Arena II — eliminacje — grupa 1 — pojedynek 3 — Nymerian Skjalsson vs Borzygniew Cador
: 26 kwie 2023, 21:24
Zamek, tudzież twierdza wybudowana w miejscu starego gródka tuż za północnowschodnimi wałami Riedbrune stanowiła oddzielny, teoretycznie samowystarczalny organizm. Miasto połączone było z nim jedynie długą, zamykaną na obu końcach solidnymi bramami szyją, którą tworzyły wznoszące się na jakieś 25 stóp kamienne mury z hurdycjami. Przejazd ten był na tyle szeroki, że mogły się w nim minąć dwa wozy, więc często pełnił funkcję nielegalnego placu targowego, na którym pod osłoną nocy załoga twierdzy wymieniała żołd, a także nierzadko broń i inne wyposażenie, na alkohol, fisstech i usługi dziwek. Całość odbywała się oczywiście pod stałym nadzorem miejscowych gangów, które często walczyły o to, który z nich ma czerpać zyski z tego handlu.
Jeden z nich postanowił wykorzystać w tej rozgrywce osobę z zewnątrz, której w razie niepowodzenia zawsze można było się wyprzeć — Borzygniewa Cadora. Dostał on dokładne instrukcje jak dostać się w nocy na teren tego nielegalnego targowiska. Tam miał odszukać Skelligijczyka nazywanego Nymerianem, sprowokować do walki i stłuc.
Nymerian Skjalsson za to, jako członek gangu aktualnie nadzorującego handel z twierdzą, wypełniał swoje zadanie na tagu – pił piwo z ludźmi z twierdzy, podszczypywał dziwki i ogólnie dobrze się bawił. Bezchmurna, księżycowa noc powodowała, że na plac był jasno niemal jak w dzień. Latarnie i pochodnie rozmieszczone wzdłuż całych murów powodowały tylko dezorientujące grę cieni.
Borzygniew wszedł na placyk, na którym stało aktualnie kilka małych dwukołowych wózków z towarem, wokół których tłoczyli się żołnierze. Swój cel wypatrzył od razu w połowie długości szyi. Rosły Skelligijczyk bardzo rzucał się w oczy, zwłaszcza że bardzo głośno opowiadał coś dwóm dziwkom, jednocześnie rozchlapując dookoła piwo z trzymanych w rękach kufla i dzbana.
Z prowokacją Borzygniew nie miał problemu. Wspomniał tylko, że z Nymeriana jest cienias, bo nie dał sobie rady ze Szpakiem, a Cador rozłożył go raz dwa. Skelligijczyk nie myślał długo. Cisnął dzbanem o ziemię, dopił piwo z kufla i roztrącając swoje rozmówczynie ruszył na przeciwnika sciskając w ręku topór.
Jeden z nich postanowił wykorzystać w tej rozgrywce osobę z zewnątrz, której w razie niepowodzenia zawsze można było się wyprzeć — Borzygniewa Cadora. Dostał on dokładne instrukcje jak dostać się w nocy na teren tego nielegalnego targowiska. Tam miał odszukać Skelligijczyka nazywanego Nymerianem, sprowokować do walki i stłuc.
Nymerian Skjalsson za to, jako członek gangu aktualnie nadzorującego handel z twierdzą, wypełniał swoje zadanie na tagu – pił piwo z ludźmi z twierdzy, podszczypywał dziwki i ogólnie dobrze się bawił. Bezchmurna, księżycowa noc powodowała, że na plac był jasno niemal jak w dzień. Latarnie i pochodnie rozmieszczone wzdłuż całych murów powodowały tylko dezorientujące grę cieni.
Borzygniew wszedł na placyk, na którym stało aktualnie kilka małych dwukołowych wózków z towarem, wokół których tłoczyli się żołnierze. Swój cel wypatrzył od razu w połowie długości szyi. Rosły Skelligijczyk bardzo rzucał się w oczy, zwłaszcza że bardzo głośno opowiadał coś dwóm dziwkom, jednocześnie rozchlapując dookoła piwo z trzymanych w rękach kufla i dzbana.
Z prowokacją Borzygniew nie miał problemu. Wspomniał tylko, że z Nymeriana jest cienias, bo nie dał sobie rady ze Szpakiem, a Cador rozłożył go raz dwa. Skelligijczyk nie myślał długo. Cisnął dzbanem o ziemię, dopił piwo z kufla i roztrącając swoje rozmówczynie ruszył na przeciwnika sciskając w ręku topór.