Strona 1 z 1

Ruiny strażnicy

: 10 maja 2022, 22:45
autor: Dziki Gon
Obrazek
Opuszczony zbrojny posterunek na obrzeżach dawnej Woli. Brzmi niewinnie, lecz wygląda zgoła inaczej. Wypełzając z objęć mgły oraz porastających okolicę iglaków, pierwszy widok budowli wzbudza w patrzącym niejasne wrażenie, że w ogóle nie powinno jej tu być. Pojedyncze, odległe od siebie belki ułożone w strzelisty kształt dachu już z daleka przywodzą na myśl żebra martwego cyklopa, a dalsza, zapadnięta część konstrukcji świadczy o tym, iż budowla najlepsze lata ma już dawno za sobą. Przez lata mury zdołał obrosnąć oraz zdominować gęsty, wilgotny mech, prowadzący swą krucjatę od podnóży budowli, aż po jej szczyt. Chodząc tędy należy uważać, ponieważ niektóre elementy niegdysiejszej konstrukcji zostały nadgryzione przez ząb czasu do tego stopnia, że nietrudno nadziać się na fragmenty starego płotu, wpaść prosto do starej studni nieopodal wejścia do głównego budynku albo przypadkowo kopnąć leżący słup szubienicy. Połamany stojak na broń drzewcową oraz resztki sztandaru nieistniejącej już Emblonii, są najpewniej jedynymi, jako tako zachowanymi pozostałościami po strażnikach. Na uwagę bezsprzecznie zasługują płaczące rozmytą brudną sadzą okna, a także zwęglone belki konstrukcyjne dosyć jednoznacznie sugerujące, że posterunek musiał ulec w przeszłości pożarowi, najprawdopodobniej przez podpalenie. Według przekazów, w czasach konfliktu między Redanią a Temerią o sukcesję nad tymi ziemiami, mieszkańcy wsi Wola mieli stawić opór Redańskiej armii zajmującej ten obszar i chcącej wyegzekwować daninę dla swojego króla. Aby wyciągnąć złoto, wobec miejscowej ludności użyto argumentu siły, a jednym z jego przejawów było podpalenie budynku straży wraz z kilkoma funkcjonariuszami uwięzionymi wewnątrz. Jeśli wierzyć plotkom oraz temu, co mówią podróżnicy mijający to miejsce, w ruinach straszy. Niezależnie od tego, czy to prawda, każdy, kto zdecyduje się tutaj na odpoczynek, bezwzględnie powinien mieć zawsze broń pod ręką. I to niekoniecznie z powodu upiorów. Podobno często witają tutaj też wszelkiej maści szabrownicy i hieny cmentarne. Choć gdyby się zastanowić, to nie wiadomo za czym, bo zarówno wnętrze jak i dawny dziedziniec budowli zdążyły zostać kompletnie rozkradzione. Gdyby nie zzieleniałe, popękane, kamienne ściany, można by swobodnie rzec, że w tym miejscu nic nigdy nie stało. A jednak stoi. I to jest właśnie, na swój sposób, niepokojące.