Polana na skraju puszczy

Obrazek

Sąsiadująca z Novigradem puszcza jest starsza nawet od samego miasta, a przy tym nie mniej tętniąca życiem. Stanowi największą ostoję nieskażonej człowiekiem przyrody w całej Delcie Pontaru.


Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Polana na skraju puszczy

Post autor: Dziki Gon » 11 lis 2018, 0:07

Obrazek


Płycizna kwietnych łąk i wrzosowisk, wzbierająca powalonymi pniami i matnią kolczastych krzewów, im bliżej do wytyczonej cieniem i szelestem granicy lasu. Owady bzyczą nad trawami, w których kryją się zające zaalarmowane krążącym w górze skrzydlatym niebezpieczeństwem. Na uboczu, pomiędzy drzewami, przystają sarny, czujnie przyglądające się pracy drwali i znikającym w gąszczu zbieraczom i łowcom — żołnierzom pierwszej linii frontu w wojnie o wydarcie puszczy jej skarbów.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Polana na skraju puszczy

Post autor: Dziki Gon » 25 lis 2020, 2:55

Rynart nie kłamał, przebieżka od miejsca, w którym znaleźli rozkraczoną furmanę w stronę wyręby okazała się względnie krótka, może nawet krótsza, niż gdyby Corryn miał użerać się co chwila z zaprzyjaźnionym, upartym bułankiem z tartaku. Gdy skręcał w zawijającą w prawo szeroką ścieżkę, dostrzegając już zbliżające się przerzedzenie między drzewami, lza mu było z ukontentowaniem zauważyć, że nie zdążył się nawet porządnie spocić ani zdyszeć. Bądź co bądź, praca w tartaku sprzyjała fizycznej tężyźnie. A on, nie wiedział sam, czemu, wyczuwał instynktownie, jak używać mięśni i oszczędzać oddech podczas wysiłku.
Szczęśliwie, nie napotkał również na drodze niczego, co wydałoby mu się szczególnie podejrzane. Ptaki nadal trelowały w mateczniku. Drzewa szeleściły zieloną przyodziewą liści. Wiatr poruszał gałęziami. Słońce grzało z góry.
Na ścieżce leżało ciało.
Mężczyzna. Leżał na brzuchu, na środku drogi, z ramionami wyciągniętymi, z palcami wciąż ucapionymi ziemi, jakby próbował się po niej przeczołgać. Włosy miał sklejone krwią tak gęstą, że trudno było odgadnąć ich barwę, a spomiędzy łopatek sterczał mu trzonek zatopionej głęboko w plecach siekiery. Niewiele różniącej się od tej, którą półelf teraz odruchowo ścisnął mocniej, zdając sobie sprawę z jednej, jedynej rzeczy, której nie usłyszał ani razu, zbliżając się do leśnej polany. Dźwięków pracy na porębie.
Ilość słów: 0

Piet Dankert
Awatar użytkownika
Posty: 37
Rejestracja: 20 lip 2020, 18:25
Miano: Pająk
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Polana na skraju puszczy

Post autor: Piet Dankert » 25 lis 2020, 20:10

Dobre samopoczucie, spowodowane przebieżką, zniknęło jak ucięte siekierą. Pająk stanął jak wryty przy zwłokach, uniósł broń gotów do obrony, a jednocześnie zaczął uważnie lustrować otoczenie i nasłuchiwać ewentualnych niepokojących dźwięków. W pierwszym odruchu chciał od razu zawrócić, zgodnie z poleceniem Rynarta. Nie potrafił jednak tego zrobić. Może powstrzymywało go poczucie winy związane z zaginięciem powożącego młodzieńca? A może było to spowodowane przeszłością, której nie pamiętał? Nie wiedział. Ale nie mógł tak po prostu stąd odejść.
Nadal wytężając słuch i wzrok zaczął zbliżać się do leżących na ścieżce zwłok. Chciał chwycić je za rękę, aby przekonać się czy zdążyło już całkiem ostygnąć.
A czy ten klecha nie musiał tędy przechodzić? — zapytał w duchu sam siebie. — Kurwa, przecież powinien coś zauważyć, albo usłyszeć... Szedł przecież rzut kamieniem stąd.
Natłok myśli spowodował, że Pająk postanowił wrócić jednak do Rynarta, jak tylko sprawdzi napotkane ciało.
► Pokaż Spoiler
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Polana na skraju puszczy

Post autor: Dziki Gon » 28 lis 2020, 11:30

Ciało było nie tylko zimne — było sztywne. Kiedy Corryn ujął je za ramię, rozcapierzone palce dłoni pozostały w tej samej pozycji, jakby chciały rozedrzeć powietrze. Skóra pod spodem przybierała głęboki, purpurowo-fioletowy odcień. Trudno było orzec, czy mężczyzna zginął najpierw od siekiery ulokowanej w kręgosłupie, czy od ziejącej z tyłu głowy dziury, którą półelf odkrył przy bliższych oględzinach. Teraz było mu pewnie wszystko jedno.
Corryn przyglądał się ciału uważnie, przyglądał się…
…Zlepionym, ciemnym włosom. Plamom krwi na najeżonym szypami mundurze, prostym, biednym, burym mundurze z łatami, z żółtą przepaską na ramieniu miast haftu. Wolentarz. Obok niego leżała upuszczona pika. Pod nim stratowana ziemia. Dookoła jazgot. Nieśli im ogień, ogień i krew, ni'l ceim siaar! Rżały spłoszone konie. Ranni wyli. Vedrai! Enn'le! Ogień i krew...
Nadal słyszał rżenie.
Naprawdę, tutaj — nie tam. Gdziekolwiek tam było. Tu ciało leżące u jego stóp znów było tylko ciałem chłopa. Było ubrane w portki i koszulę, i nic więcej. A jazgot ucichł. Pozostało tylko uczucie gorąca uderzające Corrynowi na twarz… Oraz rżenie konia. Jednego. O ile wcześniej mógł jeszcze uznać, że się przesłyszał, tak teraz nie mógł już mieć cienia wątpliwości. Tam dalej, na martwej od ciszy drwalskiej polanie, zarżał koń.
Ilość słów: 0

Piet Dankert
Awatar użytkownika
Posty: 37
Rejestracja: 20 lip 2020, 18:25
Miano: Pająk
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Polana na skraju puszczy

Post autor: Piet Dankert » 01 gru 2020, 16:07

Corryn, schylony nad zwłokami, wsłuchiwał się w odgłosy walki. Tętent i rżenie koni. Wrzask walczących, rannych i umierających. Szczęk oręża. Bicie serca. Coraz szybsze bicie serca... Wdech i wydech, wdech i wydech, coraz szybciej i szybciej... Zwłoki, szczęk, wrzask, rżenie... Oddech, oddech, oddech... Uderzenie...
Pająk otrząsnął się, kiedy skołowany siadł na ziemi tak ciężko, że zadzwoniły mu zęby. Przez chwilę wodził dookoła wzrokiem, nie bardzo wiedząc gdzie jest. Nagle zdał sobie sprawę, że nadal ściska nadgarstek martwego drwala. Puścił bezwładną kończynę, a drugą ręką wymacał upuszczoną siekierę. Już miał wstawać, gdy usłyszał rżenie konia...
Serce znów załomotało mu z pełną mocą, zesztywniał cały na moment, a na policzkach poczuł kolejną falę gorąca. Ale kolejne rżenie rozwiało wątpliwości. To nie były omamy, dźwięk rzeczywiście dochodził od strony poręby.
Postanowił nie podnosić się. Ściskając siekierę zaczął pełznąć na czworaka do najbliższych krzaków. Chciał moc obejrzeć dokładnie polanę, zanim ktokolwiek z niej go zauważy.

► Pokaż Spoiler

► Pokaż Spoiler
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Polana na skraju puszczy

Post autor: Dziki Gon » 03 gru 2020, 12:32

Duży, pokryty krótką trawą oraz połaciami wydeptanej ziemi teren poręby na pierwszy rzut oka był opustoszały, cichy jak żalnik o świcie. Po prawej stronie widok zasłaniały Corrynowi ułożone w masywne stosy sągi drewna oraz jeden pusty wóz. Po przeciwnej wycięte pniaki wystawały jak kikuty spomiędzy młodnika i nietkniętych jeszcze buków, sosen, dębów i jodeł.
W trawie leżały jakieś podłużne, bure kształty — kilka przy linii drzew, jeden przy wozie. Półelf wytężał wzrok i słuch, lecz odległość skutecznie utrudniała mu ocenę sytuacji. Wystarczyło jednak zaledwie trzaśnięcie gałązki pod jego nogami, by sam został dostrzeżony.
W osłoniętym młodymi brzozami zagajniku, nieopodal stosów ściętego drzewa, stał kasztanowaty koń. Strzygąc uszami i rozdymając nerwowo chrapy, przyglądał się krzewom leszczyny, w których przycupnął Corryn. Musiał zapewne być przyczyną wcześniejszego hałasu na porębie, lecz na zgubioną własność jej pracowników nie wyglądał. Był smukły, wysoki i zadbany, i nie wyglądał na stworzenie nadające się do pracy przy zrywce. Przekrzywione siodło wisiało mu prawie pod brzuchem, naderwane wodze nad ziemią. Obok niego spoczywały jakieś pakuły. Oraz kolejne ciało. Zdradziło je połyskiwanie klamerek na eleganckich, skórzanych butach i porzucona obok czapka z bażancim piórem, biała niczym wapno dłoń wyciągnięta na kobiercu z polnych kwiatów.
Kasztan zarżał ponownie, niepewnie. Pogrzebał w ziemi kopytem.
Ilość słów: 0

Piet Dankert
Awatar użytkownika
Posty: 37
Rejestracja: 20 lip 2020, 18:25
Miano: Pająk
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Polana na skraju puszczy

Post autor: Piet Dankert » 12 gru 2020, 14:15

Corryn przypadł do ziemi jak tylko usłyszał rżenie. Po wypatrzeniu wierzchowca uniósł się i jeszcze przez dłuższy czas lustrował porębę.
Cały czas wahała się, co zrobić. Rynart przecież kazał mu wracać natychmiast, jak tylko coś będzie nie tak. I sam przed chwilą zdecydował, że sprawdzi tylko leżące na ścieżce ciało i wróci... Ale przecież chyba nie było żadnego zagrożenia. Wszyscy nie żyli...
Ni'l ceim siaar!!! — Rozbrzmiał mu w głowie okrzyk...
Otrząsnął się z pojawiających się znowu obrazów. Podniósł się z kolan i pochylony, osłonięty leszczynowym gąszczem, wpatrywał się w konia.
Dobra! — szepnął w końcu do siebie Pająk. — Zobaczymy co z ciebie za okaz.
Po tych słowach włożył do ust kciuk i środkowy palec lewej ręki i gwizdnął ile sił w płucach. Jednocześnie ścisnął mocno trzonek siekiery i zaczął rozglądać się za ewentualnym zagrożeniem. Liczył, że jeśli koń był szkolony, zareaguje na gwizd i przybiegnie. Choć z drugiej strony, jeśli byłby to dobrze wyszkolony rumak, to nie powinien pozostawić jeźdźca...
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Polana na skraju puszczy

Post autor: Dziki Gon » 13 gru 2020, 19:07

Gwizd poniósł się echem po polanie. Po długiej, jeżącej włosy na karku ciszy Corrynowi zawtórowała wyłącznie krzykliwym „kreecz, kreecz!” przycupnięta gdzieś na gałęzi sójka.
Stojący w cieniu brzóz kasztan poderwał głowę i zastygł z uszami postawionymi czujnie do przodu. Albo nie był stworzeniem wyszkolonym w sztuce pojawiania się znikąd i przybiegania na zawołanie, albo nie zwykł przybiegać na wołanie nieznajomych. Odpowiedział jednak kurtuazyjnym rżeniem.
Ilość słów: 0

Piet Dankert
Awatar użytkownika
Posty: 37
Rejestracja: 20 lip 2020, 18:25
Miano: Pająk
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Polana na skraju puszczy

Post autor: Piet Dankert » 21 gru 2020, 9:55

Corryn siedział spięty za leszczynowymi krzakami jeszcze długo po tym, jak przebrzmiał jego gwizd i końskie rżenie.
W końcu jednak się zdecydował.
Raz kozie śmierć — szepnął do siebie.
Lekko pochylony, ściskając oburącz stylisko siekiery, ruszył przez porębę w stronę wierzchowca. Starał się iść ostrożnie i uważać pod nogi. Nie chciał nadepnąć lub potknąć się o jakieś leżące w trawie ciało bądź narzędzia. Zbliżając się do konia, wyciągał w jego stronę lewą rękę. Miał nadzieję, że zwierzę będzie spokojne i da się pogładzić po chrapach.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Polana na skraju puszczy

Post autor: Dziki Gon » 27 gru 2020, 20:34

Gdy podszedł bliżej, koń — klacz, z tego co widział, a raczej czego nie widział — zadarł wysoko głowę, zachrapał i zadrobił nerwowo. Zgrabna kasztanka, na nosie miała podłużną, wąską strzałkę zwieńczoną na czole plamą przypominającą księżycowy sierp. Po chwili niepewności dała się pogłaskać, trąciła pyskiem ramię półelfa. Szyję miała gorącą, mokrą, oczy przestraszone.
Ciało, nad którym musiał przestąpić, zbliżając się do zwierzęcia, należało do młodego mężczyzny w berecie przystrojonym fantazyjnym piórem. Jego twarz zdążyła poblednąć i ostygnąć, całkiem pozbawiona koloru, poza zeschłymi śladami krwi sikającej z tego, co zostało po gardle i po reszcie szyi. Pod gulaszem juchy i rozpłatanych ścięgien oraz tkanek Corryn widział bielące się odpryski kości. Kręgi szyjne? Nie mógł być pewien — ani tego, ani który dokładnie spośród walających się po porębie zabójczych instrumentów mógł wyrządzić aż takie szkody. Koniec w każdym razie musiał być gwałtowny.
Pewien był natomiast, że nawet jego żołądek, zwykle zaskakująco niewrażliwy na przykre widoki, od patrzenia niechybnie powędrował kilka cali w górę. Wzrok zaś sam uciekł mu nieco niżej.
Młodzieniec miał na sobie wcale elegancki kubrak w haftowany, zielony sedeń i jeździeckie buty. Z kieszeni na jego piersi wystawało coś, co wyglądało Corrynowi na kawałek złożonego pergaminu. Poza sakwami przytroczonymi do przekrzywionego siodła na kasztance, półelf nie widział w pobliżu żadnego dobytku, żadnej broni, żadnych narzędzi. Żadnej żywej duszy. Wyłącznie wygniecioną trawę i zwiniętą w rulon, podeptaną derkę w miejscu, które nieszczęsny młodzik uznał pewnie za bezpieczne na popas. Urokliwy, ocieniony przez młode brzozy zagajnik.
Ilość słów: 0

Piet Dankert
Awatar użytkownika
Posty: 37
Rejestracja: 20 lip 2020, 18:25
Miano: Pająk
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Polana na skraju puszczy

Post autor: Piet Dankert » 13 sty 2021, 14:01

Pająk stłumił wywołane widokiem masakry torsje, dziwiąc się trochę tym doznaniom. Po obejrzeniu ciała, ruszył dalej w kierunku konia.
Zadowolony z reakcji klaczy, pogłaskał ją jeszcze, poklepał po szyi i zabrał się za poprawianie siodła i wstępne dociąganie popręgu. Wreszcie chwycił za wodze i już chciał ruszać, jednak zatrzymał się w pół kroku i jeszcze raz obejrzał na ciało młodzieńca.
Podszedł do niego i wyjął wystający z jego kieszeni pergamin. Nie marnował czasu na jego oglądanie, wsunął jedynie za pas spodni i, ciągnąć kasztankę za uzdę, ruszył w stronę duktu. Dopiero po opuszczeniu polanki planował wskoczyć na siodło i wrócić do Rynarta.
Ilość słów: 0

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław