Strona 1 z 1

Jezioro Mnogo

: 14 lip 2019, 17:51
autor: Dziki Gon
Obrazek Pośród mszarów i moczarów, w samym sercu rozlewisk rozciąga się potężne jezioro ochrzczone przez pierwszych osadników Mnogiem, przez wielki dostatek wszelkiej wodnej gadziny. Wyłaniające się wśród rechotu żab ze spowijających okolicę oparów i zielonych kurtyn wierzb i cypryśników, jezioro wywiera niemałe wrażenie na podróżnych. Nikt, kto widział nienaturalnie gładką taflę, w której bez uszczerbku na swym pięknie mogą przeglądać się same niebiosa, nie ma cienia wątpliwości, że Mnogo jest jeziorem zaczarowanym. Co jeszcze ciekawsze i zaskakujące — w przeciwieństwie do większości jezior okrzykiwanych tak przez kmiotków, Mnogo jest takie naprawdę. Wiedzieli już o tym dawni druidzi, którzy wieki temu trzymali pieczę nad onym zbiornikiem. Obecnie jezioro znajduje się w rękach Krevitów, którzy pogoniwszy pogańskich jemiolarzy, przemianowali Mnogo na własny obiekt kultu — znane w okolicy uzdrowisko i miejsce letnich obrzędów ku czci Gromowładnego. Doczekało się nawet własnej, związanej z kultem historii — kiepskiej, jak większość ludzkich legend, ale jedynej pamiętanej. A idzie ona tak: dawno temu, w czasach Pierwszego Lądowania, gdy pierwsi osadnicy zeszli na Kontyntent, grupa pielgrzymów wiedziona przez Świętego Izwora zawędrowała w te okolice i postanowiła rozbić obóz nad jeziorem, z wierzchu pięknym i czarownym, lecz w swych odmętach nadal przesiąkniętym pogaństwem. Kiedy kilku pielgrzymów zwabionych pięknem bajora i obietnicą ulżenia opuchniętym stopom w chłodnej wodzie podeszło bliżej, straszliwe monstrum, olbrzymi wodny żmij wychynął ponad powierzchnię i byłby ich zeżarł, gdyby nie św. Izwor, który przegnał je precz egzorcyzmem. Niebiosa rozwarły się, w jezioro huknął grom, bestyję trafił szlag i odtąd cisza, pokój i szczęśliwość boża zapanowały wśród wód. Zdaniem kapłanów — panuje do dziś. Poza nocami przesilenia, o których milczą kościelne annały, a kiedy nawet kapłani trzymają się z dala od jeziora. Wówczas tonie Neretvy, bo tak zwało się przed nastaniem ludzi, ciemnieją, a ociekające, pokraczne sylwetki wychodzą z wody, by tańczyć na pulsującym brzegu wśród rozdygotanej mgły.