Z tym jednak, że chłop walczyć w ten sposób nie chciał, po prostu. Stanął dobre dziesięć metrów od wału i zaczął wygrażać pięścią. W chłopskim rozumku nie do przyjęcia był fakt, że ktoś może spróbować walczyć nieczysto, ale Madach zinterpretował to inaczej — Stańko musiał się go bać i podejść nie chciał. Niby słusznie, ale w tym momencie było to dla niego uciążliwe.
— A pies cię jebał! Jak se chcesz! — rzucił poirytowany zachowaniem przeciwnika.
Cóż, trudno... Trzeba będzie spróbować jeszcze raz, konwencjonalnie, ale chwilowe odsapnięcie od walki dobrze mu zrobiło. Madach zeskoczył z desek wału na pomost i ruszył w kierunku milicjanta, a gdy był już wystarczająco blisko, zwyczajnie machnął nonszalancko szablą z boku na bok, jakby po tych wszystkich fikuśnych manewrach, które tylko utrudniły mu trafienie, to on sam chciał przetestować przeciwnika.