Gerhard de Mischling

Obrazek

Dział przeznaczony na Karty Postaci bohaterów graczy. Wszystko to, co wiadomo o nich na pierwszy rzut oka lub z wyprzedzających ich plotek, niekoniecznie prawdziwych.


Sokolnik
Awatar użytkownika
Posty: 21
Rejestracja: 14 lis 2021, 22:02
Miano: Gerhard de Mischling
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Gerhard de Mischling

Post autor: Sokolnik » 23 gru 2021, 14:18

Personalis notitia Miano: Gerhard, w niektórych kręgach zwany także Rakarzem z Aedirn.
Widoczny wiek: Ponad trzydzieści, a mniej niż czterdzieści, miarą ludzką.
Rasa: Ani chybi człowiek.
Wygląd Z Mokrej do Długiej nie było znowu tak daleko, a jednak droga dłużyła się niemiłosiernie. Dzień handlowy w Aldersbergu, oznaczał absolutny zator ulic, które niczym żyły, tętniły istotami. Oddechy, spojone były gęstą aurą przekleństw, potu i krzyków, zawieszoną nad głowami mieszkańców niczym kożuch nad gotującym się mlekiem. Wystarczyła jedna iskra, wzmocnienie płomienia, by tygiel wykipiał obficie, zalewając bruk krwią. Zaciskając mocniej dłoń na pasie z sakiewką, mężczyzna ruszył w tany, pląsając między przekupkami, przybyszami, bywalcami, dziwkami i handlarzami. Mieszanka kwitła językami, których ostre słowa trafiały do uszu w istnej kakofonii. By dotrzeć na wspomnianą przez informatora ulicę, musiał skręcić z głównej arterii, kilkukrotnie wpadając na człowieczy prąd, co skutkowało bolesnymi kuksańcami, jednym kopnięciem i dwiema inwektywami łączącymi przyrodzenie obrażającego z rzycią jego rodzicielki. W końcu uskoczył w boczną odnogę, przewężenie w cotygodniowym gwarze. Tu także było tłoczno, ale dało się usłyszeć własne myśli i zaczerpnąć oddech bez stawania na palce, z luksusu którego natychmiast skorzystał. Odliczał w myślach, mając nadzieję, że dobrze zapamiętał numer. Jedenaście. Szyld, na którym wyryto nagiego człowieka wyskakującego z beczki, powitał go napisem "Dwie Dziury", sugerującym, że trafił pod właściwy dach. Pchnął drzwi, cichym, a jednak słyszalnym dźwiękiem miedzianego dzwoneczka informując, że oto przybył.

W środku powitał go mocny zapach mokrego drewna, wrzynający się w nozdrza z impetem dzierzby nadziewającej ofiarę na kolce. Jak się nie obrócił, woń drażniła płatki nosa. Zmrużył oczy, by przyzwyczaiły się do ciemności, jaką otulony był zakład, co kontrastowało mocno z nasłonecznionym brukiem Aldersbergu. — Dzień dobry, w czym mogę pomóc — powitał go niski głos, niosący w sobie pewną zadrę, która jak drzazga pozostawała wbita w czysty baryton. Mężczyzna, który wyszedł mu naprzeciw należał do wysokich i harmonijnie zbudowanych. Skórzany jerkin podkreślał szerokość ramion właściciela, a wysokie buty dodawały dziwnie militarnego wrażenia, choć przecież rozmawiać mu przyszło z rzemieślnikiem. Wąsaty bednarz pachniał cedrem, tartacznymi wiórami i tanim koniakiem, spod których przebijała się gdzieś woń cedru, cyjanku i wiśni. Wycierał właśnie dłonie ze smaru, używając w tym celu roboczego fartucha, jaki przepasany był przez jego wąskie biodra. Biła od niego aura właściwa ludziom pewnym siebie i zdecydowanym, choć ruchy jakie wykonywał, wydawały się chaotyczne i gorączkowe. — Bo to, że mogę, nie ulega wątpliwości. — Rzemieślnik uśmiechnął się i pogładził zadbany wąs, który łączył się z obfitą brodą, której - w przeciwieństwie do włosów - natura mu nie poskąpiła. Uśmiechnął się tak, że jedna część Voynaka zapragnęła uciekać, a druga, powodowana nieznajomym mu uczuciem, pozostać w sklepie. Wnosząc po tym uśmiechu, zaczął wątpić, czy pojawienie się w przybytku Rakarza było dobrym pomysłem.

Znaki szczególne: Blizna, starannie ukryta zarostem, jowialna i buńczuczna osobowość oraz tatuaż drzewa na całych plecach, po którym wspina się wąż, zawija o obojczyk i łbem zsuwa się na tors. Także klucz zawieszony na szyi.
Pogłoski
  • "Faktem jest niepodważalnym, w istocie, że Pan de Mischling interlokutorem jest nader interesującym. Posiada nad wyraz przyjemne dla oka fizys, które młodym niewiastom może zdać się zbyt wodzące na pokuszenie, co zasługuje na pochwałę i przyganę jednocześnie. Mówi głosem przyjemnym dla ucha, a jego bezpośredni styl bycia miłą jest odmianą w świecie kłamstw i obłudy. Zdania łączy zgrabnie, rubasznym żartem niekiedy zarumieni ucho, jowialność imć Mischlinga oraz doświadczenia, sprawiają, że nie sposób się w jego towarzystwie nudzić. Dlatego nade wszystko musi Panienka pamiętać, że Pan Mischling to szuja, opój, parszywiec i łachudra, od którego wysoce zalecam trzymać się z dala."
  • "No i co Pani myśli? O tym spod jedenastki? Ja to już sama nie wiem. Pani Minchin mówiła, że późną porą jakieś podejrzane męty się kręcą wokół jego warsztatu, a raz to nawet widziała jak jednego wpuszcza, chociaż porządny obywatel to powinien już dawno spać w szlafmycy. Kto tam wie, co on załatwia. Szemrane te jego interesy. Mówią nawet, że dokumentów czeladniczych nie ma, wyobraża sobie Pani? No, ale z drugiej strony jak przychodzi ryby kupować, to zawsze się uśmiechnie, zaczaruje coś i dobrym słowem rzuci. Z psem się widziałam szynką dzielił. Sama nie wiem, no już sama nie wiem."
  • "Gerhard? Znam. Ten Bednarz. Dużo ludzie mówią, ale ludzie to zawsze gadają. Ten miecz jego ciekawy, prawda? Po co miecz Bednarzowi? No proste pytanie moim zdaniem. Na moje, to jakiś wygnaniec. Wyrzutek, który uciekać mówi. Coś tam szepczą, że to szlachcic jakiś, wielki zwadźca, co ubił nie tego, co trzeba w pojedynku i teraz możni mu na karku siedzą, więc się trzyma nisko i osiadł u nas, ale czy ja wiem, czy to prawda? Na moje, to sobie u kogoś przejebał i dlatego się ukrywa. A miecz ma, bo ma. Też mam i o mnie tak nikt nie gada.
  • "No. Przychodzi się pieprzyć. Raz, dwa razy w tygodniu może. Chocia i tak głównie pijany, to i długo to nie trwa, hehe. Lubię, bo mu z gęby nie zajeżdża starym czosnkiem i nawet się myje. Dawaj monetę to powiem więcej. No. Przez sen sporo gada. Na cycku mi leżał i coś mamrotał o jakichś czarodziejkach, o wojnie i śmierci. Ale wy faceci, to zawsze tak po pochędóżce lubicie sobie popierdolić jeszcze, jakby wam dupy było mało. A propos. Chcesz pociupciać?"
  • "Wielki Pan. Ja to wam powiem coś takiego, że wam buty pospadają. Słyszałem od Theo, a on od Marka, a Mark od tych dwóch nowych, co się wprowadziły niedaleko. Więc informacja prawie na pewno niemal pewna. Otóż... to bohater wojenny. Króla Foltesta w trakcie oblężenia uratował. Ale, żeby o tym głośno nie było, to go tutaj zesłali. Tak się właśnie bogaci odpłacają za ratunek życia. Co niewiarygodnie brzmi? Co niewiarygodnie?! Co jeszcze mówią? No nie wiem. Nie słyszałem. Że skarby ma w piwnicy i że mu z rzyci krwawe stolce idą. Odpierdol się, co tak w ogóle wypytujesz?"
  • "Przychodzi tu co księżyc, to prawda. Wpłaca zawsze, raz mniej raz więcej, ale regularnie na sieroty. Nie wiem skąd mu się to wzięło. Pewnie syna stracił, jak większość takich. Ja nie jestem od zadawania pytań, dobrodzieju. Mieszek ma w rękach, to się uśmiecham i biorę. Czasami jeszcze jako odkupienie win tak ludzie robią, jakby jałmużną krew z rąk zmazywali. Tak jak mówiłem. Nie interesuje mnie to. Ważne, że w księgach się zgadza."
  • "Wielki Zwadźca w mojej rzyci chyba. Ochujeliście już do reszty? Przecież to zwykły bandzior jest i tyle. Nie słyszeliście czym się Sfora Rakarza zajmowała? To się popytajcie i wróćcie. Ten miecz, to pewnie z trupa zdarł, a jak w jakiejś wojnie uczestniczył, to chyba ciała nadgryzał z dobytków, jak już się rzeź skończyła. Fałszu w nim tyle, co w mojej teściowej. Pluję na niego i na jemu podobnym, co nam, uczciwym obywatelom wchodzą w paradę. Niech zdycha. Widziałem raz jak pod własnym domem rzygał. Na klęczkach, bo ustać nie mógł. Taki wasz Wielki Bohatyr.
  • "Awanturnik, głównie. Przychodzi spokojny, pije koniak zawsze. Ale nie ma dnia, żeby się w jakąś bójkę nie wdał. Już na niego od progu uważamy, jak wchodzi i prywatną ma obstawę. Znaczy głównie to my mamy i sprzęt, bo rozbijają mi okna i stoły. Raptus straszny. Kiedyś mi powiedział, że jest przeklęty, ale szczerze mówiąc, to co drugi mi tak mówi, jak pół butelki wysuszy. Tyle.

Widoczny ekwipunek
  • Miecz Długi. Jak wiadomo każda potężna broń nosi imię i nie inaczej jest w tym przypadku.
  • Nożyk i dłutko do robienia w drewnie. Zawsze nosi je przy sobie.
  • Strój. Raczej prosty, niż naszpikowany fidrygałkami. Raczej biedny, niż bogaty. Raczej ciepły, niźli rozchełstany. Raczej w brudnych barwach, niźli drogich pastelach.
  • Buty. Dobre, porządne, woskowane. Wojskowe sztyblety jak się patrzy.
  • Pierścień miedziany na środkowym palcu prawej dłoni. Zapewne bez znaczenia.
  • Klucz z brązu, zawieszony na rzemieniu na szyi.


Wierzchowiec: Piołun. Smolisty wałach z nadpalonym ogonem.
Ilość słów: 0
You must beware of black haired girls. Else, one will cause your death.

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław