Elfie ruiny

Obrazek

Głęboko wśród leśnej głuszy, niedostępnej żadnemu dh'oine mieści się schronienie nieludzkich buntowników oraz przedstawicieli starszych ras walczących o przetrwanie na skraju cywilizacji.


Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Elfie ruiny

Post autor: Dziki Gon » 11 lis 2018, 0:15

Obrazek


Położone ponad obozem elfie ruiny wyłaniające się spomiędzy pni drzew wyblakłymi, rzeźbionymi wiatrem marmurami i granitami. Strzaskane i obalone kolumny oplata bluszcz, fryzy, miast zdobić, ledwie odróżniają się na arkadach, poszarzałe od deszczu i ze starości. Ubytki w terakocie wypełnia mech, a filary nie podpierają już niczego, wyłącznie sterczą z posadzek niby żebra ogromnego szkieletu padłego tu przed wiekami zwierzęcia. Miejsce stanowi swój własny cmentarz bezpowrotnie minionej chwały. Drzewiej będąc pałacem, dziś ostało się zaledwie opuszczoną pustacią, której nie nawiedza nikt, oprócz duchów i wspomnień. Oraz ostatniego żywego lokatora, pielęgnującego pamięć o nim niczym ogród, przechadzającego się w samotności tym, co dawniej było wyłożonymi mozaiką korytarzami. Ponoć w noce przesileń i te pozbawione gwiazd można dostrzec odległe światła płonące pośród gruzowiska, wypełniające jego ubytki dziwaczynymi, ruchomymi cieniami.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Elfie ruiny

Post autor: Dziki Gon » 11 lip 2020, 23:15

Obozowicze nie potrzebowali niczego. Mając zaplanowane zajęcia na najbliższy czas, pozostali wśród namiotów żegnając Aida i Liga udających się na krótką eskapadę w północnym kierunku. Flohria nie kryła się z opinią na temat bezcelowości ich wyprawy, lecz pozostawała daleka od dezaprobaty czy zabraniania.
Liguaer, zgodnie z jej poleceniem, zabrał bukłak i nieco zapasów. Nim zdążyli ujść choćby na tyle, by zakamuflowane posterunki obozowiska zniknęły im z pola widzenia, dobrał się do nich, posilając w trakcie spaceru, odkrawając sobie kęsy swoim wczorajszym zakupem. Przewiesiwszy własny cisowy łuk przez ramię, szedł i jadł, rozglądając się po okolicy. Okazując przy tym niezwykłe jak na siebie zainteresowanie każdemu mijanemu pniakowi.
Teren zwyżkował, zmuszając mięśnie łydek do napięcia, a porastające wzgórze drzewa do rośnięcia pod nachylonymi kątami, czasem kładzenia się w kierunku stromizny obnażającymi korzenie wykrotami, skrywającymi ciemne, pachnące grzybem lub piżmem jamy, rojne robactwem albo drobnym zwierzem.
Spomiędzy liści i strzelistych igieł świerków majaczyły im pierwsze bryły wyblakłego kamienia — zbyt regularnego, by był dziełem natury. Do ruin podchodzili od tyłu, nadkładając drogi. Górujące nad obozem wzniesienie było ustawione doń stromizną — ziemisto-piaszczysta skarpa z kilkoma wiszącymi korzeniami uniemożliwiała podejście od frontu. W zagłębiu u jej podnóża mogli wyłącznie zaplątać się w zarośla i brodzić po kolana w zrzuconych liściach.
Poohi wskoczył na sosnowy wywrót, zachwiał się na pniu, wystawiając rękę z nożem dla utrzymania równowagi. Coś zaszeleściło w liściach pod obalonym drzewem, gdzieś w koronach poderwała się do lotu grupka ptaków.
Wzgórze jak wzgórze — Lig zsunął się na pniak, zasiadł na nim, pozwalając dyndać nogom, które z racji położenia wykrotu nad wgłębieniem terenu, nie dosięgały do usłanej runem i gałęziami ziemi. Siadając, opukał pniak jak dzięcioł, podważył martwiejącą korę czubkiem noża.
Dotąd zaszedłem. — Ruchem głowy wskazał wokół siebie. — Grzyb lubi to miejsce. Pełno go wśród korzeni.
Elf uniósł spojrzenie, popatrzył na niebo, nasłuchując bezwietrznej ciszy, która zapadła wokół nich.
Wyczuwasz tu coś szczególnego?
Ilość słów: 0

Aid
Awatar użytkownika
Posty: 123
Rejestracja: 16 gru 2019, 12:35
Miano: Aideen Floh'riha
Zdrowie: Daje radę
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Elfie ruiny

Post autor: Aid » 12 lip 2020, 14:51

Poohi? Może tak zostaw coś na później? Ledwo ruszyliśmy, już głodny? — Upomniała go surowym tonem i spojrzeniem, kiedy ten przystąpił do wyżerania jedzenia. W końcu prosiła go by zabrał ze sobą zapasy na później, a nie je od razu zeżarł. Dopiero co jadł przy ognisku. Długo jednak nie potrafiła się na niego gniewać, zaraz to łagodniejąc i znajdując w otoczeniu większe zainteresowanie. W końcu daleko nie mieli się zapuszczać.
Po drodze chłonęła nozdrzami poranne powietrze, a uszami głos ptaków i szum drzew. W spokojnym kroku bose stopy przemierzając trawy zbierały rosę z listowia. Oczy wraz z odwracającą się z wolna głową szukały wszystkiego, a w sumie nic, łapiąc każdy napotkany kształt na chwilę, tylko po to by zaraz znaleźć inny. Drewniany futerał nieznacznie kołysząc się przy pasie odbijał się bezgłośnie od prawego kolana, strzały lubiły tym razem milczeć. Łuk zawieszony na barku zdawał się dostosowywać do większości, nieruchomo trzymając się punktu zaczepienia. Jedynie skórznia wyróżniała się, by okazjonalnie zaskrzeczeć przy rzemieniach podczas pochylania się, to ku intrygującej wgniecionej kępie trawy, czy ściółce, czy dziurze w ziemi. Zbliżając się jednak ku górze do rzekomych ruin, elfka zaczęła już wypatrywać konkretnych zarysów oraz cieni.
Kiedy to Lig wskoczył na pień, walcząc chwilę o równowagę, Aideen zwróciła uwagę na odlatujące ptaki, zamierając ze wzrokiem w miejscu gdzie je ostatnio widziała.
Schowaj ten nóż. Ja też mam chodzić ze strzałą przy cięciwie? — Odpowiedziała mu i kiwnęła głową w kierunku, aby wejść na górę — Ponoć ktoś tutaj mieszka, czy też lubi przebywać — Dodała, mierząc tonem w zadany kontekst jej uprzedniego pytania. I ruszyła domniemaną ścieżką ku nieujrzanym w pełni pozostałościom po prawdopodobnie wspaniałym miejscu. Prawdopodobnie, no bo skąd miała wiedzieć jak wyglądały kiedyś pałace jej ludu i ich miasta? W ogóle, w jakimkolwiek mieście jeszcze nie była, czy to elfim, czy ludzkim. Zabudowania d'hoine widywała tylko podczas podróży z daleka i nigdy się nie zbliżyła z oczywistych powodów spodziewanej wrogości. Może mogłaby zobaczyć jakie to miejsce było kiedyś? Oczami wyobraźni oczywiście. Czuła wewnątrz tą przyjemną kumulację narastającej sensacji. Ciekawość chwyciła serce i żołądek, wynosząc ją całą niemal na palce, ochoczo kierując nogi do przodu. Obawa przed nieznanym, czy też niechęć naprzykrzania się nieznajomemu gdzieś tam zamilkła pośród kotłującej się mieszanki emocji. Co kryło w sobie to miejsce, kiedyś? A teraz? Chciała zobaczyć.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Elfie ruiny

Post autor: Dziki Gon » 12 lip 2020, 19:16

Nie skończyłem jeść — zaprotestował Lig, wycierając nóż o spodnie i chowając go do skórzanej pochwy przy pasku. — Jakie później, Aideen? Przecież obóz jest tuż pod wzgórzem. Planujesz tu biwakować?
Elf zsunął się z pniaka, wzrokiem podążył za gestem kobiety wskazującej mu ruiny. Wkrótce obydwoje podążyli tam również krokami.
Zza zasłony pobliskich drzew i położonych wyżej zarośli powoli począł wyłaniać im się kształt ruin. Regularny kamień, który dostrzegli wcześniej, kładł im się na drodze jako skruszone pozostałości stopni, wyzierające poszarzałą bielą prosto z zarośniętego, skłębionego od traw i pokrzyw podłoża. Schody były niezbyt strome i prowadziły ich na wprost, gdzie na wysokości ich wzroku, wyrastał strzaskany, przerwany u sklepienia, łuk porośniętego bluszczem rzeźbionego portalu. Wznoszą się za nim budowla, częściowo przysłonięta koronami drzew, wysokością sekundowała ich pniom, górując pojedynczymi spękanymi kolumnami, filarami gdzieniegdzie przetrwałymi jako większe fragmenty konstrukcji składające się na eliptyczną kopułę prześwitującą żebrowymi ubytkami.
Pomimo owych ubytków i rzadkiego listowia okolicznych drzew, wnętrze za przełamanym łukiem szczelnie wypełniał cień, osłaniający przedsionek ruiny tajemnicą. Towarzyszący im do tej pory wiatr zdawał się zginąć w tym miejscu. Pośród martwego, nieruchomego powietrza zakłuła ich w uszy cisza.
Piękne miejsce — odezwał się cicho Poohi, nieświadomie zniżając głos do szeptu. — Ale nie pojmuję, dlaczego ktoś miałby tu mieszkać. Kamień wszak nie wymaga pielęgnacji.
Brązowa jaszczurka, doskonale widoczna na tle bieli marmurowego budulca, przebiegła nagle po ścianie, kryjąc się w wypełnionej mchem szczelinie muru. Powodem jej spłoszenia był nagły ruch — nie wiedzieć skąd i kiedy, z korony pobliskiego drzewa na złamanym szczycie portalu wylądował ciemnopióry myszołów.
Zupełnie nieprzejęty ich obecnością ptak przyglądał im się z wysoka, obracając zwieńczoną krótkim, zakrzywionym dziobem głowę, tak by mieć ich w polu spojrzenia brązowego oka o czarnej źrenicy.
Nie przerywając spojrzenia, ani nie poruszając się z miejsca, Liguaer powoli zdjął swój łuk z ramienia, wolną ręką sięgając po zatkniętą za paskiem strzałę.
Ilość słów: 0

Aid
Awatar użytkownika
Posty: 123
Rejestracja: 16 gru 2019, 12:35
Miano: Aideen Floh'riha
Zdrowie: Daje radę
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Elfie ruiny

Post autor: Aid » 13 lip 2020, 0:01

Stępione brzegi stopni kamiennych schodów. Omszone, czy pokruszone. Kroczyła po nich powoli i wyglądała kamiennych fundamentów i filarów, szukając brakującego przedłużenia konstrukcji, ku niebu, czy też ku drzewom otaczających miejsce. Zabudowanie z pewnością chowało wielu mieszkańców pod swoim dachem w czasach swej świetności, szacowała. Albo może właśnie żyło tutaj niewielu? Kiedyś przechadzały tutaj postacie mijając portal, po równo oszlifowanych kamieniach schodów? Elfce ciężko było zrekonstruować przed oczami zastany widok w pałac. Nie wiadomo czemu, pomyślała o śpiewakach stojących w portalu i słuchaczach stojących przy nieistniejących ścianach. Głos nosił się przez wejście aż do środka ku kopule i tam niósł się dalej ku nieprzeniknionej ciemności. Dziś jednak nie było tu ani śpiewaków, ani pałacu. Tylko cień.
Odrzuciła tymczasowe fantazjowanie, kiedy w końcu dotarł do niej zupełnie dźwięk absolutnej ciszy. Mogła wyczuć dudnienie własnego podekscytowanego serca i usłyszeć stawiane kroki jej towarzysza, kiedy ten sam odezwał się. Aid kiwnęła z wolna głową na szept Poohiego, zgadzając się z nim zupełnie w kwestii okolicy. Ruiny było wyjątkowe, milczały jednak... złowrogo? Czy w żałobie? Rozglądała się uważnie po okolicy, zapominając że są ledwo krótki marsz od obozu, jakby była w zupełnie obcym miejscu, gdzie mogła spotkać... cokolwiek. Nie mogła też przebić się wzrokiem przez cień przedsionka, ale nie to miało u niej wywołać dziw.
Dostrzegła ruch jaszczurki, a wnet pojawił się ptak, niby strażnik nad przejściem zajął szczyt przerwanego portalu. Mierzył ich bystrym wzrokiem. W ogóle ich się nie obawiając siedział sobie. To było dla elfki niebywałe, stała jak zaczarowana wymieniając spojrzenie z drapieżnym ptakiem i wysilając wzrok na dopatrzenie się jego postawy i majestatu. Widziała kątem oka, że Lig zamierzał się na postrzelenie myszołowa, korzystając z okazji, tak jakby tamten rzeczywiście ich nie zauważył.
Nie strzelaj— Syknęła krótko, stanowczo. Rękę wyciągnęła ku niemu w powstrzymującym geście. — Popatrz widział nas i chyba się nie boi. A to ci dopiero — wyszeptała, chcąc nie spłoszyć ptaka
Przekrzywiła głowę, nastawiając uszy jakby mogła coś usłyszeć w ciągu otaczającej ich ciszy, nie odrywając oczu od okazu latającego drapieżnika. Ciekawa była czy odleci jak podejdzie do niego bliżej.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Elfie ruiny

Post autor: Dziki Gon » 16 lip 2020, 23:22

Liguaer opuścił z wolna łuk, zdjął strzałę z cięciwy.
Chciałem… — szepnął i urwał, przyglądając się nieruchomemu ptakowi, odpłacającemu przybyszom zaciekawionym spojrzeniem. — Faktycznie. Myślisz, że jest…?
Podziękuj swojej towarzyszce, Seidhe.
Aideen, choć nadstawiała ucha, nie usłyszała zbliżających się kroków. Zaskoczony Poohi odwrócił się jako pierwszy, z jego ust wydobyło się ciche westchnięcie. Zrozumiała je, gdy sama także się odwróciła.
Obrazek
Stojąca przed nimi postać wyglądała jak legenda wcielona w byt. Nikomu innemu jak legendzie nie przychodziło nosić się pośród zapadłych w głuszy ruin w szamerowanym, atłasowym karminie godnym elfiego księcia. Dźwigać u pasa zakrzywionej klingi wielkiego kunsztu. Spoglądać na przybyszy przenikliwym, dumnym spojrzeniem elfa, który nie zaznał trudów głodu ani prześladowania.
Legenda, jak każda legenda, po dłuższym czasie ujawniała skazę w postaci prawdy. Niepraktyczny w obecnych warunkach strój był zetlały i naznaczony przemijaniem. Oczy nieznajomego jeszcze bardziej, prócz dumy skrywające w sobie lodowaty powiew wieczności. Wyłącznie nieuchwytna, subtelna drapieżność w pięknej i szlachetnej jak przystało na Seidhe twarzy, przydawała mu życia.
Tajemniczy osobnik w dziwny sposób kojarzył się jej z ową ruiną. W inny, również niewytłumaczalny — ze strzegącym łuku ptakiem.
Podziękuj, że zapobiegła rozlewowi krwi. — Ton głosu miał dźwięczny i spokojny, podbity akcentem, którego nie rozpoznawała, lecz nie utrudniał jej zrozumienia wypowiadanych przez niego słów. Wieloznaczna i zawoalowana maniera wysławiania się, z kolei nie ułatwiała. Podziękowanie miało w sobie coś z groźby. Ostrzeżenia przed ukrytym niebezpieczeństwem czekającym za fasadą wiekowego piękna. Mogli zgadywać którego.
To miejsce zaznało jej już dosyć.
Ilość słów: 0

Aid
Awatar użytkownika
Posty: 123
Rejestracja: 16 gru 2019, 12:35
Miano: Aideen Floh'riha
Zdrowie: Daje radę
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Elfie ruiny

Post autor: Aid » 20 lip 2020, 21:53

Zaskoczona w odruchu obróciła się, z opóźnieniem uwalniając się z fascynacji zastanym dziwem w postaci myszołowa. Jednak dziw dziwów dopiero miała ujrzeć, gdy jej wzrok w końcu uchwycił całokształt napotkanej postaci. Dostojnej, pięknej. W postawie niezłomnej niby dąb podczas burzy, wyniosłej jak niebo wysokie, Seidhe emanował czymś co budziło różne odczucia. Zauroczona w pierwszym momencie nie potrafiła wydusić z siebie ni słowa, z drugiej strony była zaskoczona i napięta, niby cięciwa, gotowa do nagłego ruchu.
Wypatrywała osoby przed nią szeroko otwartymi oczyma, aż to mężczyzna upomniał, aby to Poohi jej podziękował. Drgnęła, słysząc słowa mające kryć więcej znaczeń niż słuch wstępnie mógł wyłapać, ważąc się na odpowiedź jaka pierwsza jej przyszła do głowy:
Przepraszamy za naszą śmiałość — Pochyliła głowę nieznacznie, chcąc zapewnić o braku jakichś nikczemnych intencji. Jego niebezpośrednia groźba trafiła ją celnie. Z pędem i tak już zadanego jej wrażenia, w pełni uwierzyła w to, że postrzelenie ptaka byłoby fatalnym czynem. Choć równie dobrze sama by takiego ustrzeliła, gdyby nie fakt, że ten się jej akurat przyglądał. W końcu żyła z tego co upoluje. W tym momencie już była pewna, że to nie są zwykłe ruiny, a przed nią nie stoi przeciętny Seidhe, który przypadkiem zaplątał się w znalezione ubrania.
Mnie Aideen, a to mój przyjaciel Liguaer. Przybyliśmy komandem wczoraj, z Sinych Gór, północnych. — Przedstawiła się szybko — Przyszliśmy nieproszeni... Czy mimo tego, mógłbyś nam opowiedzieć o tym miejscu?.. — Zapytała nie kryjąc ciekawości, przedstawiając od razu powód ich wizyty — była zainteresowana co to za miejsce, a teraz też kogo ma przed sobą. Miała wrażenie, że stąpa po grząskim gruncie, ważąc się zakłócać mu spokój, czy spokój tego miejsca, lecz serce wciąż biło zachęcająco, a nienasycone oczy wypatrywały zjawiska w postaci napotkanego dostojnika, jakby wyjętego z przeszłości i umieszczonego w żywym posągu na tle równie niezwyczajnych ruin. Im dłużej jednak wglądała w jego oczy, tym urok coraz bardziej był wypierany przez zastany chłód.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Elfie ruiny

Post autor: Dziki Gon » 22 lip 2020, 22:24

Nieznajomy nie spieszył się z odpowiedzią. Zanim udzielił im jednej, wyciągnął przed siebie ramię, a siedzący nad portalem ptak zareagował na gest, sfruwając na odsłonięty spod rękawa karwasz. Nie czyniąc sobie zbyt wiele z obecności przybyszów, obcy gładził wolną dłonią myszołowa. Jego urodziwe i surowe oblicze nie wyrażało nic poza namysłem.
Nie wyrzekajcie się śmiałości. — Nieznajomy wyciągnął ramię. Przycupnięty na nim ptak rozpostarł skrzydła i zatrzepotał nimi głośno, by zerwać się do lotu i zniknąć pośród wierzchołków drzew. Obcy opuścił rękę. Kładąc ją na biodrze, przyglądał się otaczającym koronom, jakby był w stanie dostrzec w nich coś więcej oprócz kołysanego wiatrem listowia. — Gdyby nie wątłość woli czynu, w niczym nie ustępowalibyśmy Odwiecznym.
Nie mógłbym — podjął z wolna, a odpowiedź, choć odmowna, nie wynikała z niechęci ani wrogości. — Ono opowie o sobie samo, Aideen z Gór Sinych. Choć nie każdemu. Wsłuchaj się w nie dobrze, a być może sama poznasz odpowiedź.
Mężczyzna zatopił się w milczeniu na kolejną chwilę. Ligauer podążył wzrokiem za jego spojrzeniem, samemu nie potrafiąc wytrwać w przedłużającej się ciszy.
Ten ptak — zaczął. — Czy on… Czy to twoje zwierzę?
Nie. — Obcy podniósł wzrok na kłębowisko chmur nad lasem przysłaniające letnie słońce. — To moje imię.
Codrair. — Lig rozszyfrował anagram jakim był w elfiej mowie wyraz „myszołów”. — Jesteś Wiedzącym o którym mówili nam w obozie.
Niektórzy wierzą, że jestem. — Nazwany Wiedzącym elf odwrócił się i przybliżył, stąpając ku nim po kobiercu z mchów. — Które z was posługuje się Darem?
Spojrzenie przygasłych jasnobrązowych oczu zmierzyło postać Aideen, jakby z dystansu kilku kroków. I na przekór pytaniu — zupełnie tak, jak gdyby Liguaera w ogóle nie było w pobliżu.
Ilość słów: 0

Aid
Awatar użytkownika
Posty: 123
Rejestracja: 16 gru 2019, 12:35
Miano: Aideen Floh'riha
Zdrowie: Daje radę
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Elfie ruiny

Post autor: Aid » 23 lip 2020, 10:49

Widząc dość powściągliwe w słowach zachowanie nieznajomego, acz pod żadnym względem wrogie, elfka nieco spoczęła, rozluźniając napięte ciało i opuszczając dłonie wzdłuż ciała swobodnie. Spokój, ale przede wszystkim dostrzegalny namysł rzekomego księcia budował atmosferę refleksji. Elfka z podziwem doglądała zachowania drapieżnego ptaka, który na gest wylądował na ramieniu notabla. Zwierzę posiadało swoistą relację z elfem, czuł się bezpieczny w jego obecności i nie uciekł przed dwójką obcych. Szczęściem nie posłali strzały.
Częstowana częściej to ciszą i tylko przemyślanymi słowami, kobieta nie usłyszawszy treściwej opowieści sama spojrzała po ruinach, próbując zastanowić się co w nich może dostrzec więcej na pierwszy rzut oka, ale też i po przyjrzeniu się dłużej. Myśli jednak popłynęły w kierunku nowo poznanego mężczyzny. Miejsce musiało być kiedyś niebywale wspaniałe, skoro, jak mówili w obozie, elf nie opuszczał wspomnień i opiekował się tym miejscem...
Cokolwiek mogło znaczyć opiekowanie się ruinami. Domyślała się też, że odziany był tak, jak kiedyś tutaj się noszono. Możliwe też, że miejsce musiało doznać czegoś, o czym trzeba pamiętać, jakby jakiś morał z opowieści, albo może była to przestroga? Czy aby miejsce mogło samo jej coś opowiedzieć? Na myśl doszło ją wspomnienie wizji znad strumienia. Chęć poznania ostrzyła zmysły, sprawiając że elfka znów przekrzywiła głowę, jakby czegoś nasłuchiwała... tyle że tym razem własnych myśli.
Liguaer wnet rozdarł ciszę i Aideen wróciła do wypatrywania zachowania elfa, który przedstawił się zagadkowo, być może badając pojmowanie przybyłych gości. Odpierając niezupełnie zarzut uznania go za Wiedzącego, zaraz zwrócił się z pytaniem, które właśnie chyba tylko Wiedzący mógł zadać. Albo może nie od razu Aen Saevherne, a właśnie ktoś podobny do niej, posiadający Dar. Skąd wiedział komu miał zadać to pytanie i w taki sposób, Aid nie mogła w tym momencie pojąć. Wstępnie odpowiedziała mu twierdząco nieznacznie kiwnąwszy głową markując przeto ostrożność przede wszystkim. Przestąpiła z nogi na nogę, by zaraz zamarznąć w nieruchomej neutralnej pozie, zupełnie nieodzwierciadlającej kocioł jaki teraz panował w jej głowie.
— Słucham. — oznajmiła zimno, niemalże obronnie, spodziewając się że Codrair ma coś szczególnego do powiedzenia w zadanym przez siebie temacie.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Elfie ruiny

Post autor: Dziki Gon » 09 sie 2020, 1:47

Przez dłuższą chwilę żaden wiew nie płynął wokół nich. Cisza, zwykle nieobecna wśród lasu, który zawsze i zewsząd odzywał się rozmaitymi głosami, zdawała się być tu intensywna jak nigdzie indziej.
Dziwne, niejasne wrażenie drażniło jej błędnik, zmuszało serdeczny palec do mimowolnego drgania. Mogła być to tylko jej wyobraźnia, nakarmiona odrobiną nerwów, skupienia i uwagi skierowanych ne zewnętrzne bodźce. Mogło być to również coś więcej. Jak zawsze w takich wypadkach, przeczucie balansowało na wąskiej kładce prawdy. A pewność, na ile się klarowała, pozwalała wyłącznie stwierdzić, że niegdyś musiała płynąć tutaj Moc. Być może płynęła nadal. Choć aby stwierdzić to ostatnie, wcale nie musiała odwoływać się do zmysłu innego niż wzrok. Budowle ich rasy rzadko kiedy stawiano w przypadkowych miejscach. Jeżeli nie chodziło o walor, jakim jest piękno, same upiększały krajobraz, w pierwszej kolejności pełniąc przypisaną im rolę. Owa ruina, oprócz cmentarzyska, kojarzyła jej się w dwójnasób także z innym rodzajem świętości.
Codrair, wbrew jej oczekiwaniom, nie uronił ani słowa. Kiwnął tylko głową, jak gdyby właśnie sam odpowiedział sobie na zadane przed chwilą pytanie.
To ja słucham — odparł cierpliwie. — Przybyłaś tutaj nieproszona. Nie wiedząc dokąd przybywasz. A jednak to, co cię otacza, przeczy przypadkowości naszego spotkania.
Spojrzenie nieznajomego nabrało ostrości i wyrazu, napotykając wzrok Aideen, kiedy ten przestał prześlizgiwać się po bieli ruin.
Czy znasz pytanie, które chciałabyś zadać?
Ilość słów: 0

Aid
Awatar użytkownika
Posty: 123
Rejestracja: 16 gru 2019, 12:35
Miano: Aideen Floh'riha
Zdrowie: Daje radę
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Elfie ruiny

Post autor: Aid » 11 sie 2020, 7:48

Ponownie ujęta ciszą, która widocznie zawierała więcej odpowiedzi niż można było dosłyszeć w pierwszym momencie, wypatrywała uważnie każdego ruchu elfa. Otoczenie zdawało się wpływać na wyczuloną Aideen w sposób jej nieznany. Odnosiła wrażenie ruchu, lecz stała sztywno w miejscu, oddychając płytko, jakby przez głośniejszy dech mogłaby coś pominąć, niedosłyszeć.
Słowa elfa zwróciły jej uwagę na rozum, który miał teraz uformować pytanie. Te było bardzo proste, od samego początku wciąż niezmienne i nawet nie jedno. Co to za miejsce? Co tu się wydarzyło? Kto tutaj mieszkał? Jaka historia się tutaj kryje? Opowieści stanowiły ważną formę przekazu, ale i lekcji, nauki. Aideen w swej naturze pożądała wiedzy. To nie wybiórcze rozumowanie ją tutaj przywiodło, a zwyczajnie jej chęci poznania.
Nie do końca wiem jakie pytanie byłoby na miejscu, szanowny Codrairze. I może i zaniosło mnie ku temu miejscu coś więcej niż tylko ciekawość, ale tego nie idzie mi ustalić — Odpowiedziała szczerze, choć w jej oczach pojawił się zaraz drapieżny błysk, pragnący łapczywie nie jedno pytanie zadać — Przybyliśmy w okolice Novigradu chcąc pomóc naszemu rodzajowi w udręce jaką trawi nasz lud. W to miejsce udałam się z Liguarem, gdyż będąc tu ledwo czas temu dostrzegł on u podnóża ruin, że to piękne miejsce, zapowiedział godne uwagii. Nie mylił się. Teraz też czuję, że nie jest to miejsce dla zwykłych odwiedzin — wyjaśniła na głos nie tylko Codrairowi, ale w sumie samej sobie, orientując się, że nadal tu stoi. Nadal nie poprosiła o możliwość odejścia, kiedy to miejsce i ogólny surrealizm konwersacji wywierały silną presję. Budzącą coraz większe pokłady niepokoju... ale i nieodpartego łaknienia wiedzy. Kobieta nawet nie spojrzała po swoim towarzyszu, jaki on miewał teraz nastrój, chcąc rozwikłać zagadkę ruin. Tu i teraz.
Mówiłeś, że nie możesz mi przekazać opowieści i że te ruiny same mogą opowiedzieć swoją historię. Jak mogłabym jej w takim razie wysłuchać, co należy zrobić? — dodała zaraz potem, znajdując pytanie.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Elfie ruiny

Post autor: Dziki Gon » 16 sie 2020, 23:16

Liguaer poruszył się u jej boku, obejrzał na nią niepewnie, gdy uraczyła nieznajomego przemową z wyjaśnieniem. Codrair poruszył się również. Krótka, lecz nieuchwytna zmiana na jego twarzy wskazała, że słowa młodej elfki zrobiły na nim wrażenie. Młoda elfka nie wiedziała jakie.
Od bardzo dawna zadaję sobie to samo pytanie, luned.
Od bardzo dawna — podjął. — Słucham wiatru wyjącego wśród kamienia i patrzę w płomienie, którym pisane jest być tylko zimnym popiołem.
Elf zmilczał kolejną chwilę w duecie z wypełniającym ciszę szmerem. Inkrustowana pochwa jego ostrza odbiła słoneczny refleks, który znalazł drogę na przekór chmurom i koronom.
Niegdyś to miejsce objawiało prawdę, pozwalało odkrywać los. Chroniło nas i ogrzewało. Dziś próżno szukać w nim choćby śladów przeszłości. Dzisiaj samo potrzebuje ochrony. Od rozkładu i zapomnienia. Wierzę, że właśnie to należy robić.
Żałuję, że nie mogę dać ci odpowiedzi, o które prosisz. — Mężczyzna sięgnął za pazuchę wyszywanego kaftana, wyjął zza niej nieregularną, mieniącą się złotem bryłkę, którą podał dziewczynie na wyciągniętej dłoni. — Weź choć to. W podzięce i na pamiątkę spotkania.
Kamień oczekiwał w dłoni nieznajomego na jej ruch i odpowiedź. Oczy właściciela zmrużyły się przyzwalająco. Stojący obok Poohi, niezwyczajnie milczący przyjrzał się ciekawie samorodkowi, nadal nie wypowiadając ani słowa.
Jeżeli zechcesz, kolejne będzie miało miejsce jeszcze tego wieczora. Będę oczekiwał cię po zmroku po wschodniej stronie tego wzniesienia. Tym razem zabierz ze sobą broń. Tylko ją.
Ilość słów: 0

Aid
Awatar użytkownika
Posty: 123
Rejestracja: 16 gru 2019, 12:35
Miano: Aideen Floh'riha
Zdrowie: Daje radę
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Elfie ruiny

Post autor: Aid » 19 sie 2020, 21:42

Aideen wsłuchiwała się w słowa Codraira, licząc że dowie się czegoś szczególnego. Fakt, że nie znał odpowiedzi, a i jednocześnie ciągle jej szukał, budził mieszane uczucia. Elfka spodziewała się mędrca, który zna to miejsce zupełnie. I dlatego że je zna, to się nim opiekuje. Cień wątpliwości zaćmił blask w oczach, kiedy to obdarowała go sceptycznym niejednoznacznym spojrzeniem. W końcu udział w sprawie miała sama moc, wyczuwalnie rezonująca tutaj. Nie mogła być pewna szczerości jego słów, albo nawet do czego tak na prawdę zmierzał.
Wnet zaskoczył ją, gdy wyciągnął kamień, wyglądający na cenny, a z pewnością ładny i chciał go jej podarować. Łowczyni przyjęła przedmiot z pełnią szacunku, odbierając go oburącz i chyląc czoło w podziękowaniu:
Elaine. Nie zapomnę. — Trzymając podarunek przy sobie wysłuchała propozycji spotkania, kiedy to miałaby przyjść sama i podkreślił uzbrojona oraz w komplecie okoliczności o późnej porze. Dopiero teraz spojrzała ukradkiem na Poohiego, jakby ten miał wypisaną na czole odpowiedź na taki obrót wydarzeń. W pierwszej chwili była pewna, że musi to przemyśleć, nie potrafiła zadecydować tu i teraz. To pachniało niepotrzebnymi problemami i nie potrafiła pojąć intencji rozmówcy... choć ten okazał się szczodry w wielu kwestiach. W żadnym przypadku nie chciała go też urazić. Zamilkła wpatrując się w niego, jakby źródło odpowiedzi miała przed sobą, znajdując w jego twarzy, a szczególnie oczach wciągającą głębię... Coś jej mówiło, że zaryzykować warto będzie. Dziwnie czuła w środku, że chce z nim porozmawiać raz jeszcze. Czy to był ten znak w postaci refleksji światła o jego broń, wciąż niezaspokojona żądza wiedzy, a może to jego urok ją omamił i nie potrafiła odmówić? Była dziwnie podekscytowana udzielając odpowiedzi — Postaram się przyjść. Mam też nadzieję, że broń nie okaże się potrzebna. — Spojrzała pytająco, czy mają już sobie pójść.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Elfie ruiny

Post autor: Dziki Gon » 22 sie 2020, 23:04

Sprezentowany jej samorodek okazał się ciężki i nienaturalnie ciepły w dotyku.
Spojrzała na Liga dokładnie w tym samym momencie, w którym on spojrzał na nią, równie pytająco. Odpowiedzi pozostało szukać jej w twarzy swojego rozmówcy, ta jednak pozostawała równie nieodgadniona co dotychczas, jednak on sam nie zamierzał trzymać jej w niepewności.
Potraktuj to, proszę, jako zaproszenie. Chciałbym pokazać ci więcej, niż właśnie powiedziałem.
I ja mam taką nadzieję — dodał. — Możecie wrócić do swoich bliskich.
Ostatnie słowa nie były odpowiedzią na pytanie w jej oczach. Mężczyzna nie odprawiał ich ani nie wydawał rozkazu. Uznając za rozmowę za zakończoną, zwyczajnie ruszył przed siebie, przekraczając pozostałości portalu, będące wejściem niegdysiejszej budowli, a obecnej ruiny.
Przez chwilę widzieli go na przemian przemierzającego jej cienie oraz przechadzającego się w świetle wpadającego przez zrujnowane sklepienia, dopóki nie zniknął im z oczu.
Przeczucie podpowiadało łowczyni, że więcej niż tylko z oczu. Nagła nieobecność mężczyzny sprawiła, że znów poczuli się w tym miejscu sami. I jakby nieswojo.
Wiedzący. — Poohi złamał ciszę, niezdolny ścierpieć jej ni chwili dłużej. — Twierdzi, że nim nie jest, ale mówi i zachowuje się jak jeden. Co znaczy, że jest nim ponad wszelką wątpliwość.
Lig pokiwał głową z pełną stanowczością. Wiatr, który niespodziewanie ożywił się w okolicy, zawtórował mu lekkim zefirem potrząsającym gałęziami okolicznych drzew.

► Pokaż Spoiler
Ilość słów: 0

Aid
Awatar użytkownika
Posty: 123
Rejestracja: 16 gru 2019, 12:35
Miano: Aideen Floh'riha
Zdrowie: Daje radę
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Elfie ruiny

Post autor: Aid » 23 sie 2020, 12:10

— Do zobaczenia — Odpowiedziała pewnie na zakończenie spotkania, po czym odprowadziła wzrokiem Codraira, niby małe dziecko co wypatrywało dorosłego orła po niebie, kiedy to pierwszy raz w życiu takiego ujrzało. Tyle że chociaż z zamkniętymi ustami. Wnet tajemniczy elf zniknął pomiędzy cieniami, zostawiając za sobą uczucie niepokojące. Aideen jeszcze raz nastawiała uszy, jakby wewnętrzny głos miał coś jeszcze do powiedzenia na naturę odejścia Codraira z pola widzenia. Na myśl przeszło jej, aby się udać i poszukać go pośród ruin, czy aby się nie rozpłynął w powietrzu. Miała się już skarcić za taki pomysł, kiedy to ciszę rozdarł głos Liguaera, a zaraz za nim powiew wydobył z otaczającego to miejsce lasu nieobecny do tej pory szum.
— Nie zaprzeczył, tylko wspomniał opinię innych. Dobierał słowa, jakby te zdolne były ważyć, acz i tak ze swoistą swobodą. Nie wiem co na ten temat powiedzieć — Poprawiła go, zwracając uwagę na sposób w jaki się Codrair wysławiał. W końcu się zorientowała, że nadal trzyma kurczliwie przy sobie otrzymany klejnot, to zaczęła szukać odpowiedniego woreczka przy pasie, zdolnego przechować drogocenną pamiątkę, a i poniekąd świadectwo jego intencji — Trudno się z Tobą nie zgodzić, że to Wiedzący, Lig, chodźmy już. — Zarządziła powrót, rzucając podejrzliwe spojrzenie po okolicy, nie ważąc się na dalsze rozglądanie po domenie Codraira bez niego. Uprzednio poprawiła łuk na barku, skórznie i wszystkie inne elementy wyposażenia, czy ubioru, upewniając się, niby jak po niespodziewanym sturlaniu się z górki, że wszystko w porządku i na miejscu. Ruszyła stawiając kroki ostrożnie i powoli, niezdolna do zupełnej swobody po otrzymanej porcji wrażeń.
— Czułeś tę aurę? Miałam wrażenie, że świat w okół mnie z wolna wiruje, acz jestem pewna, że stałam sztywno w miejscu. — Żywo zapytała Liga, zaraz jak tylko pokonała pierwsze stopnie z powrotem na dół ku podnóży ruin, w stronę z której przybyli.
Ilość słów: 0

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław