Sortownia i warsztaty

Obrazek

Położone wśród skalistych pagórków odkrywkowe wyrobisko obnażające wnętrze ziemi skuwane pracą dziesiątek kilofów dostarczających pobliskiemu miastu budulca, jak i pozostałego surowca.


Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Sortownia i warsztaty

Post autor: Dziki Gon » 29 lis 2018, 14:14

Obrazek


Osiedle drewnianych baraków zorganizowanych wokół błotnistego placu dna kamieniołomu, gdzie sortuje się rudę i pozostały urobek. Tuż przy rampie przeładunkowej, pomiędzy krytymi korą chatami, znajduje się stolarnia wyrabiająca rusztowania do kamieniołomu oraz szalunki do szybów. Otacza ją kilka mniejszych szop, w których składuje się górnicze parafernalia. Jedynym kamienny budynkiem jest murowana siedziba gwarectwa z zarządem rudokopu na skraju samego kotła. Pomiędzy budynkami rzadko kiedy panuje spokój, jeszcze rzadziej porządek i nigdy przed fajrantem. Wagony tłuką się na szynach, warsztaty hałasują, a ludzie i nieludzie spieszą z kopalni i nazad, by wyrobić z normami za wczoraj. Terminy, w przeciwieństwie do kopalni, nie mogą zostać zawalone.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Sortownia i warsztaty

Post autor: Dziki Gon » 18 kwie 2020, 1:59

Krasnolud nigdy nie miał dożyć ziszczenia się zapowiadanej w swych rwanych, niewyraźnych słowach zemsty. Alsvid zaś po raz drugi spełniało się to, co miało spełnić się pierwszym cięciem tej rozprawy. Uderzony wpion krasnolud, nie zdołał zaś nawet dostrzec nadlatującego ku swej twarzy ostrza.
Wymiecione klingą kłaki z brody oraz kilka spróchniałych zębów posypało się wkoło po jej przejściu, kiedy niedawny napastnik zatrzeszczał starymi deskami, padając na podłogę knajpy — litościwie tym, co zostało mu jeszcze z twarzy.
Zaśmierdziało krwią. I czymś innym, nie mniej odrażająco. Filio, wracając do właściwej sobie, a kwestionowanej przez całą resztę normy, olał trupa, kładącą go białowłosą i Jukacza w zalewajce świszczącego oskardem. Moszcząc się na porzuconym przy szynkwasie siedzisku jak kura na grzędzie, ochrypłym głosem począł domagać się dokładki od człowieka za barem, łudząco podobnego do Bogusza, gdyby ulepić tamtego z twarogu i galarety.
Nadbiegający Baldo, choć poniewczasie, przyszedł jej w sukurs i rzucając się szczupakiem, wziął, psiakrew, jednego. W całym swoim pijaństwie mając na tyle przytomności, aby wybrać tego jeszcze stojącego. Pochwyciwszy go w pasie, rozpędem i nisko osadzonym środkiem ciężkości, skądinąd znacznej, sprowadził go do parteru, pozbawiając go tchu oraz sprzeniewierzonego idei pracy narzędzia, wypuszczanego z ręki przy upadku. Drugą, wolną, ofiara rzutu biła niezbornie o podłogę — próżno było dociekać, czy był to gest poddania się, czy niemrawa próba wierzgania.
W łeb się pierdolnij — burknął, chyba zirytowany czynionym przez Jukacza hałasem, Filio. Sama uwaga pomylonego też była zresztą spóźniona, bo adresat zdążył już to dawno zrobić, padając na potylicę. Posapując i bluźniąc, Baldo powstał, wyrastając nad rozpłaszczonym impetem człowiekiem jak góra Carbon nad doliną Iny. Chwiejąc się lekko na nogach, silnie i kilkukrotnie zamrugał opuchniętymi powiekami. — Chyba jednak muszę na dwór... — zdążył oznajmić zniekształconym, nieco bełkotliwym głosem, zanim wybiegł na zewnątrz, skąd wkrótce dobiegł ich odgłos, jakby smok właśnie zachłysnął się rzeką.

► Pokaż Spoiler
Ilość słów: 0

Catriona
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 16 mar 2018, 15:39
Miano: Alsvid
Zdrowie: wylizuje się
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Sortownia i warsztaty

Post autor: Catriona » 18 kwie 2020, 20:17

Alsvid oprzytomniała. Jej oddech był wciąż płytki i urywany, przesiąknięta krwią koszula kleiła się do rannego boku, a dziewczyna stała nad trupem krasnoluda niczym pies, który w końcu dopadł ściganego zająca i przegryzł mu kark, i nie bardzo wiedział, co miał ze sobą dalej począć. Nagle poczuła okropną suchość w gardle. Nie chowając jeszcze broni, spojrzała na swój kufel, walający się w kawałkach pośród rozlanego trunku, a potem na skulonego za kontuarem, trupiobladego szynkarza. — Bogusz. Dolej mi piwa.
Nie, nie piwa. Wódki mi nalej — stwierdziła po namyśle.
Przestąpiła nad brodaczem, który wyglądał, jakby narąbał się i posnął na podłodze twarzą w dół, we własnych rzygowinach. Nie popatrzyła na niego. Gdy zbliżyła się do Jukacza, leżącego obok na wznak, wiedziała już doskonale, czego chciała. Najpierw przydepnęła obcasikiem grube, chropawe paluchy niezdarnie pełznące po klepisku w kierunku zgubionego oskarda, potem kopnęła mordercze ustrojstwo daleko poza zasięg kamieniarza i tą samą nogą wymierzyła mu solidnego kopniaka pod żebra. Czubek viroledanki oparła o pokrytą szczeciniastym zarostem grdykę, lekko docisnęła. Po szyi Jukacza popłynęła wąska strużka krwi.
Gadaj — warknęła, powoli obracając brzeszczot. — Gadaj wszystko, co wiesz. O kopalni, o spisku, o zdrajcach. Natychmiast. Pókim miła.
Ramię Alsvid pokierowało miecz z gardła skalnika niżej, jeszcze niżej, a w końcu zatrzymało go tam, gdzie większośc mężczyzn nie chciała za żadne skarby ujrzeć ani poczuć sztychu żadnego oręża. Znów niewypowiedzianą groźbę dokończyło brzmienie jej głosu, spojrzenie jej okrutnych, złocistych oczu, przed którym chciało się skurczyć i ukryć gdzieś, uciec daleko. Schować pod łóżkiem, pod naciągniętą na głowę narzutą i nie wychodzić spod nich już nigdy.
Ilość słów: 0
Obrazek

Dhu Feain, moen Feain.

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Sortownia i warsztaty

Post autor: Dziki Gon » 19 kwie 2020, 20:58

Pobladły Bogusz, który od początku harataniny nie ruszył się zza szynkwasu i wyglądało, że nie zamierza tego zmieniać, ku pozytywnemu zaskoczeniu, spełnił prośbę Nazairki. Bez ociągania, choć nie od razu — bo najpierw polał sobie. Szczodrze, po brzegi w pękatą kwaterkę. Nie roniąc berbeluchy ani przy polewaniu, ani przy wypijaniu jej od jednego machu.
Porcja Alsvid znalazła się na dnie jednego z walających się po blacie kufli. Jedyna wolna kwaterka na barze wciąż znajdowała się w ręku Bogusza, który nadal z niej korzystał, polewając sobie po raz drugi. Na koniec polał Filiowi wyproszonej dokładki zalewajki, również w kufel. Pomylonemu krasnoludowi nie zrobiło to najmniejszej różnicy.
Rychło pokazało się, że pod obcasem Alsvid, skałotłuk zwany Jukaczem odkrył w sobie nowy, osobliwy talent. Mianowicie do udawania zwierząt — gdy deptała mu paluchy, zakwiczał jak zarzynany wieprz, chwilę potem kopnięty pod żebra, zwijał jak przyszpilana żmija, wypuszczając z siebie powietrze z przeciągłym sykiem i wizgiem. W krótkich odstępach czasu mienił się jak rasowy polimorf, ale końcowy popis miał mieć dopiero przed sobą. I skamleć w nim jak najprawdziwszy kundel.
Nic nie wieeem! — rozdarł się, dygocąc tak, że aż trzęsły pod nim rozchybotane deski podłogi przybite do podłoża na pordzewiałe gwoździe w nie więcej niż w dwóch miejscach naraz. — O żadnych spiskach! Przylazłem tu! Przylazłem jak kazali!
Wypowiedź skontrapunktował kolejny zwierzęcy odgłos. O dziwo niepochodzący od Jukacza, ale dobiegający z zewnątrz. Jakby indyk dławił się w blaszanym wiadrze. Założywszy, że możliwym w naturze byłoby przekroczenie przez takiego ptaka swojej zwyczajowej wagi przynajmniej o jednego cetnara.
Ilość słów: 0

Catriona
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 16 mar 2018, 15:39
Miano: Alsvid
Zdrowie: wylizuje się
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Sortownia i warsztaty

Post autor: Catriona » 20 kwie 2020, 0:05

Kto?! Kto kazał?! — Alsvid traciła cierpliwość. Nie cierpiała lamentów. Popchnęła sztych miecza o zaledwie pół cala do przodu i nagle okazało się, że rasowa sobaka drzemiąca w Jukaczu nie tylko brzmiała jak żywa, ale była też utalentowana operowo.
Filio, siorbiący zupę prosto z kufla, psuł im obojgu efekt.
Kto wam kazał?! — powtórzyła ostatni raz. Nie tylko dlatego, że doprawdy nie zamierzała się więcej powtarzać, zamierzała po prostu wyprostować ramię w łokciu, ale także dlatego, że na zewnątrz, przed speluną, w przerwie na oddech potrzebnej Jukaczowi po jego popisowej próbie wejścia na wysokie ce, rozległ się bardzo dziwny dźwięk. Dźwięk nie brzmiał jak żadne znane cudzoziemce żyjące stworzenie, niechybnie jednak musiało go z siebie wydobywać coś żyjącego. Niekoniecznie naturalnego. Rozległ się na tyle głośno, by go wszyscy usłyszeli.
Dziewczyna zaklęła wstrętnie w ojczystym języku. Bardzo chciała nie mieć tego paskudnego, przykrego przeczucia, które miała, bardzo chciała, by okazało się ono zupełnie bezpodstawne. Aby okazało się, że to Baldo, jej wybawicielowi z psiejkrwi i bożej łaski, po prostu zebrało się pod drzwiami na drugie rzyganie. Ale była już dużą dziewczynką i trochę znała swoje zasrane szczęście.
Zanim wyszła, nie tknąwszy nawet kufla oraz jego zawartości, nie pozbawiwszy Jukacza jego jukacza, ani nie schowawszy broni, spojrzała na kamieniarza lodowato. — Zostań tutaj. Jeśli wyjdziesz, będę na ciebie czekać — obiecała mu. A potem pchnęła drzwi wiodące na zewnątrz.
Ilość słów: 0
Obrazek

Dhu Feain, moen Feain.

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Sortownia i warsztaty

Post autor: Dziki Gon » 20 kwie 2020, 15:23

Adolf! On kazał! — odpowiedział przesłuchiwany, już za pierwszym razem, ostatnie zgłoski wykrzykując na rejestrach, które były wprost proporcjonalnie wysokie do tego jak białowłosa naciskała swoje ostrze.
Kiedy podążyła w stronę drzwi, zgodnie z poleceniem, został tam, gdzie leżał.
Drzwi wiodące na zewnątrz ustąpiły pchnięte jej dłonią, ujawniając stojącego w nich Baldo, zaskoczonego, że rozwierają się przed nim same.
Flaki już nie te, co kiedyś — oświadczył nieco raźniejszym głosem. — Chyba zaszkodziła mi dzisiejsza zalewaja. Bogusz, bałwan, pewno znowu wkroił muchomora…
Przesuń się, Baldo.
Głos, który nakazał krasnoludowi ustąpienie miejsca, rozpoznała bez problemów. Jego właściciela, pokazującego się jej oczom, kiedy zaskoczony Baldo zrobił mu miejsca, również.
Goric nie zdążył się nadto zmienić, odkąd ostatnio widziała go paz ostatni. Ot, był oblepiony na swym uniformie czerwonawym błotem, tego którego pełno było na dnie leja. Na kawałku czoła, którego nie krył akurat przekrzywiony „szłom” kwitnął gruby, krwawy guz. Dolna warga, normalnie gruba i wydatna, zdawała się taką jeszcze bardziej, oraz jakby czerwono-siną.
Ochroniarz na kopalni zmierzył ponurym wejrzeniem zagradzającą mu drogę do środka Alsvid oraz skrwawiony miecz, trzymany przez nią w garści. Nie wydawał się jednak być zaskoczony tym widokiem. Ani sięgać po własną broń.
Niedawno zobaczyłem jak wypada stąd dwóch chłopaków. Jak z pożaru — wyrzekł na powitanie. — Co zacz stanęło się w środku, domyślam się. Ale i tak chciałbym zobaczyć. Posłuchać również. Puść, panienko. I schowajże już tę brzytwę.
Ilość słów: 0

Catriona
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 16 mar 2018, 15:39
Miano: Alsvid
Zdrowie: wylizuje się
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Sortownia i warsztaty

Post autor: Catriona » 20 kwie 2020, 17:04

Dziewczyna nie uznała za stosowne zdemistyfikować pogodną diagnozę Baldo po tym, jak bądź co bądź, udzielił jej spontanicznej, nieprzymuszonej i bezinteresownej pomocy. Zwłaszcza że pod drzwiami, z głową w blaszanym wiadrze, zastała go ku swemu absurdalnie miłemu zaskoczeniem — widać pobożne życzenia czasem się jednak spełniały. Poza tym, na złośliwości nie było czasu. Po schodkach do wyszynku gramolił się pan Gorizio, zwany Goriciem, cały upaprany gliną i błotem, z guzem na łbie, rozciętą wargą, w krzywym szyszaku i tak jak ona, w paskudnym humorze.
Alsvid również domyślała się, co zaszło na dnie leja. Albo jeszcze w niżej, na podziemnym chodniku. Nie protestowała tedy. Puściła ochroniarza w drzwiach i schowała brzytwę, najpierw ostrożnie wycierając ją o skraj i tak nienadającej się już do niczego koszuli. — Gdzie wiedźmin?
Do speluny weszła za krasnoludem, nadal opierając dłoń o rękojeść miecza, od razu skierowała kroki pod szynkwas, a po drodze od niechcenia sprzedała rozwalonemu na zabitym dechami klepisku skalnikowi jeszcze jednego kopniaka. Złapała za kufel i wychyliła z dna łyk palącego samogonu, krzywiąc się lekko.
Powtórz Goricowi wszystko, co tu wykrzyczałeś, Jukacz — poleciła drabowi. — Powiedz mu, kto i po co was tu przysłał.
Ilość słów: 0
Obrazek

Dhu Feain, moen Feain.

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Sortownia i warsztaty

Post autor: Dziki Gon » 22 kwie 2020, 20:23

Ciągle w środku — odparł na jej pytanie, wchodząc do wnętrza knajpy. — Przyszło kilko chłopów ze sprzętem, żeby go tam zatrzymać albo zgotować niespodziankę po powrocie. Rozmówiłem się z nimi.
Ochroniarz wytupał buty za progiem. Albo spóźnionym odruchem, albo ze zwykłego lekceważenia. Nikt nie zwrócił uwagi.
Adolf — burknął niewyraźnie, kopnięty w przelocie Jukacz, podnosząc się do siadu i rozmasowując obite żebro. — Adolf kazał…
A kto inny. — Goric zbył wymuszoną z kopacza rewelację, nawet nie spoglądając nawet w jego kierunku, ale na skrwawionego trupa pod szynkwasem. — Skurwysyny — wymruczał. — Daleko się posunęli…
Zanim zastraszony, siedzący na podłodze i odruchowo kryjący sobie jaja Jukacz ośmielił się na choćby niemrawą obronę, uprzedził go nadal stojący za kontuarem Bogusz.
Po prawdzie, Goric — wychrypiał, z przepalonego gardła, odruchowo podnosząc wzrok na przepijającą właśnie Alsvid. — To dziewka pierwsza chwyciła za broń.
A. Aha. — Ochroniarz, nie odstępując od trupa i nie odwracając twarzy, pokiwał głową w głębokim zamyśleniu. — Tedy tak.
Napierdalali ją — niespodziewanie wtrącił się spod drzwi Baldo — We dwu.
Ignorując świadectwo ziomka, Goric obrócił się w stronę białowłosej.
Wypierdalasz stąd — niby medium powtórzył słowa zabitego niedawno popielatobrodego. — Wypierdalasz stąd gdy tylko czarownik wylezie z szybu i zainkasuje robociznę. Albo jak w ogóle już nie wylezie, jeden pies.
To nie tylko pryzkaz — podjął po chwili. — Ale i dobra rada. Rzekłbym, że koleżeńska, ale masarze i zbójcy mi nie kumple. Sam zamierzam zrobić podobnie. Kiedy uznam, że zrobiłem wszystko, co mogłem.
A ja — odezwał się zaraz potem, przełykając głośno ślinę szynkarz Bogusz. — Pójdę zaraz. Jak kto reflektuje jeszcze na zalewajkę albo sztygarówkę, to czym chata bogata. — Odstawiając kwaterkę na blat i wycierając ręce w fartuch, szczerbaty gospodarz obszedł szynkwas, ruszając chwiejnie ku drzwiom.
Chodź, Filio, odprowadzę cię. Gówno tu po nas w tym burdelu — zagaił pomylonego karła w drodze do drzwi.
Burdelu — beknął Filio, wypijając do cna swoją zupę i posłusznie drepcząc za kucharzem. — Dziękuję.
Nim jeszcze Bogusz zdążył zniknąć na zewnątrz, ożywiony Baldo, natychmiast ruszył buszować po drugiej stronie szynkwasu. Przeczucie podpowiedziało Alsvid, że to nie na wieść o częstowaniu zalewajką się tak ożywił.
Dobra, a teraz składnie i od początku. — Goric powrócił do Jukacza wśród stuku i brzęku przewracanych butelek za kontuarem — Co dokładnie kazał wam Adolf?
Wygonić intruzów — podjął kamieniarz, szykujący się, by wstać z podłogi, lecz Goric wstrzymał go gestem, zbierając z ziemi kolejno porzucony czekan i upuszczony oskard.
Nie podnoś się. Mów skąd siedzisz.
Wygonić intruzów. — Jukacz posłusznie klapnął na miejsce i podjął, rozładowując ruchliwość wierceniem się oraz mieleniem ozorem. — Mówił aby tak: że gwałty się dzieją na kopalni, gwałty i zdrada. I tych, co przyszli, wypierdolić, a jak zeszli pod ziemia, to ich nie wypuszczać… Ciebie, Goric, godoł, nie słuchać, jakbyś się sprzeciwiał, boś z nimi w konszachtach...
Krasnolud zabluźnił, kręcąc głową i zaciskając kułaki, aż strzeliły mu wszystkie kości w dłoniach. Jukacz, przezornie poszurał rzycią po podłodze, przezornie odsuwając się poza zasięg.
I poszliście — upewnił się. — Oczywista nie za frajer?
Każden co szedł, miał przyobiecaną robotę na przyszły tydzień. I tę, premię. We gotufce.
Ilu ich tu przyszło? — Przerywając spytki nagle i niespodziewanie, Goric odwrócił się do Alsvid. — Poza tymi, był tu ktoś jeszcze?
Ilość słów: 0

Catriona
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 16 mar 2018, 15:39
Miano: Alsvid
Zdrowie: wylizuje się
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Sortownia i warsztaty

Post autor: Catriona » 22 kwie 2020, 23:02

Po prawdzie — chłodno odparła rzeźniczka i rozbójniczka, mrużąc lisie oczy, krzywiąc kształtne, blade usteczka — dziewkę gówno interesują wasze koleżeńskie preferencje i pociągi, panie Gorizio. Oraz wasze plany. A już najmniej interesuje ją wasz zakichany kamieniołom, którego opuszczenia nie może się doczekać i opuści go bezzwłocznie. Po tym, jak wyjaśnicie, co dokładnie się w nim wyprawia.
Ton głosu dziewczyny uległ nagłej zmianie, uległ zmianie tak nagłej, tak drastycznej, że zdawało się, jakby wcześniej niewinnie i przyjacielsko sobie z krasnoludem gwarzyła. Straciła bowiem cierpliwość. Do Gorica, do Jukacza, do ich pierdolonych szybów, a przede wszystkim, do włóczącego się po nich wiedźmina oraz wierzenia mu ślepo i naiwnie, jak smarkula, że miało ją to w jakikolwiek sposób przybliżyć do namierzenia Zavista. — Czemu trzem waszym ludziom polecono, by mnie stąd wypłoszyli pod groźbą ćwiartowania. Czemu, jak sami twierdzicie, kilku innych wysłano na chodnik i przykazano na dobre zatrzymać tam czarownika. Czego jeszcze nie raczyliście powiedzieć nam wcześniej.
A tak, dobrze słyszycie, przyszło trzech. Ten, którego brakuje, miał wybity z przodu ząb i wyraźną obawę, czy trójką poradzą sobie z jedną dziewczyną. Być może pognał po posiłki, podczas gdy ja musiałam sobie radzić z naszym drogim Jukaczem oraz jego mniej uprzejmym kumotrem... — Alsvid zapauzowała na chwilę, zamyśliła się. Słychać było dzwonienie, szuranie i stukanie czynione przez buszującego w zapasach gospodarza Baldo, który zdecydowanie nie przebierał wśród garków. — Ale zakładam, że pobiegł w te pędy do podżupnika.
Zdążyłam odpowiedzieć na wasze pytanie, panie Gorizio. Odpowiedzcie na moje, nim nam ktoś przeszkodzi. Taka jest moja rada, równie dobra.
Ilość słów: 0
Obrazek

Dhu Feain, moen Feain.

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Sortownia i warsztaty

Post autor: Dziki Gon » 23 kwie 2020, 21:11

To wyjdź już teraz, panienko. — Goricowi nie drgnął muskuł na brodatej gwarzy. Podobnie jak głos. — I nie tup nade mną nóżką, kiedy sam próbuję załapać o chuj tu chodzi. Niczego bym nie raczył, bom nie pajuk ani usłużny karzełek. Daj pomyśleć, zanim się wnerwię.
Pan podżupnik — zaczął ostrożnie łupacz, wciąż trący dupą po dechach jak niesforny bachor usadzony na nich za karę. — Kazał ich gonić, bo pedział, że są zdrajce i wandale…
Stul mordę — przerwał mu Goric, zachodząc go od tyłu i sprzedając mu płaskiego w potylicę, od którego tamtemu głowa zwiesiła mu się na pierś. Chwytając go za koszulę na plecach, targnął nim silnie, niby szmacianą kukłą. — Wstawaj.
Przytrzymywany za pomiętą i upapraną przyodziewę, Jukacz podniósł się z wolna i niezgrabnie, niby kura z grzędy. Jak kura, której wyprostowano nogi na beczce.
Fercik — skojarzył po chwili szczerbatego, o którym opowiadała Alsvid. — Może i pobiegł, ale jak go znam, to prędzej w diabły.
Jeżeli została ci jakaś przyzwoitość — podjął krasnolud, popychając Jukacza do przodu i zmuszając do zadrobienia, a nieomal upadku. — Idź pilnuj tyłów wiedźmina. Zanim Adolf przyśle pod szyb kolejnych chętnych.
Zmuszając Jukacza do przejścia kilku kroków, popchnął go na drzwi. Jęcząc i potykając się w progu, kamieniarz wypadł na zewnątrz.
Ilość słów: 0

Catriona
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 16 mar 2018, 15:39
Miano: Alsvid
Zdrowie: wylizuje się
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Sortownia i warsztaty

Post autor: Catriona » 23 kwie 2020, 23:41

Popatrzyła na krasnoluda długo, podejrzliwie, posłuchała, jak warczy, jak pyszczy burkliwie, dźwięcząc niczym uderzona stal, miast skruszyć się niby wydmuszka, niby gliniana kukła — mimo imponującego brzmienia, niezadowolona z tego, co słyszy. Ale nic nie odpowiedziała. Ochroniarz nie kłamał. W dodatku, nawet jeśli drażnił ją tym okropnie, a z tyłami Sherida chciała w tej chwili zrobić coś zupełnie innego niż sugerował, to miał rację.
Musiała wracać do wiedźmina.
Odstawiła pusty kufelek i uciskając z grymasem brzydkie, głębokie draśnięcie pod żebrami, nadal krwawiące przez palce, nie oglądając się na zgubione gdzieś resztki przyzwoitości, opuściła „Fajrant”. Na zewnątrz przystanęła na chwilę i oderwała od brzegu koszuli zwisający smętnie strzęp materiału. Odprowadziła kawałek wzrokiem Gorizio oraz Jukacza, którego krasnolud poganiał jak kulawego muła.
A potem ruszyła sama z powrotem w stronę płaskiego, opustoszałego dna olbrzymiego leju, w stronę czerniącej się w oddali paszczy kopalni, dzwoniącej potępieńczo szastającymi na wietrze łańcuchami i skrzypiącej barykadą z desek. Tym razem dobrze pamiętała o przestrodze Sherida. Była uważna.
Ilość słów: 0
Obrazek

Dhu Feain, moen Feain.

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Sortownia i warsztaty

Post autor: Dziki Gon » 24 kwie 2020, 23:13

Wyszła krótko po Goricu oraz Jukaczu, tym ostatnim odnajdującym się na zewnątrz na czworakach. Szef ochrony kopalni, nadchodzący chwilę po nim z kamienną twarzą i bez słowa wypłacił mu kopa w dupę, od którego tamtemu zadzwoniły zęby. Podnosząc za bety, prowadził go tak — szeroki karzeł usmolonego dryblasa — dnem leja, w zupełnym milczeniu, ignorując jego jękliwe skargi i posapywania, w kierunku jednej z wolnych szop rozsianych w pobliżu stolarni.
Porzucony szyb przywitał ją wyciem. Odpieczętowany, pobrzękujący i skrzypiący otwór wypełniał przeciąg, nadający ciemnej czeluści pozór nawiedzonej. Wokół nie było jednak żywego ducha, żywego ani martwego.
O tym, że cokolwiek zaszło tu pod jej nieobecność, opowiedziały jej dopiero ślady odciśnięte i rozgrzebane w błocie, z których nie domyśliła się niczego ponad to, co już zrelacjonował jej Gorizio. Oprócz śladów, na ziemi znalazła również dwa porzucone w ewidentnym pośpiechu narzędzia, których kształt oraz alternatywne zastosowanie wciąż czuła w obolałym boku.
Wnętrze kopalnianego otworu uwolniło kolejny lament, wraz z kolejnym podmuchem przynosząc mieszaninę niesprecyzowanego metalicznego zapachu, smoły oraz stęchlizny.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Podziemne szyby

Post autor: Dziki Gon » 30 maja 2020, 15:00

Alsvid wydostała się z szybu, wracając po śladach przez kręte, ciemne korytarze. Dobrze było oddychać świeżym powietrzem, a oczom przyjemnie widzieć światło, gdy już się przyzwyczaiły.
Zapylona letnia woda z koryta przed kopalnią była dla oparzonych rąk jak balia po tygodniu na trakcie. Nawet jeśli w sięganiu po nią przeszkadzał oskard powtórnie kłujący bok przy każdym pochyleniu. Ból, jak mocny trunek, rozgrzewał ciało i szumiał jej w głowie, lecz nie dając w zamian odprężenia ani przyjemności.
Podnosząc się znad koryta, po drugiej stronie leja zobaczyła idącego w jej kierunku człowieka.
Był nieuzbrojony i zbliżał się szybko, omijając najgęstsze błoto. Brudne, pozabliźniane dłonie wycierał w pokryty wiórami fartuch. Stolarz z warsztatu, którego widzieli, schodząc tu z Goricem. Niewysoki, ogorzały, jadący potem i drewnem.
Ranniście? — upewnił się, zatrzymując w stosownej odległości od dziewczyny i koryta. — Zawołać po pomo…

Mężczyzna cofnął się o krok, odruchowo kuląc głowę w ramiona. Z wnętrza kopalni, tuż za plecami Alsvid, dobiegł ich wyraźny wstrząs, od którego pył posypał się ze stropu i zbocza odkrywki.
Czy jest tam — zaczął stolarz, spoglądając w głąb szybu, gdy rozszczękane łańcuchy u wylotu uspokoiły się na tyle, aby dało się słyszeć. — Ktoś jeszcze?
Ilość słów: 0

Catriona
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 16 mar 2018, 15:39
Miano: Alsvid
Zdrowie: wylizuje się
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Podziemne szyby

Post autor: Catriona » 30 maja 2020, 17:28

Dziewczyna odwróciła głowę od kołyszącej mackami powrozów i brzęczących łańcuchów sztolni, na którą zapatrzyła się, pochylona nad koślawą rynną, nad wodą, która przed chwilą niespodziewanie zadrżała i zachlustała o brzegi koryta, mętniejąc od osadzonego na dnie pyłu. Brzęczenie ucichło, ziemia przestała drżeć. Kilka małych, pokruszonych kamyczków oderwało się od zbocza kamieniołomu i potoczyło Alsvid pod nogami.
Zmełła w ustach przekleństwo. Wyprostowała się z grymasem bólu na twarzy i błyskiem złości w oczach.
Co tam jest? — zapytała cieślę. Na jego pytanie nie musiała już odpowiadać. Spojrzenie, które posłała mu spode łba, wystarczyło za odpowiedź. — Mów. Mów teraz. Albo biegnij wołać pomoc.
Bo nie będę tu siedzieć bezczynnie, dokończyła w myślach, a jej wzrok powędrował w dal, w kierunku kamiennego budyneczku znajdującego się po przeciwnej stronie płaskiego dna odkrywki. Biura mości podżupnika Adola.
Ilość słów: 0
Obrazek

Dhu Feain, moen Feain.

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Podziemne szyby

Post autor: Dziki Gon » 30 maja 2020, 23:42

Szyb — odparł natychmiast robotnik, przypatrując się dziewce niepewnie. — Wyszłaś z niego… Przed chwilą.
Mężczyzna spojrzał w górę, na pojedyncze, odległe sylwetki kamieniarzy wychylające się przez barierki przy wtórze niewyraźnych okrzyków.
Sama przybiegnie. — Stolarz oblizał wargi, mierząc odetkaną kopalnię i jej okolicę rozlatanym spojrzeniem. Podrapał się w głowę, która ewidentnie była polem bitwy sprzecznych myśli i osądów.
Wstrząsnęło jakby daleko — mruknął ni to do siebie, ni do dziewczyny. — Ale jeśli to metan, to… — Tym razem to on nie musiał dopowiadać. W zastępstwie klepnął się w fartuch, aż poleciały wióry i bluźniąc na czym kopalnia stoi, chwycił za pierwszą z brzegu porzuconą latarnię. — Masz czym skrzesać?
Ilość słów: 0

Catriona
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 16 mar 2018, 15:39
Miano: Alsvid
Zdrowie: wylizuje się
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Podziemne szyby

Post autor: Catriona » 31 maja 2020, 0:16

To co? — Alsvid warknęła niecierpliwie, tracąc skutecznie zainteresowane odległym zarysem budynków. Zadarła głowę i popatrzyła na jeden z trawersujących po zboczu balkonów, z którego wychylali się kamieniarze, zaklęła pod nosem. Nie była wcale przekonana, czy spieszyli na dół pomagać. A przynajmniej, czy spieszyli pomagać jej albo Sheridowi.
Niedaleko za wejściem zostawiłam latarnię, do rozdroża płoną też pochodnie. — Ruchem głowy wskazała na wlot kopalni. A potem przygryzła wargę. — To nie metan. Albo nie tylko metan. Prowadź. Po drodze mów, co wiesz o problemach w szybie. Oczywistości mnie nie interesują. Ani nie bawią. Wiedźmin, jeśli jeszcze żyje, też nie będzie w nastroju do żartów, więc mów do rzeczy.
Ilość słów: 0
Obrazek

Dhu Feain, moen Feain.

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław