Tawerna „Kraken”

Obrazek

Mewy wrzeszczą, ryby śmierdzą, a cła przyprawiają o zawał importerów. To słynny novigradzki port. Tu siła towarów przybywa i opuszcza miasto drogą morską, surowymi opłatami karmiąc wiecznie nienasycone skarbce. Oraz kieszenie świątobliwych.


Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2456
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Tawerna „Kraken”

Post autor: Dziki Gon » 22 lis 2018, 23:24

Obrazek
Nie szukaj drogi, znajdziesz ją w sercu
Smutna jest knajpa byłych morderców
— Kultowa przyśpiewka




Położony na granicy portu i Zachodniego Bazaru „Kraken” posiada określoną reputację i nie jest to reputacja miłego miejsca na spędzenie wieczoru. Ciasne, zacienione wnętrze tworzy niepowtarzalną atmosferę przywodzącą na myśl grotę śpiącego smoka. Coś cięgiem wisi w powietrzu i nie jest to żyrandol, który nie zmieściłby się pod niskim, trzeszczącym stropem piętra, ani zalegający zapach łojowych świec. Ich płomienie odbijają się w błyszczących oczach bywalców wlepionych w butelki albo leniwie lustrujących otoczenie. Nieładne, wyłuskane z mroku twarze nie wyglądają na szczere ani budzące zaufanie, ich właściciele mają dłonie zajęte szklanicami, lecz śpiące w pokrowcach żelazo zawsze na podorędziu. Czasem ktoś dźwignie się ze swojego ciemnego kąta, słysząc brzęk złota lub stawianej na barze kolejki. Ktoś dosiądzie się do kogoś, tylko po to, by potem wyjść prosto w noc i nie wrócić, innego wyniosą. Tutejszy obyczaj nie toleruje burd, ucinając je z miejsca, jak nożem — nożem lub innym narzędziem, dobywanym szybko i nie tylko na postrach. Rozmowy prowadzi się półgłosem, unika się niepotrzebnego hałasu — pieniądz i zemsta lubią ciszę.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Tawerna „Kraken”

Post autor: Kanel » 28 lis 2018, 14:48

Nim tutaj przyszedł, poświęcił chwilę, aby cokolwiek sobie ze snu przypomnieć. Dlaczego? Bo był dość ciekawy, szczególnie, że w berka zaczął się bawić dopiero z elfami i to on zawsze był tym berkiem. Ba, było nawet kilku berków - jakiś z kuszą, inny z oszczepem a inny jeszcze łapał z toporem. Dobre stare czasy, poczciwe uciechy. Niemniej, ostatecznie byłby się nie rozwodził nad tym całym snem, bo i po co? Ostatnio ciągle śnił, nawet odpierdalał różne rzeczy podczas takich snów...

Wszedł, rozejrzał się i wlepił spojrzenie w szynkwas. Zrazu było poznać, że tutaj lepiej się nie wychylać i ludziskom po mordach nie patrzeć. Szeleszcząc kolczugą i trzymając lewą dłoń na rękojeści miecza, podszedł do baru. - Lieve szukam. - Zaczął, gdy tylko było do kogo zacząć a żadne natrętne mordy nie znajdowały się za blisko. Fakt faktem sposób zapytania był niewyszukany, ale i nie trafiło na kogoś, kto chciałby się bawić w konwenanse. Wiedział kogo z imienia ma szukać, po co go szuka i ile może mu zaproponować.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2456
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Tawerna „Kraken”

Post autor: Dziki Gon » 28 lis 2018, 22:33

Z przypominaniem nie szło mu łatwo. Po tym jak już wynurzył się na jawę, sen jakby przestał istnieć, nawet w jego pamięci. Rozpadając się i gubiąc szczegóły, kawałek po kawałku wietrzejący mu z głowy. Kiedy siedział tak przez moment i myślał nad nim, udawało mu się powstrzymać ten rozkład, a na chwile uzupełnić nawet o dodatkowy detal. Na krótko po tym jak wlazł na stryszek, dostrzegł coś więcej. Czerwony rozbłysk, słońca lub łuny, dochodzący z zewnątrz. Wołający go głos. Nie, wrażenie głosu. Pozbawione słów, choć posiadające treść. Cholernie znajomą i jakby rozpaczliwą. Tyle, nic więcej.
Pomimo wczesnej pory, było otwarte, a ludziska siedzieli w środku. Nie było ich zbyt wielu, jednak pozycje które zajmowali przy stołach, jak ich ogólna żywotność wskazywały, że nie przyszli tu przed chwilą. Raczej, że w ogóle nie wychodzili. Nikt go nie zaczepiał, nikt mu też się nie przyglądał. Przynajmniej nie w taki sposób, że mógł to wyczuć lub zauważyć. Wszystko wskazywało na to, że Dalius idealnie wtopił się w otoczenie albo został z kimś pomylony. Ewentualnie, w jakiś niepojęty sposób wiedzieli, że przychodzi z polecenia.
Facet za barem, spiczastouchy i chudy jak ghul, spojrzał na niego czymś bladym i zmęczonym, co zaszyło się w jego podkrążonych oczodołach.
Na piętrze, drugie od lewej. Zapukaj — polecił i natychmiast odwrócił do swoich spraw.
Wspomniane piętro znajdowało się na prawo od baru, po lewej Bladego, a zaczynało trzeszczącymi pod jego ciężarem schodami, na których prawie wywaliłby się na piątym stopniu, gdyby nie zauważył, że jest zapadnięty. Zaprowadziły go na korytarzyk, tak wąski, że prawie uwierał w biodrach, ciemny jak borsucza nora i nawet podobnie pachnący. W drewnianych, cienkich jak zaliczka ścianach, jakiś kornik dawał w najlepsze koncert, a towarzyszyło mu odległe skrzypienie i dziwny dźwięk, jakby bulgotania, dobiegający cholera wie skąd. Na innych deskach, robiących za podłogę, w samym środku korytarza widniała rozbryźnięta plama czarna niby polewka z rzepy. Swoje drugie drzwi po lewej miał zaraz na wyciągnięcie ręki. Patrząc na nie, mógł zauważyć, że nie są grubsze od ścian, a jednak nie dobiegał zza nich żaden odgłos. Pod skosem, kilka cali nad drewnianym uchwytem służących za klamkę ktoś wyrzezał napis: „Jesteśmy 138”.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Tawerna „Kraken”

Post autor: Kanel » 28 lis 2018, 22:57

Krok za krokiem przemierzając siedzibę, a przynajmniej jedną z siedzib, podejrzanego mętu tego miasta doszedł do wniosku, że to naprawdę porządne miejsce do zajebywania się w trupa i użalania nad własnym, spartaczonym losem w napadach depresji. Gdyby miał więcej pojęcia o tym świstechu, czy jak to się tam zwie, pewnie zawyrokowałby też, że jest to miejsce całkiem porządne do przejścia niezgorszej fazy. Tak chujowo przytulne i rozjebane, mające swój charakter.

"Puk-puk" - zapukał spokojnie, miarowo i delikatnie, tak jak nieśmiała dziewica. Albo tak jak nieśmiałą dziewicę... Oba porównania pasują. Nie wchodził, póki nikt nie poprosił, żeby wlazł. W tych stronach był nowy, dotąd wchodził gdzie chciał i w kogo chciał, ale teraz coś mu podpowiadało, że jakiś pojeb może do niego pierdolnąć z kuszy wałowej, bo kurwa tak i już, i nikt z przybocznych mu wcześniej nie upierdoli ręki toporem. Skoro za durnego "Hałabałę", czymkolwiek to to było, można zarobić uciskanie wora, to w tym przybytku zawodowych morderców, fachurów od mokrej roboty, wirtuozów sprzątania i zwykłych pojebów, takich jak on sam, skłonnych się napierdalać bez powodu, lepiej było nie kozaczyć.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2456
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Tawerna „Kraken”

Post autor: Dziki Gon » 29 lis 2018, 17:01

Gdyby miał więcej pojęcia o świstechu, mógłby dojść do zgoła odwrotnych wniosków i uznać, że miejsce idealnie nadaje się do przeczekania, ale przychodzącego nazajutrz po świstaniu moralniaka.
Co do charakteru miejsca, to faktycznie trudno było oprzeć się wrażeniu, że podobny efekt przytulnego rozjebania dałoby się uzyskać tylko zatrudniając biegłego w urządzaniu wnętrz artystę. Tym większe zaskoczenie, że tutaj uzyskano to zupełnie spontanicznie.
Od podobnego pukania, nawet nieśmiała dziewica zasnęłaby w trakcie, ale może i słusznie czynił, biorąc pod uwagę, że mocniejsze uderzenie, gotowe byłoby wyrwać te śmieszne drzwiczki z nie mniej komicznej futryny. Zresztą, otworzyły się przed nim zanim zdążył całkowicie cofnąć rękę. Ukazując po drugiej stronie izbę, tak ciemną i małą, że widział w niej tylko wpadające przez błony okienka światło, a w świetle – potarganego, ciemnowłosego, krzywo ogolonego i żylastego faceta w samych spodniach, patrzącego na niego oczami o bladoniebieskich tęczówkach.
No — chrypnął mu na powitanie, nie zapraszając do środka.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Tawerna „Kraken”

Post autor: Kanel » 29 lis 2018, 17:14

Ten to dopiero wyglądał na fachowca. Od butelki... Ale nie ma co, jak go polecono, to może kryje się w nim więcej pożytecznego człeka, niż można by przypuszczać. - Lieve jesteś? Mam do niego interes. - Zapytał i wyjaśnił, o co chodzi. Tyle na tę chwilę mógł zrobić, albowiem nie chciał za bardzo gadać w drzwiach o interesach a także o tym, kto polecił tutaj szukać pomocy. Takie sprawy faktycznie lepiej jest obgadywać za zamkniętymi drzwiami, będąc pewnym, że żaden ciekawski i gadatliwy element potem ci koło dupy nie narobi, bo się nasłuchał.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2456
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Tawerna „Kraken”

Post autor: Dziki Gon » 29 lis 2018, 19:58

Może. Kto pyta? — facet, wyciągnął rękę na bok, w cień i rysujący się w nim ciemniejszy, skołtuniony kształt mogący być barłogiem. Jak się okazało, po to, żeby wyciągnąć z niego koszulę, którą wciągnął sobie na grzbiet. Ruchem głowy wskazał gościowi miejsce, z którego przyszedł. Była to opaczna, swoista forma zaproszenia, co zmiarkował z jego następnych słów. — Pogadamy na dole — zaproponował, łapiąc w lot powód małomówności przybysza oraz uznając, że przy tutejszych cienkich ścianach źle się gwarzy. — Zdania składał niewylewne, jednako nie śmierdziało od niego kwaśnym sztynksem, którym zalatywali umęczeni minionym wieczorem fistechowcy ani zajzajerem po przetrawionym sznapsie, właściwym wczorajszym gorzałkosiom. Chrypkę mógł mieć przyrodzoną. Albo ze zmęczenia. Przysiadłszy na moment na wyrze, niespiesznie wzuwał buty, czekając na odpowiedź.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Tawerna „Kraken”

Post autor: Kanel » 29 lis 2018, 21:22

- Witold von Barsta. - Przedstawił się cicho, pamiętając o tym, aby używać kradzionego imienia. W końcu po co jebać we łbach wszystkim tym ludziom, mianując się jednym imieniem a przez innych będąc nazywanym drugim? Gotowi jeszcze zadawać niewygodne pytania, mieć wątpliwości. - Polecił Cię nasz wspólny znajomy. Pewien medyk. - Dodał, podchodząc troszkę bliżej, żeby nie musieć tego rozgłaszać bardziej niż powinien. Właściwie nie wiedział, czy powinien się powoływać na znachora, ale trudno, już się stało.

Czy poszedł? A czy kurwy dają dupy za hajs? Przecież po to przyszedł, żeby coś ustalić. Więc poszedł na dół, gdy tylko jego nowy towarzysz był gotowy.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2456
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Tawerna „Kraken”

Post autor: Dziki Gon » 29 lis 2018, 21:39

Facet podniósł głowę, a zaraz potem z wyra, przyglądając mu się bacznie.
Masz ogon? — zapytał, przy czym szło się domyślić, że nie chodziło mu o występowanie u Daliusa pewnego atawizmu ewolucyjnego. Nie wyglądał na takiego starego, jaki był w rzeczywistości.
Bo jak nie, to daruj konspirę — poprosił, lecz przez moment rozważał coś w skrytości swoich myśli, wychodząc na korytarz.
Albo dobra. Znam paru medyków. Chodzi o tego, który nazywa się jak podroby, czy tego którego przezywają przez oko? — Doceniając, że nie chce pucować znajomych, ostatecznie przystał na tę małą farsę i pociągnął ją dalej.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Tawerna „Kraken”

Post autor: Kanel » 29 lis 2018, 21:49

- A bo ja wiem, czy mam. Nie jestem specjalistą. - Wzruszył ramionami. Lepiej było w nic faceta nie mieszać, bo jeszcze potem, jeśli dlań będzie jakieś potem, pozszywa mu fiuta z twarzą i dopiero się porobi. Kichać nasienie, kurwa. Zabawne, o ile nie idzie o ciebie. - Idzie o tego od podrobów. - Odparł i tyle. - Zanim zaczniemy gadać... Ja wiem, że Twojej robocie nie ma standardów, ale mam czterdzieści koron i nieprędko zarobię. Mamy o czym gadać? - To musiał wiedzieć, nim zacznie sobie strzępić gardło.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2456
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Tawerna „Kraken”

Post autor: Dziki Gon » 29 lis 2018, 21:58

No proszę — Jegomość zwany Lieve, uśmiechnął się lekko. — Co u niego? Uwaga, stopień — dodał i zaklął, bo choć sam zwrócił mu uwagę na ten nieszczęsny piąty stopień i tak omal się na nim nie wyłożył.
Skoro już mnie obudziłeś to mamy — odparł, gdy byli już na dole, wybierając zaciemniony i dyskretny stolik na uboczu. Czyli pierwszy z brzegu, bo wszystkie były tu takie. — O co się rozchodzi?
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Tawerna „Kraken”

Post autor: Kanel » 29 lis 2018, 22:55

Uważał. Ale dzięki kompanowi. Sam by nie pamiętał o tym cholerstwie. Ten gatunek tak ma i nawet wiedźmin nie uradzi.

- O mojego brata. Albo i nie... - Zaczął. - Zniknąłem z rodowych ziem i przybyłem tutaj. Szlachetny brat ponoć śle za mną, obiecuje nagrody. Czemu? Ja nie wiem, nie podpadłem mu. Wczoraj spotkałem się z jego ludźmi i zaprosili mnie mnie na spotkanie. Gdzie? Na kurhany... - Uśmiechnął się. - Lubart von Barsta i kurhany, już bo zaufam. Rozumiecie? To nie może być mój brat, ale ktoś za mną śle i pewnie próbuje mnie wziąć w pułapkę. Potrzebuje kogoś, kto tam ze mną pójdzie. Lepiej dwóch ktosiów, bo nie wiem, ile ich tam może być. Ukryć się i wystrzelać z kuszy, kiedy ja pójdę tam i pogadam sobie z nimi. Albo inaczej, jeśli wy, specjalista, macie jakieś zalecenia. O to chodzi. - Wyłożył najprościej, jak umiał.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2456
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Tawerna „Kraken”

Post autor: Dziki Gon » 30 lis 2018, 0:32

Mniej szczegółów i więcej konkretów, jeśli łaska — zechciał był powiedzieć, słuchając co ma do powiedzenia, a na zakończenie samemu wychodząc konkretom naprzeciw z odpowiednimi pytaniami.
Po pierwsze jeżeli zależy ci na zaleceniu specjalisty – tak, to pułapka. I dziwaczne miejsce na zasadzkę. Z naszego punktu widzenia, niezgorsze, bo mimo wszystko na otwartej powierzchni. Nawet jeżeli wśród drzew i nagrobków. Po drugie, ilu ich jest i z kim mamy do czynienia. Po trzecie, dwóch ktosiów, w sumie trzech… Mało. Chyba, że każdy ktoś to naprawdę będzie ktoś. — Gość mówił płynnie i spokojnie. Jednak było w jego sposobie akcentowania, zwłaszcza „sz” i „ż” coś, co kazało przypuszczać, że Wspólny nie był jego pierwszym językiem. I niewykluczone, że nie ostatnim. — W końcu ostatnie, ale nie najmniej ważne. Już teraz muszę wiedzieć, czy po robocie przyjdzie nam się ukrywać. Innymi słowy, czy podpadniemy pod rodową wróżdę, tutejsze prawo lub łowcom nagród. — Niebieskooki zakończył wypowiedź, wpatrując się w rozmówcę po drugiej stronie blatu swoimi bladymi, niebieskimi oczami.
Ilość słów: 0

Kanel
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 30 mar 2018, 1:09
Miano: Dalius
Zdrowie: a dobrze, dobrze

Re: Tawerna „Kraken”

Post autor: Kanel » 30 lis 2018, 13:10

- Wiem o dwóch. Póelf, pyskaty i chyba bitny. Drugi to człek, raczej silny. To z nimi mówiłem. - Zaczął. - Twierdzili, jakoby pracowali dla mego brata, który jest panem na Zielonym Kopcu. Ja poddaję to w wątpliwość, albowiem, ani mi się widzi, by mój brat tam chciał się ze mną spotkać, ani żeby takich obwiesi po mnie wysyłał, tym bardziej mieszańca. Wysłałby, ani chybi, kogoś ze świty. Ale... - Wzruszył ramionami. - To tylko moje przypuszczenia, zaś wiem, jak rzekłem, o tych dwóch sługusach i nikim więcej. Nie sądzę, byście byli skazani na kosę z moim rodem, nie sądzę też by najęli kogokolwiek, ale to tylko moje przypuszczenia. Wiem, że to niewiele. Jeśli tego chcecie, możemy pójść, osobno i w różnych odstępach czasu, do gospody, gdzie owe pachołki prawdopodobnie przebywają. Mogę im zaproponować termin, może inne miejsce, wy zaś, jeśli się na tym znacie, możecie ich szpiegować, śledzić. Ja nie jestem wywiadowcą, nie mam ku temu talentu... - Ponownie wzruszył ramionami. - Albo możemy ich wywabić i wziąć na spytki, choć to pewnie mocodawcę spłoszy albo przyczyni się do wzrostu czujności.
Ilość słów: 0

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2456
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Tawerna „Kraken”

Post autor: Dziki Gon » 01 gru 2018, 0:04

Jak byli uzbrojeni? Są wśród nich strzelcy? — dopytał Lieve, po tym jak wysłuchał i zapamiętał co Dalius miał mu do powiedzenia. — Tym lepiej — skomentował uwagę o tym, że nikomu się nie narazi, ani nie będzie musiał wyjechać za przełęcz Elskerdeg po skończonej robocie. — Żeby nie było między nami niejasności, Witold — zwrócił się do niego bezpośrednie po imieniu, lecz bez lekceważącego ani protekcjonalnego tonu. — Przyjmę robotę na ile się umówimy. Ale jeżeli po kontrakcie wystąpią jakieś nieprzewidziane okoliczności, podobne do tych, które właśnie wymieniłem, zastrzegam sobie prawo do renegocjacji wysokości mojego wynagrodzenia. W łupach lub gotówce. — Wykładając swoją sprawę, nie przeszedł jeszcze do ustalenia tego ostatniego. Miast tego skupił się na ostatnich słowach Bladego. — Co to za gospoda?— dopytał, by zaraz dodać. — Ja także nie jestem wywiadowcą. Przy sprzyjających warunkach potrafię podkraść się do niespodziewającego się ataku wroga. W terenie. Śledzenie kogoś w mieście to zupełnie inna, że się tak wyrażę, para butów. Nieco na mnie za dużych.
Ilość słów: 0

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław