Tawerna „Pod Kotwicą”

Obrazek

Mewy wrzeszczą, ryby śmierdzą, a cła przyprawiają o zawał importerów. To słynny novigradzki port. Tu siła towarów przybywa i opuszcza miasto drogą morską, surowymi opłatami karmiąc wiecznie nienasycone skarbce. Oraz kieszenie świątobliwych.


Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Dziki Gon » 19 paź 2018, 13:12

Obrazek
Już nie wrócę na morze
Nigdy więcej, o nie!
Wreszcie koniec włóczęgi,
Na pewno to wiem!
— Popularna redańska szanta




Powiedzieć, że „Kotwica” niewiele różni się od innych portowych knajp i spelun Wolnego Miasta to błąd syntaktyczny, gdyż dzierży ona honorowy laur jako najstarsza tawerna Novigradu i to wszystkie pozostałe co najwyżej niewiele różnią się od niej. Stojąca obok Urzędu Portowego wiekowa knajpa to ulubione miejsce wszelkiej maści żeglarzy, którzy po zejściu z pokładu chcieliby dla odmiany pochwiać się na stałym lądzie. Jej skromne progi spełniają wszystkie potrzeby oraz wyobrażenia o idealnej tawernie. Nie brakuje tu ani szant, ani rumu, ani walenia się po mordach przy akompaniamencie tych pierwszych i inspiracji tym drugim. Wnętrze skrzypi od drewna jak stara łajba, a spowijające je opary dymu są tak gęste, że schowałby się w nich „Latający Kovirczyk” z postawionym marsżaglem. Jedna Sedna wie, ilu marynarzy zachodzi tu w przypadających na wieczór godzinach szczytu, ale każdy pije i szczerzy się do dziewek za dwóch. Jeśli ma za co i czym. Zawijają przygnani wiatrami ze wszystkich zakamarków Wielkiego Morza, przywożąc wieści i niestworzone historie. Kto rzyga przez burty i pod stoły, a pływa najwyżej nosem w polewce nie zjedna sobie szacunku bywalców. Będzie najwyżej tolerowany — jak szczur pod pokładem.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Kanel » 11 mar 2019, 23:11

Srania a nie uznania, kurwa jego mać... Gdyby trafił, to można by se gwizdać a tak to chuj. Może jednak lepiej, że tamten się uchylił - biorąc pod uwagę najnowszych uczestników zabawy, kolejny trup wcale by mu nie pomógł. Strażników spodziewał się troszkę później, widać jednak, byli w pobliżu.

Może mógłby uciekać. Kusze mają to do siebie, że trzeba je załadować przed oddaniem strzału. Niemniej... Dziś miał już dość biegania a tym bardziej nie uśmiechało mu się znowu ukrywać. Musiałby się kryć naprawdę długo, bo jego mordy nie sposób zapomnieć. Chuj, najwyżej go powieszą. Za to dzisiaj raczej nie, bo się bronił i tutaj może dziewka by zeznała na jego korzyść. Ten pojedynek jednak, ten którego nie pamiętał... No cóż, tutaj nie mógł być niczego pewny.
Rzucił miecz, rzucił puginał. A ręce podniósł z rozwartymi dłońmi tak na wysokość twarzy. Stał i czekał. Sobie pójdzie z nimi. A... Uprzednio poprosi, żeby w depozyt wzięli jego broń. Czy tam jako dowód...
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Dziki Gon » 15 mar 2019, 1:37

Może mógłby uciekać. Kusze mają to do siebie, że trzeba je załadować. Ludzie, że zdarza im się pudłować, zwłaszcza z odległości. Natomiast Dalius von Barsta — solidne podstawy mniemać, że wyczerpał swój limit farta na dzisiaj, nie tylko uciekając czterem prześladowcom naraz ale ultymatywnie uszczuplając swój pościg o jedną skórę.
Kiedy rzucił miecz i puginał podeszło do niego dwóch strażników. Ten, który zdążył już dobyć kuszy i wziąć go na muszkę oraz drugi, który zbliżył się, by zgarnąć jego broń.
Żadnego oporu? Uciekania? Nawet małej sceny? — podpuszczał kusznik, rozczarowany widać udaremnioną mu przedwcześnie okazją, by sprawdzić się w celowaniu do ruchomego celu. — Eee.
Gdy asystujący mu kompan zabezpieczył oręż i zabrał go ze sobą, strzelec skinął głową, by podeszli bliżej nabrzeża. W kierunku trzech innych, podobnie ubranych mężczyzn oraz czwartego, ubranego nieco lepiej, bo przystrojonego zwisającym mu z szyi ryngrafem na łańcuchu. Ryngraf, jak mógł przekonać się Dalius, przedstawiał białego, a heraldycznie srebrnego orła w czerwonym polu, ukoronowanego złotem i uzbrojeniem z tegoż metalu.
Dowódca, co znać było nie tylko z ryngrafu, ale iście wielkopańskiej pozy, którą przybrał lustrując otoczenie, zmarszczył krzaczaste brwi i wysokie czoło, przenosząc uwagę na pojmanych. Daliusa i tego drugiego, który na niniejszym spotkaniu wyszedł zdecydowanie gorzej. Pozbawiony nie tylko płaszcza, ale i godności, ze ciemniejącą śliwą wzbierającą mu pod okiem, trzymany w pionie przez jednego z umundurowanych mężczyzn.
To wszyscy? — upewnił się u swoich podkomendnych. — Ilu ich było?
Naliczylim trzech. Jeden zbieżał, ale przedtem spieszył w ich kierunku, ani chybi w sukurs. Nie wiemy któremu.
Karny patrol za nieupilnowanie — rzucił mimochodem, odbierając burkliwe „tak jest” od indagowanego podwładnego i stając przed Daliusem, górującym nad nim o głowę. Niechętnie i z pewnymi oporami, ledwie dostrzegalnymi i zwalczonymi, by zachować fason przed swoimi ludźmi.
Wasza godność. To znaczy: jak cię zwą, awanturniku, zaczynający dzień od mieczowej rozprawy z samego rana.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Kanel » 15 mar 2019, 23:37

W odpowiedzi na prowokację wzruszył tylko ramionami. No co miał powiedzieć?... Pewnie najlepiej było właśnie nic nie mówić. Takie typki źle reagują na tłumaczenia a, o dziwo, prawie wszyscy zawsze wylewają z siebie potok słów. Tak jakby nie można cię było uciszyć prostym z kułaka na ryj. No i gada sobie taki i gada, wali wypowiedź, że trzy strony w księdze by zapisać chciał... A Ty słuchasz i słuchasz, słowa zlewają się w ciąg zwany bełkotem, zaczynasz od niewinnego gestu zarzucenia głową i cichego westchnięcia, ale koleżka ewidentnie nie rozumie, więc pakujesz mu pięść w japę, albo w gardło i od razu jest efekt.

- Witold von Barsta. Dawnej z Zielonego Kopca. - Odparł. - A ich było czterech, ja piąty. Tego w karczmie usiekłem. Pytajcie o co wam trzeba, ja zaś udzielę odpowiedzi. I tak nie mam innego wyjścia, a? - Dorzucił, nie chcąc przeciągać sprawy bardziej, niż to konieczne. Mógłby się rzucać, szarpać, ale skoro już zdał broń i oddał się w ręce stróżów prawa...
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Dziki Gon » 17 mar 2019, 16:58

Stopniowo gęstniejąca ciżba na nabrzeżu przyglądała się ciekawie zatrzymaniu dwóch mężczyzn, czasem przystając na moment, by popatrzeć, ale nigdy nie zatrzymując na dłużej i pokornie odwracając głowy, gdy któryś z umundurowanych spojrzał w ich kierunku. Raz jeden tylko, któryś z czerwono-białych musiał zainterweniować, gdy jakiś dowcipniś zagwizdał i rzucił w ich kierunku coś o starych kurwach. Dalius nie usłyszał co dokładnie.
Dowódca nakazał zabrać niedawnego napastnika, tego ze sztyletem, który gonił Bladego jak najdłużej, nieco dalej, na trap pobliskiego statku o zwiniętych żaglach w barwach zbieżnych z ubiorem ludzi, którzy właśnie go zatrzymali.
Nie masz — potwierdził, wracając do Daliusa, gdy polecenie zostało wykonane. Mężczyzna, niewiele starszy od niego, potarł oparzelinę szpecącą mu lewy policzek, zastanawiając się od czego zacząć. Gladiator mógł przypuszczać, że nie od bicia, gdyż jego dotychczasowa dobrowolna kooperacja zapewniła mu, przynajmniej na jakiś czas, lepsze traktowanie ze strony mundurowych.
Na początek wystarczy mi wiedzieć o co poszło i w której karczmie się zaczęło. — Dowódca postawił na konkret, samemu widocznie też nie chcąc niepotrzebnie przedłużać.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Kanel » 17 mar 2019, 18:11

- No cóż... - Zaczął. - Poszło o to, że się kolega mści za znajomka. Znajomek przegrał ze mną pojedynek. Ze skutkiem śmiertelnym, warto dodać. Tak to czasem już w walce bywa. Więc jak zaszedłem do karczmy, to oni tutaj siedzieli i czekali na mnie. Dwóch zaszło od boku, jeden z tyłu a ten koleżka zakatrupionego zaczął, jak to typowy zjeb, pierdolić od rzeczy i zgrywał sobie cwaniaka. Temu z tyłu jebnąłem kuflem w twarz i poprawiłem łokciem. Na cwaniaka rzuciłem stół. - Spojrzał na dowódcę. - I dałem w długą, dobywając broni. Jeden na mnie wpadł, ale to on upadł a nie ja. Prawie wyłupiłem mu za to oko. Ktoś mnie pociągnął do tyłu, uciekłem, zakatrupiłem tego, co na mnie wpadł i wybiegłem z karczmy, aby podjąć bardziej równą walkę. Pytania o szczegóły? - Wyjaśnił więcej, bo i tak by musiało do tego dojść. Nie chciał, naprawdę nadal nie chciał przedłużać.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Dziki Gon » 21 mar 2019, 0:01

Człowiek z ryngrafem wysłuchał wyjaśnień, a z każdym szczegółem twarz jego odmieniała się coraz bardziej, by finalnie stać się taką, po której nawet Dalius był w stanie się domyślić, że raczej nie pykło i nie żyli długo i szczęśliwie.
Była to twarz człowieka, który przestał słuchać w połowie zeznań.
Kolejny apasz — skrzywił się z mieszaniną rezygnacji i niesmaku, odwracając od von Barsty, by skinąć gestem swoim podkomendnym, wydając im stosowną dyspozycję. — Pod pokład go!
Natychmiast poczuł ujmujące go pod boki krzepkie chwyty mundurowych oraz coś ostrego, ledwie zaznaczającego swoją obecność poniżej jego prawej łopatki.
Zachodź żwawo, prosto przed siebie, bratku — pouczył go facet prowadzący z lewej, kierujący go na zacumowany najbliżej statek, w ślady jego odprowadzonego tam wcześniej napastnika.
Będzie okazja na wywczas przed kolejnymi szczegółami, skoro tak męczy waćpana ich udzielanie.
Ktoś krzyknął, ktoś zagwizdał. Reszta czerwono-białych rozproszyła się po nabrzeżu, a wszędzie tam, gdzie się zjawiali, tutejsza ludność zdawała się zapadać pod ziemię. Dziwki pierzchały jak spłoszone sarny, drobni handlarze zwijali kramy, a tragarze i marynarze — spieszyli gdzieś, zajęci jak jeszcze nigdy w życiu. Wiatr od basenu przywiał zapach smoły i śniętej ryby, a będący świadkiem bieżących wydarzeń Dalius miał jeszcze kilka chwil na stałym lądzie, by docenić mądrość starego przysłowia o deszczu i rynnie.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Kanel » 21 mar 2019, 1:47

- Męczy. - Rzucił, podejmując marsz. - Nie. Ot, chcę to szybko załatwić. Jak chcecie, to możecie pytać nawet teraz. Wolność, albo stryczek, oby bez zbędnych ceregieli i więziennego humoru. - Naprawdę, jak kolejny chuj pokroju Nogojeba podejdzie do celi i zacznie sobie żartować albo spróbuje prowadzić swoją prze-chuj inteligentną konwersację, to mu włoży deskę pokładową w odbyt, albo z bezsilności sam się rzuci na ścianę, byleby tylko ukręcić se łeb i tego nie słuchać.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Dziki Gon » 23 mar 2019, 0:48

Stul ryja — doradził mu jeden z jego eskorty, podstawiając mu haka, gdy zeszli z trapu na bujający pokład. Blady z trudem zachował równowagę, a świeży ból w plecach przypomniał o sobie dokuczliwie, przeszywając go od żeber, aż po sam tyłek.
Z bliska okręt wydawał się być dużo większy. Pękaty i o wysokich burtach, zwieńczony przy dziobie i rufie zębatymi kasztelami, na których czuwała zbrojna obstawa. A także potężna machina o sztywnych, naciąganych ramionach mogąca być wyłącznie balistą.
Obserwowani przez milczący szereg ustawionych wzdłuż bakburty żołnierzy, zbliżali się do jednego z kaszteli przy wtórze desek skrzypiących pod ich ciężarem, podobnie jak nieheblowane stopnie wąskiej zejściówki, którą zeszli w przesyconą dusznym smrodem ciemność podpokładu. Stamtąd ciasnym przejściem prosto przed siebie, starając się nie zahaczać głową o strop, o czym nie raczono go uprzedzić.
Zapach moczu i zgniłej słomy rozpoznał już z daleka. Nie musiał nawet słyszeć metalicznego skrzypienia, które nastąpiło wkrótce potem, by zorientować się, że ma przed sobą żelazną klatkę, z rodzaju tych, w których przewożono zwierzęta lub niewolników. Pomimo panujących pod pokładem ciemności, orientował się, że ma do czynienia z zaadaptowaną ładownią, i że podobnych konstrukcji znajduje się tu więcej, choć wątpliwe, by warunki pozwoliły zmieścić ich tu więcej niż pięć. Obok tej otwartej i przeznaczonej dla niego, widział kolejną, krata w kratę sąsiadującą z jego własną. Trudno było mu powiedzieć, czy dostrzegł w środku jakiekolwiek ruch, gdy na chwilę obecną jedynym źródłem światła był zastawiony skrzyniami bulaj nieopodal.
Rozgość się — ponagliła go jego asysta, uchylając mu drzwi do wyściełanego słomą i trocinami więzienia, w którym jedynym przedmiotem było wiadro.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Kanel » 23 mar 2019, 1:17

Natura nakazywała walczyć. Rozsądek doradzał coś zgoła odmiennego. Ciekawość pytała: co dalej? Na chwilę obecną wychodziło, że w sumie nic specjalnego. Typowy więzienny humor nieśmiało wynurzał się zza winkla, aby niebawem zapewne przerodzić się w pytanie "jak tam nowe lokum" czy coś takiego. Naprawdę bardzo, bardzo żałował, że nie będzie mógł pytającemu obić mordy i nerek, ale stopniowo jego trudny charakter musiał się z tym pogodzić, przynajmniej jeśli nie chciał skończyć na deskach, półprzytomny a w kałuży własnego moczu, obijany okutymi lub owijanymi rzemieniami pałkami.
- Niebrzydko. - Rzucił, wchodząc do celi. Usiadł sobie w rogu i czekał. Na co? Chuj wie... Może niebawem pojawi się tutaj Brukner i go wykaraska. Może przyjdą go zabrać na wieszanie, albo zechcą bawić się w przesłuchania. A być może spomiędzy chmur nagle spierdoli się smok, cholera wie, dlaczego... Może ów smok spali z nim te krypę, połowę portu a potem w locie jebnie kupsko, które zabije Nogojewa, gdziekolwiek kutas teraz jest.
Siedział. Czekał. Patrzył w ścianę. Albo się wysrał, jeśli musiał. Czy tam przespał... Ale lepiej z dala od wiadra, bo trochę buja.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Dziki Gon » 26 mar 2019, 14:23

Dalius czekał. Łajba bujała, deski trzeszczały, a klatka śmierdziała. Bok i żebra dały o sobie znać kłującym protestem towarzyszącym próbie przybrania pozycji siedzącej. Świeża rana uda, jak gdyby zachęcona towarzystwem nowej boleści, również postanowiła o sobie przypomnieć, rwąc do pary tępo i pulsująco.
Nawet gdy wzrok przyzwyczaił się do ciemności, trudno było rozeznać się wokół. Nie ułatwiały tego grube kraty więzienia, nie pomagały zalegające wkoło graty. Pośród braku światła oblekające się w rozmaite, igrające z wyobraźnią kształty.
Zaokrąglona ściana, burta, do której przylegała jego klatka była czarna, przesiąknięta wonią soli i butwiejącego drewna. Słyszał dobiegające zza niej wrzaski mew i płynącą z pokładu musztrę. Miarowe dźwięki werbla towarzyszące kołysaniu się okrętu i zasypianiu.
Gwałtowne wychylenie łajby wyrwało go z niebytu i posłało go pod same kraty jego więzienia dzielące go od burty. Wyściełająca podłogę słoma posypała się na niego, a puste wiadro potoczyło po deskach podłogi, gdy te ostatnie zrobiły się na moment strome. Statek trząsł się i drgał. Składowane w ładowni pakunki i skrzynie przewracały się lub sunęły w kierunku burty, zmiatając i przewracając na swej drodze mniejsze sprzęty, tłukąc je w drzazgi lub szklaną kaszę. Deszcz ceramicznych odłamków i wiosło w liczbie sztuk jeden wpadło do jego klatki, omal nie wybijając mu przy tym oka. Czerwone światło wpadające przez odsłonięty bulaj po przeciwnej stronie zdradzało wieczór lub pożar, pozwalając się rozeznać się lepiej w panującym pod pokładem zamieszaniu. Rozwijające się zawoje lin, sypiące wkoło drzazgi i taniec przesuwanych ciążeniem pakunków. Klatkę po drugiej stronie podpokładu naprzeciw jego własnej, na której kratach zawisnął zarośnięty i chudy człowiek, desperackim szarpaniem usiłujący otworzyć drzwi od swojego więzienia. Jego sąsiad, broczący krwią, bezwładny i nieruchomy, podczas gdy wszystko wokół zdawało się tańczyć i podskakiwać.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Kanel » 26 mar 2019, 23:39

- Co jest, kurwa... - Mruknął pod nosem, próbując rozeznać się w nowym położeniu i sytuacji. Czyżby ich jednostkę właśnie ktoś taranował? W porcie, kurwa?... Ale nie, no przecież zobaczyłby drugi statek, a przynajmniej tą jego część, która wdupczyłaby się do wewnątrz.

Podniósł się na nogi, złapał ściany bądź krat i powoli wstał, sprawdzając, czy jest może względnie cały. Rozejrzał się... To musiał być jakiś wybuch? Akcja dywersyjna? Ktoś by się tak dla niego kłopotał? No cóż, jeśli to był wybuch i oranż wpadający przez bulaj oznaczał pożar, to zdecydowanie lepiej byłoby sprawdzić, czy można się stąd jakoś ewakuować. Powoli ruszył do wejścia/ wyjścia z celi, aby sprawdzić, czy pierdolnięcie, czegoś nie poluzowało.
A może jednak warto było zostać?... Może to tylko chwilowe zamieszanie i na gorze zaskoczyłby go kusznik.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Dziki Gon » 03 kwie 2019, 20:22

Podniósł się z podłogi, siejąc wokół rozrzuconą słomą i drzazgami. Dwa razy, do skutku, gdy kolejne wybicie zmusiło go do ponownego klapnięcia na tyłek. Przytrzymując się krat, mógł wspiąć się pod samo wejście, które ustąpiło przy pierwszej próbie, po ledwie pchnięciu, otwierając się na zewnątrz.
Nigdzie pod pokładem nie dostrzegał śladów ognia ani dymu. Łajba przechyliła się ponownie, zakolebała niby łupina orzecha, tym razem dostatecznie mocno, by przez bulaj na burcie za jego plecami znajdujący się w pewnej odległości po lewej od jego klatki do środka wlało się nieco skotłowanej morskiej wody. Siedzący w celi naprzeciw człowiek zareagował na to nieco bardziej niż szmaciana kukła, samym poruszeniem oczu. Wyciągnięte między krzyżującymi się prętami klatki ręce, zwisały mu swobodnie na zewnątrz więzienia, powstrzymując go przed lataniem po celi ilekroć okręt zaczynał tańczyć.
Nie byli sami pod pokładem. Nie licząc ich dwóch, trupa z celi obok i ewentualnego lokatora czwartej klatki, jak dotąd nieujawnionego, był tu ktoś jeszcze. Zapowiadał go odległy ruch i towarzysząca mu zmiana światła dobiegła go od wąskiego przesmyku, który pokonywał tu z obstawą, zaraz po zejściu schodami z wyższego pokładu. Ktoś zamierzał tu zejść.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Kanel » 03 kwie 2019, 23:35

I co robić? Mógłby czekać tutaj i zobaczyć, kto to przylezie - czy to po niego "wysłali", czy po kogoś innego. Mógłby poszukać improwizowanej broni, choć w takich warunkach i z ludźmi, którzy pokonali - bo zakładał, że pokonali - strażników wcale walczyć nie chciał. Mógł też położyć się i udawać, że stracił przytomność - chuj, może nie zabiją.
Nadal miał dość kombinowania. Więc po prostu ruszył w kierunku dźwięku na tyle, na ile tutaj można było się poruszać. W końcu, czy będzie czekał, czy też sam pójdzie, na jedno chyba wychodziło.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Dziki Gon » 14 kwie 2019, 14:41

Przestępując nad kilkoma połamanymi klepkami rozsypanymi w wygiętej żelaznej obręczy, podążył powoli w kierunku zdradzających obecność sygnałów, wśród których nie uświadczył jednak dźwięku. Musiał iść powoli i ostrożnie, przytrzymując się ścian, na wypadek kolejnych poruszeń okrętu. Szło mu ślamazarnie, jakby brodził w smole, choć dostatecznie stabilnie, by już w następnej chwili stanąć twarzą w twarz z przeciskającym się tu wąskim korytarzem półelfem. Jakby znajomym.
Wnioskując po złej twarzy o ostrych rysach, która nagle przybrała jeszcze gorszy wyraz oraz po błysku towarzyszącym dobywanemu właśnie nożowi, Dalius również został rozpoznany.
Obydwaj mężczyźni stali w wąskim przesmyku o drewnianych ścianach, na tyle wąskim, że gdyby zwęzić go jeszcze o połowę, zacząłby uwierać w biodrach. Od siebie nawzajem dzieliła ich odległość nieco równa półtorakrotnej długości wyciągniętego ramienia Daliusa. Za plecami metysa znajdowały się schody wiodące na wyższy pokład, za plecami gladiatora — przytulny i zagracony kurort, z którego udało mu się właśnie wypełznąć.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Kanel » 14 kwie 2019, 21:15

Mógł sobie wziąć jakąś prowizoryczną broń, gdyby tylko o tym pomyślał... Ale tak po prawdzie, miał dość myślenia na dziś. Jeśli to oznacza kompletną chujnię, trudno, chuj z tym. Zresztą, wcale nie miał ochoty wracać, bujać się znowu i, najpewniej, turlać z elfem po pokładzie. Pies w dupę je... I tak dalej.
Spojrzał na elfa. Westchnął, strzelił z karku. - Nie za darmo, jebana pizdo. - Oznajmił, o ile zdążył. Potem walka, jaka by nie było, wa jego mać w pupsko z kabana strzelane. Rozstawiony tak, że przodowała lewa noga a dłonie znajdowały się na wysokości pasa, czekał. O ile nie zarąbali mu kolczugi i pikowańca, to dobrze, a jeśli jednak mu zabrali, to gorzej. Gotowy był jednak na to, że dziś go dopadną, tak czy siak. Bez porządnej broni, zapewne z niejednym wrogiem na pokładzie, z deczka już poobijany.
Jeśli elf się nie ruszył, on się ruszył - powoli, krokiem dostawnym, ale tak, by obie nogi nigdy nie znalazły się za blisko siebie. Dalko nie miał. Oczywiście to wszystko, o ile tylko bujająca się łódź pozwoliła. W innym wypadku po prostu pewnie będą obijać się o ściany.
Ilość słów: 0

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław