Miejsce wymiany

Obrazek

Głęboko wśród leśnej głuszy, niedostępnej żadnemu dh'oine mieści się schronienie nieludzkich buntowników oraz przedstawicieli starszych ras walczących o przetrwanie na skraju cywilizacji.


Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Miejsce wymiany

Post autor: Dziki Gon » 11 lis 2018, 3:30

Obrazek


Elfie komanda znad Pontaru od zawsze miały opinię takich, którym prędzej przyjdzie wojować z pustym brzuchem niż kołczanem. Bliskość miasta, przemytników i havekarów gwarantowała im regularne dostawy, często przerzucane przez samych zainteresowanych innym bojownikom na Kontynencie. Dziś wyłącznie zaufani, zaangażowani w sprawę szmuglerzy pojawiają się sporadycznie w zagajniku podle obozu, kupcząc wszelakimi dobrami z jego mieszkańcami. Na czas handlu rozstawia się tu wozy i prowizoryczne stoiska: rozwieszane między pniami płachty, do spółki z rozłożystymi koronami kryją cieniem wyładowane dobrem wozy i oferowany tu hurt-detal. Przeważnie zawsze pożądane przez bywalców ostępów prowiant i żelazny ekwipunek, jednako przemytnicy zwożą tu wszystko, na czym zbywa miastu, a co w jego murach uchodzi za niebezpieczne i nielegalne — wyszukaną broń, narkotyki i przywłaszczony towar. Obozowicze płacą kłusowniczymi trofeami i rękodziełem, zaś posiadacze złota, wydają je bez namysłu pomimo wszechobecnej wśród dostawców drożyny. W sercu puszczy nawet najcięższy mieszek będzie wart mniej niż solidny toporek albo porządny bukłak.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Miejsce wymiany

Post autor: Dziki Gon » 04 kwie 2020, 19:19

To musiało być wtedy, kiedy otoczyli nas w obozowisku, wzięli na cel i przegonili przez pół lasu — odpowiedział jej Lig, nie bez zjadliwości, przyjmując od niej kamienne ostrze, nie tak dawno temu również zagubione.
I w dodatku krzepcy jak krasnale. — Vilumas skomentował pomysł dźwigania całego byka na barkach, przesuwając się przy zdjętej z byka skórze by zrobić miejsce dla Poohiego, który poinstruowany również włączył się do żmudnej roboty przy oczyszczaniu.
Zabierając sakwę z pozostałymi, pustymi bukłakami, Atrei ruszył na poszukiwania strumienia. Flohria porzuciła swoje siedzisko i przechadzała się po okolicy, zbierając chrust i martwe drewno, okazjonalnie przypatrując się pniom i korzeniom, przepatrując je w poszukiwaniu sobie tylko znanych mchów i porostów. Zulhan znudzony widać bezczynnością i uznawszy, że dwóch elfów uwijających się przy jednej skórze to nadto, wyszukał w jukach lekko zakrzywiony nóż o szerokim ostrzu i sposobił się wykorzystać go do sforsowania grubego karku aideenowej zdobyczy.
Napojona Aideen legła pod drzewem, wsłuchana w odległego kobczyka, który z każdym kolejnym odgłosem zdawał się jej wznosić na trele właściwe raczej kobuzom, dopóty nie umilkł, a ciszę po nim zastąpiły drozdy, dzięcioły, myszołowy oraz inne przemieszane trele, w rozmaitej obfitości i barwie, których nie potrafiła rozpoznać z tej odległości. Las nie milczał bowiem nigdy. Wsłuchiwanie się w jego ciszę nie tylko koiło, ale przypominało o wszechobecności otaczającego ich życia.
Aoa, aou — zanucił w takt i całkiem czysto na zakończenie robiący użytek z jej noża Liguaer. — Wygodnie ci, Aideen? — zapytał raczej żartobliwie niż złośliwie.
Zostaw — napomniał go wbrew jego faktycznej intencji Vilumas. — Jej praca skończona, ona położyła byka i przyniosła go tutaj. Niech odpoczywa.
Swoją drogą jest tu siła zwierzyny — podjął po chwili. — Tutaj, w sercu puszczy. Napatrzyłem się po drodze na tropy i nie mam co do tego wątpliwości.
Będzie potrzeba, wybierzesz się na polowanie — włączył się do rozmowy Zulhan, bezbłędnie odgadując myśli kompana. — Na razie nie dajmy się zmarnować temu co już mamy. Będę to zaraz porcjował, tylko poradzę sobie z głową... Zostawię ją wam. Mogłem uczulić Atrei, żeby nabrał więcej wody, po oskrobaniu trzeba ją przecież przegotować...
Ilość słów: 0

Aid
Awatar użytkownika
Posty: 123
Rejestracja: 16 gru 2019, 12:35
Miano: Aideen Floh'riha
Zdrowie: Daje radę
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Miejsce wymiany

Post autor: Aid » 05 kwie 2020, 14:04

Jaka to zasłużona przyjemność była po wysiłku odpoczywać. A wygodnie, wygodnie i przyjemnie było, choćby na ciele. Uprzedzona i na wyrost wyręczona odpowiedzią Vilumasa, pozwoliła sobie nie odzywać się i nie silić na odwzajemnianie żartobliwej zaczepki, ani też martwić się o wodę. Pójdą po nią zaraz.
Napięła się leniwie, to wychylając w przód to potem układając nieco bardziej dopasowanie do kształtu drzewa i wystających korzeni. Po naciągniętym ciele przyjemny prąd przepłynął aż po same końcówki palców strudzonych nóg. Ręce luźno położyła sobie na brzuchu i zamknęła na chwilę oczy, pozwalając sobie zatonąć w otoczenie, wychwytując też głosy towarzystwa i ich pracy.
Nie tylko zwierzynę łowną tu znajdziemy Vil. I nie mam na myśli dh'oine czy Seidhe
Jak się wybrać, trzeba pierw strzały naznaczyć. Puszcza tu groźnie spogląda, wszelki stwór może tu się zaszyć. A już miałam okazję doświadczyć obecności jakiegoś i to jeszcze tam przy strumieniu, gdzie ledwo obóz rozkładalimy. Wtedy jak się rozdzieliliśmy i poszłam się przemyć. Wycofując się nie dostrzegłam go jednak, ale zaręczam, czułam jak łypał drapieżnie, aż mnie za brzuch chwyciło. — opowiedziała pokrótce o incydencie, na nowo w wyobraźni odtwarzając obficie krew płynącą z jej dłoni, patrząc się ślepo przed siebie. Może widziała przeszłość tych, w tym wypadku, udręczonych lasów? Czy może przyszłość i to właśnie ona splami swoje ręce czyjąś krwią, albo zginie ktoś bliski z powodu jej winy? Nie znała się na wieszczeniu. Dała chwilę czasu słuchającym po czym ponownie poczęła mówić:
A na polowanie myślę pewnikiem ruszymy, choćby z nudów. Elager wywiedział się. Sytuacja miewa się tak, że najprawdopodobniej zostaniemy tu na dłużej. Pytanie tylko jak długo. Plotki o jakiejś zarazie sprawiły, że dh'oine szczelniej kontrolują przepływ ludzi i dóbr przez bramy miasta. Wspomnieć tylko z jaką manierą zabijają ich tutaj, niby przepiórkę na śniadanie. Widziałam jak zwłoki jednego przynieśli niczym sarnę przywiązaną na kiju i chwalili się jak by na prawdę coś wartościowego upolowali. W takich warunkach wywiezienie dóbr w naszych skórach raczej się nie uda. No i pytanie czy plotki nie okażą się przypadkiem prawdziwe. Jeśli tak, to całkiem możliwe, że tutejsi będą zdani na las. Wybyliśmy zażegnać problem z naszych rejonów, a jeszcze się okaże że zastaniemy identyczny tutaj...
Poohi będzie musiał się lepiej chować przed poparzoną Meirle — dodała po chwili, wypowiadając się już w innym tonie, jakby odskakując choć na chwilę od ponurych wieści. Pokierowała głowę na Liguaera. Z żartem w oczach, acz badawczo spojrzała na niego.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Miejsce wymiany

Post autor: Dziki Gon » 05 kwie 2020, 21:27

W starych lasach to nieuniknione. — Vilumas zaraz wiedział, co miała na myśli i zgodził się z jej słowami. — Oczywiście, że będą tu monstra. Endriagi. Liścionosy. Mglaki. Leszy w starodrzewie…
Cała reszta obozowiczów, którzy w przeciwieństwie do Atrei, nie mieli jeszcze okazji słuchać o jej incydencie nad strumieniem, zechcieli byli nadrobić tę zaległość, poświęcając swoją uwagę jej opowieści. Liguaer tak intensywnie, że na moment zapomniał o swojej pracy przy skórach, lecz nie wskazywało też, by ta chwila zapomnienia była mu uciążliwą lub nieprzyjemną.
Skąd pewność, że to potwór? — zapytał Zulhan, gdy jej opowieść zdążyła już wybrzmieć. — A nie ktoś mierzący ci w krzyże z łuków?
Może mamy pośród nas nową Ithlinne Aegli — zaproponował w swoim stylu Lig i został całkowicie zignorowany przez towarzystwo.
Nie godzi się polować z nudów — napomniała ją łagodnie Flohria, która wróciła właśnie ze swojej niedługiej wycieczki, przysiadając się do nich. — To maniera dh’oine. Podobno ich wielmoże czynią sobie z tego rozrywkę.
Milczeniem oraz pojedynczymi potwierdzeniami skwitowali wieści przyniesione przez Elagera, a przekazane teraz za jej pośrednictwem. Nie wydawali się być zaskoczeni podobnym obrotem spraw, a co najmniej byli na niego przygotowani. Na wzmiankę o upolowanym człowieku ożywił się z kolei Vilumas.
Czego niby szukał dh’oine tak głęboko w lesie? — zapytał.
Poohi, będący bohaterem jej ostatniej wypowiedzi, tym razem dla odmiany wcale nie oderwał się od roboty i był zupełnie poważny.
Nie planuję się ukrywać. Wchodzić jej w drogę też nie, ale gdyby tak zdarzyła się okazja dać jej popróbować własnego lekarstwa… — Nóż przejechał po jeleniej skórze, czyszcząc ją skrupulatnie w miejscu przyłożenia ostrza. — Miło jest marzyć.
Ilość słów: 0

Aid
Awatar użytkownika
Posty: 123
Rejestracja: 16 gru 2019, 12:35
Miano: Aideen Floh'riha
Zdrowie: Daje radę
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Miejsce wymiany

Post autor: Aid » 06 kwie 2020, 10:09

Przeczucie i pewność w nim. Podobne jak tuż przed starciem. Uczucie, że to teraz Ty jesteś zwierzyną, coś bliskiego. Coś takiego — odpowiedziała wstępnie Zulhanowi przymierzając się do dalszej wypowiedzi — Meirle była za moimi plecami, ale nie mierzyła we mnie jeszcze wtedy, dawała mi się przemyć z brudu. A chwilę to trwało. Wiecie, spanikowałam uprzednio jak nas pochwycili — przyznała się niechętnie — i z całego zamieszania byłam już wystarczająco spłoszona, w głowie mi szumiało. Woda ze strumienia przyniosła mi ulgę, ale i coś jeszcze... wieszczką przecież nie jestem — tu się popatrzyła znacząco na Poohiego — ale zobaczyłam bardzo dużo krwi, zbyt obficie ona wydobywała się z moich rąk i barwiła strumień, jakbym otworzyła sobie żyły. Ochlapałam się wodą, jakby od tego wszystkiego miałam jeszcze zwidy. Wtedy naszło to narastające od jakiegoś czasu uczucie bycia obserwowanym — opowiadała, jakby ponownie znów to przeżywała, wolniej to wypowiadając kolejne zdania, akcentując ponury wydźwięk i mrużąc oczy, wysilając się na pamięć, jakoby coś jej umknęło i może teraz udało jej się to dostrzec. W końcu wtedy rozglądała się podczas odwrotu, ale nic nie spostrzegła.
Złożenie faktów — wnet dodała, bezradnie wzruszając ramionami — Pomyślałam z miejsca, że to z tą krwią to zły omen, ponadto jeszcze coś mi się przyglądało, tak że mi kiszki ścisnęło i w tym wszystkim byłam bez broni. Meirle, dopiero jak się wystraszyłam i zawołałam o pomoc, to celowała we mnie miast dopatrzeć się strumienia. Sama się wystraszyła mojej reakcji. Obraziła mnie ponownie, porównując do zwierzęcia, które trzeba zabić i mówiła coś o tym, że chętnie zignoruje wolę Iarlaia i mnie zastrzeli. Życie stanęło mi przed oczami, nie blefowała, już widziałam jak puszcza cięciwę. Nadszedł jednak jeden z przybocznych Iarlaia, No'lai. Kilkoma słowami odesłał poparzoną i poprowadził mnie dalej miast niej. Meirle nawet już nie zaszczekała ponownie tylko sobie poszła — odpowiedziała Zulhanowi, dokładniej dopowiadając resztę zdarzeń znad strumienia.
Z wymiany zdań między No'laiem a nijakim Gelladem, co go spotkaliśmy przy okazji, wynika że człowiek postrzelił krzywo jakąś zwierzynę, pędził za nią, to im się napatoczył przed oczy, więc go zwyczajnie zabili — odparła Vilumasowi z niesmakiem — dodali też że niosą truchło specjalnie w inne miejsce by rzucić je na pożarcie wilkom i wronom... Te lasy pewnie są nawiedzone nie tylko przez potwory.
Ta cała Meirle wydaje się już dość udręczona. Wystarczy na nią spojrzeć. Ona spodziewa się tylko i wyłącznie odwetu, więc atakuje, jak na ironię sama przypominając przerażone i wściekłe zwierze. Nie zaskoczył byś jej w ten sposób. Bardziej byś jej dopiekł, jak zaniósłbyś jej kwiaty — zaproponowała z psotną satysfakcją, próbując wyobrazić sobie jej minę na taką sposobność. A było to nie lada wyzwanie, wskazawszy na jej okaleczoną twarz — ale nie rób tego, bo zaraz po pewnie coś palniesz i wtedy Ci urwie głowę. Masz rację, lepiej nie wchodźmy jej w drogę, są ważniejsze rzeczy do roboty — dodała zapobiegawczo, kiwając głową podobnie jak uprzednio na upomnienie Flohrii w temacie polowań. Pierw miały się obowiązki, potem przyjemności. Tak też wychyliła się zza pnia jesionu by spojrzeć, czy aby już Humlio i Elager skończyli w końcu.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Miejsce wymiany

Post autor: Dziki Gon » 06 kwie 2020, 20:22

Ot, wściekła suka — skwitował Poohi, z całej opowieści decydując się na wybiórcze skomentowanie mało wyrozumiałej postawy Meirle.
To dlatego słyszeliśmy krzyk — domyślił się Zulhan.
Omen — powtórzyła Flohria w zastanowieniu, by podzielić jej wątpliwość co do interpretacji widziadła. — Był zwiastunem? Opowieścią? Jeżeli tak, to komu przeznaczoną?
Zanh’iha by wiedziała. — Vilumas spojrzał na towarzyszkę, poprawiając naciąg skóry na pniaku.
Tak. Lub wiedziała jak się dowiedzieć — odparła wciąż zamyślona opiekunka, pozornie bez sensu, choć w istocie sposób sformułowania przez nią słów był nieprzypadkowy i nie miał w sobie nic z pleonazmu. — Słusznie, że nie tego nie lekceważysz, Aideen.
Słusznie, niesłusznie — westchnął Liguaer, przytrzymując swój kawałek obrabianego właśnie płaszcza, by pomóc Vilumasowi. — Moc potrafi objawiać się na różne sposoby. Nie zawsze w celowy ani uporządkowany sposób. Sztuka, w tym, by właściwie rozpoznać.
Flohria nie znalazła odpowiedzi. Pomimo że magia żyła i otaczała ich, skryta w naturze, a w miejscach taki jak stara puszcza pozostawała żywa i prawdziwa jak u zarania i bardziej niż gdziekolwiek indziej, żadne z nich nie opanowało sztuki, o której mówił Poohi w wystarczającym stopniu, by móc rozwiać wątpliwości wyrażone na głos przez opiekunkę.
Dalsza część opowieści o spotkanej w lesie dwójce łowców oraz „zwierzynie” nie była szczególnie frapująca dla pozostałych.
Niedźwiedź broni gawry, dzik barłogu. Wilcy swych legowisk — skwitował ze wzruszeniem ramion Zulhan, który właśnie skończył oddzielać głowę od karku upolowanego przez Aideen byka.
Wyglądając zza drzewa, nie dopatrzyła się jeszcze Humlia ani Elagera. Jednakże łowiąc z oddali ruch z przeciwnego kierunku, dostrzegła powracającego Atrei obładowanego bukłakami, w tym jednym większym i miękkim, w kształcie podłużnej sakwy, którą przepasał się w pasie i przez ramię. Widząc jej spojrzenie, pozdrowił ją odruchowym skinieniem.
Ilość słów: 0

Aid
Awatar użytkownika
Posty: 123
Rejestracja: 16 gru 2019, 12:35
Miano: Aideen Floh'riha
Zdrowie: Daje radę
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Miejsce wymiany

Post autor: Aid » 06 kwie 2020, 22:59

Może jest tu ktoś, kto mógłby pomóc. Druid? Jakiś opiekun tego miejsca? — zgadywała na głos, nie oczekując odpowiedzi i pozwalając tematowi zostać w takim stanie jakim go poruszyła. Z prostym oczywistym wnioskiem, że będzie jej szukać rady od mądrzejszych i bardziej zorientowanych w sztukach mistycyzmu i magii, jeśli chciała zrozumieć to zdarzenie.
"A dzik tupnie, nim Cię na szable z rozpędu weźmie. Niedźwiedź spojrzy groźnie, nim się schyli do szarży. Wilków usłyszysz zdecydowanie wcześniej, niż Ci do legowiska będzie się zbliżyć" - odpowiedziała w myślach, na komentarz Vilumasa. Z pewnością człowiekowi nie dali najmniejszych szans na wycofanie się. Nie chciała jednak bronić otwarcie jakiegoś dh'oine, który najpewniej nie odwdzięczyłby się za jej szlachetne intencje, to też kiwnęła głową niepocieszona rzeczywistością. Rozumiała postawę, ale w niesmak jej było takie zwyczajne strzelanie do nich, niby właśnie dla rozrywki, czy bardziej - dla zemsty. Ludzie jednak uczynili jej rodzajowi wiele złego, a Scoia'tael wciąż byli w stanie wojny... czegoż innego mogła się spodziewać? Była dziwnie pewna, że tego dnia już raz zadawała sobie podobne pytanie.
Nadejście Atreia zaś skłoniło ją do zebrania się spod drzewa. Niezbyt chętnie, nieco przeciągle, korzystając z dystansu jaki ten miał jeszcze do pokonania powoli podniosła zad z wygodnego miejsca. Nogi i krzyże zaprotestowały na wstępie, jednak nie dość skutecznie. Za to przez myśl jej przeszło, co tak długo zajmuje tamtej dwójce. Trochę im ta rozmowa już schodziła.
Lig, chodźmy, Atrei już wrócił. Flohria? Czego Ci trzeba? — zapytała spokojnie, idąc już w stronę Poohiego by odebrać swoją własność i ponownie skierować się w stronę straganów, tym razem jednak z innym towarzyszem oraz zamiarem przyjrzenia się bliżej i bez łuku i strzał przy sobie.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Miejsce wymiany

Post autor: Dziki Gon » 08 kwie 2020, 22:03

Nie wiem, czy jemiolarze będą na coś zdatni. — Zbliżający się Atrei, włączył się do rozmowy, jak zawsze ostrożny i nieprzekonany, z miejsca poznając się na poruszonym temacie, w który Aid wtajemniczyła go wcześniej, jeszcze gdy we dwójkę zmierzali do obozu w poszukiwaniu Elagera.
Można zasięgnąć języka wśród tutejszych. — Również pomyślała na głos Flohria, bardziej zatroskana niż odkrywcza w swoim stwierdzeniu.
Liguaerowi zebranie się na propozycję Aideen nie zajęło dłużej niż mgnienie. Podnosząc się z ziemi, jakby nie czekając na nic innego, zwrócił towarzyszce jej nóż, podając go jej rękojeścią do przodu, odstępując od oczyszczonej już niemal skóry.
Trochę oleju i sadła, a najlepiej wosku. Z resztą poradzę sobie sama. Może małe, metalowe naczynie? Takie, z którego się je, ale ja użyję go do gotowania… Ale obejdę się bez. Może jeszcze czyste płótna? Na opatrunki. — wymieniła opiekunka, zaglądając do swojej osobistej sakwy i uwalniając z niej intensywny zapach żywicy i leśnych ziół.
Kupcie mi kilka krzesiw — poprosił Zulhan. — I przy okazji zawój liny, gdzieś tak na trzy-cztery łokcie, nie za grubej.
Ilość słów: 0

Aid
Awatar użytkownika
Posty: 123
Rejestracja: 16 gru 2019, 12:35
Miano: Aideen Floh'riha
Zdrowie: Daje radę
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Miejsce wymiany

Post autor: Aid » 09 kwie 2020, 16:24

Na półtora palca może być ta lina?— dociekała detalu grubości od Zulhana, pokazując mu dwa palce dla porównania. Zalecenia od opiekunki przyjęła podwójnym twierdzącym skinieniem głowy.
Czekaj no. Wezmę coś na te rzeczy. I zdejmę z siebie te skóry— rzekła zaraz do Liguaera, trzymając zwrócone narzędzie w dłoni. Sięgnęła po kawałek materiału, schowany w kaletce przy pasie i wytarła nim ostrze z resztek. Po zadanej czynności przejechała palcem wolnej ręki po płaskiej części kamienia, sprawdzając czystość i przyglądając mu się, jakoby w każdym wyszczerbieniu kryło się jakieś wspomnienie. Wnet nie przedłużając już i bez ceregieli schowała nóż, przywiązała z powrotem do pasa poszewkę i ruszyła w stronę złożonych sakw. Pierw zluzowała rzemienia pod pachami ciasno trzymającymi ochraniacz. I chwilę to zajęło, nim przekładana przez głowę skórznia, z uwolnionym swądem zgromadzonego pod spodem potu, w końcu odstąpiła wiązanej po środku koszuli z brązowej plecionki. Zdjęte przywróciło lekkości i swobody, a i przyczyniło się rześkiemu przewiewu po ciele w ciepłe popołudnie letniego dnia. Drugie, sięgnęła po swój skórzany plecak, a właściwie po wór zawiązywany na sznurek. Zarzuciła go sobie na plecy. Podzieliła swoje pieniądze z grubsza na pół, umieszczając jedną część w woreczku i chowając go w złożonym pancerzu. A sakiewkę z resztą pieniędzy poprawiła przy szerokim gacniku. Jeszcze tylko pobieżnie sprawdziła czy włosy jej nie latają za luźno, czy proste zawiązki trzymają i mogła już iść.
Znając trasę i okoliczny krajobraz w towarzystwie Poohiego uczyniła kroki ku zadanej destynacji, w pierwszej myśli licząc na to że szybko znajdą i kupią co trzeba oraz na to, że nie spotkają Caellana, Meirle, ani Wileya. I że czas posiłku nadejdzie prędzej, aniżeli później. Rosnący apetyt z powodu tych wszystkich trudów, zdawał się domagać większej uwagi.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Miejsce wymiany

Post autor: Dziki Gon » 10 kwie 2020, 21:03

Może — przytaknął Zulhan, nie odrywając wzroku od swoich obowiązków, wyraźnie zdając się na jej wyczucie lub nie potrzebując demonstrowania grubości palców.
Ostrze okazało się niestępione i nie wymagające dokładniejszego czyszczenia. Jak na kogoś gubiącego noże, Poohi potrafił obchodzić się nimi w zaskakująco zadowalający sposób.
Miejsce wymiany, niewielka, zarośnięta polana między drzewami na skraju obozu, nie było szczególnie tłumnym. Nie wiedzieli, czy bywało takim dzisiaj, czy w ogóle. Szybko za to zorientowali się, że handlowano tutaj na modłę, podle której czyniono to w miastach lub osadach — sprzedawcy rozstawiali swoje „kramy”, to jest wozy, składane blaty lub kładzione na nagiej ziemi płachty, na których prezentowali swój towar. Inaczej niż na modłę, podle której czyniono to w miastach lub osadach — handlowano w milczeniu. Nieomal. Bo choć uważnie, a nawet nieco podejrzliwie przyglądano się klientom, nikt nie zaczepiał ich i nie nagabywał uciążliwie jak domokrążcy, nikt nie wydzierał, reklamując towar. Łowiono spojrzenia, pozdrawiano skinieniem lub gestem dłoni. Słowem lub dwoma — zapraszano, by podejść bliżej i przyjrzeć się dobrom. Rozmawiano z tymi, którzy zdecydowali się podejść i przyjrzeć.
Oparta o wypełnioną flakonami dwukółkę z pasącym się obok mułem młoda, ciemnowłosa dziewczyna w podróżnym stroju, śledziła ich spojrzeniem piwnych oczu w kształcie migdałów, kiedy nadeszli od strony swojego małego obozowiska. Kawałek dalej, na rzuconym na glebę futrach, jakiś krasnolud z niezaplecioną brodą, okazywał broń dwóm ewidentnie tutejszym, choć nieznajomym im elfom, nieznajomość liczebników Starszej Mowy, nadrabiał kreśleniem ich patykiem w rozgrzebanej ziemi nieopodal. Elfy, zwyczajowo niechętne rozmawiania z przedstawicielami rasy innej niż własna, milczały, przyglądając się trzymanemu w rękach asortymentowi — klingom w jaszczurczych pochwach oraz kompletowi noży do rzucania.
Glosse me vara — zaprosił ich na oględziny swoich produktów ewidentnie (wnioskując z nieomal ludzkiego stroju i widocznej broni) wysoki elf handlujący tkaninami i skórzanymi wyrobami, prostą galanterią i pojemnikami.
Nie tak wyobrażałem sobie handel z partyzantką — mruknął idący koło niej Lig, patrząc nie na szaty i skóry, lecz na rozstawiającego się nieopodal na krytym wozie handlarza jedzeniem i żywą drobnicą, zajętego właśnie wpychanej szamocącej się mu w garści kury z powrotem do klatki. — Kupmy sobie kwokę, będzie nam znosić jajka.
Ilość słów: 0

Aid
Awatar użytkownika
Posty: 123
Rejestracja: 16 gru 2019, 12:35
Miano: Aideen Floh'riha
Zdrowie: Daje radę
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Miejsce wymiany

Post autor: Aid » 20 kwie 2020, 10:28

Aideen zaproszona przez bywalca wstępnie przyglądała się towarom. Zainteresował ją nowy ubiór, kiedy to Poohi wyskoczył z jakąś kurą.
— A kto zniesie kwokę? — zapytała krótko, spokojnie, acz tonem jasno potępiającym pomysł ładowania sobie zwierzaka. Nie głupi był pomysł zakup drobiu na wywóz, ale to nie był wedle jej mniemania ten moment.
— Tam masz krasnoluda co orężem handluje. Kupmy co trzeba i wracajmy — napomniała go o celu wizyty, sugerując postawą by podjął się oględzin broni. Jako mieli zwyczajnie zakupić wspomniane przez towarzyszy ingredienty. Metalowa miska, płótna, kilka krzesiw, kilka łokci liny. Wosk lub sadło lub olej z preferencją tego pierwszego. Wysyłając Liguaera po zakup ostrza, korzystając z okazji sama chciała się przyjrzeć galanterii. Co by tu może kupić bardziej zwiewnego, na zmianę wygodniejszego. A może i coś by Elagerowi się przypodobać.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Miejsce wymiany

Post autor: Dziki Gon » 20 kwie 2020, 17:55

Klasyczny dylemat o pierwszeństwo stworzenia — zażartował z jej pytania Lig. — Potrzebuję narzędzia, nie oręża. Ale faktycznie, idę sprawdzić. — Korzystając z sugestii towarzyszki, Poohi oddalił się kawałek, by przyjrzeć się wyrobom oferowanym przez krasnoludzkiego handlarza.
Sama przeglądając asorytment elfiego kramarza, poza surowymi materiałami uświadczyła w większości stroje podobne do tych, które nosiły otaczające ją w tym miejscu elfy — praktyczne, w tonach brązu i zieleni, wykonane z lekkich materiałów, kaptury opończe, dopasowane kaftany i kubraki, wyszywane koszule z lnu zdające się przylegać do ciała jakby utkane z wiatru, pajęczyn i szeptu strumienia. Pośród nich była też zdobna, lecz prosta powłóczysta suknia, z krótkimi rękawami, łącząca błękity z liliowymi akcentami. Również typowo elfia, choć w miejscu takim jak las, jawiła się przynajmniej jako pewna ekstrawagancja. Z mniejszych rzeczy powtarzały się zdobne, plecione pasy, wyszywane rękawice i te z cienkiej, barwionej skóry, chusty i pledy pokryte pięknymi deseniami, głównie florystycznymi. W końcu jej uwagę przykuł też watowany kaftan, dopasowywany szerokim na biodra skórzanym pasem ze sprzączkami, przechodzący w coś w rodzaju półtuniki sięgającej uda. Nie ulegało wątpliwości, że mógł służyć, i zapewne służył, jako miękka zbroja.
Wszystko, nawet użytkowa odzież, było zdobione. Choćby małym, pojedynczym akcentem, niewidocznym z daleka i na pierwszy rzut oka. Rzeźbione guziki, stylizowane sprzączki i klamry, paski i rzemienie z powycinanymi na nich misternymi wzorami. Cieszyły oko, choć nie przyciągały go. Ale były również inne stroje — bardziej kolorowe lub ciemne i szare jak piach, o nietypowym, obszerniejszym kroju, szyte i sporządzane z grubych zawojów materiałowego płótna, parowane z cudacznymi nakryciami głowy, o wypchanych rękawach, licznych wiązaniach i zapięciach, nawet tam, gdzie nie służyły chyba zgoła niczemu. Często podszywane lub nabijane grubym futrem, na przykład na kołnierzach.
Elfi sprzedawca milczał, nie ponaglając i pozwalając jej się w spokoju oswajać się ze swoją ofertą, zupełnie jakby go tu nie było.
Ilość słów: 0

Aid
Awatar użytkownika
Posty: 123
Rejestracja: 16 gru 2019, 12:35
Miano: Aideen Floh'riha
Zdrowie: Daje radę
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Miejsce wymiany

Post autor: Aid » 20 kwie 2020, 21:38

Dobrze — odpowiedziała pogodnie do Liga, nieznacznie ruszając głową na wyjęcie nawet niegłupiego żartu z kontekstu przypadkowej wymiany dwóch zdań. Oczami wnet wodziła już po towarach, w istocie zainteresowana. Z pewnością niebojowym asortymentem. Zadowolona była ze swojego aktualnego wyposażenia. Było pod względem obronnym użyteczne i nieuszkodzone. Może nieco znoszone, ale przywykła do niego, niczym do własnej tyle że drugiej skóry. Może przyjdzie jej to zmienić innym razem. Nóż się nadawał. Łuk miała sprawny, szypy ostre, pióra równe. Cięciwę mogła wymienić na nową, ale przecież ustrzeliła jelenia i to pokaźnego. Powinny się znaleźć jakieś mocne ścięgna.
Przyglądając się zdobna suknia przykuła jej uwagę i rozbudziła imaginację. W przypływie myśli próbowała sobie wyobrazić siebie jak El prowadzi ją w tańcu po miękkiej trawie bukowego gaju. Pośród bezchmurnego nocnego nieba, kiedy pohukiwały z dala sowy niby w takt świerszczom w pobliżu cichutko szumiącego górskiego strumienia. Już tańczyli kilka razy. Nie były to pokazy elfiej zwinności, ale chętnie by powtórzyła. Sami we dwoje. Może i by go zaskoczyła tym razem. Chciała. Okoliczność była szczęśliwa, czemu tego szczęścia sobie również nie użyczyć przy okazji. Po długiej podróży, szczególnie w obliczu nadchodzących trudów, będąc blisko wojny.
Wzięła do ręki miękki materiał, by ocenić dzieło. Cudeńko spodobało jej się. Odłożyła jednak by uważniej przyjrzeć się reszcie. Kusiło ją by skrytykować dziwny wymyślny strój z powypychanymi rękawami, ale sięgnęła po fiołkowy kwiecisty pled. Pasowałby na chłodniejszy wieczór do uprzednio dotykanej sukni. Odważyła się wnet tamtą przymierzyć na rozmiar, przykładając ubiór do ciała, wypatrując szczegółów. Związywana była z przodu po środku, od dołu ku górze, na czarny sznureczek, zgodnie z wcięciami. Już wiedziała, że te dwie rzeczy chciała kupić. Musiała tylko jeszcze znaleźć coś rzeczywiście na zmianę i by pasowało na wyjście do Geda. Coś zdecydowanie skromniejszego. Wypatrzyła prostą w kroju spódnicę do kolan i lnianą koszulę, pasującą do okolicznego praktycznego gustu elfów.
Z grzeczności nieznacznie pochyliła czoło sprzedawcy i, pokierowawszy na niego wzrok, odezwała się:
Proszę, powiedz mi ile kosztują te cztery rzeczy
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Miejsce wymiany

Post autor: Dziki Gon » 22 kwie 2020, 21:03

Ostrożnie, sor’ca — napomniał ją stanowczo, lecz łagodnie sprzedawca, kiedy mierzyła suknię, przykładając ją do swojej sylwetki. — To delikatny materiał. Nie powalaj go przypadkiem.
Sprzedawca nie kłamał — materiał w istocie był delikatny, a utkana z niego suknia ewidentnie przewidziana na elfkę — może nieco niższą od Aideen, ale przy długości rękawów i ogólnym kroju ubioru, śmiało mogłaby ją nosić bez dalszych poprawek ani dopasowania.
Pozostałe rzeczy, poza pledem, choć uboższe materiałowo, na pierwszy rzut oka wykazywały się solidne, wygodne oraz pozbawione fabrycznych skaz.
Czterdzieści dziewięć koron i czterdzieści kopperów w walucie novigradzkiej — odpowiedział jej z miejsca i bez omyłki. — Czterysta dziewięćdziesiąt cztery, jeśli wolisz denarami.
Ilość słów: 0

Aid
Awatar użytkownika
Posty: 123
Rejestracja: 16 gru 2019, 12:35
Miano: Aideen Floh'riha
Zdrowie: Daje radę
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Miejsce wymiany

Post autor: Aid » 23 kwie 2020, 17:39

— Dziękuję — odpowiedziała w zamian za informacją o koszcie, odkładając ostrożnie wypatrzone dobra na swoje miejsce. Kiwnęła głową na do widzenia. Nawet nie dotknęła swojej sakiewki, zwyczajnie nie było ją stać. Naturalnie sukieneczka taka droga pewnie musiała być z tego wszystkiego. Przebitka ceny też jasno jej przypomniała, że jest tu z innych względów. Zajdzie tu na powrocie ewentualnie po tamte trzy rzeczy. Musiała pierw kupić to co potrzebują.
Ruszając w stronę Liga, wciągnęła i wypuściła powoli powietrze. Sowy i świerszcze przy strumyku pożegnała w myślach, zdając sobie w końcu sprawę z zajmowanego przez siebie miejsca na świecie. Wnet wypatrywała jak to Liguaerowi się powodziło, a i jakichś stanowisk gdzie mogła znaleźć poszukiwane przedmioty. Jakiś pszczelarz może, handlarz kamieni i przyrządów użytku codziennego, sprzedawca lin lub noży w okolicy.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Miejsce wymiany

Post autor: Dziki Gon » 23 kwie 2020, 21:46

Sprzedawca przy stoisku z ubraniami pożegnał ją skinieniem.
Liguaerowi zdawało powodzić się lepiej niż nieźle. Jego nowy zakup w postaci wyprofilowanego na klindze ostrza z jednego kawałka żelaza, osadzonego w lekko zakrzywionej rękojeści z polerowanego drewna w komplecie ze skórzaną pochwą, spoczywał na płachcie do spółki z zawojem liny oraz kilkoma krzesiwami, o które poprosili ich towarzysze w obozie. Skończywszy wybierać towar, akuratnie przystępował do targów — kreśląc w odsłoniętej spod liści i mchów glebie kolejne liczby, które kręcący głową krasnolud kolejno ścierał podeszwą buta, wpisując własne. Wnioskując po tym, że ścierał już tylko rząd jednostek w dwucyfrowej liczbie, obydwaj handlujący zbliżali się do porozumienia.
Choć oferowano tu różne dobra, na pierwszy rzut oka trudno było spostrzec kogoś tak wyspecjalizowanego jak poszukiwała. Mało który kupiec handlował wyłącznie jednym towarem, bo choć na wzór miejskich kramów i przekupniów na stoiskach dominował zasadniczo jeden rodzaj głównego dobra, każdy handlował po trochu wszystkim. Opodal rozłożystego buka, z beczką wypełniającą z grubsza funkcję lady i mułem uwiązanym do pobliskiego pnia, stał wysoki, szczupły i długowłosy mężczyzna w podróżnym stroju oferujący prowiant pakowany w worki i skrzynie, a także drobną ceramikę i utensylia rozmaitego przeznaczenia. Nieledwie rzut kamieniem od niego, elf zajmujący się bronią, w tym także amunicją, sterczącą mu z zawieszonych kołczanów kolorowymi lub niebarwionymi lotkami. Po drugiej stronie polany, choć na tej samej wysokości powoli zwijała swój kram kolejna kobieta oferująca końskie uprzęże, skóry oraz oświetlenie.
Ilość słów: 0

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław