Karczma „Ostatnia Przystań”

Obrazek

Tartaki, kuźnie, huty i manufaktury, szwalnie i folusze, słodownie i warzelnie. Cztery młyny wodne i bezlik mniejszych warsztatów. Wzbierające pod murami morze kolorowych i dymiących dachów, nad którymi zawsze unosi się harmider pracy i handlu.


Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Karczma „Ostatnia Przystań”

Post autor: Dziki Gon » 20 kwie 2018, 13:41

Obrazek Fama głosi, że wiele lat temu, kiedy pracujący opodal Tartaku robotnicy oraz zawijający flisacy mieli dosyć latania na piwo do pobliskich karczem, w ich głowach zrodził się pozytywny a inicjatywny zamysł, by postawić sobie własną. Zamysł rychło wcielono w życie i co dziesiąta nadająca się bala lub deska lądowała na skraju Drzewnego Targu, vis-à-vis Bramy Flisackiej Bramy, kilka kroków od zabudowań tartaku, by wznieść się sporym, solidnym budynkiem wykonanym niemal w całości z tutejszego budulca. Przybytek, ochrzczony „Ostatnią Przystanią” stał się gospodą społeczności rzecznych przewoźników oraz cechową tartaczników, równie często odwiedzaną przez tutejszych kupców, chętnie prowadzącym tu spotkania w interesach przy kuflu i polewce. Duża i przestronna, postawiona z drewna, głównie tworzących ściany bali oraz wystruganych solidnie, choć bez dokładnej obróbki mebli, cieszących funkcjonalnością i solidnością wykonania — na wzór tutejszego jadłospisu: smacznego i pożywnego, choć nieszczególnie wyszukanego. Na wspólnej, zastawionej sali nigdy nie brak stołów ani krzeseł — czasem jako dekoracja odnajdują się tu również inne sprzęty — koła wozów, wiosła, skrzynie i wystrugane z pieńków figurki patrzące po bywalcach z wysokości grubych belek stropu krzyżujących się pod wysokim, ocieplanym słomą dachem. Leje się tu piwo i słabsze miody, a gorzałkę — jeżeli ktoś ma ochotę narąbać się również po robocie — tylko na fajrant. W ciepłe miesiące większość stołów wystawia się przed karczmę, by goście mogli cieszyć się pogodą oraz widokiem wpływających do miasta statków.
Ilość słów: 0

Hagan
Awatar użytkownika
Posty: 68
Rejestracja: 17 lip 2018, 4:26
Miano: Aco
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Karczma „Ostatnia Przystań”

Post autor: Hagan » 25 lip 2019, 1:38

Aco nie miał w zwyczaju przerywać swoim rozmówcom. Nie wynikało to bynajmniej z dobrego wychowania (wbrew opinii części osób, które zdążył w swoim życiu poznać). I chociaż słuchaczem był nie najlepszym, to mówcą jeszcze gorszym, co raczył podczas karczemnej pogadanki kilka razy zaprezentować. Jego niecierpliwe oczy skakały gdzieś między Zatorem, Bohdanem a pobliskim otoczeniem, nadając mu wygląd rannego zwierzęcia, wypatrującego ostatecznego, śmiertelnego ataku.
Najemnik wysłuchał monologu Zatora, ciesząc się chwilą spokoju od własnego, niekiedy męczącego go, głosu. Z kuflem piwa w ręce, czuł jak rozpływa się na swoim siedzisku. Trudy dopiero co odbytej podróży dawały mu się we znaki. Spięte mięśnie bolały, pełen żołądek przypominał jedynie o potrzebie snu. Starał się jednak trzymać fason i pozwolić, aby pochłonął go potok płynących w jego kierunku słów. Za nic w świecie nie wiedział jak dotrzeć we wskazane mu miejsce. Podane nazwy nie mówiły mu zbyt wiele, lecz nie przejął się tym specjalnie. Niewypowiedziane pytanie, "Skąd ty masz ten miecz?", też jakoś umknęło jego umysłowi. Z jakiegoś powodu zaufał Zatorowi.
Mimo to, gdy ten opuścił karczmę, poczuł ulgę. Jakby zatrzasnął okiennice swojego umysłu, umykając przenikliwym oczom stolarza. To właśnie to spojrzenie stanowiło źródło jego niepokoju. Instynkt podpowiadał mu, żeby trzymać się od mężczyzny z daleka. Serce, że nie ma on złych zamiarów. Niestety, w przypadku Aco jedno i drugie myliło się na zmianę. Rozum, który mylił się niewiele rzadziej, zarządził, że czas na posiłek.
Zamówił gulasz (zimny, za przypalonym nie przepadał), oddając się dalszym przemyśleniom. Paranoiczny nastrój zrzucił na karb zmęczenia, zamiast tego przenosząc swoje myśli w kierunku samego miasta. Chociaż zdążył zobaczyć jedynie jego niewielką część, czuł się nieco rozczarowany. Zdążywszy nasłuchać się o bogactwie i wspaniałości Novigradu, w jego wyobraźni wykiełkował obraz mitycznego miasta, któremu żadne miejsce w znanym świecie nie mogło dorównać. Tego typu marzenia niestety zawsze sprowadzała na ziemię brutalna rzeczywistość.
Westchnął, kończąc swój posiłek. Nie chcąc włóczyć się po nieznanym mieście po nocach, podniósł się mozolnie ze swojego miejsca. Podziękował karczmarzowi, podpytując przy okazji o kierunek, w jakim powinien się udać. Nie tracąc więcej czasu, ruszył w kierunku Placu Ludów.
Ilość słów: 0

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław