Plac Ludów

Obrazek

Z rozkazu hierarchów wszystkie burdele, getta i inne bezeceństwa zostały oznakowane czerwonymi lampionami w oknach. Po zmroku ich blask rozświetla dzielnicę pożarową łuną, wabiąc wszystkich spragnionych tanich rozrywek i łatwego łupu.


Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Plac Ludów

Post autor: Dziki Gon » 18 mar 2018, 18:19

Obrazek Wyłożone kamieniem alejki i łukowate bramy wiodące spod Teatrum oraz Bramy Klasztornej spotykają się przy rozległym placu. Zaokrąglony ryneczek otaczają wyłącznie stare domostwa, z podcieni usunięto stoiska oraz stragany, po których ostały się jedynie ślady na bruku, zaś zwyczajowo stawianą w centrum okręgu studnię zastąpił starannie zbity, drewniany podest. Nie pręgierz, szafot ni szubienica, ku zaskoczeniu przyjezdnych, lecz mównica. Cichy, spokojny Plac Ludów regularnie wypełnia się po brzegi kolorowym tłumem wsłuchanym w wyniesioną ponad nich sylwetkę. Zazwyczaj jest to duchowny, miejscowy kapłan lub nawet proboszcz lokalnej świątyni wygłaszający orędzia, a niekiedy okolicznościowe kazania dla wiernych. Równie często jednak na drewnianym podwyższeniu ujrzeć można prostego człeka Novigradu — urzędnika, kupca, rzemieślnika… Nawet członka miejskiej straży bądź robotnika z nadbrzeża. Na Placu Ludów, na tamtym podeście, nikt nie jest swym statusem, nikt nie jest urzędem, rangą ani profesją. Wszyscy są mieszkańcami grodu. Każdy prostak w tłumie może wysłuchać lub zostać wysłuchanym, dokładając swą inicjatywę do życia, polityki i administracji miasta — ponoć pojawiały się tam takie, które rzeczywiście zrealizowano. Tak długo, rzecz jasna, jak głoszący z mównicy ma właściwy kształt uszu, zaś jego przekonania nie kłócą się z sakralnymi doktrynami.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Plac Ludów

Post autor: Dziki Gon » 15 mar 2023, 2:56

Elspeth, zawtórowała partnerowi w czujności, szukając potwierdzającego tożsamość znamienia na twarzy tajemniczego przybysza. Przybysz odwzajemnił zresztą ciekawość Favresówny, uważnie taksując również ją i Tila.
Pomimo przewag, liczebnej i zaskoczenia, obydwojga śledczych, śliski nie wydawał się skrępowany. Nie rozglądał się również po wnętrzu, widać znając je z poprzednich wizyt.
Wiesz — odpowiedział twierdząco na pytanie Elspeth o ajuści, Hulaja.
Powiesz? — spytał Tilo, przerywając ciszę, która zapadła po potwierdzeniu przybysza.
Chuderlawy podrapał się po pozbawionej zarostu trójkątnej brodzie.
Mogę was zaprowadzić — odrzekł bez ceregieli. — Za koronę od łebka.
Tilo, w pierwszym odruchu sięgający do kieszeni, powstrzymał zamiar, płynnie przerabiając ów gest na poprawienie pasa u spodni. Zerknął dyskretnie na Elspeth. Cena za informację nie była wygórowana.
Ciebie to w ogóle skądś kojarzę, nie? — zagadnął był do Tila, w międzyczasie oczekiwania na ewentualną akceptację stawki.
Może. Jestem stąd — odpowiedział mu Tilo, nie wchodząc w detale, a zgodnie ze stanem faktycznym.
Ilość słów: 0

Vespera
Awatar użytkownika
Posty: 182
Rejestracja: 07 cze 2021, 15:44
Miano: Elspeth Favres
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Plac Ludów

Post autor: Vespera » 28 mar 2023, 0:12

Stosunek Elspeth do pauperów Czerwonej w najlepszym razie można było nazwać dyfidencją, toteż do szczwanej oferty przybysza podeszła z właściwą sobie rezerwą. Skalany paranoją aparatu bezpieczeństwa umysł podpowiadał różne nieładne scenariusze związane z propozycją „zaprowadzenia gdzieś”, zdecydowała się jednak skorzystać z tej opcji ze względu na dwa czynniki. Wprzódy dlatego, że sekundował jej Tilo, autochton tej parszywej dzielnicy znający tę kloakę od podszewki, który mógł w czas rozeznać się, jeśli frant próbowałby wyprowadzić ich w jakąś zasadzkę. A po wtóre dlatego, że nie mieli żadnego innego tropu w sprawie gońca Festaków, a kto nie ryzykuje – ten nie zbiera awansów i odznaczeń. Ostatecznie być może pijawka po prostu chciała łacno nabić kabzę na sypnięciu i nie kryło się w tym żadne drugie dno poza doprowadzeniem ich do Hulaja.
W porządku — odezwała się Elspeth, wyciągając z kiesy dwie monety. Jedną wręczyła ulicznikowi, drugą zabłyszczała w palcach i schowała z powrotem do kieszeni. — Pierwsza korona teraz, druga po dotarciu na miejsce. Prowadź.
Uzbroiwszy się we własną czujność, wyruszyła z Tilem w drogę za pazernym obdrapańcem.
Ilość słów: 0
Nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on tobie.

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Plac Ludów

Post autor: Dziki Gon » 31 mar 2023, 0:19

Sztama. — Ulicznik eskamotował z palców Elspeth podaną mu koronówkę, chuchnął na pieniądz i wcisnął w kieszeń. — Zaprowadzę was.
Obróciwszy się na pięcie, chuderlawy cicerone poprowadził ich na zachód, z dala od Placu Ludów. Szedł szparkim krokiem zdradzającym pewność włóczęgi, znającego każdy oszczany węgieł jak rodzinne pielesze. Nie rozglądał się ani nie zatrzymywał, nawet, by upewnić się, czy dalej za nim idą. Siłą rzeczy nie był też skłonny do rozmowy. Idący obok Elspeth Tilo nie uznawał tego za mankament.
Podczas marszu za podejrzanym indywiduum zachowywali czujność, ale nie musieli jej natężać. Pomimo początkowego wrażenia, chudy nie próbował ich zgubić ani wywieść w pole. Przez cały czas poruszali się głównymi alejkami czerwonej, z dala od zaułków, bram oraz mniej uczęszczanych uliczek. Pozostawali na widoku — znad stosów prania piętrzących się na mijanych parapetach, co rusz wychylała się jakaś ciekawska, na ogół posiwiała głowa. Towarzyszył im również miejski mur — idąc, mieli go w polu widzenia po prawej.
Mniej więcej na wysokości Teatrum musieli nawet przedrzeć się przez powstałą na skrzyżowaniu ciżbę, spowodowaną szpasami domorosłej grupy grajków i tancerek. Ich przewodnik prześlizgiwał się w tłumie bez trudności, ale nie dał się zgubić. Na niezatłoczone przestrzenie wychodzili żegnani wersami przyśpiewki jakiegoś kleiciela rymów z łaski bogów.


To miasto jest jak stara kurwa,
jak narkotyk i pełne gówna

Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie zagasi
Mnie to, zresztą, nawet pasi!

Novigrad!

Trzy, dwa, raz!

Novigrad!

Tamój patrz!

To pątników pochód mknie

Hierarchowi niosą śpiew!


Odbili w lewo, mijając znany im burdel o nazwie, która okazała się profetyczną. Tilo nie skomentował, uśmiechnął się tylko lekko na déjà vu. Elspeth nie potrafiła sobie przypomnieć, czy robił to już wcześniej. Minęli jeszcze gospodę ochrzczoną „Szczurołapem”, powoli wypełniającą się wieczornym gwarem bywalców i hałłakowaniem co zadziorniejszych pijaczków.
Chudy, po raz pierwszy od początku podróży, zatrzymał się i odwrócił, zatrzymując naprzeciw sąsiadującego z knajpą parterowego budynku o nieprześwitujących okienkach. Prowadzące do niego drzwi, okute i z solidnego drewna były opatrzone kołatką w kształcie trupiej główki.
Ich przewodnik wskazał im wierzeje mortuarium z uśmieszkiem cwaniackiego samozadowolenia, jakby właśnie sprzedał im niebanalną facecję.
To jesteśmy. Korona i kwita.
Ilość słów: 0

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław