Zamek

Obrazek

Komandoria namiestnika Novigradu i schronienie hierarchy na czas wojny lub politycznego niepokoju. Najbardziej zmilitaryzowany punkt w mieście, mieści on trzon novigradzkiej straży i nie szczędzi środków na utrzymanie grodu w pokoju. Oraz pokoju w grodzie.


Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2456
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Zamek

Post autor: Dziki Gon » 18 mar 2018, 19:00

Obrazek
„Panowie ziemscy w Twierdzach zamknęli swoje dusze! Z dala od narodu, co ziemię karmi, co gwiazdy zapala! Bliżej im do chmur niźli nas! Hen w górze brak głodu, powodzi, nieurodzaju. Nasz płomień rozpaczliwy niby iskra młoda, niby nietrwały motyl! Nie obawiajcie się, bracia! Wytrwajcie w nadziei, bowiem dusze Panów, im dalej nas, tym bliżej nieba i gniewu bożego!”
— Pierwsze Kazanie Vidiusza

Zimne, kamienne mury zamku pochylają się nad miastem wyniosłym masywem, wystrzeliwują w błękitne niebo, rozrywają basztami chmury. Dokoła nich czuwa potężny, warowny kompleks. Jego główny dziedziniec wypełnia szarość bruku i kępy równo przystrzyżonej zieleni oraz mnogość świętych posągów. Bruk prowadzi prostą drogą ku miejskim murom — od wewnętrznej bramy, przez kordegardę, potem zamkową kaplicę Wiecznego Ognia, aż wreszcie do donżonu, serca całej twierdzy. Zaszczyt przebywania w tej części miasta, co dopiero zaszczyt zawitania w progach donżonu, nie jest często przyznawany. Nie byle komu. Jedynie wysocy dostojnicy, polityczni przyjaciele oraz najbardziej wpływowi interesanci otrzymuję prawo audiencji. Paradny, zdobiony marmurowym nadprożem łuk prowadzi do bastionu, chroni go oddział najzdolniejszych gwardzistów. Następnie twierdza wita wachlarzem kamiennych schodów. Za głównym wejściem czeka sala audiencyjna rady Wolnego Miasta, na górnych piętrach mieszczą się zaś zielone salony, gdzie przyjmowani są prominentni goście. Do sypialni królewskich wstępu nie ma nikt. Miękkie dywany, mahoniowe meble, drogocenne popiersia i malowidła oraz alabastrowe posągi nadają świetności komnatom, a tym gościom, którzy sycić lubią nie tylko oczy, służy oferująca najwykwintniejsze potrawy zamkowa kuchnia. Wszędy panuje delikatna, niby utkana srebrną nicią cisza. Służba ma w zwyczaju przemykać od pomieszczenia do pomieszczenia, straż czuwa w milczeniu. Wielkim przywilejem jest znaleźć się na tych salonach, jeszcze większym ponoć — nie powędrować z nich prosto na salony Baszty Więziennej za sprawą jednego nieostrożnego gestu lub słowa.
Ilość słów: 0

Vespera
Awatar użytkownika
Posty: 193
Rejestracja: 07 cze 2021, 15:44
Miano: Elspeth Favres
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Zamek

Post autor: Vespera » 01 paź 2023, 18:46

Nie skomentowała tych reprymend. W milczeniu zacisnęła usta z narastającej pomału złości i pomimo zmęczenia, ruszyła z miejsca z oczami na przeciwniku.
Chciałoby się rzec, że uczyniła to sobie na własne życzenie. Gdyby była religijna, można by dopatrywać się w tym jakiegoś elementu ekspiacji za śmierć kamrata w trakcie wspólnej akcji. Niewykluczone, że stanowiło to jakąś formę eskapizmu od narastających problemów codzienności, wobec których nawet morderczy trening w dusznym novigradzkim zamku zdawał się być rozwiązaniem. A może po prostu chodziło o zwykły pragmatyzm, zdolność do wyciągania wniosków z porażek i chęć poprawy kluczowych dla przeżycia w niebezpiecznym fachu umiejętności.
Z niechęcią musiała przyznać, że Arno na swój sposób miał rację w swoim pastwieniu się nad nią. Prawdziwa potyczka również mogła się przedłużać czasowo i ją wycieńczać, o czym przekonała się na własnej skórze. Realnego wroga nie będzie interesował jej brak sił czy kłucie w boku, tylko bezwzględnie wykorzysta swoją przewagę, by przebić ją na wylot. Wiedziała, że któregoś dnia – dokładnie tego, w którym zobaczy groźnego przeciwnika w kałuży jego krwi – będzie wdzięczna Valderramie za to bezwzględne maltretowanie na treningach. Nie wiedziała natomiast, co go ugryzło, że znęcał się nad nią dzisiaj z aż taką nieustępliwością i nie skutkowały żadne próby złagodzenia tego stanu.
Na dobitkę w najmniej odpowiednim momencie na miejscu musiał oczywiście pojawić się Karakurt we własnej osobie. Ceniła sobie fakt, że owe ćwiczebne schadzki kochankowie odbywali bez zbędnego audytorium, ale gdzieżby w tym chędożonym zamku mogło się coś ukryć, a już zwłaszcza przed Kurtem Karakalisem. Stanęła przed dylematem, kto pierwszy ją zajebie – nieskory do przerwania walki strażnik świątynny czy jej pryncypał za konieczność czekania na nią. Ostatecznie uznała, że ględzenie szefa szybko przeminie, a kolejny guz od Valderramy potrwa co najmniej kilka dni. Wybór mniejszego zła był zatem prosty.
Nie miała żadnych wątpliwości co do tego, że rozproszenie się choćby przelotnym spojrzeniem na Kurta skończy się karnym ciosem od Arna, który tylko na to czeka, tedy nie patrzyła w tamtą stronę. Z policzkami zaróżowionymi od wysiłku, nie spuszczała zeń skupionego wzroku, rozgrzewając w dłoni własny miecz i czując, jak wbrew woli zaczyna jej się udzielać jego zły nastrój wespół z własną chęcią odegrania się.
Kiedy wzniósł klingę, zadziałało to na nią niczym odruchy warunkowe u zwierząt na widok kija czy bata. Ostatnim razem, rozpoczynając dokładnie w takiej samej pozycji, Arno doprowadził do pamiętnego przypierdolenia jej w łeb. Zelektryzowana widokiem jego pozy, nie zamierzała pozwolić na powtórzenie tamtej sekwencji ruchów. W myśl zasady, że najlepszą obroną jest atak, podniosła zatem własną klingę i natarła nań fertycznie, by jak najszybciej zbić jego głownię i znaleźć lukę w jego obronie, która pozwoli jej na wykonanie skutecznego zwodu.
► Pokaż Spoiler
Ilość słów: 0
Nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on tobie.

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2456
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Zamek

Post autor: Dziki Gon » 05 paź 2023, 19:37

Nie czekał na jej cios. Poruszał się lekko, utrzymując dystans. Klinga trzymana swobodnie na wysokości bioder mogła stać się dowolną zastawą, więc aby znaleźć lukę, musiała zmusić do zmiany pozycji. Nie pozwolił jej na to. Kiedy klinga Elspeth błysnęła w wypadzie, przeniósł ciężar ciała na dostawną nogę, wychyliwszy ciało do tyłu. Cofał się, ale było to cofanie tygrysa gotującego się do skoku. Dokładnie do kontry w postaci szybkiego patinanda w półdystansie, zwieńczonego tępym sztychem w brzuch.
Wtedy zaskoczyła go zwodem. Z odruchów zdradziło go tylko przymrużenie powiek — pozostałe trzymał w ryzach wieloletnią praktyką i treningami. Nie poszedł w rozsypkę i nie spanikował. Nie wypuścił miecza z ręki ani nie zasłonił się nią w bezsensownej reakcji zdarzającej się początkującym szermierzom. Ale nie zdołał odparować. Nie bez satysfakcji dostrzegła, że samo uchylenie się także okazało się niewystarczającym. Musiał odskoczyć.
Minąwszy się z tępym ostrzem jej treningowca, wylądował prawie pół metra dalej. Niezgrabnie, prawie na jednej nodze; dla utrzymania równowagi pomógł sobie płynnym półobrotem. Zatrzymał się, odwrócony profilem; pot perlił mu skroń, klatka piersiowa unosiła nierównym oddechem. Nie obserwował jej, lecz panoramę miasta rozciągającą się za blankami. Trening był skończony.
Pudło. — Rzucona przez niego klinga zadzwoniła o kamienne podłoże. Zaraz potem dołączyło do niej echo wysokich, podkutych butów strażnika świątynnego.
Popracuj nad tym — dodał na odchodne, mijając opartego o mur Karakalisa bez zaszczycania go spojrzeniem. Kurt skinął mu głową, rozciągając usta w wypraktykowanym, gównożernym uśmiechu.
Panie Valderrama.
Odwal się, szpiclu.
Kurt oderwał się od muru, niespiesznym spacerowym krokiem zbliżając się do Elspeth i serca tłukącego się w klatce piersiowej kobiety szybciej od granego na pobliskim placu werbla.
Od kilku treningów — zaczął nie na temat, jak miał ostatnio w zwyczaju. — Kryje gardą pierwszą i czwartą, zapominając o drugiej. Następnym razem spróbuj uderzyć wkłąb albo na podlew. Stawiam koronę, że trafisz.
Jak twoje żebra? — Pytania Kurta rzadko, jeśli w ogóle, służyły samej grzeczności. Jak u większości osób skalanych ich fachem. — Żywię nadzieję, że razy zadane uprzejmością twojego instruktora uczyniły je mniej doskwierającymi.
Ilość słów: 0

Vespera
Awatar użytkownika
Posty: 193
Rejestracja: 07 cze 2021, 15:44
Miano: Elspeth Favres
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Zamek

Post autor: Vespera » 08 paź 2023, 21:14

W pewnych okolicznościach nawet „pudło” mogło uchodzić za swoisty sukces. Dzisiejszą wygraną Elspeth było dotarcie do końca treningu bez uszczerbku na zdrowiu pogarszającego jej obecny stan, to jest bez dodatkowego guza, siniaka, skrętu kończyny ani żadnej innej kontuzji z bogatego repertuaru rzeczy, które mogą się wydarzyć w trakcie szkolenia ze strażnikiem świątynnym. W końcu go trafię, upierała się dalej w duchu jak po każdym sparingu z Arnem, opierając dłonie o kolana i w pochylonej pozycji uspokajając cały organizm po morderczym wysiłku.
Puściła mimo uszu wymianę uprzejmości między eminentnym reprezentantem pionu wywiadowczego i równie szacownym przedstawicielem zbrojnego ramienia służb bezpieczeństwa. Próby zmiany nastawienia któregokolwiek z nich do siebie były równie skuteczne, co proszenie jadowitego pająka bądź węża o to, czy mógłby przestać zabijać inne istoty żywe.
Dziękuję za wskazówkę, Kurt – odpowiedziała Efa z dystynkcją aspirującą do rasowych pojedynkowiczów, ale efekt nieco psuł fakt, że wciąż jeszcze dyszała w pochylonej pozycji, jakby miała zaraz wypluć płuca. — Następnym razem powołam cię oficjalnie na sekundanta, żebyś nie marnował swojego potencjału samym podpatrywaniem w cieniu.
To już nawet nie było wrażenie, że nic nie umyka oczom i uszom Kurta. To był fakt, któremu Elspeth przestała się dziwić lata temu. Radę na temat kierunku uderzenia zapamiętała, skłonna ją rzeczywiście wykorzystać. W końcu też udało jej się wyprostować, pokonać zadyszkę i pomimo zaróżowionych policzków, zaprezentować nieco godniej przed własnym przełożonym.
— Dziękujemy za należne nam zainteresowanie – odparły żebra przeciągłym, niesłyszalnym kłuciem w boku, usiłując przekrzyczeć kołatające serce. – Czyli coś, czego nie uświadczymy od naszej bezmyślnej właścicielki.
Już prawie doszły do siebie — odparła powściągliwie Elspeth. Pytania Kurta były jak finty w fechtunku - nigdy do końca nie było wiadomo, w którą stronę tak naprawdę mierzą. Próba ripostowania uzasadnionego przytyku mogła skończyć się efektem tożsamym podlewaniu wodą novigradzkiego Wiecznego Ognia używanego w celach obronnych przez świątynnych. Jeszcze większą pożogą.
Mogę wracać do pracy, szefie — dodała dla uściślenia.
Ilość słów: 0
Nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on tobie.

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2456
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Zamek

Post autor: Dziki Gon » 16 paź 2023, 17:36

Z nieschodzącym mu z warg uśmiechem, Karakurt czekał cierpliwie, aż jego podkomendna przestanie sapać jak zdychający mamut i wykształci pozycję wyprostowaną.
Dobrze — powiedział, gdy już się doczekał. — Mam dla ciebie zadanie.
Szpicel obrócił się, ruszając w kierunku, w którym niedawno podążył Arno. W przeciwieństwie do poprzednika kroczył wolno, niespiesznie, jakby miał dla siebie cały czas tego świata. Nawet sforsowana poranną zaprawą Elspeth nie miała problemu, by nadążyć.
Kazałem naszym popracować nad twoimi tropami, kiedy byłaś w szpitalu — mówił, idąc. — Pestkę z „Pręgierza” i tego alfonsa treflowatego niżnika. Uwaga, stopień.
Zeszli w dół po wysłużonych kamiennych schodach, prowadzących na niższą kondygnację obwarowań. Przez kilkadziesiąt następnych prętów mur miał prowadzić ich prosto, nim zacznie zawijać na południe, w kierunku obsiadłej krukami baszty majaczącej na horyzoncie.
Jak pamiętasz ze szkolenia i praktyki, wyróżniamy dwa typy informatorów. Takich, którzy udają, że gówno wiedzą i takich, którzy gówno wiedzą, ale udają. Obydwaj okazali się typem drugim.
Z rękoma splecionymi za plecami, Kurt minął przysypiającego halabardnika, który zasalutował mu na powitanie. Obracając szyję, w przerwach między blanką a drugą patrzył na panoramę. Przecinający miasto pontarski kanał, którym poruszały się pchane tykami łódki i obładowane kupieckie barki. On oraz odległe dachy starówki plujące w niebo siwymi obłokami dymu z setek gardzieli kominów.
Potwierdzili kilka naszych domysłów, sypnęli kilka nazwisk i adresów. W większości pustych lub mało znaczących tropów. Uzupełnili mozaikę o parę fragmentów, ale wciąż za mało, byśmy ujrzeli całość.
W rzecz zamieszane są trzy gangi. Co najmniej trzy, bo z każdym dniem przybywa nowych — kontynuował szpicel. — Festaki. Skowyrowi i trzecia, jeszcze niezidentyfikowana banda, która chce wywalczyć sobie udziały. Młodzi, gniewni i głodni. Zdolni do dystrybucji, ale za ciency w uszach na produkcję, do której brakuje im wiedzy i fachowego zaplecza. Ktokolwiek za nimi stoi, waży swoje ruchy ostrożnie i przemyślanie. Posługuje się tym knajackim krylem jak rękawiczkami. Ubiera po kilka naraz i często wymienia.
Zza ich pleców, od strony portu dobiegł ich krótki, porywisty podmuch. Kurt przyspieszył kroku, poprawiając na sobie rozłopotany płaszcz.
Mamy za mało ludzi i zasobów, żeby odławiać wszystkich po kolei. A robiąc to, zwalczymy tylko symptomy. — Jej przełożony przyspieszył kroku, zakręcając razem ze zwiększającą się krzywizną muru. — Zdecydowałem, że podłożymy ogień na zapleczu.
Okoliczności nam sprzyjają! — kontynuował, podnosząc głos, by być słyszanym mimo znów dującego na murach wiatru. — Przez zarazę w mieście brakuje lekarstw i składników, zaostrzono rygor na bramach i w porcie, co spowolniło przemyt. Zostaje lokalny rynek. Obstawiłem miejskie apteki i świętą Olgę naszymi i dowiedziałem się tego i owego. Pewien czeladnik aptekarski odbywa regularne spotkania z ludźmi, którzy bez grymaszenia kupują od niego każdą ilość półproduktu, jaki uda mu się zabezpieczyć. Nie było problemu z przekonaniem go do pomocy. Nie musiałem nawet odwoływać Dużodobrego z urlopu.
Kiedy znaleźli się mniej więcej na wysokości zamkowej kaplicy, Kurt odwrócił się do Elspeth.
W tym akcie na scenę wchodzisz ty, Favres. Weźmiesz udział w zaaranżowanej wymianie. Oficjalnie idziecie sprzedać tamtym towar, faktycznie zawijacie ich i wyciągacie z nich, ile się da. Imiona, kontakty, namiary. Środowisko jest małe, a w ostatnich dniach sfilcowało się jeszcze bardziej.
W innych okolicznościach — podjął, pozwalając sobie na szerszy uśmiech i rzut okiem na piękne o tej porze Nowe Miasto, mieniące się odcieniami zieleni parków i bielą tynkowanych budynków. — Powiedziałbym, że to strzał na oślep. Ale od jakiegoś czasu nic w tym mieście nie jest normalne. Nic i nikt. Taka atmosfera sprzyja cudom i szczęśliwym zbiegom okoliczności.
Karakalis wyjął dłoń z kieszeni, żeby wygładzić potargane włosy na skroni. Stojąca tuż obok Elspeth zauważyła, że zwyczajowo ciemne włosy jej przełożonego przetykają pierwsze jasne pasma. Nie pamiętała go siwiejącego podczas ich ostatniej wizyty.
Liczę, że dopomożecie szczęściu, panno Favres.
Ilość słów: 0

Vespera
Awatar użytkownika
Posty: 193
Rejestracja: 07 cze 2021, 15:44
Miano: Elspeth Favres
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Zamek

Post autor: Vespera » 29 paź 2023, 21:40

Rzuciwszy stępioną część ćwiczebnego rynsztunku na podłoże, Elspeth ruszyła za swym pryncypałem w równych abcugach - podle nomenklatury zamkowej, bądź równo i miarowo - wedle języka zwykłych śmiertelników. Tam, gdzie przyspieszał, również z lekka nadbieżała dla wyrównania odległości, a tam, gdzie wzrok jego obejmował miasto, mimowolnie także kierowała swe oczy na Novigrad, jak gdyby tamże poszukując ukrytych sensów dla jego słów.
Nie przerywała Kurtowi, pozostając niemym audytorem jego wykładu. Festaki, Skowyrowi, Pestka. Nazwy, imiona i miejsca, które począł wydobywać z jej pamięci. W pierwszym odruchu miała wrażenie, jak gdyby pochodziły z odległej przeszłości, choć przecież wcale nie działo się to tak dawno temu. To tylko tamten przeklęty zaułek i zamglony w pamięci pobyt w szpitalu zatarł właściwe poczucie czasu i przestrzeni. Musiała wrócić do obiegu natychmiast, za wszelką cenę.
Zrobię co należy — zadeklarowała bez zbędnych konsyderacji, które nie leżały w jej naturze, gdy polecenie było jasne. Prawie że z wdzięcznością, że przełożony wyciąga ją z domu, w którym bezczynność i walka z dręczącymi myślami stawały się nie do zniesienia. Strzały na oślep i wiara w cuda nie były czymś, co przynależało do sposobu działania Karakurta, tedy jeżeli cokolwiek w jego słowach ją turbowało, to tylko wzmianka o zarazie i braku medykamentów w mieście, a nie jego bezbłędna intuicja.
Czy podstawa przekonania owego czeladnika do pomocy jest dostatecznie solidna, że nie ma ryzyka, iż jednak postanowi nas wystawić? — zapytała rutynowo i jak zwykle od razu do rzeczy. — Szczegóły zaaranżowanej wymiany zostały już z nim ustalone, czy dopiero mam to wszystko zorganizować?
Zerkając z ukosa na swojego szefa w oczekiwaniu na respons, zaczął wreszcie do niej docierać upływ czasu, który minął od dawnych dni, gdy była tylko jego niedoświadczoną informatorką na Akademii. Niewykluczone też, że inne troski pomogły przyprawić siwych włosów nawet takim jak on. Perspektywa drugiej rundy Catriony dosłownie i w przenośni potrafiła skutecznie odbierać chęć do życia.
Ilość słów: 0
Nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on tobie.

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2456
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Zamek

Post autor: Dziki Gon » 10 lis 2023, 22:20

Pracujesz w zawodzie dość długo, by wiedzieć, że ryzyko istnieje zawsze — odparł Kurt. Oczy mężczyzny zwęziły się lekko, kiedy powiódł nimi wzdłuż linii horyzontu, rysującą się nad miejską panoramą. W oddali, na Wielkiej Szpicy, zabił dzwon, wybudzając z bezruchu dziesiątki stłoczonych na dzwonnicy ptaków. Łopoczący wir skrzydeł uleciał w niebo ruchliwą spiralą; niesione echem wrzaski mieszały się w rozwibrowanym powietrzu, nim czarnoskrzydła chmara rozpierzchła się na wszystkie strony miasta. — Uświadomiliśmy czeladnikowi konsekwencje czekające go w przypadku braku kooperacji.
Przełożony uśmiechnął się półgębkiem. Dzwony Novigradu wygrywały w oddali swą pieśń w metrum łudząco zbliżonym do „Lilijki”.
Dzięki swojemu wykształceniu wiesz także, że szczury cechują się rozwiniętym instynktem przetrwania. Paradoksalnie, postawione w sytuacji zagrożenia lub okazji wykazują się zaskakującym lekceważeniem rachunku prawdopodobieństwa. Jak wspomniałem, jesteś tam, by zagwarantować nam jego korzystny wynik.
Wymiana odbędzie się na szubienicznym wzgórzu na przedmieściach — poinformował, bez zapowiedzi przechodząc z dygresji do szczegółów. Ton głosu, który towarzyszył rewelacji starego szpiega, sugerował, że wyraźnie bawi go niniejsza okoliczność. — Intrygujący zabieg, wręcz teatralny. Ewidentnie inspirowany którymś ze spektakli wystawianych na bazarze za pół korony od głowy, ale nadal.
Kurt uśmiechnął się szerzej, tym razem do swych myśli, niesposobnych do przeniknięcia przez zwyczajową maskę jego spokojnie zadowolonego oblicza.
Tobie przypadnie rola obstawy. To powszechna praktyka przy wymianach — obydwu stronom zależy, by transakcja przebiegła w atmosferze wzajemnej uczciwości i porozumienia. Tak będzie i tym razem, do momentu, w którym tamci nie znajdą się na glebie. Na tyle żywi, by starczyło im sił do sypania wspólników i ewentualnej ekspiacji. Szczegóły realizacji ostatniego punktu zawierzam waszej inwencji, Favres. Będziecie dowodzić akcją.
Kurt odwrócił się od miasta, by zwrócić w kierunku podkomendnej.
Jeśli macie jakieś pytania o szczegóły, nie wyobrażam sobie lepszej niż teraz okazji, aby je zadać.
Ilość słów: 0

Vespera
Awatar użytkownika
Posty: 193
Rejestracja: 07 cze 2021, 15:44
Miano: Elspeth Favres
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Zamek

Post autor: Vespera » 03 gru 2023, 23:37

Trzeba dużej dozy wisielczego humoru, by docenić krotochwilę wyboru tej lokacji — skomentowała Elspeth wymianę na szubienicznym wzgórzu na przedmieściach. Nie wyglądała na szczególnie kontentą z tego tytułu, ale jeszcze daleko jej było do malkontenctwa. Do pełni szczęścia brakowało tylko, by amator tanich spektakli z bazaru wybrał na godzinę szemranego interesu koniecznie północ. Chwilę później próbowała cofnąć tę ironiczną myśl, ze zgrozą uświadamiając sobie, że przy kreatywności miłośnika pretensjonalnego dramatyzmu to mogło okazać się całkowicie realne, co skłaniało do kolejnego uzasadnionego pytania.
Na kiedy ustalono najbliższą wymianę? — zapytała, chwilowo skupiając wzrok tylko na osobie swego szefa i ignorując wedutę novigradzką, gdyż myśli jej zaczęły już krążyć wobec niezbędnych przygotowań i czasu, który potencjalnie musi na nie poświęcić.
Ilu zwykle jest po ich stronie? Czy w trakcie przebiegu tych wymian ma miejsce coś charakterystycznego, co powinnam wiedzieć? — dodała do deszczu pytań, by w pierwszej fazie akcji nie dać się zaskoczyć żądaniem od drugiej strony jakiegoś hasła, powoływaniem na arcyważnych dupków półświatka, czy jeszcze inną (niż Catriona) zarazą, na którą jeszcze nie zdążyła wpaść.
Ilość słów: 0
Nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on tobie.

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2456
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Zamek

Post autor: Dziki Gon » 07 gru 2023, 18:37

Kurt uśmiechnął się lekko na kalambur podwładnej, dowodząc posiadania tego rodzaju humoru.
Na jutrzejsze południe — objawił jej. Godzina niewiele mniej pretensjonalna od północy, jednak posiadająca pewne praktyczne uzasadnienie. Zapowiadana dzwonami, łatwa do określenia, a przy tym tradycyjnie uchodząca za porę obiadową, zapewniała komfortowy poziom dyskrecji, z dala od niepotrzebnych oczu i zbędny tłumów. — Termin czeka na potwierdzenie.
Nie więcej niż trzech-czterech — kontynuował płynnie, opatuliwszy się szczelniej płaszczem. — Bez haseł ani odzewów. Nasz skaptowany dostawca opylał wcześniej towar w towarzystwie obstawy, zmieniając ją regularnie dla zmylenia tropów. Posługiwał się przeważnie przyjezdnymi. Na potrzeby akcji możesz wymyślić sobie incognito. Sugeruję najemniczkę z nieodległych stron, najlepiej Koviru albo ościennej północy, nie zdradzi cię brak akcentu. Nie odmówię też racji prostej charakteryzacji, jeżeli uznasz ją za konieczną.
Propozycja była rozsądna, choć w obecnych warunkach można było uznać ją wręcz za zbytek ostrożności. Żeby wzbudzić sensację w mieście takim jak Novigrad, cudzoziemka z bronią musiałaby się okazać powstałą z prochów Falką Mącicielką lub królową Ys, legendarnej podwodnej krainy.
Do czasu zakończenia wymiany stoisz z boku i obserwujesz. Na pytania, jeżeli się pojawią, odpowiadasz zdawkowo lub wcale.
Ilość słów: 0

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław