Strona 1 z 3

Gospoda „Pod Trzema Świerkami”

: 14 mar 2021, 0:19
autor: Dziki Gon
Obrazek Położona nieopodal południowej bramy Ban Ard karczma i gospoda. W całości drewniana, zbudowana z heblowanej deski, wielkości sporej stodoły, lecz foremnością przywodzącą raczej na myśl staromodny dworek. Nakryta łamanym, dranicowym dachem, piętrowa i z podwójnym podcieniem — dźwigana nad wejściem do karczmy wystawka jest otwartym piętrem z balkonową balustradą, gdzie sąsiadują ze sobą drzwi do oddzielnych pokoi gościnnych. Okna ustawione równoległe, po cztery na każde piętro, wypełnione błoną pomiędzy drewnianymi szprosami, na dachu znajdują się zaś cztery połaciowe i skrzydłowa lukarna nad wejściem, doświetlając spragnione światła, przestronne wnętrze. Parter dzieli się na przedsionek, główną salę z kuchnią, piecem i rusztami oraz kilka mniejszych alkierzy i komór w tym dobrze zaopatrzoną spiżarkę. Wystrój okraszony nutą rustykalnego stylu, przejawiającą się ludowymi motywami w zdobieniach zasłon i rzeźbie niektórych sprzętów. Pęki suszonych ziół i warzyw zwieszają się w alkierzach, wspólna izba docieplona i ustrojona trofeami oraz zwierzęcymi skórami. Potężne zaplecze zajmuje gros tutejszej przestrzeni, mieszcząc przyległą stajnię z wozownią. Na podwórzu zajazdu mieści się buda niewielkiego sernika z dojrzewającymi we wnętrzu nabiałami, gęsia obórka oraz kilka ław i stołów ustawionych, jakżeby inaczej — w cieniu trzech świerków.

Re: Gospoda „Pod Trzema Świerkami”

: 19 kwie 2022, 13:02
autor: Aenar
Aenar wyruszył z Placu Skrybów po pożegnaniu się z rodzeństwem, wciąż mijając ludzi, którzy schodzili mu z drogi, gdy tylko go widzieli. Po dłuższej przechadzce przez miasto dotarł w pobliże gospody wspomnianej przez Klemensa. Przyjrzał się gospodzie ciekaw jak dużo ludzi odwiedza to miejsce o tej porze dnia, a następnie młody wiedźmin zaczął rozglądać się w okolicy gospody idąc w stronę trzech świerków i szukają tych krzaków, które wspomniała Ludmiłka, gdzie Ciapek pobiegł i nie wrócił.
Aenar zaczął się rozglądać za śladami, które by pasowały do psa w okolicy krzaków, choć było to trzy dni temu ma on nadzieję, że będzie wstanie coś znaleźć i zobaczy gdzie one prowadzą, ciekaw co stało się z psem.
► Pokaż Spoiler

Re: Gospoda „Pod Trzema Świerkami”

: 20 kwie 2022, 20:48
autor: Dziki Gon
Gospoda nie wyglądała na zatłoczoną. W przylegającej stajni doliczył się w sumie pięciu wierzchowców. Na zewnątrz, przy zastawionym w cieniu trzech świerków stole, czterech dostatnio odzianych jegomościów raczyło się piwem do posiłku oraz obyczajną rozmową. Z tego, co udało mu się bezwiednie posłyszeć, rozmowa dotyczyła polityki celnej, magazynu we Flotsam, toczącej Północ plagi Catriony, a także niejakiej Mariny oraz jej dupy, opisywanej z wielką swadą i obrazowością.
W okolicy gospody, poza dostrzeżoną wcześniej stajnią z wozownią, zagrodą dla drobiu oraz sernika dostrzegł zbaczający na główny trakt gościniec. Jedyne większe zagęszczenie krzaków w okolicy porastało wschodnią część drogi, oddzielając ją od młodnika na dawnej porębie stanowiącego forpocztę szumiącego na horyzoncie boru.
Aenar zaczął się rozglądać za śladami. Choć było to trzy dni temu, niewiele szczegółów umykało nadludzkiej spostrzegawczości charakternika. To właśnie dzięki nim udało mu się tak szybko złapać potencjalny trop.
Naprowadziły go ślady dziecięcych ciżem. Ilość postawionych przez dziecko śladów, utrwalonych w zaschniętym błocie natychmiast zwróciła jego uwagę i pozwoliła doszukać się pozostałych, bardziej subtelnych i wskazujących na obecność czworonoga. Odkrył dokładnie dwa, należące do psa lub wilka oraz jeden większy, przypuszczalnie tylnej łapy zająca. Wszystkie powstały w krótkim odstępie czasu od siebie. Wszystkie kierowały się na porębę i bór.

Re: Gospoda „Pod Trzema Świerkami”

: 22 kwie 2022, 15:02
autor: Aenar
Młody wiedźmin postanowił zapamiętać oczym rozmawiało czterech jegomościów w cieniu trzech świerków, gdyż każdy informacja może się kiedyś przydać, nawet ta o Marinie i jej dupie. Po udaniu się w stronę gościńca i zbliżeniu się do jego wschodniej części nieopodal krzaków znalazł on błoto sprzed paru dni. W nim Aenar dostrzegł ślady dziecięcych ciżem należących zapewne do Ludmiłki i ślady czworonoga o psim lub wilczym podchodzeniu prawdopodobnie należących do Ciapka, lecz ujrzał on też dodatkową parę śladów należący do powodu przez, który Ciapek ruszył pędem do młodnika i najpewniej też pobliskiego boru.

Aenar wyprostował się i spojrzał w stronę boru. — Co pies to pies. Ujrzał zająca i dał w długą. — Młody wiedźmin powiedział i westchnął po czym przeszedł przez krzaczory podążając tropem psich i zajęczych łap.

Nie będąc w tłumnym mieście Aenar czuł się bardziej komfortowo, lecz wchodząc do boru wiedział, że nie może się rozluźnić. Jego trening wyuczony od małego dawał o sobie znać, gdyż teraz młody wiedźmin skupiał się na nawet najmniejszym dźwięku, jaki tylko mógł usłyszeć i pilnował by nie zgubić drogi powrotnej zaznaczając małe X swym nożem na co którymś drzewie, które mijał. Nie spodziewał się potworów tak blisko miasta, lecz kto wie nawet w mieście trafiały się potwory. Wiedział też, że dzikie zwierzęta potrafią być nieraz tak niebezpieczne, jak potwór, więc miał się na baczności brnąc przed siebie z tropem, który znalazł.

Re: Gospoda „Pod Trzema Świerkami”

: 24 kwie 2022, 20:17
autor: Dziki Gon
Aenar wkroczył między drzewa.
Z początku kroczył przez przerzedzoną wysiłkiem drwali porębę. Samych drwali nie uświadczył w okolicy, lecz pozostawione przez nich ślady wskazywały, że urzędowali tu co najmniej kilka dni temu. Miarkował to po resztkach popiołu na wypalonej ziemi znaczących dawne ognisko. Oraz po skleconym nieopodal prowizorycznym szałasie, w którego ciemnym wnętrzu dostrzegł kłębowisko kilku gałganów.
Ruda wiewiórka wychynęła z dziupli, łebkiem w dół zbiegając po pniu strzelistego drzewa. Zatrzymując się w połowie, zamarła w bezruchu, wczepiona pazurkami w korę, ciekawie przyglądając się samotnej postaci z mieczem na plecach zapuszczającej się samotrzeć w głąb lasu.
Cudownie rześkie, wysycone żywicą powietrze wypełniało nozdrza i płuca wiedźmina. Wokół było gęsto od drzew — buczyn i grabów, mieszających się ze świerkami, które poczynały dominować, w miarę jak posuwał się dalej, znacząc ich korę śladami myśliwskiego noża. Słońce przygrzewało. Pomimo otaczającego go pod koronami cienia, Aenar czuł, że dzień robi się wyraźnie cieplejszy.
Aenar szedł. Mijane w drodze kolczaste krzaki jeżyn były przebrane, podobnie jak korzenie większych drzew, pod którymi próżno było uświadczyć jadalnych grzybów. Te, które nadawały się do zjedzenia lub zamarynowania, zostały skrupulatnie wycięte, pozostawiono wyłącznie oślizgłe i pstro-nakrapiane kapelusze niejadalnych trujaków. Niektóre z nich celowo zadeptano na wilgotną miazgę.
Chociaż kierunek musiał się zgadzać, wiedźmin zgubił trop jeszcze za porębą. Wypatrzenie śladów w leśnej ściółce po takim czasie byłoby zadaniem godnym raczej czarodzieja lub proroka, aniżeli łowczego.
Minął pustą, woniejącą piżmem i odchodami norę. Świeża ziemia i ślady rycia wokół sugerowały, że została rozgrzebana całkiem niedawno. Ślady nie wyglądały na psie, były zbyt drobne.
Szedł, kierując się słuchem. Poza strzelającymi pod butami gałązkami, bez ustanku towarzyszył mu szczebiot ptaków w koronach. Miarowe tjut-tjut-tjut, rozlegające się z częstotliwością metronomu. Czasem, gdzieś w oddali przyłączył się dzięcioł, wybijając własny werbel miarowym stukaniem o korę. Po kilkunastu minutach marszu coś poruszyło się w zaroślach, niecałe trzy arszyny od niego na północny-wschód. Zaszeleściwszy ściółką zbyt mocno, by dało się uznać to sprawkę wiatru, zerwało się do ucieczki.

Re: Gospoda „Pod Trzema Świerkami”

: 01 maja 2022, 12:26
autor: Aenar
Przechadzając się Aenar delektował się rześkim powietrzem. Dostrzegając parę detali zapamiętywał je, wiedział, że drwale pracują ciężko przy wyrębie i brak grzybów wybranych przez ludzi mieszkających nieopodal, lecz dzikie zwierzęta, wciąż znajdują się w okolicy co było ważną poszlaką.

Dzień stawał się coraz bardziej słoneczny, co odczuwał poprzez swoje odzienie czarnego koloru. Po zagubieniu tropu młody wiedźmin kierował się w tym samym kierunku, lecz skupiał się teraz na nasłuchiwaniu. Minął leże dzika, usłyszał parę ptaków nieopodal, aż w końcu po dłuższej chwili usłyszał szeleszczenie pobliskiego krzaka, nie brzmiało to na wiatr, a gdy Aenar zbliżył się coś zerwało się do ucieczki.

Nie będąc pewnym co to jest wiedźmin ruszył w pogoń, chciał upewnić się co to było. Mógł to być Ciapek, może też zając za którym ten pognał lub też coś całkiem innego. Aenar starał się dogonić cokolwiek uciekało przed nim, lecz starał się też zapamiętać swoje otoczenie, by się nie zgubić.

Re: Gospoda „Pod Trzema Świerkami”

: 01 maja 2022, 22:38
autor: Dziki Gon
Zaalarmowany hałasem wiedźmin puścił się biegiem za umykającym celem, zwinnie przeskakując obalone pniaki i inne przeszkody terenu.
Umykające przed nim stworzenie było jednak zwinniejsze nawet od niego. Udawało mu się biec daleko przed wiedźminem, nawet na moment nie wynurzywszy się z warstwy podszytu, zręcznie pomykając między krzewinami, wśród których swą obecność zdradzało wyłącznie okazjonalnym szelestem czy poruszeniem.
Pilnujący drogi w leśnej gęstwie Aenar zorientował się, że jego cel zawraca, poruszając się w kierunku, z którego nadszedł, to jest poręby oraz oddala się odeń coraz bardziej. Nie udało mu się nadrobić dzielącego ich dystansu. Ale jego pogoń nie była całkiem bezowocna.
Kilkanaście metrów przed nim, spomiędzy drzew, wyłoniła się samotna postać. Ludzki mężczyzna w średnim wieku odznaczający się przyciętą ponad brwiami czupryną jasnobrązowych włosów i szczeciniastym, nieco nieporządnym zarostem. Ubrany był w zapinaną na kościane guziki koszule zielonej barwy, na którą narzucił wytartą skórzaną kamizelę. Zza pleców wystawał mu kołczan oraz ramię krótkiego łuku. W pochwie na udzie spoczywał długi, zakrzywiony nóż.
Przystając na widok wiedźmina, powoli uniósł dłoń w niepewnym geście, który można było zinterpretować zarówno jako pozdrowienie, jak i deklarację o tym, że nie ma wrogich zamiarów.
Stał w milczeniu, przyglądając się ubranemu w skóry i biegającemu pod bronią po lesie wiedźminowi, niepewny czy i jego zamiary miały okazać się takie same.

Re: Gospoda „Pod Trzema Świerkami”

: 02 maja 2022, 11:00
autor: Aenar
Młody wiedźmin pewien swych umiejętności gonił nieznane mu stworzenie, lecz to było wstanie utrzymać dystans pomiędzy nimi, a nawet go powiększyć. Nie będąc wstanie dogonić stworzenia, które zręcznie umknęło jego pogoni Aenar zwolnił, gdy zorientował się, iż stworzenie zawróciło i przywiodło go bliżej poręby.

W momencie, gdy Aenar ujrzał mężczyznę wiedźmin zwolnił do chodu powoli zbliżając się do niego. Uniósł on swą dłoń odwzajemniając gest pozdrowienia i pokazują, że nie ma złych zamiarów. Nim doszedł do mężczyzny Aenar spostrzegł dziko rosnacy czosnek, który postanowił wyrwać i schować do większej sakwy.

Zbliżywszy się na kilka metrów do mężczyzny wyglądającego na myśliwego Aenar zatrzymał się. — Witajcie, czy nie widzieliście może zwierzęcia, które przebiegło w okolicy? Goniłem coś co było wstanie uniknąć mojemu wzrokowi, więc nie jestem pewien co to było.— Aenar zapytał się myśliwego ciekaw czy cokolwiek to było nie przebiegło w pobliżu. Młody wiedźmin rozejrzał się dookoła, by upewnić się, że myśliwy jest sam.

Re: Gospoda „Pod Trzema Świerkami”

: 03 maja 2022, 2:10
autor: Dziki Gon
Napotkany mężczyzna skinął głową i poruszył się, przestępując z nogi na nogę. Aenar nie dostrzegał, aby towarzyszył mu ktokolwiek inny.
Liszka — odpowiedział mu, mrużąc oczy, by lepiej wyłuskać sylwetkę charakternika z otaczającej ich leśnej mozaiki świateł i cieni, spowodowanej grą słonecznych promieni zniekształcanych przez wyrastające wkoło szczyty drzew. — Prędcyście, ale tak jej nie dognacie. Nie bez konia ani szypów. Albo chociaż sideł.
Nieznajomy, choć na pierwszy i drugi rzut oka ewidentny człowiek lasu, nie miał problemu ze znalezieniem języka w gębie. Wiedźminowi przyglądał się niepewnie, ale było w tym jego spojrzeniu więcej ciekawości, niźli obawy. Zaś sama ciekawość miała w sobie przewagę zdziwienia nad zafrapowaniem.
Wyście to — zaczął z niejakim wahaniem, przyglądając się wiszącemu u pasa Wilka ekwipunkowi. — Wyrzezali te ślady na drzewach?
Gestem uniesionej ręki i wskazującego za siebie kciuka, wskazał z grubsza kierunek ścieżki, którą całkiem niedawno przyszło pokonać wiedźminowi po wkroczeniu między pierwsze drzewa.

Re: Gospoda „Pod Trzema Świerkami”

: 06 maja 2022, 14:35
autor: Aenar
Aenar stał w miejscu i przyglądał się mu słuchają wypowiedzi mężczyzny. Na wspomnienie konia młody wiedźmin podrapał się po brodzie. — Zapomniałem konia przyprowadzić, zostawiłem go w pobliżu bramy co by go przez miasto nie ciągnąć i ludzi nie kłopotać. Co prawda nie lisa szukałem, może wy moglibyście mi pomóc? Psiaka szukam, trzy dni temu za zającem pognał w gęstwinę i nie wraca. — Aenar zapytał się ciekaw czy łowczy go nie widział.
Słysząc pytanie o znaki na drzewach Aenar kiwnął głową. — A no ja, zobaczyłem drogę na wszelki wypadek co by się w dziczy nie zgubić. — Odpowiedział wiedźmin po czym poprawił miecz na plecach. — Widzieliście coś niezwykłego i niecodziennego w borze ostatnimi czasy? — Dodał widząc, że myśliwy ciekawski to może coś widział. Pomyślał, że warto się spytać skoro to lokalny mieszkaniec, zna się na dziczy i może mieć jakieś wskazówki.

Re: Gospoda „Pod Trzema Świerkami”

: 07 maja 2022, 1:24
autor: Dziki Gon
Szukacie psiaka — powtórzył z wolna nieznajomy, raz jeszcze taksując sylwetkę wiedźmina z pełną uwagą. — I znakujecie po drodze każde drzewo, nie uszedłszy mili od traktu.
Człowiek zamilczał przez chwilę, rozglądając się po okolicy, zbłądziwszy krótko wzrokiem pod wierzchołki drzew.
Nie obraźcie się — podjął, wracając do charakternika. — Ale wam to chyba po raz pierwszy samotrzeć w boru. Co?
Zagadnięty o ostatnie zdarzenia i zjawiska zaobserwowane wśród lasu, łowiec pokręcił głową.
Niezwykłego i niecodziennego? Poza wami? Nie, nie widział żem.
Mężczyzna nie wiedział jak szybko przyjdzie mu zweryfikować wypowiedzianą właśnie opinię. W ciszy lasu, która zapadła pomiędzy rozmawiającymi nie zdążyły rozbrzmieć nawet trzy ptasie trele, kiedy obydwaj — wiedźmin i napotkany przez niego człowiek z łukiem, posłyszeli kolejny szelest oraz dojrzeli towarzyszący mu ruch w zaroślach.
Aenar zorientował się jako pierwszy. Wyjątkowo nie była to zasługa jego nadludzko wyczulonych zmysłów, ale ostrzegającego targnięcia medalionu, który naraz zatańczył mu na łańcuchu pod koszulą. Spomiędzy pobliskich paproci coś zmierzało ku nim. Było zdecydowanie większe niż lis, czyniło przy tym także więcej hałasu. Biegło prosto na nich, w pozycji wyprostowanej, na dwóch dolnych kończynach. Około cztery stopy długości, czy może raczej wzrostu. Biegnąc, patrzyło nie przed siebie, ale pod nogi, za umykającym przed nim mniejszym kształtem (Aenar wiedział, że to zając), ścinając okoliczne pokrzywy i chwasty okazjonalnymi cięciami trzymanego w rączce patyka.
Kiedy dostrzegło ich poniewczasie, zatrzymało się przed mężczyznami i stanęło jak wryte w odległości kilku metrów od obydwu. Unosząc śnieżnobiałą czuprynę gęstych włosów oraz spojrzenie czerwonych oczu, wodziło nimi to od jednego, to od drugiego nieznajomego, jednocześnie zaciekawione i skonfundowane.
Napotkany przez Aenara łowczy odwzajemniał owo zafrapowanie, a przynajmniej nie ustępował małemu w zdziwieniu.
Co się tu dzieje — mruknął do siebie, usłyszany tylko przez wiedźmina. — Hej, mały! Zgubiłeś się? Czyjś ty?
Chłopiec, na oko sześcioletni. Zwykły, ludzki chłopiec na skraju lasu. Zwykły, jeśli nie liczyć ewidentnego albinizmu. Oraz wprawionego w drżenie medalionu Aenara, który ani chciał przestać się trząść w obecności stojącego przed nimi chłopaka.

Re: Gospoda „Pod Trzema Świerkami”

: 07 maja 2022, 10:11
autor: Aenar
Aenar pokiwał głową słysząc ton głosu myśliwego. — A no psiaka i zakładałem, że będę musiał pójść głębiej, ale coś zaszeleściło w krzakach, a że kierunek, w którym lis pognał był ten sam z, którego nadszedłem to wyszło na to żem daleko nie uszedł. — Wytłumaczył młody wiedźmin. Słysząc pytanie o podróży samotnie przez bór Aenar zaprzeczył ruchem głowy. — Nie, nie pierwszy raz, lecz nie mam w tym, aż takiej wprawy, by gnać przed siebie do lasu bez upewnienia się, że znam drogę powrotną. — Odpowiedział i spojrzał po raz kolejny na otoczenie, podczas gdy łowczy odpowiadał na to pytanie.

Aenar nie zdążył jednak zadać kolejnego pytania, gdyż jego medalion zaczął drgać. — Niedobrze. — Powiedział on do siebie wiedzą, że nie wróży to nic dobrego. W momencie jak usłyszał szelest szybko odwrócił się w jego kierunku i przygotował się na cokolwiek to było.

W momencie, gdy ujrzał małego dzieciaka goniącego za zającem. Aenar nie było pewny czy to tylko chłopiec, czy też kolejny zmiennokształtny potwór. Nie będąc pewnym czy to monstrum, czy też dotknięty magią brzdąc Aenar rozejrzał się po raz kolejny, gdyż nie był on pewny co zrobić w zaistniałej sytuacji, a nie chciał podejmować pochopnych decyzji.

Re: Gospoda „Pod Trzema Świerkami”

: 07 maja 2022, 11:56
autor: Lasota
Lasota jechał wraz z synem na jednym siodle, jakościowym. Nie śpieszył się, spokojnie pokonywał znajomy mu szlak prowadzący do Ban Ard. Żywił nadzieję, że odnajdzie tam odpowiedzi na gnębiącą go, jak i jego syna, przypadłość. Poza tym potrzebował również pieniędzy, więc wypadałoby rozejrzeć się za robotą.
Jeździec opowieściami umilał czas synkowi, wiele z nich dotyczyło samego Kaedwen. Głównie geografii. Tłumaczył młodemu, gdzie się obecnie znajdowali, do jakiego miasta zmierzali oraz w jaki sposób powrócić stamtąd do siedziby Wielomirów. Ostrzegał syna przed długouchymi szkodnikami czyhającymi się po lasach.
W pewnym momencie mężczyzna zatrzymał konia, bowiem przyuważył dobre miejsce na obóz w pobliżu boru. Miał ochotę pozbyć się pancerza, bo pocił się niemiłosiernie. Potrzebował chwili na odpoczynek, a także wyczuł sposobność na przyuczenia chłopaka podstaw sztuki przetrwania, zaczynając od nauki rozpalania ogniska.
— Dobra, młody. Zatrzymujemy konia. Widzisz tamten skrawek? — Wskazał otwartą dłonią na polankę.
Wbiwszy włócznię w grunt, zeskoczył z siadła. Chwilę później złapał oburącz syna, aby postawić go na ziemi.
— Zrobimy obóz. Zacznij opał zbierać. Pomyśl, co może się przydać. Pokażę ci, jakie drewno najlepiej nadaje na ognisko i jak je rozróżnić. — Mówił żwawo, przy okazji się rozglądając. Zadziałał mu nawyk upewniania się czy oby na pewno byli bezpieczni.
— Później pokażę ci, jak ogień rozpalać, Daro. — Zerknął na syna. Puścił mu oko, jakoby składając niemą obietnicę.
— Ja idę się odlać. Nie oddalaj się zbytnio. Zaraz wracam. — Co powiedział, tak zrobił. Poszedł w chaszcze za potrzebą.
Wkrótce Lasota powrócił. Nie widział syna, więc pomyślał, iż zapewne polazł on po drewno. Zaczął z wolna rychtować obóz i wypakowywać ekwipunek z juków.
Niespodziewanie przeszyło Lasotę przeczucie. Nieprzyjemne.
Powieka mu zadrgała, serce zabiło szybciej, gwałtowny niepokój go ujął.
— Daro?! Hop, hop, wracaj! — zawołał podwkurwionym głosem.
Zero odzewu
— Daromir! Gdzie ty?! Już, moment, do mnie natychmiast!
Lasota zestresował się. Postanowił działać natychmiast. Dobytek z powrotem spakował, złapał za włócznię i za uzdę konia. Rozejrzał się. Wyłapał połamane gałązki i ślady, więc postanowił za nimi podążać, jednocześnie przemieszczając pieszo, prowadząc konia. Co kilkanaście kroków wołał syna po imieniu. Kiedy odpowiedź nie nadeszła, począł drzeć ryja tak, aby cały las go usłyszał.
Poszukiwania nie trwały długo, bowiem szlachcic ujrzał znajomy kształt w prześwicie, pomiędzy zaroślami. Żwawym tempem skrócił dystans. Nagle wyłonił się z zieleni, wprost na nieznajomych. Odruchowo zacisnął palce na włóczni, którą teraz wspomagał się niczym kijem.
Pierw spojrzał na wiedźmina. Widok mutanta wielce zaskoczył człowieka, gdyż jedynie słyszał o nich szemrane historie, lecz nigdy żadnego nie ujrzał na oczy. Musiał przyznać, że rozczarował się widokiem wiedźmina. Zastał jakiegoś młokosa, z twarzą jak u gówniarza, z mlekiem na wąsie. Gdyby nie oczy, miecz na plecach, Lasota wziąłby osobnika za jakiegoś przypadkowego gościa. Później najemnik obdarzył zimnym spojrzeniem leśniczego. Zaczął szybko kalkulować ich możliwości bojowe i wszelkie opcje, jeżeli doszłoby do walki.
— Witajcie nieznajomi. Ten mały urwis to mój syn — ujawniwszy pokrewieństwo, poczochrał mocno włosy chłopaka. Za karę. — Wiedźmin i łowca. Co tutaj robicie? — zapytał wprost, bo nie lubił owijać w bawełnę.

Re: Gospoda „Pod Trzema Świerkami”

: 07 maja 2022, 21:30
autor: Dziki Gon
Słysząc nadchodzącego ojca, białowłosy malec czym prędzej czmychnął w jego kierunku, nie mniej zwinnie niż goniony niedawno zając, który zdążył przepaść w paprociach.
Goniłem długouchego szkodnika! — pochwalił się, po czym skrył za plecami rodziciela. Ciekawość była w nim silna, bo zaraz wychylił się, by móc obserwować dwóch nieznajomych parą ruchliwych, czerwonych jak u królika oczu.
Łowczy pozdrowił przybysza krótkim skinieniem, odwzajemniając spojrzenie, w którym kryła się ocena potencjalnego niebezpieczeństwa. Lasota spotykał się już wcześniej z podobnymi spojrzeniami. Wiedział jak wygląda, żołnierskie maniery i rynsztunek zdradzały go na pierwszy rzut oka. Taksujący go łowca miał tedy pełne prawo brać go za grasanta lub wywołańca. Jednakże teraz, podobnie jak poprzednimi razami, obecność dziecka, nawet jeżeli tak osobliwego jak Daromir, łagodziła nieco ocenę wiarusa jako ewentualnego zagrożenia. A przynajmniej inicjatora konfliktu.
Łowię — odparł łowca na zadane przez przybysza pytanie, kosząc ciekawie oczy na charakternika, dopiero teraz, po słowach wojaka orientując się w profesji i proweniencji Aenara, której sam zrazu nie pomiarkował. — Wiedźmin?
Tata, co to wiedźmin? — podłapał z miejsca uczepiony portek Lasoty Daromir.

Re: Gospoda „Pod Trzema Świerkami”

: 08 maja 2022, 3:45
autor: Lasota
Pierwszy odezwał się łowca. Lasota podzielał ostrożność jegomościa, ale zauważywszy chęć jakiejkolwiek rozmowy, postanowił pokusić się o skromny uśmiech. Nie lubił szczerzyć pyska, jednak chciał tym podkreślić, że nie miał wrogich zamiarów.
— W porządku — odparł myśliwemu spokojnie. — Ja natomiast podróżowałem do miasta. Nazywam się Lasota — kontynuował żwawszym głosem, przy okazji wskazując palcem na grawerunek własnego pancerza. — Jestem z rodu Wielomirów.
Przez chwilę ignorował syna, aby w pełni skupić uwagę na mężczyznach. Widział w nich zagrożenie przez moment, ale kiedy przedstawił się, rozluźnił uścisk na włóczni. Dopiero teraz, nieco zrelaksowany, zamierzał odnieść się do słów Dara.
— Daromirze, ganiając bez pomyślunku za zwierzyną, nigdy jej nie złapiesz. Następnym razem rusz pierw łepetyną, a dopiero potem za instynktem. I nigdy nie goń samemu. — Skomentował zachowanie syna. Obecność nieznajomych nie przeszkodziła mu w udzieleniu krytyki wobec lekkomyślności syna, które niedawno zademonstrował. Nadal miał utkwiony wzrok na uzbrojonych jegomościach.
Włócznik miał w planach zastosować kolejne metody wychowawcze, na razie słowa musiały wystarczyć.
— Młody, nie pytaj mnie, a wiedźmina, na którego pewnie patrzysz. Śmiało, zapytaj grzecznie — Dodał zachęcająco, żeby dzieciak nauczył się rozmawiać z innymi ludźmi. Wojak sam był ciekawy odpowiedzi mutanta, niemniej jego głównym zamierzeniem było sprowokowanie rozmowy, aby załagodzić napiętą sytuację.