla czystej rozrywki, w osobliwy sposób igrając z interlokutorką i samemu czerpiąc z tej rozmowy samą przyjemność. To nie było jego podwórko, na którym mógł rządzić się do woli, ale też sytuacja w jego mniemaniu nieco odbiegała od zawodowej. Mogli więc oboje swobodnie przesuwać pionki względem siebie. Naturalnie, następny ruch należał do niego:
— Jakieś spostrzeżenia lub wskazówki, kogo winienem objąć szczególną protekcją podczas wyprawy? — spytał, dyskretnie skinąwszy w stronę szanownego zgromadzenia.
Ilość słów: 0

Arbalest
Awatar użytkownika
Posty: 324
Rejestracja: 01 sty 2022, 21:49
Miano: Issaen Hiseerosh, zwana Istką
Zdrowie: Zdrowa, płytkie skaleczenie na szyi
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Serce Mantikory

Post autor: Arbalest » 03 kwie 2022, 0:05

Psiajucha, zaraza by to... — mogło ich dobiec z sąsiedniej ławy, na powierzchni której to właśnie dogorywał układ karcianych jednostek, wyłożony chwilę wcześniej przez autorkę tych złorzeczeń. Sztyc może i nie kwapił się do zabawienia przeciwniczki rozmową, odpowiedź na wszystkie jej pytania zawierając w krótkim i rzeczowym „nie”, ale braki w sztuce konwersacji skutecznie nadrabiał iście szulerskimi zagraniami, wygrywając bez większego wysiłku pierwszą rundę, drugą odpuszczając dosłownie o kilka punktów, by w trzeciej ostatecznie dokończyć dzieła, odbierając Istce zarówno szanse na zwycięstwo, jak i chęć do jakichkolwiek rewanżów, na które zresztą gotowy był przystać.
Nie gram już z wami, Panie Sztyc, bo za dobrzyście dla mnie. Z torbami mnie puścicie. Zróbcie mi przysługę i chociaż moje zdrowie wypijcie za to coście wygrali.
Emocje związane z grą nie przeszkodziły jej natomiast w bezczelnym podsłuchiwaniu pozostawionej dwójki, co zresztą ułatwiały jej nie tylko przystosowane do tego zadania elfie ucha, ale też i bliskość jednej ławy do drugiej, które wszak obok siebie stały.
Widzę, że nie ma znaczenia czy chłop, panisko, czy uczona... — włączyła się do wymiany zdań, przesiadając się na powrót do ich stołu, choć tym razem siadając na przeciw — ...koniec końców rozmowa i tak prędzej czy później schodzi na elfie dupy, macice i zdolność tychże do czym szybszego wypluwania potomstwa. Do kompletu brakuje chyba tylko, tak dla zasady, choćby i przypadkiem, wspomnieć o krasnoludzkich kobietach, ale nie radziłabym przy tej kompanii... — po raz wtóry uśmiechnęła się, tym razem do obojga, nic sobie nie robiąc z rasistowskich uwag ze strony czarnowłosej, całość wątku traktując ręką wcale lekką — To zawsze drażliwy temat.
Za to kwestię ochrony potraktowała poważniej, bo odpowiedź nie niosła już za sobą sarkazmu ani podtekstów — ani tych prawdziwych, ani tych udawanych. Nawet „pionki” przesuwane między dwójką brunetów zdawały się ją chwilowo nie interesować.
A choćby mnie — odrzekła Voronowi, raz kolejny wcinając się w gawędę. — Wydaje mi się, że to uczciwe, skoro w razie zaszłości będę was łatać. A jako, że nie widziałam nigdzie drugiego medyka — jesteście, jakby nie patrzeć, na mnie skazani. Swoją drogą — ktoś z was wie dokładnie czego w tej mistycznej Szkole Mantikory mamy szukać, czy to dopiero się okaże?
Ilość słów: 0
Obrazek

Zablokowany
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław