- Wybaczcie, mości Janosie, moim zamiarem nie było Was urazić. Już Was wpuszczam - rzekł hardo i pogładził się po brodzie. Wskazał gościowi wygodny zydelek, po czym zaryglował za nim drzwi. Ostatnio był strasznie przewrażliwiony na punkcie swojego bezpieczeństwa. Strażnicy to jedno, ale kompani zmar...