Zaułek Złotników

Obrazek

Portowe miasto o potężnych murach, bardzo bogate i zawdzięczające owo bogactwo handlowi oraz czarodziejkom — u jego wybrzeży, na wyspie Thanedd mieści się ich siedziba i akademia zwana Aretuzą. Jej utrzymanie zapewnia pracę bez mała połowie mieszkańców.


Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Zaułek Złotników

Post autor: Dziki Gon » 17 sty 2021, 2:25

Obrazek Długa oraz niezbyt szeroka uliczka biegnąca prostopadle do głównej arterii wschodniej, finansowo-rzemieśniczej części miasta. Jej wlot, jeśli skręcić w prawo na Kardo, będzie czwartym z kolei, zaś wylot poprowadzi na niewielki dziedziniec z miejskim murem i basztą pozostającą pod opieką lokalnego cechu. Ze względu na chłonny lokalny rynek, zamożną klientelę i kontakty handlowe, wszelkiej maści jubilerzy, w tej liczbie złotnicy oraz szlifierze, miewają się tu jak pączki w maśle, ciesząc się nieomal statusem klasy uprzywilejowanej, co zmiarkować można od pierwszego spaceru Zaułkiem. Przylegające do siebie ciasno kamieniczki o wąskich, dekorowanych fasadach wznoszących nad głowami przechodniów istnym szpalerem artystycznych, choć estetycznie oszczędnych szyldów i oznakowań — głównie punc i inicjałów lokalnych mistrzów. Niekiedy na schodkach i wystawach poprzedzających wejścia do sklepów i pracowni ustawiane są cieszące oko grawerowane, posrebrzane i pozłacane wyroby — stołowe zastawy, tace, oprawiane lustra, codzienne i liturgiczne sprzęty. Prawdziwe skarby, szlifowane klejnoty i misternie wykonaną biżuterię można podziwiać już we wnętrzach znaczniejszych interesów lub przez ich witryny wyposażone w okna z prawdziwego szkła. Stąd też Zaułek nie bez kozery uznawany jest za jedną z bogatszych ulic w mieście. Łączna wartość zgromadzonego tu towaru ustępuje tylko wysokości łącznej sumy wykupionych tu polis ubezpieczeniowych od wszystkich możliwych wypadków.
Ilość słów: 0

Joreg
Awatar użytkownika
Posty: 184
Rejestracja: 19 maja 2022, 20:23
Miano: Joreg Borgerd
Zdrowie: W pełni sił
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Zaułek Złotników

Post autor: Joreg » 27 maja 2022, 22:24

Gors Velen było bogatym i tłocznym miastem, wewnątrz którego odnaleźć się dało pełen przekrój bogactw, od zielarskich, przez rzemieślnicze po magiczne, choć jak każde, i ono miało swoje bieżące bolączki. Wielu tutejszych co prawda pracowało dla czarodziejek gnieżdżących się niczem żmije w swej magicznej twierdzy, Aretuzie, ale znaleźć się dało i poczciwe osoby.
Joregowi nieszczególnie zależało na dobrobycie wspomnianych kobiet, ani tym bardziej na chędożonej magii, mimo tego, iż być może zawdzięczał nawet życie jednej z czarodziejek. Z tego powodu właśnie, gdy stał przy słupie ogłoszeniowym, uśmiechnął się pod nosem i mruknął do siebie komentując jedno z ogłoszeń.
– I czego się, cholery, głowicie. Wiedźmina se wyczarujta. – Kolejne zdawało się być nieco bardziej interesujące, ale przecież nie będzie sam po trakcie piechotą się ciągnął do Hirundum, niby to niezbyt daleko, ale zaś krótkimi szkitami trza by cały dzień przebierać. Nie nie. Maribor to już ogóle za daleko. Wsunął dłoń między warkocze zaplecione z brody przenosząc wzrok na kolejne zapisane zlecenie i na kolejne i na następnym się już zatrzymał. Łapsko z brody wyciągnął, na palcach stanął, przez co poczuł się jak na krasnoluda w ludzkim mieście przystało, zaklął na pachołka co tak pozbijał tablicę, że o niższych od siebie nie pomyślał, ale w końcu sięgnął co go interesowało. Zerwał papierzysko ze słupa i ruszył w stronę Zaułka Złotników.
Po ostatniej wizycie w Heksenkesel, którą złożył w celu wsparcia pewnego ziomka musiał odpocząć, odetchnąć powietrzem mniej przesyconym smrodliwymi ziołami, wywarami i przodkowie jeszcze wiedzieli czym jeszcze. Dlatego na dzień dzisiejszy znalazł sobie lżejsze, mniej wymagające zajęcie w chyba najlepszej, najciekawszej, najbogatszej, najbardziej prestiżowej i zdecydowanie jego ulubionej dzielnicy w całym mieście. Po treści rzecz jasna mógł się spodziewać, że prędzej obleci kilka bordeli i knajpę, a to w ramach pracy nie zdarzało się za często, przynajmniej jemu, z uwagi na to nie zamierzał narzekać. No, a dodatkowo powinien sobie bez problemu poradzić, komplikacji wręcz być tu nie mogło. Łatwy pieniądz. Joregowi grosz nigdy nie śmierdział, o ile akuratnie w gówno nie wpadł.
Takoż, z rozmyślań o gównie i czarodziejkach wynikł fakt iście intrygujący. Znaczy, początkowo zdawał się zupełnie normalny. Ot, przechodząc nieopodal Baszty Złodziejskiej, poczuł, jak obuta stopa zatapia się w miękkiej mazi. Zaklął tedy Joreg szpetnie, wyszukał najbliższy trawnik i począł cholerstwo wycierać, bo to nie wypadało do porządnej dzielnicy w porządnym mieście chodzić w obseranym obuwiu. Kiedy tylko zaczął, wtedy zauważył, że cholerstwo wyjątkowo lepkie jest, kleiste wręcz i śmierdzące jak... Na chwilę mu aż żołądek do gardła wcisnęło, niemal zwymiotował, ale wytrzymał, bo przezornie przestał nosem powietrze łapać. Mordę otworzył i wziął wdech głębszy, by w większym stopniu opanować niedoszłe torsje.
- Duvvelsheyss! I co się gapisz? Pod nogi się gap! - Skomentował wścibski wzrok przechodnia, co niemalże sam się w to okropieństwo wpakował. Czarodziejki, wiedźmini i czarcie gówno. To ci dopiero, niemal filozoficzny zbieg okoliczności. Wytarłszy paskudztwo na ile się tylko dało w trawnik, wygrzebał jeszcze resztki gałązką oberwaną z rosnącego opodal krzewu, splunął przez ramię i ruszył dalej.
Wiele z tutejszych pracowni poznał w trakcie pobytu w mieście, a to tylko przechodząc, a to pracując. Wszystkich oczywiście nie odwiedził, bo i nie było takiej potrzeby. Nie przypominał sobie gdzie mógłby znaleźć swój kontrakt z ogłoszenia, babę znaczy, zacną jaką, bo z domu, nie z zadupia jakiego. Nie znał się na ludzkich rodach, a znajomych więcej miał nieludzkich, dlatego postanowił zdać się na tutejszych człowieczych handlarzy. Obrał więc na cel sklep jaki, w którym człek kupczył, taki co na dość bogatego wyglądał. W tej dzielnicy to był wybór, co do zasady, na chybił trafił niemal. Pchnął więc drzwi do jakiegoś jubilera i ogłoszeniem w dłoni wszedł do środka.
– Witajcie handlarzu. – Przywitał się i przeszedł do sprawy bez ceregieli zbędnych, coby sobie i jemu czas cenny zaoszczędzić. Zerknął na kartkę aby się upewnić, sapnął i kontynuował.
– Znacie może Olene Aldgasser? Ochroniarza szuka, tylko ja doszukać się jej nie mogę. -
Wyciągnął kartę ogłoszeniową nad głowę, jak zwykle, kiedy coś człowiekowi pokazać musiał, zabrał zaraz z powrotem i wzrok wbił w sprzedawcę w oczekiwaniu na odpowiedź. Zaraz się okaże, czy te Wrangele to były znane, czy tylko głupa rżnęły i sprawiały pozory.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Zaułek Złotników

Post autor: Dziki Gon » 28 maja 2022, 2:26

Gors Velen było bogatym i tłocznym miastem, zaś Zaułek Złotników górował pod tym pierwszym względem nad pozostałymi dzielnicami miasta. Obranie na cel jakiego sklepu, w którym kupczył człek, w dodatku taki, który wyglądał na dość bogatego, było jak znalezienie sobie pary podczas Belleteyn — kwestią formalności.
Pchnięte drzwi zabrzęczały cicho umocowanym do nich dzwonkiem oznajmiającym obecność wchodzącego klienta. Naprzeciw, za rzeźbionym stołem zastawionym kilkoma wagami i odważnikami różnej masy i rozmiarów, a na tle ściany, którą zajmowała szeroka szafa z ekspozycją w postaci pozłacanych pucharów, sztućców i naczyń, zasiadał szpakowaty mężczyzna w dojrzałym wieku ubrany w fartuch i koszulę.
Słysząc dzwonek i dostrzegając wchodzącego do zakładu krasnoluda, „handlarz” podniósł znad obciążanej właśnie szali podwójne spojrzenie — monokla i nieuzbrojonego oka. Jego pierwszą i mimowolną reakcją na zjawienie się niespodziewanego gościa było ściągnięcie się brwi, lecz zanim jego grymas zaczęła przypominać ten, która towarzyszył Joregowi przy odkryciu niespodziewanego pasażera na swojej podeszwie, zdążył zapanować nad twarzą i wygładzić ją w maskę niezmąconej i profesjonalnej cierpliwości.
W czym mogę pomóc? — zaczął głosem cichym i nienagannie akcentującym wyrazy, odejmując obydwie zajęte dłonie od szalki i kładąc je na blacie przed sobą, niepewny czy spoglądać na krasnoluda, czy na arkusz, którym wymachiwał.
„Artamo” — oznajmił, odkaszlnąwszy wprzódy suchość w gardle. — Trzeci zakład po lewej od tego naprzeciw mojego.
Choć obecność Jorega z jakiegoś powodu zdawała się wpływać na mężczyznę pesząco, po zadaniu przez karła pytania, w spojrzeniu człowieka zagościła przezwyciężająca dyskomfort ciekawość. — Pan jest może krewniakiem?
Ilość słów: 0

Joreg
Awatar użytkownika
Posty: 184
Rejestracja: 19 maja 2022, 20:23
Miano: Joreg Borgerd
Zdrowie: W pełni sił
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Zaułek Złotników

Post autor: Joreg » 28 maja 2022, 23:09

Joreg zdawał sobie sprawę, że mógł poniekąd urazić człowieka określając go mianem handlarza, jakby ten sprzedawał wybrakowane garnki na poślednim bazarze, nie zaś pozłacane naczynia w porządnym sklepie z szklanymi szybami. Takie szyby to rzadkość, zaiste. Cóż zaś z tego? Królem złotym miał go mianować? Ani mu się śniło.
Mimo tego braku ogłady gdzieś pomiędzy słowami znalazł czas by prześliznąć wzrokiem po tutejszych wyrobach. Wrażliwy poniekąd na złotniczą sztukę byłby myślami odpłynął, ale nie przyszedł tu się rozczulać, miał cel.
Uniósł jedną brew, słysząc padające z ust rzemieślnika, czy też sprzedawcy, słowo “Artamo”. Sięgnął pamięcią wstecz, czy aby tego już gdzieś nie słyszał i niemal w tej samej chwili zdał sobie sprawę z faktu, że tak głosił jeden z szyldów wiszących nad witrynami. Człek szybko przeszedł do konkretów i wyjawił mu położenie sklepu, wszak pewnikiem obecność krasnoluda progom jego pracowni prestiżu nie dodawała, no, a na pewno nie krasnoluda, który wyglądał jak Joreg, czyli łagodnie rzecz ujmując – niezbyt dostatnio.
— Dobrzy z was ludzie. — Odparł krótko gdy tylko uzyskał potrzebną mu informację, obrócił się na pięcie i już za klamkę pociągnął, drzwi sobie uchylił, krok postąpił, lecz jednak zatrzymał się, nie wyszedł. Czyżby człek suponował, że Olena Aldgasser i jej mąż mogą być tej samej rasy co i on? Stanął w odrzwiach bokiem, szerokimi plecami powstrzymując drzwi przed zatrzaśnięciem się.
— I ciekawscy. — Uśmiechnął się prawie niezauważalnie z uwagi na gęstą brodę i wąsy oplatające gębowy otwór.
— Jak jużem orzekł, za zajęciem idę. Nie znam Aldgesserów, ale sądząc po waszej reakcji, muszą być mojego wzrostu. — Niby mógłby już sobie pójść, ale zawsze to nieludź parszywy, okazji do zarobku szukać musiał, toteż gęby nie zamykał, a i czas miał przeca, gdzie to się spieszyć, skoro późno jeszcze nie było. Robota nie zając jak mawiali.
— Zatarg, interes, jaki macie? Może i wam pomogę. Nie za darmo, rzecz jasna. — Takoż, stojąc wciąż w odrzwiach oczekiwał odpowiedzi. Jak się negatywna okaże, to Joreg polezie wprost do trzeciego zakładu po lewej od drzwi, w których przejściu się właśnie znajdował.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Zaułek Złotników

Post autor: Dziki Gon » 29 maja 2022, 16:35

Szpakowaty człowiek w koszuli i fartuchu skwitował komplement niepewnym mruknięciem, wzrokiem odprowadzając krasnoluda do wyjścia. Kiedy tamten zatrzymał się w pół kroku przed progiem, właściciel zakładu omal nie pożałował swej wcześniejszej ciekawości.
Nijakiego zatargu — odparł pospiesznie człowiek, wycierając ręce w fartuch. — Tak tylko spytałem. Pomocy mi nie trzeba, dziękuję.
Jako że odpowiedź okazała się pospieszna i negatywna, Joreg nie mitężył. Kierując się słowami ludzkiego mężczyzny oraz własną pamięcią bez trudu odnalazł interesujący go zakład. Wytrawiony kaligrafowanymi literami w metalowej plakietce nad wejściem napis „Artamo” potwierdzał prawdomówność dobrych ludzi. Wnętrze „zakładu” — inaczej niż poprzedni odwiedzony przez Jorega przybytek było przytulniejsze, nie tak dobrze oświetlone i przypominało raczej elegancką ekspozycję sklepu z antykami niż roboczą przestrzeń złotnika. Od razu na lewo od wejścia dostrzegł niewielki, rzeźbiony stolik, którego blat uczyniony był z polerowanego na gładko kawałka malachitu. Na blacie ustawiono kunsztowne liczydło o koralikach wykonanych ze szlifowanych turmalinów, dodatkowo inkrustowanych kwarcem lub masą perłową w zapisane krasnoludzkim pismem cyfry. Obok liczydła zaprezentowana była również wyrzeźbiona z jednego kawałka czerwonego jaspisu piramidka oraz ametystowa geoda wielkości kowalskiego kułaka. Podobne eleganckie cacka, nieledwie małe artefakty, wyeksponowane były po całym wnętrzu. Spoczywając, a to w przeszklonych gablotach, a to na podobnie bezużytecznych, kunsztownych mebelkach — konsolach, gerydonach i diabli wiedzieli czym jeszcze. Małe drzewka ze srebrnych drucików z imitującymi owoce bryłkami topazów. Stołowe zastawy. Gołe baby — przeważnie dzikie nieludki jak nimfy i syreny utrwalone w koralu i lapis-lazuli oraz rozmaitych pozach, czasem z trytonami i faunami do kompletu. Ryczący czerwony smok w heraldycznej pozie wielce udatnie wyrzezany w chalcedonie. Obrazy w pozłacanych ramach, eleganckie oprawy książek, przedmioty codziennego użytku wykonane ze szlachetniejszych kruszców — dzwonki, tabakiery, szkatuły, niewielkie instrumenty muzyczne i nawet jeden obły, podłużny przyrząd służący zapewne do masażu.
Na samym końcu pomieszczenia, znajdowała się oddzielająca go od zaplecza lada. Niedługo po przekroczeniu przez Joerga progu interesu, pojawiła się za nią stateczna krasnoludzka matrona w koafiurze złożonej z trzech jasnowłosych splotów warkoczów grubych jak cumownicze liny. Stateczność matrony podkreślana była przede wszystkim wiekiem oraz tuszą — jej budząca nieodległe skojarzenie z antałkiem figura ustrojona była elegancką, bufiastą suknią na ludzką modłę (zaś krasnoludzką miarę) dodatkowo przydającej jej cyrkumferencji. Nad umalowanymi ustami obficie sypał się jasny meszek drobnego zarostu, zachowany celowo lub niechcący poddać się modnemu wśród osiadłych krasnoludek zabiegowi depilacji.
Niewiasta nosiła się godnie, a maniery miała nienaganne — widząc wchodzącego do sklepu rodaka, powitała go krótkim, zarezerwowanym dla obcych mężczyzn skłonieniem głowy, składając pulchne, upierścienione dłonie na wysokości brzucha, przybierając grzeczną, wyczekującą postawę.
Dzień dobry. W czym mogę pomóc?
Ilość słów: 0

Joreg
Awatar użytkownika
Posty: 184
Rejestracja: 19 maja 2022, 20:23
Miano: Joreg Borgerd
Zdrowie: W pełni sił
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Zaułek Złotników

Post autor: Joreg » 31 maja 2022, 20:22

“Artamo”. Jak to się stało, że dotąd tu nie zawitał? Sądząc po rodzaju, wyglądzie i jakości wykonania przedmiotów jakie wystawiono na sprzedaż, powodów było najmniej dwa. Pierwszy to ich cena, a drugi użyteczność. Raczej nie były Joregowi potrzebne podobne rzeczy, choć bez dwóch zdań przyciągały wzrok. Niektóre wyroby przywodziły mu na myśl warsztat prowadzony przez jego własną matkę. Cmoknął, pod nogi zerknął, aby niezręcznie w coś nie wycedzić i nie narazić się na koszta. W tym przepychu łatwo było się zagapić, małe dzieła sztuki przyciągały wzrok swoją elegancją, starannością wykonania. Klimat panujący w sklepie zdawał się mu dość magiczny, pewnikiem znów z uwagi na sentymenty, które niczym mydlana bańka pękły gdy do sali weszła, jak mniemał, pani Olena. Krasnoludzica o zacnej posturze, dostojnym wyglądzie, a i nawet ten meszek nad górną wargą nie umknął jego uwadze, kiedy nieco zbyt długo nie odpowiadał na powitanie, wyraźnie przytłoczony nie tylko sklepem, ale ponad wszelką wątpliwość obecnością matrony. Ah, gdyby tylko była nieco młodsza lub on nieco starszy…
– Hemm, ekhem. – Odchrząknął pozbywając się myśli nieprzystających przyzwoitemu krasnoludowi, pochylił głowę z nieudawanym szacunkiem, jak go wychowano.
– Dzień dobry. Czy mam przyjemność z Panią Oleną Aldgesser? – Niezależnie od odpowiedzi, zamierzał przedstawić swoją motywację, wszak nie przyszedł tu na zakupy. Gdyby nie nienajgorsze maniery słusznym byłoby suponować, iż po prostu się zgubił, tak jak w pierwszej chwili z pewnością pomyślał szpakowaty jegomość chwilę wcześniej.
– Zwę się Joreg i zjawiłem się w odpowiedzi na ogłoszenie. – Tym razem nie wymachiwał już kawałkiem papieru zapisanym runami, choć wciąż trzymał wspomniane ogłoszenie w dłoni. O ile stojąca przed nim kobieta okazała się Oleną, pociągnął rozmowę dalej. Jeżeli jednak nie, wtedy zaczekał na właściwą i powtórzył jej o celu swego przybycia, a potem dodał:
– Jeżeli wciąż aktualne, oferuję swoje usługi, chłopa przypilnuje, choć po prawdzie nie wiem, jakie i czemu mógłby on kłopoty sprawiać tak zacnej damie! - Tę wzmiankę o kłopotach i damie niemal zakrzyknął, wyraźnie zbyt mocno angażując się w rozmowę, zaraz jednak ochłonął i uspokoił się. Odkąd dojrzał, a następnie zatęsknił do Mahakamu, krasnoludzkie kobiety w niemal każdym, poza starczym, wieku robiły na nim ogromne wrażenie. Pluć mu na chude elfki bez cycek, kiedy w mieście trafiają się takie perełki, a sądząc po treści ogłoszenia, Marcel musiał uchodzić za wieprza, co piękna tych pereł dostrzec nie potrafił lub tak po prostu, po (krasno)ludzku, w rzyć go już gniotły po latach współżycia. Ot, to się okaże, o ile ogłoszenie nie straciło ważności.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Zaułek Złotników

Post autor: Dziki Gon » 02 cze 2022, 2:42

Pani Olena, krasnoludzica o zacnej posturze, drgnęła, wraz usłyszawszy własne nazwisko oraz sprawę, z którą zachodził do niej Joreg, krasnolud o posturze wcale nie pośledniejszej.
Z nieba mi spadacie. Z nieba i na ostatni moment. Zaczekajcie proszę, pozwolicie… — Wydostawszy się zza kontuaru, kransoludka przeszła przez sklep jak wicher i nie zwalając niczego po drodze, co było szczególnie imponującej przy jej tuszy i krępującej ruchy kreacji. A przeszła po to, by wywiesić na wejściowych drzwiach grawerowaną tabliczkę „ZAMKNIĘTE”. Tabliczka, jak skonstatował Joreg, także była wykonana wielkim artyzmem oraz z drogocennego kruszcu — w tym wypadku srebra.
Sprawa jest delikatna, żeby nie rzec wstydliwa. A przy tem wielkiej wagi — zaczęła, odwracając się do krasnoluda i ponownie łącząc upierścienione dłonie nad podołkiem. — Radam tedy wielce, że zachodzi do mnie rodak, w dodatku dobrze wychowany, bo wiem, że pojmiecie sprawę w lot i poczynicie, co trzeba.

Otóż, zapodział mi się chłop. — Krasnoludka przeszła wnet do rzeczy, darowując sobie zbędne dywagacje. — Ogłoszenie nadal aktualne, acz krzynkę spóźnione. Wystawcie sobie, że nie upilnowałam starego durnia, a on od wczoraj nie wraca do dom, rozbija się po mieście, wyczynia brewerie i srom okrutny pewnikiem sprowadza na nazwisko, którem po nim była wzięła, będzie już pół wieku nazad. Takie, o sprawia mi problemy, ten barani flak. Normalnie chwyciłabym wałek i sama poszła wybić rajzerowi kanarki ze łba, ale ani mi wypada, ani wiek już, niestety, nie ten.
Tedy trzeba mi w zastępstwie kogoś politycznego, ale za to nie jełopa. A wy, wybaczcie poufałość, patrzycie mi na takiego — podjęła, niezmiennie spokojnym, pomimo wyrzutów, tonem. — Doprowadźcie mi Marcela na noc do dom. Całego i tak, żeby nie zwiedziały się o tym sąsiady i od razu całe Gors Velen. Fatygę wynagrodzę wam uczciwie.
Ilość słów: 0

Joreg
Awatar użytkownika
Posty: 184
Rejestracja: 19 maja 2022, 20:23
Miano: Joreg Borgerd
Zdrowie: W pełni sił
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Zaułek Złotników

Post autor: Joreg » 04 cze 2022, 9:15

Przyglądał się jak zwinnie radzi sobie Pani Aldgesser, lawirując pomiędzy drogocennymi towarami, by na końcu obrócić tabliczkę na drzwiach i ponownie się doń zwrócić zarówno ciałem jak i słowem. Krasnolud wyszczerzył zęby w uśmiechu, kiedy usłyszał na swój temat parę słów uznania, że nie głupi, że wychowany. Tak, dokładnie tak było! Mało kto to dostrzegał podczas karczemnych burd, lecz oni przeca zupełnie nie o tym.
- Zaiste, Pani Oleno, to delikatna sprawa. - Wysłuchawszy kobiety zebrał dłonią jeden z warkoczy zaplecionych na długiej brodzie. Cmoknął, oczy zmrużył, aż w końcu głową kiwnął na zgodę.
Forma zlecenia się nieco zmieniła, sprawa się skomplikowała, on jednakże co nieco wiedział na temat swoich bratków krasnoludów, kolejne nieco wywnioskował ze słów żony Marcela, a reszty musiał się dowiedzieć.
- Nie potrafię wam, Pani Oleno, odmówić, choć istotnie sprawa ciut różni się od opisanej. Mam ja za to kilka pytań, cobym sprawniej mógł Marcela odnaleźć. - Przyjrzał się nieco twarzy krasnoludki, starając się poniekąd zrozumieć, jakie emocje nią kierują. Z tonu głosu wnosił, że kierowała się jedynie rozsądkiem i dobrem interesu - z pewnością nie męża, a sklepu i nazwiska.
- Zatem, chciałbym o Marcelu poznać kilka szczegółów. Czy się czym z tłumu wyróżnia, jak wygląda. Opisanie go to dobry początek. To pierwsze. Drugie, acz banalne. Czy ma on w mieście ulubione miejsca, gdzie szczególnie smakuje w napitkach? A może i inne brewerie macie Pani Oleno na myśli, czego bym wam rzecz jasna nie życzył, a mężowi szanownemu, zaś jedynie po trochu współczuł jak go konsekwencje dogonią. No, a do tego, co tylko Pani Oleno zasugerujecie, acz najważniejsze wymieniłem. - Po tych słowach złożył na czworo kartę ogłoszenia i wsunął ją do kieszeni.
Oczywiście, do tematu zapłaty nie zamierzał wracać , wszak bladego pojęcia nie miał jak wycenić tego rodzaju usługę, a ponadto ufał, że kto jak kto, ale inny krasnolud, raczej nie wywinie mu, jak to mówiono w Mahakamie “wała”.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Zaułek Złotników

Post autor: Dziki Gon » 06 cze 2022, 18:44

Z twarzy krasnoludki trudno było odczytać jakiekolwiek emocje — było to oblicze pełne wystudiowanej latami praktyki godnej powściągliwości, właściwej dobremu wychowaniu, latami przebywania pośród ludzi lub obydwu, jak zapewne było w tym przypadku. Już więcej powiedziały jej słowa rodaczki — pani Olena, jak większość krasnoludek, zdawała się podchodzić do sprawy praktycznie, konkretnie i inicjatywnie, bez właściwej niektórym (zwłaszcza ludzkim) babom zbędnej lamentacji. Joreg miał pełne prawo i zasadność podejrzewać, że niewieście zależy przede wszystkim na reputacji — jeśli nie męża w pierwszej kolejności, to z pewnością ich interesu i nazwiska.
— Oczywiście — przystała na jego prośbę ujawnienia dodatkowych szczegółów. — Najlepiej będzie, jak obejrzycie sobie jego konterfekt. Bądźcie łaskawi spojrzeć za ladę, o na ten obraz w ramie.
Zgodnie z jej słowami, we wskazanym miejscu Joreg natrafił na sporządzony, z całą pewnością przez ludzkiego portrecistę, wizerunek rzeczonego Marcela.
Brodzisko ma jasne jak u kanarka. Miejscami już przyprószone siwizną. — Kobieta uzupełniała własnym opisem oglądany przez niego właśnie obraz. — Oczy niebieskie, ale nie szafir, tylko taki bardziej topaz. Tęgi chłop, dobrze zbudowany. Postury podobnej do waszej, dobry panie. Za młodu wojował i zachował jeszcze trochę tej krzepy, miarkujcie tedy, gdyby palił się, żeby uskuteczniać wam jakieś… trudności. Nosi się elegancko, ostatnio miał na sobie niebieską, szamerowaną kamizelę, com mu ją sprawiła na prezent, portki i ciżmy na miarę. Smakuje ci ten zawadiaka w każdym kuflu, w jakim umoczy dziób, aby był pełen po brzegi! A chadza przy tym bez wyjątku, do każdej speluny, do jakiej go wpuszczą i nie omieszkają obsłużyć, nawet jak widzą, że w sztok pijany. Może to i szczęście w niedoli, bo przynajmniej nie przynosi wstydu w elegantszych lokalach. A raz musiałam go nawet pogonić z, uczciwszy uszy, bajzlu, bo schlany i za namową jakiś ludzkich łobuzów, zamierzał zanieść krwawicę kurwom.
Olena nie szczędziła szczegółów, nawet wówczas, kiedy Joreg podpytał o te wstydliwe.
A i owszem, są inne brewerie, bo jak popije, a popije tęgo, to tylko patrzeć aż coś narozrabia. Ostatnim razem dał po gębie hrabiemu de Jonte, puścił z dymem stajnię i chciał utopić niziołka we studni. Cięgiem zdarza mu się chadzać w miejsca… kwestionowanej reputacji i zadawać z osobnikami, z którymi żadną miarą mu nie przystoi. Tedy obawiam się, że nie mogę być bardziej precyzyjna, bo brak mi wiedzy w tej materii. Ale gdybym miała zacząć poszukiwania to od okolicznych spelun i szulerni. Jeśliście nie miejscowy, wyrzeknę wam, że najwięcej mamy ich w porcie.
Ilość słów: 0

Joreg
Awatar użytkownika
Posty: 184
Rejestracja: 19 maja 2022, 20:23
Miano: Joreg Borgerd
Zdrowie: W pełni sił
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Zaułek Złotników

Post autor: Joreg » 11 cze 2022, 15:28

W istocie znajomość cech przynależnych własnej rasie znacznie ułatwiała rozmowy z nimi, z drugiej strony wygląd swojego zlecenia należało obadać uważnie. Podszedł więc do obrazu umieszczonego w ramce, by przy akompaniamencie dokładnego opisu ustnego autorstwa żony poszukiwanego, wbić sobie do głowy wygląd Marcela.
– Niepojęte, a taki, zdawałoby się porządny jegomość. – Skomentował opowiadanie o wybrykach małżonka, ale przy uwadze o krwawicy nie wytrzymał i parsknął śmiechem, zaraz jednak przywrócił się do porządku. Pozostawał w dalszym ciągu pod wpływem osobistego uroku Oleny i chyba niewiele mogło to zmienić. Kobieta miała mocną osobowość, a i nawet mu schlebiała, grzecznościowo, ale jednak. Z chęcią byłby zmitrężył dzień na rozmowie z tak zajmującą kobietą.
Odwrócił się w końcu od wizerunku poszukiwanego, skinął głową w podziękowaniu za miłe słowa, jakie krasnoludka ku niemu skierowała, oraz za opisy, nie pozostawiające złudzeń na temat natury Marcela. Wyglądało mu na to, że stary weteran odbijał sobie młode lata spędzone na wojaczce po knajpach i bordelach, ani to nowość, ani straszność.
– Bez obaw Pani Oleno, miasto znam. Wskazówkom i opisom jednakoż jestem głęboko wdzięczny. Proszę się nie obawiać o Marcela, pod wieczór albo i wcześniej sprowadzę szanownego męża bez dodatkowych ekscesów. Skoro zaś wiem już wszystko, tedy od razu wyruszę na poszukiwania. Bywajcie w zdrowiu, Pani Aldgasser. – Po tych słowach skierował się do drzwi sklepu, przestępując próg ostatni raz na “do widzenia” skinął krasnoludce głową i ruszył w stronę targu rybnego. Rzecz jasna, nie posądzał Marcela o skrytą śledziofilię, natomiast ulokowana w tej okolicy oberża zdawała się w jakiś sposób pasować do gustu krasnoluda, a więc i na miejsce do rozpoczęcia poszukiwań.
Ilość słów: 0

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław