Tawerna „Pod Kotwicą”

Obrazek

Mewy wrzeszczą, ryby śmierdzą, a cła przyprawiają o zawał importerów. To słynny novigradzki port. Tu siła towarów przybywa i opuszcza miasto drogą morską, surowymi opłatami karmiąc wiecznie nienasycone skarbce. Oraz kieszenie świątobliwych.


Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2450
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Dziki Gon » 19 paź 2018, 13:12

Obrazek
Już nie wrócę na morze
Nigdy więcej, o nie!
Wreszcie koniec włóczęgi,
Na pewno to wiem!
— Popularna redańska szanta




Powiedzieć, że „Kotwica” niewiele różni się od innych portowych knajp i spelun Wolnego Miasta to błąd syntaktyczny, gdyż dzierży ona honorowy laur jako najstarsza tawerna Novigradu i to wszystkie pozostałe co najwyżej niewiele różnią się od niej. Stojąca obok Urzędu Portowego wiekowa knajpa to ulubione miejsce wszelkiej maści żeglarzy, którzy po zejściu z pokładu chcieliby dla odmiany pochwiać się na stałym lądzie. Jej skromne progi spełniają wszystkie potrzeby oraz wyobrażenia o idealnej tawernie. Nie brakuje tu ani szant, ani rumu, ani walenia się po mordach przy akompaniamencie tych pierwszych i inspiracji tym drugim. Wnętrze skrzypi od drewna jak stara łajba, a spowijające je opary dymu są tak gęste, że schowałby się w nich „Latający Kovirczyk” z postawionym marsżaglem. Jedna Sedna wie, ilu marynarzy zachodzi tu w przypadających na wieczór godzinach szczytu, ale każdy pije i szczerzy się do dziewek za dwóch. Jeśli ma za co i czym. Zawijają przygnani wiatrami ze wszystkich zakamarków Wielkiego Morza, przywożąc wieści i niestworzone historie. Kto rzyga przez burty i pod stoły, a pływa najwyżej nosem w polewce nie zjedna sobie szacunku bywalców. Będzie najwyżej tolerowany — jak szczur pod pokładem.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2450
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Dziki Gon » 07 gru 2018, 20:52

Opuszczając „Domowe ognisko” i zahaczając w przelocie o arenę, pobrał z oszczędności dodatkowe dwie złote monety w tutejszej walucie i posiedział, tak jak to sobie planował. W międzyczasie siedzenia, do jego kwatery zajrzał odźwierny Kirken, pytając o stan zdrowia i gotowość do najbliższej walki. „Wracamy do gry” stwierdził Kirken. „Najpóźniej za dwa dni, jeżeli nie chcesz dłuższej przerwy. Możemy ci kogoś znaleźć albo przyszykować coś ekstra. Znaleźć czy przyszykować?” rzekł mu wtedy, mając na myśli regularne starcie z drugim, uzbrojonym przeciwnikiem albo szczucie bestiami, cieszące się sporą popularnością wśród publiczności. Zadawszy swoje pytanie, odebrał odpowiedź Bladego, jaka by ona nie była, i jak nakazywała dotychczasowa tradycja ich wzajemnych stosunków – odpieprzył się.
„Kotwica” była tłoczna od gości i wypełniona nawet bardziej niż ostatnio. Wewnątrz było duszno, śmierdziało potem i marynowanym śledziem. Największy tumult skoncentrował się przy czterech połączonych stolikach po lewej stronie sali. Wszystkie cztery podskakiwały, gdy siedząca za nimi kompania zaczynała walić w nie kuflami i wciąż i na nowo śpiewać refren przydługiej szanty, przecinanej coraz to nowymi, solowymi zwrotkami wodzireja towarzystwa. Sądząc po donoszonych w tamtym kierunku naczyniach, mieli pieniądze i siły na to, żeby zdzierać gardła do świtu. Cała reszta sali mieniła mu się w oczach, zarówno kolorem, strojem jak i proweniencją. Wchodząc tu, już przy wejściu mignęli mu przed oczami dwaj ciemnoskórzy jegomoście w zawojach na głowach, szwargocący coś w osobliwym, nieznanym mu języku. Widział obsmyczonego elfa, z kolczykami na całej długości małżowiny, który przytrzymując skraj zwijającej się na stole mapy, rozrysowywał coś na niej starszawemu jegomościowi w kanciastej czapce. Wytatuowanego waligórę podnoszącego jedną ręką piszczącą dziewuchę. Znudzonego szulera czekającego na chętnego do gry, zwinnie przekładającego monetę między palcami. Najwięcej było tu rzecz jasna marynarzy – zarówno strojnych, z kordelasami u boku i złotymi guzikami, wyglądającymi na admirałów, jak i obszarpanych obdartusów budzących litość i skojarzenia z rozbitkami wyrzuconymi na brzeg. Rozrabiającego metysa w ciżbie nie dostrzegał, a przynajmniej nie takiego, o którego mu chodziło.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Kanel » 07 gru 2018, 23:16

A! I to była naprawdę dobra, pocieszająca wiadomość. Od razu zapytał o jakie to "specjalności" chodzi, bo jeśli miał być czymś szczuty, to wolał wiedzieć, czym. Może to była tajemnica? Ale jeśli nie, to jednak wolał być przygotowany, albo po prostu wybrałby zwykłego oponenta, takiego z którym wiedział, jak sobie poradzić. Wszystko tak naprawdę zależało od stawek, jakie by mieli mu za walkę zaproponować. Chciał zarobić więcej, ale przesadnie wielka stawka... Coś by nie grało. Za ładną buzię takim jak on pieniążków nie dają a nawet gdyby, to on ładnej mordy żadną miarą nie miał. No, może niezgorszą, gdyby tylko nie ta bladość i w ogóle.

Za denary jeszcze zamówił pintę najlepszego piwa i usiadł przy jakimś stoliku, gdzie plecy mógł osłonić ścianą a wzrok kierować na wejście. Oczywiście, jeśli udało się znaleźć taki stolik. W innym wypadku, to wziął, co było. Przecież nie obawiał się skrytobójców, jeno chciał dobrze widzieć wejście a za plecami po prostu nie lubił mieć nikogo. I czekał, może się jego spodziewany gość pojawi a może nie, tak czy siak, humor mu się troszkę poprawił.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2450
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Dziki Gon » 08 gru 2018, 2:14

Kirken nie znał szczegółów. Miał je poznać, kiedy bydlę zostanie dostarczone na miejsce. Mógł to być zwykły wilk albo niedźwiedź, mogło być też coś zupełnie dalekie od zwykłości. Wielonogie, rogate, skrzydlate albo plujące jadem. Kosztujące Bruknera mnóstwo forsy i jeszcze więcej stresu przy organizowaniu transportu, ale zwracające się po dziesięciokroć. Publika waliła tłumnie, byle tylko uszczknąć nieco z widowiska jakim była międzygatunkowa walka o byt. Stawki bywały wysokie, proporcjonalne do ryzyka. Najwyższe w przypadku szczucia grupowego lub z niespodzianką, ze względu na niską podaż. Nikt nigdy nie uważał ich za przesadnie wielkie i niegrające. W opinii zainteresowanych, zawsze były przynajmniej połowę za niskie, i byłyby takie nawet wtedy, gdyby Brukner w przypływie pijaństwa lub chwili słabości na rozumie zaczął obiecywać cztery marki złota w wadze i dożywotnią możliwość pieprzenia swojej siostry.
Za denary dostał dwie pinty i jeszcze węgorzyka w occie na zakąskę. Na koszt firmy, bo firma zdawała się pamiętać jego ostatnią wizytę. Miejsce którego poszukiwał znajdowało się zaraz koło tego, które zajmował tu poprzednio. To z kolei było zajęte przez młodą ludzką dziewczynę i łysego, ogorzałego mężczyznę z przekłutym uchem, który sądząc po wieku, mógłby być jej ojcem. Nie było w tym nic niestosownego, gdyż żadne nie zalecało się do drugiego. Podobnie jak Dalius zajęci byli posiłkiem i obserwowaniem otoczenia. Trzy stoliki dalej w kierunku wyjścia wypatrzył natomiast twarze, które zdarzyło mu się mijać na arenie. Podziobanego ospą weterana Vuka i czarniawego raptusa Nogojewa. Vuk, który dostrzegł Bladego, po prostu pozdrowił go uniesieniem kufla. Nogojew nawet nie zauważył, swoim zwyczajem zbyt zajęty szukaniem czegoś, do czego można by się przypierdolić.
Sam nie doczekał się nikogo, kto by go aktualnie interesował, chyba że pod wpływem poprawy humoru lub upływu ostatnich kilku minut jego zainteresowania uległy znaczącej zmianie.
► Pokaż Spoiler
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Kanel » 08 gru 2018, 22:15

Skinął głową i skierował się w ich kierunku - do biedy było to lepsze niż próby wypędzenia parki od stołu. Próba i tak pewnie by chuja dała, bo o ile nie mógłby zrobić tego siłą, to niewiele za nim obstawało. Odkąd prowadzi to życie, nie przedstawia swoją osobą żadnego autorytetu i żaden już prostaczek nie będzie mu schodził z drogi, lejąc w gacie ze strachu przed szczerzącymi się siepaczami z drużyny. Zaś jeśli chodzi o ich wiek... Nie takie rzeczy widział. Jego trzynastoletnie siostra nosiła dzieciaka kilka razy starszemu mężczyźnie, to tak wydali ją za mąż. O dziwo, po jakimś czasie, nawet stanowili zgodne małżeństwo.

- Można, nie? - Wskazał na miejsce przy stoliku i zabrał się do zasiadania, uznając, że odpowiedź będzie twierdząca. - Zaraz znów ruszy interes. - Dodał z nikłym uśmiechem, podsuwając na środek talerzyk z rybkami. - To pierwsza dobra wiadomość od przynajmniej kilku dni.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2450
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Dziki Gon » 09 gru 2018, 0:41

Pewno — zgodził się Vuk swoim skrzekliwym głosem, robiąc nieco miejsca dla przysiadającego się Daliusa.
Dobra, dobra — zaburczał mu w odpowiedzi Nogojew, nie odwracając wygłodniałego wzroku, którym krążył po sali. — Rybakowi też mówisz, że dobrze, że biorą? Albo rolnikowi, że pada? Kutwa Brukner już się naudawał przed załogą, że niby boi się strażuchów, to i znowu będzie zajęcie. Proste jak dupczenie.
Ja wim? — zastanowił się Vuk, drapiąc po połyskującej, nierównej bliźnie przecinającej mu czoło, zdmuchnąwszy pianę ze swojego kufla. — Tym razem ostro się wzięli za porządki. Z czornymi kabatami to nawet Brukner spróbuje się ułożyć.
O, wa! Jeszcze zaprosi do dom i spyta czego się napiją! — Czarniawy malkontent prychnął nieprzekonany, mrużąc jedno oko i parskając, aż poleciało mu z nosa.
Nie nudzi się wam tak pierdolić o robocie przez cały czas? — Tym, który pytał, był zbliżający się do ich stołu młody mężczyzna w dopasowanym pikowańcu z kolczymi rękawami, niosący w zajętych dłoniach dwie stągwie i szczerzący się złośliwie do Nogojewa spod krzywo obciętej grzywki jasnych włosów. — Brukner to, Brukner tamto, Brukner daj mi zarobić, Brukner zrób mi dziecko. Mam nagraną walkę, nie mam żadnej walki, nie mogę wyjść, bo pękł mi trzonek od toporka, a Kischka nastraszył, że wypadnie wątroba — przedrzeźniał, stawiając naczynia na blacie — jedno dla siebie, drugie dla Nogojewa.
Gówno. Teraz będę musiał wypić te szczochy — podziękował mu obdarowany. Darczyńca zbył go machnięciem ręki, siadając obok, naprzeciw Vuka i Daliusa.
Cześć Vuk, siemasz Wampir — przywitał się z nimi, patrząc koso na tego drugiego. — Co to za okazja, że się dołączyłeś?
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Kanel » 09 gru 2018, 15:22

- Ja prosty człek jestem a przynajmniej być próbuję. Co Brukner to mnie nie obchodzi, on się załatwia z tymi, dzięki którym możemy napierdalać się w spokoju. - Wzruszył ramionami a potem przysunął naczynie z piwem bliżej siebie. - Dylemat dla mnie to, czy układać się na człeka czy coś ciekawszego. Niby dadzą więcej na stawce, ponoć tak... Ale jak mnie co rozerwie na strzępy, to nawet najwyższa stawka nie pomoże. A właśnie... Jak to z tym szczuciem jest? Co najciekawszego wrzucili, przynajmniej odkąd tam zarabiacie.

- Wampir? - Bo blady? Ohohohohoho... Oryginalne. Spojrzał na młodego. - Żadna okazja, po prostu nie chciało mi się siedzieć samemu.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2450
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Dziki Gon » 09 gru 2018, 16:50

Ja go tu nie zapraszał — warknął, Nogojew uprzedzając odpowiedź Daliusa. — Sam przylazł.
No to ja zapraszał i stul już ryja — odrzekł na to Vuk, zmęczony ciągłą opryskliwością kompana. — Gadosz na niego, a sam jesteś nie mniejszy dzikus.
Wampir, wampir — odpowiedział Blademu ten najnowszy przy stoliku, popiwszy wprzódy nieco piwa. — Co, nie pasuje?
Jak nóż do bebechów. — Nogojew odpowiedział za niego, samemu trąbiąc na hejnał ufundowaną mu właśnie kolejkę.
Słysząc o przedmiocie jego dylematu, cała kompania obróciła zakazane gęby w kierunku dawnego rycerza i poczęła wygłaszać na ten temat własne opinie. Co jedną, to różną.
A, to żaden tylemat. Nie uśmiecha ci się dożywać starości, idź na ciekawsze — poradził dziobaty z blizną.
Vuk, baranie. W tej branży nikomu się nie uśmiecha. O to w niej chodzi. — Nogojew pokręcił głową słowami towarzysza. — Szczucie to lep na głupich. Napuszczą na ciebie miszkę albo inną kurwę i będziesz musiał z nią wytrzymać. Mnie kiedyś trafił się dzik. I co? I gówno, bo żyję. Z gorszymi bydlętami zdarzało się bić wśród ludzi.
Chyba podłożyli ci jakąś świnię, Nogojew. Gdyby to był odyniec albo mleczna locha, inaczej byś śpiewał — z przekonaniem wtrącił się najmłodszy.
Co ty możesz wiedzieć, szczypiorku, jak ty się gówno na…
Mogę i wiem, bo to ja biłem się z miszką zeszłą razą, gdy było szczucie! W parze z Gnieratem, niech mu ziemia lekką będzie.
Obydwaj, młody i Nogojew, podnieśli głosy i zaczęli przerzucać się wzajem oskarżeniami i wzajemnym imputowaniem niewiedzy oraz atrofii samczych gonad. Vuk odetchnął ciężko i w czynionym przeze towarzyszy zamieszaniu, zwrócił bezpośrednio do Daliusa.
Różnie bywało. Zwykle były różniste leśne zwierze, czasem reklamowane jako monstra. Miał być bies, a wpuścili przystrojonego byka. Straszliwy mężowilk, a dali zwykłego basiora, może trochę przerośniętego. — objaśnił mu rzeczowo i nieco od niechcenia. Zaraz jednak jego twarz spoważniała, a oczy uciekły w bok, gdy starał sobie coś przypomnieć. Wątek podjął po chwili przerwy, z większym niż dotychczas przejęciem. — Ale sam, na własnem oczy widział w kręgu smoka. A innym razem diabła. Młodziki tego nie pomną, ale ja zawsze. I to co stało się ze Swartem i Zylem, którzy zgłosili się z nimi walczyć. — Wiarus uderzył się kułakiem w pierś, zaklinając w ten sposób własną prawdomówność. — Masarnia, bo to się stało, wierzaj mi jakem gladiator.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Kanel » 09 gru 2018, 17:36

- Mam to gdzieś. Żebyś mnie wampirem nie zwał, musiałbym Cię ukatrupić. A nasz szanowny pracodawca nie lubi ponoć, jak mu się jego pracowników ukatrupia. Mógłby ukatrupić mnie... - Uśmiechnął się. - Zresztą, wcale mi to nie wadzi. Jak powiedziałem, wisi i powiewa.

Ta, ta... Smok, a potem dwa smoki i trzy. A potem smoczy rycerz na smoku i tylko ja jeden, uzbrojony w kawałek patyka wysmarowanego gównem i moją odwagę. Nie miał ochoty komentować tego gadania, więc po prostu zaczął od czegoś, co go zainteresowało. - Miszka? Co to jest miszka? - Zapytał, dokładając naczynie do ust. Popił. - Na naszych rodzinnych ziemiach nie spotkałem się z takim określeniem, ale... Ale to było jakiś czas temu.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2450
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Dziki Gon » 09 gru 2018, 19:02

Młodszy i krzywo ostrzyżony ucichł na moment, obracając się powoli w kierunku Daliusa. To samo zrobił przekrzykujący się z nim Nogojew.
Powiedz mi, wampir, przed kim ty chcesz strugać przechuja? — zapytał cierpliwie, uśmiechając się nawet. — Próbuj szczęścia na wsi z podobną gadką, nuż znajdziesz tam kmiotka, który da jej wiarę. Kto wie, może nawet sfajda w kalesony — zaryzykował przypuszczenie. — Na mnie twoje twardzielskie teksty wrażenia nie robią. Wiszą i powiewają, jak to ująłeś. Gdyby było inaczej, pofatygowałbym się teraz, żeby wstać i cię stąd wypierdolić.
Nogojew poparł kompana, kiwając głową i odzywając do siedzącego obok dziobatego.
Właśnie dlatego nie prosimy do stołu byle kogo, Vuk. Właśnie dlatego. Słuchaj i ucz się.
Miszka — odkaszlnął zmieszany Vuk, wśród niezręcznego milczenia jakie zapadło przy stole gladiatorów. — Misiek. Niedźwiedź. Wielkie kosmate bydlę. Żre miód, mięsa abo ryby ze strumienia...
Właśnie. Gdzieś się uchował, żeś nie słyszał? W tym, Zanzebarze? — ciągnął Nogojew wyraźnie rady z atmosfery która wkradała się właśnie pomiędzy towarzystwo.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Kanel » 09 gru 2018, 19:37

- Przechuja? - Podniósł brwi. - O to Ci chodzi. Nie mam zamiaru prostaczkom z łajnem na łydkach imponować. A jeśli o nas idzie... Dobra, to możemy się napierdalać. Tu czy na arenie? Stawią nas przeciwko sobie, jak ładnie poprosimy, nie? - Nie ufał mu, więc upuścił kufel. Chuj wie, czy się teraz nie rzuci na niego. Ale tak to nie rzucał się. Bo zaraz będą się rzucać te trzy typki.

- Niedźwiedź to niedźwiedź, nie żadna miszka. - Wzruszył ramionami. - W Zielonym Kopcu, rodowej siedzibie von Barstów.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2450
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Dziki Gon » 09 gru 2018, 20:19

Patrzcie go, jaki przemądrzały — prychnął Nogojew, dalej jątrząc w najlepsze. — W zielonym czym? — zarechotał. — Było mówić od razu, żeś ty wielki dziedzic. Pan na Trawiastej Górce, władca Mokrej Łączki.
Zamknij się, Nogojew — uciszył go niespodziewanie adresat rzuconego przez Daliusa wyzwania. — JA nie muszę nikogo prosić, żeby obić ci mordę. Mogę to zrobić tu i teraz. — Nie rzucał się. Zamiast tego po prostu wstał, rozglądając po okolicy. — Stół precz, zróbcie miejsca! — obwieścił, zwracając na siebie zaciekawione spojrzenia pobliskich bywalców. Kilkoro z nich natychmiast odeszło, przeczuwając zbliżającą się awanturę, świadomi zagrożenia wynikającego z przebywania w pierwszym rzędzie. Inni, wprost przeciwnie, zbliżyli się, chcąc widzieć jak najlepiej, odsuwając stojące na drodze krzesła i sprzęty. Pierwsze gwizdy i ochy przetoczyły się przez salę. Publiczność i warunki już mieli, i to bez fatygowania się do Kręgu.
Chyba, że chcesz spróbować spełnić swoją groźbę? Decyduj szybko, czy wychodzimy od razu, czy czekamy aż cię wyniosą. — Zimne i zdeterminowane spojrzenie człowieka oraz okryty skórami miecz, po który właśnie wyciągał dłoń, zdradzały że w razie konieczności gotowy jest kaleczyć się również na żelazo.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Kanel » 09 gru 2018, 21:18

- Papierów nie widzieliście? Brukner mnie przez nie odsunął. - Spojrzał ze szczerym zdziwieniem. Myślał, że jego tożsamość nie jest już nijaką tajemnicą. Zresztą, nosił na sobie pancerz, na który mało jaki człek mógł sobie pozwolić. - Lubart von Barsta, mój brat, szukał mnie. Nic nie kojarzycie z ostatnich dni? - Wzruszył ramionami. Nieważne, coś ciekawszego się kroiło.

- Szybko się unosisz, przechuju. - Odparł, podnosząc się. Kolczugi nie zdjął, tamten też coś tak jakby w rodzaju opancerzenia miał, mieli miecze. Oj, to mogło oznaczać wiele nieprzyjemnych konsekwencji, ale teraz szczerze miał ochotę rozpłatać ryj temu cwaniakowi. - Wyjdźmy, pojedynkujmy się jak ludzie. Twarzą w twarz, ze stalą w ręku. Pasuje. - Zapytał.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2450
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Dziki Gon » 09 gru 2018, 22:52

Jakich papierów, co ty pieprzysz? — Zdziwienie Nogojewa w niczym nie ustępowało jego własnemu. — Do dupy z twoim bratem, człowieku. Wyłaź! — niecierpliwił się, samemu zbierając zza stołu i zmierzając w kierunku wyjścia razem z wyzwanym, Vukiem i małą zbieraniną gapiów, na tyle odważnych by wyjść za nimi w noc.
Wieczór na nabrzeżu był chłodny, tłoczny i przesiąknięty zapachem morza. Vuk, jako najstarszy z towarzystwa przyjął na siebie rolę sędziego ich starcia. Pierwszym co zarządził, było przejście z widoku na tyły, do zaułku pomiędzy knajpą, a tyłami jakiegoś budynku. Port portem, ale trzeźwo myślący zadymiarz wie, że bić się na samym nadbrzeżu to kuszenie losu i zbłąkanych patroli straży, które mogły okazać się na tyle pijane lub nie w humorze, by zrobić z pojedynku niepotrzebną aferę.
Sam zaułek był, długi, szeroki i spełniający swoją funkcję. Śmieci było, mało, a szczury i przysypiające w kącie obdartusy umknęły natychmiast, gdy tylko zobaczyły zbliżających się gladiatorów i tłumek ciekawskich. Vuk ustawił walczących naprzeciw siebie, Nogojew widownię u wylotu zaułka, samemu przytomnie stając na czatach, tak na wszelki wypadek.
Jego przeciwnik czekał naprzeciw w pikowańcu i z odsłoniętym żelazem w ręku, na tle śmierdzącej moczem ślepej uliczki i porzuconych pod jej murem stosem skrzyń i zwiniętych lin. Daliusowi dorównywał niemal wzrostem, a na sobie ciągle miał pikowaniec z kolczymi rękawami, w którym siedział w karczmie. Miecz był długi, nieco powyżej metra o prostych jelcach i pokrytej skórą rękojeści zwieńczonej graniastą głowicą. Grube nogawice, solidne skórzane buty z klamrami na długości cholewy i żadnego nakrycia głowy, poza odrzuconym kapturem. Stał w lekkim rozkroku, patrząc na swojego przeciwnika bez lęku i spod rozwianej bryzą grzywy jasnych włosów.
Walczycie dopóty jeden z was nie będzie już w stanie albo sam się nie podda. Żadnego żgania sztyletami ani dobijania leżących. Cała reszta dowolna. Zrozumieli? — upewnił się Vuk, a wyzwany przytaknął, rozgrzewając nadgarstek przez opisywanie sztychem kręgów w powietrzu. Wtedy uwaga sędziego przeniosła się na Daliusa.
► Pokaż Spoiler
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Kanel » 09 gru 2018, 23:58

- Tych, które za mną rozesłali... Wyjmuj czasem łeb z kufla. - Odparł, ale i machnął ręką na to, bo widać, że się nie dogada z typkiem. Najwyżej pokaże mu papier, jak już skończą. O ile jakiś znajdzie.

Poszedł za nimi. Nie miał nic więcej do powiedzenia a urody zaułka po porostu mu się komplementować nie chciało, jeno sobie dla samego siebie obejrzał, aby wiedzieć, gdzie przyjdzie mu walczyć. Na sobie miał niskie buty, nogawice, pikowaną osłonę torsu i, naturalnie, kolczugę. Jego miecz... Ponad metr długości, ostrze z granią, mała ośla podkowa, lekko pochylone jelec, chwyt z pierścieniem i zawinięta gruszkowa głowica - z całą pewnością to ostrze nie było mało warte i nawet jeśli nie gnomiej roboty, to bardziej pasowało do człowieka z majątkiem niż do zwykłego rezuna.
- Zrozumieli. - Odparł, pokręcił trochę ciałem i na luzie nadgarstkami. Sprawdził, czy nic nie uwiera i nie ciśnie w stroju. Potem dobył miecza, odstąpił, aby dać stosowną menzurę i mogli z tym jechać.
► Pokaż Spoiler
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2450
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Tawerna „Pod Kotwicą”

Post autor: Dziki Gon » 10 gru 2018, 14:52

Vuk usunął się z drogi, cofając poza zasięg walczących, upewniwszy się wprzódy, czy obydwaj stoją w stosownej odległości.
Bić! — krzyknął po chwili, dając sygnał do rozpoczęcia starcia. Przeciwnik uderzył od razu, ledwie krzyk zdążył przebrzmieć i odbić się od ścian zaułka. Ruszył na niego wypadem, błyskając stalą w krótkim, oszczędnym cięciu. Dalius nie ustąpił mu ani spostrzegawczością, ani predkością reakcji. Wypraktykowany latami reakcji odruch poprowadził jego rękę bez udziału woli, zanim w ogóle miał okazję dobrze zarejestrować ruch i odbite przez klingę światło. Poczuł drganie przenoszone przez broń, usłyszał szczęk metalu uderzającego o metal. A potem, subiektywnie całe wieki później — przytłumioną klątwę Nogojewa i pomruk uznania przetaczający się przez oddaloną widownię. Przeciwnik nie dał wytrącić się z równowagi ani związać ostrzy na dłużej. Cofając się o krok, opuścił broń szykując się do odpowiedzi, mogącej być zarówno pchnięciem jak i nisko mierzonym cięciem.
Ilość słów: 0

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław