Długie Pobrzeże

Obrazek

Mewy wrzeszczą, ryby śmierdzą, a cła przyprawiają o zawał importerów. To słynny novigradzki port. Tu siła towarów przybywa i opuszcza miasto drogą morską, surowymi opłatami karmiąc wiecznie nienasycone skarbce. Oraz kieszenie świątobliwych.


Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Długie Pobrzeże

Post autor: Dziki Gon » 03 maja 2018, 19:59

Obrazek Tętniące życiem serce portu przesiąknięte zapachem morza, smołowanych lin, smażonych ryb i szaszłyków. Na jego rytm składają się gwar i wrzask mew. Drobni handlarze i rybacy rwą się do pieniądza, pchając się z kramami pod magazyny, skąd przegonieni przez straż lub konkurencję zawsze wracają niby muchy do końskiego zadu. Uliczne dziwki ustawione tu równie gęsto co cumy robią wszystko, by zwrócić na siebie uwagę przechodniów i marynarzy. Snujący się w ciżbie złodzieje, wprost przeciwnie. Łakomie spoglądają na spływające tu towary i pasażerów. Objuczeni ciężarami tragarze prują przez tłum, nosząc ciężkie pudła w tę i z powrotem. Piechota morska musztruje na pokładach przy wtórze werbli, majtkowie plączą się w linach i wyblinkach, szkutnicy konkurują z marynarzami w bluźnieniu, a faktorzy nienawidzą celników. Las kolorowych od żagli masztów przysłania widok na portowe mury wszystkimi barwami znanymi współczesnej heraldyce. Zwija tu i cumuje każdy możliwy rodzaj okrętu, jaki widziało Wielkie Morze. Holowane galerami, podpływają tu statki wielkie jak wieloryby, pękate jak beczki, długie, płaskie, ze smoczymi pyskami, o niespotykanym na Kontynencie kształcie i ożaglowaniu, wojenne, handlowe i pasażerskie. Pomiędzy nimi jak ukleje przemykają łódki i szalupy. Nocą ruch maleje, przenosząc się do tawern i zamtuzów, lecz nigdy nie zamiera na dobre. Trwałe i niezmienne zdają się tu tylko tutejsze żurawie oraz redańska flota kotwicząca na redzie.
Ilość słów: 0

Elgar
Posty: 9
Rejestracja: 09 kwie 2018, 23:58
Miano: Elgar

Re: Długie Pobrzeże

Post autor: Elgar » 22 cze 2022, 21:39

Definitywnie wpadnięcie do wody szkieletu ze skórą zwaną żebrakiem nie mogło umknąć uszom zbliżającej się pary członków morskiej ekspedycji. Wszak waga nie grała tu roli, bo ciało rzucone czy też przewrócone w głąb ogromnego “zalewu” musiało wywołać całkiem niezły, dźwiękowy raban. Zadudniło tym gościom z pomostu, a Elgar musiał poskładać się do kupy, a także zachować zimną krew. Co w przeciwnym wypadku się stanie jak go dorwą? Mógł od razu postarać się do utonięcie, jednak nie tędy droga. Jego przeznaczeniem pozostało przetrwanie - coś, w czym do tej pory nie zawiódł. Jedna z niewielu umiejętności jakie gołodupiec wyrobił sobie przez lata życia w półświatku przestępczym. Także w chwili obecnej postawił wszystko na jedną kartę. Porządny wdech tuż po zanurkowaniu poszerzył płuca łachmaniarza, mającego cel skrycia się pod w miarę równo ułożonymi kłodami. Porwało go morze przecież! A kto by się przejmował draniem w potrzasku?

I to właśnie dzięki żelaznej woli z zapałem nie poszedł na dno. Jedną ręką podpłynął do najbliższej beli po omacku, gdzie jednocześnie pusta makówka mężczyzny uniosła się nad powierzchnię na końcu drogi. Przeżył. Czy to nie piękne? No dla niego z całą pewnością, ponieważ Wypłosz nie zamierzał jeszcze wąchać kwiatków z Melitele. Czekało na niego mnóstwo przygód, a na końcu… majątek. W ten oto sposób zamilknął pod pomostem, wyczekując końca paplaniny dwóch pustaków. Tak, uważał ich za większych idiotów od niego. Kto nie pilnuje towaru w Novigradzkim porcie? Czuli się tak bezpiecznie ze względu na surowe prawa? Żarty. Pozostało mu spokojnie czekać…. i czekać… i czekać. Niech jeden drugiego namawia do zaniechania poszukiwań. Całość na szczęście bardzo dobrze się układała pomimo utraty tchu czy też wstępnych trudności.

Powoli łódź zniknęła mu z pola widzenia. Znak zdawał się optymistyczny, a po kolejnym wychyleniu spod drewnianej kładki nie dojrzał powracających psubratów. Teren stał się czystym. - Wspaniale, spierdalajcie. - Burknął sobie z zadowoleniem pod nosem, a potem starał się wgramolić z powrotem na ląd. Wymagało to prawdopodobnie od żebraka wspięcia się za belki do góry, choć obecnie mógł równie dobrze wrzucić zmoczoną skrzyneczkę na drewnianą konstrukcję, aby następnie wolnymi dłońmi podciągnąć się nad taflę wody. W przeciwnym wypadku spokojnie starałby się podpłynąć do najbliższego zejścia albo niższych doków, choć wpierw założył to jako drugi plan. O ile to się powiedzie to miał na razie jedno w głowie, a jest to otwarcie tej skrytki. Wygramolony i z ciężką odzieżą, Elgar widział siebie wciśniętego gdzieś w jedną z bocznych uliczek z łupem. Miał on kłódkę czy inny mechanizm? Spróbuje go wyważyć albo rozpierdzieli wieko. Żaden problem! A reszta rybek przesączonych breją oraz potem ubogiego łobuza zostanie w swoim czasie skonsumowana. Jak podsmaży zdobycz wraz z usunięciem łusek to w jego mniemaniu choroby go nie dorwą.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Długie Pobrzeże

Post autor: Dziki Gon » 30 cze 2022, 23:57

Żebrak bez trudności podciągnął się na pomost. Z przemoczonym ubraniem, bogatszy o dziwną skrzynkę i kilka ryb z porannego połowu stąpał po skrzypiącej konstrukcji mola, zostawiając za sobą mokre ślady i strząsając z siebie krople przy każdym kroku.
Woda nie uczyniła jego łupowi najmniejszej szkody. Jego zdobycz była drewniana, podłużna. Długa na piędź, szeroka na pół. Teraz, na suchej powierzchni, oceniał ją jako niezbyt ciężką. Zdaje się, że mniej niż pół kamienia wedle kupieckiej miary. Drewno pojemnika było jasne, impregnowane, dobrej jakości, wieko okute metalem, szczelnie zamknięte i spięte mosiężną kłódką. Zawartość postukiwała głucho przy lekkim potrząśnięciu, ale jeszcze w wodzie zdawało mu się, że słyszy ze środka inny dźwięk, bliższy szklanemu lub metalicznemu podzwanianiu. Otaczająca go wówczas ciemna toń tłumiła hałas, zniekształcając wszelkie źródła dźwięku.
Tuż przed nim rozciągało się nadbrzeże — labirynt zaszczurzonych zaułków, bezlik trochę mniej zaszczurzonych tawern, burdeli i lokali wszelkiej maści rozrywek. Fronty magazynów, wielkie jak stodoły, w większości opustoszałe, z wyjątkiem kilku, przy których uwijały się kwadratowe osiłki wyrabiające nadgodziny na wieczornych doładunkach. Lokalny folklor, w większości pijany wylegał na ulice pod postacią jemu podobnych włóczęgów, sponiewieranych majtków, szukających zaczepki awanturników, a zarobku kurew, konkurujących swoimi fałszywymi miłosnymi zaśpiewami z wrzaskami bezpańskich kotów kręcących się przy skrzyniach i miejscach woniejących rybą.
Mau — dobiegło go od cienia nieopodal zawoju wytartej liny spoczywającego na deskach pomostu. Cień był całkiem czarny, jeżeli nie liczyć pary pobłyskujących zielonożółtych ślepi, wgapiających się w Wypłosza z odległości kilku metrów.
Rozpraszając uwagę, Elgar spojrzał w kierunku, z którego dobiegał dźwięk. Ta chwila wystarczyła, by nie wiedzieć jak i skąd w pobliżu pojawiło się dwóch jemu podobnych obdartusów, zastępując mu drogę.
Co tu masz? — chrypnął pierwszy z nich, szankrowaty, szybkim i niespodziewanie silnym przy jego wątłej posturze ruchem odbierając mu świeżo zdobytą skrzynkę. Drugi z nich, wysoki i o przeraźliwie cuchnącym oddechu nie powiedział niczego, tylko zepchnął włóczęgę z pomostu, z powrotem w ciemną toń, z której się wynurzył.
Drugi raz w ciągu krótkiego czasu, czarną toń basenu nadbrzeża wypełnił chlupot oraz odgłosy rozpaczliwej walki o życie. Zaraz potem, woda uspokoiła się, a portowa noc na powrót wypełniła zwyczajowymi odgłosami z pobliskich tawern i magazynów.
Kot, czarny jak otaczające go ciemności wydał z siebie żałosne miauknięcie, obserwując jak trzy skradzione ryby przepadają bezpowrotnie w basenie portu.
► Pokaż Spoiler
► Pokaż Spoiler
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Długie Pobrzeże

Post autor: Dziki Gon » 27 mar 2023, 0:03

Stanęli na nadbrzeżu. Kriss, Liam oraz trójka jego pomagierów, raczej niewyróżniających się i tępawych, a przez to niewartych zapamiętania osobników. Jednakowo łysych, przysadzistych, w identycznie spranych łachach prezentowali się jak trójka braci-półgłówków z jednej matki, których najłatwiej rozróżnić było po tatuażach. Poza ich piątką port jak zawsze tętnił życiem, lecz o tej porze, kiedy czerwieniące się słonko przeglądało się w wodach portowego basenu, życie przenosiło się w głąb lądu i miasta, by pić, dupczyć i ryczeć ordynarne przyśpiewki.
Pod ich stopami trzeszczało drewniane molo — najbardziej wysunięte w tej części portu, ostatnie, bo poprzedzające mostek łączący rybny targ z centralną częścią dzielnicy, w której znajdowała się reda i urząd portowy. Spędziwszy w porcie jakiś czas, czarodziejka zdążyła wyrobić sobie immunitet na zapach wszechobecnej ryby, ale tutaj dawał się on szczególnie we znaki, przez co musiało minąć kilka chwil, zanim wróciła jej ochota oddychać pełną piersią. Chociaż rybacy zwinęli już większość swoich straganów i pływających kramów — smród pozostał. Razem z kręcącymi się wokół kotami.
To tutaj — wprowadził ją Liam, ruchem dobrze zarysowanej szczęki wskazując jej pomost, na którym się znajdowali. — Było ich dwóch, cumowali mniej więcej w połowie długości. Po zmroku, okolica czysta. Dla bezpieczeństwa nie powiedziano im, co szmuglują i mieli to ukryte pod wczorajszym połowem dla dodatkowego zabezpieczenia.

Cidaryjczyk postąpił ostrożny krok do przodu, nad skraj basenu, spoglądając na wolną od fal powierzchnię. Spojrzeniu towarzyszyło odruchowe skrzywienie — zastała, śmierdzącą od odpadków woda, nagrzana słońcem za dnia, pod wieczór oddawała ciepło oraz utrwalony w niej fetor.
Nie widzę szansy, żeby ktoś poza wygłodzonym sierściuchem mógł się zainteresować takim transportem. Fjalar także, dlatego zaczyna mieć różne nieładne podejrzenia. Zapewne domyślasz się jakie.
Ilość słów: 0

Kriss de Valnor
Awatar użytkownika
Posty: 16
Rejestracja: 05 mar 2023, 20:26
Miano: Kriss de Valnor
Zdrowie: W pełni sił
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Długie Pobrzeże

Post autor: Kriss de Valnor » 27 mar 2023, 12:46

Przebywanie w "Upadłej Gwieżdzie" miało swoje zdecydowane plusy. Zapach tam był zdecydowanie lepszy niż na otwartej przestrzeni w porcie. Kriss wolała też towarzystwo takich czy innych kurew, które przynajmniej wykonywały jakieś minimum by się ładnie dla świata prezentować, oczywiście w zakresie ich możliwości. W przeciwieństwie do śmierdzących rybaków, których siłą rzeczy było tutaj pełno. Nie śpieszyło się jej do opuszczenia zamtuzu, ale cóż poradzić. Już wiedziała, że po powrocie będzie musiała zagłębić się w długiej kąpieli. Kolejnej.
Kriss mogła mieć tylko nadzieję, że nie będzie musiała spędzać czasu na rozmowie, z którymkolwiek z tymi trzema półgłówkami, gdyż za nic nie zapamięta ich imion, nie miała też szczególnej ochoty by to robić. Jeżeli już, to będzie wydawać polecenia całej trójce razem, wtedy imiona nie będą potrzebne. Naciągnęła mocniej kaptur na głowę w nieudanej próbie odcięcia się od zapachu gnijących ryb i rozejrzała się wokoło. Dopiero po pewnej chwili oddychanie przestało być takim problemem i mogła skupić się na tym co dzieje się wokół niej. Jedyną ładną częścią tego znajdowało się wokół niej był zachód słońca, no, ale nie przyszła tutaj by podziwiać widoki.
Na słowa Liama kiwnęła głową. Wyglądało na to, że wszystkie możliwe środki ostrożności zostały zachowane. Podeszła dokładnie w miejsce, które wskazał jej mężczyzna, chcąc mu się przyjrzeć, nie do końca wiedząc co chce znaleźć, szczególnie, że rzecz miała miejsce trzy dni temu. Może jakieś magiczne pozostałości, jeśli transportowany przedmiot miał jakieś magiczne właściwości. Zwróciła tez uwagę czy ktoś mógł niepostrzeżenie obserwować to miejsce na przykład z góry jeżeli jakiś piętrowy budynek stał za ich plecami, albo z jakiejś bocznej alejki. Jeżeli tak, to taki punkt obserweacyjny byłby kolejnym punktem do sprawdzenia.
- Co było w skrzyneczce? Istnieje spora szansa, że znajdziemy skrzyneczkę. Pustą.- stwierdziła bez ogródek. Taka informacja pomogłaby jej w poszukiwaniach. Wiedziałaby też czy skupić się na magii czy na swoich innych talentach.
- Ahh... zdrada to bardzo brzydka rzecz. Ktokolwiek jej dokonuje powinien liczyć się z konsekwencjami.- stwierdziła, zgodnie zresztą ze swoimi przekonaniami. Kriss pozwalała sobie na drobne złośliwości względem załogi, od czasu do czasu, to jedno, ale nie przeszło jej nigdy przez głowę by zdradzić. Podobała się jej pozycja jaką zajmowała oraz pewnego rodzaju zaufanie jakim obdarzyli ją nieufni Skelligijczycy. Niszczenie tego z powodu obietnic o bogactwie na przykład byłoby głupotą.
- Z tymi, którzy brali udział w transporcie trzeba porozmawiać. O ile ich zbytnio nie uszkodziliście. Czasem delikatny lecz niebezpieczny dotyk, niczym dotyk pająka, potrafi zdziałać więcej- powiedziała unosząc kąci ust w lekkim uśmiechu.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Długie Pobrzeże

Post autor: Dziki Gon » 28 mar 2023, 23:33

Czarodziejka przystąpiła do obserwacji. Ze spodziewanym rezultatem: obserwacja drewnianego molo nie ujawniła żadnych zwykłych ani magicznych poszlak. Po trzech dniach wszelkie konwencjonalne ślady mogły ulec zatarciu, a aura rozproszeniu.
Odwracając głowę od tworzącej horyzont linii falochronu, rozejrzała się wkoło, oceniając dającą objąć się wzrokiem okolicę. Najbliższe budynki były niezbyt wysokie, a przy tym zbyt oddalone, by mogły stanowić punkt obserwacyjny. Wyjątkiem był ulokowany najbliżej basenu kompleks magazynów. Wielobryłowe, pozbawione okien skupisko na planie łuku nie wyglądało jednak na atrakcyjny obiekt wspinaczkowy. Na stromy i wielokrotnie łatany dach, podołałby wdrapać się li tylko kot albo osobnik jego sprawności i postury. Ktoś mniej zwinny miałby lepszy ogląd z wysokości rozciągającego się w oddali muru. On z kolei musiałby popisać się iście kocim, a przy okazji sokolim wzrokiem, by pośród nocnych ciemności móc patrzeć na dystans, dodatkowo będąc niezauważonym przez patrolujących umocnienia strażników.
Ciemności pobliskich węgłów, wąskich przejść i alejek stwarzały ku temu lepsze warunki. Pozwalały patrzeć, a jednocześnie same były omijane przez postronnych, którzy wiedzieli, że nie zastaną w nich nic oprócz kotów, szczurów i lokalnych włóczęgów.
Drugim po magazynach, stojącym najbliżej miejsca zaginięcia towaru miejscem był jakiś budynek z wyblakłym szyldem — burdel, tawerna lub lombard. Wyłączając składowiska i domy, w tej części portu praktycznie nie występowały obiekty typie innym niż wymienione.
Zapytany o zawartość skrzynki Cidaryjczyk splunął do basenu.
W tym szkopuł. Nie powiedzieli mi — odparł, klepiąc się po byczym karku. — Coś niedużego, chyba szklanego. Miało swoją wagę. I chyba było tego więcej niż jedna sztuka. Ci którzy mieli ją dostarczyć, nie powiedzą ci więcej, ale chociaż opiszą szkatułę. Chcesz pogadać z nimi już teraz?
Ilość słów: 0

Kriss de Valnor
Awatar użytkownika
Posty: 16
Rejestracja: 05 mar 2023, 20:26
Miano: Kriss de Valnor
Zdrowie: W pełni sił
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Długie Pobrzeże

Post autor: Kriss de Valnor » 30 mar 2023, 19:43

Liczenie na to, że jakiekolwiek ślady, magiczne lub zwykłe, zostaną na molo po trzech dniach było chyba zdecydowanie zbyt mocnym liczeniem na szczęście, albo dobry humor takiego czy innego boga, zależy jak kto patrzył na świat. Niemniej, nie zachowało się nic, co nie było zaskoczeniem.
Również jej obserwacja najbliższej okolicy nie przyniosła żadnych niezwykłych odkryć. Większość budynków nie nadawała się na punkt obserwacyjny, bądź była zbyt oddalona. Te, które mogły się nadawać wymagałyby przemiany obserwującego w ptaka, albo kota by się na nie wspiąć, a Kriss nie podejrzewała nikogo z potencjalnych obserwujących o posiadanie takich zdolności. Jednym słowem na miejscu nie znalazła nic konkretnego. Gdyby tylko przyszli do niej w ciągu pierwszej doby po zgubieniu cennej skrzyneczki, sytuacja mogłaby prezentować się zgoła inaczej. Jednak nie miała zamiaru już wypominać tego na głos.
- Obserwowanie rozładunku wydaje się być mało prawdopodobne. Szkoda, że nie wiem czego dokładnie szukam. Pozostaje mieć nadzieję, że owe przedmioty i skrzyneczka nie rozdzieliły się. Jeszcze. I tak chodźmy z nimi porozmawiać. Ale po drodzę chcę przejrzeć kilka alejek.- co jak co, ale nie chciała być niedokładna i pominąć jakiegoś najdrobniejszego nawet tropu, który mógł okazać się ważny.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Długie Pobrzeże

Post autor: Dziki Gon » 01 kwie 2023, 23:57

Jeżeli się rozdzieliły, to nieprędko. Kłódka była solidna. — powiedział Cidaryjczyk, przypominając sobie o czymś, czym uznał za stosowne podzielić się z Kriss. — Nie leży też na dnie, przynajmniej nie w pobliżu mola. Kilku pływaków sprawdziło to dla nas.
Jeżeli stan wody w portowym basenie sprzed kilku dni był podobny do obecnego, to pływacy musieli wykazać się nielichym kunsztem i samozaparciem. Mętna toń nadbrzeżnej brei nie zachęcała do kąpieli ani nie ułatwiała wypatrywania w niej czegokolwiek poza czubkiem własnego nosa.
Dobra — Liam odwrócił się, kiwnąwszy na trzech przydupników obstawiających ich z tyłu, nieporuszonych niby słupy do cumowania i na oko równie bystrych. Widząc gest Cidaryjczyka wszyscy po kolei, jak na komendę, przestąpili z nogi na nogę, stwarzając zgoła komiczny efekt.
Dam ci chłopaków — Wielgas wskazał na trio ruchem brody. — I rozdzielimy się, bo mam coś pilnego do załatwienia. Rozejrzysz się sama, a później zaprowadzą cię na przesłuchanie, gdzie widzimy się znowu. Są poinformowani, wiedzą, co i jak. Mają też zapłacone, więc nie dawaj im żadnych blach, nawet jakby stękali.
Odprowadzę was kawałek — oświadczył, gotowy zabrać się znad drewnianego pomostu i wspierając kułakiem pod bok. — Prowadź.
Ilość słów: 0

Kriss de Valnor
Awatar użytkownika
Posty: 16
Rejestracja: 05 mar 2023, 20:26
Miano: Kriss de Valnor
Zdrowie: W pełni sił
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Długie Pobrzeże

Post autor: Kriss de Valnor » 03 kwie 2023, 4:22

- Dobre i to. Byle ochlapus tego nie otworzy, a przynajmniej nie szybko. - była to jakaś niewątpliwie dobra wiadomość. Oczywiście prędzej czy później mogli się do tego dobrać. Jeśli mieli na usługach kogoś posługującego się magią, to pewnie jeszcze szybciej. Ale osoba o takim, hm, słonecznym usposobieniu jak Kriss starała się nie skupiać na negatywach, a na pozytywach. Jak na przykład na tym, że najpradopodobniej utratę cennej zguby w morskich odmętach można było wykluczyć. Dobrze, że nie kazali jej tam wchodzić, gdyż patrząc na stan tego co przypominało bardziej jakąś cuchnącą breję, nie miałaby zbyt dużej ochoty by się w niej zanurzać. Niemniej można było podziwiać tych, którzy się na to zdobyli za odwagę. Lub głupotę jak kto woli.
Widząc zachowanie każdego z tych niezbyt lotnych jegomości, Kriss zaczęła zadawać sobie pytanie, czy chodzenie i oddychanie na raz nie będzie zbyt wielkim wyzwaniem dla ich tęgich umysłów, ale nie podzieliła się tym stwierdzeniem z Liamem. Równie dobrze mogli to być jego kumple od kufla. W najgorszym wypadku jego rodzina.
- W porządku. Cieszy mnie, że będziesz obecny przy przesłuchaniu i będziesz mógł przyjrzeć się moim... metodom. - odparła, po czym skinęła głową i zeszła z pomostu. Poszła potem przyjrzeć się dwóm alejkom najbliżej pomostu. Jedną z nich była ta między budynkiem nieco przypominającym literę "v" lub podkowę i mniejszym obok niego. Drugą była ta nieco szersza z drugiej strony tego mniejszego budynku. Po zakończeniu oględzin, dała znak, że jest gotowa udać się na przesłuchanie.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Długie Pobrzeże

Post autor: Dziki Gon » 05 kwie 2023, 22:38

Ruszyli z miejsca. Czarodziejka na przedzie, towarzysząca obstawa w pewnej odległości za jej plecami, niby gąsięta za matką. Analogia była tyleż niedokładna co komiczna — jej stadko, choć nie górowało nad nią wzrostem, było od niej szersze, w przypadku Liama prawie dwukrotnie.
Obrali kierunek na pierwszą wybraną przez nią alejkę. W zacienionym, śmierdzącym uryną pasażu byli świadkami zaciętej walki na śmierć i życie. Uczestniczyli w niej czarny, zjeżony kocur oraz wyliniały szczur zapędzony przezeń pod ścianę. Myszołów musiał być śmiały albo głodny, skoro wybrał sobie przeciwnika tej kategorii, lecz nawet nie spieszył się z atakiem. Pomiaukując bojowo i wyginając grzbiet, by przydać sobie rozmiarów, wyglądał okazji do ataku. Jego wznoszący się słupka oponent — do ucieczki, lecz w razie eskalacji gotów był się bronić. Jego ruchliwe oczka skanowały bystro napastnika, szukając luki w gardzie.
Kto wie, jak rozstrzygnęłoby się starcie, gdyby nie przerwało go pojawienie się trzeciego zawodnika. Był nim but Liama, który ostrzegawczym zamachem przepłoszył obydwu walczących, torując Kriss i pozostałym drogę przez przejście. Poza śmieciami, gnijącymi gałganami i resztką mewy nie znaleźli tu niczego wartego zatrzymywania się.
Za rogiem, stłoczona wokół beczki trójka portowych bywalców w luźnych koszulach dzieliła się puszczoną w obieg flaszką. Widząc większą, zarówno liczebnie, jak i gabarytowo grupkę, spięli się zrazu, pochowali głowy w ramiona, a flaszkę za plecy. Szybko jednak spostrzegli Liama, któremu skłonili się niedbale, a unieśli dłoń na widok któregoś z przydupasów, który odwzajemnił gest. Jeden obibok, rejestrując obecność kobiety w pochodzie, odruchowo złożył usta do gwizdu, ale z jego ust nie wydobył się żaden świszczący dźwięk. Pomimo sylwetki, o której można było powiedzieć, że jest apetyczna, coś zdecydowanie nie spodobało mu się w wyglądzie czarodziejki. Na tyle, by zechciał spuścić wzrok i zrobić ze złożonych ust pożytek poprzez przytknięcie ich do szyjki flaszki.
Już bez Cidaryjczyka zawędrowali w drugą alejkę. Ta miała swojego gospodarza. Kiwający się pod ścianą obdartus, widząc zmierzającą w jego kierunku delegację, otworzył szeroko usta, ukazując im ostatnie trzy zęby, po czym wydobył z siebie dźwięk — ni to wrzask, ni to skrzek. Krzyczał tak przez kilka sekund, dopóki nie musiał zrobić przerwy na wdech, po której wznowił popis.
Dojebać mu? — zapytał czarodziejkę podczas przerwy między wrzaskami najbardziej przedsiębiorczy przydupas.
Ilość słów: 0

Kriss de Valnor
Awatar użytkownika
Posty: 16
Rejestracja: 05 mar 2023, 20:26
Miano: Kriss de Valnor
Zdrowie: W pełni sił
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Długie Pobrzeże

Post autor: Kriss de Valnor » 07 kwie 2023, 5:24

Kriss była na przodzie, wiedziała bowiem co i gdzie i dokładnie chce zobaczyć prowadziła więc zdecydowanie bardziej rosłych od siebie mężczyzn, niczym matka małe dzieci. Widok zapewne musiał być trochę zabawany, inna sprawa, że pewnie niewielu odważyłoby się to zrobić na głos, szczególnie widząc skład tej grupy. Kriss może i najdrobniejsza, ale słabość i dobrotliwość zapewne nie były cechami, które od niej jakoś szczególnie mocno emanowały.
Pierwsza alejka, w sumie zgodnie z rozczarowującymi oczekiwaniami nie przyniosła nic poza doznaniami w postaci powiewów uryny. I obserwowaniem zmagań dwóch brudnych sierściuchów, które zostały jednak skutecznie rozgonione. Brak znalezienia czegokolwiek nie było zbyt dużą niespodzianką, jednak wyjście z tej alejki śmierdzącej szczochami było swojego rodzaju ulgą. Kriss już była pewna, że będzie musiała po tym wszystkim odbyć naprawdę długą kąpiel.
Kriss rzuciła spojrzeniem na trójkę obdartusów wymieniających się butelką, i tego pożałowała, gdyż szybko się okazało, że nie byli oni warci nawet jednego spojrzenia. Takich w portowych okolicach można było spotkać nadzwyczaj często. Widać jednak było, że dla niektórych członków jej obecnego towarzystwa nie są całkiem obcy. Zdecydowanie nie chciała wnikać czemu się znają i w jakich okolicznością się poznali. Oczywiście obrzuciła ich spojrzeniem mówiącym "nie próbuj niczego głupiego" jako, że portowe pijaczki po kilku głębszych często odczuwali zupełnie niezrozumiały przypływ odwagi. Na szczęście ci tutaj ograniczyli się do kontynuowania spożycia jakiegokolwiek obrzydliwego trunku jaki znajdował się w butelce.
- Ucisz go. Ale tak by mógł mówić. Mam kilka pytań- kiedy miejmy nadzieję jej towarzyszowi udało się zrobić to co zostało mu powierzone, Kriss zbliżyła się do krzykacza. -Trzy noce temu. Widziałeś tutaj coś albo kogoś ciekawego. Radzę się mocno skupić.-
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Długie Pobrzeże

Post autor: Dziki Gon » 15 kwie 2023, 0:38

Inicjatywny łysy z ochotą spełnił powierzone mu zadanie. Czubek ciężkiego marynarskiego buta wylądował pod mostkiem oberwańca. Uderzenie było głośne, wzmocnione kościstymi żebrami niby pudłem rezonansowym, w finiszu podkreślone resztkami zębów stukającymi jak kastaniety. Była to melodia milsza od niedawnego wrzasku. Pozostali dwaj siepacze zarechotali, obstawiając dwa wyjścia alejki, by zapewnić przesłuchującym więcej dyskrecji.
Kopnięty łachmaniarz poleciał do przodu, podparł się rękami. Czerwony na twarzy, z wybałuszonymi oczami walczył o oddech szybkimi, płytkimi wdechami. Dość długo, by można było zacząć się zastanawiać, czy kopiący nie przesadził z impetem. Łysy nie miał takich obiekcji. Stojąc obok ze skrzyżowanymi rękami, emanował spokojną pewnością kogoś, kto nie po raz pierwszy kopał bliźniego w splot. Kiwając głową w rytm kolejnych haustów żebraka, zdawał się odliczać w myślach czas do odzyskania przez niego tchu.
Doczekali się niebawem. Nie dali mu jednak odetchnąć głębiej — osiłek poderwał go wnet do góry, przypierając łokciem do odrapanej ściany. Na twarzy ofiary próżno było szukać czegokolwiek poza bydlęcym strachem i tępotą.
Ja nie winowaty… Nic żem nie zrobił... Nic nie ukardł! Do dom, chcę do dom — bełkotał bez składu, w manierze typowej dla pomieszanych na zmysłach. Owa ułomność nie zjednała mu jednak pardonu łysego. Docisnąwszy go mocniej muru, strzelił mu w papę wolną dłonią.
Gadaj na temat, bo cię rozjebię — poprosił, podtykając mu pod nos zaciśnięty kułak. — Coś widział trzy nocki nazad, kurwo jedna! Szmaciarzu zajebany!
Ulicznik poruszył niemo ustami. Zabełkotał nieartykułowanie, po czym z ciągu dźwięków wyłoniło się ludzka z grubsza mowa.
Noc, noc. Idzie noc, wlewa czerń w drugie niebo! Tamój zimno, mokro, mroczno! Nie chcę! Nie chcę by mię połkła! Eee!
Ki chuj? — zdziwił się łysy, kolanem w brzuch uspokajając włóczęgę, który szykował się do kolejnej arii. — Ty, on jest chyba pierdolnięty.
No — wtrącił się jego kumpel, ten po prawej od czarodziejki. — Jak gupi Józek spod Vizimbory. Ten, co se nasrał na łeb przy fikołku.
Hehe — skwitował ten z lewej.
Ilość słów: 0

Kriss de Valnor
Awatar użytkownika
Posty: 16
Rejestracja: 05 mar 2023, 20:26
Miano: Kriss de Valnor
Zdrowie: W pełni sił
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Długie Pobrzeże

Post autor: Kriss de Valnor » 22 kwie 2023, 2:58

Kriss przyglądała się z małym uśmiechem igrającym na jej ustach działaniom jej tymczasowych wspólników z niemałym zainteresowaniem. Trzeba przyznać, że lubiła oglądać tortury, jeszcze bardziej je przeprowadzać, jednak nie mieli teraz czasu ani nawet warunków na jej własne metody musiała się wobec czego ograniczyć do tego co było dostępne. Można by powiedzieć różne rzeczy o towarzyszących jej mężczyznach, jednak z pewnością znali się na swoim fachu. Zdecydowanie było to przyjemniejsze niż niedawne wrzaski mężczyzny.
Miała nadzieję, że kilka ciosów naprowadzi łachmaniarza na właściwe tory, jednak nic takiego się nie stało. Nawet jeżeli widział cokolwiek to raczej na zawsze pozostanie zagubione w jego umyśle, a szanse na to by go skłonić by sobie przypomniał co działo się trzy dni temu, były takie same jak nakłonienie go by przypomniał sobie co było 40 lat temu w Zerrikanii. Szkoda.
-Józek spod Vizimbory brzmi jak fascynujący jegomość. Wygląda na to, że nasz gość będzie mało pomocny. Szkoda, wielka szkoda. Połóżcie go spać, by już się nie wydzierał. Potem idziemy przesłuchiwać świadków.-
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Długie Pobrzeże

Post autor: Dziki Gon » 25 kwie 2023, 2:08

Przydzieleni jej goryle z przyjemnością spełnili polecenie czarodziejki. Ten, który trzymał wcześniej za bety, pchnął odpytanego na mur. Obdartus zakrzyczał, osunąwszy się po odrapanej ścianie na ziemię. Zanim zdążył zakrzyczeć po raz drugi, wysłużone marynarskie buciory wzięły go pod cholewy, skutecznie wybijając z niego wszelki dech i siły. Nikt nie podniósł na niego kułaka, gdyż jak raczyli później skomentować: „szkoda było se padluchem graby brudzić, nie?”. Kopać zaś nie musieli wcale mocno, wystarczy, że robili to celnie, a wiedzieli jak. Co interesujące robili to według systemu — każdy miał swoją kolej. Po zakończeniu zabiegu pomylony nie wydawał żadnych głośniejszych dźwięków. Tylko kwilił i gulgotał z rozbitego nosa.
Przodownik grupy, szczęśliwy jak kundel na zapiecku, wyszczerzył się głupawo do Kriss.
He… Dobra. Żeśmy se potańcowali to teraz do Bruknera, nie?
Ilość słów: 0

Heliotrop
Awatar użytkownika
Posty: 50
Rejestracja: 28 kwie 2023, 14:34
Miano: Rita Fahari Lukokian
Zdrowie: W pełni sił
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Długie Pobrzeże

Post autor: Heliotrop » 02 maja 2023, 12:50

Do Novigradu miała wrócić z tarczą, opromieniona sławą i sukcesem. Wiele razy wyobrażała sobie, jak Adah przeprasza ją za brak wiary w jej talent i powołanie. Jak przyznaje, że się myliła, cała czerwona ze wstydu, a potem prosi o autograf. Dla koleżanki, oczywiście. I wtedy jaśniejąca gwiazda wędrownych teatrów, słynna na całe Cztery Królestwa aktorka Rita Fahari Lukokian, uśmiecha się i z miną łaskawej królowej składa zamaszysty podpis w siostrzanym notesie. Może nawet w jednej z tych cholernych ksiąg rachunkowych? Na samym przedzie! Matka płacze ze wzruszenia, brat obsypuje ją kwiatami, a papa…
Właśnie, gdzie był papa? Dlaczego nie odpisał na jej list?
Czego stoi jak ta krowa?! Ruszy się, bo drogę blokuje!
Potrącona Rita otrząsnęła się z zamyślenia.
Samaś jest krowa! Trochę kultury, do cholery!
Niosąca kosz z rybami kobieta prychnęła i wyminąwszy ją, zniknęła w tłumie.
Rita poprawiła poły kaftanika i rozejrzała się przytomniej. Wszędzie roiło się od ludzi i nieludzi wszelkiego autoramentu, a każdy zajęty był swoimi sprawami, spiesząc gdzieś lub wypatrując okazji. Znajdowała się w oku cyklonu, kontakt z rzeczywistością utraciwszy gdzieś na wysokości schodzącego z okrętu kolorowego orszaku i witających go czołobitnie notabli.
W portowym biurze ojca była może ze dwa razy w życiu, dawno temu i już wówczas mając je najzupełniej w nosie. Z wizyt tych zapamiętała jedynie gwar, obwarzanki z makiem i kuglarzy kręcących się przy kramach. Dlatego teraz miała problem, by zlokalizować siedzibę zangwebarskiego faktora, któremu przydarzyło się być jej ojcem.
Była jednak zdeterminowana, chcąc za wszelką cenę uniknąć kontaktu z matką czy rodzeństwem. Przyjechała tu tylko po zapomogę, którą lubiła w myślach nazywać inwestycją. Wierzyła bowiem równie gorąco, jak gorący był Wieczny Ogień, że flota papy zwróci mu się z nawiązką, gdy tylko okręt Wędrownych Szczurów nabierze wiatru w żagle. A z jej i Jerzyka talentem i jego pieniędzmi przecież nabrać musiał.
Dla Rity Fahari Lukokian nie było innej możliwości.
► Pokaż Spoiler
Ostatnio zmieniony 06 maja 2023, 11:00 przez Heliotrop, łącznie zmieniany 1 raz. Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Długie Pobrzeże

Post autor: Dziki Gon » 05 maja 2023, 1:57

W portowym biurze ojca była może ze dwa razy w życiu, a ponadto orientację utrudniało jej to, że port zmienił się od czasu jej ostatniej wizyty. Nie było w tym zresztą nic zaskakującego, Novigradzkie pobrzeże zmieniało się średnio co godzinę. Wszystko pozostawało w nieustannym ruchu, a ruch był wszystkim. Kramy pojawiały się i znikały. Tam, gdzie wczoraj mogłeś kupić obwarzanka z makiem, dzisiaj stało stoisko z szaszłykami, pojutrze — kram z żelaznymi grabiami i glinianymi garnkami. Kręcący się między stoiskami kuglarze byli przeganiani przez kramarzy, kramarze przez strażników, których odciągały portowe ladacznice, wpadające w objęcia marynarzy, przepadających w tawernach. Nawet nieruchomości, na przekór swojej nazwie, nie stanowiły wyjątku. Składy prosperowały i plajtowały na przemian, wschodzące spółki zajmowały miejsce poprzednich, zanim farba na szyldach zdążyła dobrze wyschnąć.
Pierwsza zasada dynamiki Novigradu głosiła: interes wprawiony w ruch musiał się kręcić, pieniądz krążyć. Niekoniecznie w tej kolejności. Skutkiem ubocznym powyższego był wszechobecne hałas i zamieszanie, które mniej wprawionych lub odwykłych przyprawiały o ból głowy i konfuzję nie gorzej niż podły bimber Łysego Luki z niesławnego na cały port „Albatrosa”.
Pomimo odwyku od miasta, Rita Fahari Lukokian nie pozwoliła, by rozłąką uderzyła jej do głowy. Trzymając ją wysoko, zlokalizowała jedyny stały element portowego kotła, inkarnację drugiej, obok śmierci, pewnej na tym świecie rzeczy. Gmach Urzędu Portowego przywrócił ją rzeczywistości niby cuma statek, pozwolił wznieść się ponad hałas i konfuzję, aby odnaleźć właściwą drogę. Dalej poszło z górki; córka faktora potrafiła niezgorzej orientować się wśród zamieszania, nawet jeśli na ogół wolała być jego sprawczynią. Trzy budynki dalej i za róg, do wąskiej, brukowanej alejki, gdzie pod opatrzonym jej rodowym nazwiskiem szyldem mieściły się drzwi z kołatką w kształcie lwiej głowy — wejście do ojcowskiego biura zarezerwowane dla rodziny i współpracowników. Jednego z nich miała spotkać jeszcze przed wejściem.
Kiedy wlokący się przed nią od samego nabrzeża kolorowy orszak rozproszył się na tyle, by mogła widzieć wnętrze alejki, gdzie wzburzony Kaifas na poły gestami, na poły krzykiem, bezskutecznie próbował wzbudzić jakąkolwiek reakcję w tarasującym mu drzwi z kołatką mężczyźnie w czerwonej przeszywanicy, żelaznym hełmie i napierśniku.
Rita kojarzyła Kaifasa z widzenia i opowieści. Kaifas był Barsańczykiem, człowiekiem w średnim wieku przybyłym do Novigradu z położonej na północ od Zangwebaru a na południe od Nilfgaardu krainy Barsa, gdzie głupi zwyczaj nakazywał dziewczynom strzec cnoty aż do zamążpójścia. Poza byciem Barsańczykiem, Kaifas był także wspólnikiem jej ojca w interesach, a prywatnie druhem i towarzyszem wspólnych podróży. Nie pamiętała, czy był żonaty.
Indyferentnego osobnika w czerwieni nie znała, ale jego uniform pozwalał zidentyfikować go jako Redańczyka, członka nadbrzeżnej straży. Nadbrzeżna straż, w teorii zbrojna załoga redańskich okrętów cumujących na stałe na novigradzkiej redzie, w ostatnich latach coraz częściej zapuszczała w głąb portu w celach innych niż rozrywkowe.
I faktycznie, strażnik nie wyglądał kogoś, kto dobrze się bawił. Bardziej niż argumenty zaaferowanego Barsańczyka interesowała go zawartość własnego nosa, którą poddawał właśnie krytycznej ocenie na wyciągniętym małym palcu prawej dłoni.
Żaden z nich nie zdążył zauważyć Rity. Ona sama była jeszcze zbyt daleko, by usłyszeć słowo z monologu perorującego Kaifasa.
Ilość słów: 0

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław