Diamenty przed wieprze

Obrazek

Archiwum nieaktualnych tematów.


Catriona
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 16 mar 2018, 15:39
Miano: Alsvid
Zdrowie: wylizuje się
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Diamenty przed wieprze

Post autor: Catriona » 17 kwie 2019, 19:14

27 maj 1272, Blathe
Lan Exeter, Kovir

Obrazek
To był ciepły koniec maja, nawet jak na wysuniętą daleko na Północ, chłodną Zatokę Praksedy. Froyt i Roel wyciągali nonszalancko nogi na pustych skrzyniach porzuconych przez sztauerów u zejścia z pomostu, opalając się w porannym słońcu i patrząc na małe barkasy, slupy, kety i zwinne bajdarki uwijające się między potężnymi kupieckimi okrętami cumującymi w porcie. Rybitwy wrzeszczały nad ciągnącą się wzdłuż nabrzeża promenadą, co jakiś czas obsrywając przypadkowego przechodnia lub rozliczającego spedytorów celnika ku uciesze smarkaterii łobuzującej wśród rybackich sieci i starego takielunku.
Kutfa — pożalił się Froyt. — Chyba fybili mi zęba!
Splunął krwią do wody i podał Cichemu pękaty worek gorczycy, który na zmianę przykładali sobie do śliw i siniaków puchnących im na gębach oraz pod oczami. Cichy z przyczyn oczywistych nie narzekał, choć gdy sam dotknął końcem języka do jednego ze swoich zębów, to dałby głowę, że ten niebezpiecznie się zachybotał.
To był kfetyński pomysł, bafdzo kfetyński — kontynuował marudzenie Froyt, nie oczekując po swoim towarzyszu ni wyrazu poparcia, ni sprzeciwu, lecz marudząc dla samej sztuki marudzenia, jak to miewał w zwyczaju.
Było bardzo prawdopodobnym, że gdyby mógł, to nawet Roeland przyznałby staremu druhowi rację: przedstawienie się stałej klienteli jednego z najbardziej niesławnych menaży u ujścia rzeki Tango poprzez rozegranie swej pierwszej partyjki lewymi kośćmi było dosyć kretyńskim pomysłem z ich strony.
Zwróciwszy oblicze o uodzie poprawionej limem i spuchniętą, rozciętą wargą w stronę przyjaciela, blondyn rzucił optymistycznie, chyba na pocieszenie: — Pfynajmniej jesteśmy f Kofisze, nie? Ale fiesz co? Ja piefdolę Kofir i piefdolę Lan Ekfeter! Jeźdźmy do Nafoku! — zaproponował. — To jeft, druhu, mała kfaina tak zafofana, że foda f fekach do tyłu płynie! Sami ffajerzy! Bęfiemy fam mieli jak u cyca Melitele… Co pofiesz, Cify?
Plan może i brzmiał niezgorzej, Roel nigdy nie był w Naroku, lecz w nagłym przypływie entuzjazmu jego kompan zdawał się zupełnie zapomnieć o tym, że wszystkie skromne środki, jakie mieli zgromadzone na podróż z Redanii do Koviru i Poviss dawno się wyczerpały, a „czarna godzina” ich ostatnich oszczędności wybiła poprzedniego wieczoru, kiedy wykupili sobie nimi wejście do słynnej „Nadzikambii”. Tudzież szulerni, którą tej samej nocy opuścili w dużym pośpiechu, każdy innym oknem. Ani Roel, ani Froyt nie kwapili się w najbliższym czasie wracać do „Nadzikambii” po ich wkupne.
Ilość słów: 0
Obrazek

Dhu Feain, moen Feain.

Roel
Awatar użytkownika
Posty: 46
Rejestracja: 05 kwie 2018, 20:35
Miano: Roel
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Diamenty przed wieprze

Post autor: Roel » 02 maja 2019, 1:22

Pusty antałek, wspomagany stopami Roela rozsznurowującego właśnie swoją koszulę, poruszał się w regularnych interwałach raz do przodu, raz do tyłu. Jego napęd, mimo wyjątkowo sprzyjających warunków atmosferycznych, był rozdrażniony i przybity, a nader wszystko zmęczony. Ostatnia noc solidnie dała mu w kość, chociaż w zasadzie zamiast pory dnia chodziło tu konkretnie o rozjuszony tabun hazardzistów. Nie pamiętał, jak bardzo musiał być przyćmiony, że zaaprobował durną koncepcję Froyta, ale niestety, co się stało, to się nie odstanie. Obaj dostali niezłą nauczkę i powinni być wdzięczni, że skończyło się jedynie na sińcach. Wyższy z Nazairczyków nie potrafił jednak pogodzić się z pożegnaniem ostatnich finansowych aktywów w tak głupi sposób. Nie posiadał ani siły, ani ochoty, żeby w obecnej chwili zastanawiać się nad swoim dalszym losem. Miał dosyć niepowodzeń i przedłużającego się, sobaczego żywota w aprensji przed konsekwencjami feralnych wydarzeń na południu. Zażywając relaksu pośród osieroconych, drewnianych skrzyń, leniwie pochłaniał promienie słońca, przyjemnie grzejące go w odsłoniętą klatkę piersiową. Każda blizna pokrywająca jego tors przypominała mu, dlaczego razem z przyjacielem są tak daleko od domu oraz czemu już nigdy więcej go nie zobaczą.
Zrzędzenie blondyna Roel przeważnie ignorował, dziś jednakowoż, będąc wyjątkowo nie w sosie, szybkim ruchem ręki złapał towarzysza za podbródek, gdy ten opowiadał mu na bieżąco o kolejnym, genialnym zamyśle, ani chybi powołanym do życia ćwierć pacierza temu przez jego szare komórki. Nie zamierzał go skrzywdzić tym manewrem, a jedynie uświadomić, że nadmiernie trajkocze. Wpatrując się w opuchniętą buzię kompana, popadł w przelotny smętek. Nieogolona, pokryta śliwami twarz wciąż skrywała ten zadziorny uśmiech, który zaimponował ciemnowłosemu podczas ich pierwszego spotkania.
— No co snofu?! — zapytał Froyt, wkładając w słowa odrobinę za dużo emocji. Ów błąd, skutkujący komicznym grymasem, uświadomiło mu moment później obolałe fizys. Roel w odpowiedzi uniósł kąciki ust do góry i pokręcił głową. Nie lubię, kiedy mnie tak nazywasz, żachnął się w języku migowym, powracając do spozierania w niebo upstrzone zataczającymi kręgi alkami i nurzykami. Nie wadziło mu, gdy obcy zwracali się doń wykorzystując przezwisko, notabene ukonstytuowane w trakcie krótkiego pobytu w Novigradzie, ale dla druha miał nadzieję pozostać na zawsze Roelem – rozrabiaką z Belhaven, który uratował go od smutnej egzystencji wśród handlarzy stalą i śmierci z nudów. Nie chciał być przez niego postrzegany przez pryzmat tej konkretnej ułomności.
Ilość słów: 0

Catriona
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 16 mar 2018, 15:39
Miano: Alsvid
Zdrowie: wylizuje się
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Diamenty przed wieprze

Post autor: Catriona » 03 maja 2019, 4:33

Blondyn obruszył się początkowo, lecz zaraz machnął ręką i pokiwał głową ze zrozumieniem. — Racja, druhu, pszepfaszam. Przepfaszam.
Zapadła między nimi cisza, nijak niezręczna, niezręczność nie przydarzała się w tak zażyłym i dystyngowanym towarzystwie, lecz dłuższą chwilę zakłócana wyłącznie przez otaczający ich ze wszystkich stron gwar ludzkich głosów, huk, trzask i stukotanie w pobliskiej stoczni i na pomostach oraz wrzask morskiego ptactwa. Szybko stało się oczywistym, że niższy z Nazairczyków ochoczo pożytkował ją na dalsze mielenie swego najnowszego genialnego planu przez zacinające się od czasu do czasu, lecz zawsze gotowe do pracy żarna umysłu, bynajmniej nie na delektowanie się nowoodkrytym zamiłowaniem do milczenia.
Nafok czy nie Nafok, mufimy się odkuć — oświadczył w końcu odkrywczo. — Pofa bfać się do foboty, hę?
Intuicja podpowiadała Roelowi, co w rzeczywistości mógł mieć na myśli jego kompan, mówiąc „robota”, tudzież „fobota”. Doświadczenie życiowe, że ze wspólnym poszukiwaniem uczciwego zajęcia przystającego człowiekowi prostemu, szczeremu, nie cofającemu się przed pracą w pocie czoła miało to mieć mniej więcej tyle wspólnego, ile większość trzonowców Froyta miała nadal z jego żuchwą.
Znajomy — na dobre i na złe — błysk w oczach młodzieńca podpowiadał zaś, że miał on już kompletny i gotowy zamysł na owe poszukiwania czekający jedynie na wyłożenie, a następnie aprobatę Roela. Kurtuazyjnie jednak i wytrwale wstrzymywał dalszy słowotok, dając przyjacielowi okazję do wykazania się własnymi przemyśleniami.
Ilość słów: 0
Obrazek

Dhu Feain, moen Feain.

Roel
Awatar użytkownika
Posty: 46
Rejestracja: 05 kwie 2018, 20:35
Miano: Roel
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Diamenty przed wieprze

Post autor: Roel » 05 cze 2019, 15:13

Po feralnym wydarzeniu na Stokach, Nazairczycy musieli nauczyć się funkcjonować na nowo. Jednym z tych doświadczeń było obcowanie ze sobą w milczeniu. Froyt początkowo nie wiedział, jak ugryźć ten problem. Zgłębiał go stosunkowo długo, raz próbując zabijać ciszę swoimi monologami, innym razem pogłębiał ją do takiego stopnia, że nie wiadomo było, który z dwójki kompanów tak naprawdę nie może mówić. W międzyczasie obaj opracowywali nieskomplikowany sposób komunikacji przy pomocy prostych gestów, na chwilę obecną zdolny niemalże w pełni zastąpić im zwykłą konwersację. W końcu też udało się im wypracować złoty środek i od tamtej pory cisza zupełnie nie jest im straszna.
Od obserwacji natury i najbliższego otoczenia, Roel preferował jedynie studiowanie zamyślonego towarzysza. Froyt w skupieniu potrafił przemienić się w mimiczny kalejdoskop, a jego wyrazy twarzy wyciągały Cichego z dołka z niemalejącą skutecznością od kiedy tylko pamiętał. Z tychże względów Roel co o zasady nie przeszkadzał mu w kontemplacjach, o ile oczywiście mieli na nie dostatecznie dużo czasu.
Decydując się na rozprostowanie nóg, długowłosy mężczyzna z przeciągłym westchnięciem zakończył przyjemną kąpiel słoneczną i zaserwował sobie krótką gimnastykę na pobudzenie. Obolałe ciało raz po raz krzyczało doń, żeby się nie wygłupiał; że może lepiej będzie, jak przeleży na sienniku dzień lub dwa. Roel w nosie miał jednak te impulsy, sięgając po porzuconą niedawno górną część przyodziewku. Czując na sobie spojrzenie Froyta, kiwnięciem dał mu znak, że jest gotowy skonfrontować się z kolejnym wybitnym planem blondyna.
Ilość słów: 0

Catriona
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 16 mar 2018, 15:39
Miano: Alsvid
Zdrowie: wylizuje się
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Diamenty przed wieprze

Post autor: Catriona » 18 cze 2019, 23:54

To jeft poftowe miafto — oświadczył odkrywczo Froyt. — Kupa towafów fpływa i fypływa fień w fień. Musem znajfiemy jakieś ciekafe zajęcie i fiesz, co? Niech mię pief tfąfa, jeśli ta ich zafajdana „Nafifambia” to jedyna fulernia w okolicy.
Chłopak stanął na nogi energicznie, trochę zbyt energicznie, zdradził grymas bólu na jego potłuczonej gębie, przeciągnął się i wziął pod boki. — Chofmy w miafto i tyle! Stafiam pifo pfeciw wódefce, fe do południa bęfiemy mief pełne kiefy!
Huraoptymizm Froyta był nieomal zaraźliwy. Albo to, albo widok brzuchatego groszoroba, który schodząc ze swej kupieckiej galeoty i wymachując nerwowo ramionami na tragarzy wykonał spektakularny ślizg na mewim łajnie poprawił humor dwóm kompanom w niedoli. Na pewno poprawił go samemu blondynowi, który nie bacząc na obolałą szczękę, parsknął śmiechem za ich obu.
Pokręcił głową i spojrzał z powrotem na Cichego. — No, chyba, fe fię chcef rozejfeć fam w pofcie? — zapytał. — Mofemy się ftedy spofkać tutaj, kiedy cof wyfęszymy.
Ilość słów: 0
Obrazek

Dhu Feain, moen Feain.

Roel
Awatar użytkownika
Posty: 46
Rejestracja: 05 kwie 2018, 20:35
Miano: Roel
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Diamenty przed wieprze

Post autor: Roel » 19 gru 2019, 16:43

Na informację o znalezieniu się w mieście portowym, Roel zareagował impulsywnie przechylając głowę w bok i mierząc swojego towarzysza, jak gdyby sugerując, że ktoś mu wczoraj przygrzał w łepetynę odrobinę za mocno. Froyt na szczęście tego nie zauważył, zajęty rozwijaniem swoich myśli i ubieraniem ich w słowa. Szybko wyszło na jaw, iż ambitny plan blondyna zakładał w istocie władowanie się w jakiś kolejny quasi-legalny interes. Cichy nie dewaluował pomysłu kompana w zasadzie wyłącznie dlatego, bo nie mieli zbyt wielu alternatyw. Znajdowali się w zupełnie obcym miejscu, nie posiadali żadnych kontaktów, a i sami bez cienia wątpliwości nie wzbudzali zaufania wśród miejscowych. Froyt z kolei brylował w kontaktach z półświatkiem, toteż szukanie potencjalnej roboty wśród marignesu społecznego nie było aż tak głupim posunięciem, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego naturę – szeroko pojęta szumowineria jest zawsze czujna, a czasem też do pracy chętniej przyjmie nowy narybek, niż tuziemca, którego paskudną gębę zna już połowa księstwa.

Po oszczędnej i nieprzyjemnej gimnastyce, Cichy postanowił zrewidować ich pozostały ekwipunek, udając, że zupełnie nie udzielił mu się przypływ optymizmu spuchniętego druha. Podczas sznurowania koszuli zastanawiał się nadto, skąd nagle zachciało mu się tak afirmować życie, ale z drugiej strony Froyt nigdy nie był zwolennikiem martwoty, dusza bolała go rzadko i przez krótki czas, nawet po najbardziej dotkliwych niepowodzeniach. Z rozmyśleń wyrwał go zarobas o pokaźnej tuszy, a w zasadzie zabawna scenka w której tłuścioszek grał główną rolę, a gościnnie wystąpiło w niej także ptasie gówno.

Na pytanie przyjaciela nie odpowiedział. Zebrał swoje klamoty i minął go, kierując się powoli w stronę śródmieścia. Zatrzymał się jednak po chwili i odwrócił, na migi informując Froyta, że nie pozwoli mu szlajać się samemu z tak pokiereszowaną buzią.
Ilość słów: 0

Catriona
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 16 mar 2018, 15:39
Miano: Alsvid
Zdrowie: wylizuje się
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Diamenty przed wieprze

Post autor: Catriona » 30 gru 2019, 0:16

Dwójka przyjaciół zapuściła się w tętniące życiem i wiosną ulice Lan Exter, dźwigając na ramionach tobołki z całym swym skromnym dorobkiem. Podbitymi ślepiami podziwiali kolorowe, strzeliste kamienice, wąskie alejki wyłożone brukiem, misterne witraże w okiennicach, marmurowe smukłości prężących się w edykułach figur oraz połączone siecią malowniczych przesmyków i zatoczek kanały, o których Froyt z entuzjazmem opowiadał druhowi, że opływały praktycznie całe miasto, a poruszające się po nich łódeczki napędzane ruchami pojedynczych wioseł dawno wyparły ze stolicy bezużyteczne pośród gęstej zabudowy wozy, dwukółki i furmany.
Oczywiście, obaj rozglądali się czujnie także za okazją do sprawienia uczty brzuchom. Froyt nie zawodził pod tym względem. Niby spuszczony ze smyczy ogar, był nie do zatrzymania, gdy zwietrzył woń pieniędzy.
Pierwszą zwierzynę wystawił u wylotu uliczki wpadającej jak strumyk do rzeki w jeden szerszych i bardziej zatłoczonych bulwarów, ni chybi jakąś ważną miejską arterię. Zatrzymał Roela przy bujnym krzewie azalii otoczonym klombem i ruchem głowy wskazał na młodego jegomościa wytaczającego się właśnie spod drzwi przybytku opatrzonego charakterystyczną, czerwoną latarnią, której niezmiennej symboliki nawet cudzoziemiec nie musiał się domyślać.
Jegomość odstrojony był paradnie, wręcz frymuśnie, w przeszywany pozłacaną nicią i brokatem surdut, wypolerowane na glanc trzewiki oraz kołnierz ze złotą broszką wysadzaną jakimś kamykiem, który wpadł Cichemu w oko chwilę przed tym, jak mężczyzna obrócił się, by dołączyć do przepływającej przez szeroką aleję ciżby. Przede wszystkim jednak, w oko rzucała się jego pękata sakiewka, absurdalnie niedbale przytroczona do pasa i wręcz prosząca się u udzielenie jej posiadaczowi brutalnej życiowej lekcji. Nim ten zdążył choćby spróbować zaprotestować, Froyt pociągnął kompana za rękaw, dając mu do zrozumienia bez słów, że tej oto okazji nie zamierzał pozwolić przepaść wśród reszty przechodniów.
Tfymaj — Wręczył mu swoje manatki. — Pefno się nafet nie forientuje, ale f razie fego, spofolnij go i spofkamy się fnowu f pofcie, dobfa? Daf radę?
Ilość słów: 0
Obrazek

Dhu Feain, moen Feain.

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław