Dzwon Przyjaźni

Obrazek

Niegdyś dumna i prosperująca stolica, po wyrżnięciu załogi miasta i mieszkańców oraz grabieży dokonanej przez nilfgaardzką armię, mozolnie i z pomocą olbrzymich nakładów finansowych odzyskująca dawną pozycję zawdzięczaną przemysłowi.


Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Dzwon Przyjaźni

Post autor: Dziki Gon » 21 lut 2021, 16:24

Obrazek Dzwon Przyjaźni to pamiątkowy upominek wręczony stolicy Aedirn przez kaedweńską delegaturę jeszcze przed Drugą Wojną Północną, w imię „bratniej przyjaźni między narodami”. Odlany w całości z brązu i wykończony artystycznym rękodziełem, zawisnął na drewnianej wiacie w otoczeniu podupadłych kamieniczek pośrodku Gręplarskiego Rynku zlokalizowanego między ratuszem a wschodnimi obwarowaniami z pożarową strażnicą. Chociaż przetrwał oblężenie Czarnych, po wojnie został skradziony, ostając się jako czteropodporowa, zadaszona konstrukcja porzezana „peanami” na cześć „wyzwolicieli” Górnego Aedirn, ich matek oraz porównań miłościwie panującego władcy sąsiadów, Jego Wysokości Króla Henselta, do pospolitego wieprza. Miejskie władze nie spieszą się z renowacją obiektu ani ukrócaniem zapędów wandali, tłumacząc się dyplomatycznie pilniejszymi powojennymi wydatkami. A i okolica nie należy już do szczególnie bezpiecznych ani uczęszczanych. Z wyjątkiem bezpańskich psów oraz uzależnionej od fisstechu młodzieży.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Dzwon Przyjaźni

Post autor: Dziki Gon » 16 maja 2022, 17:15

Szewc nie powiedział nic więcej. Cierpliwie czekał, aż elfka skończy kolejne przymiarki, by zdecydować się w końcu na upatrzoną i pasującą parę.
Szewc wyciągnął dłoń po zapłatę, lecz przeliczywszy ją pospiesznie, powrócił wzrokiem do Istki.
E — oznajmił, przeczącym tonem, wydając jej nadmiar denarów.
Te tu som po markę. — przyszedł mu w sukurs jeden z czeladników, który zbliżył się akurat, aby zaprezentować mistrzowi podbitą właśnie cholewkę do oceny. — Z naprawom bedzie dwie.
Oświadczeniu ucznia towarzyszyło energiczne potaknięcie mistrza, cierpiącego przypuszczalnie na wadę wymowy uniemożliwiającą mu komunikację w pełnym zakresie i przy użyciu bardziej złożonych zdań.
A „Belgrano” — dodał „szanowny pan” czeladnik, uśmiechając się przy tym nieco głupkowato. — Je przy Mniejszym, schowane pod mostkiem. Wyjdziecie od nas, to najpierw prosto, potem w lewo i skiknijcie se za róg, wielmożna. I piwowarską w dół. Tamój już was pokierują.
Ilość słów: 0

Arbalest
Awatar użytkownika
Posty: 324
Rejestracja: 01 sty 2022, 21:49
Miano: Issaen Hiseerosh, zwana Istką
Zdrowie: Zdrowa, płytkie skaleczenie na szyi
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Dzwon Przyjaźni

Post autor: Arbalest » 16 maja 2022, 22:49

Ktoś winien chyba po skrybę albo kronikarza wołać, bowiem w tym oto vengerberskim warsztacie stała się rzecz nie mająca chyba jeszcze w nowożytnej historii miasta precedensu — nie dość, że Rivka, to jeszcze o elfiej proweniencji zapłaciła nie tylko uczciwie, ale i z nawiązką. To ostatnie przez przypadek, co prawda, ale wszak liczyły się chęci i nastawienie. Niestety, okolica taka jak ta była raczej uboga w osoby jakkolwiek piśmienne. Była gotowa założyć się, że z czwórki obecnych w zakładzie, tylko ona nie jest analfabetką.
Istka odebrała nadwyżkę z namaszczeniem, zdobywając się na kolejny szybki ukłon, tym razem ten właściwy — z podniesieniem rąbka spódnicy i całą wpisaną w to teatralnością. Uśmiechnęła się przy tym od ucha do ucha — tym uśmiechem, który wywoływał z reguły skrajne odczucia — albo przyciągał delikatną obcością i ostrością niektórych cech twarzy, albo zrażał zbytnim podobieństwem do ludzkiego, ale do końca ludzkim uśmiechem jednocześnie nie będąc. Wszystko sprowadzało się do postrzegania szczegółów.
Dziękuję za uczciwość, mosterdzieju. Polecę wasz zakład komu spotkam — rzekła, chcąc najwyraźniej połechtać jego ego, by upewnić się, że majster włoży w pracę nad jej butami trochę serca i nie spartaczy roboty z nadmiaru obowiązków czy innego błahego powodu. Choć z samym polecaniem pewnie jeszcze się wstrzyma zanim nie dostanie gotowych oficerek, już przywróconych do stanu świetności. — Jak i dziękuję za wskazanie drogi — tym razem odezwała się do mlekożłopa, jemu niestety już ukłonów żałując. Jeśli ten dureń rzeczywiście umówił się ze mną pod burdelem to chyba rzucam wszystko i zostaję wiewiórką...
Jakbyście panowie znali kogoś kto pilnej pomocy w kwestiach zdrowia potrzebuje, albo i wam się zdarzyło, to felczerem jestem i niedrogo biorę — wynajmuję kwaterę w dworku młynarza na podgrodziu, jak się idzie od strony... Placu Bławatniczego, bodaj. Od Włókienniczej. Miejscowi na pewno będą wiedzieć. Tylko nie wierzcie im, że tam straszy, bo jakie bzdury wygadują. Pewnikiem wiecie jak to jest... Bywajcie — rzuciła jeszcze na odchodne, po czym skierowała się do wyjścia.
Na zewnątrz warsztatu wyszła już w nowych trzewiczkach, wcześniej rozglądając się na lewo i prawo za „kłopotami”, w postaci czy to szukających zaczepki zadymiarzy, czy to straży miejskiej. Mniej więcej przed chwilą zdała sobie sprawę, że to wcale nie musi być koniec jej kłopotów z tymi ostatnimi — wszak trójka pozostałych na miejscu rakieterów widziała ją chwilę przed bałaganem i mogła co nieco wyjawić po odpowiedniej „perswazji”. Znaczyło to ni mniej, ni więcej, że jak najszybciej trzeba było zmienić ciuchy, w czym mogła pomóc jej wszak kobiecina, sprzedająca obok giezła. Nie jej rodzaj ubioru, ale na ten moment trzeba się było posiłkować tym co ma się pod ręką — niezależnie od potrzeb estetycznych.
Widzę, że ładne giezła i chusty macie, pani. Po ile za sztukę, jeśli można wiedzieć? Macie może jeszcze jakie koszule?
Ilość słów: 0
Obrazek

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Dzwon Przyjaźni

Post autor: Dziki Gon » 18 maja 2022, 1:06

Nieco skonfundowany całą tą etykietą mistrz przyjął jej ukłon oraz oficerki do naprawy, które zaraz też przekazał czeladnikowi, wskazując mu jedno z wolnych roboczych stanowisk w rogu.
Zrobim na dzisiaj — poinformował ją szewski uczeń, oceniając stan wysłużonego ponilfgaardzkiego obuwia. — Najpóźniej na odwieczerz. A jak wam pili, to zachodźcie za dwie godziny. Bedom klar.
Pożegnani niespodziewaną reklamą usług felczerki okraszoną elementem paranormalnym, szewcy popatrzyli po sobie niepewnie i pytająco, lecz pożegnali się grzecznie — mistrz skinieniem, uczeń nieśmiałym uniesieniem dłoni. Po czym obydwaj powrócili do swoich zajęć.
Satysfakcję z nowego zakupu odczuła już przy pierwszych krokach po wyjściu na ulicę — nowe trzewiki, wykonane z elastyczniejszej skóry umiarkowanej twardości, a niższe od zdobycznych kamaszy były wygodniejsze w miejskich warunkach, dawały odpocząć nodze. Istka nie miała również wątpliwości, że w razie konieczności, gdyby powtórnie przyszło jej uciekać, nowy but i pod tym względem okazałby się wygodniejszy.
Ulica na zewnątrz była czysta. Czysta w rozumieniu braku zagrożeń, a dokładniej tych znajomych, bo stan jej uporządkowania pozostawiał nieco do życzenia, a przy odrobinie nieuwagi i skręcenia w złą bramę, pewnie bez problemu dałaby wystawić swoje zdrowie lub dobrobyt na szwank.
Szwaczka, niewysoka i nieco korpulentna kobiecina w średnim wieku, o jasnych, kręconych włosach i ciemną myszką na lewym policzku, powitała zainteresowanie klientki żywym uśmiechem i natychmiastową odpowiedzią.
Giezełka po dwa srebrzaki, chustki od dwóch do piątaka. A macie, macie. Ma być zwykła, zali nocna? Pierwsze po piątaku, drugie po dwa.

► Pokaż Spoiler
Ilość słów: 0

Arbalest
Awatar użytkownika
Posty: 324
Rejestracja: 01 sty 2022, 21:49
Miano: Issaen Hiseerosh, zwana Istką
Zdrowie: Zdrowa, płytkie skaleczenie na szyi
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Dzwon Przyjaźni

Post autor: Arbalest » 20 maja 2022, 1:07

Tanio — pomyślała od razu na głos, bo i taka była prawda. Może nie było to milsze w dotyku sukno, ale jeśli taka była cena za unikanie dalszych kłopotów poprzez wyrwanie się z kanwy potencjalnego rysopisu po targowym incydencie to była gotowa ją zapłacić.
Po prawdzie to wszystkiego by mi było trzeba, pani... — zaczęła elfka, z łaknieniem w oczach pochłaniając mieniące się przed nią barwy nie tak znowu różnorodnych tkanin, choć mimo wszystko dalej dostarczających jej czysto estetycznej przyjemności. Z tym tylko, że nie mogła tak stać i gapić się w nieskończoność — w końcu coś trzeba było wybrać i chociaż zmierzyć przed zakupem, czy krój i rozmiar pasują. Rozbierać się na środku ulicy raczej nie planowała, toteż jeśli sprzedawczyni nie dysponowała miejscem do tego celu przeznaczonym — po prostu przykładała kolejne „kreacje”, szacując rozmiary kapkę „na oko”.
Jedyną rzeczą, której nie potrzebowała była koszula nocna, a to dlatego, że Istka osobiście uważała, że istnieją dwa rodzaje noclegu — ten zbyt ryzykowny, żeby w ogóle zdejmować z siebie dzienne ubrania, bo może zaraz trzeba będzie brać nogi za pas, oraz ten na tyle bezpieczny, że można było swobodnie spać będąc odzienia pozbawioną całkowicie. Tłumaczyć raczej nie trzeba, że do tej drugiej kategorii zaliczały się przede wszystkim domy wszelkiej maści amantów, którzy chętnie przygarniali ją w trasie na noc, głównie za miły wieczór w karczmie i odrobinę „wdzięczności” nieco później. Do której kategorii należał natomiast podmiejski dworek Asterala — o tym jeszcze nie zdecydowała.
To może bym koszulę wzięła... o, tą zieloną... albo nie, niebieska lepiej mi będzie pasować. I chustę... tą ciemnoczerwoną, lnianą wezmę. I giezło jeszcze jakieś, na zapas... a niech będzie te zwykłe białe. Spódnic jeszcze jakowych nie macie, pani? Albo opończy, bo też szukam... I mi materiału trzeba na bandaże. Najlepiej takowego niebarwionego i z warstw kilku, żeby nie przesiąkał za łatwo.
Zwłaszcza to ostatnie mogło wydawać się dziwną prośbą, ale mieniąca się na piersi, przyczepiona do kaftana wężowa brosza powinna tłumaczyć wszystko. Chociaż w tej części miasta to czort jeden wiedział czy ludzie takie symbole rozumieją. Jedno było pewne — zamówienie było pokaźne i raczej nie spodziewała się, że kobiecina w sile wieku będzie w stanie zaspokoić wszystkie jej tkackie potrzeby. Ale warto było spróbować. Natomiast za wszystko to co miała — Istka zapłaciła od razu żądaną sumę, w denarach.
Ilość słów: 0
Obrazek

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Dzwon Przyjaźni

Post autor: Dziki Gon » 21 maja 2022, 1:34

Uliczna przekupka zaczęła pospiesznie wykładać wybrany przez elfkę towar, rada z obrotu spraw i pierwszej tak zdecydowanej klientki od bardzo dawna.
A mam, mam. Ładne, skrojone, z wycięciem, jakie chcecie. Mareczka za sztukę. I opończa się najdzie, i tunika, i płaszczyk z kapturkiem… — Kobieta kontynuowała wybieranie asortymentu, wydobywając kolejne zwoje materiałów z rozstawionych koszyków lub zawieszone na podporze stoiska.
Opończa za markę, insze, wymyślniejsze okrycia za dwie. To jak? Podać? Nie trzeba wam może jeszcze ciepłych pończoch? Albo kapelusza? — zachęcała do kolejnych zakupów w miarę kolejnych potrzeb klientki. — Materiału na bandaże?
Ostatniej prośbie kobieta poświęciła trochę więcej namysłu, przykucnąwszy pod straganem w poszukiwaniu czegoś, co mogło przystawać do prośby elfki.
Mam trochę starych sukien, może zda się wam przerobić na szmaty. Albo łokieć czystego płótna, com miała z niego szyć. Ale za markę odstąpię. To jak? Weźmiecie?
Ilość słów: 0

Arbalest
Awatar użytkownika
Posty: 324
Rejestracja: 01 sty 2022, 21:49
Miano: Issaen Hiseerosh, zwana Istką
Zdrowie: Zdrowa, płytkie skaleczenie na szyi
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Dzwon Przyjaźni

Post autor: Arbalest » 21 maja 2022, 11:50

Pokaźny kram tu macie, widzę, że dobrze trafiłam. Podać, podać, tylko może spódnicę taką bez wcięcia wezmę. Taką jaką na sobie mam, jeno granatowa może być, coby do koszuli mi pasowała — odrzekła elfka, uśmiechnięta od ucha do ucha jakby kto ją fisstechem poczęstował, niemal kompletnie zahipnotyzowana wyborem kolejnych elementów garderoby, które planowała nosić przez kolejne dni. Zupełnie jak elfia baba — biada temu kto spodziewał się czego innego. Chociaż jedna dobra rzecz wynikła z tego, że rozdzielili się z Austem, bo jakby tak teraz na nią czekać to biedaczek musiałby uzbroić się w iście żelazną cierpliwość, nawet jeśli decydowała się nieco szybciej niż miała w zwyczaju, pewnikiem przez ten ogólny pośpiech ostatnich wydarzeń.
A i tą opończę wezmę, zwykłą, tylko z kapturem musi być, gdyby mnie deszcz na trakcie zaskoczył. Ciemnozielona będzie w sam raz — akurat taka, że nie będzie się rzucać w oczy w mieście, zapewniając jednocześnie choć cień kamuflarzu w lesie, jeśli będzie musiała za jakiś czas podróżować dalej traktem. — Ammmm... Na pończochy to za gorąco, kupię jakie jak będzie jesień szła. A na bandaże ten łokieć płótna w sam raz będzie, bo to na rany będzie szło, to lepiej mieć świeże. To jeszcze raz — wezmę... Eeeee... to będzie razem jedno giezło, koszula niebieska... albo dwie, tą zieloną też, niech będzie... do tego chusta czerwona, jedna spódnica, opończa z kapturem i... łokieć płótna. Chyba o niczym nie zapomniałam.
I faktycznie — raczej nie zapomniała, choć jej wzrok prawie mimowolnie ściągał w stronę jasnego, słomianego kapelutka, tak bardzo trącącego wsią jak tylko się dało. Kupić czy nie kupić... Kupić czy... a, kupić. Co mi szkodzi... pewnie kosztuje grosze. Nawet jeśli — w przeciwieństwie do Asterala gdy spotkała go po raz pierwszy — nie zdarzyło się jej nigdy spraszać połowy wsi na powitalny bimber i wałówę, a objawów chłopomanii też nigdy nie przejawiała, to przedmiot wydawał się dopełniać całość obrazka w jakim Istka chciała być chwilowo widziana. Jaka królowa — taka korona. No i uszy było pod nim mniej widać. Sprzedawczyni robiła właśnie istny interes miesiąca. Jeśli Istka dobrze liczyła — powinno wyjść coś w granicach sześćdziesięciu do siedemdziesięciu denarów. Jak za taką ilość odzienia — całkiem przyzwoicie.
I możecie też ten kapelutek doliczyć. Też wezmę. Macie tu miejsce gdzie będę mogła to powkładać wszystko?
Następnym celem miał dotychczas być cyrulik, ale jako że kwestia bandaży była już załatwiona, a maść — jak ją matula nauczyła już dawno temu — mogła zrobić sama, zdecydowała się na pominięcie tego punktu, zamiast tego planując zmierzać dalej w stronę piwowarskiej i „Mniejszego”, który najprawdopodobniej był kolejnym placem.
Ilość słów: 0
Obrazek

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2401
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Dzwon Przyjaźni

Post autor: Dziki Gon » 23 maja 2022, 0:37

A tam, pokaźny! — Przekupka skromnie zbyła pochwałę — nieco niezasłużoną — kram nie był szczególnych rozmiarów, za to jego asortyment faktycznie pokaźny. Zaś Istka Hiseerosh mogła trafić zdecydowanie gorzej.
Kobiecina za straganem obejrzała sobie szybko sylwetkę elfki i krój noszonej przez nią sukni, po czym przygotowała jej kilka propozycji mogących odpowiadać zapotrzebowaniu i gustom klientki — jeżeli te ostatnie pozwalały jej lubić odzież niekrzykliwą, za to solidną i wykonaną na ludzką modłę.
Wyszukała jej opończę w pożądanej przez nią barwie, z kapturem i spinającą ją kościanym guzikiem do kompletu. Nieco przykrótką, ale dającą dobrą ochronę przed wiatrem i zbyt wścibskim okiem. Podała jej też czysty łokieć płótna, na oko nieoszukany, który winien był jej starczyć na co najmniej dziesięć opatrunków, lecz jakościowo proszący się o lepsze przeznaczenie. Jedno giezło, dwie koszule, spódnicę i kapelusz później, przyszło do rozliczania.
Cztery marki i denara proszę — oznajmiła jej kramarka po krótkim podrachowaniu wybranych przez nią rzeczy.
Po uiszczeniu zapłaty, choć lekko zaskoczona prośbą, kobieta zorganizowała jej prowizoryczny parawan z kawałka płachty i pozwoliła przebrać się przy kramie. Zanim się pożegnały, a elfka ruszyła w stronę piwowarskiej i Mniejszego, dorzuciła nawet worek, w który mogła spakować pozostałe ubrania. Czysty, jeżeli nie liczyć kilku trocin. A co najważniejsze, gratis.
► Pokaż Spoiler
Ilość słów: 0

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław