Post
autor: Juno » 10 cze 2022, 22:46
Morgana wysłuchała, co Bezlitosna miała jej do powiedzenia i choć kilkakrotnie jej twarz przeciął cień ponuro-ironicznego grymasu, nijak nie skomentowała ani kwestii Efry i swojego zagrożonego bezpieczeństwa, ani trupów, ani braku wyrzeczeń, cokolwiek to miało znaczyć. Patrzyła na zjawiskowe lico rozmówczyni, jej misterną fryzurę, smukłą, bladą dłoń, na której niby czarny pająk przysiadł kamień nocy oprawiony w srebro.
— Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi — rzuciła sentencjonalnie, prychając pod nosem na banalność wypowiedzianych słów. — Zapewne nie dowiem się ani kim jesteś, ani gdzie jest Somnos i co cię z nim łączy. Tajemnicą pozostanie dla mnie również prawdziwy cel organizowana podobnego spędu w sercu Novigradu. Prawda? — zapytała, nie oczekując odpowiedzi. Oderwała wzrok od spoczywającego na palcu Bezlitosnej onyksu. Te w jej oczodołach były równie zajmujące. — Nie przeszkadza ci to jednak częstować mnie tajemniczymi ofertami, które w innych okolicznościach i towarzystwie brzmiałyby jak objaw nadpobudliwej wyobraźni podlanej alkoholem i zaprawionej prochami.
Inwigilatorka zamilkła, odchylając się w fotelu, zanurzając się w jego miękkie objęcia. Przymknęła oczy, odetchnęła. Czuła się zmęczona tym wszystkim — niedopowiedzeniami, ciągłymi, w większości nietrafnymi, domysłami, lawirowaniem między słowami, udawaniem. W jej dogorywającym z braku dopaminy układzie nerwowym zrobiło się zwarcie.
Było jej wszystko jedno.
— Chcesz kawałka mojej przeszłości? Proszę bardzo, bierz całą. — Morgana otworzyła oczy, upijając łyk wina. Suchość w ustach zaczynała jej doskwierać tym bardziej, im dłużej mówiła. A mówić miała ochotę. Jak na ostatniej spowiedzi. — Szukasz czegoś konkretnego? Tajemnic z życia kurew? Biedoty? Sierot? A może masz ochotę na dreszczyk emocji związany z kradzieżą bułek? Służę uprzejmie. Uprzedzam tylko, że nie przyjmuję reklamacji, jeśli mnie z kimś pomyliłaś i nie znajdziesz tego, na czym ci tak zależy. A wszystko na to wskazuje. Nie jestem nikim ważnym i z nikim ważnym się nie zadawałam i nie zadaję. Zadawać w przyszłości prawdopodobnie również nie będę.
— Musisz zatem obiecać — podjęła, ponuro wpatrzona w Bezlitosną, doskonale zdając sobie sprawę, że ta nic nie musi — że bez względu na wynik twoich starań, wypuścisz mnie stąd całą, żywą i z nieuszkodzonym mózgiem. Bo zakładam, że zamierzasz się do niego dobrać. Mylę się?
W umęczonym umyśle Morgany jęły roić się urywki możliwych scenariuszy.
W jednym Bezlitosna była wampirzycą, jak Feretsi, a organizowany spęd morderców był dla niej niczym szwedzki stół. W innym była Słodką wysmarowaną glamarye, która została królową czubków i w końcu znalazła Morganę, by wyciągnąć z niej informacje na temat Nevana, jakiekolwiek by one były w mniemaniu niedoszłej czarodziejki. W jeszcze innym była tajemniczą nieznajomą, niewykluczone, że czarodziejką doszłą w przeciwieństwie do Irvette, i z jakiegoś powodu chcącą czegoś od bogom ducha winnej Mavelle. Najprawdopodobniej jednak żaden z nich nie miał nic wspólnego z rzeczywistością. Niewykluczone, że Morgana w ogóle źle pojęła intencje rozmówczyni, ale nie potrafiła sobie wyobrazić, by fizycznie posiadała coś, na czym mogłoby zależeć Bezlitosnej.
Po prawdzie — miała tylko to, co na grzbiecie i kilka drobiazgów, które uniósł z jej mieszkania na Starym Feretsi. Mogła zatem zaoferować pięknej Pani co najwyżej swoją batystową koszulę nocną z kretyńskimi koronkami przy rękawach, aktualnie cokolwiek przepoconą, albo pustą butelkę po perfumach.
Nic, tylko brać.
Ilość słów: 0
To, co widzisz, co się zdajak sen we śnie jeno trwa.