Kuźnie

Obrazek

Tartaki, kuźnie, huty i manufaktury, szwalnie i folusze, słodownie i warzelnie. Cztery młyny wodne i bezlik mniejszych warsztatów. Wzbierające pod murami morze kolorowych i dymiących dachów, nad którymi zawsze unosi się harmider pracy i handlu.


Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Kuźnie

Post autor: Dziki Gon » 18 mar 2018, 17:26

Obrazek Położona nad wodą, przy samej Wielkiej Bramie, największa hamernia wodno-parowa Novigradu. Olbrzymie piece bez ustanku czkają dymem i żarem, a echo płaszczących rozgrzane żelazo młotów i dmących miechów niesie się aż za mury, ponad miejski gwar. Płynny metal zalewa formy, zamówienia warsztaty, a siódme poty kowali niestrudzenie rozwiązujących odwieczną zagadkę stali. Kuje się tutaj wszystko: broń, zbroje, gwoździe, podkowy, narzędzia, a siła wodnego koła wprawianego w ruch nurtem fosy pozwala realizować większe zlecenia dla miasta. Największą popularnością cieszy się uzbrojenie, którego detaliczna sprzedaż i wykończenia odbywają się na zewnątrz, pośród dymarek i odkrytych stanowisk. Poza produkowanymi masowo egzemplarzami, klienci zaopatrują się tu w jakościowe zbroje i oręż dopasowany na miarę — zabójczy jednakowo dla wrogów oraz sakiewek, jednak z całą pewnością wart swojej ceny.
Ilość słów: 0

Jomo
Awatar użytkownika
Posty: 8
Rejestracja: 10 sie 2022, 18:39
Miano: Jomo
Zdrowie: W pełni sił
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Kuźnie

Post autor: Jomo » 29 sie 2022, 15:14

Jomo dotarł do miejsca, o którym mówił Wilhelm, przynajmniej tak mu się wydawało, ale o jakiej innej kuźni mógł mówić? Teraz przyszła pora na znalezienie Fryca. Ogrom Kuźni przytłoczył niziołka, to była jego pierwsza styczność z tym miejscem, a przynajmniej pierwsza chwila zastanowienia się nad tym, co tutaj widzi. Wielkie piece, dźwięki nieustannej pracy czy to maszyn, czy innych osób robiących Bóg wie co — Jomo nie znał się na tym za bardzo. Znał się za to na jednym, gotowaniu i po to tu się znalazł.
Nie zachwycał się długo, od razu podbiegł do stanowisk i szukał „nosa jak kabaczka”. Po krótkiej chwili odnalazł stanowisko Fryca ani chybił to on.
Mistrz Fryc jak mniemam? — zwrócił się ku sprzedającemu — Potrzebuję noży kuchennych, na wczoraj. Jeden mały, co by ładnie obierał i z chwytem pewnym, rozumie Mistrz, precyzyjna robota. Drugi większy, uniwersalny, aby ładnie ciął i się nie stępił po godzinie...
Jomo wymieniał coraz to inne noże, jakby zapominając o ograniczonym budżecie, jaki posiada, a może chciał dołożyć z własnej kieszeni do tego interesu? Nigdy nie pojmiesz kucharza z pasją, który oddaje się cały dla tej profesji. Może i ciekawe dla osoby postronnej, jednak tylko Jomo wie, ile go to kosztuję zdrowia. Wracając, lekkie byłoby stwierdzenie, że się rozmarzył a lista potrzebnych noży, była długa i szeroka. Jednak pamiętał o jednym — czasie, a właściwie jego braku, jaki mu pozostał. Rozejrzał się jeszcze raz po stanowisku Fryca, wypatrując Bóg wie czego, może po prostu ze stresu, czekając, aż Fryc skompletuje zestaw nowiutkich, ostrych noży. Po chwili na stoisku pojawiły się piękne, nowe, ostre jak brzytwa narzędzia pierwszej potrzeby dla aspirującego kucharza. Jomo wziął jeden do rąk, ten uniwersalny o którym wspominał, używanego najczęściej w kuchni. W dłoni leżał pięknie, niemalże naturalne przedłużenie ręki.
Mistrzu, życie mi ratujecie. Jednak czas goni, wracać trzeba w podskokach. Ile sobie wołacie za to wszystko?
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Kuźnie

Post autor: Dziki Gon » 01 wrz 2022, 10:01

We własnej osobie — skłonił się lekko gnom, mile połechtany Mistrzem. — Służę uprzejmie! Wszystko się znajdzie, panie szanowny, wszystko! Mój warsztat specjalizuje się w produkcji noży wszelakiego przeznaczenia, nigdzie nie znajdziecie solidniejszych narzędzi w uczciwszej cenie!
Fryc zakręcił się przy stoisku, wyjmując spod lady podłużną deskę i położywszy ją przed Jomo, jął prezentować mu kolejno to, co niziołek sobie życzył. A nie zawahał się przy tym ni razu, widać było, że nie szył, gdy mówił o specjalizacji swego rzemiosła.
Mamy, proszę szanownego, wszystko, czego dusza kucharza zapragnąć może! O, proszę tutaj: wspaniały nożyk do trybowania, elegancko wygięty, do manewrowania w trzewiach doskonały! A tutaj, o: do filetowania rybek, prosty jak strzała, a ostry niby język mojej teściowej! Proszę, proszę oglądać, zważyć w dłoni jak leżą, przymierzyć się...! — Gnom zasapał się, czy to z powodu niekłamanego zachwytu własnymi wyrobami, czy też manierą rasowego naganiacza, która niechybnie przysparzała mu wielu klientów, i umilkł, dając niziołkowi chwilę na zastanowienie.
Jomo widział, że noże były solidnie wykonane, choć niewątpliwie skierowane do odbiorców średniego stanu. Ich ceny bowiem nie były wygórowane, rękojeści zaś ze zwykłej brzozy, niewymyślne i pozbawione jakichkolwiek zdobień.
Nóż kuchmistrza 15... — zaczął wyliczać Fryc, odginając pokrzywione i poharatane palce — ...ten do jarzyn i owoców 7... do filetowania i trybowania po 10... do sera 6... do ciast i pieczywa 8... rzeźniczy 10... Razem będzie 66 denarów, szanowny panie. Ale! Że zakup niemały, to jeszcze ten oto nożyk, taki maluch do wszystkiego, dorzucę wam zupełnie za darmo! No to jak — zapakować?
Fryc uśmiechnął się szeroko, błyskając spod wąsa złotą dwójką. Niby pytał, ale jego sterane, choć wciąż zwinne jak węże dłonie już sięgały po płat wypranego gałgana i sznurek jutowy. Tymczasem gdzieś w oddali, za plecami Jomo, wybuchła kłótnia, ktoś komuś ubliżał, dało się słyszeć stłumione chlaśnięcie, a potem tętent kopyt i okrzyki potrąconych przechodniów.
Gdy niziołek decydował się, które z noży finalnie zakupi i grzebał w sakwie w poszukiwaniu odpowiedniej ilości monet, przy straganie, jak nagła nawałnica, pojawił się młodzieniec z krwawą pręgą na policzku. Cisnął gniewnie trzymany w ręku nóż, aż zatrzęsła się cała wystawka.
Miał być z jatańskiej stali — wycedził chłopak, dysząc. Biała jak twaróg twarz coraz silniej barwiła się czerwienią, która jęła skapywać mu na poszarpany kołnierz koszuli. — Myślałeś, że Mistrz Orland się nie pozna, pokurczu?
Ależ, szanowny panie, daliście mi za mało czasu! — próbował tłumaczyć się Fryc. — Dostawy idą teraz dwa razy dłużej, bo zaraza i kwarantanna wszędy! Albo i w ogóle nie docierają, rozgromione przez zbójców, zatrzymane na kontrolach celnych! Zrozumcie, że nie lza było zrobić tego w trzy dni!
Lza, czy nie — warknął młodzik, ocierając niby niedbale policzek, ale widać było, że rana boli go fizycznie i psychicznie. — Mówiłeś, że masz na stanie surowiec, czyli kłamałeś, a do tego skasowałeś jak za stal jatańską. Oddawaj pieniądze — młodzik zgrzytnął zębami — albo pójdę z tym do kordegardy.
Ależ nie ma potrzeby! — zapewnił skwapliwie gnom, grzebiąc w kieszeni skórzanego fartucha. — Już, już oddaję, nie ma się co gorączkować, szanowny panie! — Fryc wyciągnął pękaty mieszek i podał go posłańcowi Mistrza Orlanda.
Jeśli braknie choćby koppera...
Nic nie brakuje, nic a nic! Klnę się na duszę mojej matuli, niech jej ziemia lekką będzie!
Młodzian wyszarpnął sakiewkę z ręki gnoma, okręcił się na obcasie i odszedł.
A to ci amabaras... — Fryc podrapał się po głowie i westchnął. — Wybacz, szanowny panie, żeś musiał oglądać tę farsę, ale Kovir to jednak stan umysłu... No! — ożywił się zaraz, klasnął i zatarł dłonie. — Ale wróćmy do biznesów! Pakować?
Ilość słów: 0

Jomo
Awatar użytkownika
Posty: 8
Rejestracja: 10 sie 2022, 18:39
Miano: Jomo
Zdrowie: W pełni sił
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Kuźnie

Post autor: Jomo » 07 wrz 2022, 14:51

Mimo, że Jomo udał się do specjalisty, wciąż nie mógł dowierzyć w wiedzę Fryca i jego fach w ręku. Nie kłamał mówiąc mówiąc o solidności swoich wyrobów, co do cen — no cóż, zawsze można było lepiej. Swój swego zrozumie, ale nie czas teraz na negocjacje. Wilhelm pewnie się niecierpliwi, a i nasz niziołek źle znosił miejski zgiełk, pora wracać.
Mistrzu kochany — nieśpiesznie powiedział Jomo, odkładając wcześniej oglądane ostrze — Zna się Mistrz na fachu. Oczywiście, że pakujemy!
Noże były idealne jeśli chodzi o przeznaczenie, no i miejsce w jakim miały być wykorzystywane. Gdyby była mowa o prywatnym zestawie, rzecz jasna żądałby czegoś lepszego, ale grubość mieszka skutecznie niweluje jego zapędy — jeszcze przyjdą lepsze czasy.
Teraz będę wiedział do kogo się zwrócić, jakbym potrzebował trochę dobrej stali. Dziękuję jeszcze raz Mistrzu! Moment a należne wynajdę.
Kiedy Jomo szukał po mieszku należnych się Frycowi denarów, za jego plecami można było usłyszeć burdę, jednak skutecznie wygłuszoną przez niezmienną wrzawę Novigradu. Niemniej jednak ciekawość niziołka wzięła górę, spojrzał się więc za siebie, jednak nie zobaczył niczego przez tłum — wrócił więc do liczenia monet.
Jak z wystrzelony z procy na stoisku pojawił się młody człowiek, z juchą i blizną na twarzy, widać było, że świeżą. Jomo był niefortunnym świadkiem kłótni, między nieznanym mu chłopakiem, a Mistrzem Frycem. Rozchodziło się o nóż, a właściwie surowiec z jakiego został wykonany, najwidoczniej młodzik nie dostał tego za co zapłacił. Jomo odsunął się lekko od stoiska, wpatrywał się w ruchy człowieka przed ladą, gotowy był uciec gdyby tylko sytuacja tego wymagała.
Nie był wojownikiem, a zwykłym kucharzem, noże służyły mu tylko do gotowania, a chłopak nie sprawiał wrażenia, że śpieszno mu do kuchni, więc temu i zląkł się niziołek. Widać było po Frycu, że i ten był gotowy na wszelkie ustępstwa, byleby nie wchodzić w paradę dla rannego — byłego już klienta. Może bał się bardziej „Mistrza Orlanda” niż chłopaka.
Jomo stał jak słup, patrząc jak chłopak odbiera pieniądze, był jak w transie. Z transu wybudził go Fryc, klaszcząc dłońmi, jakby gdyby nic się nie stało.
Tak... Tak — jąkał się Jomo, zwracając się Fryca — Zapakować. Mistrzu, uważajcie, bo na moje oko to złe towarzystwo. Rozumiem, klient, ale miło będzie, jeśli Mistrz zostanie jeszcze trochę w fachu.
Rzekł nieśmiało Jomo, wprawdzie wszelkie konflikty osób obcych go nie interesowały, jednakże życie jest cenne — szczególnie pobratymcy artysty, jakim był Fryc. Niziołek wyciągnął należne dla Fryca pieniądze, położył je ostrożnie na krańcu stoiska, bliżej sprzedającego.
Proszę Mistrzu, 66 denarów. Miło było poznać, szanownego Mistrza, jednak praca woła. Uważajcie na siebie, bywajcie!
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Kuźnie

Post autor: Dziki Gon » 10 wrz 2022, 23:04

Mną się nie przejmuj, panie szanowny! — Gnom machnął ręką, utrzymując nonszalancką postawę, choć Jomo zauważył, że zaglądał mimowolnie za odchodzącym młodzikiem, poruszając nerwowo wąsem. — A! Dzięki, dzięki! — Monety z brzękiem zmieniły właściciela, znikając w czeluściach rzemieślniczego fartucha. Gnom błysnął złotym zębem i mrugnął na odchodnym do niziołka. — A wzajemnie, panie szanowny, wzajemnie! Interesy z wami to czysta przyjemność!
Fryc ukłonił się, zamiatając niemal swoim okazałym i nieco spuchniętym nosem wystawione na straganie noże.
Polecam się na przyszłość! — zawołał jeszcze za Jomo, nim ten zniknął mu z oczu.
Ilość słów: 0

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław