Strona 1 z 1

Młyn

: 14 lip 2019, 2:08
autor: Dziki Gon
Obrazek
„U młynareczki we młynie
U młynareczki we młynie!
U młynareczki we młynie, we młynie!
Popiły się chłopy jak świnie, jak świnie!”
— Wiejska przyśpiewka
Gwoli logice i urbanistycznemu pomyślunkowi, jedyny we wsi — wsi trudniącej się wieloma fachami, lecz przede wszystkim uprawą żyta oraz owsa — młyn do mielenia zboża znajduje się na wschodnim brzegu dzielącej ją rzeki. Znaczy się, na tym przeciwnym od największych i najliczniejszych pól uprawnych. Ktokolwiek z zasiedlających te malownicze ziemie przodków dzisiejszych mieszkańców Srebrnego Brzegu tak pomyślał pociągnąć główną arterię najważniejszej w okolicy gałęzi gospodarki, był albo wioskowym idiotą, któremu z litości przydzielono jedno zadanie, albo mędrcem z wysoce rozwiniętą zdolnością prekognicji. Młyn dokonuje bowiem tego, czego dokonać nie potrafi groźbą ni prośbą ani lokalny dziedzic, ani Krevici, ani piątkowe obniżki na każdy kufel w „Praksie”. Młyn godzi mieszkańców Srebrnego Brzegu. Zasiedleni po prawej stronie rzeki doglądają go gorliwie i na bieżąco dokonują niezbędnych reparacji. Stara, drewniana konstrukcja klekocząca przy każdym obrocie zanurzonego w Rząsawie koła i jej prosta, kamienna przybudówka są tedy jednymi z bardziej zadbanych, jeśli nie najbardziej zadbanymi konstrukcjami w okolicy. Nic jednak wsi po samym młynie. Tu mieszkańcy lewego brzegu uwijają się niby mrówki w kopcu, dostarczając przeszło trzy czwarte zboża na przemiał, które albo furmanami wyjeżdża zarabiać w Wolnym Mieście, albo do syta karmi obie zwaśnione strony sioła i jeszcze spichlerze na zimę. I choć ta regularna wymiana dóbr i usług nie przebiega bez incydentów, to jednak trwa nieprzerwanie od pokoleń. Nic tak nie jednoczy i nie skłania do miłowania bliźniego, jak wizja zimy bez podpłomyków.
Obrazek