Podziemny Krąg

Obrazek

Mewy wrzeszczą, ryby śmierdzą, a cła przyprawiają o zawał importerów. To słynny novigradzki port. Tu siła towarów przybywa i opuszcza miasto drogą morską, surowymi opłatami karmiąc wiecznie nienasycone skarbce. Oraz kieszenie świątobliwych.


Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Podziemny Krąg

Post autor: Dziki Gon » 11 kwie 2018, 20:26

Obrazek
„Piorą się chłopaki po mordach dla draki, postawić denara żadna w końcu siara”
— Przyśpiewka Kikiego Paparucha, tutejszego odźwiernego




Z zewnątrz magazyn jak magazyn. Wielki, drewniany — jak inne magazyny, oddzielony ruchliwym nabrzeżem od portowego basenu — jak inne magazyny. Nikt, kto w Novigradzie siedzi od wczoraj nie uwierzyłby, że nocami spędza zakapiorów z okolicznych zaułków lepiej niż wszystkie straże miasta razem wzięte. Nawiasem mówiąc, straże przychodzą tu również, nie tylko po łapówki. Prawdziwym przeznaczeniem składowiska jest uprawiany tu w konspiracji krwawy sport — na tyle, na ile można mówić o konspiracji w przypadku trzęsącej się budy wielkości dwóch stodół, z trudem mieszczącej wrzeszczącą, tupiącą, rozochoconą widownię. W środku, nieco poniżej fundamentów składowiska, wzniesiono z drewna najprawdziwszą arenę, w której wszystko jest tak, jak trzeba: szranki ubite w okrąg, trybuny na wysokości, brama zwodzona i na kołowrót. No i walki minimum raz w tygodniu, a nie jak w Teatrum — od święta. Człowiek na człowieka, człowiek na bestię, ustawki zbiorowe i mieszane — pełen repertuar i menażeria. Pierwsza zasada kręgu brzmi bowiem: „przedstawienie musi trwać”. Innych nie ma.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Podziemny krąg

Post autor: Kanel » 11 kwie 2018, 20:54

Dlaczego walczył w tej podłej norze? To proste, bo kochał się napierdalać. I... poza stanem upierdolenia się na względnie wesoło, walka była jednym czasem, gdy naprawdę niczym poza nią się nie przejmował. Znikała absolutnie cała, cholerna przeszłość - a tutaj, bogowie na świadków, ma co znikać.
Jak się tutaj znalazł? A co cię to, e? Żuk gnojny ciągnie do gnoju, zabijaka ciągnie do walki - to miejsce jest jego wielką, piękną kulą gówna.

W pełni opancerzony, z tarczą przewieszoną przez plecy na ściślej podciągniętym pasku zbliżał się do fosy po raz kolejny. Broń pierwszego kontaktu taskał na prawym ramieniu, miecz i puginał dyndały zaś przy pasie. Słyszał głosy rozochoconych gapiów i czuł buzującą we własnym ciele krew. Chuj go obchodziło, co wykrzykiwali, byleby wykrzykiwali i podgrzewali atmosferę.

Zwycięstwo albo... ś.. śmierć! Zwycięstwo albo śmierć!! Zwycięstwo albo ŚMIERĆ!!! Tak jest...

Ekscytacja przed walką? Przed tym nieznanym, co pojawi się po drugiej stronie? Tak! TAK! A czy jest obecna niezdrowa chęć mordu?! Oczywiście!
No... To dawać tutaj, co macie. Bo to jedyna rzecz w życiu tego nieboraka, która sprawia, że czuje się jak napalony borsuk.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Podziemny krąg

Post autor: Dziki Gon » 11 kwie 2018, 23:32

Walka była jego narkotykiem. Pobrzękiwanie łańcucha i szczęk otwieranej kraty — zapowiedzią nadchodzącego haju, muzyką sprawiającą, że świat wokół nabierał głębi i kolorów. Przeważnie czerwonych odcieni. Tylko teraz, tylko tutaj, poza całym bożym światem, na dnie śmierdzącej i bezbożnej portowej nory. Przyrdzewiałe wrota unosiły z każdym ruchem kołowrotu, wpuszczając więcej płynącego z areny światła pochodni. A szło poczuć się jakby to same bramy niebieskie i sączące się przez nie światłość wiekuista. Szedł w stronę światła, aby przekonać się, co czeka na niego po drugiej stronie.
Chór zastępów witał go swymi głosami, podkręcając atmosferę, nawet jeśli chuj go to obchodziło.
Jestem Tante Rooroh znany jako Laquearius! Uczeń samego Retiariusa! Walcz ze mną i giń lub proś o łaskę, psie! — zaryczał wychodzący mu na powitanie jego dzisiejszy przeciwnik. Pompatyczny tekst, którym właśnie go uraczył musiał polerować równie długo, co bechter w który był przyodziany, świecący się jak psu jajca nawet w panującym tu półmroku. Cudak miał na sobie też grube, pikowane nogawice wzmacniane na kolanach metalowymi ochraniaczami, które u dołu przechodziły w trzewiki z kolczej plecionki. Głowę natomiast osłaniała mu barbuta, przyozdobiona parą zakręcających się do dołu, wygiętych rogów, sięgających niemal samej szczęki. Dalius mógłby się zastanawiać do jakiego zwierzęcia należały, ale to z czym przyszedł w garści na arenę było o wiele bardziej warte uwagi. Krótka włócznia, w typie dzirytu choć nieznacznie dłuższa, którą dzierżył w lewicy. A przede wszystkim kawał sznura z pętlą, którym wywijał z pomocą prawej.
Przeczucie oraz odległość od stropu podpowiadały Blademu, że nie skorzysta z niego, aby się powiesić.
Tante Rooroh, znany jako Laquearius, uczeń samego Retiariusa zamachał sznurem nad barbutą, wywijając nim dwa błyskawiczne kółka, rozmazujące się w oczach jako ledwie widoczna smuga. Rzucając tę smugę, w części składającej się ze splecionej obręczy w kierunku Daliusa, ponad jego głową, jakby przyszedł tu grać w serso zamiast się napierdalać. Choć lewa dłoń wznosząca włócznię oraz skracany wraz z rzutem dystans sugerował, że zechce załapać się i na tę atrakcję.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Podziemny krąg

Post autor: Kanel » 12 kwie 2018, 0:05

Zmierzył go uważanie, od stóp do samej głowy. Jebany zgrywus przyszedł robić cyrk, bo za cyrk mu płacą... Dziś dlań cyrku nie będzie i powinien się tego domyślać. Chuj z tym, że zapłacą mniej za walkę - egzystencja trwa dla zabijania, nie zabija się dla dalszej egzystencji. A może... A może coś mu się pomieszało. Może to jest na odwrót. A może tak było kiedyś. Ha, nieważne... W tejże chwili chciał tylko troszeczkę nakłuć swojego przeciwnika, popatrzeć jak zeń życie ucieka.

Nie przemówił. Uśmiechał się, jakby dziwka mu właśnie kuca opierdalała. Chory, autodestrukcyjny, skurwysyn gnający ogiera własnego losu ku niechybnej a pewnej zagładzie! Masz, koleżko, przesrane, bo idziesz do tańca z kimś, kto walczy do samego, przykrego końca.

SIĘ PODNIECIŁ!

Uderzył w zasłonę, opuszczając ją na swój ucieszony, blady ryj i świadom, że żadnego rywala nie można lekce... A nie, po prostu ruszył na przeciwnika bez zbędnego okrzyku i innych podniosłości. Koniec tej introdukcji, hulamy!
Broń na ogon - w dół i po prawo. Lewy bark względnie osłaniał okrytą plecionką szyję. Ruch nie tyle po okręgu, co raczej po lekkim łuku stanowiącym drogę do celu - na prawo Bladego. Skrócony dostatecznie dystans oznacza atak z góry w łeb, zadany tłuczkiem - część planu zakładającego agresywne forsowanie już na granicy dystansu. Przy okazji sprawdzi się, jak ten uczeń kogoś tam reaguje na sytuacje stresowe i czy tylko wygląda jak pizda, czy też jest pizdą.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Podziemny krąg

Post autor: Dziki Gon » 12 kwie 2018, 19:38

Nie bawiąc się w dalsze introdukcje, gry wstępne i inne ceregiele, przystąpili do tego za co im płacą. Albo do tego, co lubią, Niewykluczone, że obydwu tych rzeczy naraz. Zaczęli na dobre i na ostro. Trupioblady zamknął przyłbicę, dając ostrogę ogierowi swojego losu, który ruszył cwałem prosto w kierunku przepaści, wzbijając przy tym tumany kurzu. Niosąc na grzbiecie Daliusa, który sam otumaniony bitewnym podnieceniem lekce sobie ważył zarzucaną nań właśnie pętlę. Laquearius zwany uczniem samego Retiariusa, albo odwrotnie, zakrzyczał triumfalnie i urwanie. Triumfalnie, bo mógł szarpnąć swym sznurem, wytrącając przeciwnika z równowagi. Urwanie, bo rezultat nie do końca spełniał oczekiwania. Laquearius był krzepki, ale Blady był silny jak pociągowy muł i nie dał obalić się łatwo w ten sposób, nawet pomimo swojej zbroi, która odpowiednio rozłożona, dodawała mu ciężaru, dodatkowo utrudniając przewrócenie go na brudne od krwi i potu klepisko. Ostrożność w podchodzeniu, ruchem po łuku też zrobiła swoje, ułatwiając mu pewne utrzymanie się na nogach.
Tak czy srak, nagłe pociągnięcie odebrało mu inicjatywę i szansę na atak. Z ukradzionej w ten sposób okazji skorzystał oponent, doskakując do wielkoluda i żgając go włócznią. Jak na pizdę, całkiem szybko i sprawnie. W sumie jego zdążył zadać mu dwa pchnięcia, z czego tylko jedno warte odnotowania, choć wyjątkowo fartowne. Wciskając się ostrzem między blachy na nogawicach, przebił się przez kolejne warstwy kłując w miejscu, gdzie zaczyna się udo. Przynajmniej do krwi, choć trudno mu było powiedzieć jak mocno. Ból i reszta ewentualnych dolegliwości miały nadejść dopiero po walce, gdy haj już minie.
Zaraz potem odskoczył, rozwijając za sobą sznur od pętli, w którą wciąż omotany był Dalius, by odchodząc poza jego zasięg, napiąć ją jak smycz z kagańcem i ciągnąc ku sobie, okrążać go z jego lewej, ponownie wznosząc grot i drzewce aby ponownie znaleźć sposobność do zadania mu pchnięcia. Samej pętli nie czuł na sobie z racji opancerzenia. Trudno było mu też go dostrzec z powodu panującej tu ciemnoty, ruchu oraz wąskich otworów na oczy w hełmie.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Podziemny krąg

Post autor: Kanel » 13 kwie 2018, 19:31

Chciał się bawić? Naprawdę? Dobrze... Dobrze... Niech będzie tak, że się pobawią, ale kiedy przyjdzie wybierać gry Blademu, śmiech przerodzić się może w gorzki płacz i stękanie. Oj tak, dużo jęczenia, stękania i płakania.

Dobra, nie ma co! Jeśli chodzi o sznur, to czuć zwyczajnie ciągnięcie i ruch elementów płytowych lub kolczugi (zależenie od tego, gdzie to tam opadło). W hełmie też tak mało nie widać a chyba, choćby przez wzgląd na publikę, nie panują na arenie ciemności godne najgłębszych otchłani czarnej dupy, co nie? Podsumowując - wziąć w lewą, zdjąć na lewo. Razem z tym, skoro wróg ciągnął na lewo, przejść właśnie na owo lewo i z obrotem w kierunku dreptającego nieprzyjaciela.

I tu pytanie? Jak długi był ten sznur?

Bo jeśli odległość była znaczna, to stanął z pętlą w łapie i spojrzał na cwaniaczka. Mogło być też tak, że by musiał się obracać i śledzić go wzrokiem. - Hej, hej, hej... - Zakrzyknął wesoło, pociągając nieprzesadnie mocno za sznur. Potrzyma? Puści? Będzie o niego walczył - znaczy, próbował go wyszarpnąć.
Jeśli zaatakuje, to i Dalius w to pójdzie.

Jeżeli sznur był krótki, to po obróceniu się by go zwyczajnie puścił nastawiając broń od swej lewej, szydłem do wroga. Do ataku... Ewentualnie, jeśli trzeba było, byłby się obracał i korygował trasę natarcia. Mógłby też iść za przeciwnikiem, gdyby ten mu próbował wiać - niech pobiega, szybciej zmęczy a z areny i tak nie ucieknie.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Podziemny krąg

Post autor: Dziki Gon » 14 kwie 2018, 0:06

Rozwinięta część onego sznura wyglądała mu, tak na oko i nie wliczając w to pętli, nie więcej niż sześć metrów. Cały niepotrzebny mu w tym momencie nadmiar liny cudak trzymał luźno zawinięty w garści, więc nie mogło być tego wiele.
Zwyczajne ciągnięcie i ruch elementów płytowych mówi mu: „karczycho i kawałek barku, obręcz całkiem szeroka, niespecjalnie zaciśnięta.
Sznur pierwiej opadł nieco, gdy ruszył na lewo, w tym samym co napastnik kierunku, który zareagował zwiększając dystans i drobiąc w prawo. Czyniąc to, nie zaprzestawał trzymania wzniesionej włóczni, w każdej chwili gotowy do ataku, choć samemu jeszcze nie atakując z powodu utrzymującej się odległości.. Krążyli krótki czas jak przy jakiejś festynowej zabawie. Laquearius — próbując podejść Daliusa, Dalius — psując mu robotę. Z czego tamten był umiarkowanie zadowolony, co rusz klucząc, zmieniając rytm i kierunek, na tyle na ile pozwalała mu ograniczona przestrzeń areny, czasem to ściągając to popuszczając zapas sznura trzymanego w garści. Aż człowiek zaczynał się powoli zastanawiać kto właściwie trzyma kogo onym dziwacznym postronku.
Gdy opleciony pętlą gladiator zdecydował zdjąć ją z siebie i pociągnąć, tamten pozwolił mu na to, luzując kawałek sznura, po czym zwiększając dystans, aż ten napiął się z powrotem. Zaraz też rozpoczął też szybki marsz w lewo, celem umknięcia, jako że od tworzących ściany areny, odrapanych i ustawionych koliście dech dzieliła go już odległość niewiele większa niż długość wyciągniętego ramienia.
Ustawiony bokiem przyspieszył kroku, przetruchtał się nawet kawałek, chcąc powtórzyć swoją poprzednią sztuczkę z zajściem go od jego prawej, skracając przy tym dystans i wznosząc włócznię do ciosu niczym oszczep do rzutu.
Widząc, że przeciwnik podąża za nim i nie spuszcza go z oka, ruszył nagle i bez zapowiedzi, uznając że lepiej już się nie ustawi. Znajdując się mniej więcej na wysokości prawej ręki Daliusa uderzył w wypadzie, chwytając włócznię oburącz, z jednakowym poluzowaniem naprężonego sznura, dzierżonego z drugiej strony przez jego oswobodzonego przeciwnika. Wyciągając łapy zamarkował pchnięcie, które miało znaleźć się na wysokości dzierżącego broń barku lub bicepsa Daliusa. Z jakim skutkiem? A, to już zależało od owej ręki. I kolaboracji pozostałych kończyn.

Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Podziemny krąg

Post autor: Kanel » 14 kwie 2018, 2:28

Przeciwnik chciał natrzeć na jego prawą. Wiedział coś o swojej broni, więc ani chybi atakując gdziekolwiek, byłby chciał wejść w kolczugę albo w kompletne luzy. Tak czy siak, jakikolwiek byłby jego cel, lepiej nie było mu dawać pola do popisu.

Nie trafił na potulną owieczkę do zadźgania. Nie... Blady, trzymając broń pionowo, odbić chciał - ręka w prawo - drzewcami atak, jednocześnie uprawiając trawers na lewo mający sprowadzić go do sytuacji, gdzie to on będzie patrzył prosto na przeciwnika a także przydający zbiciu sił należnych.
Podczas ataku dolne partie drzewców wędrują do góry a górne się opuszczają. Lewa dłoń chwyta drzewce poniżej i następuje kontratak ostrzem na wiodącą dłoń przeciwnika, który rękawic nie ma. Nie ma, prawda?
Taki był... plan. Właściwie coś co jest mieszanką planu i jedną z wariacji ćwiczonych manewrów. Wypad przy, przy kontrataku, tym byłby mu raczej na rękę bo nie tak łatwo się z niego wycofać.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Podziemny krąg

Post autor: Dziki Gon » 14 kwie 2018, 3:19

Uczyniony przez adwersarza wypad szybko pokazał się raczej próbą wybadania przeciwnika niż pójściem na całość. Drewno stuka o drewno, gdy wielkolud zmienia trajektorię wymierzonego w siebie grotu, który odskakuje na bok.
Przeciwnik rękawice ma. Nie ma to natomiast w tej sytuacji większego znaczenia, gdyż przygotowany na obronę, prawie powtarza ruch przeciwnika, wznosząc chwyconą u dołu włócznię do góry, grotem pod kątem do klepiska, zbija skierowane na dłoń ostrze, nasadą odbijając drzewce broni Bladego.
Wykorzystując ten krótki moment, w którym broń nie jest wymierzona prosto w niego, unosi lewą dłoń a razem z nią podstawę włóczni, którą żga na wysokość tego uda, które okaże się bardziej wysuniętym. Miast wycofać się, idzie za ciosem, pomagając sobie zwiększającym zasięg wykrokiem połączonym z lekkim ugięciem kolana, co całościowo ma zmusić przeciwnika do cofnięcia się, a może nawet do skocznego tańca po klepisku pod batutę kończystego ostrza.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Podziemny krąg

Post autor: Kanel » 14 kwie 2018, 15:39

Przeciwnik chciał go trafić po nogach. W odpowiedzi, gdy broń wroga z klepiska zmieniała cel na nogi, Dalius podniósł a wyciągnął lewą rękę, przyciągnął prawą i w ten oto sposób broń wróciła, skierowana szydłem do nieprzyjaciela. Natarcie prowadzone z prawej popierało pchnięcie, mające usadowić się gdzieś pod lewą piersią cwaniaczka lub na niej i można było je zwać płytko poprowadzonym wypadem - tutaj powodowała to wysokość, na jaką wróg uniósł swą broń. Naturalnie cała akcja to nie był szereg odrębnych, następujących po sobie czynności a złożony z nich manewr, gdzie wszystkie miały swoje miejsce i w pewnym stopniu się pokrywały czasowo.
Wróg się odsłonił, natomiast prawy łokieć Bladego w mocnej pozycji "do siebie" mógł już stanowić jakąś przeszkodę dla czystego strzału.

Trafiony? Napieramy. Pchamy. I broń pod pachę, i wio na gościa. Gdyby chciał uciekać na boki, nacierający tym bardziej może kontrolować kierunek ruchu. [/i]
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Podziemny krąg

Post autor: Dziki Gon » 15 kwie 2018, 0:07

Wróg zdążył wykonać swoje pchnięcie. I byłby trafił, gdyby nie zmieniona właśnie pozycja Daliusa. Mierzony niżej strzał natrafił na przeszkodę w postaci zwróconego doń ramienia, włócznia zgrzyta i chrobocze, ześlizgując się z chroniącego je pancerza w miejscu powyżej łokcia.
Tante warczy zaciekle, chcąc poprawić, lecz wraz klnie, orientując się, że w tym samym czasie oponent wychodzi doń z płytkim wypadem. Nie próbuje blokować, ani odskakiwać, półobrotem w miejscu schodzi z drogi tak prędko jak tylko mu się udaje, naprężoną, rozpiętą między nimi liną asekurując się w zachowaniu równowagi przy towarzyszącym temu lekkim wychyleniu do tyłu. Pchnięcie prześlizguje mu się po pancernym naramienniku chroniącym mu lewy bark, gdy instynktownie kuli się i ugina, chcąc uniknąć wymierzonego pierwotnie pod serce razu. Nie udało się, skurwiela, nadziać.
Pozostając na lekko ugiętych nogach i w półdystansie, będzie dążył do wykonania tempa w postaci pchnięcia mierzonego na wysokość środkowych żeber z prawej strony rywala.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Podziemny Krąg

Post autor: Kanel » 03 paź 2018, 16:43

Co by dużo nie mówić, unik przeciwnika wyglądał na dość desperacji i obciążony kosztami w równowadze - jeśli to prawda, to wspaniale się składa, bo Dalius będzie mógł wrócić do normy po tym płytkim wypadzie. A jeśli się mylił... Cóż, o tym nie myślał. Widzisz okazję, bierz okazję.

Przerzucił ciężar na lewą, wracając prawą w tył i po łuku za siebie, tak by stanąć z wrogiem twarzą w twarz (no, może pod lekkim skosem) ponownie. Broń w tym czasie powędrowała żeleźcem do góry - czyli do pionu względem podłoża -, aby w ten sposób i przy dość szerokim rozstawie chwytu zbić broń nieprzyjaciela drzewcami, gdy powędruje na prawo wojownika. Niby sam obrót, no taki niekompletny trawers w miejscu, stanowił jakąś formę uniku, ale... uniki na krótkim dystansie; lepiej się zabezpieczyć.
Ostatecznie, po zbiciu, broń miała znaleźć się żeleźcami za prawym ramieniem Daliusa, skąd, wraz z krokiem prawej nogi, ostrze powędrowałoby pod lekkim skosem na szyję przeciwnika po jej lewej stronie. Chwyt na broni musiał być szeroki, bo odległość była niewielka - tym samym moc była stosownie mniejsza. Tedy jeśli coś tam chroniło szyję oponenta i niewiele by mu cios zrobił (o ile by w ogóle dotarł), to blady skurwysyn miał dla niego trochę krótkodystansowych niespodzianek.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Podziemny Krąg

Post autor: Dziki Gon » 04 paź 2018, 11:07

Chuj, który ukuł powiedzenie o tym, że rozmiar nie ma znaczenia, chyba nigdy nie bił się w dystansie. Długie drzewce dzierżone przez Barstę nie spóźniły się na spotkanie z wrażym dzirytem, przecinając mu w połowie drogę, na końcu której znajdowały się bebechy wielkoluda. Gdyby włócznia cudaka była krótsza, właściwa typowemu przedstawicielowi gatunku, podobny manewr nie miałby szansy na powodzenie, choć po prawdzie Tante nie mógłby sobie pozwolić na żganie go z podobnej odległości. Ale kto by tam, panie, zawracał sobie teraz dupę podobnymi dywagacjami.
Grube drewno obydwu broni zderza się ze sobą, przy wtórze suchego trzasku słyszalnego nawet pomimo otaczającego ich wycia widowni. Następujące po zbiciu broni cięcie pod skosem leci łeb na szyję na szyję tamtego. I trafia, bo ani bechter ani barbuta nie gwarantują mu należytej ochrony na podobną ewentualność, a w przerwę między nimi można byłoby zmieścić całą dupę Twojej Starej. Uderzenie - choć daleko mu było do katowskiego cięcia - siadło gładko, Barsta poczuł to wyraźnie przez zbrojne przedłużenie swojego ramienia jako stłumiony, miękki opór. Ktoś tu pamiętał o założeniu szalika przed wyjściem z domu.
Co ciekawsze, tamten prawie się nie zachwiał, strącając z siebie niedawny raz jakby zrzucał z siebie dziwkę po skończonej robocie. Nie wyglądał przy tym na szczególnie szczęśliwego, w przeciwieństwie do publiczności, która nagrodziła trafienie jednoczesnym rykiem kilku gardeł oraz deszczem śmiecia, które spadło na arenę. Coś lepkiego, o półstałej i stałej konsystencji, ostro zajeżdżającego cebulą wylądowało na hełmie Barsty i stoczyło mu się na plecy, a następnie w piach, bynajmniej nie zamykając listy rzeczy, ani jej nie otwierając.
Lekko zataczając, widocznie posapując ze wkurwienia cudak skraca dystans po zbiciu drzewców dużego w dół, znajdując się bliżej przeciwnika niż jego własne żeleźce. Wyrzucając przed siebie pchnięcie z obydwu rąk mierzone w gardło lub mostek, atakuje z niecierpliwością godną najbardziej spragnionego niespodzianek fiuta na świecie.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Podziemny Krąg

Post autor: Kanel » 04 paź 2018, 18:42

Byłby, byłby... Chyba, że Tante zaraz po uniku posłałby mu rozpaczliwe pchnięcie krótką włócznią. Co prawda kolczuga Daliusa nie była arcydziełem a pikowana kurta siłą rzeczy nie mogła być zbyt gruba ze względu na płytowe osłony, ale żadne desperackie pchnięcie na szybko by tej osłonie nie podołało. To musiała być konkretna siła... Kolczugi nie przepuszczały od tak.
No ale, stało się, co się stało.

Krok w lewo zaczynał krótki trawers, który miał pomóc w manewrze bronią i umiejscowić lewą właśnie nogą Daliusa pomiędzy nogami przeciwnika. No, jeśli się tak nie dało to chociaż podstawić pod jedną z jego nóg, aby stworzyć punkt oparcia. Razem z krokiem broń wysokiego wojaka wędrowała na prawo, aby zbić cios włócznika - w tym wypadku żeleźce się opuszczały a przeciwstawny koniec z małym kolcem się unosił, tak aby przesadzić nad głową i rogatym hełmem barwnego wariata.
Każdy głupi się domyśli, że jeśli zbicie się powiedzie, to na takim dystansie i w takiej pozycji... No właśnie, co? Ano chwyt za szyję, między rękę a wystający fragment drzewców i silniejsze jeszcze przeniesienie ciężaru na lewą nogą razem ze skrętem bioder oraz ściągnięciem, także nieco w dół, haka utworzonego z przedramienia i drewna drzewców. Samo to pewnie by tylko zmusiło włócznia do przejścia w swoje prawo, ale właśnie dlatego wtryniał swoje nogi między jego nogi, jak zalecały traktaty.

Mogło się nie udać - wtedy to niewiadoma. Ale gdyby się udało, to poco bawić się w ceregiele? Lepiej zrazu, póki zaskoczony upadkiem, dosiąść wroga okrakiem i wyjąć sztylet.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Podziemny Krąg

Post autor: Dziki Gon » 08 paź 2018, 13:18

Po udanym odbiciu wrażego ciosu, Dalius z powodzeniem zarzucił swojemu przeciwnikowi chwyt na głowę, czym tamten nie był zachwycony, a czemu dałupust zaciekłym wierzganiem i klątwami dobiegającymi spod rogatej barbuty pod adresem matki nieboszczki jegomościa von Barsta. Pomimo różnicy wagi i wzrostu, pozostającej nieznacznie na jego niekorzyść, Tante stawiał zacięty i wcale skuteczny opór, własną pracą nóg udaremniając zamiary przeciwnika co do wykorzystania środka ciężkości na swoją korzyść. Posapując z wysiłku, rył obcasami pancernych butów w piachu areny, tańcując w miejscu niczym wstawiony weselnik na zbyt małym klepisku, choć od tego ostatniego różnił się o wiele lepszym trzymaniem pionu. Porzuciwszy trzymaną w ręku włócznię i sznur, przylgnął do oponenta, dodając sobie wzrostu staniem na palcach i podciągnięciem barków. Ktokolwiek nauczył go walki na bliskim zwarciu – Retiarius czy ulica – zrobił to dobrze, przy czym w pierwszej kolejności należałoby podejrzewać tą drugą. Zaskoczony nagłym obrotem spraw cudak działał instynktownie, opierając swoją obronę na odruchach, które w ulicznym starciu z nieopancerzonym przeciwnikiem okazałyby się zdecydowanie bardziej dewastujące w skutkach.
Oprócz przylgnięcia zrobił użytek z rąk, łapiąc nimi za kark przeciwnika i samemu ściągając go w dół na ile było to możliwe, z okazjonalnymi przerwami na mierzone w dzwon hełmu cepy. Przyjęcie kilku ciosów w pancernej rękawicy ciosów na łeb, nawet jeżeli twardy i chroniony, trudno było przyrównać do sączenia piwa w towarzystwie miłej panienki na kolanach. Pod kopułą Daliusa dzwoniło aż miło, co nie było zresztą jego jedynym zmartwieniem w tej chwili. Znajdując punkt oparcia, Tante nie pozostawał mu dłużny, samemu dążąc do obalenia rywala, a to podstawiając nogę, a to kopiąc kolanami po udach i jajach przy raźnym wtórze blach szczękających wesoło niczym dzwoneczki na zimowe przesilenie.
Ilość słów: 0

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław