Kościół Kreve

Obrazek

Przecięta nurtem strumienia osada położona w górę biegu Pontaru, w dzikiej i malowniczej okolicy terenów zalewowych. Życie toczy się tu spokojnie, z dala od trosk wielkiego miasta. Wszak własnych trosk Srebrny Brzeg ma pod dostatkiem.


Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Kościół Kreve

Post autor: Dziki Gon » 14 lip 2019, 2:32

Obrazek Jedyny, poza dworkiem dziedzica, murowany budynek w całej wsi. Okazała zabytkowa świątynia obwarowana murkiem okalającego ją cmentarzyka, pyszni się bieloną wapnem cegłą na wschodnim brzegu, przypominając mieszkańcom o boskiej i kapłańskiej władzy nad okolicą. Wysoki kościół z pękatą wieżą regularnie gromadzi wiernych z obydwu brzegów na nabożeństwach, które spędzają podzieleni w równoległych ławach jednonawowego wnętrza. Boski przybytek urządzony jest bez przesadnego przepychu. Ściany i podpory sklepienia zdobią kamienne tablice ze scenami z życia pierwszych osadników i pielgrzymów, oddzielone niskimi balaskami prezbiterium oświetla światło dnia lub jego namiastka w postaci wielkich gromnic. Łukowy portal nad wejściem pokrywa wyblakły fresk przedstawiający panoramę na jezioro Mnogo, a honorowe miejsce w apsydzie zajmuje figura brodatego starca w szacie z kapturem, który dzierżąc miecz i laskę i stąpa po wężowych splotach — to święty Izwor, patron lokalnego kultu. Witalną dla wiejskiego trójpodziału władzy funkcję plebana dopełnia Wielebny Belaj, szanowny święty mąż stojący na czele tutejszej kongregacji, w skład której wchodzi jeszcze trzech braci zakonu. Doglądający świątyni oraz pobliskiego jeziora słudzy Kreve mają wśród ludu opinię ludzi surowych, lecz sprawiedliwych, czynnie zaangażowanych w życie społeczności. Zaangażowanych z sukcesami, nic więc dziwnego, że tutejsi mieszkańcy, nawet nieprzesadnie religijni gotowi są palić na ołtarzu Kreve przynajmniej ogarek.
Ilość słów: 0

Bajarz
Awatar użytkownika
Posty: 92
Rejestracja: 29 lis 2018, 11:18

Re: Kościół Kreve

Post autor: Bajarz » 02 lis 2020, 9:07

W połowie savaedu Blathe albo, według ludzkiej rachuby, na przełomie maja i czerwca pogoda dopisywała. Było ciepło i słonecznie, a wieczorami wytchnienie dawały lekkie deszcze. Draugdin, od jakiegoś czasu nie mogąc znaleźć żadnego zlecenia, postanowił jechać na północ, do Novigradu. Liczył, że w tym wielkim mieście znajdzie się dla niego jakaś praca. A nawet jeśli nie, to chociaż odpocznie od trudów drogi i trochę się rozerwie.
Okazało się, że jak zwykle szczęście mu dopisuje. Na rozstajach jakieś 10 mil od miasta natrafił na takie oto ogłoszenie:
ObrazekWiedźmin potrzebny
Mieszkańcy Srebrnego Brzegu najmą wiedźmina, albo zawodowego odczyniacza, co straszliwą klątwę z mostu zdejmie, a tem samym snadnie wdzięcznym mieszkańcom wioski przysłuży. Nie ukrzywdzimy takowego wybawcy na zapłacie, a i jadła i gościny obiecujemy nie szczędzić. Kto by podjął się znaleźć remedium na naszą bolączkę, niech zajedzie do Brzegu i chaty starszego wioski podle dworku jaśniepana.

Pees: Darmozjadów a wydrwigroszy ukarzemy przykładnie i wywieziemy na wozie z gnojówką.

Potrzebujący mieszkańcy Srebrnego Brzegu
Wiedźmin nie zastanawiał się, ruszył od razu w kierunku podnovigradzkiej wsi.
Draugdin dotarł do Srebrnego Brzegu w pierwszym dniu czerwca, tuż po południu. Zatrzymał się na moment na pagórku przed wsią i obejrzał ją dokładnie z wysokości. Nie była to duża osada, a do tego jeszcze podzielona przez rzekę na dwie części. Po wschodniej, bliższej wiedźminowi stronie, dominowały dwa budynki — murowana świątynia na skraju wsi i młyn nad rzeką — oraz most. Wzdłuż dróg łączących te obiekty ustawione było około dziesięciu zagród. Na każdą składał się dom z ogrodzonym podwórzem, na którym znajdowały się budynki gospodarcze oraz przyległe do nich z tyłu niewielkie poletka. Na zachodnim brzegu dominowały pola uprawne. Wśród mozaiki łanów wielu, obecnie zielonych, rodzajów zbóż i pastwisk, rozrzucone były pojedyncze kmiece zagrody. Za polami, na pagórku, widać było dość sporą posiadłość. Ewidentnie dworek miejscowego dziedzica.
Życie we wsi, jak widział Draugdin ze wzgórza, trwało w najlepsze. Na przydomowych poletkach i w zagrodach uwijały się chłopki. Chłopi, w zależności od preferencji, zajmowali się reperacją różnych rzeczy w zagrodach, rąbali drwa na opał lub prowadzili pomiędzy sobą dysputy w różnych miejscach wsi, głównie przy moście. Na pastwiskach podrostki i psy udawały, że pilnują bydła.
Nie śpiesząc się nadto, wiedźmin zjechał z pagórka na przełaj. Szybko pokonał kilka staj dzielących go od murku okalającego żalnik i świątynię. Musiał go okrążyć, aby dotrzeć do drogi prowadzącej miedzy zagrody. Na cmentarzu zauważył zakapturzonego kapłana, który najpewniej odprawiał jakieś modły nad mogiłami.
Ilość słów: 0

Draugdin
Awatar użytkownika
Posty: 15
Rejestracja: 16 paź 2020, 9:33
Miano: Draugdin
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci

Re: Kościół Kreve

Post autor: Draugdin » 02 lis 2020, 17:17

Wiedźmin podróżował już bardzo długo. Bardzo długo też już był bez zlecenia, a gotówka kończyła się nieuchronnie. Niemalże w akcie desperacji skierował swojego konia w kierunku Novigradu. Większe miasto, więcej zleceń (zazwyczaj) i wyższe stawki, choć to już niekoniecznie. Jednak co stolica to stolica. Tam zawsze jakaś robota się znajdzie, a i odpocząć od szlaku można i nawet trzeba przynajmniej raz na jakiś czas. Robił tak przynajmniej dwa razy w roku, gdy siedzenie non stop w siodle już mu rzycią wychodziło, a dokładniej rzecz ujmując gdy nie czuł już dupy.

W tej okolicy znalazł się pierwszy raz, to też tym bardziej był miło zaskoczony napotkanym ogłoszeniem. Klątwę z mostu zdjąć? Draugdin pomyślał, że wieśniacy to dopiero potrafią ubarwić szarą rzeczywistość. Będąc niemalże pewnym, iż w tej okolicy innego wiedźmina raczej długo się nie uświadczy bezpardonowo zerwał ogłoszenie ze słupa i schował za pazuchę. Raz, że na pewno nikt z jego umierającego fachu się tu za szybko nie pojawi, dwa że jak on nie wywiąże się ze zlecenia to wywieszą nowe, a trzy łatwiej będzie mu przełamać pierwsze lody w temacie komunikacji. Nie był do końca pewien na jaki humor poltergeista trafi i czy na pewno będzie on rozmówcy przekazywał dokładnie to co wiedźmin by chciał. Niezwłocznie spiął konia i ruszył w kierunku wioski.

Srebrny Brzeg był małą wioską. Naliczył ledwie około dziesięciu domostw co nie wróżyło zbyt dobrze co do wysokości nagrody. Choć z drugiej strony murowana i obwarowana świątynia już z kolei wręcz odwrotnie. Gospodarstwa wieśniaków były niemalże bliźniaczo do siebie podobne. Dlatego też nie miał żadnego problemu z odszukaniem i zidentyfikowaniem drugiego poza świątynią murowanego budynku, a dokładniej mówiąc małego dworku. Tam musiał mieszkać sołtys czy inny sprawujący tu władzę nadrzędną. Nie zatrzymując się więc skierował swojego konia prosto w tamtym kierunku. Podjechawszy pod bramę zsiadł z ulgą z siodła i jako że od płotu do domostwa był kawałek drogi załomotał pięścią w bramę. Poprawił medalion z głową wilka tak, żeby był wyraźnie widoczny, a w drugiej ręce trzymał lekko pogniecione ogłoszenie w sprawie pracy.
Ilość słów: 0

Bajarz
Awatar użytkownika
Posty: 92
Rejestracja: 29 lis 2018, 11:18

Re: Kościół Kreve

Post autor: Bajarz » 05 lis 2020, 12:10

Draugdin postanowił nie zwlekać. Ruszył od razu w głąb wsi. Jechał główną drogą, prowadzącą od świątyni do mostu i na drugą stronę rzeki. Mijał kolejne zagrody, odprowadzany wzrokiem miejscowych. Z rzadka szczeknął na niego jakiś kundel.
Szybko pokonał dystans dzielący go od mostu, przy którym dysputę prowadziło pięciu chłopów.
Ilość słów: 0

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław