
Plac bazarowy
Plac bazarowy

Re: Plac bazarowy
Na poły oślepiony gwałtownym przejściem z półmroku w światłość, biegł przed siebie bez ładu i składu. Jak wściekła, rozpędzona krowa taranował wszystko na swej drodze, płosząc obsrywające parapety gołębie i bezdomną faunę. Przy bramie wjazdowej obszczekał go jakiś burek, więc odruchowo skręcił w lewo, miast w prawo, skąd przybył. Tuż za winklem wpadł w grupkę kobiet, wytrącając im kosze ze sprawunkami z rąk, za co te zwyzywały go nie gorzej od marynarzy. Chwilę potem wdepnął w coś miękkiego i śliskiego, przejechał kawałek po bruku, potknął się i zatoczył na spiętrzone pod murem skrzynie i beczki. Strząsnął plugastwo z obcasa i pognał dalej, nie zważając na wyklinającego go z okna jegomościa.
Gdy dopadł końca ciasnej uliczki, zatrzymał się, wziął głęboki oddech i zanurkował w rwący nurt bazarowej rzeki. Ten poniósł go, zrazu nie dając żadnego pola manewru. Po jakimś czasie jednak ścisk zelżał nieco, rogacizna pędzona na targ lub z niego zniknęła w jednej z rozlicznych odnóg placu, a Baldwin odzyskał autonomię, wyrzucony gdzieś na jego obrzeżach. Obrzeża te, znane szewcowi raczej słabo, bo rzadko zapuszczał się aż pod zachodni mur, nad którym górował „Kościej”, sąsiadowały z Wielką Manufakturą, jakimś lombardem i kilkoma pstrokatymi plamami mniejszych bądź większych kramów.
Jeden z nich oblegał tłumek gapiów, zasłuchanych i zapatrzonych w prezentację — jak twierdził czarowny, kobiecy głos — panaceum na cały ból i dolegliwości tego świata. Krasnolud nie widział straganu, bo zasłaniali mu go stłoczeni przy nim ludzie, ale doskonale wszystko słyszał, nie tylko zresztą od strony kramu. O tej porze dnia „Kobyła” pracowała już bowiem pełną parą — hucząc, dymiąc, sycząc, sypiąc iskrami i przekleństwami kiepsko opłacanych robotników.
— Tak oto przygotowana mikstura — mówiła śpiewnie kobieta przy straganie — zapobiega wszelkim chorobom! Leczy bóle głowy, słaby wzrok i słuch, plucie krwią i zaburzenia trawienia! Przeciwdziała wszystkim znanym na świecie truciznom i chroni przed morowym powietrzem — wystarczy wetrzeć ją w zęby! Dalej, dalej, dobrzy ludzie! Zapraszam do zakupu! Zadbajcie o siebie i swoją rodzinę w tych niepewnych czasach! Jedyne pięć koron za uncję!
— Ja wezmę!
— I ja!
— Gdzie się pcha! Pierwsza byłam!
— Proszę po kolei, dobrzy ludzie! Starczy dla wszystkich!
— Dla mnie też! DWIE uncje!
— Doskonały wybór! Na zdrowiu nie ma co oszczędzać!
Gdy dopadł końca ciasnej uliczki, zatrzymał się, wziął głęboki oddech i zanurkował w rwący nurt bazarowej rzeki. Ten poniósł go, zrazu nie dając żadnego pola manewru. Po jakimś czasie jednak ścisk zelżał nieco, rogacizna pędzona na targ lub z niego zniknęła w jednej z rozlicznych odnóg placu, a Baldwin odzyskał autonomię, wyrzucony gdzieś na jego obrzeżach. Obrzeża te, znane szewcowi raczej słabo, bo rzadko zapuszczał się aż pod zachodni mur, nad którym górował „Kościej”, sąsiadowały z Wielką Manufakturą, jakimś lombardem i kilkoma pstrokatymi plamami mniejszych bądź większych kramów.
Jeden z nich oblegał tłumek gapiów, zasłuchanych i zapatrzonych w prezentację — jak twierdził czarowny, kobiecy głos — panaceum na cały ból i dolegliwości tego świata. Krasnolud nie widział straganu, bo zasłaniali mu go stłoczeni przy nim ludzie, ale doskonale wszystko słyszał, nie tylko zresztą od strony kramu. O tej porze dnia „Kobyła” pracowała już bowiem pełną parą — hucząc, dymiąc, sycząc, sypiąc iskrami i przekleństwami kiepsko opłacanych robotników.
— Tak oto przygotowana mikstura — mówiła śpiewnie kobieta przy straganie — zapobiega wszelkim chorobom! Leczy bóle głowy, słaby wzrok i słuch, plucie krwią i zaburzenia trawienia! Przeciwdziała wszystkim znanym na świecie truciznom i chroni przed morowym powietrzem — wystarczy wetrzeć ją w zęby! Dalej, dalej, dobrzy ludzie! Zapraszam do zakupu! Zadbajcie o siebie i swoją rodzinę w tych niepewnych czasach! Jedyne pięć koron za uncję!
— Ja wezmę!
— I ja!
— Gdzie się pcha! Pierwsza byłam!
— Proszę po kolei, dobrzy ludzie! Starczy dla wszystkich!
— Dla mnie też! DWIE uncje!
— Doskonały wybór! Na zdrowiu nie ma co oszczędzać!
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław