Post
autor: Vespera » 17 sie 2022, 1:27
Elspeth była już tak przyzwyczajona do wyklinania na novigradzką władzę, że słowotok Waleta spłynął jej obojętnie jak ściek ulicznym rynsztokiem, nie zahaczywszy nawet o czubek jej obuwia. Odnoszenie się merytorycznie do strzępienia ryja jakiegoś alfonsa z Czerwonej byłoby niczym grzebanie patykiem w gównie, tedy zignorowała to całkowicie i z lekkim znużeniem, chociaż musiała przyznać, że jej interlokutorzy bywali coraz bardziej kreatywni w swoich teoriach wypluwanych na fali wkurwienia. W zasadzie to sutener podsunął jej dobry pomysł, może czas najwyższy, żeby zapytać swojego szefa o promocję i wypłacanie dodatku za pracę w szkodliwych warunkach, tj. znoszenie takich pajaców jak Walet.
— Już? Skończyłeś opowieści bazarowej wróżki? To teraz przestań rżnąć głupa, czego to nie zrobiłeś, bo ściany tego burdelu są nawet cieńsze niż twoje teksty — odparła z perfekcyjnie wyważonym rozdrażnieniem, nie zmieniając swojej postawy z założonymi rękami, w przeciwieństwie do alfonsa szwendającego się jak owsiki w dupie w akcie popisu swą pseudononszalancją.
— Nie kojarzysz? To ja ci przypomnę — wybrzmiało surowo po raz niezliczony jak zawsze, gdy sprawca cierpiał na amnezję. — Przed Birke sprałeś kleryka i to na tyle mocno, że trzeba było go poskładać. Pechowo dla ciebie, jego ojciec jest kimś ważnym. Tym wyjątkowo debilnym jak na to miasto czynem de facto sam zaprosiłeś novigradzkie służby do siebie. W tej chwili wspomniana bezpieka proponuje ci kulturalny układ, dzięki któremu definitywnie odjebie się do ciebie za tamten incydent, więc zamknij swoją przedsiębiorczą jadaczkę i posłuchaj przez chwilę ze zrozumieniem, póki jeszcze ktokolwiek chce z tobą rozmawiać.
Elspeth w rzeczywistości wcale nie chciało się rozmawiać z Waletem. Jednakże zależało jej na czasie w sprawie niebieskich prochów, a nie użeraniu się przez najbliższe dni z butnym alfonsem, i tylko z tego względu jeszcze nie wyszła, a postanowiła spróbować przemówić do jego interesownej wyobraźni.
— Masz dwie możliwości — powróciła do tonu niewzruszonego przedstawiciela władzy. — W pierwszej odmawiasz nam współpracy. Jak zapewne się domyślasz, raczej źle przyjmujemy odpowiedź odmowną, więc po fali przesłuchań, zawracania dupy z procedurą prawną i odbębniania kary dopiero zaczną się właściwe represje ze strony tych dzikich skurwysynów, jak uprzejmie raczyłeś określić mnie i moich kolegów. Twoje poważne przedsiębiorstwo zacznie nawiedzać rekordowa liczba donosów, kontrole, dojazdy ze strony konkurencji oraz inne niezidentyfikowane wydarzenia siły wyższej. Skończy się na tym, że nie będziesz prowadził tego biznesu, Walet, i pozbądź się złudzeń, bo burdeli u nas w Novigradzie pod dostatkiem, a wyleniałe koty z góry mają serdecznie w dupie, czy akurat ty będziesz rządził tym grajdołkiem. Nie przysporzy ci wśród nich popularności fama, że pierzesz kapłanów.
Novigradzka żmija wbrew sobie powstrzymała się jeszcze od plucia jadem w stronę alfonsa, a zamiast tego wyjaśniała mu dalej mechanizmy rządzące stolicą świata, jeśli w swej arogancji wciąż ich nie pojął.
— W drugiej możliwości używasz mózgu i wykazujesz się rozsądkiem. Pomożesz nam w pewnej sprawie, o czym nikt z twojego środowiska nie będzie wiedział. W efekcie zapomnimy o niefortunnym incydencie, a po wywiązaniu się ze swojej części umowy dostaniesz immunitet. Nie będą nas w przyszłości interesować żadne donosy na twój temat, nie będziemy kontrolować twoich interesów, a w razie problemów będziesz mógł liczyć na przysługę ze strony bezpieki. Sugeruję zatem, abyś ruszył łaskawie tym swoim orzeszkiem we łbie i oszczędził wszystkim ambarasu — skonkludowała Efa, na razie zabijając jeszcze Waleta co najwyżej nieżyczliwym spokojem i zimnym spojrzeniem, a nie swoim jadem.
Ilość słów: 0
Nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on tobie.