Czerwiec 1272
: 19 sie 2019, 13:16


Kto kozła pochwyci i na święcenie do najbliższej kaplicy zawiedzie, temu błogosławieństwem Wieczny Ogień wszelkie trudy nagrodzi!

Mieszkańcom zalecana jest najwyższa ostrożność przy spożywaniu podejrzanego pochodzenia jadła i wody, unikanie przybytków powszechnie z rozprzestrzeniania chorób znanych. Kontroli sanitarnej muszą poddawać się wszystkie towary i produkty spożywcze importowane drogą morską lub lądową. Każdy przypadek poważnego zachorowania obowiązkowo nakazuje się zgłaszać w miejskim szpitalu pod przewodnictwem Herranda z Cintry lub na najbliższym posterunku kordonu sanitarnego.
Rozporzędzenie wydane z polecenia szanownego Pana Chappelle, namiestnika do spraw bezpieczeństwa Wolnego Miasta, zwierzchnika i superwizora straży świątynnej, et cetera, et cetera…

Cennik podstawowy:
Odkrycie (kart): 1 korona
Postawienie (tarota): 1,5 korony
Wróżba zwyczajna: 1,5 korony
Wróżba ze szczęśliwym zakończeniem: 6 koron
Cennik rozszerzony dostępny na miejscu. Reklamacji nie uwzględniamy, satysfakcja niegwarantowana.

Wystawiono na polecenie łowczego gminnego, Gidona z Brugge.

Podpisano,
Oszukany Klyjent




Udzielam korepetycji ze Starszej Mowy i dialektów, dobrze i niedrogo. Pierwsza lekcja gratis. Pytać o Etrai w gospodzie „Pod Lipą”.
BĘDZIESZ WISIAŁ ELFIE
Foilé dh'oine
Ihre Mutta izt ein Hur!

Strzeż się, bo nie znasz dnia ani godziny. Jeśli kiedykolwiek zdybię cię w okolicy, to urządzę tak, że kolejny oddech, który przyjdzie ci zaczerpnąć, nabierzesz przez własną dupę.
Wkurwiony garbarz

Kandydaci nieumiejący pływać dołączają na własne ryzyko.

Umim powozić i naprawiać uprzonż. Nie pija, bo ni mam za co. No, chyba że akurat mom, wtedy pija.
Lubia zwierzątka i jestem pojętny (tak sondze).
Pisz, wołaj, nie beda żył wiecznie.
Juzek z Vizimbory

To moja babka, odwal się.
U mnie we wyrze.
Co wy, kurwa, macie z tymi siwymi dupami? Był tu już jeden, co szukał szarowłosej.
Ja kojarzę. Teraz bywa w portowym „Albatrosie”. Zajdź i zapytaj, na pewno pomogą.

Niekrak i Falin, spółka przewoźników rzecznych

Jaromir de Rosenkohl, właściciel stadniny

Aptekarz Vosterkranz, Nowe Miasto

Pees: Darmozjadów a wydrwigroszy ukarzemy przykładnie i wywieziemy na wozie z gnojówką.
Potrzebujący mieszkańcy Srebrnego Brzegu

Praowierni obywatele, którzy pochwycą inkryminowanego na gorącym uczynku, zobowiązani są zatrzymać go i zadenuncjować w kaplicy na Nowym Mieście lub do straży. W przypadku powtórzenia się procederu zostaną ustanowione straże, które opłaci się z ofiar parafian.
Wiecznemu Ogniu cześć i chwała
Proboszcz Neklan


„— Słyszała kontessa, jakie to brewerie wyczyniały się w Srebrnym Kręgu, na przyjęciu wyprawionym przez mości De Bruyne’a?
— A jakże! Gdy tylko się dowiedziałam, to pomyślałam: nie żałuję, że ze względu na mego biednego Willema nie lza mi było przyjąć od Alexandra zaproszenia! Nic a nic nie żałuję! Ale czy baronessa zna szczegóły? Niejaki Rudor z Tegamo w zazdrosnym szale napadł na syna de Bruyne’a, panicza Klausa, a potem na panienkę Florę, bezbronne dziecię! Podobno mało brakowało, a potoczyłyby się głowy!
— Czy to aby nie ten sam Rudor, który na posłudze u namiestnika Chapelle występuje w ordaliach jako szampierz sądowy? Ten, którego upodobała sobie wdowa po nieszczęsnym hrabim de Morcerf?
— Ten sam. Ładne mi rządy ładu i wiary! To miasto stacza się do rynsztoka, wszak mówiłam! Och, i nie wspominajcie mi nawet o tej całej de Morcerf...”
„Mateczka Melitele was broni szwendać się koło opuszczonej latarni na wybrzeżu! Lulej słyszał, jak Kryzys mówił, że Samuel mu opowiadał, że kiedy pełny miesiąc wisi na niebie, chadza tam czarniawa wiedźma, żeby parzyć się z kormoranem, któren powił sobie gniazdo na jej szczycie. Takie rozbestwienie! Pod samym Novigradem! Tfu, dobrze, oj dobrze, że Chappelle wziął się za tych czarowników, bo coraz śmielej se poczynają...”
„Ziuta z Piernikowej mię gadał, że ostatnio jakiś nygus nieblatny robił interes w chramie Melitele! W noc i pod bronią, kojot chędożony, taka amatorka! Ano robił, robił, ale se nie zarobił. Chyba kapłaneczki najęły jakiego chachara do pilnowania liechtarzy, bo jak chawirczyka kurwy wyciągały, to jeno cybuchami do przodu.”
—„ Bigos, puca! Co za świeżego dostawili tam na przejściówkę?
— Jakiś kanaluch ze Starówy, Cybuch kojarzy go z meliny pod Passiflorą. Szykują mu czapę, pójdzie na wieszak.
— Za co?
— Za młotek, chyba też za gacie. To damski, tfu. Zaciukał młodą dzieweczkę, jakąś ogrodniczkę, dziecko prawie. Padlinę wjebał do kanału pod Nowym i piknął.
— To frajer. Bierzemy kurwę na huki, żeby nam się nie zanudził do pętli.
— Pójdzie gryps. Bolec kibluje w przeciwniaku, truknę mu, żeby pojechał gównorobowi po rajtach. Będzie tarł dupą po ziemi w celi.
— Git! Niech padluch wie, że to dziura, gdzie garują porządni zbóje!”
„Lewin, znajdź mi w tę pędy umowę i faktury klienta, któremu najmujemy ten kantor na starówce zaraz obok nas i pal z nim ciżby do Gerstena albo od razu do Gabrona. Ktokolwiek to jest, ma zamaszyście przejebane, bo poszło tam dwóch świątynnych i zaginęło. Jak ich kumple zrobią tam nalot, to z tego interesu zostatnie tyle, że przy dobrych wiatrach, miasto zgodzi się, żeby za rok otwarła się tam buda z szaszyłykami...”
„Nie obraźcie się panie Fraser, ale mnie już starczy waszego wina! Jakem wczoraj popił i poszedł się odlać na zewnątrz, to widziałem jak was tutaj teraz, że z okna alkierzyka wylatuje jasnowłosa kobita, a za nią jakiś apasz, cały na czarno. Stłukli okno i poszli. Myślę sobie: „grubo”, bo po pijanemu myślę raczej zwięźle i nie zastanawiam się... Ty, wracam za godzinę, patrzę, a tam nowe szkło, jak świeżo wstawione. No nie bajam was, zobaczcie sami, myślałem, że mam zwidy, a wy sobie je umyliście!”
„— Co tym razem?
— Topielec, panie dziesiętniku! Znaleźliśmy go w fosie, jak ruszaliśmy na obchód.
— Kolejny pijany? Kreve przenajświętszy, czemu każden jeden pijus musi odlewać się właśnie do...
— Nie pijany, panie dziesiętniku! Samobój, złamane serce.
— Co wy mi tu pieprzycie, szeregowy, przecież widzę, że trzyma butlę w łapie!
— Bo w środku miał zaszpuntowany list pożegnalny, pojrzyjcie.
— E-lan Trych... Trich-ter. O psiamać. Będzie, że dzieciak albo krewniak starego Trichtera z gildii?
— Może być, panie dziesiętniku!
— Niech ktoś pójdzie go powiadomić. I nakryjcie to czymś, bo cuchnie jak sto nieszczęść.”
„— ...obwieszcza się mieszkańcom Wolnego Miasta, że dziś wieczór w Teatrum odbędzie się sąd boży na szlachetnie urodzonym Egonie de Ruyter, oskarżonym o morderstwo innego szlachetnie urodzonego, imć Antona Horthy'ego. Winy dowodzić będzie się w przez odwołanie do instancji pojedynku sadowego, pomiędzy szampierzem, mistrzem Levetzem, a sekundantem oskarżonego, Rudo... Hmm, zaraz, zdaję się, że wkradł się jakiś błąd. Jakim cudem mam tu dwóch szampierzy...”