Centrum obozu

Obrazek

Głęboko wśród leśnej głuszy, niedostępnej żadnemu dh'oine mieści się schronienie nieludzkich buntowników oraz przedstawicieli starszych ras walczących o przetrwanie na skraju cywilizacji.


Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Centrum obozu

Post autor: Dziki Gon » 11 lis 2018, 0:20

Obrazek Działalność nieludzkiej partyzantki nad Pontarem sięga czasów Drugiej Wojny z Nilfgaardem. Schronienie, jakie daje puszcza w połączeniu z bliskością szlaków handlowych, pozwoliła Wiewiórkom na stworzenie prężnie działającego zaplecza zaopatrzeniowego za liniami wroga, istnego zagłębia przemytników szmuglujących dobra w górę Pontaru i za jego południowy brzeg. Dziś, w czasach okupionego krwią pokoju, okolica jest świadkiem innego ruchu — nie towarów, lecz pozbawionych szans na azyl i wytchnienie weteranów, ściągających w te strony. Obozowisko położone jest w głębi puszczy, poza leśnymi duktami i domysłami dh'oine. Drzewa oraz kilka wyglądających na drzewa posterunków otacza zbiorowisko pozszywanych ze zwierzęcych skór i płótna płacht namiotów. Przestronne szałasy ustawione są nieprzypadkowo, otaczając kręgiem wspólne ogniska, zorganizowane w kształt prowizorycznych palenisk z użyciem dołów i kamieni. W ich sąsiedztwie zawsze suszą się skóry i niesie się zapach pieczystego. Walka o przetrwanie, nawet dla elfów i towarzyszących im ras ma wymiar codzienny i wymaga nieustannego wysiłku — pomiędzy namiotami nie sposób znaleźć bezczynnej pary rąk. Oprawia się zwierzynę, buduje nowe konstrukcje i pułapki, uzupełnia amunicję, przygotowuję strawę zdobytą na polowaniu albo z tutejszych małych zagródek. Praca wypełnia nawet czas wolny jako ozdobne rękodzieło, pozwala się na nią i przyucza do niej nawet dzieci. Wielu uchodźców w te strony, przybyło tu całymi rodzinami jako ofiary pogromów i represji. Ile żywotów, tyle historii, ale wszystkie znajdują wspólny mianownik w postaci ludzkiej nienawiści. Najliczniejsze są elfy, stanowiące trzon i elitę tutejszych komand i myśliwych, drugie w liczebności są krasnoludy, nie gorzej radzące sobie z wojaczką, a przy tym rzemiosłem. Czasem pośród obozowiczów przemknie zwinna i niewysoka sylwetka jakiegoś gnoma lub niziołka. Wszyscy solidarnie dokładają się do obowiązków, każdy znajdzie tu miejsce i zna swoje własne. Bo tak trzeba, a kto jest sam, musi zginąć. Przywódczynią całej gromady jest pewna elfka o przeszłości bojowniczki. Jej podwładni, dawni towarzysze broni, strzegą granic i bezpieczeństwa obozu jako formacja przezwana Thore Saighe — Złamanymi Strzałami. Sami — niezłomni, zebrani z kilku dawnych komand kontynuują swoją walkę o gasnące w codziennym trudzie ideały, które wespół z dumą nie pozwalają na złożenie broni. Większość gotowa była za nie umrzeć, żyć jest trudniej. Nadzieję się żywi, lecz ona sama nie odwzajemnia przysługi. Tu w środku lasu nie człowiek jest największym wrogiem, lecz kurczące się zapasy oraz niebezpieczeństwa puszczy.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Centralna część obozu

Post autor: Dziki Gon » 27 mar 2020, 21:46

Swojego pierwszego w życiu krasnoluda, Aideen miała okazję zobaczyć niedługo po tym, jak znaleźli się we właściwej części obozu — zbiorowiska ras i prozy ich życia rozgrywającej się w środku lasu, między namiotami i pierwszymi ogniskami, wokół których jak zawsze w tego typu koczowiskach — odbywała się miarowa, lecz nieustająca walka o przetrwanie. Większość zajęta była codzienną pracą związana z podtrzymaniem swoich legowisk, co przeplatało się z rzemiosłem. Większość z nich była jej ziomkami — widywała przede wszystkim elfów, wysokich, długowłosych i gładkolicych, w wyprawionych skórach, czasem owiniętych lepszymi jakościowo, lekkimi suknami, przeważnie zetlałymi.
To jednak rzeczony krasnolud był tym, który na przekór nikczemnego wzrostu przede wszystkim rzucił się jej w oczy. Raz, że trudno było się nadziwić jego osobliwemu wyglądowi. W swoim życiu elfka jeszcze nigdy nie widziała humanoida, który byłby w całokształcie sylwetki kwadratowy. Kanciasta zdawała się być również jego grubo ciosana twarz, przykryta płowym zarostem, tak długim i gęstym jak włos u niejednej panny na głowie. I podobnie jak u niejednej panny — zapleciony w warkocz, gruby jak cuma holownicza od okrętu. Karzeł ubrany był w skórzany kubrak, u pasa zawieszony miał czekan, a pod pachą taszczył grubą wiązkę chrustu.
Jednakże tym, co najbardziej zwróciło na niego uwagę dwójki przybyszy, był towarzyszący mu Elager, z którym rozmawiał, kierując się na zachodnie obrzeże obozu. Idący obok Aideen Atrei dotknął jej ramienia, wskazując to, co i tak już udało jej się zauważyć. Mieli ich w zasięgu wzroku, na odległość nie dalszą niż ćwierć strzelenia z łuku. Elager nie przestawał mówić, krasnolud odpowiadał zaś pojedynczymi słowami, z wyrazem zniecierpliwienia na brodatej twarzy. Choć równie dobrze mógł być to jej naturalny wyraz, jaki nadawało mu grube brwi i krótkie, nisko sklepione czoło.
Ilość słów: 0

Aid
Awatar użytkownika
Posty: 123
Rejestracja: 16 gru 2019, 12:35
Miano: Aideen Floh'riha
Zdrowie: Daje radę
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Centralna część obozu

Post autor: Aid » 28 mar 2020, 10:02

Dzień miał w sobie wiele i to przede wszystkim strachu przeplatanego ciekawością i fascynacją. Niekiedy i niechęcią, a coraz częściej już zmęczeniem. Humlio uspokoiwszy serce elfki, jako że jej wybranek miał się dobrze, a i on sam przyniósł dobre wieści i zapowiedź postępów w ich misji, to i niezłomny w swej nieustępliwości niepokój w końcu zrobił miejsca dla upominającego się poczucia fatygi, jak i głodu i pragnienia. Kroki jednak podejmowała dalej, jako że możliwie ostatniej istotnej rzeczy na dzień dzisiejszy się miała zamiar wywiedzieć.
Gdzie się nie obejrzeć to obóz miał swoich bywalców. A to była zaledwie południowa część. Większość pojęta w swym dziennym obowiązku, a wszystkie sylwetki na elfy wyglądały. Póki co. Nie chcąc im się naprzykrzać zainteresowaniem, szukała konkretnego kształtu, to też go nie dostrzegając wzrokiem błądziła gdzie indziej. Wnet dostrzegła formę dziwota, tak niebywałą, że ledwo się powstrzymała od rozbawionego komentarza, jako niby spostrzegła jakieś dziwne nietypowe zwierze. Powodem zaniechania był poniekąd sam Elager we własnej osobie. Cały i zdrów nawijał kurduplowi nad uchem, na tyle zajęty że nie spostrzegł ich pierwszy. Surowe oblicze krasnoluda miało w sobie zapowiedź ostrzeżenia, ale gdyby nie budowa niedźwiedzia i tęga gęba z brodą iście majestatyczną, to byłby to prześmiewczy wyrostek jak nic, a tak to może i stworzenie te mogło być właśnie sympatyczne oraz godne uwagi. Wszakże Atrei wypowiedział się o nich z respektem, a i Elager z nimi współpracował. Aideen musiała przyznać, że natura w istocie miała w swej twórczości nie lada rozmach.
Ale gada. Nawet nas nie zauważył — powiedziała do Atreia, rada z napotkanego widoku. Wzniosła rękę na przywitanie w stronę brodacza i oblubieńca, po czym przyśpieszyła ku nim w sprężyście żwawszych krokach i iskierkach w oczach. W końcu tyle się wydarzyło i jeszcze o tylu rzeczach trzeba było pomówić — Elager! — zawołała, czując przypływ energii na przekór trudom dnia. Będąc jednak już bliżej zatrzymała się, zachowując bezpieczny dystans, przyjmując neutralną postawą z luźno opuszczonymi dłońmi. To kierowała wzrokiem to w dół to w górę, co prawie wyglądało jak przewracanie oczyma. Niepewna jak zachować się przy nieznajomym dzieliła uwagę na pół, jakby towarzysz Elagera stanowił o tymczasowej niedogodności i dyskomforcie.
— Znalazłam Cię w końcu — na przywitanie zabrzmiała przyjemnie gładko i poniekąd ciekawsko ze względu na towarzystwo, które póki co powitała samym wyrazem badawczych oczu.
Oblubieńca obdarowała wyczekującym spragnionym spojrzeniem. Na ustach wymalowała niewysłowioną chęć podjęcia tych kilku kroków bliżej ku niemu, acz brwi wysunęła ku górze w zakłopotaniu i prośbie o przedstawienie jej krasnoludowi.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Centralna część obozu

Post autor: Dziki Gon » 28 mar 2020, 18:27

Elager, smukły i wysoki jak topola, nie zauważywszy zbliżających się przyjaciół, postępował przy krępym i przysadzistym jak ścięty pień dębu karle, na którego to właśnie wypadła kolej mówić.
… tobie się tu nie pokazywać, Elager.
Muszę. To kwestia przetrwania.
Dla dobra swojego własnego przetrwania winieneś mnie posłuchać! Aleś głupi jak dziurawy chodak, a przy tym uparty niby…
Zanim krasnolud zdążył zilustrować upartość swego elfiego interlokutora odpowiednio barwnym porównaniem, Aideen krzycząca do nich imieniem Elagera, zmusiła tego ostatniego do zatrzymania się. Po chwili zawahania zatrzymał się również krasnolud, przyglądając się to Elowi, to zbliżającemu się z odwiedzinami towarzystwu.
Aideen! — jej partner, mimo zaskoczenia, ucieszył się na jej widok, objawiając swoją radość niewylewnie w geście, choć jego twarz i spojrzenie odmieniło się diametralnie, rozpogodzone jak świt po całonocnej zawierusze. W mig odgadnął również niemą prośbę partnerki, z miejsca przystępując do introdukcji.
Elmerze, pozwól. To Aideen, moja kobieta. Moja, jak wy to mawiacie, żona. Aid, to Elmer, mój znajomy. Tamten pod drzewem to Atrei. Wybacz mu brak śmiałości, jest z natury nieufny — orzekł, kierując ostatnie słowa pod adresem utrzymującego dystans Atrei, który pomachał im spod pobliskiego drzewa, o które oparł się, najwyraźniej mając zamiar przeczekać ich rozmowę.
Roztropne podejście, mógłbyś się go uczyć od swego druha — pochwalił niski i brodaty znajomy Elagera zwany Elmerem, przenosząc spojrzenie niewielkich ciemnych oczu z towarzyszącego jej do obozu kompana na samą Aideen. — Elmer — powtórzył swoje miano, kłaniając jej się krótko, choć grzecznie, dorzucając równie grzeczną i zwyczajową formułkę. — Miło poznać.
Dawno temu cię przyprowadzili? — Wybity z niedawnej rozmowy z krasnoludem El, nie wytrzymał długo, objawiając swoją troskę zadanym jej naraz pytaniem.
Ilość słów: 0

Aid
Awatar użytkownika
Posty: 123
Rejestracja: 16 gru 2019, 12:35
Miano: Aideen Floh'riha
Zdrowie: Daje radę
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Centralna część obozu

Post autor: Aid » 30 mar 2020, 11:18

Również skinęła głową, z zamkniętymi oczyma i nieco dłużej, co w tym przypadku wyglądało jakby się nad nim nieznacznie pochylała. Z wyprostu zaś obdarowała krasnoluda z goła niewylewnym, acz serdecznym uśmiechem.
To przyjemność. — odparła na przywitanie, naśladując poniekąd zachowanie przedstawiciela nowo poznanego rodzaju. Widząc nastawienie, a i zmianę nastroju Elagera, zachęcona przywitaniem uczyniła te ostatnie kroki, by stanąć blisko niego i posłać mu wdzięczne szczęśliwe spojrzenie. Wnet dopytywać zaczął o jej dotarcie tutaj.
Ot, tyle co przyszłam. Byka przytargałam z tutejszym. A niektórym z tutejszych elfów oset i rzep rośnie w gębie, oplata się im w okół języka i kwitnie w najlepsze... Co do zdobyczy, prawie czterysta funtów. Mięsa się dziś najesz. Dwunastak i płaszcz nieruszony. Padł jak kłoda, od jednej strzały. Od zada go ustrzeliłam jak w bok spojrzał — pochwaliła się z marszu udanymi łowami, wspominając też o nieprzyjemnościach, przejściowo się chmurząc.
Wszakże będziemy go jeść z niejakim Gedem. Dziecko mu się urodziło i zaprosił nas. Jelenia wydajemy z tej okazji. Mówię, boś widocznie zajęty i może niepoinformowany. Nie wiadomo było co z tobą to poszłam ciebie szukać — wyjaśniła, ale w oczach jej pojawiło się wszakże zmartwienie, które wypierało radość spotkania.
Humi potrzebuje pomówić, twierdzi że go unikasz. Ujął to w żart, ale wiem, że nie jest zadowolony — napomniała, ale zbyła temat dłonią by go nie rozwijać w tym momencie — Jednakże widzę, że z szanownym Elmerem się spotkałeś. Pewnie wywiedzieć się. To i jak się sytuacja miewa? — spojrzała to po jednym i drugim.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Centralna część obozu

Post autor: Dziki Gon » 30 mar 2020, 19:15

Dobrze — ucieszył się na nowinę Elager, nieco zbyt szybko i jakby nieobecnie, spijając jej słowa tylko z powierzchni, zaś uwagą błądząc gdzieś indziej. — Dwunastak, nieruszony płaszcz, Aideen, cieszę się.
Jej mężczyzna wymienił krótkie spojrzenie z krasnoludem. Za szybkie, by zdążyła pojąć jego kontekst.
Hmm? A tak, to dobra nowina. Nie wzgardzimy gościną. Przepraszam, musiałem tu zajść możliwie prędko, ustalić kilka rzeczy. Ja i Humli. Wiem, wiem, oczywiście. Porozmawiam z nim.
Elmer wyszczerzył się na „szanownego” spod swojej zaplatanej brody, wyraźnie rozbrojony.
Po prostu „Elmer”, pani elagerowa. Żaden ze mnie szanowny — wtrącił.
Spotkałem. I wywiedziałem — potwierdził i powtórzył jej słowa. — Jak na razie. Póki co, możemy wracać do naszych, dziękuję, że po mnie przyszliście. Elmerze?
Miło było mi poznać twoich druhów, Elager. Ciebie również, Aid. — Nie przestając uśmiechać, skinął im na pożegnanie. Raz jeszcze, już po raz ostatni spojrzał na jej partnera i przemówił doń obcymi i płaskimi w swym tonie słowy, których nie pojęła. A choć uśmiech nawet wówczas nie znikał z jego twarzy, Elager nie odpowiedział mu na to własnym.
Gdy krasnolud odwrócił się i poszedł w swoją stronę, czekający pod drzewem Atrei, spojrzał ku nim, przyglądając się pytająco, choć bez zniecierpliwienia. Elager, w przeciwieństwie do kompana zdradzający kilka objawów tego ostatniego dał im znać, aby się zbierali.
Jedną strzałą? Naprawdę?
Ilość słów: 0

Aid
Awatar użytkownika
Posty: 123
Rejestracja: 16 gru 2019, 12:35
Miano: Aideen Floh'riha
Zdrowie: Daje radę
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Centralna część obozu

Post autor: Aid » 30 mar 2020, 22:54

Krasnolud niespodziewanie zareagował na dodatkową honoryfikatywną formę do jego imienia. Wręcz rozbawiła go taka sposobność, a elfka tylko spojrzała po Elagerze czy jakiejś fatalnej gafy nie walnęła. Wszakże skoro Elmer życzył sobie inaczej, to tak będzie. W sumie sam nazwał ją "panią elagerową", co jej zaś nie pasowało. W jej mniemaniu miało to wydźwięk, że ją posiada, aniżeli są ze sobą z wyboru. Ona zaś chciała wyrazić jedynie szacunek. Wszakże taki uchyłek w komunikacji tego dnia, to był pikuś. Żeby tylko takie były problemy, a ewidentnie były większe.
Tu zaś patrząc się na swojego wybranka nie musiała być szczególnie bystra i spostrzegawcza, by dostrzec rozbieżność jego zachowań. Pierw pyta, potem reaguje jakby jej nie słuchał uważnie, myśli miał gdzie indziej. Spojrzenia, a i dosłyszany uprzednio urwany wątek. Nakładało się to wszystko bardzo niepokojąco, że ostrzeżenie krasnoluda ma wymiar realny, a nie dowcipny.
Pożegnała się z Elmerem kolejnym skinieniem, a ten coś powiedział w innym języku. Niby żart nie dla jej uszu, bo dalej był rozbawiony. Wnet Elager ruszył, a i wystrzelił pytaniem, w ogóle nie odpowiadając na jej uprzednie. Atrei zaś zaczął się do nich zbliżać.
Tak. Jedną strzałą — odpowiedziała niedbale, zbywając nie na miejscu pytanie westchnieniem
Nie odpowiedziałeś mi, jak się sprawy mają. Elager — spowolniła jego tempo spokojnym gestem, przecinając ręką przestrzeń przed nim, niby go zatrzymać chciała nim to Atrei się zbliży całkiem.
Co się stało? — zapytała frasobliwie. Z troską przyłożyła mu dłoń do czoła, to do policzka, jakoby nie był rozgorączkowany — Krasnolud nazwał cię głupcem, mówił o przetrwaniu, brzmiał poważnie, aniżeli w żartach. Unikasz naszego przywódcy oraz zbaczasz na inny temat. Zachowujesz się nerwowo. Co ci złego grozi?
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Centralna część obozu

Post autor: Dziki Gon » 31 mar 2020, 23:03

Mają się znacznie lepiej — odparł z zamiarem nadrobienia odpowiedzi, tonem spokojnym i cierpliwym. — Teraz, gdy jesteśmy tu razem, cali i zdrowi. I mamy pozwolenie na handel i wstęp do obozu. Sądziłem, że Humlio przekazał wam…
Spotkaliśmy go w drodze — przytaknął Atrei, nie pozwalając druhowi zboczyć z tematu. — Aid pytała o co innego.
— Elmer podziela nerwowość większości tutejszych. I odradza nam dłuższe przebywanie w tych stronach — wyjaśnił. — I nie bez racji, bo w mieście zaostrzono kontrole na bramach, co może kazać nam zweryfikować pierwotny plan zaopatrzenia się w zapasy bez pośredników.
Wiadomo co jest powodem? — zainteresował się Atrei.
Wewnętrzna polityka dh’oine. I pogłoski o jakiejś zarazie, mój krasnoludzki znajomy nie znał więcej szczegółów. Martwi mnie to trochę, bo wolałbym nie wybierać się osobiście za mury ani zostawać tu dłużej niż to będzie potrzebne. Doraźnie możemy się tu zatrzymać i schronić. Na razie to dosyć, by zadecydować co dalej.
Oczywiście razem z Humliem — dodał nieco cierpko, choć bez wrogości ani niechęci odbijającej się w głosie czy obliczu. — Skoro jesteśmy już w komplecie, możemy wracać?
Ilość słów: 0

Aid
Awatar użytkownika
Posty: 123
Rejestracja: 16 gru 2019, 12:35
Miano: Aideen Floh'riha
Zdrowie: Daje radę
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Centralna część obozu

Post autor: Aid » 01 kwie 2020, 11:07

Elager zapytawszy o powrót skłonił ją o uczynienie pierwszego kroku, by ruszyć z powrotem, już bez naciskania w tym momencie na jakiekolwiek głębsze wyjaśnienia. Jej również nie uśmiechało się szukanie kłopotów, w mig przypomniała sobie kilka twarzy, o których wolała zapomnieć. Jej ciekawość wszakże zaspokoił, acz ulgi jej to nie przyniosło. Obdarowała go jeszcze jednym z tych swoich zatroskanych spojrzeń i smutnych uśmiechów, po czym podjęła się wypatrywania otoczenia podczas marszu do ich miejscówki. Nie od razu odezwała się ponownie, jakby wpadła w nurt własnych przemyśleń.
To co powiedział jasno nakreślało niekorzystne ich położenie i trudne okoliczności podjęcia działania. Wspomniawszy sobie o tym z jaką ochotą i trywialnością zamordowali jednego z dh'oine, mocno wątpiła by po drugiej stronie ochoczo dokonali potrzebnej im wymiany z elfami. Elager musiał mieć te swoje kontakty, ale na to nakładały się plotki o roznoszącej się chorobie. Nie ważne czy były prawdziwe, zwiększono kontrole, nastrój się zaostrzył. Jeśli potrzebowali zaufanego pośrednika to kto ze wszystkich żyjących w okolicy nadstawiłby łba dla jakichś Seidhe z Sinych Gór, okrzykniętych przybłędami na przywitanie. Cóż mieli poczynić? Założyć, że plotki to tylko jakiś wymysł dh'oine i przeczekać, aż się nieco sytuacja uspokoi. Czy założyć, że są prawdziwe, a i co wtedy?
Ostatnie pytanie grzmiało tak w głowie i odbijało się echem pustki braku sensownej odpowiedzi. Żadna która przyszła nie była na tyle satysfakcjonująca by uznać ją za godną puszczenia w obieg.
Jeśli roznosząca się choroba to nie pogłoska a najprawdziwsza prawda, to jakie miałoby to konsekwencje dla tutejszych Seidhe? — zagadała to od Elagera to od Atreia, jakoby pytanie te nie miało oczywistej odpowiedzi.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Centralna część obozu

Post autor: Dziki Gon » 02 kwie 2020, 18:06

Elager nie odpowiedział od razu, ale też i nie zwlekał z nią zbyt długo.
Przyjdzie im polegać na mniej regularnych dostawach spoza Novigradu — odparł. — Szukać nowych źródeł. Pewniejszych zaopatrzeniowców, lepszej kontrabandy. Havekarzy mogą nie zechcieć podjąć dla nich podobnego ryzyka i wycofają się z interesu.
Jeśli roznosząca się choroba to nie pogłoska — podjął po chwili, powtarzając jej własne słowa. — W ogóle zacznie brakować towaru, a gdyby rozwój sytuacji wyprzedził żniwa, także jedzenia. W takim wypadku…
Będą zdani na las — dopowiedział małomówny i milczący dotychczas Atrei, zrównując swój krok z nimi.
Elager potwierdził skinieniem. Tym razem to na niego wypadła kolej, by milczeć, co było nadto wymownym potwierdzeniem. Obgadywany właśnie las przemawiał zewsząd wszechobecnymi, choć niesłyszalnymi na pierwszy rzut ucha odpowiedziami przyrody walczącej o byt, oraz nikłym gwarem również partycypujących w tej walce obozowiczów. Skraj koczowiska i miejsce wymiany zbliżało się z każdym kolejnym krokiem zmierzającej do swoich drużyny.
Ilość słów: 0

Aid
Awatar użytkownika
Posty: 123
Rejestracja: 16 gru 2019, 12:35
Miano: Aideen Floh'riha
Zdrowie: Daje radę
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Centralna część obozu

Post autor: Aid » 02 kwie 2020, 19:52

Zdani na las. Stwierdzenie to brzmiało groźnie w jej głowie, grało w duszy ponury zwiastun. Wiatr lekko zawiał, zmusił do zmrużenia oczu i przyniósł w tym wspomnienie o Wilu, elfie który ją znieważał, elfie który nie wiedział jak przenieść upolowane zwierze. Możliwe, że robił to dopiero pierwszy raz. Gdy nadejdzie czas, będzie zupełnie bezsilny. Tak bezsilny jak inni którzy zapuszczali się w jej lasy, których znajdowali w fatalnym stanie. Dla których cała właśnie ta wyprawa miała miejsce.
Spojrzała jeszcze na oddaloną nieco puszczę. Stara knieja. Przypomniała sobie dużego jeża i obecność przy strumieniu. Stwory różnego pokroju musiały tu grasować, jej wiedza i umiejętności mogły się tutaj przydać, by tak jak na swoich terenach uniknąć zagrożeń, czy choćby stawić im czoła, ale taki Wiley i jemu podobni? Nie poradziliby sobie z przeniesieniem martwego dzika, a co dopiero z żywym wilkołakiem, bruxą, czy innym cholerstwem. Czy ze wszystkich zdarzeń przybyli właśnie po to, by zastać zarazę i rzeczywiście przeciwstawić się kryzysowi, zgodnie z dokonanym uprzednio wyborem? Kim musiała by być by zebrać wóz dóbr i zostawić tutejsze elfy w takiej sytuacji. W końcu właśnie stąd przybył Elager, tam do niej, aż do Sinych Gór.
Sytuacja nabierała kształtów. Jak dla niej. Powinni wykazać się cierpliwością, zostać, poczekać na rozwój. Sytuacja się uspokoi załatwią swoje i odejdą. Sytuacja się pogorszy... zostaną wesprzeć Seidhe. Mogli polować, wytwarzać potrzebne przedmioty do przeżycia, na tym się przecież znali. A jakby nadeszła zima, to przywieźli przecież stroje zimowe i nie tylko, dorobią ich jeszcze do tego czasu. Kryzys w końcu ustanie a oni wrócą z tym po co przyszli. W ten sposób czy inny. Jej wspólnota pochwaliłaby takie postępowanie, a już z pewnością starsza Zahn'ih. Może nie uda im się zdążyć na czas, ale zrobią to co słuszne. A z czasem może i znajdą kogoś kto pomógłby im w podzięce rozwiązać ich sprawę, albo w trakcie wywiedzą się nowej ścieżki. To jednak już musieli wspólnie obradzić, całą ósemką. W końcu taka decyzja oznaczałaby wystawienie swoich żyć na linii ryzyka, a dodatkowo co poniektórzy tutejsi pokazali że nie lubią gości.
Nie przerywając milczenia, ponownie zatonęła w myślach, aż w końcu znaleźli się z powrotem.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Centralna część obozu

Post autor: Dziki Gon » 18 maja 2020, 22:49

Żar kolejnego ogniska obdarowywał ich swym ciepłem. Zawieszona nad nim porcja jelenia wędziła się w wonnym dymie dębowego opału, użyczonego im przez Geda.
Ich gospodarz był cieślą. Był również łowcą, ale powiedzieć to o wolnym elfie, to niepotrzebnie się powtórzyć. Jednak tego wieczora przede wszystkim był szczęśliwym ojcem. Dlatego każdy mógł być gościem przy jego ognisku.
Oprócz ich grupy licznie zjawiali się przyjaciele Geda, by pogratulować oraz wręczyć prezent. Prócz jelenia upolowanego przez Aid, Humlio podarował w ich imieniu jedną z sukni, które przywieźli w jukach, a Flohria dorzuciła kilka środków pielęgnacyjnych.
Nie poświęcano wiele uwagi. Oddawano ją niewielkiemu zawiniątku hołubionemu przez Esin — filigranową ciemnooką i ciemnowłosą elfkę, kobietę Geda. Patrzyli na nie, tak jak patrzy się na słońce sycące jutrzenkę światłem blasku. Mówili o zmianie i zakwitaniu. Mówili niewiele, zwykle milczeli. Niektórzy wciąż z przewieszonymi przez plecy łukami i niezmytym z twarzy kamuflażem. Pojawiali się i odchodzili.
Elager patrzył również. Smutny i zamyślony.
Kiedy Esin przeprosiła obecnych, udając się na spoczynek, w kręgu ognia i namiotów zrobiło się jaśniej. Poza nimi zostało kilka elfów i jedno niewielkie, pucołowate stworzenie, które wraz z gratulacjami przyniosło świeżego miodu. Poczęstowani pieczystym, zaczęli interesować się przybyszami, bez przesadnego wścibstwa.
Pytali o upolowanego jelenia i tego, kto go położył. Kilku skomentowało krótko i z uznaniem spreparowane trofeum i skórę, które Zulhan i Atrei rozwiesili w pobliżu namiotów, w których mieli spędzać noc. Podsuszona i potraktowana środkiem z popiołu skóra nadal nie miała dosyć i musiała zaczekać do rana.
Rozmawiali o tutejszych lasach i zwierzynie. Opowiedziano im, choć raczej nieskwapliwie, o kilku terytoriach. Przed innymi ostrzeżono. Z czasem rozmowa zeszła na powód ich wizyty. Wtedy odpowiadał Humlio, Elager wtrącał się kilka razy. Przywołał też kilka imion z dawnych lat. Okazało się, że wspólnych znajomych.
Ognisko żarzyło. Mięsa zostało jeszcze sporo. Po uwędzeniu powinno starczyć im na kilka dni. Wkoło zapadł zmrok. Ostatnie nawoływanie ogłaszających spoczynek strażników obozu słyszeli godzinę temu.
Przy ognisku zostali we własnym gronie, wraz z towarzyszącym im Gedem, pogrążonym w cichej rozmowie z Vilumasem. Elager pilnował ognia. Poohi, odkroiwszy kawałek świeżej wędzonki, zmierzał ku namiotowi. Flohria kiwała się sennie, nucąc jakąś tęstkną melodię.
Ilość słów: 0

Aid
Awatar użytkownika
Posty: 123
Rejestracja: 16 gru 2019, 12:35
Miano: Aideen Floh'riha
Zdrowie: Daje radę
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Centralna część obozu

Post autor: Aid » 19 maja 2020, 11:13

Wątpliwości Aideen co do tutejszych rozwiały się przy ognisku, kiedy to przybywały kolejne elfy z powodu uroczystości. Grupa Caellana to był odosobniony przypadek. Elfka tym razem odpoczywając głównie, przysłuchiwała się relacjom, niekiedy kiwała i odpowiadała krótko przy tematach związanych ze zdobyczą, nie ważąc się na ciągnięcie rozmowy. Uważnie przyglądała się wszystkim co przyszli zajmując rolę obserwatorki całego wydarzenia.
Nikt nie ważył się zaśpiewać, opowiedzieć przejmującej historii, a już na pewno zatańczyć ku czci nadejścia życia. Widziała, że okazywali serdeczność i sycili oczy widokiem nowego życia, ale zgadywała, że w głębi każdego trawiła strata, smutki, żal i oddalony tlący się gdzieś tam gniew. Na pojedyncze narodziny przypadała zbyt liczna śmierć i cierpienia. Uczucia i troski, niby woda kapiąca na piękną żelazną zbroję, z czasem wyżarły na twarzach zgromadzonych ponure miny, obdzierając z nich radość i kalecząc ich głęboko.
Elfka sama poczuła przygnębienie, jakby zaraziła się od gromadzących się i odchodzących. Myśli zawędrowały ku nieznanej przyszłości, losu jej syna, jej wspólnoty. I nim się zorientowała to i ona wglądała w ogień wzrokiem proszącym o oczyszczenie ze zmartwień. Nawet Poohi nie był chętny do choćby żartu, anegdotki, zaczepki. Poszedł do namiotu.
Była zmęczona, otulona ciepłym futrem siedziała lekko przygarbiona. Dłońmi podtrzymywała ciężką głowę, która utknęła w zagmatwanym labiryncie myśli. Jakkolwiek by nimi nie podjęła kierunku zawsze trafiała na ścianę. Przeszkody, które ją przerastały, zdawały się wyznaczać granicę, których nie była w stanie pokonać. Spojrzała na Elagera, co podobnie jak wszyscy, zatonął w melancholii.
W środku jednak nie godziła się na taki los. Czy w obliczu narodzin dziecka, tylko na tyle było ich stać? Skąd mieli brać siły na kolejne jutro, kiedy świadectwo nowego życia nie jest w stanie wywołać u nich większej radości? Często oczekiwane latami. Rzadkie, niby widok smoka, przypominające cud. Aideen spojrzała na niebo w gwiazdy, jakby tam mogła znaleźć odpowiedź na udrękę jej rasy. Na próżno wpatrywała się długie sekundy. Ciepełko z ogniska zachęcało, by jednak wrócić na ziemię. Zwróciła swą uwagę ponownie ku zgromadzonym.
Nie mogła się na to zgodzić, miała wrażenie, że coś przecieka jej między palcami. Nic w dłoniach jednak nie trzymała. Przetarła oczy, czując że wewnątrz coś zaczyna w niej drżeć. Podniosła się nieco żywiej, pozostawiła futro na trawie i ruszyła ku wybrankowi swojego serca. Stanęła nad nim wyciągając otwartą dłoń, aby za nią sięgnął.
Proszę. Chociaż chwilę, nim uśniemy na zawsze — zaprosiła go do krótkiego tańca na choćby symboliczne uczczenie tak ważnego momentu. Bo cóż było ważniejsze, jak nie narodziny? Tutejsze elfy ostatecznie przywitały ich właśnie nowym życiem, nadzieją... oraz głębokim smutkiem, który pożerał ich rasę od środka.
Wybierzmy się. Choćby do diabłów, a może i z powrotem, ale zaprośmy dziecku pierwszy świt. Me minne, radujmy się. — zachęciła bardziej zmartwionym głosem, niż rzeczywiście radosnym. Rozpromieniła się jednak szczerze, widząc jego oblicze i zatapiając się w jego oczy.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Centralna część obozu

Post autor: Dziki Gon » 26 maja 2020, 20:47

W oczach Elagera dogasał ogień.
Ostatni raz żgnął patykiem w ustawioną spadziście konstrukcję bierwion, wzbijając kilka iskier, które uleciały w górę z falującym dymem i żarem. Nie spiesząc, przyjął zaproszenie wybranki razem z podaną dłonią.
Podniósłszy się, odetchnął głęboko nocnym, leśnym powietrzem, wysyconym odległym pohukiwaniem sowy i całkiem bliskim trzaskiem bierwion. Pachniał świeżym dymem i dzielił się z nią tym zapachem przy każdym ruchu.
Va'esse eigh faidh'ar — powiedział cicho, odwracając wzrok w ciemność między drzewami. — I przyjemnie sercu w tym uczestniczyć. Ale ciało tęskni, by zasnąć przynajmniej na chwilę, Aidi.
Spełnił jednak jej prośbę. Zabrał ją z kręgu ogniska kilka kroków dalej, na wolną przestrzeń między namiotami. Zakołysał łagodnie i monotonnie, jakby do melodii granej przez Flohrię. I przez las.
Squaess'me. — Drgnął poruszony nagłym ocknięciem lub chłodem wieczoru. — Myślałem o domu. O Olumarze.
Ilość słów: 0

Aid
Awatar użytkownika
Posty: 123
Rejestracja: 16 gru 2019, 12:35
Miano: Aideen Floh'riha
Zdrowie: Daje radę
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Centralna część obozu

Post autor: Aid » 31 maja 2020, 20:01

To był ciężki dzień, a chęci i uczucia jakoś przysłoniły rozeznanie się w sytuacji. Chwilę i może ucieszył ją fakt, że podjęła wybranka z siedzenia, by choć chwilę się uradować. Nie widziała jednak w nim szczęścia, ani przyjemności z zadanej okoliczności. Wkrótce sumienie zaczęło ją trawić, że zdecydowanie nie trafiła z zachcianką, a do tego doszły wszelkie dzisiejsze przeżycia - zmęczenie i ciężar na głowie. Sama szybko zaczęła tracić koncentrację, a monotonny rytm wieczornego kołysania się ostudził wszelkie zapały. Popłynęła tak chwilę jakby w transie. Oboje niby byli przy sobie blisko, a jednak nieobecni. Słowa oblubieńca również ją ocknęły, tyle, że Aideen nie zamartwiała się szczególnie. Tęskniła za synem, chciałaby, żeby był u jej boku. Ciekawa była jak żył, kiedy oni tutaj wyruszyli ze swoim powołaniem. Wiedziała jednak, że jest w dobrych rękach i nauczy się wszystkiego jak należy. Przystopowała jednak kroków na wspomnienie o nim, czując, że nadszedł już czas:
— Olumar jest bezpieczny, dziękuję — elfka przyłożyła dłoń do jego policzka, uśmiechnęła się skromnie chcąc odesłać jego zmartwienia odnośnie ich dziecka. Aid była pewna, że Zahn'iha dokona wszelkich starań. A tam w Sinych Górach z pewnością był bezpieczniejszy, niźli był tutaj wraz z nimi blisko wojny.
— To już pora, przepraszam — pożegnała się wstępnie, by wnet ruszyć na miejsce spoczynku i obudzić się kolejnego dnia. Zaraz też znalazła się w namiocie. Zdjęła zbędny ubiór, złożyła go równo na stercie w kącie namiotu. Owinęła się miękkim futrem i złożyła się do snu. Ostatnimi myślami popłynęła ku strumieniowi i krwi na rękach. Odgoniła niechciane myśli raz jeszcze i nim się zorientowała porwał ją sen.
Ilość słów: 0

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław