
Wyłożone kamieniem alejki i łukowate bramy, wiodące spod świątyni oraz z zakątków Dzielnicy Klasztornej spotykają się przy rozległym placu. Zaokrąglony ryneczek otaczają wyłącznie stare domostwa, z podcieni usunięto stoiska oraz stragany, po których ostały się jedynie ślady na bruku, zaś zwyczajowo stawianą w centrum okręgu studnię zastąpił starannie zbity, drewniany podest. Nie pręgierz, szafot ni szubienica, ku zaskoczeniu przyjezdnych, lecz mównica.
Regularnie cichy, spokojny Plac Ludów wypełnia się po brzegi kolorowym tłumem, wsłuchanym w wyniesioną ponad nich sylwetkę. Zazwyczaj jest to duchowny, miejscowy kapłan lub nawet proboszcz lokalnej świątyni wygłaszający orędzia, a niekiedy okolicznościowe kazania dla wiernych. Równie często jednak na drewnianym podwyższeniu ujrzeć można prostego człeka Novigradu — urzędnika, kupca, rzemieślnika… nawet członka miejskiej straży bądź robotnika z nadbrzeża. Na Placu Ludów, na tamtym podeście, nikt nie jest swym statusem, nikt nie jest urzędem, rangą ani profesją. Wszyscy są mieszkańcami grodu. Każdy prostak w tłumie może wysłuchać lub zostać wysłuchanym, dokładając swą inicjatywę do życia, polityki i administracji miasta — ponoć pojawiały się tam takie, które rzeczywiście zrealizowano. Tak długo, rzecz jasna, jak głoszący z mównicy ma właściwy kształt uszu, zaś jego przekonania nie kłócą się z sakralnymi doktrynami.
Opis autorstwa Licho.