Kanały

Obrazek

Z rozkazu hierarchów wszystkie burdele, getta i inne bezeceństwa zostały oznakowane czerwonymi lampionami w oknach. Po zmroku ich blask rozświetla dzielnicę pożarową łuną, wabiąc wszystkich spragnionych tanich rozrywek i łatwego łupu.


Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Kanały

Post autor: Dziki Gon » 25 lis 2018, 17:46

Obrazek Nie od razu Novigrad zbudowano. Nie od razu doczekał się też kanałów pod każdą dzielnicą. Poszerzenie dawnego elfiego akweduktu wraz z podłączeniem go do fosy i pól irygacyjnych ciągnęło się jak nabożeństwo w Dzień Wielkiej Świątyni i niejeden specjalny podatek został powołany w tej intencji. Nie były to jednak pieniądze wyrzucone w błoto. Od czasu ukończenia inwestycji, przestało ono zalegać na ulicach, trafiając za mury. Same kanały to istny podmiejski labirynt identycznych korytarzy wypełnionych cuchnącą, szlamowatą breją. Nikt poza szczurami i chorobami nie zapuszcza się tu dobrowolnie, z wyłączeniem miejskich rurmistrzów udrażniających wyloty ścieków i baczących, by nic, co tu trafiło, nie znalazło drogi z powrotem na powierzchnię. Główny właz kanałów znajduje się na Placu Ludów, w przerobionej nań nieczynnej studni.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Kanały

Post autor: Dziki Gon » 14 gru 2021, 22:14

Dobra. — Ciradeyll zatrzymała się na granicy światła i odwróciła do towarzystwa, zabierając za odpalanie pochodni. — Będziemy szli dwójkami. Ja i Blodwen na przedzie, potem Dalahast i Jokka, potem wy — spojrzała na krasnoludy, po czym jej wzrok przeskoczył na Nymma i Sorenna — a na końcu wasza dwójka. Chodniki są mokre i śliskie, uważajcie gdzie stawiacie szkity, nie właźcie sobie na garby, ale trzymajcie się w miarę blisko. Jakieś pytania? Nie? Świetnie. Idziemy.
Nie dając żadnemu ze zgromadzonych czasu na jakikolwiek namysł czy reakcję, Ciradeyll odwróciła się na pięcie i zanurkowała w cuchnącą, fosforyzującą tu i ówdzie ciemność, a jej banda razem z nią, niby przedłużenie ciała tudzież jeden zgodny organizm. Krasnoludy zaburczały coś, mieląc w ustach głoski twarde i sypkie jak rumowisko skalne, ale nie chcąc pozostać w tyle, co rychlej ruszyli w ślad za przewodniczką, trzymając się w parach i zachowując zalecany przez metyskę dystans.
A d'yaebl aep arse! — zaklął Nymm, klepiąc się w panice po kieszeniach. — Gdzie to jest, do stu powiązanych w pęczki kurew?! Bloede...! Nie...! BLOEDE ARSE! — Półelf wszedł na wysokie, choć szeptane zduszonym falsetem rejestry, jakby zaraz miał się rozpłakać i spojrzał bezradnie za oddalającym się światłem pochodni.
Masz coś do rozpalenia? — zapytał Sorenna z rozpaczliwą nadzieją w głosie i oczach.
Ilość słów: 0

Sorenn
Awatar użytkownika
Posty: 35
Rejestracja: 02 wrz 2021, 13:54
Miano: Sorenn
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci

Re: Kanały

Post autor: Sorenn » 15 gru 2021, 22:10

Wchodzili więc do kanałów, miejsca gdzie nikt nie zapuszczał się o ile naprawdę nie musiał. Czy Sorenn musiał? – było to kwestią dyskusyjną, bo przecież trudno było też powiedzieć, że chciał. O ile jednak zupełnie kanały nie były w jego guście, to jednak dostrzegał jak bardzo jego grupa zdeterminowana była by przystosować się i zająć tereny, które pozornie tylko odstraszały. Zdeterminowani i pogardzani nieludzie musieli znaleźć sobie niszę, zupełnie jak szczury.
Chlupot, kapanie i przelewanie się ścieku, mlaski, plaski oraz inne podobne temu dźwięki towarzyszyły zejściu do kanałów. Nie była to najprzyjemniejsza melodia, pomijając doznania zapachowe. Trudno byłoby zagrać zachwycającą pieśń mającą przedstawić tę wyprawę, chłopak mógł więc tylko beznamiętnie oddać się wędrówce. Z obojętnością wysłuchał zaleceń Ciradeyll, chociaż z pewnym niepokojem przyjął fakt, że będzie zamykać pochód.
— Czy na końcu nie powinien iść ktoś, hmmm… bardziej godny zaufania? – zapytał sam siebie, oczywiście poddając w wątpliwość swoje umiejętności. Zaraz jednak ze zdezorientowaniem wsłuchiwał się w pianie Nymma. Może nawet pomyślałby kiedyś o zrobieniu z półelfa śpiewaka?
— No tak, druga już dziś osoba prosi mnie o ogień… – wzruszył bezradnie ramionami w odpowiedzi. Jedyne co w tej sytuacji mu przychodziło do głowy to zagranie tej pogrzebowej melodii Wiecznego Ognia, która ostatnio pozwoliła rozbudzić płomień dla Loreny i jej kumpli. W żadnym wypadku nie wyobrażał sobie jednak, by jego gra na flecie tu i teraz spotkała się z ciepłym przyjęciem ekipy, niezależnie od tego jak wiele ognia udałoby się dzięki temu wzbudzić.
Z drugiej strony… serce zabiło mu mocniej.
— Co jeżeli okazałoby się, że potrafię to powtórzyć? Przecież pamiętam doskonale jak ta muzyka brzmiała mi w duszy i jak grzała… – przygryzł wargę, po czym włożył pochodnię w ręce Nymma i wyszukał flet w zakamarkach ubrania. Liczył, że skoro idą na końcu, a sam marsz wywołuje pewien chlupot, to może jego gra nie wzbudzi od razu zainteresowania i oczywistej niechęci całej drużyny. Przez moment postarał się wzbudzić w sobie to samo uczucie, które kierowało nim, gdy podpalał stos pożegnalny szczura i cichuteńko zagrał na flecie tę samą melodię co wtedy, skupiając się tym razem na pochodni. Postanowił zagrać ledwie kilka, może kilkanaście dźwięków, by sprawdzić co się stanie i w przypadku porażki, szybko udać głupka.
W tej sytuacji wyglądało na to, że koniec pochodu będzie musiał ginąć w mroku, przynajmniej do czasu, gdy ktoś inny tego nie zauważy i nie przyjdzie z pomocą niedorajdom…
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Kanały

Post autor: Dziki Gon » 22 gru 2021, 10:38

Nymm jęknął, mieląc w ustach przekleństwa. Rozkołysany krąg światła pochodni oddalał się z każdym uderzeniem serca. Centrum drugiego, tego statycznego, na brzegu którego się znajdowali, tkwiło na ścianie jakieś pięć sążni za nimi.
Czyś ty, kurwa, ocipiał?! — Metys ścisnął w dłoni żagiew, którą Sorenn mu przekazał i z niedowierzaniem gapił się, wytrzeszczając w ćmie oczy, jak niemowa wyciąga zza pazuchy flet. Nabrał powietrza, by powiedzieć coś jeszcze, ale zaraz zrezygnował i szarpnął się w kierunku, z którego przyszli, woląc najwidoczniej straty czasowe od wizerunkowych, które niechybnie stałyby się ich udziałem, gdyby zdecydowali się gonić za pochodem i prosić o ogień.
Wtem stanął jak wryty.
Co do kurwy… — sapnął i cofnął się gwałtownie, zapominając, że to on dzierży płonącą jasnym płomieniem pochodnię. — Jak… Skąd… Sorenn?
Elf wygrywał cichutką, żałobną melodię. Jego umysł był skupiony, zmysły stępiały lekko. Nie czuł już chłodu, nie czuł smrodu kanałów ani ostrego zapachu nasączonej smołą głowni z gałganów. W zwierciadle wyobraźni widział, jak w sercu tej ostatniej powstaje iskra, jak wypala pomarańczowymi jęzorami swoją drogę na zewnątrz i jak bucha jasnością niby gorejący kwiat.
Tak. Otuliła go światłość. Widział tańczący ogień. Ale… Nie widział twarzy Nymma. Ani jej, ani szczegółów otoczenia. Był tylko płomień — czysty, gładki, niekopcący. Dziwny.
Bloede… Gdzie… Co się dzieje, do kurwy?! Sorenn!
Żagiew upadła na posadzkę, co w żaden sposób nie wpłynęło na jakość czy „rytmikę” płomienia. Dłonie metysa niezdarnie namacały ramię grajka, ale nogi pośliznęły się na czymś. W jednej chwili elf poczuł szarpnięcie za oberwany rękaw i usłyszał połkniętą do połowy „kurwę”, a potem uderzenie, szurnięcie i plusk.
Ilość słów: 0

Sorenn
Awatar użytkownika
Posty: 35
Rejestracja: 02 wrz 2021, 13:54
Miano: Sorenn
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci

Re: Kanały

Post autor: Sorenn » 02 sty 2022, 14:52

Pomysł wydawał się zdecydowanie nierzeczywisty, ale cóż ryzykował? Że się z niego jeszcze pośmieją? Albo że pobiją? Nie była to pierwszyzna, niespecjalnie się takimi sprawami przejmował. Widział to zdenerwowanie jakie jego decyzja musiała wywołać w Nymmie i wiedział doskonale, że nie tego się spodziewał jego kolega.
— Nie stękaj, tylko patrz! – pomyślał sobie na całe te niechętne postękiwania metysa. Chociaż nie były przyjazne, to dzięki nim co nieco orientował się w tym co dzieje się dookoła niego, gdy sam odpłynął już w świat swojej muzyki. Zręcznymi ruchami palców i tchnieniem z pełnych emocji płuc przywołał w sobie melodię, która ostatnio doprowadziła do rozpalenia płomienia.
I ogień pojawił się, ale tym razem Sorenn zdecydowanie bardziej stracił kontakt z tym co rzeczywiste lub po prostu rzeczywistym stało się coś zupełnie innego. Jego celem, tak jak ostatnio, było wywołanie ognia w kawałku materiału, w tym przypadku w pochodni. Tymczasem jednak płomień zalał go dookoła, tak jakby wszystko inne znikło - wraz z ponurym otoczeniem kanałów. Na ile pochłonęła go moc muzyki - nie zdołał zrozumieć, ale z pewnością nie teki był zamierzony efekt. Nie oznaczało to bynajmniej, że zamierzał się cofnąć - grałby więc usilnie dalej, eksplorując płomienną jasność, którą udało mu się wykrzesać, gdyby nie okrzyki Nymma. W chwilę później kolega wydawał się już tracić równowagę, co pociągnęło za sobą też Sorenna, brutalnie wyciągając z cudownego snu. Zrobił minę pełną zawodu i przestał grać, zniesmaczony i rozczarowany tym, że mu przeszkodzono. Widział jeszcze płomień pochodni, ale nie zdziwiłby się, gdyby miał za chwilę zniknąć. Oczekiwał też, że wrócą za chwilę jego pozostałe zmysły, otępiałe przez muzyczne uniesienie. W każdym razie starał się wymacać Nymma i ewentualnie pomóc mu wstać, o ile ten upadek i jego samego nie pogrążyłby w ściekowej brei.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Kanały

Post autor: Dziki Gon » 03 sty 2022, 21:48

Nie musiał wymacywać towarzysza, widział go. A przynajmniej jego szaro-burą, zmiękczoną na krawędziach wersję w równie rozmytym, monochromatycznym otoczeniu. Gdy zgasł efemeryczny płomień, dotarło to do elfa wraz z powracającą ostrością zmysłów. Widział dość dobrze, by poruszać się bez światła pochodni. Nawet w ciemnościach, które zapadły właśnie za sprawą dogasającej żagwi przy wejściu.
Nymm siedział w niecce wypełnionej szlamem, którego cuch, naruszony nieproszonym gościem, rozszedł się duszącą chmurą. Metys podparł się na rękach i z obrzydliwym mlaśnięciem odbił od pochyłego dna ścieku. Gnojowica sięgała mu aż po łydki. Złapał wyciągniętą dłoń Sorenna bez żenady, a może nawet z lubością, pozostawiając nań sporą porcję wyciskającej łzy z oczu brei. Po chwili zmagań ze stromą i śliską ścianą koryta, wygramolił się na brzeg.
Zgubiłeś coś — sapnął, wciskając grajkowi w pierś zafajdany rękaw jego tuniki, po czym wyprostował się i z całej mocy kopnął leżącą na ziemi pochodnię. — Jebane w dupę kanały! Smród, syf i parchy! A do tego jeszcze jakieś haluny! Kurwa, kurwa, KURWA!
Żagiew potoczyła się ze stukotem po kamieniu i zniknęła gdzieś, pochłonięta przez cienie. Między nogami przebiegł im szczur. Odgłos kroków Ciradeyll i reszty był już niemalże niesłyszalny, światło ich pochodni rozpuściło się w ciemnościach. Sorenn i Nymm stali niedaleko jednego z tysiąca rozwidleń podziemnego labiryntu, ale do wyboru mieli tylko dwie opcje — iść naprzód albo wrócić.
Ilość słów: 0

Sorenn
Awatar użytkownika
Posty: 35
Rejestracja: 02 wrz 2021, 13:54
Miano: Sorenn
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci

Re: Kanały

Post autor: Sorenn » 14 sty 2022, 12:14

— Więc to tak. — pomyslał sobie na wpól smutno, na wpół rzeczowo. Zdawał sobie sprawę, że być może teraz to nie był ten odpowiedni czas i miejsce na takie eksperymenty, ale przynajmniej robili tu coś ciekawszego niż po prostu wędrowanie przez kanały z grupą krasnoludów. A przy okazji ustalił pewne spostrzeżenia - był w stanie wykrzesać ogień drugi raz, choć tym razem kontrolowanie tego zupełnie wymknęło się spod kontroli, zapewne przez niegościnne warunki dookoła. Ponadto ogień zgasł, gdy tylko muzyka ucichła. I to jak najbardziej było już coś! Wykwitł mu nieoczekiwanie na twarzy uśmiech ekscytacji. W półmroku przewrócił jedynie oczami na ślamazarne i pełne złości zachowanie Nymma. Niewiele robiąc sobie z obrzydliwego szlamu dookoła, w którym obaj byli już umazani, poklepał kolegę po plecach i zachęcającym gestem pociągnął za sobą w mrok.
— Nie gniewaj się i nie świruj. To nie haluny, hehe, to muzyka! – pomyślał do niego najzupełniej życzliwie. Schował ponownie flet najlepiej jak umiał, a mimo to dusza jego grała wciąż muzykę pełną zaciekawienia i zaintrygowania. Teraz już nawet ciekawiej i jaśniej szło się w te kanały, a im dłużej będą zwlekać, tym mniej przychylnie na nich spojrzy Ciradeyll, nie wspominając już o tym, że po prostu ją zgubią. Całe szczęście Sorenn cokolwiek jeszcze w tym mroku widział, a i korytarze nie były mu aż tak obce.
— Za późno już wracać po ogień, lećmy za nimi póki cokolwiek słyszymy! Wszystkie dziwki nasze, czy jak to tam było, heheh! – z tą zdecydowaną myślą, zamierzał ruszyć w drogę w kanały, mając nadzieję, że jego kolega równiez nabierze do tego odwagi.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Kanały

Post autor: Dziki Gon » 19 sty 2022, 23:36

Nymm żachnął się na przyjacielskie klepnięcie, ale nie trzeba mu było powtarzać tudzież pokazywać dwa razy. Spuściwszy parę, podążył za Sorennem jak trusia. Najwyraźniej za bardzo zależało mu, by dobrze wypaść przed Ciradeyll, więc gdy grajek podjął inicjatywę, której jemu samemu zabrakło, zamknął jadaczkę i wziął się do roboty.
Robota, polegająca póki co na parciu przed siebie w zerrikańskich ciemnościach, okazała się trudniejsza niż mogłoby się wydawać. Głównie dlatego, że pochód zostawił ich daleko w tyle. Wyczulony, muzyczny słuch Sorenna wychwytywał jednak odległe echo jakichś kroków i ku niemu kierował ich własne, choć Nymm nie omieszkał wyrazić swojego powątpiewania. Zdanie zmienił po mniej więcej kwadransie marszu, gdy w oddali dostrzegli mignięcie światła, jakby ktoś przemknął prostopadłym korytarzem.
Ale za winklem nie było Ciradeyll ani krasnoludów.
Kurwa! — syknęła Karo, szturchnąwszy Madoca łokciem.
Ała! Co...
Co oni tu robią? Dobre, kurwa, pytanie.
Madoc? Gdzie reszta?
Madoc i Karo spojrzeli po sobie, a potem na zadającego pytanie Nymma. Twarze mieli pomazane sadzą, z odzienia zniknęły żółte elementy. Teraz dotarło do Sorenna, że przy odprawie Ciradeyll nie uwzględniła ich dwójki, chociaż zeszli do kanałów całą bandą.
Tam, gdzie i wy winniście być, panienki.
Ja, to znaczy my... Ja nie... — stękał Nymm. — Bloede arse!
Ktoś tu chyba nie lubi podążać za stadem — parsknęła Karo, błyskając w dookolnej czerni białymi zębami. Były drobne i ostre. — W sumie, wiesz co?
Nie możemy ich zatłuc — uprzedził Madoc, uśmiechając się drwiąco i wilczo zarazem. — Nie mamy czasu.
Mogliby się przydać. Sam widziałeś, że jest gęściej niż zakładaliśmy, a ten, tu... Oren, czy jak mu tam... to muzykant chyba jakiś jest, nie? Dobrzem spamiętała? — zwróciła się bezpośrednio do niemowy, przekrzywiając głowę na bok i wiercąc go przejrzystym błękitem tęczówek, jakby chciała ocenić, czy nie zanadto żylasty na ruszt.
Nim Sorenn zdążył jakkolwiek zareagować na zadane mu pytanie, ich nozdrzy doleciał niewyobrażalny fetor. Nagle coś owinęło się wokół kostki muzykanta i błyskawicznym, diabelnie silnym szarpnięciem sprowadziło go do parteru. Zdezorientowany Nymm spojrzał odruchowo w dół, ale jedyne, co zobaczył, to znikającą w ciemnościach i tłustym bulgocie blada twarz druha.
Niemowa nawet nie jęknął.
► Pokaż Spoiler
Ilość słów: 0

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław