Burdel-speluna „Albatros”

Obrazek

Mewy wrzeszczą, ryby śmierdzą, a cła przyprawiają o zawał importerów. To słynny novigradzki port. Tu siła towarów przybywa i opuszcza miasto drogą morską, surowymi opłatami karmiąc wiecznie nienasycone skarbce. Oraz kieszenie świątobliwych.


Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Burdel-speluna „Albatros”

Post autor: Dziki Gon » 25 lis 2018, 17:56

Obrazek Jednym z bardziej złośliwych żartów, jaki Novigradczyk może spłatać przyjezdnemu, jest polecić mu „Albatrosa” jako dobrą oberżę. Ci, którzy mieli pecha uwierzyć i paść jego ofiarą zwykli później omijać port szerokim łukiem. Stojąca na skraju rybnego targu dwupiętrowa rudera przypomina okolicy o swoim istnieniu regularnie odbywającymi się tam breweriami. Powietrze wnętrza zdaje składać się z zapachu potu, wódki i śledzia. Wysłużone kurwy włóczą się między poznaczonymi bliznami i tatuażami zakapiorami, obojętne na klapsy i uszczypnięcia, łase choćby na łyk ohydnej wódki serwowanej tu obok kwaśnego piwa. Znalezienie niekolebiącego się mebla albo nielepiącego od brudu blatu śmiało należałoby zgłosić Kolegium Elektorów jako potwierdzony cud.
Ilość słów: 0

Xavier
Awatar użytkownika
Posty: 9
Rejestracja: 23 kwie 2019, 6:18
Miano: Rzeźnik Xavier
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Burdel-speluna „Albatros”

Post autor: Xavier » 14 lut 2020, 16:06

Gdy nastał wieczór, Xavier pojawił się w przybytku. Miejsce jak każde inne, nie robiło na nim wrażenia, ot kolejna śmierdząca speluna. Widział już takich sporo i wiedział, czego spodziewać się wewnątrz. Oczywiście nie był na tyle głupi, aby korzystać z usług miejscowych "dam". Nie miał zamiaru łapać syfilisa, czy innych pej. Salę przemierzał ze spokojem, a gdy ktoś go popchnął kierował wobec tej osoby groźne spojrzenie. Był jak żywa przynęta, niech zaczną stresować się jego obecnością, nich przyjdą. Chętnie się z nimi zabawi i zamanifestuje swoją obecność w mieście. Tak, czy inaczej na razie usiadł w kącie i czekał na siwego, albo innego osobnika, z którym miał się spotkać. Oczywiście miał przy sobie monetę.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Burdel-speluna „Albatros”

Post autor: Dziki Gon » 16 lut 2020, 23:16

Impreza trwała w najlepsze.
Dwóch wciętych wilków morskich w poszarpanych koszulach bębniło ochoczo w struny, zachrypniętymi głosami wyśpiewując słowa zapomnianych szant. Dwie kurwy siedzące na ich kolanach szczerzyły się i poklaskiwały wcale nie do rytmu, zagłuszone zaraz przez koleżanki, które wybuchły salwą śmiechu, kiedy jedna z nich spadła ze stołu i rozbiła łuk brwiowy. Na leżącą, wpół przytomną dziewkę, o twarzy przypominającej teraz przekrój buraka, legł gruby opój. Korzystając z okazji, puścił wodze dłoniom i jął bełkotać poszkodowanej słodkie słówka. Niedługo później ktoś na nich zwymiotował.
Hejże hej! — ryknął pijany marynarz z drugiego końca sali, uderzając kułakiem w blat stołu i wylewając zawartość kufla na twarz towarzysza siedzącego naprzeciw. Tamten przetarł oczy czarnymi pazurami, podniósł się groźnie, lecz w tej samej chwili zastygł, a potem ryknął śmiechem, a wtórował mu zarówno jego kompan, jak i kilka osób wokół, które dołączyły się bez większego powodu.
Śmierdziało tu jak w gorzelni, w której brudny zakapior zapalił i zesrał się na środek.
Kto mnie wychędoży?! — zawołała pijana gamratka, o trzech zębach i włosach w tak opłakanym stanie, że nawet w cieniu prześwitywał jej blady skalp. Miała może ze dwadzieścia wiosen. — Grosza daj, dupy dam! — wołała, bez skrępowania podnosząc filcową spódnicę, w odpowiedzi na co niektórzy wiwatowali, polewając łby wódką, a inni parskali, zdołani zostać obrzydzonymi. Jeden z ochotników porwał ją, łapiąc wpół i wyszedł na zewnątrz.
Do Xaviera dosiadł się mężczyzna, który nie miał na sobie niczego poza parą podartych pantalonów. Zamaszystym ruchem postawił na ławie kubek z gorzałą, która rozlała się po części po i tak już wilgotnym drewnie, ściekając również na spodnie Rzeźnika.
Za moją starą, kurwę, nieboszczkę — powiedział, chybocząc się niebezpiecznie, podniósłszy swoje własne naczynie do toastu. Tors przybysza zdobiły koślawe, w większości już starte, tatuaże. — Niech suce ziemia lekka będzie.
Ilość słów: 0

Xavier
Awatar użytkownika
Posty: 9
Rejestracja: 23 kwie 2019, 6:18
Miano: Rzeźnik Xavier
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Burdel-speluna „Albatros”

Post autor: Xavier » 06 mar 2020, 12:09

Syf (dwukrotnie dosłowny), smród i gorzała - trzeba przyznać, że Xavier wybierał takie miejsca często, ale rzadko zamawiał w nich panienki. Obserwując imprezę i siedząc tam, nikomu nie wadząc miał zamiar pozostać niewidzialny do czasu, aż nie zgłosi się po niego odpowiednia osoba. Nie reagował na zachowania kurew, pijaków i całej ludzkiej menażerii, nie chciał wchodzić w ich szczęśliwy patologiczny świat. Najchętniej wybrałby się do mniej uczęszczanej knajpy i machną sobie fisstechu od barmana. Na razie jednak musiał być tu, w tej kurewskiej budzie.
Gdy dosiadł się do niego jeden z tych lumpów, Xavier poczuł nagłą i nieodpartą potrzebę, aby wyciągnąć nóż i wbić mu go w szyję. Tak zwyczajnie, bez motywu, czy celu. Byle zabić, byle krew się lała. Nie, to było nierozsądne, nie wyszedłby stąd żywy.
- Niech kurwa gnije - odparł zaczepnie i od niechcenia. No dalej, nich zacznie się bójka, niech błyśnie nóż. Skoro nie zjawiła się tu osoba, z którą miał się spotkać, to choć umili sobie wieczór rozdeptaniem jakiegoś menta.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Burdel-speluna „Albatros”

Post autor: Dziki Gon » 08 mar 2020, 22:49

A niech gnije ladacznica — zawtórował nieznajomy. — Kiep jej zgnił, gdy od koleżki, skurwysyna, syfa złapała! — zaśmiał się, świszcząc jak przekuty pęcherz. Mężczyzna wstał, zatańczył sam ze sobą i wpadł na filar, od którego odbił się i upadł gdzieś między ławy. Wyłowił go, pojawiający się znikąd, drab bez ucha, wielki jak żaglowiec i ze stoickim spokojem wykopał na zewnątrz. Czynność powtórzył na innych delikwentach, których napotkał w podobnym stanie. Opór był zbędny, ale i tak nikt go nie stawiał. Wkrótce, Xavier miał okazję zaobserwować jak przybytek się nieco oczyszcza, bo wraz ze zwłokami, wyleciało dwóch marynarzy dotąd grających w karcianego „Ptysia” i w rezultacie bez dwóch palców, oraz kilka kurewek, niezdatnych już do konsumpcji.
Oburzył się dopiero wąsaty oprych, z podgoloną głową i tatuażem skorpiona na wierzchu lewej ręki.
Luka, a co to wywalanie moich koleżków? Przecie niczego nie zawinili.
Nie będę po łajzach znowu rzygów sprzątał. I tak już mieli kiesy puste, a trzeźwieć mogą w rynsztoku. Popatrz jeno ile juchy ulali. Znowuż, kurwa, przyjdzie pół dnia wietrzyć. Do cipy taki interes. — Łysy Luka ze złością kopnął przewrócony taboret na swojej drodze i jego wściekły wzrok zatrzymał się nagle na Xavierze. — A ty coś za jeden? Lampić się przyszedłeś, czy coś ci polać, bo niech mnie piekło pochłonie, jak będę musiał się jeszcze chylać nad jakimś niezdecydowanym skurwysynem.
Ilość słów: 0

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław