Croll
Głośne łupnięcia i mlaśnięcia towarzyszyły Ściankom od rana. Olbrzymie tasaki, dzierżone przez pary goblinów, rozczłonkowywały zwłoki, siekały je, rozbebeszały. Krwawe korpusy stały się pożywką dla grzybków, dzięki którym przetrwacie.
Świeża krew zabarwiła tego dnia zniszczony most, karmin zastąpił białą linię.
Łup!
Młodzi kultyści zapalali świeczki. Zielony płomyczki przepędzały cienie Ścianek, czciciele Pramatki nieśli dobrą nowinę. Zyskali większą władzę, dawniej sprowadzeni na pogranicza społeczności, teraz zdawali się jej sercem.
Mlask!
Górnicy zostali zepchnięci do ciasnych izb niczym bydło. Pojmani żołnierze egzekwowali twoje polecenie z łzami na policzkach, kiedy zamykali bliskich. Dzięki temu zyskaliście przestrzeń na poszerzenie hodowli.
Ciach!
Nie odnalazłeś pożytecznych fantów poza pancerzami i bronią, ale znalazłeś przedmioty osobiste zabitych w walce. Wisiorek z prymitywną figurką żołnierzyka, ewidentnie stworzoną ręką dziecka. Szczęśliwe talizmany, które miały pomóc im wygrać. Pukiel kobiecych włosów. Niezależnie od stron konfliktu, padli w nim ludzie, a oni tworzyli związki, rodziny, społeczności. Teraz poświęciłeś jedną na rzecz drugiej, jasno ustawiając podział na ich i Was.
Łup!
Wiedziałeś, że twoje czyny zwiększą produkcję żywności. Widziałeś oczami wyobraźni skrzynki zapełnione prowiantem. Jednak nie odczułeś, przynajmniej nie od razu, kiedy kolejny fragment Twojej duszy zaczernił się Splugawieniem. Wszystko miało swój koszt, a Ty zapłaciłeś własnym sumieniem.
Dostałeś również raport o dziwnym tunelu, który prowadził w głąb ziemi. Był rozległy, wedle wiadomości sięgał dna, a od pewnego momentu nie został wykopany kilofami i łopatami. Od pewnego momentu przypominał labirynt pogrążony w całkowitym mroku.
► Pokaż Spoiler
Zyskujesz 1 punkt Splugawienia za masowe zamknięcie ludzi jak bydło. Aktualnie posiadasz 2 punkty.
Jednostki żywności: 54
Zmniejszyłeś o 10 wymaganych jednostek na wykarmienie wioski. Z 46 do 36.
Aktualna produkcja żywności: 10 jednostek na dzień. Bonus trwa przez 2 dni.
Produkcja bez bonusu wynosi 6 dzięki poszerzeniu hodowli.
Grzmot
Rozmawiałeś z Thomasem, kiedy obaj patrzyliście na proces uwięzienia jego ludzi. Człowiek patrzył na to ze zgrozą w oczach, przerażony losem, jakie go spotkał.
— Uczynię wszystkiego, czego zażądasz, ale błagam. Błagam, nie traktuj moich ludzi w taki sposób. Nie zasługują na taki los, nie wszyscy was zaatakowali! — błagał żałośnie, niemal płacząc.
— Kopaliśmy dla Frederica wszyscy, lecz tylko garstka dołączyła do jego bandy popaprańców. Naprawdę, zaniechaj nam, panie...
Później rozmawialiście w drodze do świetlicy. Łkanie i szloch ludzi był reakcją na Twój widok, Grzmocie. Czułeś w powietrzu strach, bowiem teraz od Ciebie zależało to, czy przetrwają. Żelazny ucisk władzy zacisnął się na ich gardłach, zdobyłeś nowe terytorium i zdałeś sobie sprawę, że ostatecznie rozwiązałeś sprawę górników Frederica.
— Pierw chcieliśmy z zaskoczenia wziąć krasnoludy. Zdaliśmy sobie sprawę, że walczyli. Nie obchodziło nas z kim, być może sami z sobą, ale pragnęliśmy wolności. Udało się nam przekopać do punktów twierdzy. Planowaliśmy ukraść ich ekwipunek oraz zapasy, żeby następnie wydostać się na powierzchnię. Bez dobrego sprzętu podróż przez pustynie byłaby niemożliwa!
Weszliście do środka. Zauważyliście trójkę dzieci, które bawiły się w błogiej nieświadomości tego, co się wokół nich działo. Wyglądały bardzo zadbanie i nosiły stroje starożytnych mieszkańców Imperium. Ich spasła opiekunka podskoczyła, gdy cię zauważyła. Thomas dał jej znakiem ręki, żeby się uspokoiła. Ta zbliżyła się do dzieci i je przytuliła w obrończym geście.
— Zdziwiliśmy się, bo oprócz tego dokopaliśmy się do innego tunelu. Frederic postanowił zbadać odmęty, gdyż zszokował go fakt, że nie został on wykopany. Jakby wypalony, jakby sama skała stopniała. Sądziliśmy, że zginął, ale powrócił. — Spojrzał Ci w oczy.
— A potem powrócił gubernator w ciele maszyny. Dogadali się. Obiecali nam jedzenie, godniejszy los, cel w życiu. Oczekiwali jednego: absolutnego posłuszeństwa i dzieci — opowiadał to dziwnie, mechanicznie, szczątkowo. Widać było, że jego aparat poznawczy miał problemy ze zrozumieniem tego, czego doświadczył. Musiał upraszczać, żeby nie popaść w obłęd.
— Pierwszy był Darek. Stanowił dowód naszego oddania. Nie chciałem tego, ale co miałem zrobić, kiedy dostałem w zamian jedzenie? A obiecali tego więcej. Dali nam kilofy i pancerze. Nie wiem, dlaczego potrzebne są im dzieci, ale kluczowe jest to, że muszą być one.
Thomas padł na kolana i przytulił się do Twoich nóg.
— Błagam! To wszystko co wiem! Zmiłuj się!
Wkrótce wszystkie dzieci były pod Twoim władaniem.
Dante z Rosenburga
— Co za imbecyl — wysyczała Locha.
— No, cep jeden; no pierdolnięty, żeby takiego ptaka leczyć. Skręć kark i będzie mięsko! — zasugerowała, liżąc pociemniałe wargi i pożółknięte zęby. Niemniej, zauważywszy Twój opór, westchnęła.
— A jebał was pies. Dobra. Zobaczymy, co możemy zrobić z tym kurakiem.
Pomimo początkowego nastawienia, Locha wzięła się do pracy. Słychać było nastawianie kości, cięcia, wiązanki przekleństw oraz cięcie materiałów. Jakiś czas później, spocona i wkurwiona baba z nerwów jebła Cię po palcach stopy. Przez chwilę zabolało.
— Wisisz mi, kutafonie. Będzie, skurwysyn, żył. A teraz spierdalaj stąd, zanim zmienię zdanie i wypatroszę sokoła. Sio!
Istotnie, sokół przeżył. Niemniej jego stan był dalej krytyczny i potrzebował czasu na regenerację. Miał złamane skrzydło i nie mógł latać. Nie było pewne czy w ogóle poleci. Jednakże, niezwykle bystre ślepia patrzyły na ciebie z dozą wdzięczności, a sam poczułeś ciekawy dysonans. Nawet jeśli był to tylko ptak, przełamałeś pewną passę i uratowałeś życie, zamiast je gasić jak wszyscy inni wokół Ciebie.
Zyskałeś kalekiego przyjaciela. Co z tego wyniknie, zależało już wyłącznie od Ciebie.
Miałeś oko do szczegółów, bo kiedy zbadałeś, już na spokojnie, tunele, z których wypełzły mechaniczne pająki, zauważyłeś glify. Z ledwością wcisnąłeś się w otwór, był dla ciebie zdecydowanie za mały, ale wyłapałeś szereg znaczków. Dzieliły je równe odstępy. Zdałeś sobie sprawę, że jedynie gobliny byłyby zdolne do przyciśnięcia się... Albo musiałeś wykombinować inny sposób na poznanie tego ciasnego gardła. Rzuciły cię także w oczy specyficzne stemple na odnóżach maszyn. Poza młotami pneumatycznymi, dłutami, posiadały również wypukłe pieczęcie, identyczne do tych na ścianach wąskiego tuneliku.
Zawalenie tunelu było możliwym i prostym do wykonania przedsięwzięciem.
► Pokaż Spoiler
Zyskałeś zwierzęcego towarzysza. Obecnie nie może latać.
Gnark i Erika
Istotnie, cieszyłeś się wysokim statusem, bo za każdym razem, kiedy leczyłeś rannego po bitwie, dziękował ci dozgonnie. Być może nawet łechtało to Twoje ego, przy okazji wywołując poruszenia ekscytacji wszystkich Twych szóstych palców. Dzięki Twojej pracy miałeś pewność, że następnego dnia ranni odzyskają sprawność do pracy. Z sukcesem również połatałeś brodatą kobietę.
Jako goblin cywilizowany i wyedukowany zdawałeś sobie sprawę, że w istocie nie zajebałeś Maksymiliana, a go zdezaktywowałeś. Bylibyście w stanie go ponownie nakręcić, jeżeli taka byłaby Wasza wola.
Tak czy siak, w przerwach pomiędzy łataniem, nawet jeśli nie chciało ci się gadać z pacjentami, ci zdradzali swoje myśli. Chcieli sobie pogadać, że nie tylko odciążyć ciało, lecz także umysł. Dzięki temu dowiedziałeś się aktualnych nastrojach. Przede wszystkim ocalali nie radowali się z zwycięstwa, lecz bali się, gdyż sądzili, że tajemnicze skurwysyństwo z głębin powróci. Skoro nowa inkarnacja gubernatora wyrządziła takie straty w pojedynkę, armia automatonów z całą pewnością zniszczy Ścianki. Morale było niskie. Nadzieje również zabijał Croll. Ludzie bali się, że pewnego dnia to oni zostaną zapędzeni w kozi róg, a potem potraktowani jak pasza. Pomimo zwycięstw, duch społeczności zamierał. Przynajmniej ludzkiej społeczności, bo kultystom stała pała z radości.
Eriko, postanowiłaś zasnąć. Spokojny sen z całą pewnością Cię zregeneruje.
Pęknięta Tarcza
Weszli na pełnej.
Opuściwszy szyb, na teren Ścianek przybyli zakuci w blachy żołnierze. Niektórzy z nich nosili na hełmach maski brodatych, wkurwionych demonów, niektórzy zaciskali pięści na dwuręcznych młotach i toporach, ale pozostali celowali ze swoich kusz w każdy potencjalny cel. Było ich dziesięciu. Dziewiątym okazał się Keren, Wasz zarządca, natomiast dziesiąty był krasnoludem w płytowym pancerzu naznaczonym runami. W jeden ręce trzymał zniszczony topór bojowy z ułamanym ostrzem, gdzie raziły w oczy poszarpane krawędzie. Pomimo tego, władał tym orężem z dumą. Żelazne stylisko było mistrzowskiej jakości, a zdobienia utwierdzały w przekonaniu, że to narzędzie było czymś więcej, niż tylko bronią. Lewe ramię krasnoluda było zmasakrowane i źle opatrzone. Plamy krwi i ropy zabrudziły materiał opatrunku.
Kawałek po kawałku orszak przemieszczał się do centrum, zatrzymując się obok lecznicy. Dwójka z oddziału pchała pusty wózek, a potem, kiedy zatrzymali się, otoczyli kręgiem przywódcę oraz wehikuł.
Keren krzyknął coś niezrozumiałego, w obcym dla Was języku. Patrzył na ludność niczym na ułomne dzieci, więc wskazał paluchem na broń jednego z krasnoludów, a potem pokazał pusty wózek, żeby na końcu groźnie zerkać na każdego zasrańca ze Ścianek.
Dyplomatyczny zmysł wskazywał na to, że krasnoludy były chętne na konkretny rodzaj pertraktacji, której jedna strona sprzedawała wpierdol drugiej.
Hirvo i Aza
— Nie powinnaś tego robić — stwierdziła chłodnym głosem, komentując więź Azy z basztą.
— Nikt nie powinien... Oby nie przyniosło to kłopotów.
Opuściliście bezpieczne obozowisko, aby zbadać zakamarki Baszty. Mistrzyni wyruszyła na polowanie, a Wasza dwójka zamierzała pozyskać części oraz toksyny. Tym razem było nieco inaczej, albowiem Aza intuicyjnie wiedziała, gdzie szukać poszukiwanych elementów, tak, jakby wyławiała to z pamięci. Scalenie z basztą wpłynęło na Ciebie, inżynierze, i podświadomie czułaś w sobie odciśnięcie mocy baszty. Dotarliście do zrujnowanej konstrukcji, której ściany pokrywał rdzawy mech. Jej tubalna struktura ciągnęła się w górę i przypominała postawiony sztorcem walec. Wiedzieliście, że części znajdowały się w środku. Natrafiliście na rojowisko splecionych ze sobą pustynnych węży. Było ich mnóstwo, jednakże dzięki prowadzeniu łowcy, udało się wam ominąć niebezpieczeństwo. Ścieżka, po której kroczyliście, wydawała się przedziwna. Była wykonana z dziwnego tworzywa, miękkiego i sprężystego, jakoby naciągniętego na coś pod spodem. Wystające ramiona, wygaszone piece i formy sugerowały, że były tutaj wytwarzane części. W głównym pomieszczeniu znaleźliście wszelakiej maści złom, w których również były komponenty do windy. Wystarczyło je dopasować, aby mechanizm zadziałał. Poza tym, Aza, zainteresowało cię specyficzne łoże. Pionowo i pod lekkim skosem wyglądało na stację, gdzie mogłabyś dokonać modyfikacji swego ciała. Glify, które tutaj się znajdowały, pozwalały ci na połączenie z basztą, ale niektóre ze znaków były nowe, nakreślały inne znaczenie. Wyczuwałaś, że to właśnie tutaj mogłaś dokonać pożądanego przez siebie ulepszenia, ale wyczuwałaś pewne ryzyko. Nie byłaś do końca pewna, jaki byłby ostateczny efekt poddania się operacji. Czy byłaś skłonna zaryzykować? Położyłaś się.
Uczynię ich ze złota. Mój niepokonany legion.
Znaki zajarzyły się czystą mocą, kumulując ją gwałtownie. W pewnym momencie światło wypełniło pomieszczenie i raziło oczy, więc musiałeś je zakryć, Hirvo.
Nagle światło ustąpiło. W jednym momencie Aza została rozłożona ma czynniki pierwsze, w niewidzialnym polu unosiły się komponenty i powoli krążyły wokół łoża. Jej sercem był rdzeń połączony z kluczykiem. Wola rozpoczęła modyfikację. Moc zmieniła rozmiar i strukturę każdej zębaki, przerzutki, pręcika. Urósł korpus, pochłaniając skrzydła. Od najmniejszych do największych elementów zostały złożona optyka, ręce został6 zrekonstruowane wraz z nogami, dopasowując się do nowego rozmiaru. Każda część ciała była odtworzona jednocześnie, lewitując w polu. Gwałtownie, lecz precyzyjnie zostałaś złożona od nowa. Byłaś podobnej wielkości do swego towarzysza, lecz on ujrzał w Tobie podobieństwo do automatonów z ostatniego piętra. Twój korpus pokryły glify.
Znaki w pomieszczeniu utraciły swoją moc. Czułaś jak powoli się uzupełniały. Przeczuwałaś, że jutro mogłabyś ponownie oddać się zmianom, być może świadomie.
► Pokaż Spoiler
Twój rozmiar z 1/2 zwiększa się do 1. Przypominasz człowieka wyglądem. Szczegóły tego wyglądu zostawiam Tobie, jesteś ze złota. Masz około 180cm wzrostu i ważysz 150kg.
Tracisz zdolność latania.
Zyskujesz 5 zdrowia.
Widzisz w cieniu.
Zyskujesz glify, którymi będziesz w stanie odnowić Biały Szlak.
Później opuściliście walec i na parterze odnaleźliście rośliny, z których zdołalibyście wytworzyć truciznę. Z łupani powróciliście do obozowiska, żeby przekonać się, że dzisiaj wyłącznie Wam dopisało szczęście, gdyż łowczyni upolowała dwa olbrzymie nietoperze. Wzruszywszy ramionami, uznała, że lepszy rydz niż nic.
Dzięki waszej ekspedycji mogliście teraz bez większych problemów naprawić windę, więc Wasze dalsze plany mogły uwzględnić obszar Ścianek. W międzyczasie Pryszczaty przybył do was. Wyglądał na przerażonego. Nie tylko droga pełna niebezpieczeństw do Was zacisnęła mu poślady, lecz również przyniósł upiorne wieści.
— Zamigali ostrzegawczo nasi. Coś się zjebało na dole — powiedział wprost.
— Tylko nie rozumiem, dlaczego ostrzegają zielonymi płomykami.
► Pokaż Spoiler
Aza, podejmij decyzję. Jeżeli się zdecydujesz na ulepszenie, edytuję tego posta, żeby przedstawić zmiany.
Zyskaliście 3 jednostki jedzenia. Dopiszę je do puli, jeżeli wrócicie do domu.
Zyskaliście zabójcze jak jasny skurwysyn toksyny.