Cisza wśród drzew

Obrazek

„Chcę znowu widzieć gwiazdy nad traktem, chcę gwizdać wśród nocy balladę Jaskra. I pragnę walki, tańca z mieczem, pragnę ryzyka, pragnę rozkoszy, jaką daje zwycięstwo.”


Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2406
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Cisza wśród drzew

Post autor: Dziki Gon » 06 sty 2024, 16:14

Obrazek
Obrazek

Obrazek

Nie będziecie chyba twierdzić — mówi Trencavel, uśmiechając się krzywo — Że osiemset sztuk złota to mało?
Nie, żadne z was nie będzie twierdzić, że osiemset sztuk złota to mało. Po pierwsze, to nie jest mało. Po drugie, wynagrodzenie, które otrzymaliście za wasze ostatnie zlecenie, rozeszło się niespodziewanie szybko w zajazdach i oberżach Wronej Twierdzy zwanej niekiedy Vorongradem i słynącej z drożyzny. Z tego też powodu nie kryliście gotowości wynajęcia waszych mieczy kolejnemu zleceniodawcy. Nie czekaliście długo na ofertę, właściwie powiedziawszy, praca znalazła was sama. Za sprawą znajomego znajomych kilkorga z was.
Peko, bo tak się nazywał, był naturalizowanym Dzikim, przewodnikiem zatrudnionym jako goniec pod tutejszą Gildią Kupiecką do spółki z kilkunastoma innymi tropicielami. Pozwalało mu to być na bieżąco z wieściami — jeśli nie z pierwszej ręki, to przynajmniej z pewnego źródła. Co potwierdziło się również i tym razem.
Tak się składa — zdradził wam nad kuflem. — Że Gildia pilnie poszukuje kogoś, kto rozwiąże dla niej jeden problem, ano tak. Mam w tym swój interes, tedy zadbam, by i wam się opłaciło. Jeśli się piszecie, skrzyknijta czeredę rezunów i jutro z rana stawcie się w osadzie Brysta, dziesięć mil na południe od Wronej.
I oto siedzieliście w obwieszonej tapiseriami sali z kominkiem w siedzibie zarządu osady Brysta dziesięć mil na południe od Wronej. Naprzeciw was, za zastawionym powitalnym poczęstunkiem stołem z dębiny stało dwóch Midlanczyków — trzymający się z boku chudy wąsacz, alderman Brysty oraz dostatnio odziany przedstawiciel Gildii i wystawca zlecenia, Ludwig Trencavel.
Tyle właśnie — podjął Ludwig, gdy zadane przezeń retoryczne pytanie spotkało się z waszym wymownym milczeniem. — Mogę wam zaproponować do podziału za uporanie się z bestią, która zdążyła napaść dwie karawany i zmasakrować miejsce wycinki. Osiemset, uczciwych, nieoberżniętych guldenów za tego tutaj ludożernego…
Obrazek
Kupiec urwał w pół zdania, zapomniawszy właściwego słowa. Próbował jeszcze zakląć pamięć, kilkukrotnie dźgając palcem rozłożony na blacie pergamin z ogłoszeniem i nieudaną ryciną czegoś, co przywodziło na myśl kalekiego gryfa. Kiedy ten zabieg nie pomógł, obejrzał się na siedzącego z boku stołu Peko, również uczestniczącego w rozmowie, dotychczas w roli słuchacza.
Sowoniedźwiedzia — dokończył za Trencavela Dziki, zwracając się bezpośrednio do awanturników. Długowłosy, ubrany w wyprawione skóry tropiciel pasował do przytulnego, mieszczańskiego wystroju jak odyniec do klaczy. — Nazywamy go, znaczy się my, tropiciele… Nazywamy go Staruchem, ano tak. To wiekowy samiec, pieruńsko zajadły i teryto...rialny. Urządził sobie żerowisko przy Żywicznym Trakcie, niedaleko starej pustelni, będzie ze dwa-trzy dni drogi w głąb lasu. Samemu nie odejdzie, a jeżeli cudem uda się go wypłoszyć, wróci.
Tropiciel zgarbił się na siedzisku, nachyliwszy do przodu, zmierzył drużynę bystrym wejrzeniem ciemnych, blisko osadzonych oczu. Jego twarz, zwykle poważna i niezdradzająca emocji spoważniała jeszcze bardziej.
Lza znaleźć jego gawrę i utłuc. Łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Dwunastu naszych wyruszyło z tą misją i mija tydzień, odkąd nie wracają. Ich rodziny, a część z nich mieszka tu, w Bryście, potrzebują wiedzieć, co z nimi. Ano tak. Jeżeli uważacie, że osiemset to mało, wiedzcie, że za zabicie bestii i odnalezienie zaginionych, zrzeszeni tropiciele dopłacą dwieście monet do sumy, którą daje Gildia. Dodatkowo przez rok będziemy służyć wam jako przewodnicy. Bez zapłaty.
Nie muszę też dodawać — wtrącił się Ludwig, natychmiast wyczuwający popyt i koniunkturę. — Że przysporzycie sobie sławy i zjednacie wdzięczność wpływowych ludzi, co z pewnością zaowocuje podobnie lukratywnymi zleceniami w przyszłości, a może nawet stałą współpracą.
Nie, Trencavel nie musiał tego dodawać. Już i bez jego zachęt zdążyliście się zorientować, że owa zesłana wam przez los eskapada jest wszystkim, czego potrzebujecie, aby rozpocząć awanturniczą karierę z prawdziwego zdarzenia.
Obrazek
Ilość słów: 0

Vespera
Awatar użytkownika
Posty: 186
Rejestracja: 07 cze 2021, 15:44
Miano: Elspeth Favres
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Cisza wśród drzew

Post autor: Vespera » 08 maja 2024, 23:51

Balian nie skomentował od razu relacji Kurtsa. Wyraźnie mielił coś przez chwilę w głowie, a w tej papce myśli wysuwał się na prowadzenie jeden motyw przewodni, to jest – nie taki był prosty jak budowa cepa plan na ten zarobek.
Mieliśmy ubić chędożonego sowoniedźwiedzia, zgarnąć za niego nagrodę i wynosić się z tej dziczy, a nie mieszać się w wewnętrzne spory waszej wioski — odparł z widocznym niezadowoleniem, bo nie miał ochoty wnikać w nieswoje problemy ani wysłuchiwać późniejszych pretensji mieszkańców Brysty za zabicie myśliwych. Wyglądało jednak na to, że bez względu na decyzję i tak ryzykują groźną konfrontację z inną grupą, tedy pozostało mu dodać podsumowanie sytuacyjne bardziej elokwentne niż „jeden chuj”, a mianowicie:
Niestety przeznaczenie jak zwykle pluje nam w mordę. Prowadź do tej pustelni, i tak mieliśmy tam ruszać. Nie mamy łuków ponad ten Dratwy, ale przed pustelnią mogę ci użyczyć swojej kuszy. Dratwa i Pyrhos zadbają o to, żebyśmy nie wjebali się w coś niemiłego — odniósł się do sugestii myśliwego na temat „oczu drużyny”, w pełni polegając na ich instynkcie unikania zasadzek i innych pułapek.
Jak dla Baliana, nieznajomy był za bardzo chętny do bycia przynętą, ale nie zamierzał udawać przed sobą, że tego typu zastosowanie myśliwego jemu samemu również nie przyszło mu do głowy.
Opowiedz nam po drodze te "różne plotki" na temat Rhezorsa. Czy reszta będzie skłonna się poddać, jeśli ubijemy ich przywódcę? — sondował praktycznie, w razie potrzeby oferując fizyczne wsparcie Kurtsowi w wędrówce.
Ilość słów: 0
Nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on tobie.

Arbalest
Awatar użytkownika
Posty: 334
Rejestracja: 01 sty 2022, 21:49
Miano: Issaen Hiseerosh, zwana Istką
Zdrowie: Zdrowa, płytkie skaleczenie na szyi
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Cisza wśród drzew

Post autor: Arbalest » 09 maja 2024, 21:15

— A miło — zarechotał w odpowiedzi Złodziej. — Widzi mi się, że miałeś dużo szczęścia. I sporo rozumu przy tym.
Jakkolwiek nierealne wydawały się opisy przywódcy zdradzieckiej bandy, Dratwa po raz kolejny nie zwątpił. Wydawało się, że po Krańcu wystarczy mu już podobnych dziwactw na resztę życia, ale teraz wiedział już chociaż, że daleko poza murami Wroniej — a czasem i nie aż tak daleko — działy się rzeczy niestworzone, a śmierć czyha na każdym kroku. Człowiek widzący w ciemnościach, o zmieniającym się usposobieniu, nie brzmiał na tym tle jak coś zdjętego z księżyca. Za to prawie na pewno był pierwszą warstwą zdecydowanie bardziej zawiłej intrygi, która dobitnie im się nie spodoba. Kolejni wariaci składający ofiary z ludzi. Tylko tego było mu trzeba.
— Może coś znalazł w lesie. Albo coś znalazło jego... Zakładam, że wykluczamy, że zwyczajnie wychlał antałek naparu ze świetlika — kontynuował z przekąsem, acz krótko. Po raz kolejny znalazł się w sytuacji, w której musiał się bowiem zgodzić — przynajmniej częściowo — z największym nemezis w swojej drużynie. Nawet jeśli Szaman zdążył wczoraj zawalczyć o ten jakże zaszczytny tytuł.
— Zrobim tak jak w dwójnasób mówicie. Pójdę wprzód, ale chcę Pyrhosa. Przynajmniej będę miał jakieś gwarancje, że nie zostawicie mnie z całym tym pożarem w burdelu, gdy wszystko w diabły pójdzie. A zwykle idzie, jak ostatnio. Liczę wtedy na wasz odwód, zwłaszcza jak mamy się z dystansu zasadzić na tego cudaka. Trzeba go będzie ubić jak najszybciej, a o resztę... będziem się martwić, jak już sami zdecydują, czy chcą pożyć. A ty zostaniesz z tyłu, czy gdzie tam cię moi ustawią. W końcu ledwie chodzisz.
Kiedy mieli już ruszyć, zagadał nagle — mniej lub bardziej oczekiwanie — do Baliana, próbując wymienić z nim dwa zdania.
Ilość słów: 0
Obrazek

Joreg
Awatar użytkownika
Posty: 191
Rejestracja: 19 maja 2022, 20:23
Miano: Joreg Borgerd
Zdrowie: W pełni sił
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Cisza wśród drzew

Post autor: Joreg » 11 maja 2024, 12:57

Szaman wsparł mnicha podczas opatrywania nogi rannego półdzikiego, udzielił mu może jednej, drobnej wskazówki, a potem podawał potrzebne utensylia, by oszczędzić Nowicjuszowi czasu na ich szukanie. Rana była groźna, ale czysta.
— Siedź spokojnie, a obejdzie się bez amputacji — upomniał opatrywanego w pewnej chwili, jednocześnie coś w głosie Gula mówiło, że nie jest to słowo rzucone na wiatr. Prawda mogła być nieco inna, jednak strach przed utratą kończyny zwykle powodował, że pacjent postępował zgodnie z wolą felczera.
Nie mogąc odmówić racji Nowicjuszowi, kiedy mówił o okolicznościach w jakich szaman dołączył do drużyny, ani nie chcąc ignorować Baliana przedstawiającego go nowopoznanemu, Gulo kiwnął twierdząco głową na obie te kwestie. Stety niestety, na taktyce nie zdołał się poznać dość dobrze, toteż snucie planów na kolejne posunięcie pozostawił mądrzejszym od siebie: wojownikowi, łowcy i łotrzykowi.
Znalazła się jednakże w całym wywodzie kwestia, która zainteresowała przystrojonego porożem, zgarbionego szamana nieodłącznie wspartego na zwieńczonym czaszką kosturze.
— Twoi dawni druhowie, oni czczą ową Soliri? Czy to właśnie jej składa ofiary ten Rezo? — Jeżeli Rezo był dzikim, istniała drobna szansa, że Gulo będzie kojarzył cokolwiek na temat bóstwa, któremu tamten się kłaniał — a może słyszałeś jak wymieniają nieznane ci imiona lub nazwy? Obserwowałeś obóz, musisz coś wiedzieć. Opowiedz mi o tym. — Gulo zerknął na Baliana, jakby liczył, że ten wesprze jego ciekawość w przypadku, gdyby Kurts miał opory przed opowiadaniem o rzeźniczych rytuałach.
Aby zachęcić człowieka do mówienia, Gulo nie poprzestał na prośbie, zamierzał bowiem wyrazić zrozumienie wobec obaw rannego półdzikiego.
— Nie musisz się obawiać, lecz wiedz, że śmierć nie musi oznaczać końca. Śmierć, podobnie jak i życie to siły nad którymi w niewielkim stopniu da się zapanować. Można czerpać z nich moc. Jeśli rozumiem, tak właśnie stało się Rezem, a może się mylę? Aby zrozumieć, muszę wiedzieć. Opowiedz mi wszystko, co tam widziałeś, powtórz, co słyszałeś. Przy odrobinie szczęścia, znajdę sposób by przeciwdziałać. — W związku z tym, że Gulo liczył na opowieść ze strony Kurtsa, chwilowo go nie opuszczał. Zaczepił jeno Baliana rogiem tryka, jeśli ten stał wystarczająco blisko - jeśli nie, zwrócił jego uwagę zwracając się bezpośrednio, po imieniu.
— Wiem, że może ci się to nie spodobać, ale chciałbym porozmawiać ze wspomnianym Rezem. Dobrze byłoby utrzymać go przy życiu, o ile nie narazimy się przy tym na jakieś większe ryzyko. To tylko prośba, sam zdecydujesz. — Po tych słowach szaman przywołał psa. Skoro zależało im na dyskrecji, zamierzał trzymać go krótko, przy nodze. Głupotą byłoby spalić własną zasadzkę przez nieupilnowanego psa alarmującego łowców, stawianych teraz w roli zwierzyny.
Ilość słów: 0

Lasota
Awatar użytkownika
Posty: 290
Rejestracja: 21 kwie 2022, 12:02
Miano: Lasota z rodu Wielomirów
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Cisza wśród drzew

Post autor: Lasota » 11 maja 2024, 21:15

Nowicjusz z uwagą i radami kapłana zajmował się raną w nodze półdzikiego. Obserwacja charakterystycznych nacięć na tkance pozwoliły wyciągnąć wnioski na temat pocisków, jakimi posługiwała się banda Reza. Wkrótce mnich owinął bandaż wokół kończyny Kurta, a kiedy skończył opatrywać, powstał na równe nogi, kiwając głową na znak podziękowania w stronę Gula.
Kroczący ku potędze w milczeniu, ale z wielkim zainteresowaniem słuchał historii na temat sprytu Kurta, dzięki któremu ocalał. Okazało się, że banda Reza poświęcała ludzi w krwawej ofierze, zaś sam Rezo przeistaczał się w inną formę egzystencji. Nowicjusz mruknął coś do siebie, zastanawiając się. Wyglądało na to, że ofiarowywanie istot rozumnych stanowiło sprawny środek uzyskiwania mocy, albowiem drużyna Reza działała podobnie jak kamraci Nowicjusza. Instynkt podpowiadał Nowicjuszowi, że Gulo bez mrugnięcia okiem spaliłby na stosie ludzi, gdyby tylko musiał. Ci, którzy władali mocą, patrzyli na śmiertelników inaczej. Ciężar ich sumień leżał gdzieś indziej.
— Nalegam, abyś podzielił się plotkami na temat Reza — powtórzył za Balianem. — Proszę, przypomnij sobie o wszystkim. Z jakiego kierunku wracał Rezo, kiedy samotnie przemierzał gęstwiny nocą? Co konkretnie robił? — pytał spokojnie, kulturalnym tonem, lecz zdecydowanym.
Nowicjusz postanowił dołączyć do łowców.
— Jeśli zechcę, kroczę niczym kot. Pójdę z wami, bowiem przyda się wam osłona, jeśli zagrożenie dopadnie was — stwierdził, zbliżając się do Dratwy i Pyrhosa. — Tym razem dostosuję się do waszej... Taktyki.
Ilość słów: 0
Kill count:
  1. zaskroniec

Dziki Gon
Awatar użytkownika
Posty: 2406
Rejestracja: 18 mar 2018, 4:22

Re: Cisza wśród drzew

Post autor: Dziki Gon » 12 maja 2024, 22:12

ObrazekTo nie sprawy wioski. Większość z nas jest spoza Brysty — wtrącił, rozcierając zgrabiałe od zimna dłonie. — Mniejsza o to. Mówiłem, jeśli pomożecie, poświadczę za wami. Zapłata was nie minie.
Obietnicę darowania mu kuszy skwitował skinięciem oraz własnym postanowieniem.
Ustrzelę, ilu zdołam.
Uderz w pasterza, a owce się rozpierzchną? — spytał sentencjonalnie na sugestię zabicia przywódcy. Mimo szczękających zębów, kącik ust rozciągnął mu lekki uśmiech. — N-nie wiem, cholera. Raczej nie. Bez Rhezorsa nie będą tacy mocni, ale potrafią się obejść bez niego. No i jest jeszcze Drisk, drugi po Rezie, wielgachny Dzikus. Weźmie ich za mordę. Wie jak.
Po matce – powtórzył, pochwalony przez Dratwę. — Wykluczamy. Nie zasadzajcie się na niego po zmierzchu, nawet po świetliku. Mrok to jego cholerny sprzymierzeniec.
Pokosił spojrzenie na wspierającego się na posochu Dzikiego. Był mu wdzięczny za pomoc, ale słysząc jego pytanie, nie zdążył zwalczyć odruchu spojrzenia nań, jakby tamten dostał zbyt mocno po czerepie.
Miarkuję — odchrząknął — Żeście nietutejsi. Nie jestem w najlepszej komitywie z Siódemką, ale z tego, co wiem, żadne bóstwo Panteonu centraków nie wymaga krwawych ofiar.
Dalsze indagacje Gula skwitował plunięciem na ściółkę.
Tfu, urok na psa. Nie słyszałem i wolałbym nie słyszeć. A sposób, by przeciwdziałać już mamy. — Kurts obejrzał się na Baliana. —Bełt między oczy.
Przez moment stał w milczeniu i porannym przymrozku, trzęsąc się z lekka. Pies szamana, chyba rewanżując się za niedawne plunięcie, przykucnął i strzelił kupę, nie odrywając ślepi od Kurtsa.
Macie prawo mi nie ufać. Powiem, co słyszałem i dowiodę prawdziwości moich słów, ale Rezo powinien zginąć, za to, co zrobił. Biorąc go żywcem, narażacie się na niebezpieczeństwo. To przebiegły kutas i nie można mu ufać.
Nie wiem, co robił — dodał, odpowiadając Nowicjuszowi. — Ale wiem, gdzie znikał. Mniej więcej. Myślę, że dałoby się złapać trop. Obrazek Pyrhos i jego sfora oddalali się coraz bardziej, zapuszczając w gęstwę, spomiędzy której sylwetki drużyny jawiły się już tylko cieniami rozmytymi przez poranną mgłę. W gęstwie stale coś szuściło, coś chrobotało i popiskiwało, spłoszone nagłymi zrywami niesfornej Zorzy lub metodycznym przeszukiwaniem Zenita. Bez wątpienia były tu kuny i borsuki, lecz pod rozłożystym dębem, w śladach mokrej jeszcze ziemi, jego zwierzęcy towarzysz znalazł coś większego. Tropy saren i ślady żerowania dzików. Łowny pies ożywił się wyraźnie, chyląc kudłaty łeb do ziemi i potrząsając nim kilka razy. Zaraz potem wyprostował, zagapił przed siebie, na obrośnięte bezdroża. Dysząc parą z otwartego pyska, wywiesił ozór, spoglądając pytająco na albinosa. Zapach unoszący się w chłodnym, porannym powietrzu zapowiadał długie, owocne polowanie. Obrazek
Ilość słów: 0

Lasota
Awatar użytkownika
Posty: 290
Rejestracja: 21 kwie 2022, 12:02
Miano: Lasota z rodu Wielomirów
Zdrowie: Zdrowy
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Cisza wśród drzew

Post autor: Lasota » 14 maja 2024, 10:03

Nowicjusz po zadeklarowaniu dołączenia do Dratwy i Pyrhosa, zamienieniu z nimi kilku słów, postanowił na moment oddać się medytacji. Przed wyruszeniem w dalszą drogę potrzebował wyostrzyć swoje zmysły. Przycupnął pod modrzewiem. Wziął głęboki oddech, z każdym następnym kierunkował uwagę na swoje myśli. Wdech i wydech. Człowiek nie był swoimi płucami pragnącymi tlenu. Nie był również dłońmi czy stopami. Wdech... Organizm był świątynią jestestwa, które decydowało o jej formie. Wydech... Istota ludzka nie była swoimi myślami, gdyż niezdyscyplinowany umysł żył strumieniem świadomości. Impulsami brudzącymi świątynię, przekształcającymi ją w zwierzęcą dziuplę. Człowiek nie rodził się człowiekiem, bez dyscypliny i wychowania nie mógł nim zostać. Bez mistrza człowiek nie mógł zaznać oświecenia. Zatem Nowicjusz nie był swoim ciałem, ani swoimi myślami. Świadomy tego, iż był zakotwiczonym duchem w mięsie i umyśle, nauczył się obserwować swoje naczynie. Nie utożsamiał się z bodźcami, były wyłącznie sygnałami. Najsubtelniejsze z nich przypomniały mu, dlaczego był na szlaku. Obrazek
Poczucie klęski smakowało pyłem. Popiołem. Pokonany kierował się sekretnymi ścieżkami, ale nie ku zakonowi. W przeciwnym kierunku, ku nizin, przed siebie, wyłaniając się z wulkanicznej zasłony, która skrywała w swych obłokach sekrety. Tajemnice zdolne zmusić człowieka do samobójstwa, gdyż nieprzygotowany, zwątpiłby w zasadność swej egzystencji. Wiedza zachowana z poprzedniego świata, wychodząca poza pojmowanie śmiertelników. Obecna ziemia była zbyt głupia, zacofana i skoncentrowana na drobiazgach, aby pojąć przeszłość. Człowiek stał się abominacją, w obliczu przodków zacofaną małpą.
Nowicjusz wyłonił się z obłoków, mając przed sobą horyzont barbarzyństwa i nieuki. Dawno temu odważył się wejść w mrok, zmierzyć się ze smolistą mgłą i wulkanicznym ogniem, lecz teraz musiał zejść. Nosił na swojej skórze karę, gdyż zbyt prędko sięgnął po tajemnice. Opuszczał niebiosa, schodząc w otchłań. Obrazek
Otworzył oczy. Wdech i wydech. Powstał, gotowy kontynuować ścieżkę ku potędze. Uzbrajał się, potrzebował każdej przewagi, każdego sposobu i każdej siły, albowiem planował oblegać mury samych niebios. Postanowił zacząć od skromnego kroku, jakim było poznanie tych lasów. Podszedł do Kurta.
— Trzymaj. Zjedz proszę, potrzebujesz nabrać sił — podał mu swoją rację żywnościową. — Po wszystkim chętnie się tobą zajmę. Poruszasz się sztywno. Zastanawia mnie czy nie odniosłeś innych obrażeń, takich, które narastają z czasem i wiekiem. Potrafię na to zaradzić — zagaił, próbując stworzyć nić porozumienia z nabytkiem drużyny. — Także chciałbym zaznaczyć, że ostrożność i nieufność naszej grupy wynika z przeszłości, w której awanturnictwo przyniosło makabryczne przeżycia. W gruncie rzeczy obcujesz z ludźmi, którzy chcą zarobić, a po wszystkim spożyć strawę oraz alkohol w swym towarzystwie. Nie miej nam za złe pewnej oschłości, przyjacielu — poklepał go lekko po ramieniu. — Czy coś cię trapi? Być może mógłbym w czymś jeszcze pomóc, zanim wyruszymy? Czy jakaś jeszcze dolegliwość ci doskwiera?
Ilość słów: 0
Kill count:
  1. zaskroniec

Arbalest
Awatar użytkownika
Posty: 334
Rejestracja: 01 sty 2022, 21:49
Miano: Issaen Hiseerosh, zwana Istką
Zdrowie: Zdrowa, płytkie skaleczenie na szyi
Profil Postaci: Profil Postaci
Karta Postaci: Karta Postaci

Re: Cisza wśród drzew

Post autor: Arbalest » 17 maja 2024, 20:46

— Cosik w tym rodzaju — potwierdził kapturnik, słysząc wypowiedziany przez Kurtsa sens planu, który to sam miał na końcu języka. — Skoro ten cały Rhezos to zaczął, to może jego śmierć wprowadzi zamęt. Pierdolić gadanie z nim, słyszysz cudaku? Jak się go ubije to choć jeden problem będzie z głowy. Zaczekajcie no, mam pomysła. Zawołajcie mi tu Pyrhosa.
I zaiste, miał Złodziej plan. Byli przecież w lesie. Gdzie jak gdzie, ale nie brakowało tu gałęzi, listowia, trawy, ściółki i całego innego barachła zwyczajowo obecnego w dzikich ostępach. Co więc miałoby powstrzymać go od upodobnienia się do obecnego dookoła krajobrazu? Wystarczyło powiązać linę w siatkę, powtykać i przywiązać w nią co Soliri zrodziła.
— Tak, to może zadziałać. Skoro i tak zobaczy nas w nocy, to niech i widzi i w dzień — ale jako, kurwa, krzaki. Potrzebuję ino kilku godzin. Potem przyozdobimy się w to, podczołgamy pod pustelnię, łypniemy okiem... a jak się uda, to może i puścimy parę szypów. Jak pobiegną za nami, to ich zaprowadzimy — prosto do reszty z was. Co sądzicie? A ty, Wojowniku — lepiej z tyłu zostań. O ile dobrze pamiętam, to pięścią strzelać się nie da. Przydasz się później, w zasadzce — przekonywał zarówno Nowicjusza, jak i resztę obecnych.
Na przygotowanie dwóch sztuk kamuflażu — dla siebie i Pyrhosa — potrzebował czasu. Na jego szczęście, pracę zaczynał ze świadomością, że jest dopiero poranek.
Ilość słów: 0
Obrazek

Odpowiedz
meble kuchenne na wymiar cennik warszawa kraków wrocław