Aj, zaraza!

Obrazek

Archiwum nieaktualnych tematów.


Lenobia de Vvries
Awatar użytkownika
Posty: 19
Rejestracja: 30 cze 2020, 11:15
Miano: Lenobia
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Aj, zaraza!

Post autor: Lenobia de Vvries » 25 paź 2020, 16:49

Gdy zasiadła do stołu, a sam sołtys podsunął jej krzesło kącikiem ust uśmiechnęła się i skinieniem głowy podziękowała za ten gest. Następnie spojrzała na Daromira, lecz ten nie wydawał się za specjalnie rozmowny cóż, szczerze? Nie musiał, jedynie na czym jej zależało to zwiedzenie okolicy i zobaczeniu to, co dla niej było ważne. Gdy kobieta tego domu przyniosła jej jedzenie powąchała je na sam początek, pachniało smakowicie aż jej ślinianki zaczęły mocniej pracować.
- Dziękuję tyle mi starczy - odezwała się do kobiety z uśmiechem na ustach. W pierwszej kolejności więc wzięła się za jedzenie smacznego posiłku jaki jej podali, mogłaby w tym czasie zapytać co nieco myśliwego, lecz maniery swoje miała więc wolała je zachować. Upiła łyk wody, a następnie spojrzała na Daromira. Jej twarz nieco bardziej stężała i stała się poważniejsza.
-Słuchajcie, wraz z Felwamirem doszliśmy do jednego wniosku, że na wioskę jest nałożona klątwa na tle magicznym lub ktoś popchnął się do tego by użyć Chaosu nie wiedząc jakie będą tego konsekwencje. Obie opcje są prawdopodobne. Potrzebuje kogoś, kto zaprowadzi mnie do lasu tam, gdzie byli drwale. Słyszałam również od druida o roślinności co uschła, również pragnę to zobaczyć i ocenić sama. Pomożecie mi? - I choć całą wypowiedź była dość poważna to na sam koniec jej rysy delikatnie się rozluźniły, a kącik jej ust uniósł się w lekki uśmiech.
Ilość słów: 0

Bajarz
Awatar użytkownika
Posty: 92
Rejestracja: 29 lis 2018, 11:18

Re: Aj, zaraza!

Post autor: Bajarz » 25 paź 2020, 18:17

Gdy Lenobia zajadała posiłek, reszta przyglądała jej się w ciszy, pozwalając wybrzmieć odgłosom łyżki skrobiącej o dno naczynia. Wszyscy byli ciekawi co Wiedząca będzie miała do powiedzenia. Ona sama mogła poczuć się jak jagnie otoczone przez stado wilków. Kiedy więc w końcu przemówiła, czcigodny lbor przestał się mitygować i natychmiast się odgryzł:
Klątwa? Raczycie sobie kpić, wiedźmo. Tu żyją porządni ludzie, bogobojni i godziwi. Niemal co nabożeństwo kaplica pęka w szwach. Przychodzi zarówno wiekowa starszyzna, jak i młódź, płacą datki i przestrzegają prawideł wiary. Zaprawdę powiadam, tę wieś chroni blask i ciepło Wiecznego Ognia! Prędzej sczeznę, a me truchło pochłonie Chaos niż pozwolę, aby byle piekielnica w zespół z pogańskim jemiołarzem rzucali tak absurdalnymi tezami. Powiadam...
Sołtys chwycił kapłana za ramię, albowiem ten trzymał już w ręku garnuszek, którym niechybi, w przypływie gniewu, gotów był rzucić. lbor zrazu zdał sobie sprawę z tego co chciał uczynić i odetchnąwszy ostentacyjnie, zamilkł, pozwalając purpurze na twarzy nieco przygasnąć.
Nie ma potrzeby prowadzić awantury — pojednawczo wtrącił sołtys. — Dobro mieszkańców jest dla mnie najważniejsze, dlatego pod uwagę weźmiemy każdą ewentualność. Poza tym, taka była też wola wielmożnego Barona, a z nią nie godzi się kramarzyć. Szanowna pani — zwrócił się do Lenobii — osobiście dopilnuję, abyście uzyskali stosowne wsparcie. Tak jak rzekł Felwarin, Daromir jest na wasze usługi. — Tu skierował swój wzrok na myśliwego. — Pokażcie pani Wiedzącej wszystko co chce zobaczyć. Służcie jej radą i mądrością tutejszego. Do stu kołtunów, pokażmy żesz, że Brzezinka to nie kaczy dół, a porządna miejscowość.
Daromir skinął głową i skupił się na czarodziejce. Był zaskakująco opanowany. Jego wyraz twarzy nie zmienił się ani razu, nawet podczas pasji duchownego, sprawiając wrażenie osoby znudzonej całym zajściem.
A więc powiadacie, że ta zaraza wzięła się z lasu, po wycince. Ah, niech mnie kozioł kopnie jeśli tak nie jest — zagaił Uldryk, nie kryjąc podekscytowania.
Może i tak być jak z lasu — przytaknął lbor, któremu taka teoria odpowiadała. Na twarz wielebnego wypełzł uśmiech. — Jak rzekłem, to porządna wieś, ale las to co innego. Tam władzę sprawują druidzi, a wszyscy wiedzą, że to bałwochwalcy, Felwarin niech wam sam lepiej opowie. Teraz udaje zbawiciela, a pierwej drwali we własnej osobie niepokoił.
Ilość słów: 0

Lenobia de Vvries
Awatar użytkownika
Posty: 19
Rejestracja: 30 cze 2020, 11:15
Miano: Lenobia
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Aj, zaraza!

Post autor: Lenobia de Vvries » 25 paź 2020, 20:34

Lenobia miała poszanowanie dla każdego człowieka dla tego prostego jak i tego ze wsi dlatego kłócić się nie zamierzała w kto co wierzy, przysłali ją by ludzi uleczyć z tej nieznanej choroby więc pogawędka z nimi mijała się z jej celem.
-Stwierdzam fakty i mówię o tym co widziały moje oczy - odrzekła jedynie do kapłana pozwalając mu uwolnić z siebie wszystkie te negatywne emocje. Sytuacja była nieciekawa i każdy sobie z nią radził jak umiał, a temu nikomu za złe mieć nie mogła. Gdy rozmowa przeszła na temat lasu Lenobia zaś tylko głową pokiwała na zgodę. Stamtąd wszystko się zaczęło, a więc jakaś przyczyna tego być musi.
Jam złego słowa o Falwarinie słowa rzec nie mogę, jednak mi pomógł, a więc i moją wdzięczność ma. - rzekła marszcząc brwi i choć złowrogich intencji nie miała to wyczuła tę nutę w słowach tego mężczyzny. Fakt faktem wielu druidów na swej drodze nie poznała, lecz to nie oznaczało, że od razu ma źle o nim mówić. Ale jak mówiła tak zrobiła, oceniać nie będzie ani wdawać się w zbędne kłótnie również dlatego też dopiła swą wodę ze szklanki. A gdy odstawiła na miejsce poidło przemówiła.
-Dobrze, skoro wszyscy wstępnie wiedzą, na czym stoimy czas ruszać. A i pytanie jeszcze jedno mam gdzie posłanie będzie moje? Gdyż nie mam pewności, że uda mi się tę sprawę załatwić w dzień jeden - dodała na sam koniec wstając z krzesła. Wzrok swój skierowała w stronę Darmoira gdy ktoś odpowie na jej pytanie, a następnie ręką wskazałaby ruszył przodem, gdyż to ona ma być jej przewodnikiem w tych stronach.
Ilość słów: 0

Bajarz
Awatar użytkownika
Posty: 92
Rejestracja: 29 lis 2018, 11:18

Re: Aj, zaraza!

Post autor: Bajarz » 31 paź 2020, 21:01

Posłanie, ah tak racja. Przecież musicie Pani gdzieś gościć. — Sołtys zakłopotał się. Wszakże ani Baron ani Mistrz Grete nie dali jasnych wskazówek w tej sprawie. Po prawdzie, nie dali ich w ogóle, a sam sołtys spodziewał się obecności dwójki mężczyzn wraz z przybyciem czarodziejki. Lenobia wszakże jednak nie mogła wiedzieć o gorączkowych przemyśleniach gospodarza i gdy ten zdawkowo opowiedział: — To się jeszcze okaże gdzie. Każden byłby zaszczycony mieć was pani pod swym dachem, obawiam się jednak, że mało kto będzie godzien... Gdy wrócicie wraz z Darominem, będzie coś postanowione. — Nie pozostało jej nic innego jak mu zaufać.
Gdy wychodzili, kapłan odprawił ich błogosławiąc, wciąż niepocieszony po konfrontacji, choć w nieco już lepszym nastroju po tym jak mógł powiedzieć kilka słów o Kręgu. Na zewnątrz wciąż dopisywała dobra pogoda. Z pełnym brzuchem Brzezinka była znacznie bardziej urokliwa i człowiek mógł na chwilę zapomnieć z czym mierzą się tutejsi i do jak wielu tragedii ostatnio tu doszło.
Daromir wyszedł wolnym krokiem z chaty jeszcze przed Lenobią. Nie sprawiał wrażenia obytego z etykietą, ale chyba nikt też o zdrowych zmysłach by go o to nie podejrzewał. Ze skórzanej torby u pasa wyciągnął drewnianą fajkę, którą wcisnął między zęby i odruchowo już wydostał z innej kieszonki zawiniątko, w której musiał być tytoń.
Boją się ciebie. Jeden i drugi. Zagrażasz im.
Myśliwy rozpalił fajkę i odszedł kilka kroków od czarodziejki ustawiając się do niej plecami. Był średniego wzrostu, a w zewnętrznym świetle jego uroda była jeszcze bardziej surowa i dzika. U kobiet w mieście cieszyłby się za pewne sporym zainteresowaniem.
Tędy — powiedział ruszając i nie odwracając się już w stronę Lenobii.
Ilość słów: 0

Lenobia de Vvries
Awatar użytkownika
Posty: 19
Rejestracja: 30 cze 2020, 11:15
Miano: Lenobia
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Aj, zaraza!

Post autor: Lenobia de Vvries » 01 lis 2020, 15:38

Skinieniem głowy potwierdziła jego słowa, cóż nie sądziła, że będzie miała posłanie godna królowej, ale dach pod głową by się przydał dlatego też w razie co miała plan zapytał Felwarina, czy nie znalazłoby sie dla niej posłanie gdzieś w lesie.
- Niech i tak będzie - Tymi słowami pożegnała się z dwójką mężczyzn i swoje kroki skierowała za Daromirem obserwując go, wydawał się znudzony całym tym zajściem dlatego też po części ją to zaintrygowało.
- Jakbym chciała im zagrozić to bym to uczyniła już dawno temu - westchnęła cicho pod nosem. I to akurat była prawda, bo gdyby chciała coś nikczemnego uczynić za pomocą Chaosu to już dawno temu ów plan by zrealizowała, ale nic takiego nie uczyniła. Co nie oznaczało, że nie była zagrożeniem w samym w sobie, a to akurat była prawda. W momencie gdy Daromir pokazał drogę ona w milczeniu poszła za nim obserwując tereny starając się wyłapać to co wcześniej jej umknęło, bądź dostrzec coś magicznego. A jeżeli nic takiego się nie stanie to po prostu będzie szła aż dojdzie na miejscu, gdzie szli prawdopodobnie w stronę lasu.
Ilość słów: 0

Bajarz
Awatar użytkownika
Posty: 92
Rejestracja: 29 lis 2018, 11:18

Re: Aj, zaraza!

Post autor: Bajarz » 09 lis 2020, 21:52

Lenobia nie dostrzegła ani nic wyjątkowego, ani magicznego. Daromir prowadził ją powoli przez dalszą część wioski, która już teraz wyglądała jak do cna martwa. Na zewnątrz nie zastali żadnej żywej duszy. Większości chałup miała pozabijane okna, a co poniektóre nawet drzwi. Brak dzieci, odgłosów pracy, życia codziennego był wyjątkowo nienaturalny i trudny do zniesienia. Tak cicho, Lenobia mogła skojarzyć, bywało tylko gdy przez wioskę przechodzili Czarni.

Tym razem jednak, trudno było przypisać im winę.

W wiosce ostało się niewielu — przemówił ponuro myśliwy jakby odgadując jej niezadane pytanie. — Ci co mogli, już dawno stąd uciekli. Ci którzy pozostać musieli, albo nie żyją, albo pracują poza domostwami. Wedle przykazu Barona.

Daromir ruszył dalej, nie bacząc na Lenobię. Jego krok nie był specjalnie prężny, ale wystarczył by kobieta musiała miejscami podbiegać by dotrzymać mu tempa. Myśliwy wkrótce wszedł w zagajnik który niemal stykał się ze skrajem Brzezinki, przeciął go, zręcznie omijając listowie i gałęzie, a także przesadzając nogi przez co bardziej sękate korzenie drzew. Tylko raz obejrzał się sprawdzając czy czarodziejka nadal za nim podąża. — Jesteśmy na miejscu — powiedział, kiedy wyszli w końcu na małą polankę na skraju lasu. Ziemia była tu niemal całkowicie rozkopana, a wokół krzątała się garstka roboczo ubranych chłopów. Ci, gdy tylko dostrzegli nowoprzybyłych, skinęli w stronę mężczyzny i nieco podejrzliwie łypnęli na czarodziejkę.

Robotnicy od razu wrócili do obowiązków. Cała praca, pomimo ewidentnych braków w ludziach, wyglądała na dobrze zorganizowaną. Część kopała w głębokim na kilka sążni dole, część odbierała wypełnione wiaderka, inni kontynuowali budowanie drewnianych konstrukcji wokół ścian dołu, które najprawdopodobniej służyły jako podpory.

Mozół wydobywania surowca odbywał się w ponurej ciszy.
Ilość słów: 0

Lenobia de Vvries
Awatar użytkownika
Posty: 19
Rejestracja: 30 cze 2020, 11:15
Miano: Lenobia
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Aj, zaraza!

Post autor: Lenobia de Vvries » 20 lis 2020, 19:19

Lenobia miała nadzieję, że coś dostrzeże, jednak tak się nie stało mówi się trudno. Może to i nawet dobrze. Zmartwiło ją to, że im dalej się oddalają, tym bardziej nie dostrzega żywej duszy, spowodowało to u niej dreszcz na karku. A to nie wskazywało na nic dobrego. To było raczej przeczucie niż faktyczna reakcja na coś, co się wydarzyło. Zmarszczyła lekko brwi w zamyśleniu, lecz gdy Daromir przemówił skupiła na nim swój wzrok.
- Zauważyłam właśnie. Niewielu się ostało... - zamilkła na chwilę analizując jego słowa, po chwili zaś dodała -Co dokładnie rozkazał? Jeżeli oczywiście możecie mi powiedzieć - odrzekła, a następnie zamilkła.
Szła za Daromirem krok w krok co jakiś czas podbiegając do niego by dotrzymać mu tempa. Mimo to dość prężnie jej się udawało nagarniać go, a więc uważała to za osobisty sukces. Gdy dotarli na miejsce rozejrzała się po okolicy mimo pracowników i ich podejrzliwych spojrzeń to w tej chwili niewiele mogła dostrzec.
-Z tego miejsca przyszli drwale? - zapytałaby po chwili zacząć wolnym krokiem przemierzać dookoła wykopany dół. Stała na tyle bezpiecznie by nie wpaść, ale i również nie przeszkadzać pracownikom. Skupiała się raczej na rzeczach magicznopodobnych lub coś, co mogłoby być związanych z klątwą, gdyż takie właśnie miała pierwsze podejrzenia. A z czym dokładnie miała do czynienia tego nie wiedziała. Z pewnością po głębniejszych oględzinach się tego dowie. Mimo zadanego pytania nie zerkała się za siebie by spojrzeć czy w ogóle jej odpowie, wolała skupić sie na otoczeniu, a jej baczne oczy obserwowały ludzi, ziemię oraz dół wypatrując czegoś, co mogłoby wpaść w jej oko.
► Pokaż Spoiler
Ilość słów: 0

Bajarz
Awatar użytkownika
Posty: 92
Rejestracja: 29 lis 2018, 11:18

Re: Aj, zaraza!

Post autor: Bajarz » 28 lis 2020, 22:13

Daromir wzruszył ramionami.

Nie pamiętam dokładnie. Chłopstwo wszelką robociznę wykonywać ma w odosobnieniu. A zgromadzenia tworzyć tylko poza granicami wsi. Czy ma to sens, nie mnie decydować. Robotnicy śpią w specjalnych barakach. Nie widzą się z rodzinami.

Lenobii trudno było dostrzec cokolwiek, co w jakiś sposób mogłoby ukazać obecność sił nadnaturalnych. Chłopi pracowali mozolnie i w ciszy, co po słowach myśliwego, wcale nie musiało być dziwne. Skazani na kontynuowanie znoju bez kontaktu z najbliższymi mogło spowodować fatalne nastroje.

Tak — odparł Daromir i nagle zaalarmowany wzniósł dłoń, ale czarodziejka zdążyła już odejść, obchodząc skraj zagłębienia, w którym tłoczyli się pracujący mężczyźni. Kobieta poczuła nagłe uderzenie zimna, lecz nie spowodował tego ani wiatr, ani nagłe obniżenie temperatury. Sądząc po braku reakcji kogokolwiek z obecnych, surrealistycznego doznania doświadczyła tylko ona sama.

Gdzie leziesz babo? — warknął jeden z chłopów, kiedy czarodziejka doń podeszła. W tym samym momencie chłód tajemniczo ustąpił.
Ilość słów: 0

Lenobia de Vvries
Awatar użytkownika
Posty: 19
Rejestracja: 30 cze 2020, 11:15
Miano: Lenobia
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Aj, zaraza!

Post autor: Lenobia de Vvries » 01 gru 2020, 14:44

-Dość... mocne te restrykcje jak na taką miejscowość - odrzekła na głos swoje przemyślenia na ten temat, jednak miejscowi lepiej wiedzą co zrobić w takiej sytuacji. Dlatego też nie zamierzała jakoś za bardzo się w to wgłębiać. Grunt, że wiedziała już, na czym stoi.
W momencie gdy nagle poczuła chłód, poczuła jak na jej ciele pojawiają się dreszcze i ciarki biegnące od karku aż po koniuszki palców. To uczucie w mig przeminęło gdy jeden z chłopów przemówił w jej stronę, cofnęła się z dwa kroki w tył i pytająco zerknęła w stronę Daromira.
-Czuliście kiedyś... coś niezwykłego? W tym miejscu? Na przykład chłód? - przemówiła do niego jednocześnie marszcząc brwi, a chłopa zaś tylko przeprosiła tłumacząc mu pokrótce to, że chce znaleźć odpowiedź na zarazę w tym miejscu. A gdy i to uczyniła postarała się poszukać tego miejsca ponownie, bo być może to ją na coś nakieruje, a nawet jeśli nie to może będzie wiedziała z jakiego kierunku ono dochodzi i będzie wiedziała, w którą stronę podążyć.
Ilość słów: 0

Bajarz
Awatar użytkownika
Posty: 92
Rejestracja: 29 lis 2018, 11:18

Re: Aj, zaraza!

Post autor: Bajarz » 06 gru 2020, 17:07

Nie mnie oceniać, pani — odpowiedział Daromir. — Mądrzejszym decydować, głupszym wykonywać.

Mężczyzna nie brzmiał przy tym zgorzkniale, ani nie wyglądał na zdenerwowanego. Z obojętnością podzielił się spostrzeżeniem i wzrokiem poszukał miejsa do spoczynku. Kiedy zasiadł na piaszczystym kopcu, robotnik o ospowatej twarzy i odstających uszach splunął, oparłszy się o szpadel i zmierzył go mało przychylnym spojrzeniem.

Roboty nie masz Daro? Kiedyś wiedźmaka częściej we wsi można było uraczyć, boś włóczył się dzień i noc po lasach, ateraz... Teraz tylko się błąkasz między chałupami i liczysz ptasie łajna.

Daromir wystukał po popiół z fajki, rytmicznie obijając główkę o kolano.

Rzeźnik zczezł. Jego syn dopiero się uczy. Póki co ledwie zdąża ćwiartować dostarczone tusze.

Zawsze można mu pomóc, Daro.

Zatem przekażę mu dzisiaj, że znalazłem ochotnika.

Miałem na myśli ciebie — stwierdził oczywistość ospowaty, przestępując niespokojnie nogami. — Nam, pracującym, do wsi teraz nie Iza. Bezrobotni wszelako, mogą wszystko, Daro.

Daromir wstał, ignorując zaczepkę i wrócił do czarodziejki. Ospowaty skwitował to kwaśnym uśmiechem i wrócił do pracy.

Chłód? Jak widzicie, doświadczam go tu stale. Jeżeli jednak jesteście pani dosłowni, to nie, chyba nie... Czasem jest chłodniej, ale chyba nie to macie na myśli.

Anomalia, o którą pytała Lenobia, zniknęła. Próżno było jej szukać, a i chwilowa, poprzednia obecność zdawała się nie bazować na jednym konkretnym miejscu i nie było jej zadaniem nawigować. Bo gdyby było odwrotnie, dlaczego by tak nagle się rozproszyła?

Nikt wam nie powiedział całej historii — powiedział nagle Daromir. — O tych drwalach. Ani Felwarin, ani Ibor, ani sołtys. Być może się boją. Chodziło o tamte drzewa — wskazał na skraj lasu, gdzie za pierwszymi liniami świerków przewijały sie tu i tam purpurowe pnie. — To dla druidów świętość. Czczą je jak prawdziwe bóstwa. Można rzec, że są gotowi za nie zabić, pani. A drwale, cóż...
Ilość słów: 0

Lenobia de Vvries
Awatar użytkownika
Posty: 19
Rejestracja: 30 cze 2020, 11:15
Miano: Lenobia
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Aj, zaraza!

Post autor: Lenobia de Vvries » 22 gru 2020, 22:05

Zerknęła na dwójkę rozmawiających, a tymczasem sama starała się rozpoznać chłodu, którego właśnie doznała, lecz nie potrafiła go ocenić subiektywnie co to takiego było. Zwłaszcza że po raz drugi znaleźć go nie potrafiła co dodatkowo trochę ją zmartwiło.
-Tak chodzi o dosłowny chłód - Skomentowała to w milczeniu, ale wyglądało na to, że on tego nie wyczuł. To tym razem jest to dziwniejsza sprawa. Gdy temat się zmienił na temat całej historii zamilkła przysłuchując się mu w milczeniu i wzrokiem skierowała od Daromira po drzewa, które tam stały. Drzewa godne ochrony druidów, dla jednych jak i drugich może to być bardzo cenna rzecz.
-A więc zapewne powinnam się tam udać, racja? - Powiedziała sama do siebie dotykając dłonią swojej brody zastanawiając się, czy w ogóle będzie miała tam dostęp i czy będzie to możliwe. Spróbować nie zaszkodzi. -Droga tam jest prosta czy dojdziemy tam z tego miejsca? - zapytała po chili z zaciekawieniem.
Ilość słów: 0

Bajarz
Awatar użytkownika
Posty: 92
Rejestracja: 29 lis 2018, 11:18

Re: Aj, zaraza!

Post autor: Bajarz » 10 sty 2021, 3:27

Wybaczcie, pani — odpowiedział w roztargnieniu myśliwy, który, wydawało się, smakował jeszcze swoje poprzednie słowa. — Gdzie chcecie się udać? Drzewa, o których mówiłem są o, tam — wskazał palcem na skraj lasu, pośród którego prześwitywały fioletowe pnie świętych drzew. — Możemy podejść bliżej i je obejrzeć, choćby i teraz. Jeśli jednak chcielibyście pani spotkać się z Kręgiem... Nie będzie to takie łatwe. A przynajmniej nie uda się tego załatwić od ręki, gdyż nie przepadają oni za niezapowiedzianymi wizytami, a już na pewno nie przez kogoś jak... Ponownie, wybaczcie mi, chciałem powiedzieć, że druidzi, a już na pewno tutejsi, nie przepadają za czarodziejami.

Wzruszył ramionami i uśmiechnął się, wyraźnie zakłopotany.

Poza tym, łatwiej wam będzie porozmawiać z Felwarinem. On prędzej udzieli wam odpowiedzi, jest z nich wszystkich najbardziej... ludzki. A teraz chodźmy, pani.

Daromir poprowadził czarodziejkę wartkim krokiem, zręcznie obchodząc polanę, na której pracowali chłopi. W milczeniu przeszli przez wąskie przestrzenie między gęsto porośniętymi świerkami i wkrótce im oczom ukazywać się zaczęły pierwsze ze świętych drzew. Na pierwszy rzut oka, kształtem te nie odbiegały od zwyczajowych drzew liściastych, jak buki, czy wrzosy. Posiadały gęste i obszerne listowie w koronie, oraz silne ramiona gałęzi. To, co je wyróżniało, przynajmniej wizualnie, to kolor. Pnie miały barwę ciemnego fioletu, zaś liście złotawy ton.

Nazywają je Eath Yaendregis. Podobno to ostatnie okazy na kontynencie. Czujecie, pani, tę słodkawą woń? To od nich. A tam, w listowiu, te czerwone plamki to owoce. Pod żadnym pozorem nie można ich zrywać. Muszą spaść same. Dzieje się to raz w roku.
Ilość słów: 0

Zablokowany
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław