Szary Bazar

Obrazek

Z rozkazu hierarchów wszystkie burdele, getta i inne bezeceństwa zostały oznakowane czerwonymi lampionami w oknach. Po zmroku ich blask rozświetla dzielnicę pożarową łuną, wabiąc wszystkich spragnionych tanich rozrywek i łatwego łupu.


Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Szary Bazar

Post autor: Dziki Gon » 18 mar 2018, 18:23

Obrazek Mawia się, że są w świecie takie rzeczy, których żaden pieniądz nie może kupić. W Novigradzie śmieją się z podobnych frazesów. Nawet bastiony wiary posiadają miejsca takie, jak Szary Bazar — miejsca, którymi włada towar i moneta, popyt i podaż. Wszędzie znajdzie się zysk i tacy, które nie zawahają się po niego sięgnąć. Szary Bazar to czysty zysk — to ludzie, którzy wierzą, że garść monet może zapewnić im zbawienie po śmierci lub odkupić grzechy tak plugawe, iż odwróciłby się od nich nawet najłaskawszy z bogów. Że paznokieć kapłana, na którego Wieczny Ogień zsyłał prorocze wizje zagwarantuje im wieczną łaskę, a gwóźdź z koła, którym połamano heretyka — ochronę od krzywdy i choroby. Odpusty, relikwie, święcone przedmioty oraz pamiątki — to podstawowe towary wystawiane pod markizami straganów na Szarym Bazarze. To, czy którykolwiek z nich jest choć krzynę prawdziwy i wart swej ceny zdaje się zależeć wyłącznie od naiwności nabywcy. Kto dłużej przebywa w mieście, tego uwadze nie może umknąć fakt, że dziwnym przypadkiem kult Wiecznego Ognia nie podejmuje żadnych kroków przeciwko temu bezbożnemu procederowi. Gdy zapytać mieszkańców, bardziej powściągliwi odpowiedzą, że nie zawadza on kapłanom. Szary Bazar mieści się daleko od świątyń oraz wszelkich przybytków sakralnych, osłaniają go lica kamienic, nie gromadzi tłumów. Ci bardziej szczerzy odrzekną bez zawahaniu, że Wieczny Ogień czerpie z istnienia Bazaru zyski i to wcale niemałe.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Szary Bazar

Post autor: Dziki Gon » 01 kwie 2020, 21:08

Morgana, na przekór dyskomfortowi i rozcieńczonej trucizny krążącej jej jeszcze w krwiobiegu, bez trudu skupiła się na swoim bólu, który w tej oto chwili u progu dnia był nieomal całym jej jestestwem, podczas gdy cała jej inteligencja i osobowość schodziła chwilowo na dalszy plan. Krew zaszumiała jej w uszach, niosąc echo tętentu własnego serca. Uścisk na skroniach oraz rozlewająca się na członki słabość zalegająca w żołądku na kilka wyjątkowo ciężkich ziaren klepsydry przybrały na sile, zabierając ją do Dołu i wszystkich jego demonów.
A potem odpuściły.
Tęcza wiążąca nieboskłon wielobarwnym łukiem, gdy jego błękit wyjrzał w końcu spod kłębiących się, ciężkich i przesyconych gromem czarnych dymów. Kwiaty powstające spod zetlałego puchu, mające łąkę po długim czasie bieli i szarzyzny. Pierwszy od dekad deszcz roszący martwą kamienną pustynię. Nadlatujący od południa klucz jaskółek na niebie. Et cetera, et cetera.
Choć ciało wciąż było nieco opieszałe w swych ruchach i zmaltretowane na wzór świeżo wyżętej szmaty, władający nim umysł odciął się od jego bolączek, zyskując zwyczajową klarowność. Tą ostatnią dane było jej świeżo wykorzystać, rejestrując szczęk zamka w drzwiach, skrzypienie samych drzwi oraz tupot przekraczającego progu Gaspara, który bezceremonialnie wparował na swoje kwatery z zajętymi rękami.
Przez prawicę (w której dzierżył też kilka paczek) miał przewieszoną czarną, ząbkowaną jopulę, jak żywcem ściągniętą z jakiegoś poborcy podatków, gdyby nie to, że pachniała nowością, a nie kurzem, pleśnią i ludzką zgryzotą.
Przyniosłem ci zupy — oznajmił, stawiając ostrożnie na biurku zawartość lewicy, to jest żelazną menażkę z pokrywką, która po zdjęciu wieka i uwolnieniu pary okazała się być rosołem, tłustym, pełnym warzyw bulionem. — Zjedz, wyglądasz jak pieprzony utopiec.
Zupełnie nie po książęcemu wypominając damie jej słabość, rzucił jopulę na leżankę naprzeciw biurka, za nimi paczki, a zyskaną wolność kończyn wykorzystać do tego, by zakasać rękawy i pomacać się po kieszeniach i bezsensownym gestem pacnąć się nimi po udach, rozglądając po pokoju w zastanowieniu.
Będąc podkrążony, nieogolony i szaroblady jak zawsze odruchowo wzbudził w Morganie domysł, że tej nocy w ogóle nie kładł się spać. Domysł ten trwał, dopóty nie przypomniała sobie, że wyglądał jakby w ogóle nie zdarzało mu się sypiać odkąd go poznała.
Ilość słów: 0

Juno
Awatar użytkownika
Posty: 491
Rejestracja: 23 gru 2018, 17:44
Miano: Morgana Mavelle
Zdrowie: Suchotnica
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Szary Bazar

Post autor: Juno » 03 kwie 2020, 22:12

Albo Feretsi miał doświadczenie z kobietami, albo zwyczajnie zgarnął wszystko, co nawinęło mu się pod rękę, bo wśród maneli na, pod i wokół krzesła Morgana odnalazła bez mała połowę zawartości swojej sypialni, w tym szczęśliwie również rzeczy, których szukała.
Gdy po krótkim momencie skupienia poczuła, jakby wciągał ją wir wodny, zwiastując powodzenie zainicjowanej sztuczki, a serce jęło arytmicznie dudnić jej w piersi, czym prędzej zrzuciła z siebie ubranie, walcząc z oporem ciała i materii. Wyglądało to jak parodia zamtuzowej rozbieranki, bo ruchy miała równie powolne, co dziewczyny podczas występów, tylko znacznie mniej zborne i zupełnie nie zmysłowe. Ciągnące ją w Dół demony miały to jednak w głębokim poważaniu, podobnie zresztą jak sama zainteresowana.
Zarzuciwszy na grzbiet długą, luźną koszulę z cienkiego lnu, ozdobioną kretyńskimi koronkami przy połach i rękawach, opadła z powrotem na krzesło, niemal zemdlona. Jej blada, zlana potem twarz o podkrążonych oczach niewiele ustępowała teraz szarej i wymiętej Feretsiego, którą ujrzała zaraz po tym, jak dręczące ją biesy zemknęły.
Ulga, jaką poczuła była nie do opisania. Przez mgnienie oka było słodko i błogo. A potem odezwał się Gaspar.
Och, dziękuję — odparła z przekąsem, zgarniając stopą porozrzucane po podłodze części garderoby pod krzesło, które powoli awansowało do roli kufra. — W ustach wampira brzmi to jak komplement.
Morgana zajrzała do menażki, czując, że wraca jej apetyt, lecz widząc, że zupa jest zbyt gorąca, przeniosła spojrzenie na kolejne przytargane przez Faustusa graty i wreszcie na niego samego, zadzierając głowę do góry.
Jeśli szukasz swoich dobrych manier — rzekła słodko, wachlując się maską — nie ma ich tu. Sprawdzałam.
Czując, że wracają jej siły, zdecydowała się wstać i zrobić na próbę kilka kroków. Odłożyła maskę na biurko i podeszła do kozetki.
Niebrzydkie wdzianko — zauważyła uprzejmie, przyglądając się czarnej jopuli. — Gdybyś wspomniał, że przebierasz się za poborcę, zorganizowałabym sobie coś bardziej przypominającego ściągnięty podatek... hmm... wór po ziemniakach? Nosiłbyś mnie w nim, a ja potrząsałabym sakiewką...
I nie musiałabym trzeźwieć w przyspieszonym tempie — dodała po chwili, już mniej rozbawiona. Było jej okropnie gorąco, plecy oblepiała obrzydliwie mokra koszula, do twarzy i karku kleiły się włosy, w oczy szczypał spływający po skroniach pot. — Masz tu jakąś balię? Czy wampiry się nie myją?
Ilość słów: 0
To, co widzisz, co się zdaObrazekjak sen we śnie jeno trwa.

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Szary Bazar

Post autor: Dziki Gon » 04 kwie 2020, 15:52

Lepszy kiepski komplement w ustach wampira niż własny kark — odpowiedział sentencjonalnie, dowcipem niemal tak ostrym jak brzytwa, która rychło okazała się faktycznym obiektem jego poszukiwań. — Muszę się ogolić.
Na komentarz pod adresem swojego stroju skrzywił się samym kątem ust. — Z dwojga złego niech będzie przebranie takiego krwiopijcy. Próbowałem się stroić w welwety i kaftany, ale zawsze kończyłem wyglądając w nich jak wampir.
Poprawiając jopulę na oparciu leżanki, pociągnięciem rękawa uwolnił niewielką metalową, barwioną na złoto plakietę w prostokątnym kształcie, która wypadła ze zwojów lub kieszeni szaty, odbiła od siedziska i została eksamotowana zręcznym ruchem dłoni Gaspara udaremniającego jej zeskoczenie na zakurzoną podłogę.
Właśnie. — Śledczy odłożył pozłacany prostokąt na skraj biurka, przypominając sobie o czymś. — Będziesz potrzebować pseudonimu. Możliwie adekwatnego do historii, o którą cię prosiłem, a nad którą jeszcze popracujesz. Na przyjęciu przedstawiać się będziesz wyłącznie nim, nigdy prawdziwym imieniem ani nazwiskiem.
Wracając do leżanki, podniósł jedno z przyniesionych pudełek i biorąc je pod pachę, wstąpił w cień wąskiego korytarzyka prowadzącego do barłogu z biblioteczką i zamkniętego pokoju naprzeciw.
Myją. Zaraz przyniosę ci balię i poproszę Ludmiłę, żeby zagrzała więcej wody.
Ilość słów: 0

Juno
Awatar użytkownika
Posty: 491
Rejestracja: 23 gru 2018, 17:44
Miano: Morgana Mavelle
Zdrowie: Suchotnica
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Szary Bazar

Post autor: Juno » 04 kwie 2020, 17:26

Natury nie oszukasz — odbiła, przedrzeźniając wcześniejszą sentencjonalność wampira i okręciwszy się na palcach, wróciła do biurka. Na komplementach może się nie znał, ale w jednym miał słuszność — powinna coś zjeść.
Dmuchając i chuchając, Morgana zabrała się za parujący bulion, myśląc sobie jednocześnie, że mogłaby się do tego przyzwyczaić, gdyby nie fakt, że sytuacja do złudzenia przypominała jej tę z bajki o Jasiu i Małgosi, tylko z wąpierzem miast wiedźmy w roli antagonisty. Z drugiej jednak strony nie potrafiła wyobrazić sobie, że Gaspar ją zżera, choćby nie wiadomo jak bardzo nafaszerowana jajecznicą czy napojoną rosołem była.
Otrząsając się z niemądrych myśli, rzuciła okiem na odłożony przez Feretsiego na biurko złoty prostokąt.
Mhm... — mruknęła, przełykając zupę. — Maski, pseudonimy, krwawe historie... Zaczynam podejrzewać, że to schadzka czcicieli Lwiogłowego Pająka, a nie żaden bal.
Skończywszy posiłek, otarła usta grzbietem dłoni i westchnęła zadowolona. To był naprawdę smaczny bulion. Błogość zakłóciło jednak wspomnienie wczorajszych ustaleń u schyłku świadomości Morgany.
Żachnęła się, wstając od biurka i podążyła w ślad za Gasparem.
Nie rozumiem — marudziła — co jest nie tak z historią z Bremervoord? Miało być o morderstwie — jest o morderstwie. O co więc chodzi? Nie mówisz mi wszystkiego. Znowu.
Stała za nim jak cień, którego było mu brak. Bosa, spocona, o podkrążonych oczach — w półmroku ciasnego przejścia wyglądała jak zjawa. Albo wyrzut sumienia, gdyby któreś z nich takowe posiadało.
Więc? Dlaczego to MUSI być historia o kimś podobnym do mnie? I jaka w takim wypadku jest twoja?
Ilość słów: 0
To, co widzisz, co się zdaObrazekjak sen we śnie jeno trwa.

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Szary Bazar

Post autor: Dziki Gon » 04 kwie 2020, 23:13

Rosół był dla jej udręczonego wczorajszymi przeżyciami ciała, tym czym niedawne skupienie woli dla jej umysłu. Ekstrakcja z kury, wołu, złota jak samo aurum potabile, wypełniało ją przyjemnym, wzmacniającym ciepłem.
„Sz.P. Somnos” głosiła, wyrzezanymi w metalu, stylizowanymi na kaligrafowany podpis pozostawiona na skraju biurka metalowa plakieta o prostokątnym kształcie, o której Morgana mogła się domyślić, że pełni funkcję introdukcji i identyfikacji.
To, że wampir z Bremervoord gryzie piach od kilku ładnych lat i słyszeli o tym wszyscy — Gaspar sunął ciemnym korytarzem, on i blada zjawa Morgany zastępująca mu cień i wyrzuty sumienia. — Fakt, wyraziłem się nieprecyzyjnie. Nie wymyślaj historii. Ułóż sobie modus operandi.
Moja — oznajmił w odpowiedzi, kładąc jedną dłoń na gałce klamki do pokoju naprzeciw sypialni, a drugą sięgając do kieszeni w poszukiwaniu klucza. — Jest następująca: pochodzę z Talgaru, co można poznać po moim udatnie naśladowanym północnym akcencie i wiedzy na temat tamtych stron, skądinąd nieodległych od moich faktycznych rodzinnych. Jako cyrulik z zawodu usypiam swoje ofiary mieszanką wykorzystywaną przy znieczuleniach i grzebię je żywcem na rozdrożach albo w już zajętych grobowcach, czasem balsamuję. Same ofiary wybieram rzecz jasna nieprzypadkowo, kolekcjonuję osoby nietuzinkowe, w pewnym sensie jedyne w swoim rodzaju lub w jakiś sposób przywołujące odpowiednie skojarzenia z moją burzliwą przeszłością i trudnym dzieciństwem. Faktycznemu pomysłodawcy czy też „pierwowzorowi” całego procederu skręciłem kark przed dziesięcioma laty w Jesyce, ciało spaliłem. Jego tożsamości nigdy nie ustalono, podobnie jak miejsca pochówku ofiar.
Drzwi do pokoju ustąpiły ze szczękiem klucza zamku i skrzypieniem zawiasów. Panujący wewnątrz mrok zdawał się nieomal wylewać na korytarz. Feretsi, widać obywający się bez światła, przekroczył próg, dając nura w przesyconą zapachem antyku czerń.
Ilość słów: 0

Juno
Awatar użytkownika
Posty: 491
Rejestracja: 23 gru 2018, 17:44
Miano: Morgana Mavelle
Zdrowie: Suchotnica
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Szary Bazar

Post autor: Juno » 05 kwie 2020, 16:19

Pomijając swoim zwyczajem sedno, śledczy uraczył Morganę odpowiedzią obszerną i zajmującą, choć cokolwiek zastępczą. Gdy skończył mówić, wciąż nie wiedziała, co stało za osobliwymi wymogami przyjęcia, lecz wyrobiła sobie pogląd, że albo wyższa warstwa społeczna miała nasrane we łbach bardziej, niż sądziła, albo u Borsodych organizowane były zloty seryjnych morderców.
Sympatyczny gość — mruknęła, obserwując jak Feretsi znika jej z oczu. — Będziesz się golił po ciemku?
Zamyślona oparła się ramieniem o framugę drzwi i zapatrzyła w gęsty mrok wypełniający izbę. Cały ten koncept z wchodzeniem w buty psychopatów wydawał się Morganie co najmniej ekscentryczny, lecz nie kwestie moralne zaprzątały teraz jej głowę. Zastanawiała się raczej nad własnym kawałkiem tego tortu. Żyjąca bez mała siedem razy krócej od Gaspara, w dodatku w warunkach mało sprzyjających rozwojowi intelektualnemu, nie znała się właściwie na niczym, a Novigrad był najdalszym punktem, w jaki kiedykolwiek zawędrowała od czasu opuszczenia Wyzimy. Jej alter ego musiało zatem nawiązywać do rzeczywistości bardziej, niżby sobie tego życzyła.
Skrzywiła się, marszcząc brwi i przygryzając dolną wargę.
W Oxenfurcie — zaczęła niepewnie — jest wykwintny burdel... Pod Pączkiem Róży... znasz z pewnością. Oferują tam egzotyczne, niespotykane w żadnym innym bajzlu „towary” i usługi. Nie muszę ci chyba mówić, co nieraz dzieje się w takich miejscach i bez „wyrafinowanej” oferty, podobnie jak określać profilu ofiary czy motywu zbrodni.
Morgana dumała chwilę, przestępując z nogi na nogę.
Powiedzmy, że uwiódłszy jednego z wielmożów moja zastępcza osobowość została jego metresą... hojnie obdarowywaną, dodajmy... co pozwoliło jej w końcu wcielić w życie od dawna noszone w sercu pragnienie zemsty. Pierwszą ofiarą był rzeczony wielmoża, a później poszło już z górki, lista była wszak długa. Zabija podczas zaaranżowanych w ustronnych miejscach schadzek, wysyłając uprzednio tajemnicze, pachnące różą liściki podpisane inicjałem... — zastanowiła się — może „N.” od „Nemezis”? Nie za pompatyczne?
Tak czy inaczej — podjęła po chwili wahania — jako słaba płeć, morduje ich wówczas, gdy są najbardziej podatni i bezbronni, to jest w trakcie pochędóżki, a robi to za pomocą... szpili do włosów, o. To w końcu luksusowa kurtyzana. Szpilę wbija przez ucho lub oko, prosto w mózg. Po wszystkim obcina im genitalia, zabierając je jako trofeum, a w ich miejsce zostawiając różę. Pojedynczy, nierozwinięty, bladoróżowy pąk. Bo w głębi duszy jest romantyczką.
Zakończywszy parsknięciem, Morgana odetchnęła głęboko. Od gadaniny zaschło jej w ustach, ale jakoś nie miała ochoty na popłuczyny, które zostawiła na biurku. Zamarzył jej się cydr. Wspomnienie orzeźwiającego smaku nieoczekiwanie pociągnęło ją głębiej w przeszłość, aż do momentu, w którym opadł ją ciężki sen bez snów tuż przed tym, jak Feretsi nieomal skręcił jej kark. Potarłszy odruchowo ten ostatni, pokręciła głową w lekko nerwowym uznaniu dla trafności dokonanego przez Gaspara wyboru alter ego.
I jak, panie Somnos? Może być?
Ilość słów: 0
To, co widzisz, co się zdaObrazekjak sen we śnie jeno trwa.

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Szary Bazar

Post autor: Dziki Gon » 05 kwie 2020, 22:02

Niezbyt — odmruknął już poza zasięgiem jej wzroku. — Ale nieźle nadaje się na alibi.
Nie doczekała się odpowiedzi na drugie pytanie o golenie po ciemku. Spoglądając w otchłań, w ślad za znikającym w niej Feretsim przyjrzała się ciemnemu pomieszczeniu na tyle długo, by rozpoznać w nim z grubsza kształty, które objawiły się już podczas jej pierwszej wizyty — zagracone pomieszczenie pełne nakrytych płachtami lub obrusami mebli. Przeszklona, zdaje się, że gablotka po prawej, w której stronę skierował się Feretsi zaraz po przekroczeniu progu, otwierając ją i chyba sięgając do środka.
Ze słyszenia — odparł zdawkowo na jej inkryminację o znajomość nocnego życia miasteczka Oxenfurt.
Wysłuchał jej opowieści, nie przerywając, grzebania w gablotce i pobrzękiwania tym, co mieściło jej wnętrze, by ostatecznie wyciągnąć z niej podłużny skórzany kształt, trochę cieńszy i dłuższy od przeciętnej książki, oprawiony w skórę. Zobaczyła to dokładnie, gdy wraziwszy go sobie pod pachę, wyszedł z pokoju, zamykając go za sobą na klucz.
Całkiem, całkiem — pochwalił jej historię. — Interesujący i dosyć prawdopodobny sposób obchodzenia się ze zwłokami. Powiedziałbym, że klasyczna metoda polowania. Pseudonim artystyczny też ujdzie, jeżeli nie zależy ci, żeby się wyróżniać.
Po której stronie murów położna jest Brama Filozofów? — zapytał ni stąd, ni zowąd, odwracając się do kobiety, by zatrzymać się, spoglądając jej w twarz, z własną skupioną i nieporuszoną w oczekiwaniu. — Kogo od dziesięciu lat wybierają przewodniczącym obrad oxenfurckiej rady miejskiej? Nacięcie przedmosznowe jest poziome czy pionowe? Odpowiadaj. Bez zająknięcia.
Ilość słów: 0

Juno
Awatar użytkownika
Posty: 491
Rejestracja: 23 gru 2018, 17:44
Miano: Morgana Mavelle
Zdrowie: Suchotnica
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Szary Bazar

Post autor: Juno » 06 kwie 2020, 14:42

Nie zależy. Ale prawda, trochę oklepane — przyznała. — Oni wszyscy się mszczą, pomyleńcy... Tedy niech będzie coś bardziej… o, mam!
Nim Morgana zdążyła powiedzieć, co ma, Feretsi zawisł nad nią jak kat nad dobrą duszą. Drgnęła zaskoczona, ale nie spuściła oczu.
Po obydwu, to w końcu brama. Pewnie jakiegoś akademikusa. Bolesne — odpowiedziała płynnie, bez wahania i niezbyt poważnie. Zadzierając głowę do góry, patrzyła wyzywająco w kamienną twarz wampira, lecz ręce mimowolnie skrzyżowała na piersiach w obronnym geście.
Słuchaj — westchnęła, porzucając kpiarski ton — nie byłam w Oxenfurcie na studiach, to chyba oczywiste. Wiem, że Brama Filozofów prowadzi na teren Akademii, ale pojęcia nie mam, kto zasiada w radzie miejskiej. Na chirurgii znam się zaś tak, jak ty na komplementach. Bądź tedy łaskaw uzupełnić moją wiedzę i przestań gapić się na mnie jak Szar.
Mam od tego ciarki — dodała z wyrzutem i minąwszy śledczego, wróciła do gabinetu. Wszystko jedno czego, ale musiała się napić. A potem wykąpać i przebrać, bo cienka, lniana materia na wskutek przyspieszonego trzeźwienia powoli traciła jedną ze swoich podstawowych funkcji, jaką było zakrywanie nagości.
To co z tą balią? — zapytała, przekopując się przez oplatający krzesło gąszcz przedmiotów w poszukiwaniu mydła, słoiczka z proszkiem do zębów, ręcznika i szczotki do włosów, które znalazła uprzednio, lecz nie pamiętała już, gdzie je rzuciła. — Nie wypada chyba, by madam Spinosa chodziła spocona i półnaga jak wiejska dziewka, nie uważasz?
Ilość słów: 0
To, co widzisz, co się zdaObrazekjak sen we śnie jeno trwa.

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Szary Bazar

Post autor: Dziki Gon » 06 kwie 2020, 20:47

Tupet to najlepsze co można mieć w zastępstwie wiedzy. — Wampir, wbrew jej przytykom popisał się komplementem tak subtelnym, że zakrawającym na krytykę.
Nieznajomość dwóch pierwszych uszłaby ci płazem. — Nie obrażając się o przyrównanie, spełnił jej prośbę i odstąpił, on i jego spojrzenie, pod którym faktycznie nabierało się ochoty na wyznanie win, zajedno urojonych czy prawdziwych. — Ale nad ostatnim powinnaś popracować. Dobrze, że zapytałem. Przypomniało mi to o tym, by wtajemniczyć cię w kilka z podstawowych reguł na przyjęciu: żadnych prawdziwych imion ani adresów. Tym bardziej że Oxenfut mamy tuż za miedzą.
Przyniosę — obiecał, kiedy na powrót znaleźli się w reprezentacyjno-roboczej części jego mieszkania. — Madam? — Choć akurat nie widziała jego twarzy, wyczuła, że śledczy krzywi się lub uśmiecha.
Nie, dlaczego? Typ rustykalny będzie miłą i ożywczą odmianą na salonach, jestem pewien, że wzbudziłby niemałe zainteresowanie. — Jak zawsze, głos Feretsiego nie zdradzał zawartego w słowach dowcipu. — Środowisko strasznie skostniało ostatnio w swym małpowaniu zwyczajów wyższych sfer. To bardzo szkodliwe, bo snobistyczne i wykluczające podejście, jeżeli weźmie się pod uwagę jak znaczny odsetek zaangażowanych sprawę wywodzi się właśnie z tak zwanych nizin społecznych...
Ilość słów: 0

Juno
Awatar użytkownika
Posty: 491
Rejestracja: 23 gru 2018, 17:44
Miano: Morgana Mavelle
Zdrowie: Suchotnica
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Szary Bazar

Post autor: Juno » 07 kwie 2020, 9:12

Żaden tupet — odrzekła śledczemu, sunąc już ku światłości na końcu korytarzyka niby ćma przyciągana płomieniem świecy; nie łapiąc bądź ignorując zarówno komplement, jak i owiniętą w niego krytykę. — Zwykła improwizacja.
Powiewając obkoronkowanymi połami peniuaru, podeszła do biurka i nalała sobie wody zabarwionej winem. Skrzywiła usta, słysząc o panujących na rzekomym balu maskowym zasadach, choć śledczy nie mógł tego widzieć. Uparcie stała odwrócona do niego plecami.
Wiem, już to mówiłeś — odpowiedziała, upijając łyk. — W przeciwieństwie do kwestii urbanistycznych, politycznych i medycznych jest to dość łatwe do przyswojenia. I całkiem sensowne. Towarzystwo wszak zdaje się mieć trochę nie po kolei.
Kobieta duszkiem wypiła zawartość kubka i, wzdrygnąwszy się po tym, odstawiła go na blat z lekkim stuknięciem.
Byłabym zobowiązana — odrzekła na poczynioną przez Gaspara obietnicę, choć nic nie wskazywało na rychłe jej spełnienie. Zajęta kompletowaniem akcesoriów Morgana nie popędzała jednak swego gospodarza.
Madam, madam... — potwierdziła, nurkując pod krzesło i wypinając tyłek, jakby podświadomie chciała zademonstrować Feretsiemu, gdzie ma jego drwiny. — Słyszałeś kiedyś, by ktoś zwracał się do kurwy per „szanowna pani”? Co trzecia kurtyzana to madam... przynajmniej tam, skąd pochodzę. Szanowna — Mavelle sapnęła, prostując się tryumfalnie z kostką mydła w dłoni — to jest matrona z przychówkiem.
Zakręciła się wokół własnej osi, błądząc wzrokiem po podłodze.
Choćby nie wiem jak wyrafinowana — dodała po chwili, wyciągając spomiędzy cholew butów mały szklany słoiczek — prostytutka nigdy nie będzie „szanowna”.
Morgana rozejrzała się po raz ostatni. Szczotka, zaplątana w ręcznik, zwisała z krzesła po drugiej stronie siedziska. Przechyliwszy się, zgarnęła oba przedmioty i wreszcie odważyła się ponownie spojrzeć na Feretsiego.
Ale to nie znaczy, że ma być brudna także dosłownie — podsumowała, zarówno swoją wypowiedź, jak i kwestię rustykalności. Potem milczała długą chwilę, przyglądając się nieludzkim, choć tak przecież zwyczajnym z pozoru, piwnym oczom śledczego.
Dowiem się wreszcie co to za „środowisko” i „sprawa”? I po co właściwie tam idziemy? Tylko nie mów, że na aukcję — zastrzegła zaraz, unosząc gwałtownie zaciśniętą na kawałku płótna dłoń — bo nie ręczę za siebie. I łajno mnie obchodzi, że jesteś wąpierzem. Dostaniesz ścierą, przysięgam.
Ilość słów: 0
To, co widzisz, co się zdaObrazekjak sen we śnie jeno trwa.

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Szary Bazar

Post autor: Dziki Gon » 09 kwie 2020, 20:29

Słyszałem. W ramach konsensualnych i opłaconych zabaw — odparł niezbity z pantałyku śledczy, kładąc oprawione w skórę pudełko przyniesione z ciemnego pokoju na biurku, nieopodal plakietki z Sz.P Somnosem.
Nieźle — pochwalił, tym razem niesubtelnie i bez woalu, jej dygresję na temat ars fornicationum oraz pobieżnej analizy kołtunologicznej wyzimskiego mieszczaństwa. — Jeżeli ktoś z obecnych zacznie się tobą niepotrzebnie interesować, to przynajmniej wiesz jak postręczyć dobry kit.
Ludzkie z pozoru zwyczajne i piwne oczy Feretsiego uciekły na moment ku oknu za biurkiem, uchylającego się zza grubej, zakurzonej zasłony.
Święto morderców, sabat kurew, celebracja ohydy — odrzekł powoli, po pełnym spokoju namyśle, po którym nastąpił kolejny, krótszy, każący mu reflektować, czy niczego nie pominął. — JA będę tam przede wszystkim dla aukcji. Ty, żeby uczyć się roboty. Zaufaj mi. Taka okazja trafia się rzadziej niż koniunkcja. — Oczywiście przesadzał. Ale mówił najzupełniej poważnie i dało się to wyczuć nawet w wahaniu zwyczajowego monotonu jego zaspanego, klejącego się od „pochlało się wczoraj” głosu.
Pójdę po balię. Zanim znajdziesz ścierę.
Poszedł. Krótko później wrócił, taszcząc, ze sobą obiecany przedmiot oraz dwa wiadra zagotowanej wody. Właściwie wrzącej, podanej w temperaturze zbliżonej do niedawno kosztowanej przez nią rosołu. Rozlewając ich parującą zawartość do największego naczynia, ustawionego tuż przed biurkiem, w roboczej części jego kwater, powtórzył kurs jeszcze dwukrotnie, za każdym razem zajmowało mu to w granicach minuty.
Mój dom jest twoim domem, et cetera — oświadczył jej, gdy poprawiając skołtunione włosy i dopinając guzik koszuli, przed podążeniem w kierunku drzwi. — Nie krępuj się z niego korzystać, krępuj się zachlapać mi podłogę — pouczył inwigilatorkę, zatrzymując się na progu. — Teraz wyjdę, żebyś nie musiała udawać, że się krępujesz i żeby załatwić kilka spraw.
— Trzeba ci czegoś jeszcze? — upewnił się, już z dłonią na klamce.
Ilość słów: 0

Juno
Awatar użytkownika
Posty: 491
Rejestracja: 23 gru 2018, 17:44
Miano: Morgana Mavelle
Zdrowie: Suchotnica
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Szary Bazar

Post autor: Juno » 10 kwie 2020, 14:19

Brzmi jak typowy wieczór w „Albatrosie”. — Morgana parsknęła, opuszczając rękę zaciśniętą na ręczniku. Zgromadzone utensylia położyła na blacie biurka, nieopodal skórzanego futerału i tabliczki z przybraną (nie)godnością Feretsiego. Zapatrzyła się na nie przez chwilę, po czym podniosła wzrok na wampira.
Niech ci będzie — westchnęła, wyciągając wciąż tkwiące w potarganej koafiurze szpilki. Uwolnione spod tyranii upięcia włosy opadły jej na ramiona ciemną falą jak zły omen. — Zaufam. Przynajmniej w tej jednej kwestii.
Tylko nie każ mi podpisywać cyrografu — dodała, gdy wychodził po balię. — Mam brzydki charakter pisma.
Nie czekała długo. Bycie pokoniunkcyjną sierotą miewało swoje zalety, w tej konkretnej sytuacji — siłę i zręczność. Błyskawiczny proces przygotowania kąpieli Morgana obserwowała z poziomu kozetki, na której usadowiła się, by nie przeszkadzać. Skubiąc palcami przód peniuaru, uśmiechała się pod nosem.
Woda to ostatnie, co mogłoby zaszkodzić twojej podłodze — odrzekła, wstając i podchodząc do parującej balii. Dłonie wciąż jeszcze miała nieco opieszałe, lecz całkiem nieźle poradziły sobie z dwoma pierwszymi troczkami koszuli. Przy trzecim spojrzała na stojącego w progu Gaspara.
Nie zamierzałam robić żadnej z tych rzeczy — zapewniła, błyskając zębami w przelotnym uśmiechu, a chwilę potem nagim ramieniem, które odsłoniła osuwająca się góra nocnej sukni.
Tak — odparła na pytanie o potrzeby, przekrzywiając głowę i przypatrując się Feretsiemu jak zaciekawiony kot. Uśmiechała się enigmatycznie. — Ale skoro wychodzisz, to nie ma o czym mówić.
Odwróciła się w stronę balii, podczas gdy ostatnie zasupłane tasiemki skapitulowały pod jej palcami, pozwalając materii osunąć się na podłogę. W zamian nuditas (choć z całą pewnością już nie virtualis) Morgany otuliły kłęby pary, gdy ostrożnie weszła do gorącej wody. Posykując pod nosem, zanurzyła się na tyle, na ile pozwalały rozmiary „wanny”, resztę ciała ochlapując dłońmi.
Chociaż właściwie — tknięta nagle jakąś myślą, zerknęła na śledczego przez ramię — zjadłabym coś słodkiego.
Ilość słów: 0
To, co widzisz, co się zdaObrazekjak sen we śnie jeno trwa.

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Szary Bazar

Post autor: Dziki Gon » 12 kwie 2020, 14:46

Potrzeby — powtórzył powoli, przekręcając klucz w drzwiach wejściowych. — Nie zachcianki, madam.
A potem, pozostawiając go w zamku, obrócił się w miejscu i najzwyczajniej znikł, rozpływając w cieniach i szarościach przedpokoju. Zostawiając inwigilatorkę w środku swojego mieszkania samą — z jej nuditas non virtualis, kąpielą, kacem i zachciankami.
Za oknem rodził się i zapowiadał naprawdę piękny i słoneczny dzień. Przynajmniej dla tych, którzy rodzili się w świetle.
Pokazało się jednak, że nie dla wszystkich. Wszechświat, jak zawsze w podobnych sytuacjach, nie omieszkał skorzystać z okazji do zademonstrowania swojej immanentnej złośliwości — kiedy Morgana osiągnęła idealny stan komfortowego zanurzenia i ułożenia się w ciepłej kąpieli, do drzwi wejściowych rozległo się ciche, lecz ewidentnie nieprzypadkowe pukanie.
Ilość słów: 0

Juno
Awatar użytkownika
Posty: 491
Rejestracja: 23 gru 2018, 17:44
Miano: Morgana Mavelle
Zdrowie: Suchotnica
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Szary Bazar

Post autor: Juno » 13 kwie 2020, 19:34

Ach, czyż to nie wszystko jedno? — westchnęła, przymykając oczy jak wywalony na zapiecku kot. Gdy je po chwili otworzyła, Feretsiego już nie było. Wydęła lekko wargi, lecz zaraz zapomniała o słodkościach, bo właśnie przyszła jej ochota na pomarańczę. Na kacu zawsze miała dziwne zachcianki.
Nasiąkając ukropem, Morgana kokosiła się długo w przyciasnej balii, szukając najwygodniejszej pozycji tylko po to, by ktoś bezpardonowo zniweczył jej wysiłki. A przynajmniej próbował to zrobić. Syknąwszy pod nosem bardzo nieprzystojne słowo, Mavelle spojrzała na drzwi, rozważając czy jeśli zignoruje pukanie, znajdujący się po drugiej stronie ktoś da sobie (a co najważniejsze — jej) spokój. „Że też musiał wyjść akurat teraz...”, pomyślała zirytowana. „Pewnie jakiś klient, psiakrew”. Była obecnie w idealnej symbiozie z kształtem balii i wiedziała, że jeśli się ruszy, wszystko szlag trafi, za cholerę nie ułoży się w ten sposób ponownie.
Ale pukanie się powtórzyło. Równie ciche i równie precyzyjnie wymierzone w drzwi mieszkania śledczego. Morgana znowu zaklęła, przygryzła wargę, po czym wzdychając, jakby zrzucono na jej barki wszystkie grzechy tego świata, powiedziała głośno i wyraźnie:
Pan Feretsi wyszedł. Proszę przyjść później.
Ilość słów: 0
To, co widzisz, co się zdaObrazekjak sen we śnie jeno trwa.

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Szary Bazar

Post autor: Dziki Gon » 14 kwie 2020, 22:35

Ojojoj, ajajaj — rozległ się za drzwiami głos, który był jednocześnie dziecinny, teatralny i jakby znajomy. Towarzyszyło mu też szuranie na schodkach przed wejściem. — To bardzo pechowo się składa, bo ja mam tu okropecznie pilną korespondencję właśnie dla Pana Feretsiii...jego?
Ale może dobra i szanowna pani zechciałaby ją dla niego odebrać? — dopraszał się głosik. — Iii dla mnie też? Po starej znajomości?
Okazywało się, że Rudzik wciąż nie dorósł jeszcze do butów, którymi mógłby pójść w ślady brata, ale najwyraźniej nadal całkiem nieźle i jak mógł, radził sobie w wymagającym zawodzie młodocianego gońca.
Ilość słów: 0

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław