Anthony, byłeś głodny krwi i twoje samozaparcie wisiało na włosku. Postanowiłeś posilić się blondynką. Kiedy się do niej zbliżyłeś, ona cofnęła się w kąt siedzenia. Bała się ciebie; pamiętała, w jaki sposób potraktowałeś ochroniarza, a pomimo tego, że był to jedyny sposób na ucieczkę przed władcą szczurów, twoja brutalność wywarła na niej przerażenie. W jej oczach byłeś potworem. Dlatego przez chwilę szarpaliście się, jednak trwało to sekundę. Nie stanowiła żadnego wyzwania. Przebiłeś kłami skórę szyi, kobieta syknęła boleśnie, próbowała cię odepchnąć, ale moment później zatopiła się w euforycznym stanie rozkoszy. Odpłynęła.
Czas spowolnił, gdy piłeś. Wydawało ci się, że trwałeś w oświeceniu, że nasycanie się dukatami duszy było jedynym celem w twojej nowej egzystencji. Do tego zostałeś powołany. Gang? Interesy? Pasje? Odczułeś, że stało się to sztuczne, nieprawdziwe, a istotą twoich działań było trwanie w akcie odbierania życia. To, kim byłeś, stało się nakładką do Bestii drzemiącej głęboko w zakamarkach twej jaźni. Wystarczyło puścić stery, aby stać się prawdziwym sobą. Dlaczego miałbyś dalej trwać w kłamstwie? Odpuść, oddaj się swym żądzom, bądź w prawdzie.
Przemijały przez twoją świadomość przebłyski wspomnień kobiety. Były one chaotyczne. Pierwsze randki, porażki, sukcesy. Śmierć mamy, kłótnia z mężem, przytulanie do piersi noworodka. Radość przy absurdalnych sytuacjach, piknik w pięknym krajobrazie, tragiczne wyniki badań. Pogodzenie się z losem. Smak jej krwi był nasycony strachem, znacznie głębszym, zakorzenionym w przeszłości. Wydawało ci się, że smakowała smutkiem; wzburzonym, ale nie wściekłym morzem; patrzyłeś na szare chmury przekrywające słoneczną tarczę; jesienny las porzucający liście. Z głębin podróżowałeś ku powierzchni. Płycizna okazała się najbardziej intensywna, nacechowana paniką i zwątpieniem. Pożarem bezsilności. Poczuciem bycia ofiarą i zupełnej niemocy. To zasiliło cię z pełną mocą i od tej pory mogłeś spożywać wyłącznie te emocje. Od tej pory nic innego nie mogłoby cię zaspokoić. Oderwałeś kły od szyi, opamiętałeś się. Ofiara przeżyła, teraz spała, otumaniona mocą Pocałunku.
Zdobyłeś dowód osobisty kobiety. Poznałeś jej adres, godność i elementarne personalia.
Shmoe, oddałeś kierownicę, kiedy weteran wojenny wrócił. Postanowiłeś skontaktować się ze znajomą patolog, żeby odkryć prawdę na temat swojej istoty. Metoda naukowa wydawała się rozsądna, a poza tym twój kontakt posiadał zaplecze, aby szybciej rozszyfrować skomplikowane modele molekularne, które pozyskaliście z kanciapy ochroniarza. Wyciągnąłeś telefon do ręki, a potem zorientowałeś się, że dotykowy ekran zupełnie nie reagował na posunięcia twojego palca. Wielokrotnie próbowałeś, aż w pewnym momencie poczułeś impuls. Coś drgnęło w twym wnętrzu. Poszedłeś za tym. Płynnie twoja blada skóra odzyskała żywe barwy, począłeś oddychać, poczułeś w sobie ciepło. Jednak od razu uderzyło cię przeświadczenie, że coś było nie tak z funkcjami życiowymi, które uruchomiłeś. Odczuwałeś, jakbyś zarzucił na siebie fałszywą maskę, stałeś się wilkiem w owczej skórze.
Wbiłeś numer. Podniosłeś słuchawkę do ucha. Pierwszy sygnał. Drugi sygnał. Usłyszałeś znajomy głos, odezwałeś się. To był głos kobiecy, ale nie pani doktor Harper. Coś było mistycznego w jej tonie, brzmiał niezwykle znajomo. Kiedy skończyła mówić, odezwałeś się. Nagle zorientowałeś się, że twój głos wybrzmiewał z telefonu, a kobiety z twych ust. To przestały być twoje usta. Refleks światła odbił się od ekranu. Ujrzałaś odbicie męskiej twarzy na ekranie, trzymałaś telefon przy uchu, słyszałaś głos Cedrica, który powoli zanikał w eterze. Nastała cisza, a ty w końcu wynurzyłaś się na powierzchnię. Teraz, kiedy ciało umarło, umysł porzucił okowy, by otworzyć się niczym kwiat. Witaj wśród cieni nocy,
Michalda.
Czułaś, że ostatnią potrzebą Cedrica było zadzwonienie do Harper. Uczyniłaś to. Po minucie odezwał się zaspany głos.
— Halo? Arthur? Czemu zdzwonisz tak późno? — zapytała wpółprzytomna kobieta. Zadzwoniłaś w dzień świąteczny.
Cruz, odzyskałeś swoje rzeczy, które pozostawiłaś tutaj, będąc jeszcze w narkotycznym transie. Przede wszystkim odnalazłaś laptop. Skontaktowałaś się z przyjacielem:
Off Topic
Cereal Killer: podaj update
Cereal Killer: co sie dzieje R0S13R?
Cereal Killer: btw strzelali się w centrum w bibliotece
Cereal Killer: wiesz cos o tym? w kazdym razie poszukam kwadratu na pewno bedzie to wschodni orlean
Cereal Killer: znowu się w cos wpierdolilas nie daj się skurwielom UwU
Konwersacja zatrzymała się, a ty postanowiłaś przejść się po autobusie, zabijając czas. Zerknąłeś, że przechodnie na ulicy zwracali uwagę na waszą manifestację wolności na drodze. Niektórzy cykali foty, bo widok podziurawionej tęczy amunicją 12/76 przyciągał wzrok. Czyżby równouprawnienie stało się magnezem na śrut? Czym dalej odjeżdżaliście od centrum, tym mniej ciekawskich oczów, lecz kwestią czasu było napotkanie radiowozu NOPD.
Wkurwiłaś się. Relaksacyjny spacerek jedynie wzmógł iskierki irytacji, które przerodziły się w agresję w stosunku do drzwi toalety. I straciłaś stery. Płynnie, niezauważalnie, oddaliłaś się w cień i nieświadomie obserwowałaś jak twoje ciało wchodziło do kabiny. Spojrzało w lustro i ty również zerknęłaś. Patrzyłaś na swoje odbicie, ale kiedy zwróciłaś uwagę na oczy, pojęłaś, że patrzyło na ciebie obce spojrzenie. Krwiożercze, drapieżne. Ryknęłaś, uderzyłaś dłońmi w metalową umywalkę na tyle mocno, aby zostawić na niej potężne wgłębienie. Dokończyłaś dzieło lewym prostym w lustro, rozpierdalając je na kawałki. Gwałtownie, jak zjazd po ciężkich dragach, wróciła twoja świadomość i zdumiona siadłaś na klopie. Pojęłaś, że coś cię opętało oraz sterowało twoim ciałem, co wywołało w tobie stan na granicy paniki. Bałaś się utraty kontroli. To dramatyczne doświadczenie pozwoliło ci zrozumieć, że twój gniew nie był już... Jak dawniej. Wydawało ci się, że spokój był fałszywą nakładką do twojej prawdziwej osobowości, której gniew był stanem domyślnym. Funkcjonowałaś w fałszywym stanie świadomości, powinnaś być cały czas na spirali karuzeli furii. Przestań udawać. Pozwól gniewowi opanować swoje ciało, stań się sobą. Brak kontroli był niską ceną czyż nie? Twoje słuszne Ja zapanowałoby nad ciałem. Pojęłaś jedno: twoje zdenerwowanie zabijało w tobie człowieczeństwo... I w każdej chwili mogło cię opętać. Wystarczyło pozwolić. Spojrzałaś na rękę, nie było śladu po szkle.
Po intensywnych doświadczeniach powróciłaś, aby sprawdzić wiadomości do hakera.
Off Topic
Cereal Killer: mam dwie lokalizacje na wschodnim orleanie
Cereal Killer: pierwsza to porzucony hotel marki La Quinta. miasto ma w dupie to miejsce ale teraz ludzie zrobili sobie tam squad i sobie cpaja. moga byc gangusy :(
Cereal Killer: drugie to porzucony teatr. gadaja ze tam straszy. dwa tygodnie temu kogos tam zajebali :O
Cereal Killer: chuj wie co. policja dochodzenie wciaz trwa.
Cereal Killer: to wszystko co moglem na szybkosci znalezc. potrzebuje wiecej czasu, 24h. Wisisz mi kawusię.
<kliknij, aby otworzyć załącznik>