Dom publiczny „Jedwabny Szlak”

Obrazek

Gwar tłumu płynącego niby rzeka, porykiwanie zwierząt, brzęk monet, nawoływania straganiarzy, jazgot przekupek. Bazar Zachodni to handlowe serce Novigradu, które jak sprawnie nakręcony mechanizm zegarowy, nigdy nie ustaje.


Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2404
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Dom publiczny „Jedwabny Szlak”

Post autor: Dziki Gon » 18 mar 2018, 18:06

Obrazek Subtelna, ale drżąca od namiętności woń kadzideł, płatków czerwonych róż, perfum i kobiecych ciał przesącza się przez szpary i szczeliny w mahoniowych drzwiach przybytku, wabiąc z zatłoczonej Alei Dziewiarskiej zasobnych w korony klientów. Dostojnicy i bogaci bankierzy, dyplomaci, herbowi panowie, spekulanci, egzotyczni przybysze oraz stała klientela Zachodniego Bazaru — nie urzędy, nie place targowe, nie banki ani dwory są miejscem, gdzie spotykają się najważniejsze w mieści osobistości, lecz luksusowy dom publiczny „Jedwabny Szlak”. Wnętrze budynku otula ich ciepłym, wonnym woalem, którym przesiąknięte są kosztowne meble, sztukateria na ścianach oraz posadzki z zamorskich gatunków drewna. Pierwsze wrażenia z wizyty w „Jedwabnym...” nie pozostawiają żadnych wątpliwości, co do tego, czemu przybytek ten w ciągu zaledwie kilku lat zdominował nawet najlepiej prosperującą konkurencję, po zakończeniu wojny rozwijając w Novigradzie skrzydła z zagadkową wręcz skutecznością. Dziś oferuje szeroki wachlarz ekskluzywnych usług swym licznym patronom, których dobiera spośród novigradzkiej — i nie tylko — elity. Nie będąc ani absurdalnie majętnym, ani wyjątkowo dostojnym, ani ekstraordynaryjnie ważnym, nie ma co liczyć ciepłe powitanie w progach „Jedwabnego...”. Czuwająca nad reputacją oraz bezpieczeństwem tego miejsca sotnia o nieskalanej empatią aparycji regularnie rozwiewa mrzonki tych, którzy się za majętnych, dostojnych lub ważnych niesłusznie uważają.
Ilość słów: 0

Catriona
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 16 mar 2018, 15:39
Miano: Alsvid
Zdrowie: wylizuje się
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Dom publiczny „Jedwabny Szlak”

Post autor: Catriona » 20 kwie 2019, 21:29

Podziękowała brunetce za pomoc krótkim, wdzięcznym słowem, a gdy znaleźli się z Konradem Flatau sami pod sklepieniem ptasich plafonów, odwzajemniła jego zdawkowe przywitanie. — Alsvid.
Zasiadła na przeciwnym krańcu szezlonga, zakładając jedną nogę na drugą i kierując spokojne, wnikliwe spojrzenie bezpośrednio ku swojemu rozmówcy.
W dociekliwej i czujnej z natury dziewczynie wzbudzała oczywiste zainteresowanie owa rozparta leniwie na kozetce postać oraz zagadkowa rola, jaką musiała ona pełnić dla gospodarza „Jedwabnego Szlaku”. Przede wszystkim wzbudzał je w Alsvid frapujący fakt, iż na żadnym z licznych korytarzy i salonów przybytku nie spotkała dotąd ani razu smagłego mężczyzny zwanego Flatau, choć mijała każdego dnia dziesiątki znajomych twarzy służby, dziewcząt, chłopaków oraz wszelkiej maści lojalnych totumfackich Florenta. Z uwagi na powyższe nawet wytarty, zielonkawy tomik w dłoniach mężczyzny budził teraz zaciekawienie.
Ale to nie była ani chwila na pogłębianie spontanicznych zaciekawień, ani nie miejsce, zwłaszcza nie miejsce, biorąc wzgląd na zmienne nastroje jego posesjonata. Wszakże ubi concordia, ibi victoria.
Witaj, Konrad — kontynuowała dziewczyna, decydując się przejść czym prędzej do meritum ich spotkania. — Przyszłam wyłożyć ci, za poleceniem pana Florenta, pewną sprawę. Postaram się streścić. Niezbędny jest mi dostęp do teczek novigradzkiej filii banku Giancardich, a dokładniej, do rejestru prowadzonych przez nich kont i transakcji na przestrzeni ostatnich sześciu miesięcy. Im bardziej szczegółowego, tym lepiej. Czy mogę liczyć na twą asystę?
Ilość słów: 0
Obrazek

Dhu Feain, moen Feain.

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2404
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Dom publiczny „Jedwabny Szlak”

Post autor: Dziki Gon » 21 kwie 2019, 22:11

W miarę jak pozwalała działać swojemu spokojnemu i wnikliwemu spojrzeniu, objawiało jej ono coraz więcej szczegółów na temat rozmówcy. Licznych drobnych blizn wokół oczu, a także krótkich i białych, odznaczającymi się wyraźnie na wierzchu jego opalonych dłoni i przedramion. Odruch mrużenia oczu skierowanych nawet na pomniejsze źródło światła. I kilka innych, wyłapywanych nieświadomie, lecz dającymi przynajmniej ogólne pojęcie z kim ma się do czynienia.
Konrad Flatau odpowiedział na powitanie dłuższym przymknięciem oczu. Zapamiętując stronę, zamknął tomik i długi czas ważył go w dłoniach, by w końcu odłożyć go na bok, w chwili kiedy białowłosa skończyła mówić. Wtedy też zaczął kiwać głową, sam do siebie, w zamyśleniu i jak gdyby nadrabiając stracony czas na wykonanie podobnego gestu w trakcie jej opowieści.
Szukamy czarodzieja — powiedział na głos, nie patrząc na nią, ale na własne dłonie, odrywając plecy od oparcia. — A rejestr Giancardich i półroczny przedział czasowy dla potwierdzonej obecności to nasze jedyne tropy. — Żadne z wypowiedzianych zdań nie było pytaniem. Flatau wyciągnął przed siebie skrzyżowane nogi i założył złączone ręce za kark, mierzwiąc jasną czuprynę ich przesunięciem w górę głowy. — Ha.
„Ha” oraz krótki zagadkowy uśmiech na twarzy Konrada były jedynym komentarzem dla sprawy Alsvid, choć miał pewne prawo i zasadność, by pytać. Aby wyjaśniać i upewniać się. W końcu, żeby żachnąć się lub gromko roześmiać.
W porządku — odpowiedział po prostu. — Zaczniemy od jutra. Zaraz po zakupach. Mówiłaś o tym komukolwiek poza Florentem i mną? — Pytanie, choć w brzmieniu zupełnie niewinne, musiało być ważne, bo tym razem patrzył jej w twarz, kiedy je zadawał. Albo to, albo kryła się w nim inna intencja, której póki co nie była w stanie dociec.
Ilość słów: 0

Catriona
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 16 mar 2018, 15:39
Miano: Alsvid
Zdrowie: wylizuje się
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Dom publiczny „Jedwabny Szlak”

Post autor: Catriona » 22 kwie 2019, 3:22

Krótkie i szczere po prostu, z jakim Konrad Flatau odpowiedział na wyłożone przez nią zagadnienie sprawiło, że Alsvid uniosła brwi w wyrazie autentycznie rozbrajającego i niezamiarkowanego zaskoczenia. Sama nie pamiętała już, kiedy ostatnio zdarzyło się jej zaskoczyć równie miło. Choć nie, właśnie sobie przypominała. Całe szczęście, spowodować u siebie płomienny rumieniec było dziewczynie nawet trudniej, niźli się przyjemnie czymś zaskoczyć.
Nie, nikomu — odpowiedziała zgodnie z prawdą na ostatnie pytanie pana Flatau. Przebiegła wzrokiem po jego rozmaitych szczegółach, przybierając chłodny, neutralny wyraz twarzy, gdy tylko skierowało się ku niej spojrzenie niebieskich oczu. Otrząsając się ze wspomnień jak na pstryknięcie palca. — To niesłychanie ważne, by czarodziej również nie zdawał sobie sprawy z mojej obecności w mieście — dodała gwoli jasności i po chwili cichego zawahania spróbowała dociec: — Czemu pytacie akurat o to?
Całkowicie inny i zgoła daleki od przyjemności rodzaj zaskoczenia wywoływał w dziewczynie stopień poinformowania Konrada o przyświecających jej przy przetrząsaniu archiwaliów Giancardich zamiarach, zwłaszcza w kontekście tak krótkiej poufałości między nimi dwojgiem… Nie, nie zaskoczenia, poprawiła się niechętnie w myślach, nie było w tym wszakże nic zaskakującego, nie w tym przeklętym miejscu. Wywoływał obawę, podejrzliwość, a wręcz ukłucie lęku przed tym nieproszonym deliktem względem jej sekretów. L'habitude est une seconde nature, jak mawiają kurwy w Touissant.
Ilość słów: 0
Obrazek

Dhu Feain, moen Feain.

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2404
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Dom publiczny „Jedwabny Szlak”

Post autor: Dziki Gon » 22 kwie 2019, 14:53

Pouczony na temat konieczności utrzymania incognito przed poszukiwanym, Pan Flatau uśmiechnął się wyrozumiale, jak gdyby Alsvid z pełną powagą objawiła mu rewelację na temat tego, jak niesłychanie ważnym jest codzienne zmienianie onucy.
Pytamy — zaczął powoli i cierpliwie, odpowiadając na pytanie o jego własne. — Bo to niesłychane ważne, by czarodziej nie zdawał sobie sprawy z twojej obecności w mieście. Co ściśle łączy się z intencją mojego pytania. Dobrze. — Ostatnie słowo wyrażało aprobatę na uzyskaną od Nazairki odpowiedź.
Jutro rano, zaraz po śniadaniu spotkamy się na parterze głównej sali. Ubierz się zwyczajnie, jak na co dzień. Nie zabieraj miecza — poinstruował. — Weźmiesz natomiast jedną z dziewczyn. Pierwszą, która zgodzi się bez obiekcji, albo po krótkim namyśle. Nie mów, że to z polecenia Florenta. Jeśli spyta o cel wyjścia, zgodnie z prawdą odpowiesz jej, że ma ci towarzyszyć i doradzać w zakupach na bazarze. Nie musi wiedzieć nic więcej, poza tym, że kupujesz coś dla siebie.
Sakiewkę z pieniędzmi na wydatki dostaniesz rano. — Flatau podjął wątek, pozwalając spojrzeniu ulecieć ku sufitowi i zatrzymać się na wymalowanych na nich drozdach, uwiecznionych w scenie wzajemnej gonitwy. — Udawaj niezdecydowaną, przebieraj w straganach i nie decyduj na nic od razu. A kiedy zdecydujesz, niech nie będzie to nic praktycznego. Żadnej broni, narzędzi, gorzały. Najlepiej jakaś wytworna szmata, kamyk, ozdobne rękodzieło. Albo zwierzę, byle nie pies ani nic hodowlanego. Może kot? Albo kanarek? — Konrad spojrzał na nią, jak gdyby szukając potwierdzenia, lecz nie robiąc sobie przy tym zbyt wielkich nadziei. — Coś wymyślisz — skonkludował od niechcenia. — Reszta wyjdzie w praniu.
Jednym płynnym ruchem Konrad podniósł się z szezlonga i zgarnął odłożony zawczasu tomik.
Wszystko co robimy ma związek z twoją prośbą, nieważne jak kuriozalne ci się to nie wyda. Oczekuję tu bezwzględnego zaufania. I póki co: braku pytań — oświadczył, jak gdyby uprzedzając to najbardziej oczywiste, które zasługiwało na zadanie go zaraz po zakończeniu jego przemowy. — Mamy jasność?
Ilość słów: 0

Catriona
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 16 mar 2018, 15:39
Miano: Alsvid
Zdrowie: wylizuje się
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Dom publiczny „Jedwabny Szlak”

Post autor: Catriona » 22 kwie 2019, 23:51

Potwierdziła wzajemne poczucie jasności.
Gdzieś w połowie wysnutego przez blondyna wątku nagła jasność padła także na treść brunatnozielonego tomiku przytulonego przez niego do boku, nawet jeżeli domniemana wyłącznie w przypływie złośliwego humoru u Alsvid: ni chybi była nią jakaś poczytna powieść awanturnicza. Ugryzła się w język, nim dopytała na odchodne z przekąsem, czy winna była nazajutrz szukać pośród kramów przebranego w błękitny wams jegomościa z pękiem kluczy przytroczonym do pasa lub zagadywać przypadkowych przechodniów o ceny pstrągów i troci.
Zawierzyła jednak planom Konrada bezwzględnie i pomimo kuriozów, którymi były usłane.
W drodze powrotnej do swego wytęsknionego, zacisznego atelier dziewczyna nie omieszkała nagiąć nieco narzuconych sobie niepisanych reguł, co do goszczenia na salonach Arnolda Florenta i chwilę zabawić w ulokowanej na parterze budynku wielkiej sali przeznaczonej dla klientów „Szlaku”. Przestronne, wykwintnie przystrojone pomieszczenie wypełnione nigdy niecichnącym gwarem o tej porze nocy ledwie co budziło się światłem lustrów i lichtarzy, ledwie nabierało pierwszego głębokiego oddechu, który zionął gościom w nozdrza wonią drogich trunków, kobiecych ciał oraz ukradkiem rozpylanych przez służbę afrodyzjaków.
Alsvid czuła, że dla niej to był już z kolei dostatecznie długi wieczór, przynajmniej po spędzeniu lwiej jego części w towarzystwie Florenta, lecz miała jeszcze jedną sprawę do załatwienia przed porannym spotkaniem z panem Flatau. Rada, że mogła tym razem połączyć interes z przyjemnością.
Manewrując między półnagimi sylwetkami kręcących się wokół sceny dziewcząt oraz rozpartymi na wyściełanych miękko berżerach, aksamitnych poduchach i rekamierach mężczyznami śledzącymi zachłannie jej ruchy, przecisnęła się do loży, w której wypatrzyła zwiewną kibić Innis.
Va’en, luned elain — szepnęła jej do ucha żartobliwie.
Och, teraz masz czas? — żachnęła się półelfka.
Teraz mam.

Bloede d’yaebl! Och, ojej… — westchnęła białowłosa, wyprężając grzbiet jak kot i opadając z powrotem na wzburzone, wymięte posłanie rozłożone w rogu zacisznej komnatki. Wypuściła z palców płomiennorude loki Innis, przeciągnęła się jeszcze raz z ramionami wyrzuconymi nad głową. Oraz uśmiechem na ustach.
Innis również się uśmiechała, opadła na łóżko obok Alsvid, oblizując błyszczące wargi. Leżały obok siebie w ciszy, nie poruszały się, gasły obie w zimnym powietrzu wpadającym przez uchylone okno do pokoju, długo i błogo.
Visse gead'tocht gaedeen — wymruczała cudzoziemka. Przekręciła się na brzuch i podparła dłonią skroń, na jej boku i plecach błysnęły w księżycowym świetle podłużne, brzydko zszyte i zagojone blizny. Złociste oczy przebiegły wzrokiem po gładkim ciele półelfki, zatrzymały się na delikatnej twarzy upstrzonej oliwkowymi piegami. — Wybieram się jutro na targ, na zakupy. Pójdź ze mną, Innis. Pójdźmy sobie razem, doradzisz mi. Będę wychodzić zaraz po śniadaniu.
Ilość słów: 0
Obrazek

Dhu Feain, moen Feain.

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2404
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Dom publiczny „Jedwabny Szlak”

Post autor: Dziki Gon » 24 kwie 2019, 16:22

Flatau nie potrzebował od niej niczego więcej. Otrzymawszy potwierdzenie, życzył jej dobrej nocy, po czym obydwoje mogli rozejść się w atmosferze wzajemnego porozumienia.
Jakiś czas później, w komnacie Alsvid, Innis poruszyła się w jeszcze stygnącej, rozkopanej pościeli, zaskoczona nagłą prośbą cudzoziemki. Przez dłuższą chwilę milczała, leżąc na wznak i zwlekając z odpowiedzią.
Czy to jakaś szczególna okazja? — spytała w końcu, jak zawsze zaczynając i w ostatniej chwili wstrzymując automatyczny ruch dłoni zmierzający do pogładzenia blizn białowłosej. Blade światło nocy wpadające do środka razem z powietrzem odkrywało delikatną piegowatą twarz, znajdującą się teraz przy nagim ramieniu Alsvid, a także oczy o kształcie migdałów patrzące nie na nią, ale wypisaną na jej plecach przeszłość.
Ilość słów: 0

Catriona
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 16 mar 2018, 15:39
Miano: Alsvid
Zdrowie: wylizuje się
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Dom publiczny „Jedwabny Szlak”

Post autor: Catriona » 24 kwie 2019, 18:54

Poruszyła się w mimowiednym wzdrygnięciu, jak spłoszone zwierzę, które nie spodziewało się po wyciągniętej ręce niczego życzliwego. Refleks, pomyślała. Bezmyślny i niemądry, nic więcej, nie wart pochylenia się nad nim. Zamiast tego nachyliła się nad Innis, żeby pocałować ją jeszcze raz czule, mocno, smakując na nowo słodyczy z jej ust.
Pocałowała ją i powiedziała na ucho, kłamiąc wprawnie: — Nie, żadna okazja. Nie potrzebuję okazji.
Ilość słów: 0
Obrazek

Dhu Feain, moen Feain.

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2404
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Dom publiczny „Jedwabny Szlak”

Post autor: Dziki Gon » 26 kwie 2019, 0:38

Półelfka przyjęła pocałunek, z początku bezwiednie i niemrawo, jak gdyby ten wybudził ją właśnie z głębokiego snu. Mitygując się, odpowiedziała na niego z należytym afektem i typowym dla tutejszych dziewcząt brakiem wprawy.
Och — odetchnęła lekko, odgarniając niesforny kosmyk Alsvid za jej ucho, pieszczotliwie muskając jej przy tym skroń samymi czubkami palców. — Ja… Po prostu nigdy nie prosiłaś mnie o nic podobnego.
Obracając się na bok, podkurczyła nogi, pozwalając jednej z nich zakopać się w zburzoną kołdrę do połowy łydki, a wieczornemu wiatrowi igrać z całą resztą odkrytego ciała, dla zachowania idealnej równowagi temperatur.
Głowa metyski opadła na skraj poduszki siwowłosej, a ciepły oddech zaznaczał swoją obecność na jej szyi lekroć zdecydowała się przemówić. Nie zdecydowała się od razu.
Co łączy ciebie i pana Florenta?
Ilość słów: 0

Catriona
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 16 mar 2018, 15:39
Miano: Alsvid
Zdrowie: wylizuje się
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Dom publiczny „Jedwabny Szlak”

Post autor: Catriona » 27 kwie 2019, 1:06

Alsvid uśmiechnęła się, nikczemnie i bezecnie, ale zawsze. Mruknęła: — Jest dużo rzeczy, o które cię jeszcze nie prosiłam.
Nie naciągała na siebie kołdry, delektując się uczuciem chłodu wędrującym po jej skórze z każdym podmuchem powietrza wpadającym do komnatki i poruszającym leniwie zasłonami w otwartym oknie. Delektowała się również ciszą.
Na pytanie półelfki odpowiedziała tedy w pierwszej chwili poirytowanym stęknięciem.
Przyciągnęła Innis do siebie, objęła ją i przytuliła do piersi, głaszcząc niemrawo lśniące, miękkie włosy spływające po szczupłych ramionach dziewczęcia. Nie robiła tego nigdy wcześniej. Nie obejmowała, nie głaskała, nie była też głaskana ni obejmowana przez nikogo, a już pewnością nie przez kochanka. Nie w ten sposób. Poczuła nagle irracjonalną wręcz obawę przed byciem odepchniętą przez rudowłosą, a może tylko przed jej pytaniem, na które udawała się wyłącznie lekko zirytować, że wszak prawie już zasypiała. Westchnęła, nie otwierając oczu. — Nie mam pojęcia, Innis, naprawdę nie mam pojęcia. Martwię się jednak, że wkrótce się przekonam.
Tym razem nie skłamała ani nie zmyśliła w locie jakiejś cwanej bredni. Nie była pewna dlaczego. Zamiast nad tym dywagować, powstrzymała kolejne dociekania półelfki ostatnim, czułym pocałunkiem złożonym na jej ustach, tym razem lekkim jak muśnięcie motylich skrzydeł.
Zostań ze mną na noc, dobrze? — poprosiła. — A jutro pójdźmy razem na targ. Nie byłyśmy dotąd razem za dnia.
Ilość słów: 0
Obrazek

Dhu Feain, moen Feain.

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2404
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Dom publiczny „Jedwabny Szlak”

Post autor: Dziki Gon » 29 kwie 2019, 0:22

Nie reagując słowem ani gestem, Innis poddawała się pieszczocie, sztywna i nieruchoma jak kukła.
Obejmowana przez Alsvid, spoczęła jej martwym ciężarem na piersi, i tylko ciepło jej ciała i spokojnego, miarowego oddechu składało świadectwo jej obecności w komnacie chłonącej przez okno atmosferę ciepłego, wiosennego wieczora i muzykę miasta po zmierzchu. Walczących kotów, odległych nawoływań i ogólnej symfonii rozkręcającego się birbanctwa i porubstwa.
Porozmawiam z Meyą. Wezmę wolne do południa. — Alsvid nie wiedziała, czy tylko na moment przymknęła oczy, czy głos metyski wyciągnął ją z płytkich wód snu, w których powoli się zanurzała. — Zostanę — oznajmiła ziewając. — Ale jestem pierwsza przy toaletce.
Gdy otworzyła oczy, zobaczyła nagą Innis, zgodnie z zapowiedzią siedzącą naprzeciw zwierciadła w świetle porannego słońca. W jego promieniach, pełgający płomień jej włosów przybierał niemal jasną barwę, mienił w jej zręcznych dłoniach, gdy kiełznała go misternym splotem sześciu warkoczyków. Okno było otwarte na oścież, a pokój ciepły, lecz stopniowo narastającym ciepłem budzącego się poranka, nie zeszłonocnego zaduchu, który został już wypędzony za parapet, na gwarne i rozkręcające się ruchem ulice.
Poza zapachem pięknie zapowiadającego się dnia, w powietrzu unosił się również zapach perfum Alsvid. Sądząc po wyraźnej, niepodrobionej nucie pomarańczy i bergamotki — tych sprowadzonych znad Sansetour.
Co właściwie będziemy ci wybierać? — zapytała, dostrzegając przebudzoną białowłosą gdzieś na peryferiach odbicia. — Nie wiem jak się ubrać.
Ilość słów: 0

Catriona
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 16 mar 2018, 15:39
Miano: Alsvid
Zdrowie: wylizuje się
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Dom publiczny „Jedwabny Szlak”

Post autor: Catriona » 29 kwie 2019, 22:50

Zamruczała na zgodę. Przekręciła się ostatni raz obok Innis, ciało przywarło do ciała i zapadły się obie w siebie, przytulone jak para szczeniąt. Nim ostatnia fala odpływu poniosła ją w głębokie, czarne morze, Alsvid pomyślała półprzytomnie: dziwne zwyczaje. Ale miłe. Wcale miłe.
Zbudziło ją słońce na twarzy. Otworzyła niechętnie oczy, spojrzała najpierw na wymięte i puste, lecz nadal ciepłe gniazdo pościeli obok siebie, potem na Innis zasiadającą przy zwierciadle. Półelfka zaplatała swoje płomiennorude włosy w staranne warkoczyki, poczęstowawszy się jednym zapachem spośród kilku maleńkich, kryształowych flakonów perfum wystawionych na toaletce. Miała gust. Mam i ja, skonstatowała cudzoziemka z zadowoleniem, spoglądając na nagą sylwetkę Innis skąpaną w łagodnym, chłodnym świetle poranka opromieniającym wnętrze pokoiku.
Ziewnęła i przeciągnęła się leniwie. — Cokolwiek... uaauaaua… cokolwiek załóż, nie idziemy na nabożeństwo ani na bankiet. Widziałam wczoraj, jak przy Alei Dziewiarskiej wystawiali nowe galanterie, a kupcy z Lan Exeter podobno sprowadzają do miasta czarne diamenty, chętnie obejrzę te błyskotki. Może wybierzemy jakieś świecidełko? Dla mnie, dla ciebie... Zobaczymy. — W słowach dziewczyny pobrzmiewało lekkie rozbawienie. Ideał kobiecych zakupów w jej wyobrażeniu oznaczał zamorskie mizerykordie miast kamieni szlachetnych czy aksamitek. Kunsztowne klingi z Tir Tochair, Viroledy i Mahakamu, porządne oficerskie ostrogi, siodła szyte zgodnie z najnowocześniejszą sztuką rymarską, a najchętniej lotne i gorące nilfgaardzkie podjezdki rwące się na postronkach. Planowała jednak z żalem zastosować się do instrukcji pana Flatau.
Podeszła do malowanej toaletki i przysiadła na jej brzegu.
Co ty byś chciała wybierać? — zapytała na wpół żartem, na wpół poważnie.
Sprawnymi ruchami rozczesała i zaplotła włosy w warkocz, który opadł na jej ramię jak srebrzysta wstęga, a gdy Innis zwolniła miejsce na zydelku, sięgnęła po miednicę z czystą wodą i mydłem oraz jeden z flakonów. Odświeżywszy się, zaczęła szukać po komnatce poszczególnych części swojej garderoby, przeklinając w obydwóch językach Agnes i jej brzydki zwyczaj sortowania ubrań, a następnie odkładania ich w najmniej oczywistych miejscach, takich jak komoda czy bieliźniarka. Wciągając bryczesy na tyłek i spinając pas, rzuciła opartej o wezgłowie łóżka viroledance tęskne spojrzenie, po czym odwróciła się z powrotem do Innis. — Zabierz mi, proszę, z kuchni coś do zjedzenia po drodze, spotkamy się na zewnątrz.
Spokojnym krokiem skierowała się ku schodom na parter i do sali głównej, na umówione z Konradem Flatau spotkanie.
Ilość słów: 0
Obrazek

Dhu Feain, moen Feain.

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2404
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Dom publiczny „Jedwabny Szlak”

Post autor: Dziki Gon » 03 maja 2019, 15:54

Galanteria? Świecidełka? Ty? — Półelfka skrzywiła się, pewnym pociągnięciem grzebyka walcząc z uroborosem trychicznym, który zwinął jej się z tyłu głowy, nieco powyżej karku, wyszarpując go stamtąd, aż poszły kłaki. — Ładne mi bez okazji. — Naindyczyła swój ton, ale lustro zdradziło ją natychmiast, donosząc Alsvid o łobuzerskim wyrazie twarzy towarzyszącym wypowiadanym słowom.
Pestki z harbuza. Leżeć tu i ciepać nimi z okna w gołębie i wielmożów. I tak przez cały dzień. — odpowiedziała najzupełniej poważnie.
Zmieniły się na zydlu. Podnosząc ciśniętą wczoraj na podłogę jedwabną mgiełkę, przepoczwarzyła się z Innis Nagiej w Innis odgrodzoną od nagości zwiewnym penuarem. Ozdobę buduaru, muśnięty szlifem klejnot, paradoksalnym trafem jeszcze bardziej nagi i nęcący niż pełne au naturel. Alsvid miała gust, Innis tupet. Wchodząc bądź wychodząc, jak teraz, zawsze walczyła o to, by zagarnąć jak najwięcej spojrzeń.
Czekający na nią na parterze Flatau — wprost przeciwnie. Niezaczepny, niewyróżniający się, naturalny. Ubrany jak manekin, wzrostu i postury będącej medianą proporcji dowolnego tłumu zebranego w przypadkowym miejscu. Włosy — płowe, twarz — nieostra, oczy — bez wyrazu. Kiedy zbliżyła się do niego, siedzącego samotnie na skraju otoczonej otwartym parawanem loży, ani przez moment nie wątpiła, że głos, którym do niej przemówi, okaże się monotonny.
Pięćdziesiąt koron. — Z miejsca odebrał jej przyjemność ze zgadywania wysokości funduszu reprezentacyjnego na podstawie ciężaru i objętości podsuniętej pod nos sakiewki. — W przypadku zejścia poniżej kwoty, reszta pieniędzy do zwrotu. Przypominam również o wczorajszych ustaleniach.
Prosiłbym również... — zaczął, wpatrując się w świeży ślad na szyi białowłosej. — O brak ostentacji.
I punktualność — podjął, odejmując spojrzenie towarzyszące poprzedniemu życzeniu dopiero wówczas, gdy miał pewność, że cudzoziemka pojmie jego sens. — Pośpiech jest niewskazany, ale kiedy dzwony zegarowego ratusza wybiją dziesiątą, udasz się spacerowym krokiem w kierunku Nowego Miasta. Sama. Jeżeli wiesz, gdzie jest atelier Pelagiusa Guizot to dokładnie tam. Jeżeli nie, wyjaśnię ci jak dotrzeć, a resztę na miejscu. Wiesz?
Ilość słów: 0

Catriona
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 16 mar 2018, 15:39
Miano: Alsvid
Zdrowie: wylizuje się
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Dom publiczny „Jedwabny Szlak”

Post autor: Catriona » 04 maja 2019, 0:55

Do balwierza? Nie, nie wiem — odparła dziewczyna, przywiązując starannie mieszek za pasem. — Znam drogę do Vivaldich i zakładu Hasenclavera, jeśli to w pobliżu, to odnajdę się.
Wcześniejszą prośbę pana Flatau zareplikowała jedynie wymownym, pełnym zrozumienia milczeniem, właściwym dla wysłuchania właśnie formalnej apelacji o noszenie bielizny pod spodem, nie wierzchem na odzieniu. Przeklęła jednak w myślach półelfkę, powstrzymując przy Konradzie odruch sięgnięcia dłonią do szyi, doskonale wiedziała, w którym miejscu. Jej dobry gust zaiste miał coraz większy i coraz bardziej wybujały tupet, zauważyła z grymasem zniecierpliwienia na twarzy. Gdzieś o tysiące mil na południe, w płytkim i nieoznaczonym grobie zarechotał szczerze wiedźmin, dałaby głowę.
Będę wdzięczna za wyjaśnienie drogi. Więcej pytań nie mam.
Miała pytania, całkiem pokaźną ich ilość i to już od zeszłego wieczora. Lecz cel i sens zadawania co najmniej połowy z nich eliminowało pryncypium bezwzględnej potulności, na którą sama względem pana Flatau oraz jego planów się zgodziła. Druga połowa wynikała bezpośrednio z pierwszej.
Ilość słów: 0
Obrazek

Dhu Feain, moen Feain.

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2404
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Dom publiczny „Jedwabny Szlak”

Post autor: Dziki Gon » 14 maja 2019, 0:30

Ta sama ulica co interes Hasenclavera, tylko bliżej kanału. Ładna elewacja z portykiem i frontonem, porośnięta ozdobnym pnączem. Mają szyld. — Flatau sięgnął w pamięć jak po puginał, odpowiadając z miejsca i bez zająknięcia. Nawet spojrzenie nie zdążyło uskoczyć mu na bok, a słowo „szyld” zaakcentował z nutą szczerego zdumienia nad tym, że Alsvid w ogóle jeszcze się tu znajduje. Uwaga w szaroniebieskich oczach zgasła momentalnie, a forma przybranej dotychczas pozycji — z lekko uniesionej i stężałej, zaczęła topnieć, miękko i naturalnie rozlewając się na rozrzuconych za plecami poduszkach. Półleżący mężczyzna w zapinanym na metalowe sprzączki szarym kaftanie bez rękawów zakładanym na spraną, białą koszulę, był wypisz wymaluj jak… — szepnęło jej do ucha właśnie zbudzone jamais vu, pozbawiając ją dalszej możliwości dziwienia się temu, że nie kojarzyła go, choć „Jedwabnym” uczęszczała na tyle często, że miała do tego pełne prawo. Gdyby nie marginalny dysonans — brak rekwizytu w postaci zielonej książki — prawie gotowa byłaby uwierzyć, że to ich pierwsze spotkanie, a zapowiedziana enigmatyczna figura, zaraz obróci ku niej swoją opaloną twarz i ponownie wyrzeknie się bezimienności, na którą nawracała się z taką łatwością.
Innis (Alsvid mimochodem spostrzegła ruch od strony schodów) zdecydowała się w końcu pojawić, zstępując po stopniach, niby muza na ziemię, niosąc na ręku atrybut w postaci drewnianej tacki z pieczywem, twarogiem i kiszonymi ogórkami krajanymi wzdłuż. Spoczywający na lewym ramieniu warkocz podrygiwał w rytm jej ostrożnych kroków, oplecione rzemieniami długich sandałów łydki błyskały w rozcięciu jedwabnego cokolwiek w kolorze indygo, skrojonego w lekką, taliowaną sukienkę, wdzięcznie podkreślającą kibić metyski, podającą jej piersi w przód oraz odsłaniającą zroszone piegami ramiona. Dostrzegając białowłosą, wylądowała miękko u podstawy stopni i popłynęła ku niej, wręczając jej tackę niby natchnienie poecie. Spojrzała pytająco, bawiąc się okręcającą jej kilkukrotnie szyję tasiemką z zawieszonym na niej srebrnym kwiatkiem z turkusową łezką w środku — jedyną biżuterią, na jaką się dzisiaj zdecydowała. Na Konrada, rzecz jasna, nie zwróciła uwagi.
Ilość słów: 0

Catriona
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 16 mar 2018, 15:39
Miano: Alsvid
Zdrowie: wylizuje się
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Dom publiczny „Jedwabny Szlak”

Post autor: Catriona » 15 maja 2019, 1:14

Alsvid podziękowała panu Flatau za wskazówki oszczędnym skinieniem głowy. Wątpiła, by zauważał, a co dopiero doceniał podobne reweranse — sama nie doceniała — lecz podziękowania przystawały dobrym manierom wyniesionym z surowego, tradycjonalistycznego chowu właściwego dla południowych elit. Wbrew zarzutom, że wyniosła z niego wyłącznie garść rodzinnych kosztowności i srebrną zastawę.
Konrad wtopił się z powrotem w miękkie oparcie poduszek niczym modliszka w dywan liści, a Alsvid odwróciła się do Innis. Nadgryzła pół ogórka, drugą połową zgarnęła sobie twarogu na chleb, odpowiadając na nieme pytanie półelfki, tak jak zostało zadane — spojrzeniem. Jego treść pozostawiła dziewczynie do odgadnięcia.
Chodźmy. — Ruchem głowy wskazała drogę do drzwi, strzepując kilka okruszków
z rozchełstanego dekoltu koszuli i zgarniając ostatni plaster ogórka z pieczywem z tacy, którą odstawiła na pobliski gerydon.
Poszły tedy.
Ilość słów: 0
Obrazek

Dhu Feain, moen Feain.

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław